Nowożytny spirytyzm - fotografowanie duchówSpirytyzmem, od łacińskiego spiritus – duch, nazywa się pogląd uznający istnienie duchów oraz dusz zmarłych i możliwość kontaktu z nimi, najczęściej przy pomocy mediów, czyli osób szczególnie w tej dziedzinie uzdolnionych. W czasie tak zwanego seansu spirytystycznego przywołany duch przekazuje medium jakieś słowa, pouczenia, rady, orędzia, a medium przekazuje je zainteresowanym osobom.To bardzo stara praktyka, szamani i czarownicy w religiach pierwotnych kontaktują się z duchami, Babilończycy wierzyli, że mogą oglądać duchy w ofiarnym ogniu, w Grecji znajdowały się świątynie poświęcone nekromancji, czyli kontaktowi ze zmarłymi.
W Księdze Powtórzonego Prawa został sformułowany zakaz porozumiewania się z duchami i zmarłymi. Biblia zabrania, ale wcale nie neguje takiej możliwości
- (przypadek wywoływania ducha Samuela przez czarownicę z Endor).
Za początek nowożytnego spirytyzmu uważa się datę 31 marca 1848, która ma związek z dziwnymi wydarzeniami, jakie miały miejsce w domu amerykańskiej rodziny Foxów. Otóż ta rodzina przeprowadziła się w 1847 do nowego domu w Hydesville w stanie Nowy Jork. Nocą w owym domu były słyszalne różne hałasy, odgłosy i postukiwania, które czasami budziły domowników.
Rok później hałas był jeszcze bardziej nieznośny. Którejś nocy nieletnie córki Foxów:
Margarette i Kate, do rytmu klaskania. zaczęły na te hałasy odpowiadać klaskaniem w dłonie i o dziwo rytm stukotów dostosował sięTo był początek komunikacji z duchem. Dzięki stawianym prostym pytaniom na odpowiedź tak lub nie dowiedziano się, że hałasuje duch, który został zabity dla pieniędzy przez poprzedniego lokatora.
Sprawdzona w archiwum historia domku potwierdziła te fakty, a w piwnicy znaleziono szkielet zamordowanego osobnika, niejakiego Charlesa B. Roen’a.Odgłosy dobiegające ze schodów prowadzących na piętro oraz z dachu domu miała również słyszeć ich matka. Od tego czasu
siostry Fox stały się sławne jako te co umieją rozmawiać z duchami i korzystały z tego zarabiając na duchach pieniądze.
Później historia staje się bardziej zagmatwana bowiem jedna siostra oskarża drugą o oszustwo co daje im jeszcze większy rozgłos i zainteresowanie ich osobami i mimo że siostry Fox w 1888 roku odwołały swoje rewelacje,
ich mieszkanie jest do dziś miejscem pielgrzymek adeptów spirytyzmu.Zjawisko to błyskawicznie zyskało ogromną popularność w całych Stanach Zjednoczonych, znajdując coraz to większą liczbę zwolenników. Uważa się, że wśród nich była również żona Abrahama Lincolna, która podobno organizowała w Białym Domu seanse spirytystyczne.
W 1852 było już 30 tysięcy mediów, a według danych kongresu spirytystycznego w 1868 liczba ta osiągnęła 10 milionów osób. Zaczęły ukazywać się książki i czasopisma spirytystyczne. I jakby tego było mało, Międzynarodowy Kongres Spirytystów podjął decyzję o zbudowaniu pomnika w Hydesville, na którym umieszczono napis:
“Pomnik wzniesiony (...) przez spirytystów z całego świata (...) w hołdzie mediumistyce, podstawie wszelkich zasad, na których opiera się spirytyzm. Śmierć nie istnieje. Nie ma zmarłych”.
Następnie ruch ten został spopularyzowany w Niemczech i Wielkiej Brytanii, skąd rozprzestrzenił się na resztę Europy. Z czasem nabrał cech zorganizowanej religii, mającej swoich kapłanów, misjonarzy, miejsca kultu i specyficzne rytuały.
Pierwszy tak zwany Kościół spirytystyczny założył A. Jackson (1826–1910).
Na początku 1839 Louis Jacques Daguerre, francuski fizyk i wynalazca, zademonstrował członkom Francuskiej Akademii Nauk metodę tworzenia obrazów zwaną
dagerotypem.Wieść przeleciała przez Europę lotem błyskawicy, 20 stycznia 1839 "Kurier Warszawski" pisał, że "mechanik uczynił ważny wynalazek", Daguerre w kilka tygodni fotografia stała się najsłynniejszym odkryciem roku. Już w listopadzie Józef Fraget oferował do sprzedaży przywiezione z Paryża aparaty do wykonywania zdjęć.Po nauce robienia zdjęć przyszedł i czas na eksperymenty. Oczywiście duchy, medium i spirytyzm, tak modne w tamtych latach tematy, nie mogły zostać ominięty.
Z pewnością pierwsze „duchy” były wynikiem przypadku, przezroczysta osoba na chodniku, po prostu ruszyła się i odeszła, podczas gdy zdjęcie wymagało zatrzymania się przez dłuższy czas w jednej pozycji.
Ale już od około 1850 pojawiły się książeczki, w których jako pewnego rodzaju rozrywkę podawano, miedzy innymi sposoby w jaki można na zdjęciu spreparować ducha, jedna z nich to Photographic Amusements Waltera E. Woodbury’ego.
W 1868, w Bostonie, niejaki William H. Mumler zasłynął ze zdjęć, na których pojawiały się duchy, niektórzy wzięli to na poważnie. Mumler został uznany za fotografa, któremu udało się uwiecznić największą ilość duchów.Oczywiście fotografia z duchem nie mogła kosztować tyle samo co jakaś tam zwykła fotografia do postawienia na biurku. W końcu sprawa trafiła do sądu z podejrzeniem o oszustwo. Prasa szeroko się rozpisywała na ten temat, przez siedem dni świadkowie obu stron składali zeznania, słynni spirytyści po jednej, znawcy technik fotograficznych po drugiej.
Wszystko skończyło się na niczym, sąd umorzył sprawę, każdy pozostał przy własnych przekonaniach. Tuż przed śmiercią, w 1884, Mumler zniszczył wszystkie negatywy.
Moda na zdjęcia duchów pojawiła się także w Anglii, pierwszy, który robił takie zdjęcia był Frederick A. Hudson, najstarsze pochodzą z 1872. Jego produkcji jest trzecie zdjęcie do góry, to z trzema duchami.
Francja także się nie oparła „duchom”. Niejaki Leymarie, wydawca La Revue Spirite, propagował na łamach swego pisma prace fotograficzne Edouarda I. Buguet’a.Obydwaj nie uniknęli losu Mumlera, w 1875 francuski sąd skazał obydwu za oszustwo na rok więzienia. Policja znalazła w jego studiu Buguet’a dowody: dwa manekiny do produkowania postaci duchów, jeden do postaci dorosłych, drugi do postaci dzieci i 299 fotografii głów używanych do fotomontaży.
W końcu Bouget zmiękł i się przyznał, ale już w sierpniu na Kongresie Spirytualistów w Brukseli odkręcił sprawę wyznając, że manekinów owszem używali ale tylko jego pracownicy w czasie nieobecności szefa, natomiast fotografie wykonywane jego ręką są jak najbardziej autentyczne.
Od lat 70 XIX wieku trwają próby uwiecznienia duchów na fotografii. Jak do tej pory nie ma przekonujących dowodów, że to co uwieczniono na fotografiach jest prawdziwym odciskiem ducha na materii światłoczułej.
Z czasem amatorom niecodziennych fotografii przestały wystarczać nakładające się na siebie postacie, tematyka była już zbyt mocno wyeksploatowana. W XX wieku pojawiła się nowa tematyka –
ektoplazma. Jest to substancja, którą wydziela z ciała medium podczas seansu spirytystycznego lub podczas transu. Może ona przybierać różny kształt i posiada zdolność wykonywania samoistnych ruchów.
Spirytyści twierdzą iż ich laboratoryjne badania ektoplazmy wykazały, że jest to substancja o strukturze białkowej. Naukowcom nic na ten temat nie wiadomo.Zdjęcie obok pochodzi z 1928, przedstawia medium Dorothy Henderson w czasie jednego z seansów w Londynie i wyprodukowaną prze nią ektoplazmę.W Polsce jednym z najsławniejszych mediów była
Stanisława Popielska, potrafiła formować z ektoplazmy poruszające się postaci. Innym medium o nadnaturalnych zdolnościach był
Teofil Modrzejewski, podczas seansów kontaktował się ze zmarłymi krewnymi osób obecnych na sali.
Na tej fotografii z ok. 1922 przedstawieni są członkowie The Society for the Study of Supernormal Photography at the Psychic College Holland Park N.W. na swoim corocznym spotkaniu w Londynie.Wiceprezesem tego towarzystwa był znany
pisarz, fizyk i spirytysta Sir Arthur Conan Doyle (w środkowym rzędzie, po lewej stronie, razem z żoną). Na zdjęciu widać w jego środkowej części przebitkę twarzy mężczyzny, obróconą pod kątem 90 stopni.
Autorem tego zdjęcia był Wiliam Hope, mocno atakowany przez Harry’ego Price'a na łamach Journal of the Society for Psychical Research, w 1922, za oszustwa i mistyfikacje jakich się dopuszczał w czasie produkowania zdjęć z „duchami”, zwłaszcza ze to że go złapał na podmienianiu negatywów.Conan Doyle głęboko wierzył w niewinność
Hope’a w jego obronie napisał książkę zatytułowaną "
The Case for Spirit Photography", dopatrywał się w atakach Price’a spisku skierowanemu przeciw wszystkim badaczom duchów.
Hope kontynuował produkcje swoich zdjęć, Doyle żarliwie go bronił, kreując postać spirytystycznego męczennika.
W 1930 Conan Doyle umarł, głęboko wierząc w spirytyzm i w możliwość powrotu swego ducha na ziemie i w dwa lata później, na jednym z seansów spirytystycznych faktycznie pojawił się.
Zdjęcie pochodzi z Kanady i zostało wykonane przez dr Thomasa Glendenninga Hamiltona w 1932, podczas seansu, w którym była medium Mary Marshall.Marshall dosłownie nosem puszczała ektoplazmę, którą na powiększonym fragmencie zdjęcia dużo lepiej widać. Twarz mężczyzny tuż pod nosem medium jest twarzą
Artura Conan Coyla.Pytanie samo się ciśnie na usta – gdyby Conan Doyle chciał do nas powrócić, czy Lord angielski wybrałby tak nietypową drogę jak poprzez nos ?
T. G. Hamilton, który robił zdjęcie, nie był byle kim, był słynnym fizykiem i na dodatek politykiem z Winnipeg, w tym czasie został wybrany na członka parlamentu w Manitobie i na Prezesa Zrzeszenia Lekarzy, ciągle w Manitobie.Od czasu
sióstr Fox komunikacja z duchami zaczęła się rozwijać i udoskonalać. Powstały całe towarzystwa spirytystyczne badające to zagadnienie, jedne bardziej rzetelnie inne mniej. Spirytyzm jako taki pozostaje nadal w sferze zainteresowań wielu ludzi i tak jak większość dziedzin związanych ze zjawiskami paranormalnymi przeżywa dziś renesans.
Oczywiście problem fotografii jest problemem marginalnym, niemniej symptomatycznym. Jeśli jest zapotrzebowanie, zawsze się znajdzie ktoś kto odpowie ofertą produktu spreparowanego ad hoc. Produktu który może wydać się oryginalny, szczególnie niedzielnym spirytystom, weekendowym wywoływaczom duchów, wakacyjnym poszukiwaczom silniejszych emocji i kontaktu z sacrum.Ale najbardziej wrażliwi pozostaną, ci którzy stracili kogoś naprawdę bliskiego, zrozpaczeni, tęskniący, próbujący przez moment przeżyć dawne emocje, upewnić się, że ten bliski, który odszedł czuje się dobrze, nie cierpi i ciągle o nas pamięta. Łatwy łup dla manipulatorów ludzkimi słabościami.