Proces wygasania politycznego kultu Marduka babilońskiego
Dla prześledzenia na konkretnym materiale historycznym procesu wygasania wielowiekowych kultów religijnych obszaru między dolnym Eufratem i Tygrysem zatrzymajmy się bliżej nad postacią babilońskiego boga Marduka. Wybijał się on ponad wszystkich innych zarówno rozległością swej władzy, jak i rolą mitologiczną. Dużo też łatwiej uchwycić sam proces zanikania wiary na przykładzie jednego wybitnego członka panteonu niż kusić się o ujęcie skomplikowanej całości. Wyrokować o tym, kiedy się zaczyna upadek całej złożonej, podległej różnorakim wpływem i fluktuacjom, okresowo zdecentralizowanej religii politeistycznej - a taką była religia babilońsko-asyryjska - to przedsięwzięcie niezwykle trudne. Zanik przebiega z reguły powoli, niejednolicie, z nawrotami, często konwulsyjnie.
Wierzenia religijne ludów Międzyrzecza - Eufratu i Tygrysu - stanowią przykład wysoko rozwiniętego politeizmu politycznego. Panteon najwyższych istot duchowych liczył wielu przedstawicieli. I z reguły każde wybitne męskie bóstwo. za nierzadko i żeńskie, jak np. bogini Inanna -późniejsza Isztar i Astarte - władało niepodzielnie określonym państwem-miastem. Dzięki temu ludzki władca występował w roli widzialnego namiestnika, spełniającego czynności administracyjno- sadownicze i kapłańskie z woli boskiego opiekuna grodu.
Czy jednak wybrany przedstawiciel licznego panteonu, chociażby najwybitniejszy, odda nam bodaj w przybliżeniu sam proces zaniku całej wielokultowej religii? Jakąż mamy gwarancję zbieżności zaniku poszczególnego kultu z zanikiem całej wiary? Skąd pewność reprezentatywności wybranego boga dla pewnego obszaru religijnego?
Ciekawe byłoby również - jak mi na to zwrócił uwagę Jan Wierusz Kowalski - prześledzenie treści i formy kultu Marduka, który był osłoną władzy królewskiej i zapowiadał późniejszy rozwój kultu samych władców. Kult Marduka ma bowiem dwojakie oblicze: jedno - polityczne, drugie - kulturowe, jako forma religijności ludowej, nierzadko o wiele trwalszej niż kaprys władcy.
Podobne wątpliwości nie są pozbawione podstaw. Sięgnijmy po kilka przykładów z porównawczej historii religii. Dzieje kultu boga - ewentualnie bogini - Kuan-jin nie stanowią żadnej miary dla losów religii chińskiej, a zanik obrzędów na cześć Brahmy nie osłabił bynajmniej kasty braminów i systemu bramińskiego. A jednak badacz starożytnej religii Mezopotamii znajduje się w lepszej sytuacji. W późnym stadium religia ta zredukowała się do kultu nielicznych bóstw i im powierzyła swe niepewne w obcym otoczeniu losy. Czołowym orędownikiem ginącego panteonu stał się - obok chwilowo wskrzeszonej za Seleucydów sumeryjskiej pary An i Antu - babiloński bóg Marduk. Podobnie jak w okresie swej świetności, był on „najbardziej wpływową postacią staromezopotamskiego panteonu" i "w jego kulcie religia babilońska osiągnęła swój szczyt” l, tak w schyłkowym okresie kultury Międzyrzecza Mardukowi przypadła rola głównego epigona. Wchłonąwszy w siebie wiele innych bóstw skazał je na dzielenie iosów wynikających z wypadków politycznych dotyczących jednego babilońskiego centrum religijnego.
*
Wywyższenie Marduka do rzędu zbawiciela bogów zostało dokonane z inspiracji Hammurabiego dla jego własnych celów prestiżowych. Opis tej apoteozy zachował się w postaci poematu Enuma elisz, czyli Kiedy na wysokości.
Ta monarchiczna nominacja boga wyzwoliła niezdrowe napięcia w kolegiach kapłańskich innych bóstw, zepchniętych w ten sposób na drugorzędne miejsce. Upadek Babilonu w r. 539 p.n.e. jako stolicy samodzielnego państwa doprowadził do prowincjalizacji całej religii babilońskiej i do podporządkowania jej innym bogom, głównie perskim, a na dalszą metę - do ostatecznego upadku wiary.
Czasy przewagi asyryjskiej też nie były zawsze pomyślne dla boga podbitego Babilonu. "Tukulti-Nimurta I zdobył Babilon, wywlekł wielkiego Pana Marduka z jego świątyni i kazał go przetransportować do Asyrii. Tutaj bóg musiał przebywać 100 lat do panowania Ninurty-tukul-aszszura (około r, 1140 p.n.e.)". Na ogół królowie asyryjscy okazywali boskiemu władcy dziesięciobramnego Babilonu wiele dowodów czci i przywiązania. Weszło nawet w zwyczaj, że tylko ten z nich, kto w czasie uroczystych obchodów Nowego Roku „ujmował rękę boga", miał pełne prawo do miana władcy świata.
Wyjątek stanowiły czasy asyryjskiego króla Sannacheryba. Zagniewany na wiecznie gotowy do buntu Babilon, zburzył to miasto kompletnie w 689 r. p.n.e., a jego boga wywiózł w niewolę do Asur. Ale już za panowania jego syna, Asarhadona, karta się odmieniła. Nowy władca okazywał wiele przychylności miastu Marduka i odbudował mu centralny przybytek -- słynną Esangila.
Okres tzw. nowobabiloński albo chaldejski, od upadku Niniwy w 610 r. do podboju Babilonu przez perskiego Cyrusa w r. 538 p.n.e., to wspaniały, chociaż już schyłkowy rozkwit kultury babilońskiej. Jest to też okres świetności kultu Marduka. Nebokadnezar II uważał się za „księcia pokoju i króla sprawiedliwości, któremu zostały powierzone przez Marduka narody i który jako jego wierny pasterz miał się troszczyć o pomyślność ludzi". Ostatni władca Babilonu, mianowicie Nabonid, zrywa z tradycją, ale też zostaje w przekonaniu kapłanów babilońskich ukarany utratą korony na rzecz tolerancyjnego Persa - Cyrusa.
Od tego przełomowego momentu duchowy opiekun strąconego ze szczytu politycznej władzy miasta zdany będzie na łaską i niełaskę obcych mocarzy. Wprawdzie panowanie Persów i Greków oznaczało częściej tę pierwszą, niemniej jednak świetność boga mija bezpowrotnie. Jeszcze Antioch I Zbawca ryje na glinianym walcu słowa: „Kiedy me serce napełniło się chęcią zbudowania Esangili i Ezydy, własnoręcznie przy użyciu wybornej oliwy ulepiłem cegły na Esangilę i Ezydę...” , ale są to już ostatnie przejawy hołdu dla Marduka.
Historia notuje dwie kulminacje religijnego znaczenia tego boga. Jedna przypada na okres najwcześniejszy, kiedy to przedtem szerzej nie znane lokalne bóstwo stolicy kraju nagle wydźwignięte zostaje z woli króla -prawodawcy Hammurabiego na szczyty panteonu. Druga - na okres panowania Nebokadnezara II (605-562).
Ujmując rzecz graficznie, kariera Marduka to linia wznosząca się, po początkowo niskim przebiegu, raptownie w górę za I dynastii babilońskiej, opadająca następnie znacznie w dół z trzema załamaniami odpowiadającymi trzem „porwaniom” boga, wznosząca się w dalszym przebiegu za czasów nowobabilońskich prawie do poziomu Hammurabiego, aby wreszcie, począwszy od Cyrusa, spokojnie opadać w dół, z czwartym załamaniem za Kserksesa i niewielkim wzlotem za Aleksandra Wielkiego i Antiocha I Zbawcy w dobie hellenistycznej.
Obok tego interesuje nas w nie mniejszym stopniu inny proces, przebiegający niezależnie od falowania koniunktury politycznej: to proces synkretyzacji panteonu babilońskiego w osobie boga Marduka. I znów podobnie jak przy kreśleniu politycznych losów tego boga dadzą się tu wyodrębnić pewne fluktuacje. Sumuabu, założyciel Babilonii i I dynastii babilońskiej, obwołał Marduka bogiem narodowym. A już za czasów Hammurabiego, zaledwie sto lat później, w hymnie Kiedy na wysokości wywyższono go do rangi pana bogów i stwórcy świata.
Następnie Marduk wchłania w siebie inne bóstwa: „Jako typ boga narodowego, który z bóstwa o miejscowym pochodzeniu wzniósł się do najwyższego stanowiska w panteonie, przyswoił sobie Marduk, podobnie jak później Aszur, rysy prawie wszystkich bogów, z którymi go porównywano”.
Zachował się do naszych dni bardzo charakterystyczny pod tym względem fragment hymnu, który tak tego boga opiewa:
Nergal jest Mardukiem walki,
Enlii jesz Mardukiem władztwa i decyzji
Nabu jest Mardukiem posiadania,
Sin jest Mardukiem sprawiedliwości,
Adad jest Mardukiem dżdżu.
Co prawda w literaturze religijnej tego kraju znajdujemy przykłady podobnego podporządkowania panteonu innemu wielkiemu bóstwu, ale w ocenie autora przytoczonego wyżej bardzo popularnego hymnu Marduk urastał do roli bliskiej jedynemu Bogu. Towarzyszyły temu obrzędy narastające z biegiem czasu wokól osoby Cielca Słońca. Oto podczas dwunastodniowego wiosennego Święta Nowego Roku w Babilonie „Marduk przyjmował dosłownie w swojej świątyni Esangila inne bóstwa wielkich miast, reprezentowane przez ich posągi. Jako pierwszy składał mu hołd jego syn Nabu, czczony w sąsiednim mieście Borsippie”. Nawiązane wprawdzie w ten sposób do podobnych świąt Nowego Roku i procesji znacznie starszych bóstw (bogowie Enlil, An, Aszur i in.), ale babilońskie ceremonie przewyższały swą monumentalnością obchody dawniejsze.
Marduk wchłania nadto w siebie boga Asariluhi, syna Ea (mimo że ten, podobnie jak i inni wchlonięci przez Marduka bogowie, nadal zachował swe funkcje). Pozyskuje sobie przez to dostojną koligację w postaci rodzica dysponującego wodą źródlaną i studzienną, nieodzowną przy zaklęciach i oczyszczeniach. Adoptuje też syna Nabu, patrona pisarzy i w ogóle intelektualistów, którego niekiedy wywyższano ponad rodzica. Świadczą o tym liczne królewskie epitety z czasów nowobabilońskich. Nebokadnezar ll odwiedza „Przybytki Nabu i Marduka", Nabonid nazywa się „stworzeniem z ręki Nabu i Marduka", co było związane już z dominacja kultu Nabu “.
Również w czasach wcześniejszych, za dynastii Sargonidów, wymieniono Nabu przed jego ojcem Mardukiem. Zestawiano także Marduka z bogiem słonca Szamaszem jako jego bratem, darząc go tymi samymi atrybutami: władzą sędziowska i świetlistością. Natomiast indentyfikacja Marduka z Enlilem znalazła wyraz chociażby w stosowaniu wobec obu tego samego określenia Bel, czyli Pan.
Także sumeryjskiego boga niebios, dostojnego An, Marduk przesłonił całkowicie. W wyniku synkretyzacji religijnej Marduk-Bel-Enlil, syn boga Enki, a ojciec boga Nabu, wchlonął w siebie bez reszty najwyższą kosmiczną trójcę sumeryjską An-Enlil-Enki, w wersji akadyjskiej Anu-Bel-Ea. Ten stan rzeczy utrzymał się prze;z cały okres po niepodległości. Zakłócił go jedynie sztucznie przywrócony do życia przez Antiocha I Zbawce z dynastii Seleucydów na przełomie ll i I wieku p.n.e. kult pary An i Aniu z Uruk, identyfikowanej zresztą z Zeusem i Herą.
Trudno ustalić ów moment historyczny, kiedy rozpoczął się ostateczny upadek kultu głównego boga babilońskiego. W ciągu swych dziejów po wywyższeniu przez I dynastię baibilońską z Hammurabim na czele spadły na Marduka trzy ciosy. W połowie XVI wieku pne. padł pastwą rozbójniczej wyprawy króla hetyckiego Mursilisa l., kiedy to kultowy posąg Marduka znalazł się jako trofeum wojenne na dalekiej północy, nad górnym biegiem Eufratu. Historia nie mówi nic o tym, jak wrócił do swej południowej ojczyzny. Około 1220 r. za panowania króla asyryjskiego Tukulti Ninurty I, kiedy Babilon, miasto Mamuka, uległ przemocy asyryjskiej, podobizna Marduka została wywieziona ze spustoszonej świątyni i przetransportowana do Asyrii na długie sto lat niewoli. I dopiero dzięki zabiegom babilońskiego władcy Nebokadnezara I (1146-1123), który korzystając z zamieszek w Asyru osadził tam na tronie swego poplecznika Ninurtę-tukul-aszszura, wrócił posąg Marouka do swego miasta. Podobna przygoda spotkała boga w r. 689 p.n.e. za panowania późnosyryjskiego władcy Sennacheryba, który znowu zbużył Babilon i wywiózł posąg do miasta Asur. Jednak powrót nastąpił tym razem już za jego następcy Asarhadona.
Nasuwa się teraz pytanie, czy te trzy tak łudząco podobne do siebie, choć przedzielone stuleciami wydarzenia można zaliczyć do momentów schyłkowych kultu Marduka, do pierwszych zwiastunów upadku wiary w tego boga? Otóż, odmiennie od tego, co by się na pozór wydawało, można bez trudu przedstawić szereg racji, że rzecz miała się wprost przeciwnie. Targnięcie się hetyckiej i asyryjskiej ręki na posąg boga i przywłaszczenie go sobie bynajmniej nie świadczy o upadku religijnego prestiżu Marduka. Szereg towarzyszących temu okoliczności wskazuje na szacunek dla tego boga ze strony zwycięzców.
I Mursilis I, i Tukulti Ninurta l, i Sennachereb obracają w perzynę wielkie i starodawne miasto nad Eufratem, aby nie stanowiło groźnej konkurencji dla ich stołecznej Chattusy, Niniwy czy Chorsabadu. Wszelako nie niszczą posągu. Po prostu według ich przekonania opiekun i władza tak potężnego grodu zasługuje na cześć i uznanie, A więc nie tylko nie ośmielają się podnieść ręki na boską postać, ale podejmują uciążliwą akcję transportu kolosa w górę rzeki.
Dowodem wziętości tego boga był też jego każdorazowy triumfalny powrót do Babilonu. Rewindykacja równała się wzrostowi autorytetu, przewyższającego jego pozycję nawet w najlepszych latach poprzedzających porwanie.
Dwie ostatnie złe przygody Marduka podpadają całkowicie pod kategorią rywalizacji międzymiastowych. Świadczą one o poważnym liczeniu się Asyryjczyków z boskim opiekunem wielkiego miasta, o przypisywaniu mu szczęśliwej ręki w kierowaniu ziemskimi sprawami. To dość typowy i nagminny sposób "wyrywania" sobie nawzajem obcych szczęśliwych bóstw. Podobnie unieszkodliwiało się wpływ podbitego boga - i automatyzm jego opieki kierowało się ku własnemu ognisku. Sprowadzanie obcych kultów dowodziło nie ich upadku, ale przeciwnie - triumfu. Kiedy karty historii odwróciły się i Medowie przy poparciu Babilończyków pokonali w 612 r. Asyryjczyków burząc im Niniwę, nikomu nie przyszło do głowy, by przywieźć
do Babilonu posąg Aszura.
Każdorazowe dźwignięcie się kultu Marduka z upadku, zarówno po incydencie z hetyckim królem Mursilisem I w 1530 r. p.n.e., jak po gwałcie ze strony asyryjskiego władcy Tukulti Ninurty l w XIII wieku, jak wreszcie i po akcie nienawiści asyryjskiego Sennacheryba w 689 r. p.n.e. dowodziło wielkiej siły i znaczenia tego kultu.
Uznawanie faktu dwukrotnego wywiezienia Marduka z Babilonu przez Asyryjczyków za przejaw jego upadku, czy nawet tylko za sygnał ostrzegawczy informujący o zagrożonej pozycji tego boga, byloby czymś powierzchownym i nie opartym na znajomości porównawczej historii religii. O upadku wiary świadczy nie walka przeciwników, nie akty przemocy, lecz zwykłe zobojętnienie, odwrócenie się od bóstwa i szukanie nowych dróg.
Przykładem takiego odwrócenia się od Marduka i świadomego zobojętnienia było panowanie ostatniego króla nowobabiiońskiego, sędziwego Nabonida (lata 555-539).
Reforma religijna Nabonida stanowi przykład pierwszego poważnego nadszarpnięcia autorytetu kultu Marduka, a przez to i całej religii panującej aż od zamierzchłych czasów Sumerów. Odezwało się tu coś więcej niż wojenne rozgrywki. Nie była to gra pozareligijnych sił - militarnych czy politycznych. Walkę bóstwu wypowiedział człowiek fanatycznie religijny, wychowany w północnym Harranie przez matkę kapłankę Sina. Był on zwolennikiem tego kultu, zanim wyniosła go na tron walcząca o wpływy w Babilonie polityczna partia wyznawców Sina. Toteż dźwigał ciężar władzy, zdecydowany na przeciwstawienia się wielowiekowej hegemonii cywilizacyjnej stolicy dolnego Międzyrzecza, aby w ten sposób wydobyć z zapomnienia dorobek innych, usuniętych dotąd w cień miast kraju.
Dotychczasowy kult bóstwa, zwanego dla podkreślenia jego mądrości czworookim i czworouchym, zaczyna się chwiać nie w wyniku ślepej wojennej gry, ale wskutek przemyślanej akcji człowieka, który dzierżyl władzę nad miastem, a hołdował innemu bóstwu.
Aby zachwiać pozycję Marduka, Nabonid, wspierany przez matkę i siostrę, usiłuje restytuować stare astralne kulty kraju. Z jego rozkazu podjęto mozolne prace, aby doprowadzić do dawnej świetności ośrodki religijne boga słońca Szamasza w Larsa i Sippar. Przede wszystkim jednak reformatorska działalność Nabonida zwróciła się ku wzmocnieniu siedziby boga księżyca Sina w nadmorskim mieście Ur.
Zainteresowanie się władcy Nabonida prowincjonalnym kultem Sina z Ur i przeniesienie go daleko na północ do aramejskiego Harranu zakrawało na wielką zniewagę czcicieli boga Babilonu. Nie poprzestając na tym, ziemski namiestnik Marduka, za jakiego uchodził Nabonid, opuścił na 8 lat stolice, przebywając w oddalonej o 1000 kilometrów od Babilonu oazie Teina, wśród plemion arabskich związanych z kultem księżyca.
Podczas nieobecności króla w stolicy nie mogły się odbywać uświęcone przez tradycje wiosenne uroczystości Nowego Roku, uważane za najważniejsze święto. Nawet obcy, asyryjscy władcy dbali o to, aby podczas tego święta ująć rękę Marduka i w ten sposób pokazać całemu imperium, że są prawowitymi suwerenami, wspieranymi przez Pana Bogów i Stwórcę Świata, Zwycięzcę nad potworną, bezkształtną Tiamat. Zawieszenie obchodów noworocznych groziło, w mniemaniu Babilończyków, końcem świata.
Dla ostatecznego upokorzenia kapłanów z Esangili Nabonid kazał wnieść do tej panującej nad całym światem świątyni oznaki kultowe Sina. Zanosiło się na przekształcenie miasta Marduka w miasto Sina. Grozę potęgowały jeszcze głuche wieści, jakie nadchodziły nieoficjalnie z pustyni, o tym, jakoby król babiloński próbował zjednoczyć religijnie i politycznie aramejskie ludy pustyni syryjskiej, by zmontować antyperski blok pod znakami boga księżyca Sina i boga słońca Szamasza.
Kiedy na skutek zdrady kolegium kapłańskiego Marduka Cyrus perski w 539 r. zajął poprzez swego wodza bez oporu Babilon, uznał on za stosowne wystąpić zręcznie jako rewindykator czci zhańbionego boga stołecznego. Zyskiwał dzięki temu zarówno pochlebną opinię tolerancyjnego, wielkodusznego władcy, jak i szczerą życzliwość kapłanów i wyznawców Marduka. Albowiem Nabonid, powróciwszy do stolicy na kilka miesięcy przed upadkiem Babilonu, polecił ściągnąć do miasta wszystkie posągi prowincjonalnych bóstw. Tylko nieliczne kolegia kapłańskie, mianowicie w Borsippie, Kutha i Sippar ośmieliły się wtedy oprzeć rozkazowi władcy. Nabonid starał się złamać jedynowładztwo kultu Marduka w stolicy. „Nic dziwnego, że pozostający w służbie Marduka kler obwiniał Nabonida - po pokonaniu go przez Cyrusa - w długim poemacie-paszkwilu, szczególnie ze względu na wybudowanie świątyni Sina w Echullchul w Harranie - o bezbożności, czczenie antyboga (Ungoit) i wzniesienie antyświątyni (Untempel) oraz wykpiwał gu jako opuszczonego przez wszystkich bogów, natomiast Cyrusa uświetniał jako wybawcę".
Po upadku Nabonida Cyrus wystąpił w roli gorliwego holdownika boga miasta Marduka i nazwał się ,,odnowicielem i restauratorem Esangili i Ezydy". Był to jednak pozorny i krótkotrwały nawrót dominacji kultu tego boga. Pozostawał on wprawdzie nadal boskim opiekunem Babilonu, ale ten nie był już jednak tym samym grodem, stał się bowiem jednym z prowincjonalnych miast imperium perskiego.
W boskiej hierarchii Marduk musiał ustąpić placu oficjalnemu patronowi królów perskich, wielkiemu i nieprzejednanemu wobec zła Ahura Mazdzie. W napisach pozostawionych przez następców Cyrusa, Dariusza l, Kserksesa I, Artakserksesa ll i Artakserksesa lll naczelna miejsce dzierży Ahuramazda jako największy z bogów i jako ten, który osadził na tronie władców potężnego imperium. U przedostatniego z nich na drugim miejscu figuruje bogini Anahita, na trzecim - świetlisty Mitra, u ostatniego zaś - jeszcze tylko Mitra. Natomiast postać boga Marduka okrywa już kompletna niepamięć.
Obok tego mamy także pozytywne dowody wskazujące na postępujący upadek kultu Marduka po utracie przez Babilon - jego miasto -- samodzielności politycznej. Syn i kontynuator działalności wielkiego Cyrusa, Kambyzes, nie odważył się jeszcze na lekceważenie kultu Marduka. Popierał jego kapłanów z Esangill i nawet sam składał mu ofiary. Ale już niepohamowany i zapalczywy Kserkscs I, zirytowany nieustannym zarzewiem buntu w dawnej stolicy świata, podjął decyzję ukarania Babilończyków. Dlatego ugodził w ich najczulsze miejsce _ kult Marduka. Jak zaświadcza Herodot, ,,Dariusz, syn Hystzzspesa czyhał na ten posąg. nie ważył się go jednak zabrać; ale Kserkses, syn Dariusza, zabrał go i zabił kapłana, który zabronił mu ruszyć posąg z miejsca". Arrianus zaś podaje, że „świątynię (üangšlę), podobnie jak inne przybytki Babilonu. zrównał Kserkses z ziemią, kiedy powrócił z Hellady", co potwierdza również Strabon.
Cios ten, chociaż zewnętrznie podobny do dawnych uprowadzeń boga przez hetyckiego króla Mursilisa I i asyryjskich Tukulti Ninurtę I i Sennacheryba. był jednak w skutkach bardziej katastrofalny. Albowiem władca perski nie ustawił już posągu Marduka W nowym miejscu - w swej stołecznej Suzie czy Persepolis. Byłoby to bluźnierstwo wobec patrona jego dynastii AhuraMa2:dy. Zamiar Kserksœa. był jednoznaczny: chciał wogóle zniweczyć kult Marduka, aby zapobiec dalszemu buntowaniu się Babilończyków.
Rok 480 czy też 478, a więc mniej więcej czasy Salaminy, przynosi klęskę kultowi Marduka. Na skutek buntu Babilonu pod wodzą samozwańczego króla Szamaszirba krwawa represja czciciela Ahura Mazdy kładzie kres miejscowemu kultowi drogą gwałtu zadanego zarówno posągowi, jak i jego strażnikom. Dokonuje się tu proces zgodny z prawidłowoåcią wygasania wielu politycznych religii. Po początkowym paktowaniu obca przemoc polityczna nie chce już dłużej tolerować kultu boga pokonanego państwa, dostrzegając w nim ognisko niebezpiecznego jątrzenia powstaniowego. Toteż ucieka się do silnych środków. Tymi środkami były W tym przypadku dwa posunięcia: niweczenie zewnętrznej obrzędowej strony religii, n więc wszystkich świątynnych ruchomości i nieruchomości związanych z kultem oraz represje wobec urzędowych obrońców tego kultu. w szczególności wobec kolegiów kapłańskich zajmujących wysoką pozycję społeczną.
Rok czwartego w historii Babilonu zburzenia Esangili i uprowadzenia kultowego posągu Mardukn (480 lub 478), poprzedzony przedśmiertnym zrywem powstańczym - ostatnią a beznadziejną próbą odnowienia religii - mógłby oznaczać kres końcowej, synkretycznej formy' kultu Mardukn, a zatem: religii babilońskiej. Wiara w poniżonego boga mogla trwać najwyżej kilka pokoleń. Pozbawiona jednakże namacalnej i naocznej podpory w postaci posągów i dokonywanych wobec nich obrzędów. bezbronna w obliczu zakusów ze strony innych kultów wskutek braku urzędowych opiekunów, musiałaby się dotlić doszczętnie w podziemiu religijności ludowej.
Tymczasem ciche konanie wiary w Marduka przerwał po 150 latach Aleksander Wielki, który zapragnął obrać sobie za centrum władzy Babilon, a za swego opiekuna - właśnie Marduka.
Wolno przypuszczać, że do tego wskrzeszenia ginącego kultu Marduka przyczyniło się dogodne położenie geograficzne samego miasta, usytuowanego w połowie drogi pomiędzy Persją a Syrią, Egiptem a Scytią, Jak podają zgodnie antyczni historycy, Aleksander Wielki chciał przywrócić dawny rozkwit Babilonu i odbudować słynny siedmiokondygnacyjny zikkurat Entemenanki oraz główną świątynię Marduka Esangilę. Wszelako nagła śmierć Aleksandra W 323 r. w pałacu Nebokadnezaira II obróciła wniwecz Wielkie plany.
Dla kultu Marduka oznaczało to klęskę. Ale nie wszystko przepadło powstała bowiem legenda Aleksandra Wielkiego, wokół której oplotła się legenda Marduka. Babilon, jako miejsce przedwczesnej śmierci niezapomnianego króla, jako desygnowana przez niego stolica świata, przypominał wszystkim o Marduku, dawnym patronie tego miasta. Wprawdzie pierwszy diadoch_Seleukos wolał kierować się względami raczej strategicznymi niż religijnymi i założył ośrodek swej władzy państwowej w pobliskiej Seleucji, skazując tym krokiem Babilon na prowincjonalną wegetację, ale już jego syn Antioch I Zbawca, wychowany od maleńkości w legendzie aleksandryjskiej podiął się w latach swego panowania (280-261) wskrzeszenia kultu Marduka.
Główny swój afekt zwrócił jednak nie w stronę samego boga, lecz w stronę jego syna, patrona pisarzy i uczonych, boga Nabu z Borsippy. Nabu zajął centralne miejsce w sercu hellenistycznego władcy, podczas gdy jego rodzic Marduk doznawał czci tylko pośrednio, jako ojciec pierworodnego syna. Mardu drugiego dynasty Seleucydów to już nie dawny dumny pan bogów, zwycięzca nad chaosem Tiamat, stwórca świata i ludzi, ale szczęśliwy rodzic przywtższającego go syna Nabu, pana nowych dni i władcy nowego imperium.
W cieniu Nabu również i jego ojciec doznawał czci. Byl to już jednak tylko odbiły blask chwały pierworodnego. Kronika świątynna z Esangili, datowana z 275 roku p.n.e., donosi nawet o ofiarach dla Marduka. Ustępowały one wspaniałością ofiar na rzecz Nabu w pobliskiej Borsippie. Nie słyszy się już o święcie Nowego Roku z udzielanym błogosławieństwem i inwestyturą króla przez ujęcie ręki Marduka, jak to się działo w dawnych czasach.
Ale następni Scleucydzi nie kontynuowali dzieła Antiocha Zbawcy. Marduk przestał się więc liczyć jako bóstwo polityczne.
Na czasy restauracji religii babilońskiej za Antiocha I przypada silnie związana ze schyłkiem Marduka-Bela działalność jego kapłana Berossosa. Powołany na kapłana Esangili, właśnie świeżo przywróconej do dawnej świetności przez hellenistycznego władcę, czuł być może lepiej niż inni całą sztuczność tego galwanizowanego kultu. Postanowił tedy ratować z wielkiej przeszłości, co się jeszcze da. Udał się na wyspę Kos i tu na podstawie wyciągów z dokumentów świątynnego archiwum ułożył trzyksiegową kronikę Babylonica, dedykowaną samemu Antiochowi Zbawcy. Była to ambitna próba pokazania światu wiernego obrazu babilońskiej kultury, W tym I religii. Szczątki tego dzieła, które przetrwały do naszych czasów, świadczą o odczuwanej przez jego autora chęci podsumowania ginącej już pamięci świetnych dni.
W ogóle działalność uczonych tego okresu nosi na sobie -- zjawisko skądinąd niezwykle w starożytności -- piętno ratowania od niepamięci tego, co już nie upomni się o swe prawa. Korzystano z łaskawego stosunku króla do przeszłości Babilonii. Sam władca swą szkatułą hojnie wspierał badaczy przeszłości. „W szkołach świątynnych przejawia się wielką aktywność; pisarze wykonują kopie dawnych tekstów liturgicznych, których prastare egzemplarze odnaleźli w ruinach świątyń albo nawet W obcych krajach, gdzie tabliczki zostały przewiezione jako trofeum ze złupionych miast". Ale już od następców Antiocha Zbawcy mrok historyczny stopniowo i nieubłaganie gęstnieje wokół dalszych dziejów kultu Marduka.
Najoporniejsze wobec wyroków historii religii (i nie tylko religii) są zawsze dwa pogrobowe przejawy wymarłego kultu: czysto formalne i językowe. To frazeologiczne wykrzykniki i zwyczajowe nazewnictwo. Z tą drugą kategorią spotykamy się jeszcze około 100 roku p.n.e. w nazwiskach wywodzących się z imienia Marduka. l to nie wyłącznie wśród osób duchownych. Pisano jeszcze w tym czasie pismem klinowym hymny do Bala, jak nazywano wówczas powszechnie Marduka. W każdym razie historia nie zaprząta sobie uwagi bogiem Babilonii w jego ostatniej fazie życia, z to ma swoją wymowę. Mroki przysłaniają agonię tego kultu, aby w końcu otoczyć postać dawnego króla bogów Międzyrzecza nieprzeniknioną nocą śmierci.
*
Religia Marduka jako kult orędownika stołecznego, potężnego miasta Babilonu, dziedzica tysiącletniej już kultury sumeryjsko-akadyjskiej, stanowi w historii porównawczej religii przykład wierzeń politycznych, ściśle związanych z losami panującego miasta. Była nadto religia synkretyczną w tym sensie, że również dla celów politycznych starała się wchłonąć iv siebie albo przynajmniej od siebie uzależnić cały bogaty panteon religii Sumerów i Akadów, wykształcony w procesie współżycia ze sobą licznych państewek-miast u ujścia Eufratu i Tygrysu. Te dwie cechy, polityczny charakter i synkretyzm uzależniały ją bez reszty od koniunktur politycznych miasta Babilonu.
Szczególnie niebezpieczny okazał się ów synkretyczny zamach na prawie cały tradycyjny politeizm kraju. Różne i różnorodne bóstwa wtłoczone w ciasne, rzec można prokrustowe ramy kultu pojedynczego boga Marduka-Bela, ojca Nabu, syna Ea, dusiły się i zatracały swą indywidualność. Stąd prosta droga wiodła do likwidacji bogatej i wielokształtnej religii dolnego Międzyrzecza. Gdyby zachłanny Marduk nie wchłonął kultu Szamasza. Sippar i Larsa, Sina z Ur, Niniba z Kisz, Nergala z Kutha czy Anu z Uruk, to kulty tc miałyby zapewne większą szansę przeżycia politycznego upadku Babilonu. Słowem - geograficzna unifikacja kultów politycznych sprawiła, że we własnej postaci nie zachował się żaden i los całej religii zawisł od losu jednego ośrodka. Z jego upadkiem kończyła się automatycznie i jego religia.
Spełniło się to, co tragicznie, a więc bezwiednie przygotował już sam wielki Hammurabi: związawszy religię, losami jednego miasta. porwawszy się na reprezentowanie całej dotychczasowej tradycji religijnej, uzależnił jej los od jednego centrum. Krach Babilonu musiał zatem oznaczać krach całej religii. Tylko niezwykłemu szczęściu i interesom władcy, a być może jego kaprysowi, zawdzięczała religia . Marduka to, że dane jej było jeszcze wegetować w sztucznych oderwanych od życiu warunkach tak długo, jak długo helleńska mowa chwaliła W dalekim nadrzecznym grodzie swego wielkiego macedońsko-greckiego wodza.
Bóg ów, genius loci miasta, ongiś wynoszony dosłownie ipod niebiosa w swym zikkuracie, porywany niby bezcenny talizman przez hetyckich i asyryjskich władyków, dotyka ny z tabuistyczną czcią W dniu Nowego Roku Przez królów chaldejskich i Cyrusa perskiego, Zginął Zanim dumny gród nadeufracki przemienił się w wystające z piasku pustyni fantastyczne rumowisko.
*
Fragment książki: Tadeusz Margul - Jak umierały religie