Urodzony około 956 r. Wojciech był synem Sławnika, potężnego pana, może nawet ostatniego spośród czeskich książąt plemiennych. W dzieciństwie przeznaczony przez rodziców do stanu duchownego, kształcił się w słynnej w owych czasach szkole w Magdeburgu.
Po powrocie do Czech w 982 r. został decyzją księcia czeskiego Bolesława II ustanowiony biskupem praskim.
Zapewne wybór ten był próbą osiągnięcia porozumienia pomiędzy rządzącymi w Czechach Przemyślidami i ich otoczeniem a starającymi się o uzyskanie jak największej samodzielności braćmi Wojciecha. Spodziewano się zapewne, że wybór jednego z synów Sławnika na tak ważny urząd zmniejszy zaostrzające się napięcia. Stało się jednak inaczej. Pełnienie obowiązków biskupich utrudniał Wojciechowi tlący się nadal konflikt pomiędzy jego braćmi a księciem Bolesławem II. Ponadto nowy biskup nie był politykiem, swoje stanowisko pojmował wyłącznie w kategoriach duchowych. Sam wiele od siebie wymagający, pragnął skłonić półpogańskich jeszcze Czechów do życia zgodnego z nakazami wiary chrześcijańskiej. Doszło do wielu zatargów między nim a czeską elitą możnowładczą.
Nie były to konflikty polityczne, dotyczyły spraw moralnych. Wojciech ostro krytykował sposoby zawierania małżeństw przez Czechów, przeciwny był handlowi niewolnikami. A przecież małżeństwa były zawierane zgodnie ze starymi zwyczajami, handel niewolnikami zaś przynosił ogromne zyski. Pragnąc uczynić z ludzi podległych mu jako biskupowi prawdziwych chrześcijan, występował przeciwko wielu panującym w Czechach obyczajom.
Narastający konflikt zmusił w końcu Wojciecha do opuszczenia Czech. W 988 r. wyjechał do Rzymu i wstąpił tam do klasztoru św.św. Bonifacego i Aleksego na Awentynie. Znalazł w nim wreszcie to, czego szukał. Jego kontemplacyjne usposobienie najbardziej nadawało się do życia klasztornego. Nie mógł jednak długo przebywać we Włoszech, pozostawiając swoją diecezję bez pasterza. W 992 r. skłoniono go do powrotu.
św. Wojciech
Okazało się wkrótce, że jego sytuacja w Pradze stała się jeszcze trudniejsza. Mimo poprzednich niepowodzeń nie zmienił on sposobu sprawowania swego urzędu. Do trudności związanych z próbami zmiany obyczajów Czechów doszły nowe, wynikające z narastającego napięcia pomiędzy braćmi Wojciecha a księciem praskim i popierającym go rodem Wrszowców.
Powodem ostatecznego konfliktu stała się sprawa pewnej kobiety, żony jednego ze Wrszowców. Oskarżona o cudzołóstwo, za co groziła jej śmierć, próbowała szukać ocalenia w kościele biskupim. Jednakże mimo próby obrony podjętej przez Wojciecha została stamtąd wyciągnięta i zabita. Po tym zabójstwie gniew potężnych Wrszowców zwrócił się przeciw biskupowi broniącemu cudzołożnicy. Z kolei dla Wojciecha zabójstwo dokonane na tej kobiecie było godnym potępienia morderstwem i stanowiło pogwałcenie kościelnego prawa azylu. Choć oburzeni Wrszowcy nie próbowali targnąć się na życie biskupa, jego dalszy pobyt w Pradze stał się niemożliwy. Nie wiedział, jak pełnić misję biskupią zgodnie ze swymi przekonaniami, zdecydował się więc ponownie opuścić kraj.
Po ponownym opuszczeniu Czech odwiedził Węgry, Włochy i Niemcy, spotykał się z wybitnymi ludźmi tamtych czasów. Między innymi poznał osobiście cesarza Ottona III. Tymczasem w Czechach nastąpiły wydarzenia, które jeszcze pogorszyły jego sytuację.
W 995 r. książę czeski Bolesław II, wspierany aktywnie przez Wrszowców, zdobył Libice, główny gród Sławnikowiców, i kazał wymordować znajdujących się tam wszystkich braci Wojciecha oraz z ich żonami i dziećmi.
Spośród synów Sławnika pozostał przy życiu tylko Wojciech oraz jego dwaj bracia, kapłan Radzym‒Gaudenty i senior rodu Sobiebor. Podczas rzezi w Libicach walczył on u boku cesarza na Połabiu.
św. Wojciech i Radzym-Gaudenty - pomnik w Libicach.
Wobec zajść w Czechach powrót do Pragi wydał się już Wojciechowi niemożliwy. Decydująca okazała się wola księcia Bolesława, który oznajmił, ze nie życzy sobie jego powrotu. Powstałą sytuację musieli uznać również kościelni zwierzchnicy biskupa praskiego.
Obradujący w Rzymie synod zadecydował, że jeśli Wojciech nie może wracać do swej diecezji, to ma udać się z misją do pogan. Taka decyzja bardzo odpowiadała Wojciechowi, zaczął się przygotowywać do misji.
Początkowo chciał nawracać Wieletów, których język znał, był przecież Słowianinem. W tym celu przyjechał do Polski, gdzie już przebywali jego bracia. Został bardzo gościnnie przyjęty przez księcia Bolesława Chrobrego. Ponieważ ze względu na toczącą się wojnę misja wielecka była nierealna, polski książę zaproponował wyprawę do Prus.
Wyprawa misyjna Wojciecha odbyła się wiosną 997 r. Misjonarz, przy którym byli jego brat Radzym-Gaudenty i kapłan Bogusza, udał się najpierw do Gdańska, gdzie nauczał i chrzcił Pomorzan, a następnie morzem do Prus. Książę Bolesław dal mu zbrojną eskortę, towarzyszyła mu ona aż do wylądowania na ziemi pruskiej.
Wojciech jednak nie chciał nawracać w otoczeniu zbrojnej drużyny. Odprawił więc wojowników i z dwoma towarzyszami ruszył w głąb kraju. Wiemy, co było później. Nie potrafił porozumieć się z Prusami, choć niektórzy z nich znali język słowiański. Przeganiany z miejsca na miejsce został w końcu zabity.
Bolesław Chrobry, gdy tylko został powiadomiony o śmierci misjonarza, wykupił jego ciało z rąk Prusów i uroczyście pochował w Gnieźnie. Zapewne zaimponowała mu odwaga Wojciecha, uroczysty pogrzeb był wyrazem uznania. Jednocześnie jako trzeźwy polityk potrafił wyciągnąć korzyści z przebiegu tych wydarzeń.
Otton III, papież, a także inni wybitni przedstawiciele zachodniego chrześcijaństwa dowiedzieli się o śmierci Wojciecha od posłów wysłanych przez Bolesława. Wiadomość ta z pewnością zasmuciła cesarza, jednak nie od razu zareagował. Można chyba przyjąć, że to dzięki dyplomacji Chrobrego męczeństwo misjonarza zajaśniało pełnym blaskiem.
Otton III
Gdy wreszcie wiadomość o tragicznie zakończonej misji pruskiej dotarła do elit zachodniej Europy, wywarła na nich ogromne wrażenie. Wojciech został uznany za bohatera, który niósł poganom wiarę inaczej niż inni misjonarze. Nie stała za nim siła władców, chciał postępować tak jak apostołowie, nauczać tylko słowem.
Otton III uświadomił sobie, jakie znaczenie ma ta śmierć. Młody cesarz marzył o odnowie Cesarstwa Rzymskiego, szerzenie chrześcijaństwa uważał za jedno ze swych głównych zadań. Dlatego też męczennik, który zginął za wiarę, stawał się najlepszym kandydatem na patrona Cesarstwa. Gdy Otton to dostrzegł, rozpoczął starania o wyniesienie męczennika na ołtarze.
Kanonizacja św. Wojciecha nastąpiła w ostatnich latach X w. Zaraz po niej Otton zaczął fundować kościoły pod jego wezwaniem. Świątynie dedykowane nowemu świętemu powstały w głównych miastach cesarstwa, w Rzymie i w Akwizgranie. Cesarz postanowił też uczynić kościół gnieźnieński siedzibą arcybiskupa, a brata i towarzysza misji męczennika, Radzyma-Gaudentego, ustanowić
metropolitą nowej prowincji kościelnej. Podjął również decyzję odbycia pielgrzymki do Gniezna, do grobu św. Wojciecha.
W 999 r. papież mianował Radzyma-Gaudentego „arcybiskupem św. Wojciecha”, a w 1000 r. odbyła się pielgrzymka Ottona III i jego spotkanie z Bolesławem Chrobrym w Gnieźnie, zwane zjazdem gnieźnieńskim. Celem pielgrzymki Ottona była modlitwa i pojednanie z męczennikiem. Pojednanie, bo cesarz mógł czuć się winny. Nie zrobił przecież nic w celu uratowania jego braci. Niemniej ważnym powodem tej podróży była fundacja nowej polskiej metropolii kościelnej.
Utworzenie arcybiskupstwa wymagało współpracy papieża z władcami świeckimi. Papież musiał wyrazić zgodę, bez niej nowa metropolia nie mogła powstać, władcy natomiast podejmowali decyzje organizacyjne, tworzyli podstawy bytu nowej instytucji. Konieczna była współpraca księcia Polski, ale też i cesarza.
św. Wojciech
Cesarz uważał się za władcę świata, bez jego zgody niemożliwe
było stworzenie arcybiskupstwa w kraju, który uznawał jego zwierzchnictwo. Nowa metropolia miała zostać powołana do życia na synodzie, który zwołano do Gniezna.
Wyruszając do Polski, Otton realizował swój plan
renovado Imperii. Pragnął nie tylko uczcić męczennika, ale chciał również zorganizować wschodnie krańce Cesarstwa. Według cesarza chrześcijańskie Cesarstwo powinno się składać z podległych imperatorowi królestw.
W Europie Środkowej królestwami tymi miały być dwa w owym czasie wyróżniające się państwa, Węgry i Polska, ich władcom, Stefanowi i Bolesławowi, zamierzał nadać godność królewską. Temu celowi miało także służyć utworzenie arcybiskupstwa w Gnieźnie. Królestwo bez własnej metropolii kościelnej byłoby niepełne.
Plany cesarskie znalazły gorące poparcie Bolesława. Uzyskując dla Polski arcybiskupstwo, a dla siebie koronę królewską, stałby się jedną z najważniejszych postaci w Cesarstwie. Jego ojciec wszedł do kręgu chrześcijańskich książąt, on byłby jednym z kilku królów panujących pod zwierzchnictwem cesarza nad jednym z członów wspólnoty.
*****
Fragment książki: Marek Kazimierz Barański -
Dynastia Piastów w Polsce