Architektura chrześcijańska
Treść: Bazyliki; architektura ostrołukowa; architektura klasztorów.
Architektura ma początek religijny; przede wszystkim, aby uczcić Bóstwo, szukała ona piękna w liniach i proporcjach. Upiększała siedzibę człowieka dopiero potem, kiedy już wzniosła pomniki jego kultu, i te pomniki otrzymały od wiary, którą wyrażały, swój charakter i swoją wielkość. Chrystianizm, przynosząc prawdę światu, musiał wskutek tego wywrzeć wielki wpływ na architekturę i natchnąć ją dziełami godnymi wyższości swoich dogmatów.
Architektura najpierw zstąpiła z Kościołem do katakumb, aby mu tam żłobić galerie głębokie, ustawiać w nich szeregiem groby męczenników, urządzać cubicula dla odprawiania tajemnic, kreślić arkosolia, zdobić sklepienia i żyć tam, przez trzysta lat, tym życiem krwawym, które miało zasłużyć sobie zwycięstwo. Kiedy tryumf Konstantyna przywrócił Kościołowi razem z wolnością światło dzienne, Kościół zapragnął budowli godnych jego dogmatów i jego kultu. Świątynie starożytne nie były dlań odpowiednie; niektóre z nich wszakże oczyścił i poświęcił jako wspaniałą zdobycz po bogach zwyciężonych. Lecz obrał dla siebie bazylikę rzymską, i architektura miała ją zastosować do jej nowego przeznaczenia. Bazylikami nazywano u Greków i Rzymian wielkie budynki publiczne przeznaczone na miejsca zebrań kupców i na miejsce sądów; odpowiadała więc bazylika naszemu ratuszowi i giełdzie. Budynek ten dzielił się na dwie części. Jedno stanowiła półkulista nisza, zamykająca czworokąt całego gmachu, naprzeciw wejścia; miejsce to nazywało się niszą sędziowską; tu załatwiały się sprawy sądowe. Drugą, część główną, tworzył wielki prostokąt podłużny, przedzielony zwykle kolumnami na część środkową, szerszą, i dwie boczne, węższe. Tu załatwiano interesy handlowe. Dwie znów te główne części, sądowa i handlowa, przedzielone były nawą poprzeczną.
Gmach ten był środkowym punktem życia społecznego; przez swoje zaś nowe przeznaczenie stał się środkowym punktem życia religijnego. Pouczającą jest rzeczą badać przeobrażanie się bazyliki i jej zastosowanie do kultu od Konstantyna aż do Odrodzenia. Widzimy, jak Kościół organizuje w niej swoją liturgię i wyznacza w niej każdej rzeczy właściwe miejsce i właściwą rację bytu. Wszelka rzecz widzialna wyobraża tu rzeczy niewidzialne. Kościół materialny przedstawia Kościół duchowy Chrystusa, który zbudowany został podług planu Krzyża i w którym dusze są kamieniami żyjącymi. Kolumny są to Apostołowie, którzy go podtrzymują; drzwi są to Osoby Boskie, w imię których się wstępuje; światło okien są to dary Ducha Świętego, które z wysokości zstępują. Gdyż architektura chrześcijańska pragnie przede wszystkim stworzyć otoczenie, w którym człowiek będzie oddzielony od rzeczy ziemskich i postawiony wobec Nieskończoności. Podobnie jak Bóg, układać ona będzie wszystko podług liczby, wagi i miary; będzie kombinowała linie i proporcje; będzie regulowała perspektywę i rozdzielała światło w taki sposób, aby wszędzie panowało to, co stanowi piękność, to jest jedność, porządek, zgodność, harmonia, pokój, rozmaitość i jasność. I tak dobrze jej się to powiodło, że nikt nie może wejść do katedr katolickich, aby nie dostrzegł w nich czegoś wielkiego i miłego, co zachwyca serce wierzące i ujmuje nawet obojętnego.
Kościół, przyjmując bazylikę rzymską za typ swoich budowli religijnych, nie odepchnął w zasadzie żadnej formy. Oczyścił on i zużytkował pomniki pogańskie najprzeróżniejszej konstrukcji i pozostawił ludom, które dla prawdy zdobył, wznoszenie własnych świątyń odpowiednio do ich ducha, ich klimatu i ich materiałów. Stąd ta rozmaitość architektury we Włoszech, w Francji, w Niemczech, w Hiszpanii, w Anglii i na Wschodzie. Nietrudno dostrzec wspólnego początku, jedności nauki i natchnienia, których Rzym był punktem środkowym, lecz wszędzie widoczne jest także, iż ręka ludzka z zupełną swobodą kładła na swoich pomnikach znamię swojego wieku i narodowości.
Architektura bizantyńska zajmuje pierwsze miejsce z powodu swojej starożytności i wpływu, jaki na Zachód wywarła. Wpływu tego wszakże nie należy przesadzać. Kościół Świętej Zofii w Konstantynopolu jest dziełem z epoki upadku, godniejszym uwagi z powodu swoich rozmiarów niż piękności i niższym co do wartości artystycznej od bazylik, zbudowanych przez Konstantyna. Justynian brał natchnienie z term rzymskich i pałaców cesarskich; zwyciężył pewne trudności, wzniósł masy imponujące, lecz kościół Św. Zofii nie tyle jest cudem sztuki, ile dziwem budownictwa.
Bazylika rzymska była najprzedniejszym typem kościoła, przez całe też wieki używali go Najwyżsi Kapłani Miasta wiecznego; szerzył się on i doskonalił w całej Europie, dopóki w architekturze ostrołukowej nie otrzymał formy najzupełniejszej, najwyrazistszej, najbardziej chrześcijańskiej.
Nazywamy zaś architekturą ostrołukową tę architekturę, której łuk złamany jest znamieniem panującym i bynajmniej nie nadajemy jej nazwy gotyckiej. Gotowie nigdy nie posiadali odrębnej architektury; używali tej, jaką znaleźli w krajach zdobytych, i od dawna już znikli, kiedy architekci zaczęli używać systemu ostrołukowego w swoich pomnikach.
Wyobraźnia i nauka pracowały nad wyjaśnieniem pochodzenia ostrołuku. Teoretycy mniemali, że krzyżowanie się gałęzi i cieniów w naszych lasach dało pierwszy do niej pomysł. Archeologom zdawało się, że odnajdą jej pierwiastek w niektórych łukach łamanych budowli egipskich. Inni dowodzili, że jest to nabytek wschodni, odziedziczony po Wojnach Krzyżowych i Arabach hiszpańskich. Łuk łamany mógł istnieć przypadkowo jako forma geometryczna u Egipcjan, których architektura była całkowicie odmienną od stylu ostrołukowego, gdyż linia prosta i horyzontalna jest w niej linią panującą. Arabowie mieliby do tego więcej prawa, lecz dowiedzioną jest już teraz rzeczą, że ich piękne pomniki nie wywarły żadnego wpływu na pomniki chrześcijańskie.
Architektura ostrołukowa jest stopniowym i prawidłowym rozwinięciem architektury romańskiej; z niej ona wychodzi jako kwiat ze swojej łodygi; jest ona zarazem formą budowania i formą piękna. Efekt łuku ostrego został natchniony efektem stylu romańskiego czyli łuku pełnego cyrkla. Łuk złamany wydał tę całość linii wstępujących, które, podobnie jak modlitwa, wznoszą się ku niebu, które pomnażają przestrzeń i wydają w niej perspektywy przedziwnego efektu. Ostrołuk wszędzie się okazuje w przesklepieniach drzwi, w otworach okien, aż do najdrobniejszych szczegółów ornamentacji, zmieniając swe kształty i z wielką giętkością nadając się do smaku narodów.
Dowiedzioną jest już teraz rzeczą, że Hiszpania, Anglia i Niemcy brały z Francji wzory do swoich pomników tak zwanych gotyckich. Włochy uległy raczej stylowi ostrołukowemu niż go przyjęły; było to jakby najście cudzoziemskie, przeciwko któremu walczył duch narodowy; duch narodowy zapewnił tu zwycięstwo pełnemu łukowi w epoce Odrodzenia. Ostrołuk we Włoszech jest głównie środkiem budowniczym; odgranicza on i podtrzymuje wielkie masy lecz nie posiada tego polotu, tej swobody i rozmaitości, które stanowią jedność jakiegoś stylu. Pełny łuk był tu formą narodową.
Architektura ostrołukowa jest francuską; we Francji powstaje ona i rozwija się z zadziwiającą szybkością od XII wieku. Ziemie królewskie są jej kolebką. Paryż, Amiens, Chartres, Beauvais, Reims, Bourges, Troyes przedstawiają jej najpiękniejsze utwory; widać w nich pierwotną bazylikę, powiększoną, udoskonaloną, przeobrażoną. Uzupełnia się symbolizm planu; krzyż transeptu uwydatnia się; oddziela się chór jako sanktuarium; kaplice promienieją w absydzie i wieńczą głowę Chrystusa; w śpiczaste łuki wycięte okna rozlewają obfite światło; wszystko oddycha pokojem, harmonią, wszystko do czci pobudza.
Architektura chrześcijańska nie mogła zapomnieć o upiększeniu klasztoru, który był jej szkołą pierwotną i jej kolebką. Nie tylko zbudowała ona zakonnikom wspaniałe kościoły, lecz także ozdobiła ich siedziby najcudniejszymi swymi utworami; z atrium mieszkań rzymskich zrobiła klasztor, którego proste linie, regularne arkady i cienie spokojne tak wybornie symbolizują życie religijne. Naokół wnętrza klasztoru znajdują się: kościół, sale wspólne, kapituła, refektarz, a na najwyższym piętrze – małe celki i szerokie korytarze; panuje tu ubóstwo wpośród porządku, przestronności i światła. Tu żyją w oczekiwaniu Nieba ci, którzy w istocie jedno tylko mają serce i jedną duszę. Lacordaire, który odnowił te święte przybytki dla zakonu św. Dominika, z miłością je opisał: "Na odgłos dzwonu, mówi on, wszystkie drzwi się otwierały z pewnym rodzajem ciszy i poszanowania. Posiwiali starcy o pogodnym obliczu, mężowie przedwczesnej dojrzałości, młodzieńcy, którym pokuta nadawała ten odcień piękności, jakiego świat nie zna, wszystkie epoki życia razem się ukazywały pod jedną odzieżą. O domy ukochane i święte! Budowano na ziemi dostojne pałace, wznoszono wspaniałe groby, wystawiano Bogu przybytki prawie boskie, lecz sztuka i serce człowieka nigdy dalej nie sięgały jak w tworzeniu klasztoru".
Zasady, które kierowały architekturą w budowie kościołów i klasztorów, dawały jej także natchnienie do tego wszystkiego, co się łączy z nabożeństwem i życiem chrześcijańskim. Ołtarze, stalle, ambony, baptysteria, krzyże przydrożne, groby średniowieczne są arcydziełami zadziwiającej rozmaitości.
W końcu, wielką chwałą architektury chrześcijańskiej w Wiekach Średnich jest to, że przechowała ona jedność sztuki i zapewniła jej tym sposobem postęp i wpływ na duszę; ściśle zespoliła z sobą rzeźbę i malarstwo, a wszystkie trzy sztuki składają świadectwo prawdzie, wysławiając Chrystusa w Kościele.
–––––––––––
ilustracje z Internetu
Fragment książki: F. J. Holzwarth - Historya Powszechna - Tom III. Wieki Średnie
Wydanie: Przegląd Katolicki. Warszawa 1880