Bóg się rodzi
Jakie święto obchodzimy corocznie 25 grudnia ? Czy Jezus Chrystus urodził się w grudniu? Czy w Izraelu rosną choinki? Dlaczego Święty Mikołaj chodzi w futrze i czapce? Boże Narodzenie to najpiękniejsze święta w roku, ale pobieżna analiza typowych świątecznych atrybutów i rekwizytów budzi podejrzenia, że nie wszystko się tu zgadza.
Tę historię zna chyba każde dziecko. Dwa tysiące lat temu, za panowania cesarza Augusta Oktawiana, namiestnik Imperium Rzymskiego w Judei, król Herod, ogłosił powszechny spis ludności. Każdy obywatel państwa żydowskiego miał zgłosić się w miejscu swego urodzenia i stawić przed urzędnikiem rejestrowym. W długą drogę przez pustynię ruszył także biedny cieśla Józef. Za nim, na osiołku, jechała jego brzemienna żona Maria. Kiedy dotarli do Betlejem, wszystkie gospody w mieście były pełne; święta rodzina musiała szukać schronienia w szałasie. Tu, na słomianym posłaniu, przyszedł na świat Syn Boży. Na pamiątkę tego wydarzenia cały chrześcijański świat obchodzi co roku święta Bożego Narodzenia.
Rys historyczny
Narodziny Chrystusa są bez wątpienia jednym z przełomowych punktów w dziejach ludzkiej cywilizacji. Rok, w którym przyszedł na świat Zbawiciel, został edyktem papieskim ogłoszony pierwszym rokiem naszej ery. Dociekliwy obserwator mógłby jednak zadać proste z pozoru pytanie - skoro tak, to dlaczego Boże Narodzenie obchodzimy 25 grudnia, a nie 1 stycznia? Właśnie, dlaczego?
Dokładnej daty urodzin Chrystusa próżno szukać w dostępnych źródłach, tak historycznych, jak i natchnionych. Mało tego - nie wiadomo nawet, czy Syn Boży istotnie przyszedł na świat zimą. Niektórzy badacze, zakładając prawdziwość opowieści biblijnej o pasterzach witających nocą Boskie Dzieciątko, przypuszczają, że narodziny Zbawiciela miały miejsce wiosną - wtedy to bowiem pasterze zostają do późnej nocy na pastwisku, aby odbierać porody jagniąt. Pierwsi chrześcijanie zamieszkujący południowo-wschodnie obszary Cesarstwa Rzymskiego czcili urodzenie Jezusa 6 stycznia, przy czym data ta była arbitralna i symbolizowała zarówno narodziny, jak i chrzest Syna Bożego. Tradycja świętowania Bożego Narodzenia w noc zimowego przesilenia utrwaliła się dopiero w 4 wieku naszej ery. W samym Rzymie święto to było obchodzone już w 336 roku, ale na przykład w Kościele Armeńskim, uznawanym za wspólnotę najbliższą tradycjom wczesnego chrześcijaństwa, data ta do dziś nie została usankcjonowana - Boże Narodzenie obchodzone jest tu w dalszym ciągu 6 stycznia. Warto zaznaczyć, że dzień ten w kalendarzu katolickim funkcjonuje jako święto Trzech Króli.
Trudno jest dziś dociec przyczyn, dla których hierarchia kościelna u zarania chrześcijaństwa przyjęła jako święto narodzenia Chrystusa 25 grudnia. Sądzi się, że decyzja ta była do pewnego stopnia podyktowana chęcią nawiązania do tradycji pogańskich. Pogląd ten jest ze wszech miar uzasadniony, ponieważ przesilenie zimowe to niezmiernie ważna data w kalendarzu astronomicznym. Najdłuższa noc w roku ma wymiar uniwersalny i symboliczny - odtąd dni będą coraz dłuższe, a noce coraz krótsze. Nic więc dziwnego, że już 4000 lat temu w starożytnej Mezopotamii obchodzono ten dzień jako święto narodzin boga Słońca, Marduka. Według mitologii perskiej pierwszego dnia zimy Marduk wyruszał na wojnę przeciwko siłom zła. U jego boku, zgodnie z tradycją, miał stanąć nowy król, a stary władca musiał oddać życie na ołtarzu. Aby oszczędzić życie panującemu władcy, na czas uroczystości obierano króla spośród przestępców skazanych na śmierć, odziewano go w królewskie szaty i obdarzano najwyższymi honorami. W kulminacyjnym punkcie uroczystości obdzierano "króla" z szat, chłostano i zabijano, oddając należne miejsce prawowitemu władcy. Nietrudno doszukać się w tym opisie analogii do chrześcijańskiej tradycji męki i zbawienia.
Nie przez przypadek święta Bożego Narodzenia zbiegły się w czasie z obchodami rzymskich Saturnaliów. Pogańskie obrzędy były do tego stopnia utrwalone w kulturze rzymskiej, że walka z nimi była w praktyce daremna. Chrześcijanie po prostu przejęli pewne formy rytuału i zaadaptowali je do własnych potrzeb. Podczas Saturnaliów Rzymianie urządzali wystawne uczty i wymieniali się upominkami, na Nowy Rok przystrajali domy zielonymi drzewkami, liśćmi lauru i lampionami. To także budzi pewne skojarzenia, prawda?
Proces integracji nowej tradycji z pradawnymi wierzeniami jest jeszcze bardziej czytelny, jeśli przeanalizować pogańskie obrządki ludów zamieszkujących obszary Europy Środkowej i Północnej. Szczepy germańskie i celtyckie, które na długo przed Chrystusem skolonizowały ogromne połacie dzisiejszej Europy, utrwaliły tradycję święta Yule. Ten pradawny rytuał, w kulturze słowiańskiej zwany Godami, był świętem narodzin Słońca i stanowił radosne, symboliczne uwieńczenie okresu zbiorów. Był to czas wystawnych uczt i odświętnego raczenia się płodami natury, które skrzętni gospodarze zebrali przed zimą. Na stołach przystrojonych sianem i kłosami zboża rozkładano słodkie ciasteczka, miód, grzyby, suszone owoce, mięsiwo i ryby. Obok stołu stawiano zielone drzewko - przeważnie jodłę lub świerk - symbol wiecznie odradzającej się przyrody.
Święto Yule wyjątkowo uroczyście obchodzone było na Półwyspie Skandynawskim, zwłaszcza na tych terenach, gdzie słońce na wiele dni znika z nieboskłonu. Na kilka dni przed świętem posłańcy na szczytach wzgórz mieli wypatrywać pierwszych promieni słonecznych. Kiedy wracali z radosną wieścią do swych osad, przyjmowano ich obfitym poczęstunkiem. Gdy więc w noc wigilijną staniesz w oknie, wypatrując pierwszej gwiazdki, zadumaj się przez chwilę nad niezmierzoną głębią ludzkiej tradycji.
Nie sposób zatem oprzeć się wrażeniu, że święta Bożego Narodzenia są w duchu o wiele bliższe pogańskim rytuałom i tradycjom kultu płodności niż nauce Pisma Świętego. Niemal wszystkie ważne elementy świątecznej scenografii wywodzą się w prostej linii z wierzeń ludów północy. Dlatego też ojcowie Reformacji, Marcin Luter i Jan Kalwin, tak zdecydowanie występowali przeciwko celebracji świąt Bożego Narodzenia. I właśnie dlatego w purytańskim Bostonie w 1659 roku zakazano świętowania Bożego Narodzenia. W Ziemi Świętej rosną nie choinki, lecz palmy i drzewa oliwne, a opady śniegu zdarzają się tam raz na sto lat. Jeśli dalej masz wątpliwości, przypomnij sobie, gdzie mieszka Święty Mikołaj. No gdzie? W Norwegii!
Choinko zielona
Świątecznie przystrojona choinka, ozdoba wigilijnego wieczoru, jest także nawiązaniem do pogańskiej tradycji Godów, jednak tradycja ta sięga o wiele dalej wstecz. Drzewka, girlandy oraz ozdoby z zielonych roślin i liści używane były powszechnie od zamierzchłych czasów jako symbol odwiecznej natury - i to nie tylko w naszym kręgu kulturowym, ale także w Chinach i starożytnym Egipcie. Jednak świąteczne drzewko bożonarodzeniowe jest bezpośrednim rozwinięciem XVIII-wiecznego obyczaju niemieckiego.
Zwyczaj ozdabiania drzewka to nawiązanie do ozdoby używanej w średniowiecznych spektaklach religijnych traktujących o wygnaniu z Raju - w inscenizacjach pasyjnych używano żywego drzewka przystrojonego jabłkami, które miało symbolizować rajskie drzewo wiadomości dobrego i złego. Stopniowo wzbogacano drzewko o kolejne elementy: wafle i ciasteczka (metafora hostii) oraz świeczki (symbol Chrystusa). W Polsce choinka po raz pierwszy stanęła na obszarach zaboru niemieckiego i pruskiego, stopniowo zyskując sobie popularność także w zaborze rosyjskim. W Anglii tradycja ozdabiania choinki rozpowszechniła się dzięki pochodzącemu z Niemiec księciu Albertowi, mężowi królowej Wiktorii.
Piękną legendę o źródłach tradycji świątecznego drzewka przeczytać można w żywocie Św. Bonifacego. Podanie głosi, że ten angielski mnich, wysłany z misją szerzenia wiary chrześcijańskiej wśród plemion germańskich, idąc ścieżką w puszczy natknął się na grupę pogan, którzy przygotowywali się do złożenia krwawej ofiary z małego chłopca. Oburzony duchowny wyrwał topór z dłoni jednego z pogan i jednym ciosem zwalił na ziemię olbrzymi dąb stojący na środku polany. Ku zdumieniu wszystkich, na miejscu drzewa wyrosła mała choinka. Trzeba przyznać, że święty wykazał się nie lada odwagą, ponieważ dąb był w mitologii germańskiej symbolem samego Thora, wielkiego wojownika i boga piorunów.
Co nam niesiesz, Mikołaju ?
Dzieci nie wierzą już w Świętego Mikołaja - sam pamiętam rozczarowanie, jakiego doświadczyłem dzieckiem będąc, gdy do pokoju wkroczył odziany na czerwono jegomość z siwą brodą i w butach mojego wujka. Św. Mikołaj, jeden z pomniejszych świętych w panteonie katolickim, zyskał sobie w tradycji zachodniej ogromną popularność i do dziś kojarzony jest z tradycją Bożego Narodzenia. Początków kultu świętego należy dopatrywać się w postaci Mikołaja, biskupa Myry w Azji Mniejszej (dzisiejsza Turcja), żyjącego w IV wieku n.e. Za panowania cesarza Dioklecjana Mikołaj był więziony i prześladowany wraz z innymi chrześcijanami. Ułaskawiony przez cesarza Konstantyna, objął tron biskupi i uczestniczył w historycznym Synodzie Nicejskim (325). Biskup Mikołaj wsławił się niezwykłą hojnością wobec ubogich. Wieść niesie, że opłacił wiano trzem biednym kobietom, aby uchronić je od życia w nierządzie. Inna legenda głosi, że przywrócił do życia troje dzieci posiekanych przez rzeźnika, który chciał zrobić z nich podroby. W 1087 roku szczątki świętego zostały wykradzione z rąk niewiernych przez włoskich kupców i przewiezione do Bari we Włoszech. Kaplica w Bari była w okresie Średniowiecza jednym z czołowych miejsc kultu pielgrzymkowego w Europie. Św. Mikołaj jest patronem organizacji charytatywnych, bractw kupieckich, dzieci, panien na wydaniu oraz żeglarzy. Jest także świętym patronem Grecji i Rosji. Religijny kult świętego zachował się jedynie w kościele greckokatolickim i prawosławnym; na terenie Europy jego znaczenie stopniowo zanikało; kult przetrwał jedynie w protestanckiej Holandii.
Bożonarodzeniowy wizerunek Świętego Mikołaja przybiera wiele form. W Polsce czcimy go 6 grudnia, podczas gdy w wielu krajach Europy Zachodniej jego przybycie wiązane jest z nocą wigilijną. Dzień Świętego Mikołaja (6 grudnia) od XII wieku obchodzono na terenie dzisiejszej Holandii i Niemiec oraz w niektórych regionach Francji jako święto religijne, połączone z tradycją rozdawania upominków dzieciom oraz ubogim.
Holenderskie dzieci uważają, że Sinterklaas przybywa statkiem, dzierżąc pod pachą ogromną księgę, w której zapisane są dobre i złe uczynki dzieci; dobre dzieci nagradzane są podarkami, a złe zabierane do czyśćca przez pomocnika, Czarnego Piotrusia. Sinterklaas jest starcem o surowym obliczu, odzianym w szkarłatny płaszcz biskupi, z mitrą na głowie i pastorałem w ręce. W tradycji niemieckiej Święty Mikołaj podróżuje na białym koniu, a towarzyszy mu pomocnik o imieniu Knecht Rupert lub Pelzebock, niosąc worek prezentów i rózgę - każdemu wedle zasług. W krajach skandynawskich dzieci wypatrują elfa, zwanego julenisse lub juletomte, natomiast w Rosji prezenty rozdaje Died Moroz, starzec odziany w srebrne futra. Dzieci włoskie dostają prezenty dopiero 6 stycznia - przynosi je La Befana, dobra wróżka w czarnej sukni, zaś w krajach hiszpańskojęzycznych podarunki rozdają Trzej Królowie.
Współczesny obraz Świętego Mikołaja jest w dużej mierze utożsamiany z amerykańskim Santa Clausem, grubym, jowialnym staruszkiem, który w noc wigilijną mknie po niebie saniami zaprzężonymi w renifery i wrzuca prezenty przez komin. Ten wizerunek został utrwalony przez holenderskich pielgrzymów, którzy w XVII wieku przybyli do Nowego Świata uciekając przed prześladowaniami. Dzisiejszy Santa Claus jest wiernym odbiciem ilustracji autorstwa rysownika Thomasa Nasha zamieszczanych w latach 60 XIX wieku w amerykańskim piśmie Harper's Weekly.
Święty Mikołaj powoli, acz nieuchronnie, staje się postacią medialną, porównywaną przez wielu do wizerunków Myszki Miki i Kaczora Donalda. Sprzyja temu hollywoodzka produkcja - na nasze ekrany w tym roku trafiła disneyowska opowieść o czerwononosym reniferze z zaprzęgu Santa Clausa. W amerykańskich gazetach co rok powraca pewna opowieść, oparta rzekomo na fakcie: otóż pewien dom handlowy w Japonii na przedświątecznej wystawie zamieścił ponoć niecodzienną szopkę. W centrum ekspozycji widniał szeroko uśmiechnięty Święty Mikołaj... przybity do krzyża. Projektant, mimo szczerych intencji, miał wyraźne kłopoty z interpretacją obcej tradycji. Znawcy tematu twierdzą, że jest to historia wyssana z palca, niemniej jednak w 1997 roku wiele kontrowersji i protestów wśród religijnych grup w USA wzbudził obraz autorstwa Roberta Cenedelli przedstawiający ukrzyżowanego Mikołaja. Zdaniem artysty, ów odważny wizerunek miał być wyrazem protestu przeciwko powszechnej komercjalizacji świąt Bożego Narodzenia.
Świąteczny marketing
Święta Bożego Narodzenia rzeczywiście coraz częściej przybierają formę przesłodzonego, sentymentalnego i familijnego spektaklu. Mieszkańcy Australii, z uporem godnym lepszej sprawy, w samym środku lata kupują sztuczny śnieg w aerozolu, by spryskać okna odświętnym szronem. Chrześcijańskie na pozór święto jest z równym nabożeństwem i powagą celebrowane w katolickiej Hiszpanii i w shintoistycznej Japonii. W erze postępującej globalizacji kulturowo-cywilizacyjnej "Christmas" stało się świętem marketingowym - jedyną i niepowtarzalną okazją do wyprzedania zapasów sklepowych przed zamknięciem bilansu rocznego. Smutne to, lecz prawdziwe. W Polsce tendencje te nie są jeszcze na szczęście tak wyraźne jak na Zachodzie, ale i do nas docierają obce trendy. Świąteczny indyk na modłę amerykańską nie ma na razie szans w konfrontacji z rodzimym karpiem, ale kto wie, jak długo mu się oprze?