Panorama istot anielskich okazuje się złożona: od dwuznacznych Aniołów judeochrześcijańskich służących i Bogu i jego Arcywrogowi, poprzez jednoznacznych Aniołów Iluzji, Śmierci i Zagłady, po Anioła Śmierci, będącego Aniołem Przemiany, przyjacielem człowieka. Zapomnijmy o pierwszych, nie lękajmy się drugich i pokochajmy ostatniego – tego, którego niezawodnie spotykamy u kresu szkoły, jaką przechodzimy na Ziemi (to wersja dla optymistów), czy też „domu niewoli”, jak chcą tego pesymiści.
Angeloi – Aniołowie Wysłannicy Boga Jahwe – znani nam ze
Starego Testamentu żydów (i chrześcijan – ale już nie gnostyckich) i z
Nowego Testamentu chrześcijan grecko-prawosławnych, rzymsko-katolickich i protestanckich, jak również z Koranu muzułmanów – w pełni opisani zostali przez świętego (pseudo)
Dionizego Areopagitę w VI w. n.e., który przedstawił hierarchię ich dziewięciu chórów w dziele
O hierarchii niebiańskiej. Są to (od najwyższych po najniższe): Serafiny, Cherubiny, Trony, Panowania, Cnoty, Potęgi, Księstwa, Archaniołowie i Aniołowie.
Tu wszakże interesuje nas szczególny rodzaj Aniołów, których umownie można podzielić na trzy kategorie: Aniołów Marzeń, Aniołów Śmierci i Aniołów Zagłady. Od razu też na samym wstępie musimy zadać sobie pytanie, czy ten szczególny rodzaj Aniołów – z ludzkiego punktu widzenia przynajmniej dwuznacznych, a z reguły groźnych nam i wrogich – to wysłannicy Boga-Jahwe, czy też
posłańcy Jego Arcyprzeciwnika?
Zanim spróbujemy ten dylemat rozstrzygnąć, zacznijmy od ich zbiorowego (w kolejności alfabetycznej) zaprezentowania. Literatura angelologiczna trzech Religii Księgi wylicza następujące rodzaje aniołów: Anioły aborcji (np. Kazdeja), apokalipsy (Orifiel i Aael), bezpłodności i – szerzej – nieurodzaju (np. Akriel), bezprawia (Beliar i Metanbukus), burzy (tudzież błyskawicy, głodu, gromu, huraganu, trąby powietrznej, trzęsienia ziemi, wiatru), chaosu (Michael albo Szatan), ciemności (Szatan, Beliar, Bernael), cudzołóstwa (Farzuf), Czeluści (Abaddon lub Szatan), gehenny (Kusziel), gniewu Bożego (np. Af), Hadesu (Uriel i Rafael), jutrzenki (Szatan, względnie Lucyfer), Kary (7 – Kusziel – srogość Boża, Lahatiel – płonący, Szoftiel – sędzia Boży, Makatiel – plaga Boża, Nutriel – rózga Boża, Busjel lub Puriel – ogień Boży i Rogzjel – gniew Boży, a także Amaliel), kaźni (Aftemelouchos), kurzu (Suflatus), łez (Sandalfon i Kasjel), napomnienia (Amaliel i Asmodel), nierządu (Ejszet Zenumin, Lilith, Naama, Agrat), niesprawiedliwości (bezimienny), nieszczęścia (Mastema i Szatan), oskarżyciel (Szatan, Samael, Mastema), Otchłani (Uriel), perswazji (bezimienny), piekła (naczelny – Duma, Kasiel, Lahatiel, Szaftiel, Makatiel, Chutriel i Pasjel, nadto Dalkiel, Rugzjel i Nasargiel), pożądliwości (Farzuf), prześladowania (Diabeł), słabości (Amaliel), szału (Ksobgiel),
trwogi (np. Pahadron), pychy (Szatan), rozpusty (Zetar),
rozwiązłości (bezimienny), ryzyka (Barakiel, Uriel, Rubiel),
wojny (Michael, Gabriel, Gadriel), wrogości (Belial i Mastema),
wściekłości (N'Mosnikttiel), przerażenia (Cherubiny), zamętu
(7 – Mehuman – zamęt, Birta – burzyciel domów, Barbona – zagłada, Bigta – wygniatacz tłoczni wina, Abatlia – ditto, Zetar – obserwacja i rozpusta, Karkas – kołaczący, zemsty (l – u), zepsucia moralnego (70 – Aniołowie Narodów), zniszczenia (Kemuel plus 7 – Uriel, Harbona, Azriel, Simkiel, Za'afiel, Af, Kalazanta, Chema; mają prawo posługiwać się „Mieczem Boga”, ale nie wiadomo, czy służą Bogu czy Diabłu), zuchwalstwa (Rehab).
W literaturze rabinackiej wymienia się następujących Aniołów Śmierci: Adriela, Apollyona (Abaddona, znanego też z
Objawienia św Jana 9/11), Araela, Gabriela (strażnika Hadesu), Chemę, Kafcjela, Kecefa, Lewiatana, Malacha ha-Maweta, Maszhita, Metatrona, Samaela (Szatana), Jehudiasza, Jecer ha-Rę i
ekstra Suriela. Z kolei według
Samuela Schönbluma (
Pirke Rabenu ha-Kadosz, Lemberg 1877) jest sześć rodzajów takich Aniołów: Gabriel (zabija ludzi młodych), Kafcjel (zabija krółów), Meszaber (zabija zwierzęta), Maszhit (zabija dzieci), Af (zabija ludzi w ogóle) i Chema (zabija tylko zwierzęta domowe).
W legendach żydowskich wymienia się bezimiennego Anioła Śmierci, który walczy z
Eliaszem i zostaje przezeń pokonany. Mowa tu także o
Aaronie, który więzi Anioła Śmierci w Arce Przymierza, wskutek czego nikt nie umiera. Z kolei w Talmudzie spotykamy Anioła Śmierci o wielu oczach, który jawi się nad głową umierającego z mieczem w ręku (spada z niego kropla żółci); w jego oczach płonie niebieski okręt.
Przypomina się w tym kontekście Atranela – współczującego Anioła Śmierci. Czytamy tu także o tym, że Anioł Śmierci nie miał władzy nad Abrahamem, Izaakiem, Jakubem, Mojżeszem, Aaronem i Miriam (Rabi
ben Lewi – z wiersza
Henry'ego Longfellowa – miał przechytrzyć Anioła Śmierci).
Jakże dwuznaczny charakter ma ten żydowski, chrześcijański i muzułmański (w islamie spotykamy także Azerela – i oczywiście Iblisa, Szatana – jako Anioły Śmierci „niebiański folklor”. Mamy tu przecież całe spectrum: od jednoznacznie boskich Archaniołów, takich jak Michael, Gabriel, Rafael i Uriel, po równie jednoznaczne postaci Przeciwników, takie jak Szatan czy Diabeł (lub też ich apokryficzne odpowiedniki – Samaela czy Mastemę). Spytajmy więc ponownie: czyi to Wysłannicy – Boga Jahwe czy jego Arcywroga (dla nas jeszcze anonimowego)?
Na pytanie to próbowałem udzielić odpowiedzi w moim (apokryficznym oczywiście)
Liście Szatana do doktora Sandauera z 1977 roku (przedrukowanym w pracy
Nieba i Piekła, Gdynia 2001). Nawiązując do myśli
Carla Gustawa Junga postarałem się przedstawić tam stopniową dysocjację – wyodrębnienie się – z Boga Jahwe postaci jego „Syna”: Szatana czy Diabła. W długim tym procesie pierwotna , wyjściowa, boska
coincidentia czy
unia oppositorum – zbieżność lub jedność przeciwieństw – rozszczepia się na dwa przeciwieństwa (stopniowo się radykalizujące): światłość i ciemność, dobro i zło, piękno i ohydę. (czyż bowiem nie czytamy w Księdze Izajasza 45/6 – 7:
Ja jestem Pan (powiada Jahwe) i nie ma innego. Ja tworzę światłość i stwarzam ciemność. Ja przygotowuję zarówno zbawienie, jak i nieszczęście.).
Oto manifest jedności przeciwieństw.
Zauważmy, że pierwotnie w chrześcijaństwie usiłowano zaprzeczyć skandalowi, jakim w oczach wielu musiał być ów mariaż światłości i ciemności w Bogu. I tak
św Jan w swym Pierwszym Liście stwierdza:
Bóg jest światłością, a nie ma w nim żadnej ciemności (1/5), a
św Jakub w swym Liście 1/13 zapewnia:
Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy do złego ani sam nikogo nie kusi. I ciągnie dalej (1/17):
U (Ojca) nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia. Mielibyśmy tu zatem do czynienia z
dwoma różnymi Bogami? Tak właśnie sądzili starożytni gnostycy i – przede wszystkim – wielki „heretyk”
Marcjon z Synopy (II w. n.e.). Najkonsekwentniej zaś myśl tę wyraził twórca
Religii Światłości Mani (217 – 277), który twierdził, że na początku istniały dwa byty i światy: Ojciec Światłości i jego kraina niebiańska oraz
Hyle (Materia) i jej Syn, „Książę tego świata”, Świata Ciemności. (Czy trzeba koniecznie być gnostykiem, aby prawidłowo odczytać treść Nowego Testamentu – patrz artykuł Czy Bóg Jahwe mógł być Bogiem-Ojcem Jezusa? – przyp. Z. Ch.)
Owa pierwotna
unia oppositorum pozwala na przypuszczenie, że początkowo hierarchie anielskie (w tym Anioły Śmierci) pojmowano jeszcze jako Wysłanników Boga Jahwe, z czasem jednak przynajmniej część z nich przypisano Arcywrogowi Boga. (Początkowo wyrządzały one krzywdę człowiekowi w słusznej, bo boskiej sprawie, później zaś czyniły to w służbie owego Arcywroga.
Ale kim jest ów Arcywróg?
Teraz sięgnijmy do demonologii twórcy „wiedzy duchowej”
Rudolfa Steinera (1861 – 1925). Kwintesencjalną prezentację poglądów Steinera na istoty demoniczne serwuje współczesny antropozof rosyjski
Siergiej Prokofieff w swej pracy
Spotkanie ze złem i jego przezwyciężenie dzięki nauce duchowej (tłum.: Michał Waśniewski, Gdynia 2008). Oto ona:
W gnozie, mistyce i teologii katolickiej oraz protestanckiej myśl tę – koncepcję coniunctio czy unio oppositorum podejmują najpierw Mikołaj z Kuzy (1401 – 1464), następnie zaś wielki Jakob Boehme (1575 – 1624).
Według Steinera pojawienie się Mocy demonicznych i niesionego przez nie zła (ontycznego, poznawczego, etycznego i estetycznego) było zamierzone przez boską Trójcę Świętą jako dynamiczny czynnik w rozwoju Kosmosu, którego celem jest kreacja Człowieka jako androgynicznego Anioła Przyszłości, obdarzonego wolną wolą. W tym celu pojawiły się Moce demoniczne i zło, definiowane jako dobro umieszczone w niewłaściwym miejscu i czasie, a będące warunkiem wolności Człowieka. (…)
Wiedza duchowa mówi o trzech rodzajach Mocy demonicznej – „duchów upadłych”, które pozostały w tyle rozwoju kosmicznego, podczas minionych eonów Saturna, Słońca i Księżyca. Na czele pierwszych stoją opóźnione Archaje, drugich – opóźnione Archanioły, a trzecich – opóźnione Anioły. Pierwsze z nich to istoty: asuryczne, drugie – arymaniczne, trzecie – lucyferyczne.
Istoty lucyferyczne dążą do przedwczesnego „przeanielenia” człowieka, jednostronnie inspirują go wyłącznie do świata duchowego, są patronami części gnozy i mistyki, religii i sztuki wciągających w świat iluzji i marzeń; atakują ludzkie ciało astralne. Istoty arymaniczne starają się zmienić człowieka w hybrydę zwierzęcia i maszyny, równie jednostronnie inspirują go wyłącznie do świata materialnego, są patronami nauki i techniki, ale także politycznego terroru i wszelkiego rodzaju totalitaryzmu, patronują jednostronnemu intelektualizmowi i materializmowi; atakują ludzkie ciało eteryczne. Wreszcie istoty asuryczne chcą zgładzić człowieka jako takiego – atakują więc ludzkie
ja. W kategoriach religijnych pierwsze z nich to wrogowie Ducha Świętego, drugie – wrogowie Syna Bożego, trzecie zaś – Boga Ojca z Trójcy Świętej.
Ale za tymi trzema kategoriami Mocy zła kryje się ich właściwy
spiritus movens: Sorat, Demon Słoneczny, wróg ludzkiej jaźni, który działa poprzez trzy wymienione kategorie jestestw. Dodajmy, że w dzieje ludzkości bezpośrednio wkroczy on dopiero w czasach apokaliptycznych, u kresu istnienia Ziemi, a pośrednio uczynił to w roku 1988.
Otóż w moim przekonaniu przedstawicieli owych trzech kategorii jestestw demonicznych można nazwać Aniołami Marzeń, Aniołami Śmierci i Aniołami Zagłady. Są to – odpowiednio – istoty lucyferyczne, arymaniczne i asuryczne. W tych też funkcjach działają one w naszych czasach; pierwsze z nich zaczęły funkcjonować w okresie Lemurii, drugie – w czasach Atlantydy, a trzecie – właśnie w naszej epoce.
Trzy wymienione Moce demoniczne – inspirowane przez Sorata (imię zaczerpnięte z
Objawienia św Jana, gdzie występuje jako liczba
666) – atakują człowieka zarówno jako jednostkę, jak i ludzkie społeczności oraz kultury. Ale jest jeszcze jedna istota – Śmierć, która w naszym „odbiorze” dotyczy każdego z nas jako jednostki. W starożytnej Grecji przybierała ona postać
Tanatosa, brata Snu, młodzieńca ze zgaszoną pochodnią, w kulturze chrześcijańskiej bywa przedstawiana jako Kostucha – stara niewiasta w postaci szkieletu, z jednym tylko wyjątkiem: w krajach germańskich przybiera postać mężczyzny, widziadła (jak np. w filmie
Ingmara Bergmana Siódma pieczęć).
Z (przede wszystkim) osobistym Aniołem Śmierci zapoznaje nas – w zaskakujący sposób – holenderski mistyk
Jan van Helsing w swej fascynującej książce
Rozmowy ze Śmiercią (tytuł oryginału brzmi:
Wer hat Angst vorm Schwarzen Mann? (Kto się boi Czarnego Luda?).
„Nasza” osobista śmierć – nie jest demonem. Jan van Helsing, który za pośrednictwem pewnego medium przeprowadził
wywiad ze Śmiercią, zaczął go od zdania:
Kim jesteś? W odpowiedzi usłyszał:
Towarzyszę tobie od samego początku i będę z tobą do końca twoich dni. Nie jestem odpowiedzialny tylko za „odchodzenie”, lecz również za „przychodzenie” (na ten świat). Pomagam duszy oddzielać się od ciała, pomagam jej również wejść w ciało. Nie jestem kosiarzem, jestem tym, który przekształca światło (…) „Wyciągam” energię oddechu z ciała i przekształcam ją tak, by mogła dalej istnieć w wyższym wymiarze. (…) Jestem więc tym, który przemienia. (…) Jestem jednością, ale jestem też wieloma istotami, które mogą poruszać się niezależnie od siebie. (…) Jak przy tobie jest (twój) Anioł Stróż, tak jest przy tobie kropla mnie, jakaś część. (…) Możesz więc nazwać mnie Aniołem Śmierci, który jest przy tobie przez całe życie (…). Wolałbym jednak określenie Anioł Przemiany (…).
Czym zaś okazuje się ta przemiana?
Jestem dla was nie tylko mocą oddzielającą, lecz (…) również aspektem uzdrawiającym – stwierdza Anioł Przemiany.
Mam na was uzdrawiający wpływ (mówiąc obrazowo – leczę wasze dusze, tak aby mogły połączyć się z umysłem (…). Śmierć jest więc jak powrót do zdrowia po latach choroby...-- gnostycy i mistycy wszystkich religii zawsze o tym wiedzieli.
(…) Jestem tym, który wiedzie was z powrotem do jedności (z Bogiem). Ponieważ nie wiecie, czym jest ta jedność, boicie się jej, zamiast się nią cieszyć. Dlaczego tak boicie się śmierci? Czy boicie się „zasnąć”? (…). Z tego powodu ważne jest, aby was przygotować na to, czego nie możecie zrozumieć. To jest właśnie misja czarnej postaci. Człowiek gotowy na kontakt ze mną, zna drogę jedności i dzięki temu odczuwa mniej lęku przed agonią. (…) Jestem tym, który przynosi „zaproszenie” i służy spokojowi w chwili przemiany. (…) To, co nazywacie agonią, walką ze śmiercią, nie jest godne człowieka (…) (Walka ta) powoduje chaos, fale szoku i bólu, które rozchodzą się (…) w świecie duchowym. (…) Tak więc, jeśli chcę chronić duchowy świat przed tym, co emitujecie przy opuszczaniu ciała, to tym samym chronię was samych.
Ten, kto pozwala, bym go dotknął, doprowadza do przemiany ogromnej ilości energii (…). Proces ten może sięgać tak daleko, że w chwili, kiedy opuszczasz ciało, wypromieniowujesz do subtelnego świata fale miłości.
Patrz na mnie jak na kogoś, kto pozwala duszy „wrócić do domu”. W tym sensie jestem przewodnikiem i taka jest moja rola pełna miłości.
Przypomnijmy w tym miejscu slowa staroegipskiego autora z jego poematu
Rozmowa Egipcjanina ze swą duszą:
Umrzeć to nic strasznego, życie to tylko zmiana...
Śmierć jest dziś dla mnie jak zdrowie dla chorych,
Jak wyjście z komnaty po długiej niemocy...
Śmierć jest dziś dla mnie jak zapach wonności...
Śmierć jest dziś dla mnie jak zapach lotosu,
Jak pobyt na brzegu krainy upojeń.
Śmierć jest dziś dla mnie jak dzień wyzwolenia,
Jak powrót do domu po latach niewoli...
(Przeklad Tadeusza Andrzejewskiego)
Anioł Przemiany używa niemal tych samych słów, kiedy powiada:
Patrz na mnie jak na kogoś, kto pozwala duszy „wrócić do domu”.
Warto tu dodać, że Anioł Przemiany ma też wielkie poczucie humoru – i przypomina postać Welthumor (
Humoru Kosmicznego) z rzeźby Rudolfa Steinera
Reprezentant Ludzkości. Jest to wszakże poczucie specyficzne...
Ziemia jest biologicznym tworem, tyle że bez nóg – powiada. – Pomyśl o Ziemi jak o piłce, którą się kopie. Może to aniołowie wymyślili piłkę nożną?
Rozmowy ze śmiercią, cały wywiad van Helsinga z Aniołem Przemiany można sprowadzić do następującego apelu: Jestem waszym przyjacielem, a więc i wy zaprzyjaźnijcie się ze mną. Umierając, przyjmijcie mnie jako tego, kto prowadzi was w boską Światłość.
Tak oto przedstawiliśmy całą panoramę, spektrum istot anielskich: od dwuznacznych Aniołów judeochrześcijańskich, służących i Bogu, i jego Arcywrogowi, poprzez jednoznacznych Aniołów Iluzji, Śmierci i Zagłady, po Anioła Śmierci będącego Aniołem Przemiany, Przyjaciela człowieka. Zapomnijmy o pierwszych, nie lękajmy się drugich i pokochajmy ostatniego – tego, którego niezawodnie spotkamy u kresu szkoły, jaką przechodzimy na Ziemi (to wersja dla optymistów), czy też „domu niewoli”, jak chcą tego pesymiści.
Jerzy Prokopiuk
Przedruk z miesięcznika „Nieznany Świat” nr 11 z 2009 roku.