Paul Lunde
Fascynacja MekkąW przeszłości, mimo iż pielgrzymka była długa i niebezpieczna, niektórzy europejscy podróżnicy, nie zważając na trudności, usiłowali dotrzeć do świętych (!) miejsc islamu. W latach 1503-1931 dwudziestu pięciu Europejczyków odwiedziło Mekkę i po powrocie barwnie opisało te podróż. Znajdowali się wśród nich: angielski jeniec wojenny, hiszpański szpieg, włoski zbieg, szwajcarski zbieg oraz nieoceniony Sir Richard Burton - tłumacz „Baśni z tysiąca i jednej nocy”.
Mężczyźni ci przedsięwzięli podróż do Mekki kierując się różnymi pobudkami. Niektórzy udali się. tam w celu przeprowadzenia badań naukowych, inni szukali rozgłosu, jeszcze inni - przygód. Wszyscy podawali się za muzułmanów, a większość z nich poważnie interesowała się islamem. Wracali z Mekki głęboko poruszeni tym, co widzieli i czego doświadczyli.
Zgodnie z opisem niemieckiego pielgrzyma z XV w., pierwszym Europejczykiem o którym wiadomo, że odwiedził Mekkę był Włoch - Ludovico de Varthema, współczesny Vasco da Gamie i Leonardo da Vinci. Urodził się w 1465 r. O jego młodości i wykształceniu nic nie wiadomo poza tym iż - jak świadczy wstęp do książki o podróżach - miał wrodzoną ciekawość świata, co było typowe dla ludzi epoki Renesansu.
Oto słowa samego autora: „W wiadomościach o odległych rejonach świata nigdy nie lubiłem się opierać na cudzych doświadczeniach i opisach. Pragnąłem na własne oczy zobaczyć różne miejsca, poznać ich mieszkańców, wszelkie gatunki zwierząt, całą gamę owoców, wonne drzewa Egiptu, Syrii, Arabii Felix, Persji, Indii, Etiopii. Zdaje sobie bowiem sprawę, że świadectwo jednego naocznego świadka jest więcej warte niż dziesięć pogłosek”.
W1500 r., De Varthema odpłynął z Wenecji do Aleksandrii. Po krótkim postoju w Kairze, żeglował dalej wzdłuż wybrzeża do Bejrutu. Stamtąd kontynuował podróż do Damaszku, gdzie spędził dwa lata ucząc się języka arabskiego. 8 kwietnia 1503 r. podając się za Syryjczyka przyłączył się do karawany pielgrzymów udających się do Mekki. Była to trudna i wyczerpująca podróż - wielu pielgrzymów zmarło po drodze - lecz kiedy karawana dotarła do Mekki, De Varthema znalazł się pod wielkim urokiem miasta. Miejskie targi pełne były wspaniałych towarów ze Wschodu: jedwabi, drogocennych kamieni, kadzidła i mirry. Według o-ceny włoskiego podróżnika fascynująca była też architektura domów mieszkalnych. Święty (!) Meczet otaczający Al-Kabe porównał do Koloseum. Zdumienie De Verthemy wzbudziła również ogromna liczba pielgrzymów - muzułmanów z Etiopii, Indii, Persji, Egiptu i Syrii.
– „Prawdę mówiąc nigdy nie widziałem tak wielu ludzi zgromadzonych w jednym miejscu jak podczas tych dwudziestu dni, które spędziłem w Mekce"- wspomina w swojej książce.
De Varthema pozostawił pierwszy znany opis obrzędów związanych z pielgrzymką w języku europejskim. Szczegółowo opisał Al-Kabe i zmienianą co roku brunatną tkaninę (al-Kiswa), którą jest pokryta. Pisze także o tawaif - siedmiu okrążeniach wokół Al-Kaby, o całowaniu Czarnego Kamienia i słonawym smaku wody ze źródła Zamzam. Obalił kategorycznie rozpowszechniony w średniowieczu pogląd, według którego grobowiec Muhammada miał znajdować się w Mekce (podczas gdy naprawdę znajdował się w Medynie). Całkowicie zanegował bezsensowną, a upowszechnioną w średniowiecznej Europie legendę, jakoby grobowiec Proroka islamu zawieszony był w powietrzu i podtrzymywany przez magnetyt.
Po wizycie w Mekce, De Varthema przyłączył się do karawany zmierzającej w kierunku Adenu. Został tam uwięziony, gdyż wzięto go omyłkowo za portugalskiego szpiega. Dzięki jednak wstawiennictwu żony sułtana, De Vartheme uwolniono. Przez pewien czas, jako pierwszy w historii Europejczyk podróżował po całym Jemenie, później zaś wyruszył na podbój Dalekiego Wschodu. Po opłynięciu kontynentu afrykańskiego wrócił do Rzymu, gdzie zmarł w 1517 r„ w roku, w którym Turcy osmańscy podbili Egipt. Następny opis Mekki sporządzony został przez innego Europejczyka dopiero w 170 lat później.
Joseph Pitts był angielskim żeglarzem. W przeciwieństwie do De Varthemy, nie interesowały go wcale dalekie, egzotyczne kraje. Był jeńcem wojennym i wszystko czego naprawdę chciał to powrotu do ojczyzny i rodzinnego domu. W wieku 17 lat Pitts został złapany przez piratów, którzy stanowili wówczas plagę rejonu Morza Śródziemnego. Jako jeniec wojenny stał się własnością algierskiego żołnierza, który jednak dobrze go traktował i znalazł mu zajęcie w handlu. W międzyczasie przeszedł na islam i w 1680 r. towarzyszył swemu panu w podróży do Mekki. Miasto nie zachwyciło Anglika tak jak jego włoskiego poprzednika. Uważał, że miejskie budowle nie wyróżniały się niczym szczególnym. 0-pisał również Al-Kabe i obrzędy związane z pielgrzymką. Wspominał o handlu szlachetnymi kamieniami, chińską porcelaną i piżmem. Mekka była wówczas jednym z najważniejszych centrów handlowych świata.
Z Mekki Pitts wyruszył wraz z Algierczykiem do Medyny i odwiedził meczet i grób proroka Muhammada. Po drodze spotkali Irlandczyka, który podobnie jak Pitts, został w młodym wieku schwytany przez piratów. Wychowany w wierze muzułmańskiej, ponownie schwytany i u wieziony przez piratów wyznanie chrześcijańskiego, zdołał jednał zbiec. Udał się wiec z pielgrzymką do Mekki chcąc w ten sposób podziękować Bogu za pomoc w ucieczce z „piekła na ziemi” (miał na myśli Europę) i możliwość znalezienia się w „ziemskim raju” (rym razem chodziło o Mekkę).
Pittsowi udało się w końcu wrócić do Europy. Tak samo jak Ludovico de Varthema spisał swoje impresje z podróży. Oto co stwierdził poruszony widokiem tłumnie zgromadzonych pielgrzymów: „Była to zaiste wzruszająca scena, która na zawsze wryła misie w pamięć. Kilka tysięcy pielgrzymów z odkrytymi głowami o policzkach zroszonych łzami modliło się pokornie prosząc o darowanie popełnionych grzechów. Z zapartym tchem obserwowałem te ceremonie. Trwała ona około pięciu godzin”.
W 127 lat później kolejny Europejczyk odwiedził Mekkę. Tym razem był to owiany mgiełką tajemnicy hiszpański podróżnik Domingo Badia y Leblich znany pod pseudonimem „Ali Bej”.
Urodził się w 1766 r. Od wczesnej młodości intensywnie uczył się języka arabskiego. Później wyruszył do Północnej Afryki. Zaczął podróż w Maroku, a skończył w Kairze. Pozostawił szczegółowy opis krajów, które zwiedził po drodze. W Kairze Ali Bej przyłączył się do karawany pielgrzymów udających się do Mekki. 23 stycznia 1807 r. znalazł się w Świętym (!) Mieście. Mekka ze swymi czystymi, posypanymi piaskiem ulicami, wysokimi zbudowanymi z kamienia domami i maszrabijami (rzeźbionymi balkonami - przyp. aut.) bardzo się spodobała hiszpańskiemu podróżnikowi. Był on również pod wielkim wrażeniem ceremonii towarzyszących pielgrzymce. Jego opis jest bardzo szczegółowy i znacznie szerszy niż relacje De Varthemy czy Pittsa.
Al-Kaba wywarła na Ali Beju bardzo silne wrażenie. A to jak ją opisuje:
„Przed nami rozciągała się ogromna przestrzeń, gdzie usytuowany jest Dom Boga - Al-Kaba. Przewodnik zatrzymał nas i wskazując nań palcem powiedział z naciskiem: „Szuf, szuf albait Allah al-Haram!” (arab. „Patrzcie, patrzcie, oto Dom Boga!")
Tłum, który mnie otaczał, ogrom sanktuarium Al-Kaba - Domu Boga (pokrytego brunatnym materiałem i otoczonego lampami), późna godzina, nocna cisza i przewodnik snujący swoją opowieść jakby w natchnieniu, namaszczonym tonem, wszystkie te szczegóły stworzyły przemawiający z wielką mocą obraz. Myślę, że na zawsze pozostanie on w mej pamięci” (...)
Innym znakomitym Europejczykiem, który odwiedził Mekkę był Johann Ludwig Burckhardt. Urodził się w Lozannie w 1784 r. Studiował w Lipsku, Getyndze i Cambridge. Pragnąc wyjaśnić jedno z najbardziej frapujących pytań ówczesnej geografii - prawdziwy bieg rzeki Niger- zwrócił się o pomoc w sfinansowaniu wyprawy do Towarzystwa Wspierającego Badania Interioru Kontynentu Afrykańskiego. Jego prośba została zaakceptowana. W 1809 r. Burckhardt wyjechał do syryjskiego miasta Aleppo w celu doskonalenia znajomości jeżyka arabskiego i pogłębienia wiedzy o islamie. Wydawało mu się bowiem, że jako muzułmaninowi będzie mu łatwiej poruszać się po całym terytorium Afryki. Burckhardt ma na swoim koncie kilka badawczych wypraw do krajów Bliskiego Wschodu. Podczas jednej z nich odkrył Pętrę - położone w Jordanii bajkowe miasto wykute w skale - nie znane światu przez blisko 1000 lat. Odkrycie to usatysfakcjonowałoby zapewne wielu innych podróżników, ale Burckhardt trwał u-parcie przy swoim postanowieniu zbadania biegu rzeki Niger. Pojechał wiec do Egiptu, gdzie miał zamiar się do Fezzanu w Libii. Jednak wyruszenie karawany w drogą wciąż się opóźniało, toteż Burckhardt, który nie chciał siedzieć bezczynnie w Kairze, popłynął sam w dół Nilu. Postanowił bowiem przeprowadzić badania naukowe na terytorium Nubii, a następnie przepłynąć statkiem Morze Czerwone i odbyć pielgrzymkę do Mekki. Później opisał tak dokładnie towarzyszące pielgrzymce obrzędy oraz Al-Kabe, Święty (!) Meczet, historie Mekki, otoczenie świętych (!) miejsc jak również tradycje i sposób ubierania się różnych warstw społecznych mieszkańców miasta, że europejscy podróżnicy, którzy odwiedzili Mekkę później nie mieli już wiele do dodania. Buchkhardt spędził w Mekce aż trzy miesiące. Miał więc okazje znacznie lepiej poznać miasto niż jego poprzednicy. Dokonał kartograficznych pomiarów Mekki, zebrał u miejscowej ludności informacje na temat niezbadanych dotąd południowych i wschodnich krańców Półwyspu Arabskiego, a następnie wyjechał do Medyny, gdzie również przez trzy miesiące, skrzętnie gromadził cenne wiadomości o tym mieście.
Podczas pobytu w Medynie ciężko zachorował. Musiał wiec wrócić do Kairu, gdzie skrajnie wycieńczony chorobą i trudami podróży w wieku 33 lat zmarł (1817 r.). Stało sie to tuż przed odjazdem do Fezzanu, tak długo przez niego oczekiwanej, karawany. W 1830 r., w 15 lat po śmierci Burckhardta, Richard Landner, odkrył w końcu prawdziwy bieg rzeki Niger.
W przeciwieństwie do wielu podróżników, Johann Burckhardt był niezwykle skromnym człowiekiem. Jego barwne, lecz wyważone opowieści, dotyczące podróży do Syrii i Arabii, należą już do klasyki tego gatunku. Także przejście Burckhardta na islam wydawało się. być szczere i zupełnie bezinteresowne. Sir Richard Burton - najbardziej znany europejski podróżnik, który dotarł do Arabii - należał do grona jego wielkich wielbicieli. Zanim udał się w 1853 r. na pielgrzymkę do Mekki, odwiedził położony w okolicach Kairu grób Burckardta (...)
Początkowo 32-letni angielski podróżnik zamierzał potraktować Mekkę, jako miejsce wypadowe do przebycia Pustyni Arabskiej i przyjrzenia się, wciąż jeszcze niezbadanej, Prowincji Wschodniej. Koniecznie też chciał zobaczyć co kryje się za wielką białą plamą na mapie. Obszar ten, zwany „Pustym Kwartałem” pierwszy Europejczyk przemierzył dopiero w 1931 r. Burton założył sobie również, iż zbada, budzącą wiele wątpliwości, kwestie hydrologii w Hidżazie i przeprowadzi antropologiczne badania mieszkańców Półwyspu Arabskiego. Nie wszystkie z tych zamierzeń zrealizował. Napisał za to jedną z najlepszych książek podróżniczych pt.: „Osobista opowieść o pielgrzymce do Medyny i Mekki”. Słowo „osobista” zawarte w tytule było w pełni uzasadnione. Książka bowiem mówiła równie dużo o samym autorze jak o dwóch najświętszych (!) miastach islamu.
Aby dostać się do Mekki Burton przebrał się. za afgańskiego pobożnego męża i wyruszył w drogę, prowadzącą przez pustynie do portu w Suezie. Tam wsiadł na statek, na którego pokładzie spędził dwanaście dni, aż dotarł do Yanbu - portu położnego na wybrzeżu Morza Czerwonego. Na plaży przypadkiem nastąpił na morskiego jeżowca i boleśnie pokaleczył stopę. Aby ułatwić sobie podróż wynajął wiec „szuqduf’ (zakrytą lektykę) niesioną przez wielbłąda i ruszył z karawaną (...)
25 lipca oczom pielgrzymów ukazała się Medyna - ostatnie miejsce postoju proroka Muhammada. Oto jak Burton opisuje ten moment: „Zatrzymaliśmy nasze wierzchowce jak na komendę.. Zsiedliśmy z nich i wzorem pobożnych ludzi w dawnych czasach, usiedliśmy na ziemi zmęczeni i głodni, aby nacieszyć wzrok widokiem Świętego (!) Miasta”.
Burton spędził w Medynie cały miesiąc. Dodał wiele interesujących szczegółów do opisu Burckhardta, gdyż choroba uniemożliwiła szwajcarskiemu uczonemu zwiedzenie okolic miasta.
Kiedy karawana pielgrzymów z Damaszku zatrzymała się w Medynie, Burton przyłączył się do niej. Był podniecony perspektywą podróży z Mekki do Medyny, której trasa wiodła przez interior kraju. Szlakiem tym podróżował w przeszłości kalif Harun ar-Raszid. Żaden Europejczyk jednak poza De Varthemą 350 lat temu nie przemierzył tej właśnie drogi. Niestety karawana wędrowała nocą, aby uniknąć silnie prażącego słońca. Burton mógł wiec poczynić po drodze zaledwie pobieżne notatki o mijanych miejscach. Zwrócił za to baczną uwagę na towarzyszących mu pielgrzymów. Wkradł się też w łaski prowadzących karawanę Beduinów dzięki recytacji arabskiej poezji. Był to najlepszy sposób na pozyskanie serca arabskich koczowników. W niewielkiej odległości od Mekki karawana została zaatakowana przez bandytów. Kilku pielgrzymów straciło życie, a wielbłąda, idącego tuż przed wielbłądem Burtona, kula trafiła w samo serce. W końcu jednak Beduinom udało się - po zaciekłej walce - pokonać bandytów.
Późną nocą pielgrzymi dotarli do Mekki. „Oto po długiej i wyczerpującej pielgrzymce - pisał później Burton - dotarłem do miejsca przeznaczenia. Ziściły się moje wieloletnie plany i nadzieje. W Mekce nie zachowały się duże fragmenty starożytnych budowli - jak w Egipicie - nie są one również tak lekkie i harmonijne jak greckie czy włoskie, ani tak pełne przepychu jak hinduskie, mimo to widok który się przede mną roztaczał był piękny i niepowtarzalny. Jakże niewielu miało szczęście zobaczyć święty (!) Czarny Kamień. Mogę zupełnie szczerze powiedzieć, że wśród wszystkich modlących się, którzy przyciskali do kamienia swoje mocno bijące serca, z pewnością żaden nie był tak wzruszony jak ja -pielgrzym z odległej północy”.
Nie tylko widok Al-Kaby wywarł na Burtonie niezatarte wrażenie. Poruszyła go również pobożność pielgrzymów. Burton przeszedł przez wszystkie skomplikowane ceremonie pielgrzymki i bardzo dokładnie opisał modlitwy towarzyszące poszczególnym obrzędom. Dokonał pomiarów Al-Kaby, wszedł do wewnętrznej komnaty i naszkicował jej plan na rąbku swego białego stroju pielgrzyma. Odwiedził interesujące miejsca położone w okolicach Mekki, zgromadził wiele notatek o zwyczajach i ubiorach mieszkańców Hidżazu. Później pojechał do Bombaju i napisał tam swoje słynne trzytomowe dzieło uważane po dziś dzień za klasyczny opis pielgrzymki do Mekki sporządzony przez cudzoziemca. Ostatnim wielkim XIX-wiecznym europejskim podróżnikiem do Mekki był duński naukowiec Snouck Hurgronje, który spędził w Mekce cały 1884 rok. jego dwutomowa praca o historii i etnografii Mekki jest opisem naukowym i kopalnią informacji o wszystkich aspektach pielgrzymki, szczególnie zaś o pielgrzymach pochodzących z dawnych posiadłości Danii we Wschodnich Indiach.
Wszyscy europejscy podróżnicy, którzy odbyli pielgrzymkę, do Mekki, poczynając od De Varthemy aż po Hurgronje przebrani byli w strój pielgrzymów i zatajali swoją prawdziwą narodowość. Pierwszym Europejczykiem, który wszedł do Świętego (!) Miasta bez podawania się za kogoś innego był angielski muzułmanin - Herman Bicknell. Niestety nie pozostawił on żadnego opisu swojej pielgrzymki. Wzmianki o nim można jednak, znaleźć we wszystkich pracach traktujących o europejskich podróżnikach, którzy odwiedzili Mekkę. Jego pielgrzymkę należy bowiem traktować jako swego rodzaju punkt zwrotny w stosunku miedzy Zachodem a światem islamu. Herman Bicknell jest przykładem wciąż wzrastającej liczby Europejczyków, którzy przeszli na islam w drugiej połowie XIX w.
W XX w. wielu pochodzących z Europy muzułmanów odbyło pielgrzymkę do Mekki. Ich relacje dostarczają licznych dowodów szczerej sympatii dla islamu i fascynacji Mekką. Autorami interesujących opisów są m. in.: Eldon Rutter, Harry St. John Philby, Lady Evelyn Cobbold, oraz Thomas Abercrombie - fotografik i dziennikarz z miesięcznika „National Geographic”, który przeszedł na islam, a następnie opisał pielgrzymkę do Mekki dla wspomnianego magazynu. Lecz najbardziej interesującą postacią wśród pielgrzymów XX w. był Leopold Weiss, który w latach 1927-1932 odbył pięć pielgrzymek do Mekki.
Leopold Weiss urodził się w żydowskiej rodzinie w polskim Lwowie, znajdującym się wówczas pod zaborem austriackim. Był jeszcze młodym człowiekiem, kiedy został korespondentem prestiżowej niemieckiej gazety „Frankfurter Zeitung”. W1926 r. przyjął islam i muzułmańskie imię Muhammad Asad. Wyjechał do Arabii Saudyjskiej, gdzie zaprzyjaźnił się z królem Abd al-Azizem ibn Saudem. Jego autobiografia zatytułowana „Droga do Mekki” stanowi pasjonującą lekturę. Opisuje w niej swoją podróż na wielbłądzie przez Pustynie Arabską, a jednocześnie snuje refleksje na temat swego dotychczasowego trybu życia, który jak sam stwierdził, musiał go w rezultacie doprowadzić do pielgrzymki do Świętego (!) Miasta.
Po sześciu latach pobytu w Arabii Saudyjskiej Muhammad Asad wyjechał do Indii. Spotkał tam Muhammada Iqbala - duchownego (!) założyciela współczesnego Pakistanu. Muhammad Asad poświecił się tworzeniu tego państwa i w 1947 r. został dyrektorem Pakistańskiego Departamentu Odbudowy Islamskiej. Pełnił następnie wiele innych odpowiedzialnych funkcji w administracji państwowej, a z czasem został mianowany ministrem pełnomocnym przy Organizacji Narodów Zjednoczonych.
W1932 r. kiedy jako jeden z tysięcy pielgrzymów odbywał tawaif (okrążenia) Al-Kaby, wszystkie te zaszczytne stanowiska były jeszcze przed nim. „Szliśmy i szliśmy, minuty mijały, a ja czułem, że opuszcza mnie cała nagromadzona we mnie przez lała gorycz i złość. Stałem się częścią kolistego strumienia. Czyżby miał to być koniec zamętu? Minuty mijały, a czas stał w miejscu. Zdawało mi się, że znalazłem się w samym środku wszechświata...” - pisze autor w swoich wspomnieniach.
Źródło: As-Sadaka nr 6-7 1981 r., str. 48-51
Tłumaczyła: Joanna Pierzchała
http://www.eioba.pl