Kobiety w Izraelu
W pułapce demokracji i judaizmu
Z pozoru status izraelskich kobiet niczym się nie różni od statusu mężczyzn.
Regulacje prawne, np. dotyczące równości w kwestiach zatrudnienia, kobiety odbywające służbę wojskową, przykłady robotnic kibuców, postać legendarnej premier Goldy Meir - wszystko to daje podstawy do tego, by sądzić, że państwo Izrael - "jedyna demokracja na Bliskim Wschodzie", jak mówią z dumą Izraelczycy - nie zagraża równości kobiet. Mimo to spróbuję dowieść, że są to nie tylko fałszywe mity; stanowią one także istotny element sprzyjający utrzymywaniu niesprawiedliwości i dyskryminacji kobiet w Izraelu. Przypadek Goldy Meir ma tylko zaciemniać skromne w rzeczywistości uczestnictwo kobiet w życiu publicznym. Służba wojskowa stoi na przeszkodzie, a nawet może zahamować aktywność kobiet na rynku pracy, w życiu akademickim czy w sferze publicznej. A prawna sytuacja kobiet w Izraelu, jeśli bacznie jej się przyjrzeć, ma się najgorzej i jest porównywalna do pozycji kobiet w Iranie. W oczywisty sposób nie odpowiada zasadom demokratycznego i liberalnego kraju, jakim mieni się Izrael. Prawny status kobiet właściwie zaprzecza koncepcji równości i wszelkim konstytucyjnym zasadom państwa demokratycznego. Z tą różnicą, że Izrael nie ma konstytucji.
Mit równości
Gdy w 1948 roku powstało państwo Izrael, miało być oparte na demokratycznych i liberalnych zasadach oraz tradycji (w rzeczywistości raczej micie niż tradycji) kobiet-pionierek, bojowniczek i robotnic, które przybyły tu, by odbudować dawną ojczyznę. Koncepcja równości płci została wyraźnie zawarta w Deklaracji Niepodległości Izraela: "Państwo Izrael zapewni wszystkich obywatelom, niezależnie od ich wyznania, rasy i płci, równe prawa społeczne i polityczne". Powtórzono to w ogólnych założeniach pierwszego izraelskiego rządu: "Przestrzegana będzie całkowita i absolutna równość kobiet - równość w prawach i obowiązkach, w życiu kraju, w społeczeństwie i gospodarce oraz w całym systemie prawnym". Jednak te puste frazesy nie zawierały ani żadnych zobowiązań, ani intencji przestrzegania ich, miały charakter wyłącznie deklaratywny. Ponadto musimy pamiętać, że deklaracja niepodległości nie ma konsekwencji prawnych i statusu konstytucji.
Już w 1951 roku izraelski parlament przegłosował obowiązującą do dzisiaj ustawę, która zaprzecza zasadniczej koncepcji demokracji. Prawo o nazwie całkowicie oddającej ducha orwellowskiej nowomowy - Ustawa o równych prawach kobiet z 1951 roku - zakłada ni mniej ni więcej, tylko prawną nierówność izraelskich kobiet. "Mężczyzna i kobieta powinni cieszyć się równym statusem we wszelkim postępowaniu prawnym; regulacje, które w postępowaniu prawnym dyskryminowałyby kobietę, nie będą obowiązywać."
Jednak dalej następuje: "Regulacja ta nie powinna wpływać na prawny zakaz lub zezwolenie związane z zawarciem związku małżeńskiego lub postępowaniem rozwodowym". Ponadto ustawa z 1953 roku o sądzie rabinicznym jest obowiązująca dla prawa żydowskiego (halakah) w zakresie spraw małżeńskich i rozwodowych wszystkich Źydów w Izraelu. Tutaj znowu demokratyczne państwo Izrael odmawia swoim obywatelom podstawowego prawa do zawarcia małżeństwa zgodnie z ich przekonaniami, odmawia im wolności wyboru i narzuca im szereg praw, które w gruncie rzeczy uzasadniają dyskryminację 50% populacji. Jeśli kobieta ukradnie, pobije kogoś czy zamorduje, będzie w sądzie potraktowana tak, jak mężczyzna, który kradnie, bije i morduje. A jednak: ile kobiet to kryminalistki? Z pewnością nieistotna mniejszość.
Lecz gdy kobieta - a tak jest w przypadku większości kobiet - chce wyjść za mąż i, co dotyczy 30% kobiet, chce rozwieść się zgodnie z literą prawa i zasadami przyzwoitości, nie ma na to najmniejszej możliwości. Kobieta w Izraelu nie ma szansy na uzyskanie na własną prośbę rozwodu, w taki sposób, by zostały uszanowane jej prawa, a ona sama została uznana za równą wobec prawa, dorosłą osobę. A wszystko to dlatego, że w przypadku ślubu czy rozwodu stosowane prawo nie jest prawem demokratycznym, lecz wynikającym z prawa żydowskiego. Takie sprawy jak śluby, rozwody, alimenty, opieka nad dziećmi są rozstrzygane wyłącznie w sądzie rabinackim.
W świetle żydowskiego prawa kobieta nie ma uprawnień dorosłej osoby. Nie jest równoprawnym podmiotem prawnym, lecz znajduje się w jednej grupie z dziećmi, niewolnikami i osobami upośledzonymi umysłowo, które nie są zdolne do zeznawania przez żydowskim sądem. I znów - muszę to powtórzyć, abym sama mogła w to uwierzyć - zgodnie z żydowskim prawem, kobieta nie może być świadkiem w sądzie. W tej kwestii umieszczana jest w tej samej kategorii, co dzieci i szaleńcy, którzy nie są podmiotami prawa. Naturalnie, jeśli kobieta nie może być świadkiem, tym bardziej nie może być sędziną, adwokatem lub interpretatorką prawa.
Tak wielka jest niesprawiedliwość wobec kobiet w żydowskich sądach, że chciałabym przytoczyć kilka przykładów. Kobieta w żaden sposób nie może uzyskać rozwodu bez zgody męża. Nawet jeśli ten torturuje ją, gwałci, bije ją i dzieci, kobieta nie może nic zrobić bez jego zgody. Tak jest również wtedy, gdy mąż ją opuszcza i znika na wiele lat. Jeśli nie ma jednoznacznych dowodów jego śmierci, jest z nim nadal związana. Sytuację tę nazywa się aguna - słowo to oznacza kobietę, którą mąż opuścił nie dając jej rozwodu. Kobieta może mieć zaledwie 20 lat i zostać aguną do końca swojego życia. Wiele jest takich przypadków. Traci możliwość rozpoczęcia nowego życia, zbudowania nowej rodziny, posiadania dzieci, ponieważ jej mąż się na to nie zgodził. A jeśli zdecyduje się na dziecko z innym mężczyzną, bo nie chce zrezygnować ze swojego naturalnego prawa do zostania matką, jej dziecko prawnie będzie miało status mamzera - bękarta, zgodnie z żydowskim prawem, jedynym, które decyduje o tych sprawach w Izraelu. Mamzer będzie wyłączony ze społeczności, nie będzie mógł wejść w związek małżeński z żydowskim partnerem przez dziesięć pokoleń. Nie znam kobiety, która zrobiłaby coś podobnego swojemu dziecku, zwłaszcza, jeśli ona i dziecko nie mają wyboru i muszą żyć w państwie żydowskim. Do dziś, ponad 2000 lat po ogłoszeniu tego prawa, nie dokonano żadnej zmiany i żadne rozwiązania nie zostały zaakceptowane. Co więcej, jeśli mężczyzna chce rozwodu, a żona nie wyrazi na to zgody, sąd rabinacki może wyrazić (i robi to) formalną zgodę na jego ponowny ślub. Jeśli będzie miał dziecko z kobietą, która nie jest jego żoną, dziecko to nie jest uważane za mamzera.
Kolejnym dowodem dyskryminacji kobiet jest status moredet - rebeliantki. Określenie to wciąż jest kobietom nadawane. Przykład, który teraz podam, jest aktualny, z listopada 1999. Kobieta, która była torturowana i gwałcona przez męża, opuściła dom i poprosiła o rozwód. Mąż w sądzie powiedział, że chciałby się z nią pogodzić, więc sąd rabinacki zadecydował, że kobieta musi wrócić do domu i nadal z nim żyć, inaczej zostanie ogłoszona moredet, co oznacza, że straci wszelkie prawa do wspólnej własności, alimentów, a nawet opieki nad dziećmi.
Trudno w to uwierzyć, ale prawo w Izraelu pozwala na maltretowanie i znęcanie się nad kobietami w rodzinie. Co może w takim wypadku zrobić kobieta? Jaką drogę ucieczki znalazły kobiety przez 50 lat dyskryminacji?
Jednym z rozwiązań jest ślub cywilny w innym kraju. Najbardziej popularnym miejscem jest Cypr, gdzie procedury są proste i sprawa załatwiana szybko, a podróż z Izraela niedługa. Pary, które chcą obrządku religijnego, ale nie ortodoksyjnego, wybierają żydowski ślub udzielany przez rabina postępowego lub konserwatywnego. Obrządek nie jest uznawany przez władze kraju, który zobowiązał się do nie dyskryminowania obywateli z powodu ich przekonań religijnych. Problem ze ślubem udzielonym na Cyprze jest taki, że - jeśli oboje małżonkowie są Źydami i kiedyś zechcą rozwieść się w Izraelu - muszą uzyskać zgodę sądu rabinackiego. Kolejna pułapka.
Innym rozwiązaniem jest zawarcie małżeństwa kontraktowego w obecności prawnika. Kontrakt spisany przez parę ma prawne konsekwencje w razie rozwodu, a separacja jest orzekana w cywilnym sądzie, gdzie kobieta i mężczyzna są równi wobec prawa. Minus tej metody jest taki, że państwo nie uznaje małżeństwa, a w rezultacie para nie może korzystać z przywilejów, jakie państwo zapewnia rodzinom w takich sprawach, jak np. zakup domu, opłacanie podatków itd.
Trzecim sposobem jest wspólne pożycie bez brania ślubu. Po pięciu latach wspólnego mieszkania para otrzymuje status wspólnoty małżeńskiej, co oznacza, że w razie separacji oboje mają prawo stanąć przed cywilnym sądem, by rozwiązać kwestie wspólnych dzieci, własności itd. W tym wypadku, jak i w poprzednim, kobiety i mężczyźni są równorzędnymi podmiotami prawa. Minusy są również podobne w obu sytuacjach.
Optymistyczna uwaga: społeczeństwo izraelskie jest bardzo tradycyjne i chociaż wierzących jest zaledwie 25% (z czego 10% to ultra-ortodoksi), większość obywateli w 51. roku istnienia państwa izraelskiego woli pobierać się w sądzie rabinackim. W ostatnich latach jednak nastąpiły pewne zmiany, zapewne pod wpływem ogromnej fali imigracji z krajów dawnego Związku Radzieckiego. Izrael ma 6 mln mieszkańców, z czego 4,8 mln to Źydzi. W latach 90. z dawnego ZSRR przybyło do Izraela około miliona osób, które uważają się za Źydów. Jednak 30% z nich nie jest uznawanych za Źydów przez izralskie władze, ponieważ niektórzy są tylko małżonkami Źydów lub mieli jedynie żydowskiego ojca (w świetle ortodoksyjnego judaizmu, który przetrwał w Izraelu, tylko osoba, której matka jest Źydówką, jest uważana za Źyda). Poza tym imigranci z tej grupy, nawet jeśli są Źydami, przez długi czas wychowywani byli w tradycji ateistycznej. W rezultacie, również wskutek pluralizacji i liberalizacji społeczeństwa izraelskiego, około 20% małżeństw wybiera alternatywne formy małżeństwa, a wiele - nie ma na to dokładnych danych, lecz ich liczba rośnie - żyje razem bez ślubu.
Wydaje mi się, że w tej sytuacji prędzej czy później państwo Izrael będzie zmuszone wprowadzić śluby cywilne.
Mit kobiety-bojowniczki
Kobiety są powoływane na dwa lata do obowiązkowej służby w Izraelskich Siłach Obronnych. W oficjalnych publikacjach często pojawia się postać młodej kobiety w mundurze z bronią na ramieniu, co ma dowodzić równego traktowania mężczyzn i kobiet w Izraelu. Bliższe przyjrzenie się roli kobiet w wojsku pozwala stwierdzić, że w ciągu 50 lat ich służby tylko nieliczne odegrały istotną rolę w Izraelskich Siłach Obronnych. W gruncie rzeczy ich role sprowadzały się, i nadal sprowadzają, do pełnienia tradycyjnych funkcji sekretarek i nauczycielek, i to wymagających najniższych kwalifikacji. Większość kobiet, które odbywały służbę wojskową, spędziła ten zbyt długi, dwuletni okres wypełniając niepotrzebne dokumenty i podając co pięć minut kawę swojemu dowódcy i jego kolegom.
Wojskowa hierarchia otwiera również wiele możliwości nadużywania władzy przez przełożonego i liczba przestępstw na tle seksualnym, a także molestowania seksualnego, była i nadal jest bardzo wysoka. Przez długie lata wokół tych przypadków panowała zmowa milczenia i dopiero w ostatnich latach wzrosła świadomość tego rodzaju problemów. Dwa-trzy lata temu w IDF zaczęła obowiązywać zasada, że wszelkie kontakty seksualne między przełożonym i podwładnym, nawet związki zawarte za obopólną zgodą, są zabronione. Wynikało to z założenia, że prawdziwie wolna wola nie istnieje w hierarchicznej strukturze, gdzie ludzie nie są równi. Pomimo tych ustaleń i większej świadomości tego problemu, dowódcy, którzy zostali uznani winnymi wykroczeń na tle seksualnym, podlegali niewysokim karom. Głośnym przypadkiem ostatnich tygodni było oskarżenie oficera służb medycznych o molestowanie seksualne kilku podwładnych. Umożliwiono mu opuszczenie armii z pełnymi świadczeniami emerytalnymi i wszelkimi innymi przywilejami, jakimi cieszą się oficerowie kończący służbę. Nie jest to, oczywiście, najgorszy przypadek, biorąc pod uwagę wszystkie inne.
Poza tym kobiety w IDF pozbawione są możliwości zrobienia kariery. Najwyższą rangą, jakiej może dosłużyć się kobieta, jest stopień generała brygady. Segregacja stanowisk sprawia, że większość z nich jest niedostępna dla kobiet.
Podsumowując: po niemal dwóch latach, w czasie których kobiety w mundurach nie mają szans rozwijania swoich uzdolnień, umiejętności, osobowości czy doskonalenia się w zawodzie, rozpoczynają życie w cywilu nabywając umiejętności zawodowe czy wykształcenie od zera, mając dwa lata więcej niż ich koleżanki z Europy. Szanse 20-21-latki (zważywszy, że średnia wieku kobiet wychodzących za mąż to 22-26 lat) na zdobycie wykształcenia, znalezienie pracy czy zrobienia kariery zanim założy rodzinę są ograniczone. W skrócie -służba wojskowa kobiet w Izraelu nie oznacza promocji równouprawnienia społecznego, lecz odnosi wprost przeciwny rezultat. W rzeczywistości powstrzymuje rozwój kobiet i stoi na drodze ich równouprawnieniu.
Uwaga optymistyczna: w ciągu ostatnich dwóch lat, zwłaszcza po nominacji obecnego szefa sztabu, można dostrzec zmianę w stronę poprawy sytuacji kobiet w wojsku. Segregacja funkcji zaczyna się załamywać. Coraz więcej atrakcyjnych stanowisk zajmują kobiety: od pozycji wymagających wysokich uzdolnień technicznych, poprzez prowadzenie szkoleń bojowych, do udziału w walkach. Np. przez ostatnie 2-3 lata kobiety były przyjmowane na najbardziej prestiżowe szkolenia - do lotnictwa IDF - i wkrótce armia będzie miała pierwszych pilotów-kobiety. Jeśli ta tendecja się utrzyma, może za 10 lat służba wojskowa nie będzie stanowić już czynnika przeszkadzającego równouprawnieniu kobiet w Izraelu.
Mit Goldy Meir
Przyjmuje się, że jeśli już w latach 70. pani Meir została premierem Izraela, to najpewniej droga do wysokich politycznych stanowisk oraz funkcji w życiu społecznym czy akademickim jest dla kobiet otwarta. Twierdzę, że jest to mit listka figowego, kamuflaż dla słabej pozycji kobiety w społeczeństwie i jej skromnej reprezentacji w życiu publicznym.
Dane statystyczne są przygnębiające. Zaledwie dwie kobiety w rządzie (spośród 24 osób) i 14 ze 120 członków parlamentu. Zarówno w nauce, jak i administracji państwowej udział kobiet ma strukturę piramidy, z wieloma na samym dole i kilkoma lub żadną na szczycie. Kobiety stanowią 56% studentów na poziomie studiów licencjackich, 51% - magisterskich i 39% na studiach doktoranckich. Tylko kilka z nich ma tytuł profesora.
W 1996 roku pracowało 47,8% kobiet, większość z nich w zawodach nisko opłacanych lub niepełnoetatowych. Pojawiła się nowa generacja bizneswoman, lecz większość z nich zarządza małym, rodzinnym interesem. Spośród wszystkich pracujących kobiet tylko 2,9% ma pozycję menadżera, podczas gdy wśród mężczyzn udział ten wynosi 9,3%. W administracji państwowej kobiety zajmują większość niskich stanowisk i tylko jedna kobieta jest dyrektorem generalnym. Wszystkie te dane dowodzą niskiego statusu kobiet w Izraelu, ich słabej reprezentacji i dyskryminacji.
Pozornie prawo w Izraelu jest bardzo postępowe. Fakty wskazują na coś innego. Oto przykład: w 1988 roku parlament przegłosował bardzo postępową ustawę, "Równouprawnienie w prawie pracy", która zabrania przy określaniu warunków pracy dyskryminacji ze względu na płeć, status cywilny, liczbę dzieci czy orientację seksualną. Dotyczy to awansu, zwolnień, prawa do urlopu macierzyńskiego, opieki nad dzieckiem sprawowanej przez mężczyzn i kobiety. Specjalna klauzula zabrania molestowania seksualnego w miejscu pracy. �amanie tych praw może prowadzić do postępowania karnego. W rzeczywistości wiele kobiet jest dyskryminowanych ze względu na swoją płeć czy macierzyństwo, ale jak można udowodnić, że to była przyczyna zwolnienia lub nieprzyjęcia do pracy? Jak obalić twierdzenie pracodawcy, że kandydatka nie posiadała wystarczających kwalifikacji czy nie pasowała do tej pracy?
Jeśli chodzi o molestowanie seksualne, ogólnie wiadomo, jak trudno jest podtrzymać podobne oskarżenie, jeśli nie ma świadków. Poprawka do rządowego prawa korporacyjnego z 1955 roku przyjmuje, że równe prawa głosu powinni mieć przedstawiciele obu płci reprezentowani w zarządach państwowych spółek; zanim do tego dojdzie, ministrowie powinni jak najczęściej powoływać dyrektorów "płci niewystarczająco reprezentowanej w zarządzie spółki". Jak pokazuje rzeczywistość, nie jest to możliwe. Kilka kobiet faktycznie pełni funkcję dyrektora, ale tylko kilka, a tylko jedna - jak wcześniej wspomniałam - jest dyrektorem generalnym w rządowym ministerstwie.
17 maja 1999 roku w Izraelu odbyły się wybory. Ehud Barak, który po raz pierwszy został wybrany premierem, obiecał przed wyborami, że będzie popierał kobiety w ich dążeniach do pełnienia odpowiedzialnych funkcji, i że powierzy stanowiska ministerialne co najmniej trzem kobietom. Po wygranej w wyborach dochował wszystkich obietnic poza tą dotyczącą kobiet. Ogłosił ministrem tylko jedną kobietę i powierzył jej jedno z mniej ważnych ministerstw. Tylko pod wpływem protestów kobiet, zwłaszcza w mediach, zdecydował się nie odwołać swoich obietnic i mianował jeszcze jedną kobietę na stanowisko ministerialne, a jednej zaoferował funkcję wiceministra. A wszystko to dla podtrzymania pozorów, że czyni przysługę połowie mieszkańców kraju. Ostatecznie najczęstszym przesłaniem dla kobiet jest "nie zabieraj głosu, ponieważ lud Izraela ma znacznie ważniejsze problemy, wciąż nie ma pokoju między nami a naszymi sąsiadami, nadal trwają wewnętrzne konflikty arabsko-żydowskie oraz pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi, nie rozwiązaliśmy również problemu ubóstwa, więc z łaski swojej dajcie sobie spokój z powtarzanymi do znudzenia żądaniami. Kiedy Izrael nie będzie miał żadnych problemów, wtedy możemy przyjrzeć się waszym". Jeśli kobiety w Izraelu będą czekać na idealną sytuację, nie będą miały szansy niczego się domagać czy polepszyć swojego statusu.
Na szczęście kobiety i organizacje kobiece nie czekają na nadejście stosownego dnia. Niektóre z nich są bardzo aktywne w działaniu na rzecz poprawy sytuacji izraelskich kobiet. Na przykład największa Na'amat - ruch kobiet pracujących i wolontariuszek. Jej celem jest poprawa statusu kobiet w Izraelu, domaganie się równouprawnienia płci i zwalczanie dyskryminacji w miejscu pracy i w społeczeństwie. Organizacja zrzeszająca kilka grup feministycznych usiłuje reprezentować interesy kobiet, które mają różnego rodzaju problemy i zapewniać im możliwość decydowania o swoim życiu, a także zwalczać dyskryminację i przemoc. Hamerkaz Lesijua Lenifgaot Ones (Stowarzyszenie Centrów Kryzysowych Ofiar Gwałtu) pomaga kobietom, które padły ofiarą gwałtu, zapewnia im pomoc psychologa i pomaga składać zeznania na policji. Szolulat Hanaszim (Związek Kobiet Izraela) jest przede wszystkim grupą domagającą się przestrzegania praw kobiet, koalicją kobiet, które zrzeszyły się, by poprawić swój status poprzez działania promocyjne, prawne oraz podnoszenie świadomości i edukację. Organizacja ta odnosi sukcesy; ma na swoim koncie, między innymi, przeforsowanie w 1988 roku prawa o równoprawnym traktowaniu w pracy, a w 1987 roku o jednakowym wieku emerytalnym.
Uwaga optymistyczna: w ostatnich latach feminizm i problemy feministyczne nie są lekceważone. Kobiety są bardziej pewne siebie, nie wstydzą się publicznego wyrażania swoich opinii, domagają się równouprawnienia i wypowiadają przeciwko przemocy. Coraz więcej świadomych feministek pracuje w mediach. Coraz więcej znanych dziennikarek nie pozwala, by tematyka feministyczna zniknęła ze sceny publicznej. Dziennikarki, takie jak Sheli Jechimovitz czy Dalya Yairi, prowadzą bardzo popularne i cenione codzienne programy w radiu, gdzie nie zapominają o tematyce kobiecej, niesprawiedliwości i przypadkach przemocy. Kilka parlamentarzystek, takich jak Yael Dayan czy Zehava Galon, jest również bardzo aktywnych; nie powinnam również pominąć znanej bojowniczki Shulamit Aloni. Ta nowa siła stopniowo sankcjonuje feministyczną debatę w sferze publicznej. Jest również kilku szowinistów, którzy mają odwagę otwarcie wyrażać swoje opinie, ale bycie szowinistą nie jest dobrze widziane. Mam wrażenie, że kobiety w Izraelu są ostatnio bardziej świadome niesprawiedliwości swojego położenia i mają zamiar to zmienić. Nie wierzę, że taki głos może być długo ignorowany.
Uwaga osobista
W szkole podstawowej miałam nauczycielkę, która bardzo mnie lubiła i pochwalała moje osiągnięcia. Na koniec roku szkolnego dała mi ogólną najwyższą ocenę i napisała na świadectwie, że jeśli chcę wiedzieć, co o mnie sądzi, powinnam zajrzeć do Księgi Przysłów, rozdział 31. Podekscytowana otworzyłam Księgę i przeczytałam: "Niewiastę dzielną któż znajdzie? [...] Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. [...] Wstaje, gdy jeszcze jest noc, i żywność rozdziela domowi [...] Powstają synowie, by szczęście jej uznać, i mąż, ażeby ją sławić..." itd. Trudno wyrazić, jak wielkie było moje rozczarowanie. Nauczycielka tak bardzo mnie ceniła, że nie widziała dla mnie lepszej przyszłości, niż zostać idealną żoną, matką i gospodynią. Myślę, że to był moment, w którym zostałam feministką.
Kilka uwag na temat przyszłości
Czego może oczekiwać dziewczynka w Izraelu za kilka lat? W rabinackim sądzie nadal będzie traktowana jak dziecko i osoba upośledzona; wierzę jednak, że nie będzie musiała opuszczać Izraela, żeby zawrzeć cywilny ślub. Będzie miała większe niż jej matka szanse na zdobycie wykształcenia (już od przedszkola) w poszanowaniu wartości takich jak sprawiedliwość i równość. Prawdopodobnie będzie miała możliwość zdobycia wyższego wykształcenia, chociaż jej szanse na wyższą pozycję w administracji państwowej czy w świecie biznesu i polityki będą nadal niewielkie. Będzie mogła zdobyć tytuł doktora, ale raczej nie zostanie profesorem na żadnym z izraelskich uniwersytetów. Niezależnie od pozycji społecznej dziewczynek izraelskich (jeśli obecna sytuacja drastycznie się nie zmieni), jedna na siedem padnie ofiarą gwałtu, jedna na dziesięć będzie ofiarą przemocy w domu, około dwanaście rocznie zostanie zamordowanych przez męża lub narzeczonego. Co więcej, będą zarabiać średnio 25% mniej niż mężczyzna na tym samym stanowisku. Pomimo to wierzę, że ich głos tak szybko nie zamilknie. Większa świadomość może zmienić rzeczywistość.
Szoszana Ronnen
tłum.
Beata Płonka
http://www.efka.org.pl