Bronisław Malinowski (1884 - 1942)Wedle tradycyjnych wierzeń trobriandzkich nowe życie rozpoczyna się ze śmiercią, wobec tego udajmy się do łoża umierającego, by towarzyszyć mu podczas wędrówki jego duszy aż do chwili, gdy ponownie wróci do ziemskiego bytu.
Po śmierci duch wędruje na Wyspę Umarłych, Tuma, gdzie wiedzie beztroski żywot, podobny do ziemskiego – tylko że o wiele szczęśliwszy. Ponieważ płeć odgrywa znaczną rolę w tej szczęśliwości, będziemy jeszcze musieli dokładniej zbadać, na czym ona polega.
Na razie wspomnijmy tylko o jednym jej rysie, o wiecznej młodości, która utrzymuje się dzięki możności odmładzania się. Jak tylko duch (
baloma) zobaczy, że na jego ciele poczynają rosnąć włosy, że skora staje się wiotka i zaczyna pokrywać się zmarszczkami, a jego włosy siwieją - zrzuca z siebie po prostu zewnętrzne pokrycie i na nowo staje się świeży i młody, z czarnymi włosami i gładką, nie pokrytą włosami skorą.
Po pewnym czasie jednak przykrzy się duchowi to ciągle odmładzanie i wtedy po długim życiu «na dole», jak to określają krajowcy, może zapragnąć ponownego powrotu na ziemię; wtedy cofa się w latach i staje się małym, jeszcze nie narodzonym dzieckiem.
Niektórzy informatorzy zapewniali mnie, że na Tuma, tak samo jak i na ziemi, nie brak czarowników uprawiających czarną magię. Jest ona tam często uprawiana, może dosięgnąć ducha, zrobić go słabym, spowodować chorobę i zniechęcić do życia. Wtedy, i tylko wtedy, decyduje się on wrócić do początków swego bytowania i przemienia się w dziecko-ducha. Nie można jednak ducha zabić ani za pomocą czarnej magii, ani żadnym innym sposobem; jego koniec jest zawsze początkiem nowego bytowania.
Odmłodzone duchy, te małe, nie wcielone jeszcze dzieci, czy dzieci-duchy, są jedynym źródłem regeneracji ludzkości. Dziecko takie dostaje się z powrotem na Wyspy Trobrianda i wchodzi do łona kobiety, która musi jednak należeć do tego samego klanu i podklanu co dziecko-duch.
Co do tego zaś, jak dziecko podróżuje z Tuma do Boyowa, jak dostaje się do łona matki i jaki jest związek pomiędzy fizjologicznym przebiegiem ciąży i ingerencją samego ducha - zdania tubylców są bardzo podzielone. Natomiast wszyscy wiedzą i usilnie w to wierzą, że wszystkie duchy nie bytują wiecznie na Tuma i każdy z nich zamienia się w nie narodzone dziecko; następnie, że każde dziecko urodzone na tym świecie musi powstać (
ibubuli) naprzód na Tuma drogą metamorfozy ducha i że jedynym powodem i prawdziwą przyczyną każdego urodzenia jest działalność ducha.
Wyspy Trobrianda
Zdając sobie sprawę z ważności tego systemu wierzeń, nie szczędziłem wysiłków, by zebrać możliwie wszystkie jego szczegóły i odmiany. Proces odmładzania łączy się częściowo w wierzeniach krajowców z wodą morską. W micie przedstawiającym utratę możności odmładzania się do woli przez ludzkość, sceną ostatniego odzyskania młodości jest brzeg morski w zatoce lagunowej.
W świetle pierwszych informacji o odmłodzeniu, zebranych w Omarakanie, duch «udaje się na brzeg morski i kąpie się w słonej wodzie». Czarownik Tomwaya Lakwabulo, który często w transie udaje się na Tuma i ciągle obcuje z duchami, powiedział mi: «Baloma udają się do źródła zwanego
sopiwina (dosłownie «zmywająca woda»); leży ono nad brzegiem morza. Tam zmywają ciało słoną wodą. Stają się
to'ulatile («młodzieńcami»). Podobnie przy ostatnim odmładzaniu, które czyni ich na nowo dziećmi, duchy kąpią się w słonej wodzie; po przemianie w dzieci wchodzą w morze i płyną na fali.
Zawsze mówi się o nich, że pływają na luźno unoszących się w wodzie kawałkach drewna lub liściach, gałęziach, oderwanej od dna roślinności, pianie morskiej czy innych lekkich ciałach, które unoszą się na powierzchni morza. Tomwaya Lakwabulo twierdził, że cały czas pływają one koło brzegów Tuma i jęczą wa, wa, wa. «Po nocach słyszę ich jęki. Pytam się: „Co to jest?" „Ach, to dzieci; fala je przynosi, przychodzą"».
Pływające dusze
Duchy przebywające na Tuma mogą ujrzeć te jeszcze nie wcielone dzieci; tak samo może je dojrzeć Tomwaya Lakwabulo, gdy zstępuje do świata duchów. Lecz dla zwyczajnych śmiertelników są one niewidzialne. Czasami tylko rybacy z północnych wiosek Kaybola i Lu'ebila, udając się na dalsze połowy rekinów, słyszą w jękach wichru i szumie fal płaczliwe wa, wa, wa.
Tomwaya Lakwabulo i inni informatorzy mówili mi, że takie duchy nigdy nie odpływają daleko od Tuma. Na Wyspy Trobrianda zaś dostają się za pośrednictwem innego ducha. Tomwaya Lakwabulo tak to opowiada: «Dziecko płynie na kawałku drzewa. Duch widzi, że ono jest ładne.
Bierze je. Jest to duch matki lub ojca kobiety w ciąży (
nasusuma). Potem kładzie je na głowie ciężarnej kobiety, która dostaje bólu głowy, wymiotuje i ma bóle w brzuchu. Potem dziecko zsuwa się do brzucha i ona naprawdę zachodzi w ciążę. Ona powiada: „Już mnie ono (dziecko) znalazło; już oni (duchy) przynieśli mi dziecko"».
W opowiadaniu tym znajdujemy dwa wątki: ingerencję innego ducha, który w jakiś sposób przynosi dziecko z powrotem na Wyspy Trobrianda i daje matce, oraz wprowadzenie dziecka w łono matki przez głowę, z czym (nie w przytoczonym cytacie, lecz zazwyczaj) kojarzy się myśl o krwotoku naprzód w głowie, potem w brzuchu.
Natomiast opinie są podzielone co do samego sposobu przenoszenia. Niektórzy krajowcy wyobrażają sobie, że starszy duch nosi dziecko czy to w jakimś naczyniu, jak na przykład w koszyku z plecionych włókien kokosu, czy w misie drewnianej, czy po prostu na rękach. Inni otwarcie mówią, że nie wiedzą, jak się to dzieje. Lecz w każdym razie współdziałanie innego ducha jest tu bardzo istotne.
Gdy krajowcy mówią, że dzieci są «dane przez
baloma» albo że «
baloma jest istotną przyczyną narodzin dziecka», mają zawsze na myśli «opiekuńczego ducha», jakbyśmy to mogli nazwać, nie zaś ducha dziecka. Opiekuńczy duch ukazuje się zazwyczaj we śnie kobiecie, która ma zajść w ciążę (rozdz. VIII, 1). Motago'i, jeden z moich najlepszych informatorów, w ten sposób to określił: «Ona śni, że matka przychodzi do niej, ona widzi we śnie twarz matki. Budzi się i mówi: „Och, jest dziecko dla mnie!"»
Często żona mówi mężowi, kto jej dziecko przyniósł. Tradycja zaś przechowuje wspomnienie o tym duchowym ojcu czy duchowej matce. Na przykład obecny wódz w Omarakanie wie, że został matce przyniesiony przez Bugwabwagę, jednego z poprzednich wodzów. Tokulubakiki, mego najlepszego przyjaciela, złożył matce w darze jej brat (
kadala). Żona Tokulubakiki otrzymała swą najstarszą córkę od ducha swej matki. Zwykle prezent ten przyszłej matce przynosi ktoś z jej krewnych po kądzieli; lecz wedle Tomwaya Lokwabulo może to też być ojciec.
Wspominaliśmy już o fizjologicznej teorii, która się wiąże z tymi wierzeniami. Duch przynoszący nie wcielone jeszcze dziecko kładzie je na głowie matki. Do głowy dopływa krew, która znajduje się w ciele, i z nią stopniowo dziecko zsuwa się w dół, aż osiądzie w łonie matki. Krew pomaga w kształtowaniu się ciała dziecka - żywi je. To jest powodem ustania periodów w czasie ciąży. Kobieta spostrzega, że periody jej ustały. Czeka jeden, dwa, trzy miesiące i dopiero wtedy ma pewność, że jest w ciąży. Z innych mniej miarodajnych źródeł słyszałem, że dziecko dostaje się przez pochwę do łona matki.
Malinowski wśród Triobriandczyków
Wedle innej wersji dziecko posiada przed wcieleniem więcej inicjatywy. Powiada ona, że dziecko, ilekroć tylko chce, może samo udać się na Wyspy Trobrianda. Tu zatrzymuje się i pływa koło brzegu najprawdopodobniej razem z innymi dziećmi-duchami, czekając na sposobność wejścia do ciała kąpiącej się kobiety. Że to wierzenie jest żywotne, o tym świadczyłoby pewne szczególne zachowanie się dziewcząt w nadbrzeżnych wioskach. Krajowcy wyobrażają sobie, że duchy tych dzieci, podobnie jak koło Tuma, są przyczepione do pływających kawałków drzewa, piany morskiej, liści, gałęzi lub do małych kamyków na dnie morskim. Gdy wiatr lub przypływ przypędza resztki z morza do brzegu, dziewczęta obawiają się wejść do wody, gdyż mogłyby zajść w ciążę.
W wioskach na północnym wybrzeżu istnieje zwyczaj napełniania wodą morską drewnianego naczynia, które stawia się na noc w chacie kobiety pragnącej zajść w ciążę, bo można w ten sposób razem z wodą złapać do naczynia ducha dziecka, który wejdzie w nocy w kobietę. Lecz nawet w tym wypadku nawiedza śpiącą kobietę któryś z duchów jej krewnych po kądzieli, tak że duch opiekuńczy zawsze odgrywa istotną rolę przy poczęciu. Jest bardzo charakterystyczne, że wodę przynosi zawsze jej brat lub brat jej matki, to znaczy krewny w linii matki. Na przykład jednego mężczyznę ze wsi Kapwani, leżącej na północnym brzegu wyspy, prosiła siostrzenica, by przyniósł jej dziecko. Ów udawał się kilkakrotnie na wybrzeże. Jednego wieczoru usłyszał coś, jakby jęki dzieci. Zaczerpnął wody morskiej do naczynia i postawił je na noc w chacie swej
kadala (siostrzenicy). Wkrótce potem urodziła się jej dziewczynka. Na nieszczęście dziecko to było albinosem, lecz oczywiście sposób poczęcia nie miał na ten fakt żadnego wpływu.
Głowna różnica pomiędzy tym a poprzednio wspomnianym wierzeniem polega na tym, że tutaj nie wcielone dziecko posiada o wiele więcej samodzielności. Może pływać po morzu i bez niczyjej pomocy wejść do ciała kąpiącej się kobiety; następnie na tym, że do jej ciała dostaje się przez pochwę lub przez skórę brzucha, jeśli poczęcie następuje w chacie. Na to ostatnie wierzenie natrafiałem przeważnie w północnych częściach wyspy, szczególnie zaś w wioskach nadbrzeżnych.
Czym właściwie jest to dziecko-duch czy nie wcielone jeszcze dziecko, tego nam tradycyjne wierzenia jasno nie tłumaczą. Większość informatorów odpowiadała na moje pytania, że nie wiedzą, co to właściwie jest i jak ono wygląda. Kilku jednakże, którzy dzięki wyższemu poziomowi inteligencji przemyśleli swe wierzenia w sposób bardziej szczegółowy i konsekwentny, powiedziało mi, że dziecko-duch zbliżone jest do płodu w łonie kobiety, który - dodawali - «wygląda jak mysz». Tomwzya Lakwabulo sam bez pytania mi powiedział, że te jeszcze nie wcielone dzieci wyglądają jak zupełnie rozwinięte, lecz są bardzo maleńkie i że odznaczają się czasami wielką urodą. Ale to tak trzeba rozumieć, że musiał on coś na ten temat powiedzieć, skora mnie zapewniał, że tyle razy widuje je na Tuma. Nawet nomenklatura nie jest tutaj zupełnie ustalona. Krajowcy nazywają je zwykle
waywaya, małe dziecko lub płód; czasem używają słowa
pwapwawa, które chociaż znaczeniowo pokrywa się prawie z
waywaya, to jednak częściej bywa używane w odniesieniu do narodzonego już dziecka niż do nie wcielonego lub do płodu. Bardzo często mówi się po prostu «dziecko»,
gwadi (liczba mnoga
gugwadi).
Mówiono mi, choć nie mogłem tego zupełnie sprawdzić, że istnieje specjalna magia na sprowadzenie ciąży, którą wykonuje się nad pewnym rodzajem liścia betelu (
kwega). Magia ta nazywa się
kaykatuvilena kwega. Pewna kobieta w Yourawotu, małej wiosce niedaleko Omarakany, znała ją, lecz niestety nie udało mi się z tą kobietą skomunikować.
Jeżeli spojrzymy na te wierzenia przez powiększające szkło szczegółowych badań przeprowadzonych na większym terytorium, rozpadną się one - jak to zwykle bywa - na rożne częściowo tylko zgodne ze sobą elementy. Odchylenia te to nie tylko rezultat zróżnicowań geograficznych; nie da się też ich sprowadzić do różnic w uwarstwowieniach społecznych, niektóre bowiem z tych sprzeczności pojawiały się w opisie podanym przez jednego i tego samego człowieka.
Wschodnie wybrzeża Nowej Gwinei
Na przykład Tomwaya Lakwabulo stanowczo twierdził, że dzieci nie mogą przenosić się same z miejsca na miejsce, że musi je przenosić duch opiekuńczy, który je potem wkłada w łono kobiety; a jednak ten sam Tomwaya Lakwabulo mówił mi, że ich zawodzenia można usłyszeć na północnym wybrzeżu koło Kaybola. Lub ten człowiek z Kiriwiny, który mówił mi, że duch wchodzi z naczynia do łona kobiety, równocześnie wspominał o starszym duchu, który może to dziecko «dać». Tego rodzaju niezgodności są prawdopodobnie rezultatem kilku rożnych systemów mitologicznych, które tam, gdzie tego rodzaju nieścisłości istnieją, zachodzą na siebie krzyżując się. W jednym z tych cyklów mitologicznych spotkamy się z wyobrażeniem o odmładzaniu, w drugim, że morze przynosi na wyspę nowe życia, w trzecim znów, że nowy członek rodziny jest podarunkiem ducha któregoś z przodków.
Istotne jest jednak to, że te przeróżne opisy i ich wersje są w podstawowych kwestiach najzupełniej zgodne, wzajemnie się pokrywają i wspierają. Otrzymujemy w ten sposób całkowity obraz, który w pewnych szczegółach jest, być może, zatarty, ale którego ogólny zarys, zwłaszcza jeżeli spojrzymy nań z pewnej odległości, wychodzi wyraziście; wszystkie duchy się odmładzają; wszystkie dzieci są wcielonymi duchami; we wszystkich wersjach jest zachowana tożsamość podklanu; prawdziwą przyczyną urodzin dziecka jest działalność duchów Tuma.
Nie należy jednak zapominać, że wiara w reinkarnację nie wywiera znaczniejszego wpływu na zwyczaje i na strukturę społeczną szczepu. Jest to jeden z tych poglądów, które prowadzą spokojny i bierny żywot w świecie wierzeń, w bardzo zaś małym stopniu oddziaływają na społeczne zachowanie się; tak na przykład pomimo że Trobriandczycy głęboko wierzą, iż każdy duch przemienia się w nie wcielone jeszcze dziecko, które później staje się istotą ludzką - nie uświadamiają sobie, że jedna i ta sama osoba przechodzi przez te wszystkie stadia. To znaczy, że nikt nie wie, czyim wcieleniem jest dane dziecko i czym było w poprzednim bytowaniu. Nie pamięta się ani poprzedniego życia na ziemi, ani na Tuma. Wystarczy postawić kilka tylko pytań na ten temat, ażeby się przekonać, że cały ten problem jest w ich oczach nieistotny i w gruncie rzeczy nieciekawy. Jedyną stałą zasadą, która utrzymuje się przez cały szereg przemian, jest to, że ciągłość klanu czy podklanu jest zawsze zachowana. Z tą nauką o ponownym wcieleniu nie łączą się żadne wyobrażenia moralne o nagrodzie czy karze; nie ma też żadnych zwyczajów ani rytuałów, które by świadczyły o ich istnieniu.
*