Na początku był tylko Zurwan. Wszystko było w nim i on był wszystkim. Czas nieskończony i nieskończona przestrzeń były w nim i były jednym, nierozróżnialne, tożsame. Nie istniały jeszcze żadne cechy różniące elementy bytu, a dobro i zło nie wyłoniły się z jedności.
Aż zrodziła się w Zurwanie myśl i pragnienie, by nie być jednym, lecz rozmnożyć się i stać dwoma. Zapragnął potomka. Składał ofiary i rozważał, jaki powinien on być: obdarzony tym wszystkim, co dobre, całym blaskiem i szczęściem, i mądrością. I z tej myśli rozmodlonej począł we wnętrzu swoim jasnego syna, Ormuzda.
Gdy tak trudził się, rozmyślając, w radość jego i dobre pragnienie wkradło się zwątpienie, które wzięło się z rozdzielenia jego istoty: pomyślał cechy przeciwne tamtym, ciemność i złość, i nieszczęście. Myśl ta i to zwątpienie dały początek drugiemu, nie chcianemu synowi. I począł drugiego, Pana Ciemności, Arymana.
Ormuzd - Ahura Mazda Ale Zurwanowi zdawało się, że jest brzemienny jednym tylko płodem, synem jasnym i szczęśliwym, którego się spodziewał. Toteż obiecał swojemu pierworodnemu władzę nad światem jeszcze nie stworzonym, poprzysiągł, że uczyni go swoim dziedzicem.
Spośród dwu bliźniaków, których obejmowało łono nieskończoności, pierwszym, który się od niego oddzielił, był Aryman i on był pierworodnym, choć nie o nim myślał Zurwan, gdy składał swoje przyrzeczenie. Po nim dopiero narodził się Ormuzd.
Zurwan, który dotąd był wszystkim - wybieranym i wyborem, przysięgającym i przysięgą - ograniczywszy swoją istotę, nie mógł już zmienić tego, co zaszło: przysięga wiązała go na całą wieczność. Cóż więc mógł uczynić, on, który był dotąd wszystkimi możliwościami? Musiał pogodzić się z rozdzieleniem swoich atrybutów, bo myśl o rozdzieleniu rozdzielenie spowodowała.
Poszli więc synowie Zurwana w różnych kierunkach takich, w jakie ciągnęły ich odmienne natury. W blasku nieskończoności, na górze, znalazł się jasny Ormuzd, w mrok nieskończony spuścił się w dół, w przepaść bez dna, ciemny Aryman. I tak trwali przez czas niezmierzony, niemierzalny. Policzyć go nie można, bo nie było wtedy jeszcze takiego czasu, który znamy i który byłby policzalny.
Zurwan który był wszystkim, zawierał w sobie czas, a raczej sam był czasem nieskończonym. Czas Zurwana - co jest z naszej strony uproszczeniem, bo słuszniej chyba byłoby powiedzieć „Zurwan - nieskończoność czasu" - był jak nieskończone morze w ciszy: nieruchome i rozlane na wszystko.
Zurwan więc, który posiadał ideę czasu czy też był owego czasu ideą, postanowił wprowadzić tu rozróżnienie i zmianę, i tak jednemu, jak drugiemu biegunowi istnienia Ormuzdowi i Arymanowi, dać czas. Ale ten czas był już przez sam fakt przekazania go na owe dwa bieguny rozdzielony i zmieniła się jego istota. Był to czas wyjęty, wydzielony z owej nieruchomej idei nieskończonego czasu i związany z ruchem. Jak woda, którą sprzedawca zaczerpnie z naczynia, by dać spragnionym, w czarce do picia wiruje i porusza się, tak czas, wprawiony w ruch, przeniesiony został na obydwa królestwa synów Zurwana.
Czas panowania rozdzielił Zurwan jak ojciec, który dzieli dziedzictwo pomiędzy swoich synów i choćby bardziej kochał młodszego, nie może i starszego pozbawić należnej mu części. Na przemian mieli rządzić obydwaj synowie Zurwana: „Gdy odchodzi Aryman, pojawia się anioł".
Niektórzy uważają, że rozdzielenie czasu nastąpiło nie po zrodzeniu synów przez Zurwana, lecz już wtedy, gdy pojawili się oni obydwaj w jego łonie i rozdzielone zostały pomiędzy nich przeciwstawne idee, będące zarodkami bytu przemijającego, w którym następują po sobie narodziny i śmierć, pojawianie się i znikanie wszystkich rzeczy. Twierdzą oni, że cała siła duchowa Zurwana przeszła na jego synów, a że nie był on czym innym, jak właśnie ową mocą duchową, cała jego istota wyrażała się w owej podwójności.
Czas rozdzielenia nie nastąpił więc po zrodzeniu synów przez Zurwana, lecz był tożsamy z tym czasem, kiedy nosił ich rozdzielonych w łonie, a wyłonienie się ich nastąpiło później. Pojawili się wtedy ze wszystkimi swoimi cechami.
Opowiadają też, że Aryman narodził się od razu nie tylko pełen wściekłości i nienawiści, ale i postać jego była już wtedy przerażająca: był ciemny, smrodliwy, kudłaty, a głos jego przypominał ryk dzikiego zwierzęcia. Ormuzd natomiast był od razu jasny i piękny, i wonny, dobry i mądry.
Takie opisy nie uwzględniają tego, że były to duchy, istoty bezcielesne, o których można powiedzieć tylko to, że zawierały idee dobra, blasku i piękna, czy też zła, mroku i brzydoty.
Tak wygląda w najogólniejszym zarysie jedna z najciekawszych koncepcji irańskiej mitologii i zarazem filozofii. Jest ona jedną z bardzo słabo poświadczonych doktryn, a wiadomości o niej bywają sprzeczne w różnych źródłach. Wynika to z faktu, że tylko bardzo krótko mogła się rozwijać jako oficjalne wyznanie.
Jazdager II Zurwanizm uzyskał status religii panującej za Jazdagerda II (438-457), ale już za jego następcy był prześladowany, a sam Jazdagerd występuje w tradycji jako zły władca, który nie szanował kapłanów Ormuzda i nie walczył ze złem, jak przystało na sługę „jasnego bóstwa".
Prześladowania sprawiły, że ugrupowanie zurwanistyczne zeszło do podziemia i zamieniło się w tajną sektę, o której istnieniu dowiadujemy się przede wszystkim z wrogich wzmianek. Przeciwnicy utrzymywali, że „czciciele czasu" byli bezbożnikami nie uznającymi boskiej władzy nad światem. Mieli oni głosić, że wszystko dzieje si w rzeczywistości na skutek ścierania się naturalnych sił, wyłaniających się czy wyzwalanych przez czas.
Po najeździe arabskim, gdy zoroastryzm przestał być siłą polityczną i nie było komu walczyć już tak zaciekle o czystość doktryny, pojawiają się w pismach religijnych, w zasadzie zoroastryjskich, elementy zurwanistyczne - w mitologicznej warstwie tych opracowań - co, łącznie z danymi wcześniejszymi, pozwala na odtworzenie podstawowych twierdzeń i cech zurwanizmu.
W czasie kształtowania się doktryny religijnej średnioperskiego zoroastryzmu, czasie niemożliwym do precyzyjnego oznaczenia, konkurowały ze sobą dwie tendencje: konsekwentny dualizm i przeciwstawiany mu, rozwiązujący niejako dialektycznie sprzeczności tego pierwszego, monizm.
Pierwszy, zakładający absolutną niezbieżność dobra i zła, w swojej najbardziej skrajnej formie wyraził się w manicheizmie. Mani (zm. w 267 r. n.e.), założyciel zrzeszenia, utrzymywał, że złem jest wszystko, co materialne; duch jest uwięziony w ciele i należy go wyzwolić. Mani został stracony, jego zwolennicy okrutnie byli prześladowani w imię „miłości życia", które potępiali. Manicheizm był potem zrzeszeniem tajnym.
Drugi to doktryna „początku z jednego", znana nam przede wszystkim z syryjskiego przekazu, a więc niejako spoza kręgu właściwych zwolenników i wyznawców. Zurwanizm w tym ujęciu nie przeciwstawia się całkowicie dualizmowi. Uwzględnia zasadę całkowitego rozdzielenia dobra i zła w odniesieniu do spraw bytu doczesnego, przesuwając jedynie sam „właściwy początek" duchowy tego bytu na etap wcześniejszy, kiedy była tylko jedność, dopiero później rozdzielona. Sam moment rozdzielenia jest różnie wiązany z czasem, ale to właśnie powiązanie wydaje się bardzo istotne.
Rodzi się pytanie, czy była to próba monistycznego ujęcia zagadnień bytu w środowisku, któremu dualizm przestał wystarczać, czy też mamy tu do czynienia z odżywaniem w sprzyjających warunkach myśli starszej, wywodzącej się z archaicznych tradycji mitycznych.
Wśród uczonych panuje na ogół zgodność co do tego, że podanie o Zurwanie nie powstało w okresie sasanidzkim, kiedy mogło już funkcjonować jako alegoria, lecz jest starszym mitem, który uaktywnił się w sprzyjającej sytuacji. Pojęcie dawności czy starożytności jest jednak zdecydowanie nieprecyzyjne w odniesieniu do mitu. Jakiej starożytności? Tej, którą znamy z zapisów? Jak na mit, nie byłby to wiek zbyt imponujący.
Monizm światopoglądowy jest zjawiskiem występującym często w różnych kulturach na poziomie „mitycznym", to znaczy takim, który odnieść można do archaicznych czasów kształtowania się ludzkiej świadomości, bo przejawia się powszechnie w przekazach mitycznych różnych ludów.
Mircea Eliade, uczony zajmujący się religiami i wierzeniami pierwotnymi, utrzymuje, że spod warstwy politeizmu wyłaniają się w nich ślady wcześniejszego monoteizmu. Bóstwo, które reprezentuje ową najwyższą istotę pierwotną, nazywa uranicznym, niebiańskim. Jego rola sprowadzać się ma na ogół do zapoczątkowania bytu. Ponieważ nie wtrąca się ono później z reguły w sprawy doczesne, ludzie nie widzą konieczności składania mu ofiar czy proszenia go o cokolwiek i w związku z tym ślady jego kultu są znikome.
Taka właśnie jest pozycja Zurwana, w perskiej tradycji. Był początkiem, ojcem wszystkiego, ale oddał władzę nad światem swoim dwom spierającym się synom i przestał ingerować w ich sprawy. Toteż możemy go zaliczyć do owych hipotetycznych „uranicznych" bóstw, o których pisał Eliade, i dzieje Zurwana traktować jako irańską wersję powszechnie występującego mitu. Przy takim ujęciu jego genezę możemy przesunąć na bardzo dawne czasy i analizować go jako rzeczywisty archaiczny mit, przekazujący elementy wiedzy o świecie, jaką mógł mieć człowiek pierwotny.
Imperium Sasanidów w latach 226 - 651
W przekazie o Zurwanie jest mowa o tym, że składał on ofiary i w rezultacie tych ofiar i modłów począł Ormuzda; ale ogarnęły go wątpliwości i wtedy w jego łonie poczęty został Aryman. Takie ujęcie sprawy, uznanie za przyczynę sprawczą poczęcia modłów i rytuału, czy - w odniesieniu do pojęć archaicznych - magii, jest regułą w tych społecznościach (a żyją takie na ziemi jeszcze do dziś), w których nie istnieje świadomość biologicznego ojcostwa. Poczęcie jest wynikiem - wierzono w to bardzo długo - określonych czynności magicznych, kontaktu z jakimś zjawiskiem przyrody (na przykład z wodą, ogniem, zwierzęciem), kontaktu niekiedy przypadkowego i nie zamierzonego.
Sprawa dotyczyła najważniejszego aspektu życia gromady ludzkiej, jej życia i trwania, toteż starali się ludzie postępować tak, by rezultaty były jak najlepsze. Niekiedy jednak nie wszystko udawało się zgodnie z życzeniami i wtedy podejrzewano, że przyczyną był jakiś błąd w rytuale. Rezultatem jego mogło być między innymi także urodzenie bliźniaków, jako zjawisko rzadkie, niezwykłe i często kłopotliwe, ponieważ bywały to najczęściej dzieci słabsze niż normalnie.
Jak widać, jest to dokładnie taki sam obraz, jak ten, który znajdujemy w micie o Zurwanie. Badacz zurwanizmu E. Zaechner uważał, że był on istotą dwupłciową. Z punktu widzenia doktryny religijnej może to być słuszne, ale rozpatrując rzecz w płaszczyźnie mitu, przy odniesieniu całej historii do jej starych źródeł nie ma potrzeby wyprowadzania takich sztucznych konstrukcji. Zurwan odprawia właściwy obrzęd, poczyna i rodzi. Są to wszystko czynności kobiety-matki. Świadomość biologicznego ojcostwa jest relatywnie późna.
Fakt, że Zurwan swoich synów tak właśnie począł i zrodził, przemawia za przyjęciem podania o nim jako formy prastarego mitu, w którym zachowały się ślady kultu pramatki.
Hipotezę o pochodzeniu idei Zurwana - pierwszej istoty wyłaniającej z siebie dwie siły, światło i ciemność, dobro i zło - z archaicznego kultu Bogini Matki wysuwał polski uczony, Bronisław Schayer, ale na ogół nie jest ona zbyt popularna. Indianiści, którzy bardziej są przyzwyczajeni do tego typu bóstw, przyjmują ją na ogół w odniesieniu do indyjskiego odpowiednika Zurwana, Pradżapati.
On (czy ona) był na początku i w rezultacie modłów i medytacji począł elementy bytu. Najpierw zrodził
asury - demoniczne istoty, żądne władzy i niszczące, później
dewy - bóstwa twórcze i dobroczynne. A więc podobnie jak w historii Zurwana najpierw rodzi się zło, później dobro. Ale nastąpiło tu bardzo charakterystyczne odwrócenie. Imię dobrego boga Irańczyków, Ahura, odpowiada ściśle nazwie
asura, określającej złe indyjskie siły, indyjski
dewa („bóg") zaś to w Iranie nazwa demona, złej istoty,
diwa („diabeł"). Aryman był arcydewem, pierwszym z diabelskiego nasienia, ojcem i stworzycielem wszelkiego zła.
Ta inwersja, jaka zachodzi w pojęciach dwóch skądinąd tak bliskich sobie grup, irańskich i indyjskich Ariów, jest jednym ze zjawisk, których ważność dla badań nad mitologią irańską trudno przecenić.
Do sprawy tej inwersji jeszcze powrócimy. W odniesieniu do sprawy Zurwana najistotniejsze jest to, że zrodzone przez niego istoty to odpowiedniki dzieci Pradżapati, co potwierdza hipotezę o pochodzeniu tej koncepcji ze starych źródeł, z kultu Bogini Matki, powszechnego w kulturach pierwotnych.
Nie kłóci się z tym traktowanie Zurwana jako władcy czasu. Prastare kulty Bogini Matki wiązały ją z księżycem. Księżycowa rachuba czasu wyprzedza w historii ludzkiej rachubę słoneczną. Księżyc był pierwszym „zegarem" i „kalendarzem".
W językach indoeuropejskich określenia miary, rachuby czasu w wielu wypadkach wywodzą się od nazwy księżyca („miesiąc"). Wiązanie zmienności księżyca z rachubą czasu spotykamy zarówno w
Eddzie, przekazującej tradycje ludów północy, jak i w narodowym eposie irańskim,
Szahname, gdzie znajdujemy następujące sformułowanie: „Co trzydzieści dni kończy się miesiąc i w ten sposób wędruje czas". Oczywiście traktowanie Zurwana jako bóstwa lunarnego w odniesieniu do późnej wersji mitu, znanej nam z czasów sasanidzkich, byłoby nieporozumieniem.
Zgodnie z greckimi przekazami Zurwan był utożsamiany już to z nieskończonym czasem, już to z przestrzenią (
chronos lub
topos). Jego związki z czasem są wyraźne: to on obdarza czasem „płynącym" byt i od tego momentu zaczyna się historia świata. Jego imię: Zurwan Akaran (Nieskończony Zurwan) może odnosić się właśnie do tych pojęć, a także sugeruje związki z niebem, traktowanym jako kosmiczny zegar, a zarazem przynoszącym dobry i zły los, narodziny i śmierć. Przestrzeni natomiast patronował inny bóg, Waju, bardzo do Zurwana w swoich cechach podstawowych podobny.
Waju to powietrze, atmosfera. Słowo pochodzi od tego samego tematu, co nasze „wiać" czy „wiatr". Przez iranistów Waju bywa uważany za najstarsze znane bóstwo Irańczyków, jakie występuje w funkcji najwyższego władcy świata. Nie mamy wprawdzie mitu o zrodzeniu przez Waju bliźniaczych bóstw, dobrego i złego, ale on sam reprezentuje owe dwa aspekty i wreszcie rozdziela się w późniejszym okresie na dwie istoty. Dobry wiatr, który przynosi pogodę, ożywcze deszcze to Waju Rama (Waju Niosący Radość).
Kult Waju o dwóch naturach ustępuje kultowi dobrego Waju, to znaczy tej jego części, która jest dla człowieka dobroczynna. W Jaśnie, bardzo starej części Awesty, znajdujemy wyraz takiego rozdzielenia w apostrofie: „Waju triumfujący, któryś jest ponad wszystkim, co stworzone - ta twoja część, o Waju, która się przejawia w Duchu Dobra".
Waju Rama nosi przydomek Hwastra (Pan Dobrych Pastwisk). Był to więc wiatr, który sprzyjał rośnięciu traw i w rezultacie - rozmnażaniu się stad. Jak można stąd wnosić, był to bóg szczególnie czczony przez pasterzy.
Ale wiatr mógł przywiać też grad, zimno czy palącą suszę. Ten, będący „złą częścią Waju", zamienił się w demona - Waji, przejawiającego się w burzy piaskowej, trąbie powietrznej i niezdrowych podmuchach zimna. W demonologii perskiej spotykamy ślad podobnego traktowania i Zurwana; jest mianowicie demon o tym imieniu, demon, którego działanie sprawia, że ludzie się starzeją i umierają. Dew Zarwan lub Zurwan jest więc rodzajem wcielonej niszczącej siły czasu.
Podobieństwa pomiędzy Waju i Zurwanem wyrażają się w przenoszeniu na boga wiatru, przestrzeni atrybutów normalnie przynależnych Zurwanowi. W późnym tekście zoroastryjskim jest on określany następująco: Ram jest tym, którego nazywają Dobrym Waji, Panem Wielkiego Czasu. Mówią o nim jako o niebie panującym, czasie bez początku, czasie władającym wielkim okresem. Jest niebem, które rozdziela dobro. On ma władzę i do niego należy podział.
Z tego samego tekstu dowiadujemy się, że zły Waji niszczy życie stworzeń, a dobry Waji je odradza. Jak widać, zachowała się tradycja podziału dualnego owego bóstwa i związki pomiędzy obydwoma jego aspektami nawet tam, gdzie zatarte zostały ślady ich pochodzenia od sił przyrody.
Awesta wyróżnia pojęcia nieskończonego czasu i przestrzeni: określenie Zurwan Akaran stosuje do pierwszego, a drugą siłę nazywa Gatwa Hwadata (Przestrzeń Panująca). Jest to pojęcie bliskie Waju i być może służyło też jako jego epitet.
Obydwaj najwyżsi bogowie archaiczni, Zurwan i Waju, dzielą, przydzielają dobro lub zło, bogactwo i nędzę. „Bóg" - odpowiadający staroirańskiemu
baga z napisów klinowych - to właśnie „dający udział, los", „obdzielający:, Nazywano tak różne istoty boskie, nawet i drobne, one bowiem też miały coś - dobrego lub złego - do darowania. Ale główny podział należał do tych największych.