|
Konie powstają z grobówGroby końskie bywały związane z miejscami spoczynku zmarłych ludzi W pierwszych stuleciach naszej ery leśną krainę na południowy wschód i wschód od Morza Bałtyckiego, rozciągającą się od dolnej Wisły aż po dorzecze Dźwiny i Dniepru, zasiedlali Bałtowie. Żyli tam Litwini i Łotysze oraz wymarłe już plemiona Prusów, Jaćwingów i Kurów. Ludy te miały zwyczaj chowania zmarłych razem z końmi. Ślady takich obrzędów odkryto także w północno-wschodniej Polsce. Na Suwalszczyźnie odnaleziono groby z końmi pod kurhanami z okresu od III do połowy VI wieku. Z kolei na Pojezierzu Augustowskim oraz środkowych i zachodnich Mazurach szczątki końskie wykopano w grobach płaskich powstałych miedzy I a VII wiekiem. Na podstawie prac wykopaliskowych prowadzonych przez archeologów możemy określić zasięg i formy pochówków końskich, a badania archeozoologiczne szkieletów dostarczyły wiele informacji o cechach zwierząt znalezionych w grobach. Niestety, przyczyny składania koni do grobów, kryteria wyboru zwierzęcia i obrzędy towarzyszące tej ceremonii pozostają nieznane. Na te pytania trudno znaleźć odpowiedź, mając do dyspozycji jedynie odkopany szkielet. Próbę interpretacji tych pochówków i odtworzenia towarzyszących im obrzędów można więc podjąć jedynie na podstawie analogii z innych obszarów i czasów.
Wspólną cechą wszystkich cmentarzysk z pochówkami końskimi jest ich lokalizacja nad rzekami lub jeziorami. Wiązało się to z osadnictwem, które koncentrowało się w pobliżu środowiska wodnego. Ludzie grzebiący swoich zmarłych najprawdopodobniej wybierali na pochówki takie miejsca, które ich zdaniem były również najlepsze do życia.
Groby końskie zawsze były związane z miejscami spoczynku zmarłych ludzi. Niezależnie od tego, w jakim obrządku - ciałopalnym czy szkieletowym - chowano zmarłych, zwłok koni nigdy nie palono. W grobach kurhanowych człowieka i zwierzę składano do wspólnego grobu pod kurhanem. Może to oznaczać, że konie nie były ofiarą dla bóstwa, ale raczej stanowiły wyposażenie zmarłego na drogę w zaświaty lub miały podkreślać jego znaczenie i cechy za życia, np. męstwo, bogactwo czy wykonywany zawód. Na cmentarzyskach płaskich groby z końmi towarzyszyły ciałopalnym pochówkom ludzkim, na ogół były one jednak odizolowane od ludzkich w wydzielonych częściach lub na obrzeżach cmentarzysk. Konie grzebane z dala od człowieka traciły z nim więź i symbolicznie przestawały należeć do określonego zmarłego. Stanowiły więc ofiarę bardziej abstrakcyjną.
Końska mogiła
Ludy bałtyjskie zazwyczaj grzebały konie pojedynczo. Sporadyczne odstępstwa od tej reguły dotyczyły kilku grobów podwójnych, rzadziej potrójnych oraz jednego pochówku częściowego, gdzie znaleziono wyłącznie fragmenty szczątków konia. Występowanie grupowych pochówków końskich mogło się wiązać z pogrzebaniem kilku osób jednocześnie, w czasie jednej uroczystości żałobnej, zmarłych np. wskutek choroby, klęski żywiołowej, wojny lub wypadku. Mogły to być groby osób spokrewnionych albo zajmujących szczególną pozycję społeczną. Wyjaśnienie tajemnicy pochówku częściowego, gdzie do grobu złożono wyłącznie pozostałości tylnich kończyn konia, jest trudne ze względu na brak większej liczby podobnych znalezisk.
Znaczna część pochówków końskich zawierała przede wszystkim elementy rzędu końskiego. Dominowały wśród nich wędzidła oraz fragmenty i ozdoby ogłowia: okucia rzemieni, rozdzielacze i sprzączki. Poza częściami rzędu końskiego na szczególne zainteresowanie zasługują zestawy lub pojedyncze przedmioty służące do pielęgnacji grzywy, sierści, ogona i kopyt: ornamentowane grzebienie wykonane z poroża oraz noże i nożyce z żelaza. Nie można wykluczyć, że służyły one także do zabiegów weterynaryjnych. Odkrywane są stosunkowo rzadko, wyłącznie w grobach płaskich, gdzie pochowano więcej niż jednego osobnika.
W jaki sposób składano zwierzęta do grobów? Na cmentarzyskach kurhanowych najpierw kopano prostokątną jamę do głębokości 1,7 m, zorientowaną wzdłuż osi północ - południe. Następnie składano do niej konia z głową zwróconą w kierunku południowym, a nad grobem usypywano kurhan. Na cmentarzyskach płaskich jamy były płytsze - do 0,5 m głębokości, i miały zarys owalny. Szkielety końskie zazwyczaj leżały wzdłuż osi północny zachód - południowy wschód, z głowami na południowy wschód. Tylko kilka osobników położono w kierunku północ - południe. Można więc przyjąć, że obowiązującą zasadą podczas składania koni do grobów była ich orientacja głowami na południe lub południowy wschód. Na podstawie ułożenia konia w grobie można podjąć próbę odtworzenia sposobu jego grzebania oraz zabiegów poprzedzających. Wszystkie zwierzęta znajdowały się w pozycji na brzuchu z czterema lub trzema podkurczonymi kończynami. Nasuwa się więc wniosek, że do grobów składano zwierzęta żywe, jedynie obezwładnione, np. przez związanie nóg. Na pętanie nóg wskazuje ponadto skrzyżowanie kończyn przednich niektórych koni. Podczas składania do grobów koni ze związanymi nogami kończyny układają się zawsze pod brzuchem. Tylko gdy co najmniej jedna z kończyn piersiowych była wyprostowana i wyciągnięta do przodu, można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że zwierzę nie było związane lub uwolniło się z pęt. Konie mogły być specjalnie przed śmiercią osłabiane, o czym informują źródła pisane. Wiadomo np., że Prusowie poprzedzali ceremonię pogrzebową zamęczaniem koni przeznaczonych do pochówku tak długimi i wyczerpującymi biegami, że nie mogły ustać na nogach. O podobnym dręczeniu zwierząt mówią także źródła arabskie. W przekazie Ibn Rosteha z drugiej połowy IX wieku, opisującym przebieg pogańskiego pogrzebu wielmoży ruskiego, czytamy: Następnie wzięli dwa konie i pędzili je tak długo, dopóki się nie spociły. Należy przy tym zaznaczyć, że przepędzanie koni nie wyklucza wiązania nóg przed złożeniem ich w grobie. Ze względu na sposób ułożenia szkieletów oraz rozmiary jam grobowych, które na ogół były wąskie i niezbyt długie, dopasowane wielkością do ciał zwierząt, wielce prawdopodobne wydaje się, że wiązanie nóg stosowano powszechnie. Koni ze spętanymi kończynami nie wrzucano do grobów, lecz wpuszczano tam na sznurach. Wrzucanie musiałoby spowodować złamanie kości nóg, a takich śladów na zbadanych szkieletach nie odnaleziono. Niekiedy konie spętane lub osłabione mogły być spychane do jam grobowych, gdyż zdarza się spłycenie profilu jamy z tej strony, gdzie znajdowała się tylna część szkieletu.
| | | Spłycenie jamy grobowej i ułożenie kończyn pod brzuchem sugeruje, że konie były spychane do grobów żywe lub osłabione ze spętanymi kończynami |
|
Ogiery i wałachy
Jakie cechy, wygląd, wiek miały konie wybierane do złożenia w grobie? Na niektóre z tych pytań odpowiedź daje analiza archeozoologiczna szkieletów. Wiadomo np., że jednym z istotnych kryteriów przy wyborze była płeć. Na całym omawianym obszarze wszystkie osobniki, u których udało się ją określić, były samcami. Dotychczas na żadnym ze znanych cmentarzysk nie odkryto szczęki ani żuchwy z zachowanym szeregiem zębowym bez kła, co wskazywałoby na pochowanie klaczy. Wśród pochowanych koni mogły być zarówno samce ogiery, jak i kastrowane, czyli wałachy, gdyż na podstawie cech morfologicznych kośćca nie można jednoznacznie stwierdzić kastracji. U osobników kastrowanych w wieku poniżej dwóch lat zabieg ten powoduje przedłużenie czasu wzrastania kości, dzięki czemu ich wysokość w kłębie zwiększa się o 4-6 cm.
Wydłużenie kości jest jednak tak małe, że wchodzi w zakres zmienności międzyosobniczej. Poza tym różnice w wielkości cech morfologicznych powstają nie tylko w wyniku kastracji, ale również na skutek zróżnicowania budowy zwierzęcia i wpływu czynników środowiskowych. Dlatego na podstawie szkieletów koni grzebanych na obszarze północno-wschodniej Polski w I tysiącleciu n.e. nie można stwierdzić, które były ogierami, a które wałachami. Zabieg kastracji zaczęto stosować najprawdopodobniej już ok. 1000 roku p.n.e. Wskazują na to dowody pośrednie w postaci rysunków i przyrządów chirurgicznych. Dla czasów późniejszych stosowanie kastracji potwierdzają również źródła pisane i językowe. W dziele De re rustica Marka Warrona czytamy: O ile w obozie chcą mieć konie ogniste, o tyle na drogach odwrotnie, wolą mieć spokojne. Głównie ta różnica potrzeb spowodowała, że zaczęto kastrować ogiery. Mianowicie gdy wytnie się im jądra, stają się spokojniejsze z tego powodu, że nie posiadają nasienia. Nazywa się je wałachami. Ludność słowiańska również trzebiła ogiery, a zajmowali się tym specjaliści zwani konowałami (od przewalania konia dla wałaszenia). Powyższe fakty potwierdzają jedynie teoretyczną możliwość stosowania zabiegu kastracji koni, natomiast nie dają odpowiedzi na pytanie, czy konie rzeczywiście kastrowano, a tym bardziej czy takie grzebano. Niskie i w kwiecie wieku
Wiek zwierząt chowanych na cmentarzyskach w północno-wschodniej Polsce był zróżnicowany: od młodych, poprzez osobniki dojrzałe, aż do bardzo starych. Dominowały jednak zwierzęta dorosłe, nieco rzadziej występowały młode i stare. Wydaje się, że wiek nie stanowił kryterium przy wyborze konia, który miał być złożony do grobu. Prawdopodobnie wybierano zwierzęta z przedziałów wiekowych reprezentowanych w plemiennym stadzie. Tym samym wiek grzebanych koni odzwierciedla wiek koni hodowlanych. Dodatkowym potwierdzeniem tej tezy jest struktura pogłowia stad koni hodowanych współcześnie. W takim stadzie zdecydowanie dominują osobniki dorosłe w wieku powyżej 3 lat - jest ich ok. 78 proc. Znacznie mniej, gdyż ok. 14 proc., stanowią osobniki młode w wieku 1-3 lata. Tylko ok. 8 proc. to źrebięta.
Na podstawie wysokości w kłębie można stwierdzić, że wszystkie konie należały do klasy niskich i średnio niskich. Widać przy tym różnicę między Suwalszczyzną a rejonem środkowych i zachodnich Mazur. Na Suwalszczyźnie występowały prawie wyłącznie osobniki średnio niskie, o wysokości w kłębie od 132 do 135 cm, natomiast na cmentarzyskach płaskich równie liczne były konie niskie, o wzroście poniżej 132 cm. Badania archeozoologiczne wykazują, że konie niskie i średnio niskie stanowiły ponad 80 proc. wszystkich koni w okresie wpływów rzymskich i wędrówek ludów na terenie ziem polskich. Na tej podstawie można stwierdzić, że zwierzęta pochowane na cmentarzyskach bałtyjskich były pod względem wysokości typowymi przedstawicielami swojej populacji. Wszystkie konie miały proporcje kończyn właściwe dla typu tarpanopodobnego: stosunkowo duże odcinki przedramienia i podudzia, mniejsze śródręcza i śródstopia oraz najmniejsze człony palcowe. Charakteryzowały się one ciężką budową ciała i były krępe, niepodobne do koni żyjących współcześnie. Jedynie wysokością w kłębie nie odbiegały od dzisiejszych koników polskich. Cechy morfologiczne szkieletów nie wskazują, czy były to osobniki udomowione. Przyjmuje się to na podstawie występowania w grobach elementów rzędu końskiego. Z drugiej jednak strony ze źródeł historycznych wiadomo, że na obszarze Prus żyło dużo dzikich koni. Jak pisał w 1841 roku H. Smith: Podobnych do domowych, lecz koloru myszatego, z ciemną pręgą przez grzbiet, z ciemną grzywą i ogonem, które nie doznawały wielkiego przestrachu na widok człowieka i były chwytane oraz oswajane na przykład przez tego księcia, który [...] chwytał [je] rękami i wiązał po 10 i 20 sztuk. Istnieje więc możliwość, że grzebane konie były jedynie oswojone, a nie udomowione.
Na szkieletach niektórych koni zaobserwowano zmiany patologiczne będące pozostałościami po rozrostowym zapaleniu kości i okostnej. Stwierdzono je na kościach kończyn i kręgach. Należy zwrócić uwagę, że schorzenia, które pozostawiły ślady na kościach, nie wykluczają wykorzystania zwierząt przez człowieka. W kilku przypadkach stwierdzono występowanie schorzenia zwanego szpatem. Powstaje ono na skutek nadwerężenia okostnej w miejscu przyrostu wiązadeł podczas nadmiernego wysiłku. Konie z tą wadę niekiedy kuleją, zwłaszcza przy pierwszych krokach, ale ogólnie są sprawne i nadają się do pracy. Dopiero zrośnięcie wszystkich kości stawu skokowego czyni zwierzę kaleką. Częstość występowania zmian patologicznych na szkieletach koni składanych do grobów jest dość duża, co mogłoby sugerować istnienie takiego kryterium przy wyborze określonego osobnika na ofiarę. Biorąc pod uwagę, że użyteczność koni była związana z ich sprawnością ruchową, a przebyta choroba zawsze ją ograniczała, można zakładać chęć pozbycia się zwierzęcia mniej sprawnego i połączenia tego z obowiązkiem złożenia ofiary. Z drugiej jednak strony dość często w pradziejach obserwuje się szczególny sposób traktowania kalekich i upośledzonych zwierząt. Kalectwo miało być dowodem naznaczenia przez bóstwo i ta wyjątkowość mogła stanowić kryterium wyboru zwierzęcia na ofiarę. Kronikarze o pochówkach koni
Cennych danych o wierzeniach związanych z pochówkami koni dostarczają źródła pisane. Wiele z nich mówi o udziale koni w obrządku pogrzebowym. W przekazie Ibn Rosteha dotyczącym Słowian jest wzmianka, że znachorzy rozkazują im, aby złożyli ofiarę ich Stwórcy z czego sobie życzą: kobiet, mężczyzn i koni, a w dziele Złote Łąki al-Masudiego z 947 roku zapisano, że palą oni swoich zmarłych wraz z ich wierzchowcami, sprzętami i ozdobami. O innym zwyczaju wykorzystywania wierzchowców podczas ceremonii pogrzebowej, rozpowszechnionym wśród ludu Estiów, mamy informacje z przekazu Orozjusza, kronikarza króla Alfreda, który zanotował: Estiowie zostawiają zmarłych niespalonych w domu. A w tym dniu, w którym mają go zanieść na stos, jego pozostałe jeszcze po pijatykach i zabawach ruchomości dzielą na pięć lub sześć działów, niekiedy na więcej [...]. Wszystko to rozkładają na przestrzeni jednej mili, najlepszą część najdalej, potem drugą [...]. Potem zbierają się wszyscy ludzie, co mają najlepsze konie w tej ziemi, o pięć lub sześć mil z dala od ruchomości. Potem wszyscy oni pędzą do owych ruchomości, a jeździec, który ma dobrego konia, przyjedzie do pierwszego i najlepszego działu [...]. Potem każdy jedzie z tymi ruchomościami i może je w całości zatrzymać. I dlatego dobre konie są tutaj niezmiernie drogie. Tacyt natomiast, pisząc o Germanach wspomina, że zwłoki znakomitych mężów na pewnych rodzajach drzewa spalano [...] każdemu własną jego broń dodają, niekiedy też konia wraz ze zwłokami spalają.
W związku z wykorzystywaniem koni głównie jako wierzchowców podczas wypraw wojennych i w czasie polowań, a niewykluczone, że również podczas prac rolnych, pozbycie się zwierzęcia w ofierze grzebalnej musiało być dużą stratą dla rodziny zmarłego czy też dla całej społeczności. Poświęcenie konia w ofierze wiązało się więc ze szczególnie ważnym pochówkiem. Występowanie większości pochówków końskich razem z ludzkimi, gdzie płeć pogrzebanego człowieka określano na ogół jako męską, było podstawą do stwierdzenia, że konia składano do grobu w razie śmierci jego właściciela - wojownika reprezentującego wyższą warstwę społeczną, np. starszyznę rodowo-plemienną. Pogląd ten uzasadniało występowanie szczątków koni w grobach wyposażonych w broń, gdzie kosztowne zwierzę podkreślało szczególną rolę zmarłego. Lecz przeciwko tej koncepcji przemawiają zmiany patologiczne na kościach wielu pochowanych koni. Osobniki te były mniej sprawne ruchowo i nie spełniały swojej roli jako wierzchowce. Hipoteza ta sugerowałaby również, że jeżdżono wyłącznie na samcach. Jednakże samice także nadają się pod wierzch i nieużywanie ich do tego celu byłoby niczym nieuzasadnioną stratą. Pochówki końskie mogły więc stanowić odzwierciedlenie w rytuale pogrzebowym zajęć gospodarczych ludności. Zwierzęta towarzyszyłyby zmarłemu pasterzowi pełniącemu nadzór nad stadem. Wtedy też kierowano się zapewne jakimiś kryteriami, na przykład płci czy upośledzenia, przy wyborze konia ze stada, łącząc ideologię z względami ekonomicznymi.
Joanna Piątkowska-Małecka Mówią Wieki nr 7/2003
Data utworzenia: 19/03/2008 @ 22:54
Ostatnie zmiany: 30/08/2008 @ 15:06
Kategoria : RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie
Strona czytana 37875 razy
Wersja do druku
|
|