Wszystko zaczęło się trzy tysiące lat temu, kiedy Platon w swoim utworze Timaios zawarł opowieść o tajemniczej, wysoko rozwiniętej cywilizacji, zamieszkującej wyspę czy też kontynent. Opisał ją następująco:
Potęga owa posiadała wyspę przed cieśniną, która nazywała się u was Kolumnami Heraklesa. Wyspa ta była większa od Libii i Azji razem wziętych. Podrózni owych czasów mogli dostawać się z tej wyspy na inne, a z nich na cały kontynent przeciwległy, który rozciągał się dokoła tego prawdziwego morza.[...]
Na tej wyspie kwitła wielka i zdumiewająca potęga królewska, której podlegała cała wyspa oraz wiele innych wysp i części kontynentu. Ponadto z tej strony cieśniny królestwo to obejmowało okolice Libii aż do Egiptu i Europę aż po Tyrrenię.[...][...] lecz najwięcej rzeczy potrzebnych do życia dostarczała im sama wyspa: przede wszystkim tego, czego dobywa się z kopalni - metale zarówno twarde jak topliwe.[...] Wszystko to zbierając na swojej ziemi, mieszkańcy Atlantydy pobudowali świątynie, królewskie pałace, porty, warsztaty do budowy okrętów i zorganizowali całą resztę kraju w następującym porządku. Pobudowali mosty na kolistych odnogach morskich, które otaczały stare macierzyste miasto[...]
Zbudowali oni, począwszy od morza, kanał szeroki na trzy pletry, głęboki na sto stóp i długi na pięćdziesiąt stadiów aż do najbardziej zewnętrznego pierścienia i otworzyli wjazd od morza do owego pierścienia jak do portu.
Tam urządzili wąskie wejście do portu wystarczające dla największych statków. Następnie w pierścieniach z ziemi otworzyli przejścia na wysokości mostów takiej szerokości, iż tylko jeden trójrzędowiec mógł się przedostać z jednego pierścienia do drugiego. [...]
Historia zasłyszana od Solona, przedstawia mocarstwo władane przez królów, panujących nad wieloma wyspami i lądem, nad Libią i terenem do granic Egiptu. Obfitujące w żywność, porty i bogactwa państwo nagle zaczęło być niszczone przez trzęsienia ziemi i potopy, aż pewnego dnia, około 12000 lat temu wyspa (kontynent) zapadła się pod ziemię.
Tajemnicza kraina zniknęła z powierzchni ziemi niemal momentalnie, co sprawiło, że naukowcy do tej pory zastanawiają się nad naukowym wytłumaczeniem tej katastrofy.
W następnym okresie pojawiły się trzęsienia ziemi oraz powodzie. W ciągu jednego dnia i jednej strasznej nocy cała wasza armia w jednym momencie zapadła się pod ziemię. Podobnie znikła cała Atlantyda, pochłonięta przez morze.[...]
Filozof opisuje także, w jaki sposób powstał ląd, wskazując jednocześnie na kult boga morza wyznawany przez jego mieszkańców.
Wg przekazów, gdy bogowie przydzielali sobie ziemie, Atlantyda przypadła Posejdonowi, który oddał ją jednemu z sześciu synów, Atlasowi, zrodzonemu z Klejto, jedynej córki Euenora i Leukippe.
Choć Arystoteles nie dał wiary Platońskiej opowieści, realność opisu sprawiła, że uczeni starożytni uznali historię za prawdziwą, zwłaszcza, że Proklos, filozof z V wieku naszej ery wspomniał o Greku Krantorze, który widział w Egipcie zapiski o zaginionym lądzie.
Cywilizacji Atlantydów przypisuje się wiele odkryć, które miały być przekazane innym kulturom. Przykładowo wynalezienie elektrycznych baterii, którą odnaleziono w Bagdadzie, zegar astronomiczny z brązu w drewnianej obudowie z kołami zębatymi w środku, odkryty w 1900 r. przez greckich nurków czy wreszcie kopie czaszki ludzkiej wykonanej w górskim krysztale, na które natrafiła Anna Mitchell-Hedges w mieście Majów w Belize.
Początkowo uważano, że odkryta przez Kolumba Ameryka to sławna Atlantyda. Jednak w zapiskach Platona pisało o całkowitym zniszczeniu krainy, a nowy kontynent był cały i zamieszkały przez bogate kultury Majów i Inków.
Potem przyrównywano Atnantydę do Skandynawii, porównując jej położenie i linię brzegową, co z resztą szybko zostało obalone przez poszukiwaczy.
Jezuita Athanasius Kircher dokonał rekonstrukcji zatopionego kontynentu. Założył, że jej położenie określają Wyspy Kanaryjskie, Azorskie i Flannan, które rzekomo miały być grzbietami gór zatopionej Atlantydy. Jak się potem okazało, wiele teorii skłaniają się ku jego odkryciu.
W XVIII wieku opat Baily doszedł do wniosku, że Ląd znajdował się na terenie Morza Arktycznego, w rejonie Spitzbergenu. Twierdził, że dawniej klimat był o wiele cieplejszy i kiedy zaczął się oziębiać, Atlantydzi musieli opuścić kraj, przy czym rozeszli się do Chin, Egiptu, Indii i Palestyny, przenosząc tam część swojej kultury.
Buffon, francuski uczony twierdził, że Atlantyda znajduje się w pobliżu Afryki, a wyspy Św. Heleny i Wniebowstąpienia są świadectwem ich istnienia.
W XIX wieku Abraham Norow, rosyjski uczony i podróżnik powiedział, że zaginiony ląd istniał na całym obszarze Morza Śródziemnego, od Cypru do Sycylii, co zgadzałoby się z wymiarami podanymi przez Platona.
Tezę tą poparł A. Karnożycki, który umiejscowił krainę na wyspach Morza Egejskiego, a "słupy Heraklesa" przy zachodnim ujściu Nilu. Poparł ją tym, że miasto, skąd pochodzą informacje Platona, leży niedaleko od tego miejsca. Dlatego też ląd winien się znajdować w "centrum kultury świata starożytnego" i miał być Egeą, a nie Atlantydą.
Teorie obu rosyjskich uczonych znalazły potwierdzenie w wykopaliskach Henryka Schliemanna i Artura Evansa, którzy odkryli na Krecie pozostałości po kulturze zdecydowanie przewyższającą grecką, min. tabliczki z tajemniczymi znakami i świątynie o wiele wieków starsze od iliadowskich.
Hipoteza ta zostałaby prawdopodobnie przyjęta powszechnie do nauki gdyby nie odkrycie badacza Leo Frobeniusa, który w 1910r. odnalazł na terenie obecnej Nigerii starożytne miasto Ife głowę boga morza Olokuna, wykonaną w brązie. Podróżnik stwierdził, że postać boga przedstawia Posejdona, a mieszkający tam Jarubowie muszą być potomkami Atlantydów, gdyż podobnie ubierają się w ciemnoniebieskie szaty. Dodatkowe rosnące tam palmy miały symbolizować drzewo dające pokarm, napój i olej.
Na tym nie koniec, bo trzy mata później profesor geologii Pierre Termier ogłosił, że dno Oceanu Atlantyckiego ukształtowało się niedawno, a przed ruchami tektonicznymi obszaru Wysp Azorskich dochodziło do bardzo silnych zapadlisk.
Na Atlantyku miała więc istnieć duża wyspa lub mały kontynent, który zapadł się nieoczekiwanie. Pozostałością po nim miały być Wyspy Azorskie, Kanaryjskie oraz Madera i na tym obszarze powinno się szukać szczątków zaginionej cywilizacji.
Żeglarze w XIV wieku, szukając śladów lądu, nie odnaleźli niczego szczególnego na Maderze. Natrafili natomiast na plemię Guanczów, które uznali za bezpośrednich spadkobierców kultury Atlantydów. Odnalezieni ludzie znali pismo, urządzenia użyteczności publicznej i symbole astronomiczne. W swych zwyczajach mieli ćwiczenia zapaśnicze, wykonywanie w święta narodowe oraz zamiłowanie do muzyki. Obecnie jednak trudno sprawdzić relacje żeglarzy, gdyż plemię zostało wytępione przez Hiszpanów. Wiadomo jedynie, że przodkowie Gauczów osiedlili się tam w V. W. p.n.e. oraz, że nie odnaleziono żadnych pozostałości królewskich twierdzy czy obróbki metali.
Znaleziska geologiczne świadczą również za tym, że Wyspy Azorskie nie są pozostałościami zatopionego kontynentu, lecz wierzchołkami wulkanów, wznoszących się z dna Atlantyku. Azory składają się z dziewięciu wysp, położonych w rejonie Grzbietu Północnoatlantyckiego ponad płaskowyżem znajdującym się na głębokości 2000m. Co ciekawe, w okolicach Azorów, poniżej poziomu morza odkryto źródła słodkiej wody. Jednakże jak dotąd, odkopano tam jedynie miedzianą bransoletkę w 1920r. oraz okrągłą wapienna tarczę z dziurką, podobną do odnalezionych w kamiennych grobowcach w Czechach.
N. F. Żirov, rosyjski geolog, w 1964r. opublikował teorię, zgodnie z którą Atlantyda składała się z trzyczęściowego kontynentu, a wyspa Azorów stanowiła część najbardziej wysuniętą na północ. Należały do niej również Antylia i pozostałości archipelagu, tworzące obecnie Wyspy Św. Piotra i Pawła. Jak na razie nie odnaleziono tam żadnych przedmiotów wykonanych ludzką ręką, co potwierdzałoby tą teorię.
Do roku 1920 opublikowano 1700 prac naukowych i utworów literackich na temat zaginionego lądu. Badacze twierdzą, że na całym świecie odnaleźć można elementy kultury Atlantów, przejętej przez późniejsze kultury, np. kult boga Słońca, mumifikacja zwłok, pismo hierograficzne i alfabetyczne, posągi boga morza, dwunastomiesięczny kalendarz, budowanie piramid, ofiary z dziewcząt-kapłanek czy obróbka metali.
W 1926r. radziecki uczony Bogajewski ogłosił, że cywilizacja znajdowała się na zatopionej wyspie, która była odłamkiem Afryki w rejonie między Cieśniną Gibraltarską. Pozostałości dawnej kultury spotkać można było u Tuaregów. Dowodem na poparcie jego hipotezy miał być starożytny grobowiec królowej Libijczyków oraz niespotykane rysunki skalne.
W tym samym roku badacz Ameryki Południowej wyruszył szukać śladów Atlantydy w głąb amazonki. Kierował się legendami Indian o tym, że biali ludzie ukrywają się tam w starożytnym mieście.
Wielu atlantologów uważało, że Atlantydzi skolonizowali Amerykę i przenieśli część cywilizacji do Egiptu, Międzyrzecza, Indii i Chin, prawdopodobnie po zniszczeniu ich lądu. Przenieśli tam swoje bóstwa, skąd podobieństwo ich wyglądu w wielu kulturach oraz zdobycze swojej kultury w postaci wytopu metali czy sztuki pisania. Zastanawiające jest podobieństwo głowy starożytnych Olmeków, kultury, z której wywodzili się Majowie, oraz Sfinksa. Czyżby obie kultury wywodziły się od jeszcze starszej cywilizacji Atlantydów?
Teorię tą zdawałoby się potwierdzać odkrycie amerykańskiego badacza J. Mansona Valentine, a mianowicie Droga Bimini, odnaleziona w płytkiej wodzie Małej Ławicy Bahama w latach pięćdziesiątych naszego wieku. Były to bloki skalne długości 3-6 m, ułożone w kształcie litery J w dwóch przeciwległych rzędach i zakopane w piasku. Na wschód od tych wysp, badacz odnalazł ogromną kamienną budowlę w kształcie trójkąta z przylegającym do niej prostokątem długości 100m. Otoczoną kamiennym wałem, przez który ciągnął się kanał. Na północ od tej budowli można było rozpoznać jeszcze trzy inne struktury w kształcie koła. W sumie odkrył 30 miejsc, w których mogły znajdować się podwodne ruiny.
Profesor David Zink w latach siedemdziesiątych przebadał znalezisko i wykluczył powstanie drogi drogą naturalną. Stwierdził, że nie można jednak określić czasu powstania kamiennego miasta, wiadomo jedynie, że dawna linia brzegowa zatonęła w morzu około 8000 lat temu. W trakcie nurkowania odnaleziono dwa twory w kształcie koła zębatego. Czyżby pozostałości po zaginionej cywilizacji?
Dokładna analiza tekstów Platona wskazuje na Ocean Atlantycki. Wielu geologów i oceanografów skłania się ku tezie, że ocean pokrył istniejący kiedyś ląd. Potwierdzeniem tych słów jest wynik badań ekspedycji oceanograficznej, która na pokładzie "Albatrosa" dokonała odkrycia słodkowodnych warstw planktonu, który wskazuje na to, że kiedyś było tam jezioro. Również fakt, że przy ujściu rzek Ameryki i Afryki ciągną się podwodne kaniony, wskazuje na płynięcie tamtędy rzek, co zwiększa prawdopodobieństwo istnienia w tych rejonach Atlantydy.
Badacze umiejscawiają krainę na oceanie głównie dlatego, że istnieje tam Grzbiet Śródatlantycki, który ma być pozostałością po kontynencie. Czy jednak na pewno? Wielu z nich ocenia utworzenie się masywu na kilka milionów lat, co eliminuje teorię Atlantydów.
W 1953r. Jurgen Spanuth wysunął hipotezę, że ląd znajdował się na Morzu Północnym, na wschodniej krawędzi Helgolandu. Królestwo miało dodatkowo obejmować tereny Danii, Skandynawii Południowej i północnych Niemiec. Około 1200r. p.n.e. tereny te padły ofiarą wielkich powodzi. Spanuth odkrył płaskie wzgórze w odległości około 9 km od Helgolandu, którego wymiary odpowiadały wymiarom podanym przez Platona. Atlantydzi mogli wydobywać metale, gdyż cały Helgoland zawiera wiele rud żelaza. Wojny wyspiarzy opisane przez Platona mogły być skutkami historycznie udowodnionej inwazji północno-morskich narodów w XIII w. p.n.e.
James W. Mavor odrzucił ją, skłaniając się ku Morzu Śródziemnemu, ku wyspie Thera. Około 3450 lat temu większa część wyspy została zniszczona wskutek erupcji wulkanu Santorin. Patrząc obiektywnie, teoria czynnego wulkanu, który unicestwił wyspę, jest najbardziej prawdopodobna. Wspominane przez Platona trzęsienia ziemi mogły poprzedzać tenże wybuch.
Ostatnio Rand i Rose Flem-Ath doszli do wniosku, że zaginiona ziemia znajduje się pod lodowcami Antarktydy. Doszli do tego na podstawie teorii, jaką wysnuł geolog Charles Hapgood. Przebadał on dokładnie mapę Antarktydy, pochodzącą z 1531r. która przedstwiała linię brzegową kontynentu z czasów, gdy nie było na nim lodu. Potwierdziły to badania przeprowadzone w 1949r. przez ekspedycja Byrd pobrała w Morzu Rossa próbki wiertnicze, które jednoznacznie udowodniły, że kiedyś kontytnet był wolny od lodu. Paleomagnetyczne badania skał wykazały, że przed 17000 lat rozpoczęło się ostatnie przemieszczenie bieguna, które trwało 5000 lat i spowodowało zlodowacenie Antarktydy. Czyżby pod lodowcami znajdowały się pozostałości mitycznego państwa?
W 1953r. Hapgood powiedział, że narastająca czapa lodowa na biegunach, stając się coraz cięższa, ściąga skorupę ziemską. Mówił, że zjawisko to może czasami zachodzić bardzo szybko, grzebiąc całe kontynenty. Obecnie to zjawisko nazywane jest dryfem kontynentów, z tym, że naukowcy twierdzą, że prędkość nie przekracza 16 km na milion lat i nie może przyśpieszyć tak szybko, by zniszczyć ląd. Jeśli mieliby rację, wysoko rozwinięta kultura zostałaby zmieciona z powierzchni zieli w czasie nagłego dryfu Antarktydy. Za tą teorią przemawiają również odnalezione w 1513 r. przez Piri Reisa mapy świata z dokładnie odwzorowaną linią brzegową pokrytego lodem kontynentu.
Naukowcy zastanawiają się nad autentycznością historii Atlantydów. Ważne jest to, że Platon wspomina źródła swoich informacji, a mianowicie stare pismo greckie, które nie zachowało się do czasów obecnych. Jednak w końcu ubiegłego wieku odkryli na terenie Grecji starszą kulturę, co potwierdzałoby słowa Platona. Autor wskazuje również na Sais, miasto w Egipcie, a dokładniej na świątynię bogini Neit. Wg egiptologów świątynia stanowiła doskonałe miejsce na przechowywanie legendy. Bogini, której postawiono świątynię pochodzi bowiem z Libii, skąd właśnie mogła dotrzeć opowieść.
Sceptycy powołują się na mityczność utworu Platona, który był filozofem, a nie historykiem. W swoim trzecim dialogu - Państwie, opisał historię Era, Ormianina, który odbył podróż do świata pozagrobowego, a następnie powrócił do świata żywych. Wspominał również o walce Atlantydów z Ateńczykami. Czyżby miał na myśli starszą kulturę odkrytą na terenach Grecji?
Przyjmując fantastyczność tej opowieści, inaczej należy spojrzeć na istnienie Atlantydy. Może filozof chciał tylko przekazać w ten sposób swe poglądy na wygląd idealnego państwa, zamiast odwoływać się do czasów sobie obecnych, skłonił się ku przeszłości i wyobraźni słuchających?
Jak dotąd nie odnaleziono żadnego zabytku czy pamiątki istnienia opisanego ludu. Naukowcy do tej pory snują przypuszczenia dotyczące miejsca pogrzebania kontynentu. Marzenia o przejęciu wiedzy Atlantydów do tej pory spędzają sen z powiem narwanym poszukiwaczom skarbów i słynnej skarbnicy wiedzy naszego świata.
Jeden z intelektualnych filarów naszej kultury, słynny filozof starożytny - Platon, w dwóch swoich dziełach "Timaios" i "Kritias" daje niezwykły opis dawno temu zaginionej cywilizacji.
Przekaz Platona
Platon swój opis zaczerpnął od żyjącego wcześniej Solona, greckiego kupca i podróżnika, który w VI w. p.n.e. zawędrował do Egiptu i zasłyszał tę opowieść od kapłanów egipskich. Dzisiaj wiemy o niej na zasadzie swoistego "głuchego telefonu". Platon bezpośrednio historię tą odziedziczył po Sokratesie, którego był uczniem. Ten widział o niej z opowiadania Kritiasa i Timaiosa, które usłyszał w czasie jednej z dyskusyjnych debat w jego domu w Atenach. Sam Kritias znał tą "legendę" od swojego dziadka. Ten zaś słuchał jej z wypiekami na twarzy od jednego ze słynnych 7 mędrców antycznego świata - Solona.
Solon wiele podróżował. Dotarł też do Egiptu, gdzie w Sais miejscowi kapłani opowiedzieli mu niezwykłą historię o wielkiej cywilizacji zamieszkującej niegdyś potężny ląd na Atlantyku, który zaginął w wielkiej katastrofie ok. 10 000 lat temu. Oto wybrane fragmenty "Dialogów" Platona na ten temat:
Stary kapłan egipski mówi do Solona:
"Młode dusze macie wszyscy. Nie macie w nich żadnego dawnego mniemania, opartego na starych podaniach, ani żadnej wiedzy okrytej siwizną wieków. A przyczyna tego taka. Wiele razy i w różnym sposobie przychodziła zguba rodzaju ludzkiego i będzie przychodzić nie raz. Od ognia i od wody największa a nie zliczonych przyczyn inne, krócej trwające."
Atlantyda:
"Wtedy to morze było tam dostępne dla okrętów. Bo miało wyspę przed wejściem, które wy nazywacie Słupami Heraklesa. Wyspa ta był większa o Libii i Azji razem wziętych. (...) Otóż na tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo pod rządami królów, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego. Oprócz tego, po tej stronie oni panowali nad Libią aż do granic Egiptu i nad Europą aż po Tyrrenię. Wtedy cała ta potęga zjednoczona próbowała jednym uderzeniem ujarzmić Wasz kraj i całą okolicę Morza Śródziemnego."
Jaki był jej początek?
Otóż według platońskich tekstów dawno temu bogowie podzielili między siebie całą naszą planetę.
Jeden z nich Posejdon
"(...) dostał w udziale wyspę Atlantydę. (...) Tam mieszkał jeden z tych ludzi, którzy się tam na początku byli urodzili z Ziemi, a nazywał się Euenor. Mieszkał tam z żoną Leukippą.
Oni mieli jedyną córkę Kleito. Kiedy dziewczyna była już na wydaniu, umiera jej matka i ojciec. A ją sobie upodobał Posejdon, więc obcuje z nią." Gdy jego potomstwo z Ziemianką rozmnożyło się, podzielił pięknie urządzoną wyspę na dziesięć części i ustanowił na niej dziesięciu królów. Posejdon każdemu ze wspomnianych synów dał panowanie nad wieloma ludźmi i rozległą krainą. Najstarszemu, Atlasowi, od którego miałaby pochodzić nazwa oceanu Atlantyckiego, dał największą władzę.
"Bogactwo posiadali tak olbrzymie, jakiego ani przedtem nigdy w żadnym królestwie nie było, ani też kiedykolwiek później łatwo nie powstanie". Przez wiele lat wyspa była wzorowo rządzona i panowały tam dobre obyczaje. Wszystko to jednak z czasem minęło. Kiedy wśród mieszkańców Atlantydy
cząstka boża wygasła stali się pełni chciwości iniesprawiedliwości. Wtedy przyszedł koniec. Bóg bogów Zeus zobaczył, że "marnuje się ród" i zesłał karę.
Cywilizacja Atlantydów:
"Atlasa ród był liczny i sławny. Królem był zawsze najstarszy i najstarszemu z rodu przekazywał władzę. W ten sposób przez wiele pokoleń utrzymywali władzę królewską. Bogactwo posiadali tak olbrzymie, jakiego ani przedtem nigdy w żadnym królestwie nie było, ani też kiedykolwiek później łatwo nie powstanie. Byli zaopatrzeni we wszystko czego było im potrzeba w mieście i w reszcie kraju."
"Wszystko to wtedy wydawała ta wyspa, będąca jeszcze pod słońcem, wyspa święta, wyspa piękna i przedziwna - w obfitości nieprzebranej."
"Te koliste kanały morskie, które otaczały dawną stolicę, naprzód połączyli mostami otwierając w ten sposób drogę do zewnątrz i do królewskiego zamku (...). Rozkopali wejście tak szerokie, że mogły w nie wpływać największe okręty, dlatego, że brzegi pierścieni miały dostateczną wysokość ponad poziom morza. Największy z tych pierścieni, przez który morze przepuszczano, był szeroki na trzy stadia, a następny pierścień ziemny był mu równy."
Organizacja władzy:
"Z tych dziesięciu królów każdy panował w swojej części i w swoim miejscu nad ludźmi i nad większą częścią praw. Karał i skazywał na śmierć kogo chciał. Jednakże ich zależność wzajemna i stosunki między nimi były ustalane według nakazów Posejdona, jak i to prawo przekazywało i pismo, które przodkowie kazali wyryć na słupie mosiężnym, który na środku wyspy stał w świątyni Posejdona". Oni zbierali się co pięć lat albo na przemian co sześć(...) a zebrawszy się, naradzali się nad sprawami wspólnymi, dochodzili, czy ktoś jakiegoś przestępstwa nie popełnił, i odbywali sądy.
"(...) a najdonioślejsze prawa zabraniały im kiedykolwiek podnosić broń przeciw drugiemu, a zobowiązywały wszystkich do pomocy wzajemnej..."
Początek kryzysu:
Przez wiele pokoleń, pokąd im starczyło natury boga, słuchali praw i odnosili się życzliwie do bóstwa, którego krew w nich płynęła. Ich postawa duchowa nacechowana była prawdą i ze wszech miar wielkością. Łagodność i rozsądek objawiali w stosunku do nieszczęść, które się zawsze zdarzają (...) lekko znosili jakby ciężar, masę złota i innych dóbr; nie upajali się zbytkiem i bogactwo ich nie zaślepiało i nie prowadziło do utraty panowania nad sobą. Bardzo trzeźwo i bystro dostrzegali, że i to wszystko pod wpływem miłości wzajemnej przy dzielności wzrasta, ale jeśli te rzeczy brać serio i cenić, wtedy one giną, a z nimi razem ginie miłość i dzielność.(...) Ale kiedy w nich cząstka boża wygasła dlatego, że się często z wieloma pierwiastkami ludzkimi mieszała, i ludzka natura zaczęła brać górę, wtedy już nie umieli znosić tego, co w nich było, zrobili się nieprzyzwoici i kto umiał patrzeć, ten widział już ich brzydotę, kiedy zatracali to co najpiękniejsze pośród największych dóbr. Tym, którzy nie potrafią dojrzeć życia naprawdę szczęśliwego, wydawało się właśnie wtedy, że są osobliwie piękni i szczęśliwi, kiedy ich napełniała chciwość niesprawiedliwa i potęga.
Koniec
Otóż bóg bogów, Zeus, królujący zgodnie z prawami, umiał dojrzeć taki stan rzeczy, zobaczył, że się marnuje ród, który był jak się należy, wiec karę im wymierzyć postanowił, aby się opamiętali, nabrali rozumu i zaczęli panować nad sobą, więc zebrał wszystkich bogów do ich prześwietnej siedziby, która się wznosi nad środkiem całego świata, zaczem widzi wszystko co ma udział w powstawaniu, a zebrawszy powiedział...:
Tu dialog się urywa.
Błąd w mapach google :)