|
Ewangeliści opisują wiele spotkań Jezusa z kobietami – rozmawia On z nimi, uzdrawia je, korzysta z ich gościnności. Sytuacje te bulwersowały na ogół uczniów Jezusa. Wielu uczonych w Piśmie wędrowało wtedy po drogach Palestyny, prowadząc działalność podobną do tej, którą zajmował się Chrystus. Lecz w ich przypadku właściwie niemożliwe było, aby wśród otaczających nauczyciela uczniów znajdowały się kobiety. Nie wolno im było przysłuchiwać się naukom, nie mogły one również dbać o zaspokajanie codziennych potrzeb nauczyciela – żywność, nocleg itd. Jezus konsekwentnie lekceważył kultywowane przez konserwatywnych Żydów zwyczaje. Jego nauka była darem, który mógł otrzymać każdy dzięki swej wierze. Najobszerniej opisują ewangeliści kontakty Jezusa z dwoma siostrami, siostrami Martą i Marią, mieszkającymi w Bretanii, małym miasteczku położonym niedaleko Jerozolimy. Właśnie te dwie kobiety i ich brat Łazarz darzeni są przez Jezusa szczególnymi względami. Po raz pierwszy spotykamy się z Martą i Marią w Ewangelii Łukasza, gdzie opisuje on, jak w czasie swych wędrówek z uczniami po kraju Jezus znalazł się w małej wiosce, a tam:
pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła. A Pan jej odpowiedział: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.(Łk 10, 38-42) Siedzieć u stóp nauczyciela oznaczało być jego uczniem, a przecież, według rabinów, kobietom nie wolno było przekazywać nauk. Nawet córka rabina nie powinna była przysłuchiwać się uczonym dysputom. Maria, przysłuchując się słowom Jezusa, wybrała „najlepszą cząstkę”, najlepiej, jak potrafiła, wykorzystała czas, jaki spędzał On w ich domu.
Scena ta doczekała się później mnóstwa komentarzy, analizowano postawy obu sióstr, porównywano je ze sobą. Bardzo wcześnie postacie te zaczęły nabierać charakteru symbolicznego: Maria stała się symbolem życia kontemplacyjnego, Marta zaś symbolem życia czynnego. Wykorzystano to w wielu utworach literackich i dziełach plastycznych. W Kościele katolickim Marta uważana jest za patronkę gospodyń domowych. Ewangelista Jan również opowiada o dwóch siostrach z Bretanii: Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Bretanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go miał wydać: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano. Na to Jezus powiedział: Zostaw ją! Przechowała to, aby {Mnie namaścić} na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale mnie nie zawsze macie. (J 12, 1-8)
Namaszczenie głowy znakomitego gościa należało do ówczesnych zwyczajów, ale Maria zachowała się wręcz prowokująco. Perfumy, które wylała na nogi Jezusa, miały wartość równą rocznemu wynagrodzeniu przeciętnego robotnika. Być może tak drogi olejek przechowywała jej rodzina jako symbol wysokiej pozycji społecznej. Maria swoim gestem naśladowała pokorę jawnogrzesznicy (por. Łk 7, 36-50), jakby chciała w imieniu grzeszników ukazać Mistrzowi miłość i błagać o miłosierdzie. „Namaszczając Jezusa, łączyła się niejako z Jego misją, pewna jedności, jaką Chrystus stwarza między sobą a swymi przyjaciółmi, tej jedności, która wypływa z Jego scalenia z Ojcem w Duchu Świętym.” Dom wypełniony zapachem olejku stał się duchową przestrzenią miłości. Jezus zrozumiał gest Marii. Powiedział: „Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę o tym, co uczyniła.” (Mt 26, 13) W oczach biesiadników Maria popełniła karygodne marnotrawstwo i skompromitowała się do końca, odkrywając przed mężczyznami głowę i rozpuszczając włosy, aby nimi obetrzeć Jezusowe stopy. Według relacji synoptyków jej czyn krytykowali wszyscy uczniowie, według Jana – tylko Judasz. Namaszczenie Jezusa przez Marię jest jednocześnie namaszczeniem mesjańskim, królewskim i namaszczeniem pogrzebowym. Uczniom Jezusa trudno było pogodzić się z tym, że On, Mesjasz, odda siebie samego, swe ciało, na śmierć. Najważniejsza tajemnica posłannictwa Chrystusa była dla nich wciąż jeszcze niepojęta. Pojęła ją natomiast Maria. Tajemnica ta dotrze do nich dopiero po śmierci Jezusa na Golgocie i zmartwychwstaniu, dotrze również za sprawą kobiety. Jezus wielokrotnie udowadniał, że nie jest dla Niego ważna płeć, lecz wiara. Dokonując cudów nie pomijał kobiet. Gdy teściowa Szymona Piotra zachorowała „On stanąwszy nad nią rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im.” (Łk 4, 39) Jeszcze bardziej niestosowne według współczesnych Chrystusa był cud dokonany na kobiecie cierpiącej na krwotok: „A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi; całe swe mienie wydała na lekarzy, a żaden nie mógł jej uleczyć. Podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza, a natychmiast ustał jej upływ krwi. Lecz Jezus zapytał: Kto się mnie dotknął? Gdy wszyscy się wypierali, Piotr powiedział: Mistrzu, to tłumy zewsząd Cię otaczają i ściskają. Lecz Jezus rzekł: Ktoś się mnie dotknął, bo poznałem, że moc wyszła ode Mnie. Wtedy kobieta, widząc, że się nie ukryje, zbliżyła się drżąca i upadłszy przed Nim opowiedziała wobec całego ludu, dlaczego się Go dotknęła i jak natychmiast została uleczona. Jezus rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!” (Łk 8, 43-48) „Chora kobieta egzystowała na marginesie żydowskiego społeczeństwa. Jej upływ krwi czynił ją według prawa stale rytualnie nieczystą, a wiec całkowicie wykreśloną z życia, bo obciążoną fizycznie, społecznie i religijnie.” Chorowała od dwunastu lat, czyli przypuszczalnie od wejścia w dorosłość. Czyniła jednocześnie nieczystym każdego, kogo dotknęła lub kto by się jej dotknął. Nie mogła przebywać w tłumie ani uczestniczyć w publicznych zebraniach. Pozbawiona akceptacji własnej rodziny, wyłączona ze społeczeństwa, nie poddawała się rozpaczy, wbrew społecznym normom i religijnym przepisom, w niezłomnej wierze, że Bóg przywróci jej zdrowie. Dla faryzeuszy czyn kobiety był wysoce niestosowny. Jezus pochwalił go i wynagrodził. Faryzeusze, czyli oddzieleni, starali się żyć w jak największej czystości. Wśród wielu zasad, jakimi się kierowali, była i ta, że jedynymi kobietami, które mogły ich dotykać, były ich własne żony. Jezus uświadamia nam, że przestrzeganie rygorystycznych zasad jest mniej ważne niż miłość i wiara. Dialog z uzdrowioną miał potwierdzić, że cud nie dokonał się przez proste promieniowanie mocy Jezusa, ale był Bożą odpowiedzią na jej wiarę. Ta wiara ją ocaliła, przywracając godność „córki Izraela”, którego to tytułu pozbawiała ja choroba. Ówczesny judaizm usuwał kobietę w cień, często lekceważąc. Chrystus niejako rehabilitował ją: nie unikał jej, nie odrzucał. Wyławiając „nieczystą” z tłumu, obdarzył ją czułym imieniem „córki”. Odnosił się do kobiet z wielkim szacunkiem i delikatnością, powołując je na swe współpracownice, przez co podkreślił ich uczestnictwo w królestwie Bożym i szczególną w nim misję. Podobną sytuację dostrzegamy podczas spotkania Chrystusa z Samarytanką. Objaśnia On jej najważniejsze prawdy swej nauki i ujawnia swą boską naturę. Popełnił On w oczach Mu współczesnych podwójny nietakt: rozmawiał z obcą kobietą i to w dodatku Samarytanką. Tymczasem Pismo św. mówi: „Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam.” (J 4, 39) Maria i Marta oraz wiele innych kobiet, które stanęły na drodze Jezusa, stają się wyznawczyniami nowej nauki. Ich największym atutem jest szczera wiara i miłość. Służą też do obalania przesądów i sztywnych nakazów. Są traktowane przez Jezusa na równi z apostołami. Aleksandra Dudzisz - "Pozycja kobiety w Biblii" - fregment pracy magisterskiej bibliografia: S. J. I. Adamska, Jezus i kobiety, Pastores 14 (1) 2002, s. , 108, 115 Paulina_____
Data utworzenia: 12/08/2007 @ 10:51
Ostatnie zmiany: 12/04/2012 @ 05:00
Kategoria : CHRZEŚCIJAŃSTWO - Postacie Biblijne
Strona czytana 22935 razy
Wersja do druku
|
|