I
W tym rozdziale będzie mowa o ludzie-zagadce, a sama decyzja uwzględnienia go w niniejszym zbiorze musiała długo dojrzewać.
Mówiąc o Chazarach, poruszamy się na najdalszym południowym wschodzie Europy, a właściwie - na pograniczu europejsko-azjatyckim. Nie wiadomo, skąd się wzięli Chazarowie, nie mamy pewności, jaka była ich etniczna i językowa przynależność, a dzieje stworzonej przez Chazarów organizacji politycznej dają się źródłowo śledzić jedynie częściowo. Zajmowane czy kontrolowane przez nich terytorium ulegało dużym zmianom. Byli ludem typowo koczowniczym czy częściowo osiadłym? W pomroce dziejów gubią się nie tylko początki, ale i koniec Chazarów i ich państwa.
A jednak warto im się nieco bliżej przyjrzeć. Chociaż bowiem w nauce nie ma zgodności co do wielu kwestii, historycznego znaczenia Chazarów nie da się zakwestionować. Oni bowiem przez kilka stuleci, od wieku VII do IX, dominowali na przestronnych obszarach nad morzami Kaspijskim, Azowskim i Czarnym, inaczej mówiąc - nad bez mała całym południem Europy Wschodniej, zapewniając im - co prawda nie przez cały ten okres w równej mierze - rzadki na tych niespokojnych obszarach pokój wewnętrzny (pax Chazarica).
Chazaria
Odgrywali wielką, mozolnie przez uczonych rekonstruowaną, rolę w handlu transkontynentalnym, z którego zyski stanowiły podstawę ich organizacji społeczno-politycznej. Trwające ponad stulecie walki z Arabami w stopniu zapewne bez porównania większym niż epizodyczne walki Karola Młota na terenie Francji i wytrzymującym porównanie ze zmaganiami cesarstwa bizantyjskiego przyczyniły się do zatrzymania ekspansji islamu do Europy.
Jeszcze jedna osobliwość dziejowa przesądza o wyjątkowości Chazarów: byli oni, o ile wiadomo, niemal jedynym ludem nieżydowskim, który przyjął judaizm, religię żydowską. Wreszcie istnieje problem zachodniego zasięgu politycznych (oraz kulturowych) wpływów Chazarów i ich państwa i z tym związanych poszlak wskazujących na niebagatelną ich rolę w genezie wczesnośredniowiecznego państwa ruskiego.
II
Materiał źródłowy będący w dyspozycji historyka dziejów chazarskich, nie licząc nawet ciągle narastających danych archeologicznych i znacznie wolniej narastających językoznawczych, jest dość obszerny, ale zarazem fragmentaryczny, rozproszony, nierzadko kontrowersyjny i wzajemnie sprzeczny. Przede wszystkim zaś trudny do ogarnięcia przez jednego człowieka, a to ze względu na wielojęzyczność.
Obok źródeł greckich (bizantyjskich) i łacińskich, historyk powinien uwzględniać źródła arabskie, perskie, ormiańskie, hebrajskie, gruzińskie i staroruskie, a nawet chińskie. Często są one znacznie późniejsze od opisywanych wydarzeń, niekiedy pochodzą z czasów, gdy Chazarowie i państwo chazarskie należały już do przeszłości, i choć wiele tego rodzaju informacji, jako wywodzące się z wiarygodnych dawniejszych źródeł, także tych już obecnie nieistniejących, zasługuje na zaufanie, stopień ich wiarygodności jest oczywiście różny, tym bardziej że trzeba liczyć się z rozmaitymi przekształceniami, a nawet przekłamaniami "po drodze". Rzecz jasna, w tej sytuacji historyk jest zdany na opinie specjalistów orientalistów i na sporządzane przez nich przekłady tekstów.
Za najwcześniejszą pewną wiadomość o Chazarach uważane są na ogół wzmianki arabskich autorów al-Baladuriego i al-Jakubiego o wojnach chazarsko-perskich na terenie Kaukazu w czasach panowania szacha perskiego Kawada I (486-531). Według pierwszego z nich, Chazarowie mieli zdobyć Dżurdżan (Gruzję) i Arran (kaukaską Albanię, obecnie część Azerbejdżanu), Kawad jednak odparł ich i zajął cały obszar pomiędzy Szirwanem a Araksem. Al-Jakubi pisze ogólniej, że Chazarowie zdobyli całą Armenię, którą Kawad przywrócił Iranowi.
Zasługuje na uwagę, że wczesne źródła bizantyjskie nie wspominają Chazarów, a przynajmniej nie wymieniają ich z nazwy. Prokopiusz z Cezarei pisze o wojnach Kawada I od roku 504 na północy jego imperium, ale nazwa Chazarów u niego nie pada. Istnieje podejrzenie, że ukrywają się oni u niektórych innych autorów wczesno-bizantyjskich, zapewne wraz z innymi ludami, pod nazwą Sabirów. Natomiast dziejopis albański Mojżesz z Kalankatük stwierdził, że w 552 r. "nasz kraj [Albania] popadł pod panowanie Chazarów".
Na podstawie różnego rodzaju raczej poszlak niż kategorycznych argumentów rzeczowych przyjmuje się, że najdawniejsze uchwytne źródłowo siedziby Chazarów w Europie znajdowały się w "północnym Dagestanie na północno-wschodnim Kaukazie, między ujściem Wołgi a Morzem Kaspijskim, do Derbentu" (T. Nagrodzka-Majchrzyk). Czy przybyli tam jako lud już w pełni uformowany (jeżeli tak, to skąd?), czy też dopiero tam, w Dagestanie, dokonał się proces ich etnicznego wyodrębnienia i usamodzielnienia? - trudno o jednoznaczną odpowiedź.
Przeważa w nauce pogląd, że aczkolwiek państwo utworzone później przez Chazarów miało wybitnie wielonarodowy charakter, sami Chazarowie we właściwym tego słowa znaczeniu byli pochodzenia tureckiego, chociaż występowały i występują w nauce również poglądy odmienne.
Hipotezę turecką popierałaby najbardziej prawdopodobna wykładnia ich nazwy plemiennej, reprezentowana także przez wybitnego polskiego orientaliste Ananiasza Zajączkowskiego, według której pochodzi ona od tureckiego rdzenia kaz, "błąkać się, wędrować", kazar "wędrujący nomada". Może ona także oprzeć się na wyraźnych opiniach współczesnych źródeł, takich jak bizantyjski chronograf (dziejopis) Teofanes, który pisze, że "cesarz Herakliusz zawarł przymierze z Turkami Wschodnimi, których również Chazarami zowią". Zarówno ten, jak również inni autorzy bizantyjscy oraz arabscy nazywają wręcz Chazarów "Turkami", a ich kraj "Turkią".
Jako prawdopodobną należy określić hipotezę, według której Chazarowie uprzednio wchodzili w skład wielkiego państwa tzw. Heftalitów w Azji Środkowej, które pod koniec V w. przeżywało szczyt powodzenia, ale uległo zagładzie ok. 565 r. w wyniku skoordynowanej współpracy perskich Sasanidów z nowymi przybyszami -Turkami.
Nie można jednak wykluczyć ewentualności, że emancypacja, a następnie wielka kariera polityczna Chazarów, została umożliwiona dopiero dezintegracją i rozpadem rozległego imperium (kaganatu) zachodniotureckiego w pierwszej połowie VII w.
Nie może być naszym zadaniem szczegółowe śledzenie zawiłych losów kolejnych, licząc od Hunów, migracji ludów azjatyckich do Europy Wschodniej i ich organizacji politycznych. Wspomniani Turcy Zachodni przybyli do Europy Wschodniej aż z Mongolii krótko po połowie VI w. Oczywiście, zdominowani przez nich Chazarowie, jak wynika z częściowo jedynie przywołanych powyżej danych źródłowych, a przynajmniej jakieś ich odłamy, mogli występować już wcześniej w rejonie Kaukazu i walczyć z Persami Kawada I, raczej jeszcze nie samodzielnie, lecz w ramach szerszego ugrupowania politycznego Sabirów.
W piśmiennictwie łacińskim, co jest poniekąd zrozumiałe już ze względu na znaczne oddalenie przestrzenne, wiadomości o Chazarach pojawiają się stosunkowo późno i nie są zrazu zbyt dokładne. Wątpliwe, by ukrywali się oni pod nazwą Akatzirów w Historii Gotów Jordanesa (połowa VI w.), o których ten mało krytyczny autor miał widać raczej mętne wyobrażenie, jak zresztą o całej strefie wschodnioeuropejskiej.
Nie brak co prawda u Jordanesa trafnych obserwacji etnograficznych - niewątpliwie miał on na myśli jakiś lud stepowy. Każe Akatzirom sąsiadować z nadbałtyckimi Estiami (Aistami) od południa, informuje, że są "nad wyraz wojowniczym" plemieniem, "nie znają pokarmów zbożowych, lecz żywią się bydłem i dziczyzną", stwierdza, że "za Akatzirami, nad Morzem Pontyjskim [Czarnym], rozpościerają się siedziby Bułgarów ... Po nich następują już Hunowie ... Jedni noszą miano Alcjagirów, drudzy Sabirów. Żyją też osobno. Alcjagirowie koczują w okolicach Chersonia, dokąd przywozi towary Azji chciwy kupiec; latem wędrują z miejsca na miejsce po stepie w poszukiwaniu pastwisk dla swych trzód, zimą wracają nad Morze Pontyjskie".
Chociaż nieznany autor, zapewne z ok. 700 r., zwany w nauce Geografem lub Kosmografem z Rawenny, tak właśnie zidentyfikował Akatzirów Jordanesa ("Chazaria. Których to Chazarów wspomniany wyżej pisarz Jordanes zwie Akatzirami"), w nauce panuje raczej sceptycyzm, jako że wzmianka Jordanesa o Akatzirach jest jak na Chazarów w tej części Europy stanowczo zbyt wczesna. Natomiast źródło z połowy IX w., zwane w nauce najczęściej "Geografem Bawarskim", wymienia Chazarów (Caziri) w sąsiedztwie Rusów, co należy uznać za prawidłowe, dodając, że posiadają oni 100 civitates, czyli mniejszych okręgów lub grodów, co już wygląda na przesadę, ale w tej części źródła widać wyraźnie, że informacje autora były wielce niedokładne.
III
Zawiesimy na jakiś czas sprawozdanie z wczesnych dziejów Chazarów, by zapoznać się z jedynymi w swoim rodzaju zabytkami piśmiennictwa, będącymi co prawda wytworami X w., a zatem doby schyłkowej państwa chazarskiego, ale rzucającymi wielki snop światła na początki i historię tego państwa i ludu. Nawet jeżeli obraz wyłaniający się z tych źródeł niekiedy przypomina raczej krzywe niż normalne zwierciadło, pozostaje dla nas nieocenionym źródłem wiedzy o świadomości kręgów rządzących w państwie chazarskim, o tym, jak sami Chazarowie spoglądali na własną historię, jak postrzegali stosunki społeczne i ustrój swego państwa itp. Mowa o słynnej "korespondencji chazarskiej".
Połączyła ona niejako dwa skraje X-wiecznej hemisfery śródziemnomorskiej. Zarówno ze względu na wyjątkową doniosłość w studiach nad "zagadnieniem chazarskim", jak i na istnienie polskiego przekładu, żeby w dodatku pomóc czytelnikowi wczuć się w ducha epoki, posłużymy się w miarę potrzeby cytatami fragmentów w polskim tłumaczeniu.
Musimy na chwilę opuścić Chazarię i przenieść się myślami aż na Półwysep Pirenejski. Przytłaczająca jego część znajdowała się od przeszło dwóch stuleci pod panowaniem muzułmańskim, a kalifat kordobański za panowania Abd ar-Rahmana III (912-961) i Hakama II (961-976) był u szczytu potęgi. Na dworze obu wymienionych światłych kalifów przebywał Chasdaj ben Szaprut - żydowskiego pochodzenia lekarz, uczony i wysoki urzędnik państwowy. Cieszył się zaufaniem władców, którzy, korzystając z jego wybitnych zdolności dyplomatycznych i językowych (znał także łacinę) używali go w różnych misjach do władców chrześcijańskich.
Chasdaj interesował się sytuacją Żydów w różnych częściach świata i utrzymywał szeroką korespondencję z wybitnymi osobistościami żydowskimi.
Na świetny dwór w Kordobie dotarła wiadomość o istnieniu gdzieś na dalekim wschodzie państwa żydowskiego. Przynieśli ją kupcy z Chorasanu, czyli Chorezmu. To środkowoazjatyckie państwo graniczyło od zachodu, poprzez nadkaspijskie stepy, z państwem Chazarów. Chasdaj podjął inicjatywę, kierując do nieznanego mu władcy Chazarów obszerny list. Był to chyba początek lat sześćdziesiątych X w.
Po kwiecistym i dość obszernym, własnoręcznie ułożonym poemacie wstępnym, który notabene podobno jest najstarszym zachowanym zabytkiem pobiblijnej poezji hebrajskiej, i przedstawieniu się ("Chasdaj, syn Izaaka, syna Ezry, z wygnanych dzieci jerozolimskich co są w Sefarad [Hiszpanii]"), opisuje adresatowi listu swój kraj, jego położenie i rozmiary, wymienia panujących w Hiszpanii władców muzułmańskich, ich bogactwa i prestiż, przejawiający się choćby w przybywaniu licznych poselstw od innych władców. "A wszystkich tych posłów i wręczycieli darów pytałem ustawicznie o naszych braci, Izraelitów, rozproszonych na wygnaniu ... Aż mi oznajmili posłowie Chorasanu, kupcy, że się znajduje królestwo izraelskie, zwane al-Chazar". Nie od razu im uwierzył, ale wiadomość ta znalazła potwierdzenie, gdy przybyli posłowie "z Konstantyny" (Bizancjum). Potwierdzili oni,
że tak jest w istocie, że imię tego królestwa jest al-Chazar, a między Konstantyna a ich krajem jest 15 dni drogi morzem, lądem zaś rozdziela ich wiele narodów. Że imię króla tam panującego jest Józef, że okręty przybywające do nich z tamtego kraju przywożą ryby, skóry i wszelkiego rodzaju towary. I są, rzekli, naszymi przyjaciółmi i w wielkim u nas poważaniu, a między nami a nimi wymieniają się poselstwa i składa się wzajemne upominki. Są oni potężni i odważni i mają liczne wojska, z którymi w pewnych czasach wyprawy przedsiębiorą.
Takiemu świadectwu trudno było nie dać wiary. Chasdaj rozglądał się za posłańcem, którego można by wysłać do władcy Chazarów, okazało się to jednak niełatwe. Znalazł się wszakże Mar (pan) Izaak, syn Natana, który podjął się dostarczyć list. Należycie wyposażone poselstwo skierowało się najpierw do "króla" Konstantyny u boku niejako oficjalnego poselstwa kalifa do cesarza bizantyjskiego. Okazało się jednak, że cesarz, okazując posłańcowi skądinąd wiele względów, nie ma zamiaru ani pomóc mu w dalszej drodze, ani nawet zezwolić na kontynuowanie misji, lecz, przetrzymawszy go na swoim dworze przez pół roku, odprawił z powrotem, tłumacząc to tym, iż "droga między nami a nimi [Chazarami] jest niebezpieczna i narody żyjące między nami są w wojnie, a morze tak burzliwe, iż tylko w pewnych czasach przebyć je można". Była to najwyraźniej dyplomatyczna wymówka; podejrzewamy, że cesarz nie miał zamiaru ułatwiać kontaktów pomiędzy muzułmańskim kalifatem hiszpańskim i swoim niekiedy kłopotliwym sąsiadem wyznającym mozaizm.
Chasdaj jednak nie rezygnował i sondował w Jerozolimie możliwości dostarczenia listu inną drogą.
I zaręczyli mi mężowie z Izraelu, że poślą list mój z kraju swego do Nezibin [w Mezopotamii], stamtąd do Armenii, z Armenii do Ber-daa, a stamtąd do waszego kraju [czyli do Chazarii]. Nim przestałem mówić z sobą samym [czyli: zastanawiać się], aż oto nadeszli posłowie od króla Gebalimów, a z nimi dwóch Izraelitów. Jednego imię Mar Saul, a drugiego Mar Józef. I gdy dowiedzieli się o mojej trosce, pocieszyli mnie mówiąc: "Daj nam twoje listy, oddamy je królowi Gebalimów, on przez szacunek dla ciebie odeśle list twój do Izraelitów mieszkających w kraju Hangryn [Węgry], a ci poślą go do Rum [Bizancjum], a stamtąd do Bułgarów, aż dojdzie list twój według twej woli na miejsce pożądane".
Chasdaj przedstawia następnie pewne wątki tradycji starohebrajskich, które możemy tu pominąć, po czym raz jeszcze, nieco dokładniej, opowiada o szczęśliwej okoliczności, która umożliwiła mu próbę nawiązania korespondencji:
A ci dwaj mężowie z kraju Gebalimów, Mar Saul i Mar Józef, którzy się podjęli przesłać list mój do króla mego i pana, mówili mi: "Jest temu około sześciu lat jak przybył do nas pewien Izraelita, ciemny na oczy [niewidomy], ale pełen nauki i mądrości. Imię jego - Mar Amram. I rzekł, że jest z kraju al-Chazar, że był w domu króla i pana, że przypuszczony był do jego stołu i doznawał od niego poważania". Usłyszawszy to, wysłałem posłańców za nim, aby go do mnie przyprowadzili, ale go znaleźć nie było można. Owóż tą wiadomością wzmocniła się moja nadzieja i odzyskałem odwagę.
Następuje prośba:
Dlatego to kreślę list niniejszy do króla mego i pana, błagając go najpokorniej, iżby nie wzgardził prośbą moją i kazał donieść słudze swemu o wszystkim, cokolwiek kraju jego tyczy się.
I teraz dociekliwy Chasdaj ben Szaprut stawia całą litanię pytań, jakiej nie powstydziłby się nowoczesny historyk, etnolog czy wywiadowca:
Z jakiego pokolenia pochodzi sam? Jaki jest skład rządu? Jakim sposobem królowie tron obejmują: czy z jednego szczepu, jednej rodziny królowania godnej i czy syn po ojca królowaniu do królestwa przychodzi, jak to był zwyczaj u naszych przodków, gdy jeszcze w ziemi swojej zostawali? ... Jaka jest rozciągłość twego kraju? Jaka długość i szerokość jego? Jakie warownie i miasta? Czy wodociągi lub deszcze ziemię twą użyźniają? I jak daleko sięga twa władza? Jaka jest siła zbrojna, liczba wojsk twoich i wodzów? ...
Donieś mi też, panie, o wielości krain, nad którymi panujesz, mnogości podatków które mu płacą i czy mu dają dziesięciny. Czy, panie mój, mieszkasz zawsze w stolicy królestwa, lub też objeżdżasz kraj cały? Czy masz w bliskości wyspy i czy pierwotni mieszkańcy ich przechodzą na izraelicką wiarę? Czy sam sądzisz swój lud lub ustanowiłeś sędziów? Jak uczęszczasz do domu bożego? Z którym narodem toczysz wojnę i czy sobota czynności wojenne przerywa? Jakie są kraje i narody ościenne, jakie tak jednych, jak i drugich nazwiska? Jakie imiona miast najbliższych od Barsan, Barden i Bab-al-Abuab? Jakim sposobem przybywają kupcy do krajów króla mego i pana? Ilu królów panowało przed nim? Jakie ich imiona i jak długo każdy z nich panował? I jakim językiem rozmawiacie?
Oprócz tych zupełnie doczesnych spraw, żydowskiego mędrca trapiły także kwestie eschatologiczne:
Upraszam jeszcze o jedno pana mego, aby mi doniósł, azali jest u was jaka wzmianka tycząca się końca rachuby cudów, których od tylu lat oczekujemy, z niewoli do niewoli i z wygnania do wygnania wędrując. Na czym opiera się ta nadzieja, co by mogła być pokrzepieniem dla oczekującego na nie,
po czym następują jeszcze nostalgiczne wspomnienia dawnej świątyni izraelskiej i wyrazy żalu za utraconym królestwem:
Strąceni z wysokości, poszliśmy na wygnanie i nie wiemy, co odpowiedzieć tym, którzy nam bezustannie mówią: "Każdy naród ma swój jakikolwiek kraj, a wy nie macie nic na ziemi takiego, co by wam wasz kraj przypominało".
Owóż, gdy mnie doszła wieść o królu moim i panie, o potężnym królestwie jego i licznych wojskach, zdziwiony podniosłem głowę, duch mój ożywił się i wzmocniły się moje ręce. Królestwo więc pana mego będzie dostateczną na ów zarzut odpowiedzią. Dalby Bóg, iżby się ta wiadomość sprawdziła, bo w niej cała nasza pociecha ... Pytałbym pana mego jeszcze o niektóre rzeczy, ale boję się, abym go nie obraził tak wieloma pytaniami, bo już i tak widzę, iż za długo mówiłem.
IV
Posłańcy nie zawiedli Chasdaja, list został adresatowi widać doręczony, a monarcha chazarski bynajmniej się na nadawcę nie obraził. Obszerna odpowiedź króla Józefa jest dla historyka Chazarów jeszcze bardziej interesująca niż list samego Chasdaja. Chociaż nie na wszystkie pytania Chasdaj doczekał się odpowiedzi, liczba konkretnych informacji zawartych w królewskiej odpowiedzi jest imponująca, a ich wagę docenimy jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę, że jest to w gruncie rzeczy jedyny dokument mówiący o Chazarach i ich państwie, będący ich własnym wytworem, przedstawia zatem - konkretyzując - punkt widzenia króla i zapewne sfer zbliżonych do dworu królewskiego.
Streściwszy zatem w początkowych partiach listu sprawę, w tym także zakres pytań postawionych przez uczonego, informuje Józef mimochodem, że państwo kalifa nie jest mu tak zupełnie nieznane, "albowiem przodkowie nasi pisywali już do siebie przyjacielskie listy3 i takowe przechowują się w naszych archiwach"; stosunki te pragnie odnowić.
Pytasz w piśmie twoim, z jakiego rodu i pokolenia jesteśmy. Owóż wiedz, że pochodzimy od synów Jafetowych, mianowicie zaś od synów Togarmy. Znajduje się bowiem w księgach rodowych naszych przodków, że Togarma miał synów dziesięciu, a oto są ich imiona: Agijor, Tirus, Uwar, Ugin, Bizal, Tama, Chazar, Sanar, Bułgar, Sawir. My jesteśmy z dzieci Chazara, który był siódmym. Zapisano, że za jego czasów była liczba przodków naszych bardzo mała, a Najświętszy dal im moc i potęgę, i toczyli wojny z wielu narodami, które były mocniejsze od nich, a za pomocą Bożą wypędzili ich i objęli ich kraj, tamci zaś uciekając, ścigani byli w ucieczce aż do wielkiej rzeki Dunaju, gdzie też mieszkają po dziś dzień, w bliskości Konstantyny, a Chazarowie objęli ich kraj.
Po znacznym przeciągu czasu powstał między nimi król imieniem Bulan, mąż mądry, bojący się Boga i całym sercem ufność w nim pokładający i wypędził z kraju wróżbitów i bałwochwalców.
Najobszerniej i najbardziej szczegółowo monarcha opowiedział swemu korespondentowi o zagadnieniach religijnych. Czytamy najpierw o trzech cudownych widzeniach, jakie stały się udziałem tegoż Bulana i przyczyniły się do konwersji całego ludu na religię mojżeszową. Tekst jest nieco niejasny i trzeba pewnego rozeznania w kwestiach ustroju politycznego panującego u Chazarów i niektórych innych ludów tureckich, by go prawidłowo zrozumieć. Bulan jest nazwany królem, ale w rzeczywistości musiał być naczelnikiem (księciem) pewnego tylko odłamu Chazarów, skoro musiał pozyskać do tej ważkiej decyzji "wielkiego księcia", ten zaś jeszcze "króla", zapewne naczelnego, zwierzchniego. Otrzymawszy od anioła polecenie wybudowania Bogu świątyni, gdy tłumaczył, że nie ma na to odpowiednich środków, na polecenie tegoż anioła podjął wyprawę do krajów Rudlan i Ardil, a zdobyte tam łupy mógł przeznaczyć na zbudowanie i należyte wyposażenie świątyni.
Wygląda na to, że dalsza część opowieści także odnosi się do pobożnego Bulana, choć sprawia wrażenie pochodzenia z innej tradycji, dość sztucznie powiązanej z jego osobą. Skoro bowiem konwersja króla i ludu już nastąpiła, nie bardzo rzeczowo uzasadniona wydaje się dalsza część listu króla Józefa, obszernie relacjonująca zabiegi i dysputy "króla" z wysłannikami "królów Edomitów i Izmaelitów" co do wyższości trzech wyznań. "Edomici" to w terminologii hebrajskiej Bizantyjczycy, a zatem chrześcijanie; "Izmaelici" to muzułmanie. Dysputy, zręcznie sterowane przez "króla" Chazarów, zakończyły się, rzecz jasna, wykazaniem wyższości religii żydowskiej, wobec czego nastąpił jak gdyby drugi akt konwersji, łącznie z obrzezaniem króla i ludu. Odtąd "wszyscy płacą nam dań: królowie Edo-mów i królowie Izmaelitów".
Po tych zdarzeniach wstąpił na tron jeden z wnuków jego imieniem Obadya, mąż sprawiedliwy i dzielny. On odnowił rząd, utwierdził zakon według zwyczajów i podań, pobudował synagogi i domy nauki, zgromadził mnóstwo uczonych Izraelitów, dawał im wiele złota i srebra i wykładali mu 24 księgi Miszny i Talmud i cały porządek modlitw ...
Po nim zaś nastąpił Hiskia, syn jego; po nim Menase, syn jego; po tym zaś Chanoka, brat Obadiego i Izaak, jego syn; Zebulun, jego syn; Menase, jego syn; Nissi, jego syn; Menachem, jego syn; Benjamin, jego syn; Aharon, jego syn; a ja, Józef, jestem synem pomienionego Aharona. Wszyscy byli synami królów, a żaden obcy nie śmie siadać na tronie naszych ojców.
Teraz monarcha przechodzi do innych spraw interesujących Chasdaja. Uczeni mają sporo problemów ze zrozumieniem rzeczywiście niezbyt przejrzystych danych przestrzennych Józefa:
Na koniec co do pytania twego o rozciągłości naszego kraju wzdłuż i wszerz. Tedy wiedz, że rozciąga się ponad rzeką niedaleko Morza Georgijskiego, ku wschodowi, na cztery miesiące drogi. Nad rzeką mieszka dziewięć licznych narodów we wsiach, miastach i twierdzach, a wszystkie dają mi dań. Stamtąd zwraca się granica ku Georgii [Gruzji] i wszyscy mieszkańcy nadbrzeża morskiego dań mi płacą. Ku południowi jest 15 licznych i potężnych narodów aż do Bab-al-Abuab, mieszkają one w górach i w kraju Basa i w Tagat aż do Morza Konstantynopolskiego, przez dwa miesiące drogi i wszystkie płacą mi dań. A w stronie zachodniej jest 13 narodów potężnych i bitnych, mieszkających na wybrzeżach Morza Konstantynopolskiego. Stamtąd zwraca się granica ku północy, aż do wielkiej rzeki Jaik [Ural], ludzie żyją tam w osadach bez murów, włócząc się po całym stepie aż do granicy Hangryn, liczni jak piasek w morzu, wszyscy płacą mi dań, a rozległość ich kraju jest na cztery miesiące drogi. Ja zaś mieszkam przy ujściu rzeki i nie dopuszczam Rusom, okrętami przybywającym, przeprawiać się ku tamtym i tak samo ich nie dopuszczam, iżby nieprzyjaciele ich, lądem przybywający, w ich kraj się przeprawiali, i prowadzę z nimi ciężkie wojny, albowiem gdybym im tego dopuścił, tedy cały kraj Izmaela aż do Bagdadu spustoszyliby.
Dalej oznajmuję ci, że mieszkam nad tą rzeką pod opieką Bożą i mam w królestwie moim trzy stolice. W jednej mieszka królowa ze swoimi niewiastami i rzezańcami, stolica ta ma w swojej objętości 40 kwadratowych parasangów ze swoimi wsiami i przysiółkami. Mieszkają w nich Izraelici, Izmaelici, chrześcijanie i inne narody różnojęzyczne. Druga ze swoimi przynależnościami ma 8 kwadratowych parasangów, w trzeciej zaś mieszkam ja sam z książętami, dworzanami i sługami, którzy mi przynależą. Jest ona mała, obejmuje tylko trzy parasangi, środkiem jej płynie rzeka i mieszkamy w niej całą zimę, w miesiącu zaś Nizan [marzec lub kwiecień] opuszczamy ją i każdy udaje się do swojego pola i ogrodu, które uprawia. Każda bowiem rodzina ma pewną posiadłość ojcowską, w której granicach mieszka i do której wesoło i radośnie udaje się. Nie usłyszysz tam głosu żadnego hałaśnika, nie zdybie cię tam wróg i nikt ci w niczym nie przeszkodzi. Ja i moi książęta udajemy się 20 parasangów dalej, aż do wielkiej rzeki Arsan, skąd zwracamy się w sam koniec kraju. To rozmiar kraju naszego i miejsca naszego spoczynku. Kraj nie obfituje w deszcze, ale ma wiele rzek wydających wielką ilość ryb, tudzież wiele źródeł, a ziemia dobra i żyzna. Są pola, winnice, ogrody i sady rozkoszne, a wszystkie rzekami użyźniane. I mamy drzewa owocowe w wielkiej ilości.
Takoż donoszę ci, że granice mego kraju ciągną się ku wschodowi przez 20 parasangów aż do Morza Georgijskiego, ku południowi 30 parasangów, a ku zachodowi 40. Ja zaś mieszkam w środku wyspy, na której znajdują się moje pola, winnice, ogrody i sady, ciągnąc się w stronę północną na 30 parasangów. Są na niej rzeki i źródła piękne, a przy pomocy Bożej mieszkam w pokoju.
Końcowe partie listu-odpowiedzi zawierają uwagi na temat podstaw wiary mieszkańców Chazarii ("oczy nasze zwrócone są ku Bogu i siedzibie mędrców izraelskich w Jerozolimie i Babilonie"), niemożności odgadnięcia wyroków Boga co do przyszłości, "nie posiadamy nic więcej jak tylko proroctwo Daniela", oraz zapewnienie, że podobnie jak Chasdaj króla, także Józef chętnie poznałby osobiście swego uczonego korespondenta.
V
Nie tu miejsce na szczegóły dotyczące nie do końca wyjaśnionej w nauce kwestii autentyczności "korespondencji chazarskiej". O ile co do listu Chasdaja wątpliwości wysuwane są rzadziej, o tyle odpowiedź króla Józefa zachowana - dodajmy - w dwóch różniących się niejednym szczegółem redakcjach (dłuższej i krótszej) budzi ich więcej. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że niezależnie od tego czy jest to tekst autentyczny (pochodzący rzeczywiście od króla), czy też późniejszy falsyfikat, zasadnicza jego treść musi być wiarygodna. Trudno bowiem przypuścić, by kilka wieków później ktokolwiek był w stanie, nie mając pod ręką odpowiedniego wcześniejszego tekstu, wymyślić tyle i takich szczegółów dotyczących dziesięciowiecznej Chazarii. Zresztą już w XII w. zarówno list Chasdaja, jak i odpowiedź króla Józefa były znane w Hiszpanii, co dodaje im, rzecz jasna, znamion wiarygodności.
Przekład u A. Bielowskiego, który w obszernym wyborze zaprezentowaliśmy powyżej, dotyczy krótszej redakcji. Redakcja obszerniejsza, ujawniona dopiero w 1874 r., nie mogła tłumaczowi być jeszcze znana. Ma to znaczenie, gdyż zawiera ona pewne dane niewystę-pujące w krótszej redakcji, na które niekiedy będziemy musieli się powołać.
"Korespondencja chazarska", to znaczy jej autentyczność i częściowa przynajmniej wiarygodność, znalazła w bliższych nam czasach dość nieoczekiwane potwierdzenie, a zarazem mnożą się dane potwierdzające wybitną w międzynarodowej skali rolę Chasdaja ben Szapruta. Pod koniec XIX w. w kairskiej genizie, to znaczy po prostu rupieciarni przy jednej z synagog w Starym Kairze, gdzie składano bezużyteczne już przedmioty kultu, odnaleziono ogromny, liczący ok. 200 000 tekstów zbiór starych pism żydowskich, w bardzo różnym, przeważnie szczątkowym stanie zachowania. Dotyczą one najprzeróżniejszych spraw, głównie, rzecz jasna, religijnych i kultowych, przeważają teksty i komentarze do Biblii i Talmudu, opinie prawne, występują także listy, dokumenty i teksty liturgiczne, a nawet fragmenty poezji.
Niestety, bezcenny zbiór rychło uległ rozproszeniu, jego poszczególne fragmenty można dziś znaleźć w różnych bibliotekach Europy i Ameryki, mimo wielu dziesięcioleci badań tylko niewielka część pierwotnego zasobu została dotąd rozpoznana i ogłoszona drukiem. Wolno oczekiwać jeszcze niejednej rewelacji naukowej. Wśród tych nielicznych, które dotąd zostały ujawnione, znajduje się fragment listu napisanego przez Chasdaja zapewne do cesarzowej bizantyjskiej Heleny, żony Konstantyna VII Porfirogenety (zm. 959 r.), zawierającego prośbę o wstawiennictwo za Żydami żyjącymi na terenie cesarstwa, pamiętającymi prześladowania, jakich doznali za panowania Romana I Lakapenosa w latach dwudziestych X w. Chasdaj wspomina o opiece, jakiej nie odmawia chrześcijanom w al-Andalus kalif Abd ar-Rahman, licząc na podobną postawę władcy Romajów wobec Żydów. List, jak wspomniałem, zachował się fragmentarycznie, jego treść zatem jest znana jedynie częściowo. W każdym razie w jednym miejscu czytelne są jeszcze słowa:
"kraj Chazarów", a niedaleko od nich można przeczytać: "statek spośród statków królewskich, rafsadot", wreszcie kilka wierszy dalej: "niech zatem przybędą, opowiedzą i przedstawią swoje czyny i wyjaśnią swoje działania. Jestem pewien, że ... mojej Pani i moc dowodów Jej czułego przywiązania nie pójdą na marne".
Jeżeli do tego dodać, że krótko przed wzmianką o kraju Chazarów Chasdaj wspomina o "posłańcach mojej Pani", łamigłówka zdaje się układać w pewien dość spójny ciąg i wynika z niej, że mowa o poselstwie bizantyjskim w Kordobie i o staraniach Chasdaja, zmierzających do uzyskania od cesarza statku i jego nadziei na przybycie albo samych Chazarów, albo odpowiednio poinformowanych ludzi cesarza, którzy mogliby dostarczyć do Kordoby informacje o Chazarach. Dalszy ciąg starań pamiętamy z listu Chasdaja do króla Chazarów: cesarz nie spełnił prośby i wręcz storpedował zamysł bezpośredniego skontaktowania się z Chazarami, ale sam użyty we fragmencie hebrajski termin na oznaczenie pożądanego statku, znaczący tyle co "tratwa", dowodzi niezłej orientacji Chasdaja w warunkach nawigacyjnych z Konstantynopola do Chazarii; do Atilu/Itilu nad Wołgą statek musiałby być z Morza Azowskiego lub Donu transportowany drogą lądową.
W innym liście Chasdaja do nieznanego adresata znajdujemy nieco danych rozszerzających naszą wiedzę o wysłannikach, jacy podjęli się dostarczenia jego listu do władcy Chazarów i - jak wiemy - z zadania tego pomyślnie się wywiązali: po przekroczeniu Pirenejów zatrzymali się najpierw u swoich współwyznawców w Prowansji, przywożąc przełożonemu silnej gminy żydowskiej pozdrowienia od Chasdaja.
Najważniejszym jednak uzupełnieniem "korespondencji chazarskiej" jest także pochodzący ze zbioru kairskiej genizy list niewymienionego z imienia chazarskiego Żyda, zwany od miejsca przechowywania "Anonimem z Cambridge", a będący swego rodzaju raportem (niestety, zachowanym tylko częściowo) dotyczącym procesu konwersji Chazarów na judaizm, wypraw wojennych i pewnych zagadnień geografii Chazarii. Autor listu nazywa króla Chazarów Józefa swoim mistrzem. Prawdopodobnie adresatem listu był Chasdaj, a w każdym razie zabytek był mu współczesny. Wersja przedstawiona w liście różni się dość istotnie od relacji króla Józefa; wygląda na to, że autorzy obu zabytków nie znali wzajemnie obu dzieł, chociaż przekazali bez wątpienia fragmenty jednej i tej samej tradycji.
Według Anonima, Żydzi, którzy niegdyś zbiegli do Chazarii, zmieszali się z tubylcami, stopniowo zapomnieli o swych obyczajach i prawach, zachowując jedynie obrzezanie i świętowanie soboty. Jeden z takich "pół Żydów, pół Chazarów" zasłynął walecznością i został przez Chazarów obwołany naczelnikiem. Pod wpływem żony o czysto żydowskim imieniu Serach i teścia, którzy widać trwali przy bardziej tradycyjnie żydowskich formach, także ów naczelnik zdecydował się na ścisłe przestrzeganie wskazań religijnych. Gdy o tym dowiedzieli się Grecy i Arabowie, wysłali posłów do książąt chazarskich, by odciągnęli ich od wiary mojżeszowej i nakłonili do przejścia na ich wiarę. Doszło do dysputy, w której żadna z trzech stron nie zdołała zyskać sukcesu. Wtedy wodzowie chazarscy polecili przynieść "księgi prawa mojżeszowego" z "pieczary w dolinie Tizuł" i objaśnić je mędrcom żydowskim. Pod wpływem tych ksiąg Żydzi chazarscy porzucili dotychczasowy obojętny stosunek do tej wiary i nakłonili pozostałą ludność Chazarii do przejścia na jej stronę. Wódz żydowski otrzymał imię Sabriel i został pierwszym królem Chazarów, a ludność wybrała pewnego uczonego męża na sędziego, nazywając go w swoim języku "chaganem".
Wreszcie stosunkowo niedawno, bo w 1982 r., światło dzienne ujrzał (to znaczy został ogłoszony drukiem) jeszcze jeden hebrajski tekst z kairskiej genizy (obecnie także w Cambridge), zasługujący na uwagę przede wszystkim dlatego, że jest to prawdopodobnie jedyny zachowany do naszych czasów (a przynajmniej jedyny dotąd ujawniony) autograf, czyli własnoręczny rękopis chazarskich Żydów. Zachowały się ich imiona, odczytywane hipotetycznie jako Gostata (GWSTT), Kyabar (KYBR), Manas, Manar i Kofin, uważane przynajmniej przez część uczonych za chazarskie w sensie językowym. Wiemy, że list był pismem rekomendacyjnym wystawionym przez qahal shel qiyyob (QYYWB), czyli żydowską (chazarską) gminę w Kijowie, w dodatku w dolnej części pergaminowej karty znajduje się wyraz napisany chazarskim pismem runicznym, odczytany jako ho-quriim, to znaczy "czytałem". Zabytek ten dowodzi, że na początku X w. (tak bowiem jest datowany) w Kijowie funkcjonowała żydowska (chazarską) gmina, ciesząca się pewnego rodzaju autonomią pod rządami Rusów, a zarazem jest wskazówką za dość mimo wszystko szerokim zasięgiem judaizmu wśród Chazarów, nieograniczającym się, jak się nieraz pochopnie ocenia, wyłącznie do kręgów przywódczych i dynastii.
VI
Spróbujemy nakreślić najpierw choćby w wielkim skrócie rys dziejów państwa (chaganatu) chazarskiego. Pojawia się ono w świetle źródeł ok. roku 630. Turcy, dotknięci ciężkim kryzysem wewnętrznym, utracili władzę nad północnym Kaukazem. Na stepach czarno-morsko-kaspijskich pojawiły się dwa nowe państwa: Wielka Bułgaria i Chazaria. Prawdopodobnie z tym etapem dziejów Chazarów należy łączyć wiadomość z listu króla Józefa o ich walkach "z wielu narodami, które były mocniejsze od nich". Dłuższa redakcja listu dodaje: "W kraju w którym mieszkam, żyli niegdyś V.n.nt.r liczniejsi niż piasek w morzu"; zdaniem uczonych pod tym hebrajskim zapisem ukrywa się protobułgarski lud Onogurów (Utigurów). Około 650 r. Chazarowie, których siedziby obejmowały północny Kaukaz i rejon delty Wołgi, byli już liczącą się potęgą.
Wzrost znaczenia ich państwa zbiega się w sensie chronologicznym z wzrostem innej potęgi ówczesnego świata - kalifatu arabskiego. Zakaukazie stało się na wiele dziesięcioleci terenem ostrej rywalizacji arabsko-chazarskiej.
Ekspansja arabska w kierunku Kaukazu rozpoczęła się w 640 r. Dwa lata później wojska arabskie dotarły do Balandżaru (identyfikacja i lokalizacja niepewne), jednej z dwóch najdawniejszych - obok Samandaru (nad rzeką Terek w północnym Dagestanie) - "stolic" Chazarów. Po dziesięciu latach względnego spokoju, w 652 r. wódz arabski Abd ar-Rahman ponownie z wielkim wojskiem zaatakował Balandżar, lecz poniósł tam klęskę i śmierć. Arabowie nie zaniechali planów podboju Zakaukazia, lecz Chazarowie stawiali do czasu skuteczny opór, a często sami przejmowali inicjatywę militarną. W 661-662 r. wyprawa chazarska najechała Albanię (obecny Azerbejdżan), odparta przez dowódcę arabskiego, powtórzona została, przy pomocy uzależnionych kaukaskich Hunów w roku 663-664, następne "rajdy" chazarskie zanotowały źródła w latach 684 i 689.
Ekspansja Chazarów sięgnęła też Krymu, należącego dotąd do cesarstwa wschodniego. W połowie VII w. niemal cały półwysep, z wyjątkiem Chersonia na południu, dostał się w ich ręce. Pod koniec VII i na początku VIII w. wypędzony z kraju cesarz Justynian II znalazł się na Krymie, nawiązał przymierze z chaganem chazarskim, poślubił jego siostrę, stając się elementem gry politycznej pomiędzy Konstantynopolem a władcą Chazarów. Równocześnie trwały zmagania Bizancjum z Arabami, głównie o Armenię i Iberię (Kartli).
Ważna strategicznie twierdza Bab al-Abwab (Derbent) przechodziła z rąk do rąk, aż wreszcie w 713/714 roku została zdobyta przez Arabów pod wodzą Maslamaha ibn Abd al-Malika, który następnie wdarł się daleko w głąb terytorium Hunów. Ci wezwali na pomoc swych silniejszych partnerów - Chazarów. Wobec połączonych sił przeciwnika dowódca arabski był zmuszony do porzucenia całego obozu i wyprowadzenia wojsk cichcem do Gruzji.
W latach 717-718 wojska chazarskie ponownie walczyły w Albanii, bez wątpienia w porozumieniu z Bizantyjczy-kami, których stolica właśnie była oblegana przez wojowników Proroka. Walki toczyły się ze zmiennym szczęściem i z przerwami także w latach 721-730. W tym ostatnim roku Chazarowie uzyskali wielkie zwycięstwo w bitwie pod Ardabil. Dopiero potężna wyprawa arabska pod wodzą utalentowanego, ale okrutnego wodza Marwana ibn Muham-meda z roku 737 przyniosła przełom. Wojska arabskie, wspomagane przez posiłki z Zakaukazia, wtargnęły głęboko do Chazarii, zmuszając przeciwnika do odwrotu na północ, w kierunku Wołgi, gdzie znajdowała się nowa ich stolica - Atil (Itil). Chagan został zmuszony do wycofania się do kraju Burtasów. Wojska idące mu z odsieczą zostały rozgromione, wobec czego chagan zobowiązał się do przyjęcia islamu i uznania zwierzchnictwa kalifa. Wydaje się, że wymuszona konwersja nie przyniosła trwałych rezultatów i pozostała epizodem.
Zwycięskie kampanie nie były zresztą w stanie zapewnić Arabom rzeczywistego panowania na tak dalekich i rozległych, a poza tym, z ich punktu widzenia, nie nazbyt atrakcyjnych terenach. Upadek dynastii Omajadów i Marwana (744-750), który został ostatnim jej kalifem, dodatkowo utrudnił Arabom, którzy przecież toczyli wojny na różnych frontach, działania na północ od gór Kaukazu. Rezultatem była swego rodzaju równowaga arabsko-chazarska, przerywana niekiedy pomniejszymi epizodami wojennymi z inicjatywy to jednej, to drugiej strony. Wyprawy chazarskie, już raczej o charakterze rabunkowym, odnotowały źródła w latach 762 i 764, a w 799 r. próbowali Chazarowie nawet interweniować w wewnętrzne sprawy kalifatu.
Północny Kaukaz pozostawał pod kontrolą Chazarów. Stosunki chazarsko-bizantyjskie utrzymywały się w zasadzie poprawne, przynajmniej tak długo, jak długo obu stronom zagrażała potęga Arabów. W 732 lub 733 r. następca tronu w Bizancjum ożenił się z księżniczką chazarską, a syn z tego związku, panujący w latach 775-780 jako Leon IV, otrzymał nawet przydomek "Chazar". W 787 r. Chazarowie zdołali jeszcze podporządkować sobie obszar zamieszkały przez Gotów w południowo-zachodniej części Krymu.
Na wstępie niniejszego szkicu wyraziłem opinię o doniosłej roli chaganatu chazarskiego jako obrońcy Europy Wschodniej przed ekspansją arabską. Opinia ta nie zmierza do idealizacji Chazarów, których najazdy na Zakaukazie nie były mniej, a prawdopodobnie były nawet bardziej niszczycielskie niż najazdy arabskie. Pamiętać należy również, że z punktu widzenia Damaszku, a później Bagdadu, kraj Chazarów i pozostałe kraje na północ od Kaukazu były odległą peryferią, niełatwą do opanowania, a praktycznie niemożliwą do utrzymania przez dłuższy czas w rzeczywistej zależności i w dodatku -ogólnie rzecz biorąc - nie nazbyt atrakcyjną jako cel akcji zdobywczej. Uporczywość wojen chazarsko-arabskich tłumaczy się w znacznej mierze rzeczywistą i potencjalną rolą chaganatu w ważniejszych dla Arabów zmaganiach z Persami Sasanidów i z Bizancjum, w rywalizacji o uzależnienie ludów kaukaskich oraz względami ekonomicznymi - dążeniem do uzyskania i utrzymania kontroli nad wspomnianym już transkontynentalnym szlakiem handlowym wiodącym przez obszary nadczarnomorskie i nadkaspijskie.
***
Fragment książki: Jerzy Strzelczyk - Zapomniane narody Europy