On, ona i jego teściowa podczas procesji ślubnej w Meiji-jingū, czyli chramie Meiji.
Ci państwo młodzi wybrali ceremonię w chramie shintō, choć równie dobrze mogli się udać do świątyni buddyjskiej, a nawet na plażę, a i tak nie wywołałoby to niczyjego oburzenia. Gdyby jednak najpierw lub później nie wzięli ślubu cywilnego, żadna ceremonia nie uczyniłaby ich mężem i zoną. To dlatego, że w Japonii związek religii i państwa nie jest tak silny jak w Polsce, przez co obrzędy religijne nie warunkują relacji społecznych ani nie są połączone z procedurami administracyjnymi.
Ostatnim przypadkiem wykorzystywania religii w zarządzaniu krajem był okres Edo (1603-1868), kiedy szogunat narzucił ludowi obowiązek rejestracji w parafiach buddyjskich. Był to jeden z elementów polityki walki z chrześcijaństwem, które zostało zdelegalizowane w XVI w. ze względu na zbyt duże zainteresowanie misjonarzy wpływami politycznymi. Natomiast obecnie w Japonii nie występuje nic na kształt polskiego konkordatu - żadna grupa wyznaniowa nie ma umowy z państwem, dlatego też żaden ślub religijny nie skutkuje zawarciem związku w świetle prawa.
Z kolei na pozycję religii w świadomości społecznej wpływa po pierwsze fakt, że większość Japończyków wierzy jednocześnie i w buddyzm i w shintō, które obecnie trudno jest nawet ściśle wyróżnić w obrzędach. Na przykład o ile pogrzeby odprawiane są tylko przez kapłanów buddyjskich, to już noworodki błogosławi się i w chramie i w świątyni. Święto zmarłych Obon, choć jest zasadniczo świętem buddyjskim, zawiera shintoistyczne elementy kultu przodków, czyli zapraszanie ich duchów do domu i związane z tym obrzędy. Podobnie Nowy Rok, z okazji którego przystraja się shintoistyczny ołtarzyk, wita się o północy w chramie lub w świątyni, w której odbywa się bicie w dzwon (108 razy za 108 buddyjskich grzechów). Natomiast przez kilka pierwszych dni Nowego Roku większość osób udaje się po błogosławieństwo do chramu, choć można też pójść do świątyni buddyjskiej bez ryzyka zostania skrytykowanym przez sąsiada.
Takie bezkonfliktowe współistnienie dwóch religii ma zapewne wpływ na to, że Japończycy w relacjach międzyludzkich nie przywiązują wagi do wyznania, w związku z czym nie występuje tutaj problem dyskryminacji ze względu na wiarę.
Ponadto charakterystyczny dla obu głównych religii Japonii jest brak cotygodniowych nabożeństw, sakramentów, czy też religii w programie edukacji. Ostatnim przypadkiem nauczania religii w szkole był okres japońskiego militaryzmu trwający od lat '20 XX w. do końca II wojny światowej. Rząd wykorzystał wtedy shintō do stworzenia ideologii nacjonalistycznej wokół cesarza jako boga. Indoktrynacja połączona z treningiem wojskowym stała się obowiązkowym przedmiotem nauczania, które ukształtowało żołnierzy gotowych umrzeć za cesarza. Natomiast w obecnym kształcie religii nie istnieją obowiązki, których niedopełnienie skazuje Japończyka na ostracyzm społeczny jak na przykład nieochrzeczenie dziecka w Polsce. Odcięcie religii od zależności społecznych powoduje, że jest ona sprawą indywidualną - praktykuje się dla siebie, a nie na pokaz.
W ramach powyższego podejścia do religii ślub wyznaniowy pozostaje dla Japończyka prywatną sprawą, z czego nie należy jednak wyciągać wniosku, że małżeństwo jako takie nie ma znaczenia społecznego. Podobnie jak w Polsce, wspólne mieszkanie bez ślubu nie jest dobrze widziane, wiele kobiet marzy o wyjściu za mąż, a kawalerzy ponaglani są przez rodzinę do ożenku. Różnica między Japonią a Polską polega na tym, że w Japonii ów wymagany rodzaj związku to ślub cywilny - umowa społeczna, a nie przysięga przed Bogiem.
W Japonii jeszcze 150 lat temu panował ustrój feudalny oparty na dziedziczeniu majątku wewnątrz rodu, gdzie małżeństwo było narzędziem do łączenia interesów. Dziś myślenie w kategorii rodu, a nie jednostki widoczne jest na przykład w istnieniu tzw. rejestru rodowego, w którym zapisani są wszyscy członkowie rodu. Jest to oficjalny dokument urzędowy, potrzebny na przykład przy zawarciu ślubu cywilnego - nazwisko żony dopisuje się wtedy do rejestru męża. (Więcej na ten temat w artykule Doroty Hałasy The concept of Ie in modern Japanese society, pdf, str. 9.) Z kolei jeszcze ok. 30 lat temu powszechne było aranżowanie małżeństw przez rodzinę (tzw. omiai).
Jednocześnie zauważmy, że w chrześcijaństwie, islamie lub judaizmie duże znaczenie przypisuje się dziewictwu (kobiety) oraz przysiędze małżeńskiej, czego nie ma w buddyzmie i shintō. Wynika to prawdopodobnie z podejścia do seksualności - shintō jest religią pierwotną, w której czci się płodność, a buddyzm nie potępia seksualności jako takiej, ale nadmierne się jej poddawanie, które przeszkadza w drodze do oświecenia. Ponadto pierwsze trzy wymienione religie są monoteistyczne, a więc przysięga jest konkretnym zobowiązaniem między małżonkiem a jedynym Bogiem, który zresztą bez przerwy obserwuje, czy wierzący dotrzymuje słowa. Z kolei shintō jest typową religią politeistyczną, w buddyzmie również występuje kilku buddów, a przysięga przed kilkoma bytami w pewien sposób rozmywa poczucie odpowiedzialności za jej dotrzymanie.
Z powyższych powodów ślub w Japonii, choć ma takie samo ważne znaczenie społeczne jak w Polsce, nie jest tak ściśle związany z religią, która sama w sobie nie jest czynnikiem oddziałującym na relacje społeczne w sensie oceny moralnej oraz wpływu na życie osobiste jednostek. (Nie można jednak odmówić religii funkcji kształtowania życia społecznego poprzez święta i obrzędy.) W tych warunkach zawarcie ślubu cywilnego można uczcić w świątyni buddyjskiej, w chramie shintō, w kościele jako chrześcijanin, w meczecie jako muzułmanin, w miejscu stylizowanym na kościół lub kaplicę jako buddysto-shintoista, w hotelu, na plaży na Hawajach, a nawet zrezygnować z ceremonii, a wszystko bez konsekwencji dla własnej reputacji.
-----
http://tokio.fotolog.pl/2,2008,archiwum.html