Najdawniejsze wierzenia religijne Indian powstały w północno-wschodniej Azji jeszcze przed ich wędrówką, następnie rozwijały się już na terenach Nowego Świata. Zrodziły się z lęku i bezsilności pierwotnego człowieka wobec działania nieznanych, niepojętych dla niego sił i zjawisk przyrody.
Gdy pierwsi francuscy i brytyjscy kolonizatorzy w XVI i XVII
wieku zetknęli się z plemionami indiańskimi na wschodnich obszarach Ameryki Północnej, a więc przede wszystkim z plemionami Algonkinów i Irokezów, nie napotkali wyraźnych systemów religijnych, bogatego panteonu bogów i rozwiniętego kapłaństwa.
Indianie północnoamerykańscy wierzyli, że cała otaczająca ich przyroda przeniknięta jest czarodziejską, magiczną mocą, a widziane i odczuwane przez nich działanie sił i zjawisk przyrody to nic innego jak przejawy życia i działalności tej twórczej, nieznanej siły. Ta czarodziejska, twórcza siła nigdy nie była przez nich wyobrażana pod jakąkolwiek postacią (w sztukach plastycznych) i nigdy nie była nazywana bogiem. Różne plemiona nadawały tej wszechobejmującej mocy różne nazwy: plemiona Algonkinów (Leni-Lenape, czyli Delawarowie, Mohikanie, Czejenowie, Ojibwa, Arapaho i inne) nazywały ją
manitou (manitu); Dakotowie (niesłusznie nazywani Siuksami) nazywali ją
wakonda; u Irokezów była to
orenda.
Ta nieznana, tajemnicza siła manitu (lub wakonda, orenda), która była uosobieniem sił przyrody, zaawansowała u misjonarzy katolickich i protestanckich do tytułu boga, a gdy została przeniesiona do słownika białych najeźdźców, tłumaczona była jako "wielki duch", "dobry duch" lub "zły duch" albo wreszcie nazywana „diabłem", „demonem", „fetyszem” itd. Żadne poważniejsze dzieło naukowe współczesnych znawców indiańskich wierzeń nie nazywa indiańskiego
manitu bogiem.
Oprócz tych wierzeń występuje u Indian północnoamerykańskich wiara w związek człowieka ze zwierzęciem lub przedmiotem martwym (np. skałą, kamieniem), będącym uosobieniem praprzodka rodu i plemienia, a zwanym z języka Algonkinów totemem. Każde plemię indiańskie posiadało takich mitycznych przodków i
zarazem duchy opiekuńcze. Ponadto mieli Indianie swoich bohaterów plemiennych. Żyli oni w podaniach i tradycji jako dobroczyńcy plemienia, twórcy wiedzy, niekiedy prawodawcy, wielcy wodzowie prowadzący swoje ludy w wędrówkach z dalekich krain do nowej ojczyzny. Byli i
tacy, którzy po dokonaniu bohaterskich czynów opuszczali swój lud obiecując, że kiedyś powrócą. Zostali później ubóstwieni, stawiano im świątynie – i oczekiwano ich powrotu (jak na przykład w Meksyku).
Wiek XIX był wiekiem klęsk, upadku i zagłady wielu plemion indiańskich Ameryki Północnej, szczególnie na terytorium Stanów Zjednoczonych. Tępieni i nieustannie wypierani na zachód przez białych najeźdźców stawiali niekiedy bohaterski opór i ginęli w nierównej walce. Niedobitki indiańskie uchodziły na zachód, za rzekę Mississipi, ale i tam pociągnęły zastępy awanturników, przestępców, poszukiwaczy złota i kolonistów; za nimi szło wojsko, obejmując w posiadanie „oczyszczone” z Indian terytoria. Tych Indian, których oszczędziły amerykańskie karabiny, bagnety i rewolwery, wyniszczyła „cywilizacja” przyniesiona przez najeźdźców w postaci takich „dobrodziejstw”, jak alkohol i choroby zakaźne, od których, a zwłaszcza od ospy, ginęły całe plemiona. W obliczu zagłady grożącej resztkom doprowadzonych do rozpaczy Indian zrodził się wśród nich wielki ruch zwany indiańskim mesjanizmem.
Twórcami tego ruchu byli religijni przywódcy, „prorocy”. Nauczali współplemieńców, że jedynym dla nich ratunkiem jest powrót do dawnych obyczajów, surowej prostoty przodków. Nawoływali do walki z alkoholizmem, tą straszną plagą przyniesioną przez białych. Obiecywali swoim plemionom odrodzenie narodowe i nadejście dnia wyzwolenia spod jarzma białych najeźdźców. Imiona tych wielkich proroków i przywódców duchowych indiańskich plemion przeszły do historii Ameryki Północnej. Prawie wszyscy głosili się prorokami zesłanymi na ratunek swoim ginącym ludom.
|
Teskwatawa - brat Tecumseha |
Jednym z pierwszych przywódców religijnych Indian był Tenskwatawa, brat sławnego, utalentowanego wodza algonkińskiego plemienia Shawnee – Tecumseha. Głosił ideę odrodzenia przez powrót do przeszłości, do dawnego stylu życia, do prymitywizmu. Odegrał fatalną w skutkach rolę wodza, na którego się nie nadawał. Brat jego, Tecumseh, udał się
w wielkiej misji politycznej na Południe, aby stworzyć silną federację wielu plemion, która jedynie mogłaby się oprzeć inwazji białych najeźdźców. Wbrew przestrogom brata Tenskwatawa zachęcił wojowników swojego plemienia do walki z wojskiem amerykańskim, przepowiadając zwycięstwo.
Bitwa z białymi najeźdźcami, stoczona w 1811 roku, skończyła się klęską plemienia Shawnee i
przyczyniła do zniweczenia planów Tecumseha. Tecumseh zginął śmiercią bohaterską, Tenskwatawa zaś, niefortunny prorok, straciwszy prestiż wśród swoich współplemieńców udar się na tułaczkę i umarł w osamotnieniu.
Spośród indiańskich przywódców duchowych jeden tylko właściwie nadawał się do odegrania roli wielkiego wodza i człowieka czynu. Był nim sławny Sitting Buli (Siedzący Byk), przywódca plemion Dakota, bohater narodowy Indian w powstaniu w latach 1876–77. W 1880 roku brał aktywny udział w ruchu oporu przeciwko okupantom amerykańskim i zginął zamordowany na rozkaz władz amerykańskich przez indiańskich zdrajców.
W pamięci Indian północnoamerykańskich żyją jeszcze „prorocy” i głosiciele mesjanizmu. Byli to: Smohalla, mistyk z plemienia Nez Percés, i Wovoka, z plemienia Paiute, twórca sławnego „tańca ducha”, za pomocą którego doprowadzał zgromadzonych do ekstazy, do wielkiego, zbiorowego, mistycznego) uniesienia. Wywoływali oni przed swoim ludem wizję dalekiej przeszłości, kiedy na kwiecistych preriach i w wielkich lasach Ameryki Północnej żyli wolni Indianie, na wolnej ziemi ojczystej. Pod hasłem powrotu do dawnego, wolnego życia szli wojownicy indiańscy do ataku na wojska Jankesów i
ginęli w ostatniej walce o wolność.
Umierający mogli mieć jeszcze wiarę w zmartwychwstanie wszystkich wytępionych Indian, ale dla tych, którzy przeżyli klęskę powstania, pozostawała już tylko beznadziejna niewola. Prorocy indiańscy, opuszczeni przez rozgoryczony klęską lud, udawali się na tułaczkę i umierali w samotności.
Chociaż Meksyk pod względem geograficznym tworzy część składową Ameryki Północnej (z wyjątkiem południowej części terytorium, które geograficznie należy już do Ameryki Środkowej), pod względem kulturowym był i jest związany z Ameryką Środkową, z krajami, gdzie powstała niegdyś wielka cywilizacja Majów.
Ludy indiańskie, które były twórcami kultury i cywilizacji Meksyku oraz Ameryki Środkowej, przywędrowały do tych krajów z północy. Najdawniejsze ich dzieje giną w odległej przeszłości, a narodziny cywilizacji datują się od narodzin i rozwoju rolnictwa – gospodarczej podstawy powstania każdej wielkiej cywilizacji. Przed naszą erą wśród starożytnych plemion Majów rozwija się już rolnictwo. Największym darem przyrody, z jakiego korzystały ludy dawnej Ameryki, była kukurydza, „zboże amerykańskie”, nazywana w języku azteckim
teocentli (pokarm bogów).
W Meksyku i Ameryce Środkowej istniało kilka ośrodków cywilizacji: w środkowym Meksytku powstała i rozwinęła się wielka cywilizacja toltecka, w Ameryce Środkowej, na półwyspie Jukatan, w Gwatemali i na przyległych obszarach, narodziła się największa cywilizacja Ameryki, której twórcami były plemiona Majów; ich dziełem jest najstarsze pismo Ameryki, używane już przed naszą erą, i zadziwiające osiągnięcia w matematyce i astronomii.
Obok Tolteków i Majów żyło na obszarach Meksyku i Ameryki Środkowej wiele ludów i plemion, które wniosły poważny wkład w budowę cywilizacji staroindiańskich. Ślady ich twórczej działalności przetrwały do dziś dnia, największą jednak rolę w dziejach cywilizacji Meksyku i Ameryki Środkowej odegrały ludy Nahua (do których należeli Toltekowie i Aztekowie) i Majów.
Początki państwa Tolteków przypadają na pierwszą połowę VII wieku, Majów – o kilka wieków wcześniej. Ludy te, wędrując z północy, przyniosły z sobą do nowych siedzib swoje pierwotne wierzenia i obyczaje, mity i ustnie przekazywane dzieje długich wędrówek w zamierzchłej przeszłości. Ale dopiero w nowej ojczyźnie, gdzie narodziły się i rozwinęły ich cywilizacje rolnicze, mogła powstać bogata i ciekawa mitologia oraz religia.
Przez całe wieki płynęły fale wędrówek ludów z północy na południe. Plemiona ludu Nahua, rozdzielone po opuszczeniu dalekiej północnej ojczyzny, nazywanej w mitach Chicomoztoc (Kraina siedmiu jaskiń), spotkały się dopiero po setkach lat na wyżynie środkowego Meksyku. W walce o nowe siedziby były często wrogami, ale
łączyły ich wspólne wierzenia, zwyczaje i język
– nahuatl.
Plemiona Nahua wycisnęły na historii Meksyku i jego kulturze niezatarte piętno. Państwo Tolteków istniało czterysta lat i runęło pod naporem barbarzyńskich pobratymczych plemion nahuańskich, które wtargnęły do MeksyKu w XI wieku. W początkach XII wieku nastąpiła zagłada Tolteków, ale resztki ich dorobku cywilizacyjnego przejęły plemiona najeźdźców i przekazały następnym pokoleniom mit o największym herosie i bogu tolteckim.
Aby w zarysie przedstawić dzieje religii staromeksykańskięj, należy zwrócić się przede wszystkim do mitologii. Spośród staromeksykańskich mitów ludu Nahua najciekawszym, najbardziej porywającym wyobraźnię, a jednocześnie bogatym w brzemienne dla starego Meksyku skutki, który opiewa zadziwiającą twórczość dawno zgasłego ludu, jego wzloty i tragiczne dzieje, opowieść o boskim herosie, bóstwie i jednym z największych bogów panteonu meksykańskiego – Quetzalcoatlu.
|
Quetzalcoatl |
Quetzalcoatl (Pierzasty Wąż) był pierwotnie prymitywnym bóstwem plemienia nahuańskich Tolteków, bóstwem przyrody, podniesionym później do rangi najwyższych bogów staroamerykańskich. Po powstaniu państwa tolteckiego został bogiem wiatru, powietrza, dziennego nieba, bogiem urodzaju i dobrobytu, opiekunem rzemieślników, artystów – rzeźbiarzy i złotników. Nazwa „Toltekowie" oznaczała „lud artystów (budowniczych)”, twórców kamiennych miast i olbrzymich piramid, których ruiny budzą podziw do dziś dnia, oraz „lud miasta Tollan” albo Tula, którego ruiny znajdują się na północ od stolicy Meksyku. Toteż nic dziwnego, że toltecki heros, bóg i dobroczyńca ludu, nauczył ten lud budować miasta i jak głosiła tradycja, obdarzył wiedzą, kalendarzem, znajomością rzemiosł, został patronem rzemieślników, budowniczych i mistrzów różnych sztuk. Jako
bóg wiatru był także opiekuńczym bóstwem muzyków, opiekunem kapłanów, a jednocześnie wielkim reformatorem religijnym, organizatorem ceremonii i rytuałów. Do niego również wznosili modły rolnicy prosząc o opiekę nad uprawnymi polami, kobiety ciężarne prosząc o błogosławieństwo dla dzieci. Będąc bogiem wiatru oczyszczał niebo dla bóstw deszczu, rozpędzał chmury. Wynalazł kalendarz, podzielił rok
na miesiące i dnie i nadał im nazwy. W legendach o stworzeniu świata występuje jako współtwórca pierwszego człowieka i dawca szczęścia.
Jako bóg wiatru nosił imię Ehecatl (Eecatl) i był uosobieniem powietrza; jako twórca cywilizacji i patron budownictwa nazywany był Huemac (O mocnych rękach). Symbol jego stanowił znak krzyża – wyobrażenie czterech wiatrów, wiejących z czterech stron świata.
Nosił jeszcze wiele innych imion i działalnością swoją obejmował świat przyrody i jej zjawisk. Nazywano go władcą wschodniego światła, synem Białej Chmury i
Gwiazdy Porannej. Gdy dobry Quetzalcoatl udawał się na wędrówkę ziemską, towarzyszyły mu najpiękniejsze śpiewające ptaki. Promieniował światłem, gdyż uosabiał wszystko, co jasne, a gdy kroczył, od jego sandałów bił blask.
Po upadku Tolteków został umieszczony w panteonie najwyższych bogów ludu Nahua. Jako plemienny bóg Tolteków tworzył sławną trójcę razem z bogiem Azteków – Huitzilopochtli (krwiożerczym bogiem wojny) i Tezcatlipoką (Tezcatlipoca), bogiem plemienia Acolhua, które nazywano również Texkokanami, od ich stolicy – Texcoco.
Do tej trójcy bogów dopuszczano również bóstwa pokrewnych plemion nahuańskich, np. boga Camaxtli, plemienne bóstwo plemienia Tlaskalan. Aztekowie uważali tę czwórkę bogów za braci. Ponieważ byli to bogowie pokrewnych plemion, mówiących wspólnym językiem
nahuatl, można śmiało przyjąć, że stanowili właściwie plemienne odmiany tego samego bóstwa, występującego pod różnymi imionami, bóstwa kulturowego, jak również bóstwa wiatru, powietrza. Ale jednocześnie Quetzalcoatl różnił się wielce od swoich partnerów: Toltekowie nie składali mu krwawych ofiar z ludzi. Według starej legendy tolteckiej Quetzalcoatl był wrogiem krwawych ceremonii.
Jedno z pierwotnych plemion, które mieszkało w Meksyku jeszcze przed pojawieniem się ludu Nahua, plemię Otomi, widziało w Quetzalcoatlu boga polowań.
Co do jego imienia (Pierzasty Wąż – symbol ptaka i
węża w jednej postaci), to jako bóg powietrza i wiatru wyobrażany był przede wszystkim pod postacią najpiękniejszego ptaka Meksyku
(quetzal). Wąż
(coatl) w mitologii wielu plemion indiańskich odgrywał wielką rolę: uosabiał tajemnicę nieznanych sił przyrody i świata podziemnego, występował w starych mitach związanych z kultem księżycowym, prawie u wszystkich ludów świata starszym od kultu słonecznego. Toteż historycy kultury i badacze mitologii prastarym ludów widzą w Quetzalcoatlu wiele rysów kulturowego bóstwa lunarnego.
Quetzalcoatl musiał być bardzo starożytnym bóstwem w hierarchii bogów ludu Nahua, gdyż jak głosi podanie, istniał jeszcze przed stworzeniem człowieka i w tym akcie stworzenia wziął aktywny udział. Według hiszpańskiego zakonnika Bernardina de Sahaguna, który w XVI wieku spisał w języku azteckim dzieje indiańskiego Meksyku, Quetzalcoatl był bogiem wyświęcającym młodszych bogów w świętym mieście tolteckim Teotihuacan.
Ale to bóstwo ma jeszcze inną ciekawą kartę w dziejach Tolteków i ich religii. Jak wynika ze starych źródeł i tradycji ludu Nahua, najwyżsi wodzowie i zarazem najwyżsi kapłani tolteccy (obie te funkcje pełnił najwyższy przywódca religijny i świecki) występowali przed ludem jako przedstawiciele i
zastępcy Quetzalcoatla na ziemi.
A więc gdy najwyższy toltecki wódz (czy też
odpowiednik króla) występował jako najwyższy kapłan, był uosobieniem Quetzalcoatla, gdy występował jako najwyższy przywódca (król), imię Quetzalcoatla było jego tytułem. W jednym z nielicznych źródeł staroamerykańskich, w tzw.
Annałach (Rocznikach) z Quautitlan, jest wzmianka, że najwyższy wódz (król) Tolteków, Quetzalcoatl, zmarł w 895 roku. Jest to jeszcze jeden dowód, że imię to było tytułem władców tolteckich, darzonych czcią boską.
Mit o Quetzalcoatlu i jego boskich następcach i
namiestnikach musiał być szczegółowo opracowany i rozwinięty przez rządzącą kastę kapłanów tolteckich. Głosił on, że bóg Quetzalcoatl przybył do Meksyku z dalekiego kraju leżącego na wschodzie, aby przekazać ludziom wiedzę o życiu w niebie i na ziemi, nauczyć ich uprawy roli, artystycznego rzemiosła, zapoznać ich z pismem. Ponadto Quetzalcoatl głosił pokój, uczył ludzi żyć, a nie wojować. Gdy wypełniał swoje posłannictwo w świętym mieści Tuli (Tollan), pojawił się mroczny, podstępny Tezcatlpoca i zmusił go do opuszczenia kraju Tolteków i Tuli. Za nim poszedł na wędrówkę lud toltecki, wypędzony przez wielbicieli Tezcatlipoki, dzikich najeźdźców z północy.
Quetzalooatl udał się na południowy wschód, a po drodze zatrzymał się w tolteckim mieście Cholula i tam nauczał przez dwadzieścia lat. Potem opuścił Cholulę i w towarzystwie czterech najwierniejszych uczniów ruszył dalej, w kierunku południowo-wschodnim, ku brzegom morza. Żegnając uczniów nakazał im głosić w Choluli swoją naukę i rządzić w mieście aż do jego powrotu. Powiedział im również, że udaje się na wschód, za morze, do swojej dalekiej ojczyzny. Następnie odpłynął na tratwie albo w łodzi.
Inna legenda głosiła, że Quetzalcoatl podążył na brzeg wschodniego morza, alby złożyć ze swojego życia ofiarę za ludzi, i wstąpiwszy na stos spłonął. Wierzono, że jego dusza uniosła się do nieba i świeci jasnym blaskiem Gwiazdy Wieczornej. Lud Nahua uwierzył w jego przyobiecany powrót i czekał przez wieki.
Znaczenie mitów było u Indian dawnej Ameryki bardzo duże. Mit był dla Indian Meksyku wielkim, zbiorowym przeżyciem jeszcze raz przebytej drogi życia od zamierzchłych początków ich wędrówki ze starej, północnej ojczyzny do dalekich krajów południa. We wszystkich starych mitach odnajdujemy zaginiony świat dawnych ludów, ich dzieje i
wierzenia.
Jak już wspomniano, toltecki Quetzalcoatl, texkokański Tezcatlipoca, aztecki Hitzilopochtli i tlaskalański Camaxtli mieli wiele wspólnych cech, symboli i funkcji, byli bogami powietrza, wiatru i zarazem zajmowali najwyższe miejsce w hierarchii bogów Meksyku. Wydaje się jednak, że kult Quetzalcoatla był najbardziej rozpowszechniony. Czciły go również plemiona nienahuańskie, jak np. Zapotekowie i Mikstekowie, mieszkający na południe od Azteków. Quetzalcoatl różnił się
od pozostałych bogów meksykańskiego Olimpu tym, że w mitycznej opowieści występował jako bóg o białej skórze, gdyż był bogiem uosabiającym światłość, to wszystko, co jasne, był bogiem białej magii.
Biały bóg wśród brązowoskórych Indian, bóg, który był przeciwnikiem krwawych ofiar z ludzi i używał znaku krzyża, bóg, który opuszcza swoich wiernych wyznawców i udaje się przez morze na wschód, obiecując, ze powróci, a w drugiej wersji na brzegu wschodniego morza wstępuje w płomienie, aby później przenieść się na świecącą jasno planetę i zamienić się w Gwiazdę Wieczorną – przysparzał niemało kłopotu badaczom staromeksykańskiej mitologii i religioznawcom, zwłaszcza gdy uwzględnić fakt, że w XII wieku pojawiła się niezwykła postać pod imieniem Quetzalcoatla. Miał to być przywódca resztek tolteciego ludu, uchodzącego przed najeźdźcami z północy na południowy wschód do kraju Majów, na Jukatan. To jemu się przypisuje wprowadzenie do Meksyku kalendarza Majów i ustanowienie nowej ery w 1168 roku.
|
Świątynia Jaguara w Chichen Itza |
Pojawienie się Tolteków w kraju Majów w XII wieku jest stwierdzone i uznane za fakt historyczny. W tym okresie
Majowie nie tworzyli już jednego państwa i lokalne państewka (miasta–państwa) toczyły między sobą zażarte, wyniszczające wojny na tle rywalizacji o zdobycie hegemonii nad całym Jukatanem. Te bratobójcze wojny lokalnych dynastii doprowadziły Majów do upadku. Wtedy właśnie Toltekowie wkroczyli na Jukatan i wkrótce opanowali znaczną część terytorium ze stolicą w świętym mieście Majów, Chichen-Itza, gdzie zbudowali świątynię Quetzalcoatla. Ich wodzem był wielki reformator i jednocześnie przywódca religijny, noszący zwyczajowo imię Quetzalcoatla.
W świetle tych faktów należy oddzielić mityczną postać Quetzalcoatla, tolteckiego plemiennego bóstwa, od wodza Tolteków w XII wieku. Imię tego wodza zostało odczytane ze skomplikowanych symbolicznych znaków i hieroglifów w ruinach świątyń umarłych miast Majów na Jukatanie
. Wybitny znawca historii kultury ludów dawnego Meksyku, Herbert Spinden, odczytał również napisy majańskie podające datę śmierci wodza: wieczór z czwartego na piąty kwietnia 1208 roku.
I jeszcze jedną sensacyjną wiadomość odczytał Spinden ze znaków symbolicznych w świątyni zwanej „domem czarownika” w Uxmal na Jukatanie. Na rzeźbie przedstawiającej oblicze planety Wenus odczytał mianowicie, że Quetzalcoatl po śmierci wstąpił na osiem dni do podziemnego świata jako ziemski przedstawiciel boga Quetzalooatla, gdyż był jego uosobieniem i bóstwem, które zmartwychwstanie.
Jak wykazały odczytane obliczenia astronomiczne Majów, w nocy czwartego kwietnia 1208 roku planeta Wenus zniknęła, aby po ośmiu dniach znów się ukazać. A więc Quetzalcoatl toltecki z Jukatanu, jako wcielenie boga Quetzalcoatla, zmartwychwstał i przeniósł się na planetę Wenus
, łączoną w mitologii meksykańskiej z bogiem Quetzalcoatlem.
Czytaj
Część 2