Nasz obecny byt jest uwikłany w niezliczoną ilość uwarunkowań. Pozornie jesteśmy wolni, ale głęboko wewnątrz siebie czujemy, że ta wolność jest ułudą, że z każdej strony jesteśmy ograniczani: przez reguły gry narzucane nam przez społeczeństwo, przez uprzedzenia rasowe czy etniczne, czy światopogląd, który podzielamy. Może przywiązaliśmy się do swojego partnera lub jesteśmy beznadziejnie zamknięci w ramach jakiejś formy ze względu na swój zawód lub religię. Ludzka codzienność jest od stuleci przepełniona kłopotami, troskami, zmartwieniami, chorobami i nędzą. Właśnie tam, gdzie zdawałoby się, że świat jest uporządkowany, istnieją problemy, które mimo pojawiających się od czasu do czasu słonecznych chwil stały się regułami.
Sztuka zen Ty i ja nie stanowimy tutaj wyjątków. Co by było, gdyby ktoś zwróciłby się do ciebie ze śmiałym stwierdzeniem, że możesz zlikwidować wszystkie trudności i życiowe dołki, musisz jedynie nauczyć się żyć w teraźniejszości oraz bacznie i uważnie patrzeć swoim problemom w oczy? Spontanicznie uznałbyś to za absurd i odrzucił jako coś nierealnego. Wskazując, że wymyka się to poza realność, częściowo miałbyś nawet rację, faktycznie wykracza to poza twoją realność, ponieważ to, co uważasz za realne, nie ma żadnego związku z obiektywną rzeczywistością. Nasze życie przebiega według modelu mentalnego stworzonego przez nas samych, w którym manifestuje się suma poczynionych i przyswojonych przez nas doświadczeń. Każdy otaczający nas proces jest porównywany do tego modelu i analizowany z jego perspektywy.
Dopiero kiedy zrozumiesz, że sposób twojego oceniania jest nieobiektywny i całkowicie fałszywy, będziesz w stanie pojąć wielką mądrość życiową zawartą w Tao. W rezultacie zobaczysz też wyraźnie, co to oznacza w praktyce. Genialne rozwiązania urzekają z reguły swoją prostotą. Proponowane rozwiązanie wszystkich naszych problemów życiowych wydaje się bardzo proste i dlatego ani nie dostarczyłoby energii, ani nie byłoby skuteczne, ale to wrażenie jest mylne.
Piękne w Tao jest to, że nie trzeba w nic wierzyć, nie wymaga żadnych podejrzanych ćwiczeń, sukces nie jest uzależniony od żadnych surowych zasad moralnych, ale Tao jest przeżywane i możesz doświadczyć silnego działania w najprostszy sposób – wypróbowując je.
Pozwólcie, że na chwilę przejdę na chiński: WU WEI. W tych dwóch sylabach zawarta jest cała tajemnica sztuki życia Tao. Dosłownie tłumaczone, oznaczają one „bezczynność”, „niedziałanie”. W żadnym wypadku nie ma jednak mowy o tym, że należy być leniwym, niezdecydowanym czy niedbałym. Niuanse wu wei trudno wyrazić w kilku słowach.
W swoim najgłębszym sensie wu wei oznacza, że podejmując decyzje, nie powinniśmy działać przeciw swojemu wewnętrznemu autorytetowi ani przeciw Tao. Próbujemy sprostać życiowym wyzwaniom przy pomocy niedostatecznych środków, jakich dostarcza nam intelekt i własne doświadczenie. Do tego nie uwzględniamy w swoim myśleniu dodatkowych sił, które nie tylko mogą lepiej rozwiązać nasze problemy, ale są w stanie odnaleźć zupełnie inny sposób i rodzaj działania. Jeśli bylibyśmy w stanie nauczyć się praktykować wu wei, od razu moglibyśmy przestać rozmyślać o problemach, zaniechać ich analizowania i poszukiwania rozwiązań. Całkowicie wystarczy, że dokładnie przyjrzymy się naszym sprawom, bez zastanawiania się i analizowania ich. Resztę możemy z pewnością pozostawić Tao.
Tak długo, jak nasza bezpośrednia ingerencja będzie konieczna, będziemy podejmować działania, kierując się silną intuicją. Przy czym pojęcie intuicji w utartym znaczeniu niewystarczająco opisuje ten proces, ponieważ o wiele bardziej chodzi tu o wewnętrzny dialog, który staje się zwyczajem każdego, kto nauczył się żyć w duchu Tao. To, co przywołałem tu jako przykład, oddaje swój sens dopiero wtedy, gdy życie jest naprawdę przeżywane jako całość. Aby zapanować nad tym, niepotrzebna jest żadna określona umiejętność, która nie byłaby już nam dostępna. Jednak większość ludzi zapomniała, jak obchodzić się z tą czy inną spośród tych umiejętności. Żadna z metod, którą pokażę wam w tej książce, nie wymaga nakładów siły. Jeśli będą one stosowane prawidłowo, te umiejętności mogą wydać się nawet niezwykle łatwe. Owa łatwość jest wyrazem niezwykłej energii, która pozostaje w ukryciu w każdym z nas i każdemu jest dana w równym stopniu.
Kiedy podążysz za udzielonymi radami i zauważysz, że się męczysz, to znak, że robisz coś źle. Dalej będziemy zajmować się naszymi myślami, świadomością, teraźniejszością, przeszłością i przyszłością, przy czym od razu chcę zaznaczyć, że Tao może zostać urzeczywistnione jedynie w teraźniejszości, a więc za każdym razem w danym momencie. Jedynym zadaniem, które będzie dla ciebie trudne, może być przezwyciężenie przyzwyczajenia zmysłów do krążenia wokół przeszłości i przyszłości, a zamiast tego pozostawanie stale tu i teraz. Jest to trudne nie tylko ze względu na wszystkie nasze przyzwyczajenia krążenia myślami wszędzie, tylko nie wokół chwili, w której bezpośrednio się znajdujemy. Jest to szczególnie trudne, ponieważ nasza codzienność nie wydaje się w żadnym stopniu zadowalająca, nie taka, jaką chciałoby się ją widzieć i jaką chciałoby się intensywnie przeżywać. Jednak godziny, które chętnie chcielibyśmy zatrzymać i przeżywać o wiele intensywniej, ponieważ dostarczają nam radości i przyjemności, są dla nas nieuchwytne.
Chciałbym uświadomić wam na podstawie pewnej anegdoty, jak my, ludzie, podchodzimy do przeżywania teraźniejszości: Autobus z turystami jechał na południe pośród wspaniałego krajobrazu. Wszyscy mieli aparaty fotograŁczne przyłożone do oczu i fotografowali to, co było widoczne przez obiektyw. Tylko jeden podróżnik siedział spokojnie i spoglądał przez okno na zewnątrz. Ktoś zapytał go: „Dlaczego pan nie robi zdjęć?”. „Widzę tu siebie” – odpowiedział. Wiele osób żyje jak ci turyści. Między prawdziwym przeżywaniem rzeczywistości a nami stoją nasze myśli, jak to, co fotografują turyści w tej anegdocie. Bez przerwy jesteśmy w swoim umyśle w drodze, myśli zajmują przeszłe lub przyszłe zdarzenia, nasz ogląd jest dyktowany przez radość oczekiwania lub przez strach przed możliwymi wypadkami czy też nadzieję. Moment, w którym właśnie się znajdujemy, jednak nie jest przez nas postrzegany. Do tego nasz umysł jest zbyt zajęty wszelkimi możliwymi bzdurami, co nie pozwala troszczyć się o rzeczywistość. Ostatecznie nie jest ona dla nas stracona, bo umysł zawiera aparat, który utrwali tę scenę na zawsze w naszej pamięci. A kiedy faktycznie pewnego razu przypadkowo skierujemy na chwilę spojrzenie na teraźniejszość, przeżywamy ją również niebezpośrednio.
Zanim uświadomimy sobie jakieś zewnętrzne zdarzenie, przechodzi ono przez stare, złe przyzwyczajenie określonego procesu myślowego. Nasz umysł sprawdza najpierw, czy w postrzeganej scenie da się rozpoznać coś znanego z wcześniejszych doświadczeń, następnie wyciąga z magazynu pamięci wynalezione nazwy określające ten fenomen, dokleja do sceny etykietkę i dopiero wtedy, gdy to wszystko się stanie, nasz rozum pozwala, by świadomość dopuściła to zdarzenie do wiadomości. Widzisz teraz, że to pozornie spontaniczne doświadczenie jakiegoś zdarzenia następuje z drugiej ręki. Ludzki umysł nigdy nie dopuszcza wrażeń zmysłowych bezpośrednio do świadomości. Przy czym, mówiąc o umyśle, nie chcę ustalać żadnej szczególnej definicji, mam po prostu na myśli naszą osobę, nasze Ja.
Wcale nie musi tak być. Mijanie się przez całe życie z teraźniejszymi momentami rzeczywistości nie jest naszym definitywnym przeznaczeniem. Właściwie jest to nałóg, do którego przywykliśmy, ponieważ nikt nie nauczył nas, jak postępować właściwie. Wu wei wymaga naszej duchowej obecności w teraźniejszości, ponieważ inaczej nie mogłyby działać siły, które później zmieniają rzeczy bez naszego udziału i kierują nas ku dobru.
Tak długo, dopóki nie spojrzymy smutkom codzienności prosto w oczy, nic nie zmieni się też na drodze Tao. Jeśli jednak uda się trzeźwo i realistycznie patrzeć na nasze istnienie, widzieć je takim, jakim faktycznie jest, bez unikania jakiegoś poznania, choćby miało być nieprzyjemne, nie będziemy musieli długo pozostawać w tym permanentnym stanie przygnębienia. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nasze życie opanują wkrótce energie, o których w najlepszym razie nie śmieliśmy śnić.
Na temat tego „jak” – mam tu namyśli technikę – dowiesz się dostatecznie dużo w kolejnych rozdziałach i poznasz szczegóły, kiedy zajmiemy się strukturą myślenia i osobowością osoby myślącej. Następnie mam zamiar odnieść to do ogólnego spojrzenia. Jedną zasadę możemy jednak ustalić już teraz, w tym miejscu: myśli powstają zawsze w wyniku porównania z elementami pamięci, wspomnień, a więc należą zasadniczo do przeszłości, zatem właśnie do tego, czym lubią się zajmować. Także pomysły i widoki na przyszłość są zakorzenione w doświadczeniach, które zostały pozyskane w przeszłości.
Tao to obecny w nas bezczasowy wymiar, ale istniejący jedynie w teraźniejszości, tej cieniutkiej przestrzeni pomiędzy przeszłością i przyszłością. Współdziałanie tych sił zachodzi tu i teraz, nigdy wcześniej lub później. To znaczy, że myślenie zawsze odwodzi nas od teraźniejszości i prowadzi ku przeszłości. Może chodzić nawet tylko o różnice ułamków sekundy, kiedy interpretujemy bezpośrednie przeżycie, zamiast doświadczać go wprost. Myślenie nie powinno być z tego powodu negowane. Ma swoje miejsce tam, gdzie jest użyteczne i potrzebne. Jednak nieprzerwane gadulstwo naszego umysłu jest poważną przeszkodą dla życia w absolutnej teraźniejszości. Przy tym całkowiciej bezsensowne są próby zapanowania nad tym nurtem przez chęć stłumienia wszystkich myśli. Takie postępowanie jest ekstremalnie wyczerpujące, z góry skazane na niepowodzenie i nieprzydatne. Będziemy tu jedynie zmieniać oznaki, bowiem wyłączanie procesu myślenia jest również procesem myślowym.
Jeśli ktoś w ten sposób próbuje żyć tu i teraz, oszukuje sam siebie i trwoni energię. Mimo wszystko nie daj się, proszę, zniechęcić. Cała sprawa jest w zasadzie naprawdę prosta – zakładając, że człowiek jest na to gotowy. Nie trzeba też w żadnym razie ustanawiać tu jakichś rekordów, ponieważ życie w teraźniejszości, bez zbaczania w myśli, nie jest przecież dyscypliną olimpijską. Ogólnie, w kręgach związanych z Tao nie dąży się do czegokolwiek. Dobrze jest nie posiadać żadnego celu, żadnej ambicji, żadnego motywu.
Ludzkie usiłowania, by stawać się w pewnym sensie lepszym od innych lub od siebie w obecnym stanie są wręcz śmieszne, jeśli pomyśli się, że każdy człowiek w rzeczywistości jest czymś znacznie więcej, niż mógłby być w przyszłości.
Enzo - symbol buddyzmu zen Doskonały stan życia w wu wei jest określany w buddyzmie zen jako oświecenie, jako urzeczywistnienie Buddy. Bezpośrednie uważne postrzeganie przebiegających zdarzeń nazywa się świadomością lub umysłem bez miejsca zamieszkania. Ta świadomość czy umysł wnosi absolutną twórczą siłę w życie praktykującego. Dopiero gdy przez kilka sekund przyjrzymy się bezpośrednio otoczeniu i zdarzeniom wokół siebie, zyskujemy kontakt z tą kosmiczną energią. Jest ona tym, co zmienia naszą codzienność, nasze całe życie, jeśli tylko zaufamy jej całkowicie, bez oglądania się za siebie.
To tak jak w grze, w którą niekiedy graliśmy w czasach dzieciństwa i młodości: rozkłada się ręce, zamyka oczy i upada w ramiona stojącego za tobą przyjaciela. To zabawowe ćwiczenie nie jest wcale takie proste, ponieważ upadaniu towarzyszy nieprzyjemne uczucie niepewności, nawet jeśli się wie, że z tyłu stoi ktoś, kto cię złapie. Doświadczenie umysłu bez miejsca zamieszkania jest równoznaczne z umiejętnością naturalnej obserwacji, która nie pochodzi z żadnego wewnętrznego centrum, ale pozwala po prostu przyglądać się, jak na przykład w sytuacji, gdy obserwuję ptaka za oknem lub kota sąsiadów. Tak długo, jak taka obserwacja będzie wolna od towarzyszącej jej myśli, będzie identyczna z działaniem Tao.
To wszystko brzmi niezwykle i w ogóle nielogicznie. No dobrze, to nie jest logiczne, ale czy zgadza się tylko to, co jest logiczne? Obiektywna rzeczywistość naszego bytu jest raczej paradoksalna niż logiczna. Logika stanowi podporę, która jest wytworem ludzkiego rozumu i służy temu, by nie wątpić we właściwe rzeczy. Jest zrozumiała i wszystko, co dzięki niej udaje się zrozumieć, daje nam pewność, prawda?
Prawdziwe i długotrwałe zatrzymywanie się w umyśle na teraźniejszości, uważne przyglądanie się zdarzeniom, postrzeganie bez analizowania to pierwszy krok do urzeczywistnienia Tao w naszym życiu. Pozostawianie spraw własnemu biegowi, przyglądanie się im tylko, nieopieranie się im to właśnie działanie w niedziałaniu, to jest wu wei. Kiedy nauczysz się spędzać swój dzień w ten sposób, twoje życie stanie się takie, jak w najpiękniejszym czasie dzieciństwa: bez zmartwień, wolne od konfliktów, niepamiętające o dniu wczorajszym i nic niewiedzące o jutrze, spędzające jedynie dzień dzisiejszy w peł‐ ni szczęścia i opanowania. To jest sztuka życia, to jest życie w duchu Tao. A jak daleko od tego wyobrażenia leży obraz twojej obecnej męczącej egzystencji?
Wbrew wszelkim głoszącym inaczej kazaniom i truizmom, zmiana życia, osiągnięcie tego niezmiernie pozytywnego stanu nie jest wcale kwestią czasu, jest jedynie kwestią konsekwencji, z jaką będziesz czynić siebie wolnym od wyobrażeń, które stały ci się miłe. Drugi (i jedyny dodatkowy) krok to konieczność wewnętrznego uwolnienia się od wszystkich więzów, od wszystkich autorytetów, niezależnie, czy pochodzą z zewnątrz, czy też ukształtowały się w tobie w postaci utartych szablonów myślowych, więzi religijnych lub podobnych. Ten drugi krok może niezmiernie ułatwić życie w teraźniejszości.
Kiedy mówimy o postulacie wolności od więzi, że musisz zrezygnować z radości życia czy z posiadania lub związków, w zasadzie problematyczny nie jest żaden pojedynczy proces w naszym życiu, ani duchowość, ani rozkosze zmysłowe, ani dobrobyt, ani pragnienie wygodnego bytu. Problem tkwi w „przywieraniu”, jak nazywają to Chińczycy. To nie cieszenie się życiem odwodzi nas od życia w Tao, ale wewnętrzne przywiązanie do tego. Znowu byłoby czymś całkowicie bezużytecznym i jednocześnie oszukiwaniem siebie, gdybyś powiedział: „Dobrze, od teraz chcę być wewnętrznie wolny od jakiegokolwiek przywierania”, i gdybyś próbował sugerować sobie to bycie wolnym tak długo, aż rzeczywiście zyskasz pewnego rodzaju poczucie wolności.
Niestety, to nie jest takie proste. Przy pomocy takich przedsięwzięć być może da się oszukać ludzi, Tao jednak nie da się zwieść. Takie podejście jest, po pierwsze, niewymownie męczące, a po drugie, nie działa, ponieważ znowu jakieś wyobrażenie jest tylko zastępowane przez inny model, jednak w równym stopniu wiążący. Wymienisz jedynie diabła na Belzebuba. Istnieją przecież łatwiejsze drogi do doświadczenia prawdy na temat twoich związków i zobowiązań.
Jeśli wytrwale i bez wcześniejszego nastawiania się na cokolwiek zaczniesz obserwować swoje reakcje na zdarzenia zachodzące w twoim życiu i za każdym razem będziesz robić to w momencie, gdy się pojawią, wkrótce dostrzeżesz rodzaj i zasięg twoich powiązań. Ta obserwacja jest już sama w sobie medytacją, która nie jest związana z żadną zewnętrzną formą i żadnym czasowym rytmem. Ma to miejsce zawsze wtedy, gdy zdarzenia tego wymagają. Przez to taki rodzaj medytacji pozostaje ożywczy, nigdy nie staje się rutyną i nie usypia umysłu.
Kiedy tylko zdasz sobie sprawę z różnych powiązań, które żyją głęboko w tobie i wykraczają daleko poza intelektualne pojmowanie własnego stanu, uświadomisz sobie, że te powiązania same z siebie utracą władzę nad tobą. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nici twoich więzi zostają przerwane za jednym zamachem. Wszystko to wymaga oczywiście szczerej chęci stania się wewnętrznie wolnym od różnych swoich naddatków i nieliczenia w głębi duszy na uczepienie się, jak wcześniej, tego lub owego.
W tym uwolnieniu się od wszystkich powiązań tkwi jeszcze inny problem: pytanie o osobiste bezpieczeństwo. Tak długo, jak jesteś powiązany z jakąś instytucją, ideologią czy organizacją, zyskujesz pewność. Czujesz się zintegrowany ze społeczeństwem i twoje dopasowanie do jego porządku i reguł gry dostarcza ci poczucia stabilności. Znajdujesz oparcie w swoich związkach, pracy zawodowej, w swoich powszednich, utrwalonych przyzwyczajeniach.
Wszystko to dostarcza pozoru pewności i wydaje się, że człowiek właśnie tego potrzebuje, jest to w końcu jedyna rzecz, która trochę osładza wielką wewnętrzną ludzką niewolę. Przy tym ta pewność jest całkowicie złudna, jest relatywna, w rzeczywistości istnieje tylko jako intelektualne lub emocjonalne wyobrażenie, jest uspokajającą grą, która działa bardzo długo.
Ta długotrwałość nie oznacza jednak oczywiście trwania aż do śmierci. Czasami każdy zostaje zmuszony do spojrzenia prawdzie prosto w oczy, z tym że jeden musi zrobić to wcześniej, a kto inny później.
Ponieważ myślowa konstrukcja bezpieczeństwa jest krucha, kiedy życie przysparza nam poważnych wyzwań, struktura pewności, która nas otacza, załamuje się i stajemy się nadzy jak małże pozbawione swojej ochronnej skorupy. Człowiek, któremu się to przytraŁa – a dzieje się to codziennie na całym świecie – musi dostrzec, że buduje na piasku. Czuje się pozbawiony wszystkich podpór i punktów orientacyjnych.
Często jednak właśnie wtedy zdobywa wspierające doświadczenie, którego znaczenia większość z nas nie zna: Jeśli przejdziesz już raz w życiu głęboki kryzys, sięgający aż do fundamentów twojej egzystencji, przypomnisz sobie, że zwrot ku lepszemu zachodzi właśnie w tej fazie, kiedy całkowicie się poddajesz, bo jesteś zbyt wyczerpany, żeby walczyć dalej. Przy tym doświadczasz wtedy niczego innego jak tylko ręki Tao, ponieważ zyskuje ono władzę nad naszym życiem, wtedy gdy wypuścimy ster z rąk, kiedy się poddamy. Wtedy ta ogromna kosmiczna siła staje się skuteczna i działa, i to z inteligencją, która operuje drugą stroną myśli. Nasze problemy egzystencjalne rozwiązują się w sposób, którego podstawą jest głęboka mądrość, jakiej nasz rozum nie jest w stanie ogarnąć. To powinno cię przekonać, jak nierozsądne jest trzymanie się sztywno tej pozornej pewności, oferowanej nam przez codzienne życie.
Ktoś, kto zwróci się ku sztuce życia Tao, odda się intuicyjnym działaniom i pozwoli sobie na poczucie bezpieczeństwa, jakie daje wewnętrzny autorytet, będzie widział swoje życie i swoją przyszłą codzienność z innej perspektywy. Ta postawa umysłowa jest prawdziwą pewnością, ale co interesujące, myślenie o bezpieczeństwie traci znacznie swoje wysokie znaczenie, dopiero gdy nauczymy się pozostawiać nasze życie nurtowi Tao, ponieważ nurt życia jest identyczny z Tao, jak i my jesteśmy z nim tożsami.
Od chwili, kiedy to zrozumiesz, nie będzie już konieczna walka i męczenie się, zajmowanie się dniami i nocami swoimi zmartwieniami i kłopotami, ponieważ twoje życie jest mieszanką zawierającą trochę radości i wiele problemów. Możesz wykreślić ze swoich myśli wszelkiego rodzaju ustanawianie celów, ponieważ kiedy tu i teraz uważnie podążysz za biegiem życia, doprowadzi cię to do każdego dowolnego miejsca, każdego celu, zanim w ogóle będziesz w stanie go sobie wyobrazić. Oczywiście nieodzowne jest zrezygnowanie z motywów, własnych dążeń, życzeń, by stać się kimś, kim jeszcze się nie jest. Zamiast tego musisz nauczyć się, by nie robić nic więcej, a tylko obserwować, być uważnym. To jest prawdziwy sposób na inteligentne działanie. „To” działa za ciebie, lepiej niż byłoby to w mocy twojego rozumu.
Człowiek, który naprawdę rozumie te prawdy, żyje w swoim duchowym złotym środku. Na temat tego środka napisano już wiele nonsensownych rzeczy. Życie w środku oznacza w pierwszym rzędzie, że nie jesteś związany z żadnym kierunkiem. Wtedy możesz bez przeszkód niezwłocznie podjąć bezpośrednią akcję w dowolnym kierunku, zaangażować się i powrócić znów do swojego centrum.
Tego centrum nie należy pod żadnym pozorem rozumieć jako miejsce, przeciwnie, jakkolwiek to miałoby zabrzmieć, centrum ma uniwersalny, kosmiczny wymiar i nie wiąże się z czymś, co mieści się na wysokości twojego splotu słonecznego, serca czy też brzucha. Człowiek, który żyje w swoim centrum, może być przepełniony wielką duchowością i dzięki temu radośnie i pogodnie oddawać się wszelkiego rodzaju zmysłowym przyjemnościom. Kiedy już skończy to robić, wraca do centrum, bez poczucia, że zdarzenia więziły jego ducha. To jest wyraz prawdziwej wolności.
Wszystkie próby ludzi, by orientować się jednostronnie, na przykład narzucanie sobie silnie religijnego życia, traktowanie wszelkich radości życiowych jako grzeszne i odmawianie ich sobie sprawia, że niemożliwe staje się życie w centrum. Ktoś, kto tak postępuje, jest jednostronny, okaleczony. Ci, którzy narzucają innym taki sposób życia jako konieczny, nie są ani trochę lepsi. Są to głupcy, którzy prowadzą głupców.
Pozwólcie, że podsumuję to, co zostało powiedziane do tej pory: Tao nie jest żadną drogą, jest krokiem w kierunku siebie samego i swojego własnego autorytetu. Wu wei oznacza, że samemu nie chce się działać, ale pozostawia się działanie i decyzje wspomnianemu autorytetowi. Z tą gotowością łączy się daleko idące wypuszczenie steru swojego życia z rąk, co jest koniecznością, gdy chcemy coraz bardziej kierować nasze zmysły na teraźniejszość.
W takim samym stopniu, w jakim będziemy obserwować codzienność i kierować na nią całą uwagę, zamiast ciągle krążyć myślami wokół przeszłości i przyszłości, będzie zmieniać się całe nasze życie i nasze widoki. Nie jest przy tym wymagana w żadnym wypadku olimpijska perfekcja. Chodzi o życie tu i teraz, w chwili obecnej i jej bezpieczeństwo. Wolność od poglądów i powiązań uzupełnia obraz tego nowego stylu życia. Tę wolność może osiągnąć każdy, jeśli tylko będzie się trzymał otrzymanych wskazówek.
****
Fragment książki: Theo Fischer -
Wu Wei - płyń z prądem życia. Sztuka Tao