W ostatnich tygodniach wspólnota religijna, stanowiąca niespełna 10 procent liczącej siedem milionów ludności Izraela, zmusiła wiele czołowych firm do przyjęcia praktyk biznesowych zgodnych z nakazami religii
Pięćdziesiąt lat po rozstrzygnięciu przez rabina, że używanie prądu w szabas jest dla ortodoksyjnych żydów świętokradztwem, izraelska sieć energetyczna zaproponowała im świetne rozwiązanie: koszerną elektryczność.
To zapowiedziane w ostatnim czasie przedsięwzięcie kosztować będzie równowartość sześciu milionów funtów i rozświetli życie ortodoksów w całym Izraelu. W najświętszy dzień tygodnia mogli oni dotąd liczyć jedynie na mało wydajne generatory lub lampki spirytusowe.
Religijny zakaz korzystania z krajowej sieci energetycznej w żydowski szabas, rozpoczynający się od zachodu słońca w piątek, został nałożony, ponieważ jej pracownicy nie odpoczywają w święty dzień, co jest niezgodne z Torą.
"W Torze jest napisane, że żydom nie wolno pracować w szabas – podkreśl Arieh Moskovitz ze skrajnie ortodoksyjnej wspólnoty zamieszkującej dzielnicę Mea Shearim w Jerozolimie. – Żeby produkować prąd, żydzi muszą pracować w szabas, dlatego my z niego nie korzystamy".
Problem należało jednak jakoś rozwiązać, dlatego 50-letni ojciec 16 dzieci, Moskovitz jest jednym z tych, którzy od wielu lat opiekują się generatorami dostarczającymi w szabas prąd skupiskom ortodoksyjnych wyznawców judaizmu.
Pod niewielkim kamiennym mostem, na wąskiej uliczce, po której przechadzają się wyłącznie ludzie ubrani, tak jak on, w czarne kapelusze i płaszcze, Moskovitz przebiera w pęku kluczy i w końcu znajduje właściwy, pasujący do niedużych metalowych drzwi.
Za nimi znajduje się ośmiocylindrowy generator olejowy produkcji brytyjskiej, który raz w tygodniu dostarcza energię pozwalającą na podgrzanie kuchenki i zapalenie jednej lub dwóch żarówek w 500 okolicznych gospodarstwach domowych.
"Rura wydechowa sięga dziesięć metrów ponad najwyższy budynek w tej okolicy – mówi Moskovitz. – To oczywiście synagoga". Obok generatora leży pobrudzony smarem materac i pudło z narzędziami niezbędnymi w razie awarii. Ale nie należą one do Moskovitza, który jako ortodoksyjny Żyd nie może w szabas pracować ani niczego naprawiać. Są one własnością pewnego Palestyńczyka.
"Mamy goja Araba, który sypia tu w każdy szabas" – wyjaśnia Moskovitz, używając żydowskiego określenia dla nie-żydów.
Teraz również sieć energetyczna będzie produkować "koszerny prąd", korzystając z pracy "szabesgojów". "Zautomatyzujemy niektóre procesy, a także zatrudnimy do pracy w szabas 150 nie-żydów" – wyjaśnia Elad Sasi z izraelskiego ministerstwa infrastruktury. Sasi dodaje, że oficjalna produkcja koszernego prądu uratuje niejednemu człowiekowi życie, ponieważ domowe generatory są przyczyną różnych wypadków.
"Od wielu lat chcieliśmy zabronić używania tych urządzeń, ponieważ ortodoksyjni żydzi nie mają na nie zezwoleń i są one niebezpieczne. Ale zamiast egzekwować to siłą, wpadliśmy na pokojowe rozwiązanie" – dodaje. Koszt sześciu milionów funtów wywołuje jednak skargi, że rząd zbytnio ulega ortodoksyjnym żydom, którzy między innymi są też zwolnieni z obowiązku służby wojskowej. W ostatnich tygodniach wspólnota religijna, stanowiąca niespełna 10 procent liczącej siedem milionów ludności Izraela, zmusiła wiele czołowych firm do przyjęcia praktyk biznesowych zgodnych z nakazami religii.
Na przykład krajowy przewoźnik autobusowy wprowadził od niedawna segregację płciową na niektórych trasach, by nie urażać uczuć religijnych.
"Obawiam się, że segregacja w autobusach to dopiero początek i jesteśmy na prostej drodze do segregacji obejmującej różne dziedziny życia naszego społeczeństwa" – mówi Orly Erez-Likhowski, prawnik z Centrum Działań Religijnych, założonego w Ameryce przez "reformatorskich" żydów, którzy opowiadają się za mniej tradycjonalistycznym modelem religii. W Mea Shearim niewiele jest jednak oznak jakichkolwiek odstępstw od ścisłego przestrzegania tradycji i prawa rabinackiego rządzących tam codziennym życiem od dziesięcioleci.
"Jestem po części zadowolony z tego »koszernego« prądu – mówi Moskovitz, sprawdzając generator. – Ale żydzi i tak będą w szabas nadzorować arabskich pracowników sieci". Zapytany, czy oznacza to, że nadal będzie musiał uruchamiać generator, odparł: "Nie wiem. Postąpię zgodnie z nakazem rabina".
Harry de Quetteville
22.12.2006 - Daily Telegraph