Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Postacie biblijne - Zagadka Jezusa

Zagadka Jezusa

Noc narodzin Jezusa była rzeczywiście cicha. Imperium Rzymskie trzymało się mocno i akurat nie prowadziło wojny. W Palestynie jeszcze nie wrzał bunt przeciwko rzymskiej okupacji. Żydzi nie mieli wprawdzie państwa, ale mieli szeroki samorząd i wolno im było nie oddawać boskiej czci cesarzowi. Kapłani starali się więc nie wchodzić w kolizję z rzymskimi porządkami, a lud czekał na Mesjasza-wyzwoliciela. W antycznym świecie elity mówiły po grecku, łacina była językiem dowódców i administratorów. Bunty niewolników i podbitych tłumiły niezwyciężone legiony. Duszami milionów wciąż władały religie wielu bogów, które monoteizm nazwał pogardliwie pogaństwem. Nic nie wskazywało, że ten świat ma się radykalnie odmienić duchowo, kulturowo, politycznie. I że początek tym zmianom dadzą wydarzenia w zabitej dechami Galilei, gdzie urodził się Jezus.



Kim był ten młody mężczyzna? Jak to się stało, że wywarł tak wielki wpływ, choć nie pozostawił ani jednej własnoręcznie napisanej linijki? Jak naprawdę wyglądał? Do dziś zmagamy się z zagadką Jezusa, choć wieki mrówczej pracy badaczy pozwalają skleić jakąś całość z odłamków wiedzy. Przez wieki przybywało elementów tej układanki, nabierała wyraźnego kształtu. Ostatecznej pewności mieć jednak nie możemy.

• Brat Jezus *

W naszych czasach mało kto podważa historyczność Jezusa. Teraz nie jest to już potrzebne dla prowadzenia walki ideologicznej. Niewierzący lub wyznawcy innych religii nie muszą już podważać historyczności samego Jezusa, by swobodnie pielęgnować własny światopogląd. Ale jeszcze całkiem niedawno chrześcijanie nie lubili zbyt dociekliwych poszukiwaczy prawdy o Jezusie, zwłaszcza we własnych szeregach. Uważali je za dywersję, za kryptoateizm.

Wydana w 1863 r. powieść Ernesta Renana „Życie Jezusa” była szokiem, bo ukazywała Jezusa przede wszystkim jako ideał człowieka. To odczytanie wróciło sto lat później w epoce kontrkultury, która wystawiła swój pomnik temu doskonałemu człowieczeństwu Jezusa: rock-operę „Jesus Christ Superstar”. Długowłosy marzyciel, pacyfista pragnący szczęśliwszego świata bez przemocy, musi napotkać opór świata wyznającego kult siły i pieniądza. Historyczność Jezusa przestała być problemem. Kłopot zaczęła sprawiać kluczowa idea chrześcijaństwa: że ten duchowy nauczyciel był Bogiem wcielonym w człowieka. Ale ten problem towarzyszy chrześcijaństwu od jego zarania.

Katolik Renan, a przed nim protestancki teolog David Friedrich Strauss („Das leben Jesu”, 1835) czy XVIII-wieczny biskup i historyk Jacques Bossuet torowali drogę współczesnym interpretacjom zagadki Jezusa. Nie chcąc wdawać się w roztrząsanie sprzecznej z logiką i doświadczeniem idei Boga-człowieka, skupili się na człowieczeństwie Jezusa. Żeby czcić Jezusa, nie trzeba wierzyć, że jest Bogiem. Wystarczą jego niezwykłe słowa i czyny zapisane w Nowym Testamencie.

JezusSymbolem tej postawy może być głośny niemiecki teolog i pisarz Eugen Drewermann (ur. 1940), zwany katolickim Lutrem XX wieku, mieszkający przez lata w obskurnym bloku, bez telefonu, samochodu, lodówki, zawieszony po bezskutecznych napomnieniach władzy kościelnej w prawach kapłana. Drewermann głosi, że Kościół zredukował Boga do instytucji władzy. Naukę Jezusa odczytuje na tle jego historycznej epoki, jej krajobrazu duchowego, społecznego, politycznego, jej mitów i legend.

Autor „Księży” odrzuca bogoczłowieczeństwo (a więc także zmartwychwstanie) Jezusa. „Jezus został spłodzony jako człowiek i urodził się także jak każdy inny człowiek. Niezwykłe było nie jego urodzenie, tylko jego życie. Aby to wytłumaczyć, pierwsi chrześcijanie posłużyli się obrazami niepokalanego poczęcia, które sięgają staroorientalnych wyobrażeń narodzin królów. Historie urodzenia Jezusa u Mateusza i Łukasza to bliskie mitowi legendy, a nie historyczne relacje”.

Rekordzista wszech czasów

Ale nawet po odjęciu boskości zagadka Jezusa zmienia tylko wektor. Podstawowe pytania nie tracą ważności. Jakim cudem założona przezeń religia przetrwała, rozwinęła się, wyszła z palestyńskich opłotków w szeroki świat? Policzono, że na temat Jezusa napisano po dziś dzień ponad 17 tys. książek – absolutny rekord wszech czasów. A przecież nauczał zaledwie trzy lata, a może tylko rok i umarł śmiercią uważaną za hańbiącą, która miała odstraszać potencjalnych wyznawców. Faktów bezpośrednio dotyczących Jezusa jest żałośnie mało. Nawet daty urodzin i śmierci nie są pewne; jubileusz dwutysiąclecia minął, ściśle biorąc, już kilka lat temu. Najczęściej podaje się piąty (lub czwarty, szósty i siódmy) rok przed erą chrześcijańską jako datę urodzin i rok 30 „naszej ery” jako datę śmierci Jezusa.

JezusGdy umarł, wszystko zapowiadało się jak najgorzej. Pozostawił garstkę zdezorientowanych uczniów, bez organizacji, wpływów, pieniędzy. Chrześcijanie powinni byli podzielić los wcześniejszych sekt żydowskich – bo taką sektą był zalążek Kościoła wokół Jezusa – o których pamiętają dziś tylko specjaliści. Ale pojawił się Paweł, dawniejszy prześladowca Żydów-chrześcijan, a potem niezmordowany ewangelizator Śródziemnomorza, czyli świata „pogańskiego”, w którym zakładał gminy chrześcijańskie od Turcji przez Grecję po Rzym.

Nie zetknął się z Jezusem osobiście; wiedział o nim zapewne jeszcze mniej niż my. Może dlatego całą energię skupił na szerzeniu niesamowitej nowiny o zmartwychwstałym Bogu-człowieku, a detale, które mogły interesować niedowiarków, ignorował lub odmawiał im istotnego znaczenia. To Paweł uczynił ze zmartwychwstania oś chrześcijaństwa i najważniejszy fakt biografii Jezusa. Odcisnął na dziejach Kościoła tak silne piętno, że niektórzy uważają go za rzeczywistego twórcę chrześcijaństwa w postaci znanej pokoleniom po Chrystusie.

Można się więc spierać o wszystko, ale o to, czy Jezus istniał – nie warto. Prawda, że prawie wszystkie źródła – na czele z trzema Ewangeliami Marka, Mateusza i Łukasza – z których czerpiemy szczątkową wiedzę o Jezusie, są źródłami chrześcijańskimi i to powstałymi najwcześniej 20 lat po śmierci Jezusa i że nie układają się w spójną biografię. Nazywa się je synoptycznymi – do lektury porównawczej – tymczasem są w nich sprzeczności i luki (jak choćby dwa różne rodowody Jezusa). Pisano je w przeświadczeniu, że Jezus – po hebrajsku Joszua, Jeszu, Bóg zbawia – jest Chrystusem, po grecku pomazaniec, tłumaczenie hebrajskiego terminu Mesjasz – czyli Bogiem wcielonym w człowieka dla wyzwolenia wszystkich ludzi od grzechu.

Tradycyjna literatura chrześcijańska może drażnić – zauważa Jean Paul Roux, współczesny historyk religii, katolik – swoją pogardą dla innych wyznań, także dla religii i prawa żydowskiego, które z chrześcijaństwem wiąże splot nierozerwalny. Drażnić zarozumiałością, moralizowaniem, podsuwaniem odpowiedzi na wszystko. Ale tych błędów – także w badaniach historycznych – starają się uniknąć dzisiejsi piszący o Jezusie i chrześcijaństwie.

Mozół uczonych końca XIX i całego XX w. – archeologów, biblistów, historyków, etnologów, badaczy kultury i cywilizacji – pozwolił warstwa po warstwie odsłonić dosyć kompletny obraz czasów, w jakich żył Jezus.

Potrafimy opisać wnętrza, w jakich przebywał, ubiór, jaki mógł nosić, przedmioty, jakimi mógł się posługiwać, język, jakim mówił, scenerię narodzin i śmierci. Krzyż na przykład nie wyglądał tak jak na większości dawnych przedstawień – był niższy, w kształcie litery T; odnaleziono grotę, w której Jezus się narodził, i inną – w której złożono jego ciało po śmierci. Bazylika Grobu Pańskiego w Jerozolimie stoi w miejscu stracenia i pogrzebania Jezusa. Kilka lat temu odnaleziono grób i kości arcykapłana Kajfasza. Odkryte w połowie lat 40. XX w. rękopisy znad Morza Martwego i w Nag Hammadi nie przyniosły chrystologicznych rewelacji, choć ogromnie poszerzyły wiedzę o teologii i sytuacji religijnej w czasach Jezusa. Odnaleziona w Nag Hammadi „Ewangelia Tomasza” pełna jest luźnych przypisywanych Jezusowi powiedzeń. Na przykład: „Kto jest w pobliżu mnie, przebywa blisko ognia, ale kto jest ode mnie daleko, daleko jest od królestwa”.

JezusJak wyglądał? Religia żydowska zakazuje sporządzania wizerunków Boga. Ewangeliści nie wspominają ani słowem o zewnętrznym wyglądzie Jezusa. Jeśli potraktować jako wskazówkę słynny całun turyński, można przypuszczać, że był mężczyzną dość wysokim (1,78 m), harmonijnie zbudowanym, o wyraźnie semickiej urodzie, bujnych włosach i brodzie.
Wiedzę o Jezusie jako konkretnym człowieku zanurzonym w konkretnej epoce historyczno-cywilizacyjnej czerpiemy ze szczegółowych jej badań. Jest to wiedza dedukowana z kontekstu. Ilekroć badacze stają tu wobec zagadek nie do rozwiązania, wolą milczeć lub otwarcie przyznać się do niewiedzy. Solidna warsztatowo krytyka wszelkich źródeł i ustaleń jest dziś czymś oczywistym także dla uczonych kościelnych czy po prostu wierzących. Tak jest od niedawna, od mniej więcej 100 lat.

Rozum w sejfie

Na początku naszego stulecia historyk Ernst Troeltsch ostrzegał, że nowoczesne metody badań historycznych nie dają się pogodzić z wiarą chrześcijańską; biskup Stubbs, wykładowca historii nowożytnej w Oksfordzie, chwalił się z kolei, że przekonał innego historyka, by wyrzucił do kosza na śmieci „Życie Jezusa” Renana, choć duchowny książki nawet nie przeczytał. Tak to historyk zdeprawował drugiego historyka, a obaj upokorzyli w ten sposób chrześcijaństwo – osądzał taką postawę Paul Johnson, autor „A History of Christianity” (1976).

JezusWybitny intelektualista kościelny XIX w. kardynał Newman trzymał w sejfie egzemplarz „Wieku rozumu” Thomasa Paine’a, zmarłego w 1809 r. „angielskiego Woltera”. Newman chciał ustrzec swych uczniów przed kontaktem z krytykiem religii zorganizowanej, obrońcą Rewolucji Francuskiej i idei oświecenia, który pisał: „Wśród wszelkich tyranii gnębiących ludzkość najgorsza jest tyrania w dziedzinie religii, każda inna odmiana tyranii ogranicza się do świata, w którym żyjemy, lecz tyrania religii usiłuje sięgnąć poza grób i ścigać nas w wieczności”.

Na szczęście ten okres chrześcijańskiego despotyzmu bezpowrotnie minął. W świecie po chrześcijaństwie, w którym, zwłaszcza na Zachodzie, religia ta staje się znów religią katakumb, religią mniejszości, wybierającej ją dobrowolnie, z wewnętrznego przekonania, nie da się żadnej książki zamknąć w sejfie. Za krytyczny rozbiór wszelkich tekstów, nawet biblijnych, nie grożą już kary ani prześladowania.

Dziś wiemy, że Jezus:
• nie był mitem, archetypem, ani symbolem czegokolwiek;
• nie był wcieleniem Buddy ani nauczycielem przysłanym z Orientu;
• nie był wyznawcą ani nauczycielem gnozy, potężnej konkurentki chrześcijaństwa pierwszych wieków;
• nie był obsesyjnym ascetą wyniszczającym ciało i umysł w jaskini;
• nie był żydowskim renegatem i nie kolaborował z rzymskim okupantem;
• nie był politycznym buntownikiem ani społecznym rewolucjonistą, porywającym się z motyką na słońce;
• nie był prekursorem socjalizmu ani kapitalizmu;
I że:
• był Żydem praktykującym religię mojżeszową;
• sam nazywał siebie Synem Człowieczym (sędzią ludzi u kresu świata) lub Synem Bożym, ale nigdy Mesjaszem;
• przeistoczył religię żydowską radykalnie, wysuwając na czoło pojęcie Boga jako Miłości i piętnując obłudę, zwłaszcza w religijnym establishmencie żydowskim;
• szczególnie chętnie spotykał się i rozmawiał z ludźmi prostymi, biednymi, społecznie dyskryminowanymi, ale nie potępiał hurtem warstw wyższych – nie stosował zasady odpowiedzialności zbiorowej;
• używał języka aramejskiego, przypowieści, obrazowych porównań i powiedzeń łatwych do zapamiętania;
• żył około 35 lat, zginął śmiercią przeznaczoną dla buntowników.
Słowem, był człowiekiem swojej epoki, niezwykle zręcznie poruszającym się w labiryncie sprzecznych oczekiwań, koncepcji, interesów; człowiekiem żyjącym w realiach okupacji zaostrzającej pragnienie wyzwolenia i poczucie tożsamości, w miejscu gdzie krzyżowały się wpływy różnych wiar i kultur; ale dążył do własnego, ściśle określonego celu. Było nim przekonanie ludzi, że w nim, Jezusie, znajdą zbawienie.
Po ludzku biorąc, Jezus poniósł klęskę – został właściwie sam; nie opuściła go tylko garstka mężnych kobiet. Żydzi nie przyłączyli się do ruchu, który założył. Impas przełamała dopiero wieść o zmartwychwstaniu; chrześcijaństwo dźwignęło się już po śmierci swego założyciela – bez jego fizycznej obecności i jego przywództwa. Drugim kołem ratunkowym okazała się działalność misyjna apostołów wśród nie-żydów. Trzecim było wejście w IV w. w sojusz z państwem rzymskim (od edyktu cesarza Konstantyna, 313 r., czyniącego chrześcijaństwo religią państwową) i okrzepnięcie centralistycznej struktury Kościoła.

Apokryfy i herezje
Chrześcijanie od początku łaknęli szczegółów życia Jezusa. Już w pierwszych wiekach powstała ogromna literatura próbująca wypełnić luki. Po antycznym świecie krążyło mnóstwo tak zwanych apokryfów (pism „ukrytych”), w tym ewangelii (jak wspomniana wyżej Tomasza), opisujących dzieciństwo i dorosłe życie Jezusa. Choć Kościół odrzucił te pisma, sporo z nich przeniknęło i zostało w ludowej pamięci (jak choćby zwierzęta z betlejemskiej groty).
Ewangelia pseudo-Mateusza tak przedstawia narodziny Jezusa: gdy nadszedł czas rozwiązania, anioł polecił, by Maryja zsiadła ze zwierzęcia jucznego i weszła do podziemnej groty, w której nigdy nie było światła. Kiedy Maryja weszła do środka, grotę oblała jasność. Boskie światło świeciło tak długo, jak długo przebywała tam Maryja. I tam porodziła syna, którego otoczyli aniołowie i wielbili go.
Sprowadzona przez Józefa położna wykrzykuje po zbadaniu pierworódki: Nigdy nie słyszano, żeby piersi były pełne mleka i żeby narodzony chłopiec nie naruszył dziewictwa swej matki. Żadnego upływu krwi podczas porodu, żadnego bólu przy połogu.
Gdy zaś położna wzięła noworodka na ręce, przestraszyła się, bo nie czuła jego ciężaru i dziwiła się, że niemowlę nie płacze, tylko uśmiecha się wdzięcznie – „i otworzywszy oczy spojrzał na mnie uważnie. I nagle z oczu jego błysnęło światło niczym błyskawica”.
Niesamowite rzeczy dzieją się też w apokryficznym dzieciństwie Jezusa. W „Ewangelii dzieciństwa” według Tomasza Izraelity pięcioletni Jezus ożywia dwanaście wróbli, które ulepił z gliny, bawiąc się w strumieniu; „innym razem szedł przez wieś i biegnący chłopiec uderzył go w plecy. Jezus rozzłoszczony rzekł do niego: Już nie pójdziesz dalej swoją drogą. A on natychmiast padł martwy”.
Jakby dla równowagi kilka paragrafów dalej Jezus wskrzesza współtowarzysza zabaw, który spadł z tarasu. Rodzice zabitego chłopca nie wierzyli, że to nie Jezus go zrzucił. „Zszedł Jezus z dachu i stanął koło zabitego dziecka i zawołał: Zenonie! powstawszy, powiedz im, czy ja ciebie zrzuciłem? A ów powstawszy odpowiedział: Nie, Panie, nie zrzuciłeś mnie, ale wskrzesiłeś”.

W tych tekstach nie chodziło tylko o zaspokojenie ludzkiej ciekawości i dostarczenie dowodów boskości Jezusa. Równie ważna była teologia. Chrześcijaństwo rozwijało się w zaciętej walce z duchową konkurencją. Polerowało swoje wyobrażenie o sensie wieloznacznych nauk założyciela religii, z których wyciągano sprzeczne wnioski. Tak hartował się Kościół i doktryna, formowała się kościelna teologia i filozofia. Kościół potępiał jako herezje nowe doktryny, sprzeczne z jego interpretacją orędzia Chrystusa i godzące w kościelną rację bytu. Tę walkę – połączoną czasem z fizyczną zagładą sekt uznanych przez Rzym za fałszywe lub heretyckie – prowadzoną w imię prawdy o Jezusie i w imię prawdziwego chrześcijaństwa – przegrali z Kościołem:
• gnostycy żydowscy, helleńscy i chrześcijańscy, którzy nie wierzyli, że to Bóg stworzył świat skażony złem, cierpieniem i grzechem;
• marcjoniści, którzy odrzucili cały Stary Testament i kult Jahwe, a czcili wyłącznie Chrystusa;
• nowacjanie, którzy uważali, że Kościół rzymski leży w grzechu i domagali się absolutnej zgodności praktyki życia z głoszoną etyką;
• donatyści, masowy ruch w Afryce północnej, uznający dogmaty wiary, ale opozycyjny wobec Kościoła i państwa rzymskiego, a także wobec islamu i panowania arabskiego;
• pelagianie, którzy podkreślali, że człowiek może zapracować na swoje zbawienie już w tym życiu, a Kościół powinien dbać nie tylko o możnych tego świata;
• arianie, którzy odrzucili bóstwo Chrystusa, bo uważali, że Bóg nie może mieć styczności z marnym światem i musi się czymś różnić od Syna Bożego;
• manichejczycy, którzy bardzo poważnie zagrażali Kościołowi przez długie wieki, głosząc religię zbawienia, polegającą na całkowitym odrzuceniu materii jako więzienia ludzkiego ducha. Jezus według nich wyzwolił człowieka tylko częściowo, bo nie w pełni ukazał mu walkę między złem i dobrem, światłem i ciemnością. Nim przeszedł na chrześcijaństwo, manichejczykiem był święty Augustyn. Kościół nieprzejednanych manichejczyków karał zwykle śmiercią.

Powrót arian
Czy to zwycięstwo w walce z dysydentami wzbogaciło wiedzę chrześcijan o Jezusie? Na pewno wzmocniło Kościół i teologiczną ortodoksję. Kościół nie wypracował tak skutecznych metod radzenia sobie z ruchami odśrodkowymi czy mniejszościami, jak udało się to w zdecentralizowanym islamie, judaizmie czy religii buddyjskiej. Wewnętrzny pluralizm w Kościele (katolickim) nigdy nie zniknął, ale ujście znalazł sobie przede wszystkim w sztuce, kulturze i liturgii chrześcijańskiej. Skoro wiadomo tak niewiele – jak naprawdę wyglądało zwiastowanie, narodziny, przemiana na górze Tabor, ostatnia wieczerza, zdjęcie z krzyża, zmartwychwstanie i tyle innych scen z Ewangelii? – to możliwe (artystycznie) jest prawie wszystko.
Tą ścieżką wolności wyobraźni poszły pokolenia artystów, tworząc firmowy znak europejskiej kultury chrześcijańskiej, dla której życie Jezusa i Biblia były przez wieki niewyczerpanym źródłem natchnienia. Za tysiąc lat z cywilizacji chrześcijańskiego Zachodu może nie pozostać nic, ale przetrwają mistrzowie średniowiecza i renesansu, Rembrandt, El Greco, Haendel, Bach. „Idiota” i „Bracia Karamazow” Dostojewskiego, w których Chrystus wraca na ziemię i zastaje ponurą rzeczywistość mieniącą się chrześcijaństwem i Kościołem.
Kto wie, może trzecie millenium spłata figla większości z nas i zapamięta też dzieła współczesne, poezję i filmy: prócz „Ewangelii według Mateusza” Pasoliniego, „Żywot Briana” Monty Pythona, „Jezusa z Montrealu” Arcanda i „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Tam gdzie religia instytucjonalna skostniała, wkracza sztuka. Zagadkę Jezusa drąży dziś raczej kultura. Pasjonuje ją wciąż tajemnica człowieczeństwa Jezusa, mniej – jego boskości. Świat zachodni w większości w nią nie wierzy, jak nie wierzyli starożytni arianie. „Wszystkie przykazania zmieniają znaczenie – pisał grecki prozaik Nikos Kazantzakis (zm. 1957), autor »Greka Zorby« i książki, która zainspirowała reżysera Martina Scorsese (»Ostatnie kuszenie Chrystusa«).
– Nie patrzymy, nie słuchamy, nie nienawidzimy, nie kochamy już tak jak kiedyś. Odnawia się dziewictwo Ziemi. Nowy smak ma chleb, woda, kobieta. Nową, niemierzalną wartość – działanie. Wszystko nabiera nieoczekiwanej świętości: piękno, wiedza, nadzieja, walka o byt i codzienne, niby nieważne troski. We wszystkim struchlali rozpoznajemy to samo ogromne zniewolone Tchnienie, które walczy o wolność”.
Kultura i nowe, nie trzymające się kurczowo instytucji podejście do religii sprawiają, że Jezus nie schodzi z wokandy. Są miejsca na świecie, gdzie zwykli ludzie potrafią żywo dyskutować o swym stosunku do Chrystusa i sensie jego religii. I to doskonale współgra z zasadniczą treścią nauki Jezusa. Jest nią osobisty stosunek człowieka do Boga. Jezus historyczny odrzucał zbyt sformalizowane podejście do Boga i religii, zbyt głębokie kompromisy z władzą, hierarchią, konwencjami. To przesłanie było zawsze kłopotem dla Kościoła głoszącego, że przechowuje nienaruszony depozyt wiary chrześcijańskiej. Ale z tego samego powodu chrześcijaństwo rozpaliło wyobraźnię pokoleń i rozrosło się w największą religię świata.
Przez dwa tysiące lat na naukę Jezusa nałożyły się nieprzebrane odczytania i wyobrażenia. Na nieznaną twarz Chrystusa nałożono dziesiątki wizerunków. Chrystus frasobliwy, triumfujący, filozofów, mistyków, uczonych, prostaczków, z hipisowską pacyfką i z karabinem, Chrystus – Pan i Sługa, Chrystus prawicy i lewicy itd. Żaden nie jest ostatecznym kluczem do zagadki, razem tworzą bogactwo, ale i głaz przygniatający prawdę o Jezusie. Wciąż też pojawiają się ludzie i ruchy, próbujące ten głaz odsunąć – powrócić do pierwotnego chrześcijaństwa i Kościoła.

Adam Szostkiewicz


* Brat Jezus Chrystus

Dwa tysiące lat temu (o niedokładność kalendarzową mniejsza) Bóg wszedł w historię człowieka na Ziemi. Stał się jednym z nas. Od tamtego czasu każdy, do kogo dotarł ten fakt, przeżywać może tajemnicę, której nigdy do końca nie zgłębi. Im pełniej albo im dotkliwiej doznaje sam swojej „kondycji ludzkiej”, tym mocniej ogarnia go zdumienie, wzruszenie, wstrząs prawdy nieprawdopodobnej. „Podobny we wszystkim, prócz grzechu”.
Brat: Jezus Chrystus, dziecko z Betlejem, dorastające w Nazarecie, dorosły przemierzający ziemię palestyńską i nauczający tak, jak nikt jeszcze nie mówił, zamęczony w Jerozolimie. Poddany czasowi, prawom materialnym i psychicznym natury ludzkiej, przywiązaniom do ludzi, smutkowi, lękom i na koniec cierpieniu, którego człowiecza kondycja znieść nie była w stanie. Zostawiając ślad w świadectwie najbliższych sobie, którzy tak właśnie zeznają: opowiadamy o tym, „co widzieliśmy, co słyszeliśmy i czego ręce nasze dotykały”. Do dzisiaj i do końca czasów z tej niepojętej wspólnoty człowieczeństwa każdy może czerpać dla siebie to, co go podtrzymuje: braterstwo i nadzieję.
A nadzieję dlatego, że ten sam historyczny Jezus Chrystus z Betlejem, Nazaretu i Jerozolimy pozostaje żywy przez całą historię: tę, która już minęła, która staje się teraz, będzie trwała jeszcze niewiadomy czas w przyszłości. To jest największa tajemnica, ta właśnie, którą – wierząc – nazywamy Wcieleniem. Nie zaskakuje mnie w niczym fakt, że ten sam Jezus Chrystus dla każdego człowieka był, jest i będzie żywy trochę inaczej, jak świadczy nie tylko sztuka kościelna, ale przede wszystkim mistyka świętych i życie duchowe każdego, kto – najbardziej nawet kulawo wierząc – do Niego się odnosi. Bo nawet suma tych wszystkich odniesień nie wyczerpie tajemnicy faktu, że kiedyś w czasie Bóg stał się człowiekiem i tak już pozostanie na zawsze.
Po to są święta, żeby tajemnica ta docierała do nas w swoich różnych błyskach: tak zachwycających jak Boże Narodzenie (też przecież w tysiącu kształtów kulturowych), tak uciszających jak trzydzieści lat Jego milczenia w Nazarecie, tak wstrząsających jak nauczanie, które przewartościowuje wszystkie uznane porządki i wartości, tak porażających jak Jego cierpienie i śmierć. I na koniec pokonanie i śmierci, i grzechu. Własny los każdego z nas, los, który przecież staje się z chwili na chwilę, podsuwa, w jaki sposób w tym właśnie doświadczeniu czy doznaniu spotykamy się z „żywym na wieki”; które Jego słowa słyszymy najwyraźniej; którą Jego obecność odkrywamy tuż przy sobie. I niech to już zostanie tajemnicą każdego. Nie można zwierzać się aż do samego spodu.
Józefa Hennelowa publicystka „Tygodnika Powszechnego”

POLITYKA.onet.pl
NUMER 52/1999 (2225)

Data utworzenia: 22/09/2007 @ 22:59
Ostatnie zmiany: 12/04/2012 @ 05:27
Kategoria : Postacie biblijne
Strona czytana 19993 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-tallit-prayer.jpg62-gwiazda.jpg62-tora.jpgtorah-verse.jpg62-menora-2.jpg62-szofar.jpg62-hasyd.jpg62-shofar.JPG62-tefilimTallit.jpg62-mezuzah.jpg62-skull-cap.jpg62-hebrew.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-judaizm.jpg62-talit.jpg62-torah.jpg62-hanuka.jpg62-menora.jpg62-korona.jpg62-tanah.jpg62-chalka.jpg62-Hanukkah.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8928664 odwiedzający

 277 odwiedzających online