|
Sekty - w poszukiwaniu prawdyW przeciwieństwie do takich krajów, jak choćby Francja, która ma najbardziej restrykcyjne wobec sekt prawo, Polska wydaje się rajem dla tego rodzaju grup. – Z sektami jest podobnie jak z narkotykami: przeciętny obywatel nie ma z nimi styczności, nie zna osobiście ani narkomana, ani członka sekty. Dlatego nic o nich nie wie - mówi psycholog Agata Rusak, dyżurująca w Dominikańskim Ośrodku Informacji o Sektach i o Nowych Ruchach Religijnych. - I ta niewiedza może być bardzo groźna Sekty pojawiły się w Polsce na początku lat 90. Wraz z zagranicznym kapitałem zaczęły do nas napływać i nowe "religie". Co nie znaczy, że w ciągu tych dziesięciu lat nie dorobiliśmy się też własnych grup quasi-religijnych.
Pierwsze były jednak te, importowane, którym w dodatku szybko udało się uzyskać wpis do rejestru związków wyznaniowych. Legalną działalność prowadzą u nas nawet sekty uważane za najgroźniejsze, jak choćby Kościół Zjednoczeniowy Moona. Ostatnio w Warszawie pojawili się scjentolodzy (członkowie Kościoła Scjentologicznego), którzy pod przykrywką stowarzyszenia proponują - głównie studentom - kursy dianetyki.
Misja Kryszny
Jako pierwszych można było zobaczyć na ulicach polskich miast członków grup tak zwanych wschodnich, dość wybiórczo odwołujących się do buddyzmu i hinduizmu. Wielu z nas miało pewnie okazję choć raz spróbować potraw wegetariańskich przygotowanych przez wyznawców Hare Kryszna czy odłam krysznaitów "Misję Czaitanii". Propagowanie wegetarianizmu i sprzedaż kadzidełek to najbardziej widoczne objawy ich działalności. Na podatny grunt trafiły ich nauki o reinkarnacji, karmie, sile mantry itp. W dodatku - nie da się ukryć - hinduiści cieszą się wielką sympatią. A może to tylko zainteresowanie egzotyką? Faktem jest, że obie wymienione organizacje prężnie się rozwijają, a każda próba ich zdyskredytowania kończy się fiaskiem.
Dramat zaczyna się, kiedy rodzice nagle z przerażeniem zauważają, że ich dziecko nie tylko ogoliło głowę, jak czynią to krysznaici, ale zaczęło dziwnie się zachowywać, zupełnie jak w transie. To wynik wielogodzinnego intonowania specjalnej mantry. Albert Ludwig, psychiatra zajmujący się odmiennymi stanami świadomości, ostrzega, że skutkami mantrowania są między innymi: większa podatność na sugestię, obniżenie krytycyzmu, a nawet utrata własnej tożsamości. A to prosta droga do szpitala psychiatrycznego. Co prawda, zarówno krysznaici, jak i członkowie Misji odrzucają zarzuty o manipulację czy namawianie swoich członków do porzucenia rodziny. Ale takie przypadki się zdarzały.
|
- powstał w latach 50. z inicjatywy amerykańskiego pisarza science fiction Lafayette'a Rona Hubbarda. Centralnym pojęciem dla scjentologii jest tetan (od greckiej litery "teta") - źródło energii, osobowości, która przy spełnieniu pewnych warunków może oddzielić się od ciała. Tetan napotyka różnorakie ograniczenia zwane implantami. Są to bariery, które zostały mu na przestrzeni dziejów, i często na innych planetach, narzucone. Hubbard twierdził, że osobiście odwiedził stację takich implantów na Wenus. Uważał on, że tetany padły ofiarą okrutnego galaktycznego władcy Xenu, który zesłał je przed wiekami na Ziemię. Zadaniem scjentologii jest likwidacja barier i wyzwolenie tetana. Inny wymysł Hubbarda to dianetyka - forma "psychoterapii", mająca na celu usuwanie traumatycznych przeżyć ("engramów") z wczesnych okresów życia. Jak wynika z wypowiedzi dużej części uczestników sesji "terapeutycznych", wprowadziła ona ich w stany euforyczne. Osobom, które osiągną najwyższy stopień scjentologicznego wtajemniczenia, Hubbard obiecał korzystanie z możliwości parapsychicznych, między innymi telepatii i psychokinezy. Głównym elementem działalności Kościoła Scjentologicznego są liczne seminaria i kursy. Dodajmy, że bardzo kosztowne. Ceny rosną wraz z pokonywaniem kolejnych szczebli inicjacji. Kilka lat temu godzinna sesja audytorska kosztowała 1000 dolarów. Nieprzypadkowo swoich adeptów organizacja werbuje spośród ludzi zamożnych. Scjentologami są między innymi: Chick Corea, Tom Cruise, Nicole Kidman, John Travolta. Kiedy w 1996 roku chadeckie władze Bawarii wprowadziły dla scjentologów zakaz pracy w państwowych instytucjach, z USA zaczęły napływać protesty, a także oskarżenia pod adresem polityków z Monachium o prześladowania przypominające politykę Trzeciej Rzeszy wobec Żydów. Kościół Scjentologiczny postrzegany jest jako jedna z najbardziej wpływowych sekt na świecie (Hollywood to tylko jeden z jej przyczółków). Były szef biura FBI w Los Angeles Ted Gunderson dostrzega w tej organizacji strukturę analogiczną do struktury tajnych służb. | |
|
Megaśluby z politykami
Na dobre zadomowiła się u nas jedna z najgroźniejszych sekt świata - mooniści. Wielokrotnie byli oni oskarżani o stosowanie technik "prania mózgu" i rekrutowanie nowych członków za pomocą oszustw (wszystkie procesy sekta przegrała), a także o nielegalny handel bronią i narkotykami. Sam Moon odsiedział w więzieniach USA 18 miesięcy za oszustwa podatkowe. Mooniści "podbili" nasz rynek, oferując po niskich cenach kursy angielskiego i zagraniczne wycieczki. Atrakcjom podróży zagranicznych, opłaconych przez moonistów, nie oparli się nawet polscy politycy. Włodzimierz Cimoszewicz brał udział w Konferencji na Rzecz Pokoju Światowego, zorganizowanej przez moonistów w 1995 roku w Seulu. Konferencja była tylko dodatkiem do największej, jak do tej pory, zbiorowej ceremonii zaślubin - Moon połączył wówczas 360 tysięcy par. Warto przypomnieć, że były to w większości osoby nie znające się - o doborze małżonków decyduje wyłącznie guru Moon.
W tym samym roku odwiedził on zresztą Warszawę i wygłosił w Sali Kongresowej odczyt Prawdziwa Rodzina i ja będący syntezą doktryny ruchu. Polska jako jeden z nielicznych krajów zgodziła się na taką wizytę. Hiszpanie na przykład deportowali Moona z lotniska.
| Międzynarodowe Centrum Odnowy Życia i Ludzi "Antrovis" | |
|
Sekta założona przez Edwarda Mielnika w połowie lat 80. Organizowała kursy wiedzy o energetycznej strukturze wszechświata. Uczyła też, jak wykorzystywać energię kolorów, cały potencjał ludzkiego mózgu. Dzięki temu można było, na przykład, nauczyć się uzdrawiania w tak zwanych energetycznych trójkach czy posiąść dar jasnowidzenia. Sam Mielnik na wykładach posługiwał się materializacją i kinestezją, wygłaszał proroctwa, choć żadne z jego widzeń nie spełniło się. Uważał, że 8 miliardów lat temu Słowianie z planety Atlanta wylądowali na polanie pod Ślężą. Ich kosmiczni rywale, Hebrajczycy z układu Hebry, wybrali Mazowsze. A więc wszyscy jesteśmy dziećmi kosmosu. Słowianie żyli zgodnie z 12 uniwersalnymi prawami kosmicznymi (dziesięć pierwszych znamy jako Dekalog, a Kościół ukrył dwa pozostałe). Hebrajczycy za to, jako wyznawcy wolnej woli, byli powodem chorób, wojen i kataklizmów na świecie. Właśnie kończy się siódma, ostatnia cywilizacja ziemska. Ale już wcześniej, bo w 1983 roku, skończył się cykl reinkarnacji i dlatego ludzie urodzeni po tym czasie to jedynie "bioroboty" - dlatego Mielnik namawiał kobiety do usuwania ciąży. Około roku 2000 kontynenty zaczną się zlewać, rozstąpi się ziemia. Ocaleje tylko 144 tysiące Polaków (jako naród wybrany), którzy odlecą statkami UFO na inną planetę. Mistrz Mielnik wielokrotnie zapowiadał rozpoczęcie procesu ewakuacji na Marsa, gdzie powstanie nowa cywilizacja, bez spiskujących Hebrajczyków. Jeden z bliskich współpracowników guru przyznał, że odłączył od respiratora swoją córkę, aby jej jaźń mogła swobodnie poszybować w kosmos. |
| |
|
Tegoroczną ceremonię zaślubin około 30 tysięcy par, nazwaną szumnie Festiwalem Kultury i Sportu Seul 2000, miał uświetnić swą obecnością, nieświadom kontekstu, były prezydent Lech Wałęsa i wygłosić odczyt o budowaniu kultury pokoju. W tym, że w końcu go nie wygłosił, pomógł przypadek - jeden z dziennikarzy przeczytał doniesienie agencji AFP, ostrzegającej, że to impreza moonistów. Od razu też pojawiły się ostrzeżenia w prasie przed atrakcyjną wycieczką do Seulu (tygodniowy pobyt na Festiwalu kosztował zaledwie 400 dolarów). Okazało się również, że w seulskim ślubie biorą udział Polacy. Oficjalnie sekta Moona jest zarejestrowana w Polsce od 1990 roku. Polska specyfikaKontaktu z sektami nie uniknęła także Barbara Labuda, która chętnie odwiedzała członków "Antrovisu". - Jeździłam do ich siedziby nad Narwią. To bardzo mili ludzie, ciekawi, poszukujący - mówi minister w kancelarii prezydenta. Pani minister najwyraźniej nie przeszkadzała głoszona przez charyzmatycznego guru sekty Edwarda Mielnika wiara w kosmitów. Sekta rozpadła się kilka lat temu wraz z tajemniczym zniknięciem Mielnika. Ponoć został teleportowany na Marsa. "Antrovis" to jeden z przykładów wyłącznie polskiej sekty. Innym, najgłośniejszym stała się sekta "Niebo", założona przez domorosłego uzdrowiciela Bogdana Kacmajora. Grupa już nie istnieje. Według ostatnich doniesień, w Majdanie Kozłowieckim pozostał jedynie Kacmajor ze swoją wybraną spośród członków sekty żoną. O sekcie stało się głośno, kiedy do Majdanu zaczęły przyjeżdżać rodziny chcące zobaczyć swoich bliskich.
| Zbór Leczenia Duchem Świętym "Niebo" | |
|
Istniał od około 8 lat, założony przez Bogdana Kacmajora. Swoją działalność Kacmajor zaczynał od uzdrawiania dotykiem, uważał, że potrafi zdjąć chorobę. Działał głównie w Lublinie. Za pieniądze od pacjentów kupił dom w Majdanie Kozłowieckim i założył tam wspólnotę. Członkowie to przede wszystkim jego byli pacjenci. W czasach rozkwitu sekty mieszkało tam około 60-80 osób. W "Niebie" obowiązywał patriarchalny model: funkcje przywódcze spełniali wyłącznie mężczyźni. Rolą kobiet było rodzenie dzieci innym członkom sekty - mężom wyznaczanym przez Kacmajora, którym musiały być bezwzględnie posłusznie. Podejrzewa się jednak, że to Kacmajor był ojcem większości urodzonych w Majdanie dzieci. Z chwilą wstąpienia do sekty członkowie przyjmowali nowe imiona, na przykład: Ambasador, Anioł Rowerowy, Trójkątyzacja Kota, a ich dokumenty tożsamości były niszczone. Kacmajor zmienił swe imię na Niebo. Wszystkich obowiązywał zakaz kontaktu ze światem zewnętrznym, nikt nie chodził do pracy, dzieci nie posyłano do szkoły. Na początku członkowie wspólnoty zajmowali się uprawą ziemi. Później, by się utrzymać - kradli, za co kilku z nich trafiło do więzienia. Kacmajor stosował terror psychiczny i fizyczny: nieposłuszni niebianie byli skazywani na wielodniowe głodówki, a nieproszonych gości straszono zesłaniem choroby. |
| |
|
Na jaw wyszło, że mają tam nowych małżonków i dzieci. Nikt nie był w stanie powiedzieć ile, bo dzieci urodzonych w sekcie nigdzie nie rejestrowano. Starszych zaś nie posyłano do szkoły. - Na lekcjach chemii mówią, że zamienić wody w wino nie można. Na fizyce - że chodzenie po wodzie jest niemożliwe - tłumaczył Kacmajor. Jednak gwoździem do trumny sekty okazała się sprawa Zbigniewa Sajnóga - gdańskiego poety, który był jej członkiem, a po wyjściu z więzienia (w którym znalazł się za kradzieże) tajemniczo zniknął. Po znalezieniu czyichś zwłok niedaleko siedziby "Nieba" podejrzewano nawet, że Sajnóg popełnił samobójstwo, bo Kacmajor nie chciał go przyjąć z powrotem. Samobójcą okazał się zupełnie kto inny, ale akcje policyjne zdążyły skutecznie przetrzebić szeregi sekty. Według znanego publicysty Lecha Jęczmyka, psycholog Andrzej Samson wysunął nawet hipotezę, że "Niebo" to robota UOP-u eksperymentującego z bronią psychotroniczną.
W ubiegłym roku ujawniono istnienie tajemniczej, bezimiennej sekty, która nakłaniała młodzież do wyjazdu w Bieszczady. Werbunek odbywał się głównie na północy Polski - z samej tylko Bydgoszczy wyjechało około 20 osób. Policja przypuszcza, że pod przykrywką organizacji religijnej może kryć się grupa handlująca ludzkimi organami. Wiadomo bowiem, że przed wyjazdem młodzi ludzie wypytywali rodziców o ceny nerek i innych organów. Policja odkryła, że część zwerbowanych trafiła za granicę, gdzie zginęła bez śladu.
Najlepszy interes
- Religia to jeden z najlepszych interesów na świecie - mówią gorzko wolontariusze warszawskiego ośrodka domikańskiego.
| Kościół Zjednoczeniowy, Federacja Rodzin na rzecz Zjednoczenia i Pokoju Światowego | |
|
Ruch założony w 1945 roku przez Koreańczyka Sun Myung Moona. Utrzymuje on, że gdy miał 16 lat, objawił mu się Bóg, nakazując dokończenie misji Chrystusa. Doktryna zawiera się w "Boskiej Zasadzie" (Divine Priciple): niepowodzenie Adama i Ewy w osiągnięciu doskonałości (a taki jest ostateczny cel ludzkości) powinno być naprawione przez Chrystusa, którego misją miało być zawarcie małżeństwa i ustanowienie prawdziwej rodziny. Niestety, Chrystus zawiódł. Przedwcześnie umierając na krzyżu, dokonał jedynie zbawienia duchowego. Zbawienie fizyczne - Królestwo Boże na ziemi ma się dokonać przez Pana Powtórnego Przyjścia, którym jest Moon. On i jego żona jako Prawdziwi Rodzice będą sprawować władzę nad światem doskonałym. Aby ten mógł zapanować, potrzebne jest "płacenie odszkodowania" (za porażkę Adama i Ewy) - praca członków nad osobistą doskonałością oraz zbawieniem przodków. Moon na przykład wymaga, by co najmniej 5 godzin dziennie poświęcić na werbowanie nowych członków. Członkowie tworzą tak zwane kościoły domowe, którym przewodzi lokalny lider. Nie przerywają pracy zarobkowej, są jednak zobowiązani do finansowego wspierania ruchu. Obowiązuje ich całkowity zakaz palenia, picia alkoholu i wstrzemięźliwość seksualna przed ślubem. Wszelkie wątpliwości, krytycyzm czy tęsknoty, na przykład, za rodziną są traktowane jako "pokusa szatana" i dlatego zabronione. Także choroby, bo - jak twierdzi Moon - to wyraz Bożej dezaprobaty. Członkowie to bracia i siostry, którzy następnie łączą się w "błogosławieństwie", czyli małżeństwie. By go dostąpić, trzeba zwerbować do sekty co najmniej 3 nowych członków. Moon osobiście kojarzy nieznanych sobie ludzi na podstawie dostarczonych mu fotografii, posługując się zasadami numerologii. Członkowie są także zobowiązani do uczestnictwa w kilkudniowych seminariach szkoleniowych na temat rodziny, podczas których odbywa się publiczna spowiedź. Moon angażuje się także w politykę. Jako zdeklarowany prawicowiec i antykomunista finansował w USA kampanie prezydenckie: Nixona, Regana, Busha, a we Francji wspierał działalność Frontu Narodowego Le Pena. W Polsce werbunek odbywa się przez Federację na Rzecz Pokoju Światowego oraz Akademickie Stowarzyszenie Urzeczywistniania Wartości Uniwersalnych. | |
|
Wiadomo bowiem, że część sekt naprawdę nieźle zarabia na sprzedaży swej ideologii. Na przykład mooniści wymagają, by przekazać im swój majątek, tak samo postępował Kacmajor. Inne, jak scjentolodzy, posyłają swoich członków na kolejne, coraz dłuższe płatne kursy. Auditor, miesięcznik scjentologii, wymienia 121 kursów, których ceny wahają się od 200 do ponad 4 tysięcy funtów. Ponadto największe grupy wykupują fabryki, gazety. Do moonistów należy dziennik Washington Times, a także koreański koncern Tong il, nieoficjalnie produkujący broń.
Cały majątek trzeba też oddać Aum - Najwyższej Prawdzie. Z ostatnich doniesień wynika, że sekta ta rozpoczęła działalność i u nas. Niedawno aresztowano dwóch obywateli Ukrainy, którzy w swoim kraju pełnią funkcję lokalnych liderów grupy. Pod przykrywką stowarzyszenia studenckiego sekta działa w Warszawie, wyszukując przede wszystkim młodych, zdrowych i bogatych ludzi. - Sekty przeszły z ilości w jakość. Minęły już te czasy, kiedy przyjmowały alkoholików, narkomanów, chorych psychicznie. Teraz takich już się nie chce - tłumaczy były poseł Unii Pracy Ryszard Nowak, założyciel Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami.
Kto ma walczyć?
Problem sekt niewątpliwie w Polsce istnieje, nadal jednak nie wiadomo, jak go rozwiązać.
| Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny | |
|
Założone w USA w 1965 roku przez Swamiego Prabhupadę, który do swojej śmierci był jedynym liderem ruchu. W testamencie wyznaczył 11 zastępców - Mistrzów Duchowych. Doktryna ruchu jest syntezą różnych wątków hinduizmu. Stąd wiara w reinkarnację, karmę (przeznaczenie) oraz mayę - iluzoryczną naturę świata. Jednak nawet w samych Indiach krysznaici są uważani za odszczepieńców, bo ich interpretacja jest wybiórcza. Kryszna to mityczne bóstwo stworzenia, a świadomość Kryszny to pierwotny, czysty stan związku duszy z Bogiem. By do tego stanu się zbliżyć, wyznawców obowiązują 4 podstawowe zasady: zakaz jedzenia mięsa, ryb, jajek (tak zwanych ścisły wegetarianizm), zakaz hazardu i używek, w tym kawy i herbaty, przedmałżeńskich stosunków, a w małżeństwie - mogą się one odbywać tylko w celach prokreacji. Związki małżeńskie są wcześniej ustalane przez guru, chociaż stan celibatu darzony jest większym szacunkiem. Wyznawcy mają obowiązek codziennego monotonnego intonowania mantry (sekwencji kilkuwyrazowej ku czci Kryszny) co najmniej 1724 razy dziennie i czytania świętych pism hinduizmu, co jest konieczne do zbawienia. Powinnością krysznaity jest oddawanie boskiej czci i bezwzględnego posłuszeństwa guru. Członkowie dostają nowe sanskryckie imiona, mężczyźni golą głowę. Często porzucają dom rodzinny, by zamieszkać w świątyniach (największa w Polsce znajduje się w podwarszawskim Mysiadle). |
| |
|
Najprężniej działają dominikańskie ośrodki informacji o sektach i nowych ruchach religijnych, istniejące właściwie w każdym większym mieście. Najbardziej znanym jest Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami. To Ryszard Nowak pierwszy podniósł alarm. Jeszcze jako poseł organizował słynne konferencje prasowe, na których pojawiali się czasem byli członkowie sekt. Opowiadali wstrząsające historie o technikach "prania mózgu" stosowanych przez guru, o tym, że po opuszczeniu sekty grożono im śmiercią, zastraszano. Jednak wiarygodność tych świadectw podważano. Również działalność dominikanów jest torpedowana, "jako »skażona« katolicyzmem", co chętnie czynią choćby Gazeta Wyborcza i Polityka. W tym roku, w czerwcu, MSWiA powołało do życia specjalny zespół do spraw sekt. W tym samym czasie opublikowano też raport na temat działalności sekt w Polsce. Problem jednak w tym, że jest on ogólnikowy i nie posługuje się żadnymi konkretnymi przykładami. To raczej zbiór ostrzeżeń: "Uważaj, oni czają się wszędzie!". Być może brak konkretów jest spowodowany strachem przed procesami, bo dotychczas większość organizacji, które zostały choćby nazwane "sektami", wygrywała przed sądem. Rekordzistą w tym względzie jest niewątpliwie Instytut Wiedzy o Tożsamości "Misja Czaitanii". Wygrali proces przeciwko Annie Łobaczewskiej - założycielce Ruchu Obrony Rodziny i Jednostki, która w ulotkach nazwała ich "niebezpieczną sektą", a zaledwie dwa miesiące temu - przeciwko liderowi Radykalnej Akcji Antykomunistycznej (RAAK) Wojciechowi Wybranowskiemu, który domagał się od władz Poznania zakazu działalności "Misji" jako "niebezpiecznej i destrukcyjnej". Takich procesów było co najmniej siedem. | Instytut Wiedzy o Tożsamości "Misja Czaitanii" | |
|
Jest odłamem krysznaitów powstałym w połowie lat 70. pod przywództwem Chrisa Butlera, który - nie zważając na swego mistrza Prabhupadę - sam siebie uznał za guru. Członkowie "Misji", w odróżnieniu od krysznaitów, nie noszą stroju hinduskiego i nie golą głowy. Mają także swoją, dodatkową mantrę, a obok świętych ksiąg hinduizmu muszą studiować także pisma swego lidera. Często namawiają swoich członków do porzucenia szkół, gdzie panuje "materialistyczna edukacja" na rzecz studiowania wiedzy duchowej w ich Instytucie w Lublinie. Poza tym doktryna ich nie różni się od krysznaitów. | |
|
Problem polega na tym, że chociaż organizacje zwalczające sekty są przekonane o szkodliwej działalności "Misji", to jest ona oficjalnie zarejestrowaną w Polsce organizacją. W przeciwieństwie bowiem do takich krajów, jak choćby Francja, która ma najbardziej restrykcyjne wobec sekt prawo, czy Niemcy, które wydały wojnę scjentologom, Polska wydaje się rajem dla tego rodzaju grup. U nas, by wpisać się do rejestru Kościołów i związków wyznaniowych, trzeba mieć zaledwie 15 członków i statut uznany przez sąd. Od roku w sejmowej podkomisji leży projekt zaostrzenia przepisów przy rejestracji nowych ruchów religijnych.
W artykule korzystałam z materiałów dominikańskich ośrodków informacji o sektach i Chrześcijańskiego Ośrodka Apologetycznego
Agnieszka Katrynicz - Nowe Państwo / 18.10.2000
Data utworzenia: 18/02/2008 @ 04:29
Ostatnie zmiany: 26/05/2008 @ 03:30
Kategoria : NOWE RELIGIE
Strona czytana 22743 razy
Wersja do druku
|
|