|
Papieże i cesarze
W 313 roku w Mediolanie Konstantyn, który po zwycięstwie odniesionym rok wcześniej nad swym rywalem Maksencjuszem panował wówczas na Zachodzie, ogłosił dekret, w którym dopuszczał możliwość publicznego wyznania religii chrześcijańskiej. W ten sposób stawała się ona, na równi z innymi, uznawana za dozwoloną. Również przy wcześniejszych okazjach dochodziło do wydania mniej lub bardziej podobnych rozporządzeń (ostatnim był tzw. edykt tolerancyjny Galeriusza w 311 roku).
Konstantyn I Wielki (ok. 272 - 337) Zdecydowaną nowością był jednak fakt, że Konstantyn, który za kilka lat miał stać się jedynym cesarzem i prawdziwym władcą państwa rzymskiego, zapoczątkował nową fazę w stosunkach z Kościołem. Świadomy, że dzięki stałej ekspansji stał się on jedną z głównych organizacji religijnych obywateli cesarstwa i na pewno posiadającą najlepszą strukturę, Konstantyn zainteresowany był nie tylko tym, by zezwolić mu na działalność, tak aby otrzymać jego poparcie, ale przede wszystkim tym, by rozciągnąć nad Kościołem możliwie najbardziej bezpośrednią kontrolę.
Porzuciwszy politykę prześladowań niektórych swych poprzedników, która okazała się zasadniczo bezowocna, nawiązał współpracę. Stąd sprzyjanie chrześcijanom i hierarchii kościelnej, stąd liczne donacje (w tym pałac cesarzowej Faustyny na wzgórzu Celio - Lateran - który stał się wtedy rezydencją biskupa Rzymu), liczne ułatwienia w budowie miejsc kultu i znaczne ulgi podatkowe.
Nowa sytuacja, która włączała Kościół chrześcijański w życie cesarstwa, stopiła się z rzymską tradycją, według której cesarz, głowa władzy politycznej, był także pontefix maximus, czyli zwierzchnikiem organizacji religijnej. Naturalną koleją rzeczy więc cesarz, który faktycznie mógł decydować o życiu Kościoła, stał się pełnoprawnie jego głową. Do niego na przykład zaczęto się odwoływać przeciwko decyzjom podejmowanym przez synody lokalne.
Żądanie powołania instancji apelacyjnej, stojącej ponad biskupami, pojedynczymi czy zebranymi na synodzie, pojawiło się już dawno i odpowiedź, jak wiadomo, przyniosło postępujące przejmowanie tej funkcji przez biskupa Rzymu, którego prymat coraz bardziej nabierał nie tylko charakteru honorowego, ale oznaczał pierwszeństwo natury teologicznej i dyscyplinarnej. Proces ten wydawał się przerwany w momencie, gdy funkcja sądu super partes przyznana została cesarzowi, który miał dodatkowo możliwość nakazania posłuszeństwa własnym decyzjom.
Bardzo szybko okazało się, w jaki sposób Konstantyn, częstokroć na życzenie samych biskupów, pojmuje swoje stosunki z Kościołem. W Afryce, za sprawą biskupa Donata oraz jego zwolenników, powstały liczne wspólnoty odłączone, które (analogicznie do innych podobnych sytuacji w przeszłości, o których była już mowa) narodziły się na tle różnicy zdań natury dyscyplinarnej, dotyczących podejścia do lapsi, którzy po niedawnych prześladowaniach prosili o powrót do komunii.
Schizmatycy Donata, którzy tymczasem zajęli niektóre stolice, zwrócili się o obronę swoich racji do cesarza, a nie jak zawsze do biskupa Rzymu. W celu rozwiązania sporu Konstantyn powołał komisję, której przewodnictwo powierzył papieżowi Milcjadesowi. Zwołał on synod w pałacu na Lateranie, na którym w październiku 313 roku niektórzy biskupi z Italii i Galii opowiedzieli się przeciwko zwolennikom Donata. Ci z kolei nie przyjęli tego werdyktu i ponownie odwołali się do cesarza. Wówczas zwołał on następny synod, który odbył się w Arles następnego roku. Było to jednoznaczne potwierdzenie, że Konstantyn nie uważał decyzji poprzednich synodów za wiążące, chociaż zostały one potwierdzone przez biskupa Rzymu, tym bardziej że następcy Milcjadesa - Sylwestra (314-335) nawet nie zaproszono na to nowe spotkanie. Nieważne, że w Arles potwierdzono konkluzje synodu na Lateranie, przeciwne donatystom. To cesarz, a nie kto inny, wprowadził w życie te decyzje, nakazując schizmatykom, by opuścili zajęte bezprawnie stolice.
W ten sposób - całkowicie naturalnie i bez żadnego sprzeciwu - doszło do przyznania tylko jemu prawa do zwołania soboru ekumenicznego, to znaczy synodu generalnego wszystkich Kościołów. Doszło do tego w 325 roku w Nicei w następstwie sporu ariańskiego.
Ariusz był prezbiterem z Aleksandrii, który około 320 roku wzbudził nigdy niewygasłą dysputę teologiczną na temat osoby Jezusa Chrystusa, podejmując naukę o Logosie, która od ponad stulecia była przedmiotem dyskusji starających się zrozumieć, jak pogodzić twierdzenie o absolutnej boskości Syna Bożego z twierdzeniem o absolutnej jedności Boga.
Dysputa szybko przekroczyła granice teologicznej spekulacji. Przerodziła się w ostrą polemikę, a często w otwarte starcie między tymi, którzy jak Ariusz uważali, że Chrystus był stworzeniem Ojca, a więc należało Go uznać za Syna Bożego jedynie w znaczeniu przenośnym, a nie realnym, a tymi, którzy w twierdzeniach tych widzieli negację Jego boskości. Jak to miało już miejsce w przeszłości, również i w tej sytuacji zrodziły się podziały, które odbiły się na życiu codziennym wspólnot chrześcijańskich, stwarzając nawet problemy w dziedzinie porządku publicznego.
Dysputy teologiczne stawały się bowiem częstokroć narzędziem ideologicznego przeciwstawienia między różnymi komponentami społeczeństwa, w tym ścisłym splocie interesów społecznych, gospodarczych, obywatelskich i religijnych, które cechują również naszą historię. Dyskusje wokół osoby Chrystusa i związane z nimi opinie rozmaitych biskupów, którzy w następstwie postępującej integracji Kościoła ze strukturami państwa osiągnęli już prestiżową pozycję również w oczach społeczeństwa, krzyżowały się z różnymi opcjami politycznymi, tak że poparcie czy sprzeciw wobec doktryny Ariusza przejawiał się również w poparciu lub jego odmowie dla stojących na czele społeczeństwa.
Utrata pokoju religijnego groziła więc przekształceniem się w utratę pokoju także na płaszczyźnie politycznej. Dlatego przede wszystkim Konstantyn zwołał generalne zgromadzenie biskupów całego Kościoła Wschodu i Zachodu. Był to - jak dzisiaj się uważa - pierwszy sobór ekumeniczny, formalnie zwołany przez samego cesarza, który mu przewodniczył w Nicei, w Azji Mniejszej.
Nie miejsce tu na prześledzenie rozwoju dyskusji. Powiem tylko, że zakończyła się potępieniem Ariusza, potwierdzeniem doskonałej boskości Chrystusa, który został określony jako homoousios („współistotny", czyli mający współudział w tej samej substancji, a nie stworzony) Bogu Ojcu, a wreszcie precyzyjnym sformułowaniem chrześcijańskiego wyznania wiary (tak zwany symbol nicejski).
Sylwester I (ok. 250 - 335) Na użytek naszej opowieści należy nade wszystko podkreślić dwa istotne fakty. Przede wszystkim, że biskup Rzymu, papież Sylwester, nie brał udziału w soborze, ale był reprezentowany przez dwóch specjalnych wysłanników: zapoczątkowało to praktykę stosowaną następnie przez innych papieży, co być może - przynajmniej w intencjach Rzymu - mogło być sposobem na to, aby nie być związanym decyzjami biskupów i zapewnić sobie możliwość ich przedyskutowania. Z kolei trzeba zauważyć, że to władza cesarza skazała Ariusza na karę wygnania i kazała ją wykonać własnym funkcjonariuszom.
Jakkolwiek ojcowie soborowi w meritum sprawy popierali stanowisko, którego bronił również papież i Zachód, prawdziwą głową Kościoła, zdolną nawet narzucić wizję teologiczną, okazał się wówczas w oczach wszystkich cesarz, nie zaś daleki i nieobecny biskup Rzymu, miasta, które tymczasem przestało też być stolicą i politycznym centrum cesarstwa.
Nowe miasto, które Konstantyn miał niebawem założyć pod własnym imieniem, przez niego samego nazwane Nea Rome („Nowym Rzymem") podczas otwarcia soboru w Nicei, stanowiło przedłużenie dawnej stolicy i dziedziczyło jej funkcje. Posiadało nawet siedem sztucznych wzgórz, jego architektura wzorowana była na architekturze Rzymu, w jakimś sensie było jego nostalgiczną kopią. Nazywane zawsze polis, tak jak Rzym był urbs par excellence, nowe miasto stało się spadkobiercą dawnej stolicy państwa i było rzeczą naturalną, że chciało zająć jego miejsce także jeśli chodzi o kierowanie Kościołem. Pokazały to następne stulecia, kiedy patriarcha Konstantynopola wybijał się w intencjach i dekretach cesarskich na pozycję pierwszeństwa.
Po Soborze Nicejskim na Wschodzie, gdzie spory chrystologiczne były bardziej rozpowszechnione, rozwinęła się silna reakcja, która ponownie doprowadziła do potępienia przez cesarza niektórych przedstawicieli antyarianizmu. Tym razem wyrok wydany został na podstawie uzasadnienia natury dyscyplinarnej, bez poddawania dyskusji doktrynalnych konkluzji osiągniętych w Nicei i już zaaprobowanych przez cesarza. Władza polityczna stała się więc elementem istotnym i kluczowym również dla życia Kościoła, i odwrotnie - ten ostatni stał się decydującym i wpływowym czynnikiem władzy cywilnej.
Związanie Kościoła z państwem, zapoczątkowane przez Konstantyna, sprawiało, że hierarchie kościelne, dysydenckie lub nie, mogły przeforsować swoje racje jedynie przy wsparciu cesarstwa i odwrotnie - władza polityczna mogła wyciągać korzyści z popierania, zależnie od sytuacji, jednej lub drugiej strony.
Wyraźne stało się to po śmierci Konstantyna, kiedy po śmierci Konstantyna II już tylko dwaj jego synowie, ocaleli z walki o sukcesję, Konstans na Zachodzie i Konstancjusz na Wschodzie popierali (i byli przez nie popierani) różne odłamy kościelne, z którymi dzielili odmienną politykę.
Wśród ofiar reakcji antyariańskiej - wobec której biskup Rzymu, i generalnie Zachód, pozostał zasadniczo obojętny - należy wspomnieć też Atanazego, biskupa Aleksandrii, który wygnany przez Konstantyna, powrócił na swoją stolicę, a ponownie wygnany przez Konstancjusza znalazł schronienie w Rzymie. Tu zaskarbił sobie życzliwość nowego papieża Juliusza (337-352), który w 341 roku zwołał synod około pięćdziesięciu biskupów italskich, którzy uznali Atanazego oraz innych przedstawicieli antyarian za niewinnych.
Bardzo ciekawy jest list, jaki z tej okazji Juliusz wystosował do biskupów Wschodu. Przypominał im - naciągając nieco fakty - że tradycja nakazywała, aby decyzje większej wagi przedłożone zostały do aprobaty biskupowi Rzymu, jako następcy apostoła Piotra.
Biskupi wschodni zignorowali to roszczenie Juliusza, natomiast biskupi Zachodu jednogłośnie je poparli, tak że cesarz Konstans uznał za stosowne naciskać na brata, który rządził na Wschodzie, aby ponownie rozważono położenie wygnańców. Konstancjusz zwołał wówczas synod ekumeniczny, który w 343 roku zebrał się w Dacji w Sardyce (dzisiaj Sofii), w celu omówienia kwestii nierozwiązanych po Nicei.
Zasadnicze fiasko tego zgromadzenia, które faktycznie usankcjonowało podział, zamiast rozwiązać problemy, nie przeszkodziło, aby przy tej okazji podjęte zostały pewne decyzje, na które z biegiem lat powoływali się biskupi Rzymu. Przyznane im bowiem zostało, „w uznaniu dla apostoła Piotra", prawo do interwencji, jako instancja apelacyjna, także przeciwko wyrokom synodu. Było to jednak uznanie pochodzące jedynie od episkopatu Zachodu, oddzielonego od episkopatu Wschodu tak samo, jak podzielone były dwa regiony państwa, faktycznie, jeśli nie prawnie.
Niewiele lat później przemiany polityczne, będące następstwem umocnienia się Konstancjusza jako jedynowładcy cesarstwa, doprowadziły do odmiennego postępowania i do próby dokonania również na płaszczyźnie kościelnej zjednoczenia, które nastąpiło na płaszczyźnie cywilnej. Pierwszym krokiem podjętym w tym celu przez nowego władcę, były starania o aprobatę na Zachodzie - a w szczególności biskupa Rzymu, który był jego najwyższym przedstawicielem kościelnym - dla potępienia, jakie kilka lat wcześniej na Wschodzie sformułowano przeciwko Atanazemu z Aleksandrii. Papież Liberiusz (352- 366), niedawno wybrany na następcę Juliusza, starał się temu oprzeć, domagając się zwołania synodu.
Odbyły się dwa synody, jeden w Arles w 353 roku i drugi w Mediolanie dwa lata później. Na obu cesarz uzyskał potępienie Atanazego, jednakże Liberiusz, jak stało się już zwyczajem, nie był obecny na obradach, na które wysłał jedynie swych przedstawicieli. Kiedy Konstancjusz próbował zmusić go do podpisania potępienia Atanazego, papież odmówił i dlatego został natychmiast aresztowany i zesłany do Tracji.
Wakat na stolicy biskupa Rzymu był więc rezultatem użycia siły, a cesarz nie krępował się ingerować osobiście w wybór jego następcy, jak to zobaczymy niebawem. Ten pierwszy raz nie był niczym innym jak następstwem nowego układu, jaki narzucił Konstancjusz, a utrzymali jego następcy, w stosunkach między cesarstwem a Kościołem.
Natychmiastowym rezultatem nowego kursu, prawdziwie nowej epoki w dziejach chrześcijaństwa, było więc włączenie Kościoła w struktury państwa, co odbiło się w sposób bezpośredni również na wyborze biskupa Rzymu.
Papież, serdeczny tytuł „ojca" pochodzący ze słownictwa greckich rodzin, a przypisany od początku III wieku biskupowi Rzymu, jak i wielu innym biskupom na Wschodzie i na Zachodzie (który z biegiem czasu nabrał znaczenia coraz bardziej technicznego, by na Zachodzie dotyczyć wyłącznie biskupa Rzymu), stał się więc hierarchą, z którym należało się konfrontować.
Cesarz, który cenił go nisko do tego stopnia, że nie wymagał jego udziału w spotkaniach, na których zapadały decyzje znaczące dla życia Kościoła, uznał za niezbędne i politycznie korzystne interweniować w wewnętrzne decyzje wspólnoty chrześcijańskiej, aby kontrolować wybór papieża. Po wiekach, w których głowa rzymskiej wspólnoty chrześcijańskiej żyła w sytuacji niepewności i ukrycia, będąc często obiektem prześladowań, nadszedł więc nowy rozdział.
CESARZE I KRÓLOWIE
Nieśmiała na początku próba, jaką podjęła władza cesarska, by wtrącić się do kwestii sukcesji na katedrze rzymskiej, przyniosła mizerny rezultat. Kiedy w 355 roku Konstancjusz starał się obalić papieża Liberiusza i zastąpić go przez archidiakona Feliksa, większość chrześcijańskiej wspólnoty Rzymu pozostała wierna papieżowi i sprawę rozwiązał bunt ludu, który wypędził Feliksa z miasta. A przecież ta ingerencja cesarza stanowiła początek procesu, który będzie mieć później poważne następstwa.
Równie nieśmiałe i jednakowo brzemienne w skutkach było wyrażenie, którym rok wcześniej (354) papież Liberiusz posłużył się w liście adresowanym do biskupa Euzebiusza z Vercelli, nazywając stolicę biskupa Rzymu sedes apostołka: pierwszy raz wyrażenie to zostało użyte nie ogólnikowo, w odniesieniu do wszystkich Kościołów założonych przez apostołów, jak do tej pory, lecz po to tylko, aby wskazać pochodzenie katedry rzymskiej od Piotra.
Dwie sprawy - ingerencja władzy świeckiej w wybór biskupa Rzymu i postępująca samoświadomość teologiczna papiestwa - stanowią, niczym brzegi rzeki, ramy, w których mieścić się będzie przez wieki historia wyboru papieży; tak będzie co najmniej do początku wielkiego ruchu reformatorskiego w Kościele w XI wieku.
Stosunki z władzą świecką - nade wszystko cesarską, ale potem także królewską i miejską - zaznawały często chwil napięć, czasem zaś współpracy; jednakże te rozmaite fazy, niczym ruch wahadła, oscylowały zawsze wokół wiekowych wysiłków wyjaśnienia i zdefiniowania granic tego, co zostanie potem nazwane sferą cywilną i zakresem religijnym (albo materialnym i duchowym) ludzkiej koegzystencji, granic przekraczanych częstokroć przez obie strony. Jednocześnie również samoświadomość papiestwa jako duchowego przewodnika chrześcijańskiego ludu, przeszła niemałe trudności teologiczne i dziejowe, które prowadziły do faktycznie głębokich podziałów i ran.
Po śmierci Liberiusza (24 września 366) dwie frakcje wewnątrz rzymskiej wspólnoty rywalizowały o wybór nowego biskupa Rzymu. Grupa mniejszościowa wybrała diakona Ursyna, natomiast zgromadzenie złożone z większości duchowieństwa i ludu wybrało arystokratę Damazego (366-384). Były to dni walk i zamieszek, tak dużych, że Damazy prosił o interwencję prefekta miasta, który zajął stanowisko, opowiadając się za stroną, która wydawała się zwyciężać, i wydając dekret o wygnaniu Ursyna. Był to pierwszy raz, gdy biskup Rzymu prosił o pomoc władzę świecką, aby dochodzić swych praw wobec przeciwników, i pierwszy raz, gdy wybór, któremu się sprzeciwiał, doprowadził do poważnych zajść, z przelewem krwi włącznie. Był to być może znak, że papież stal się już postacią bardzo ważną, wokół której mogły skupiać się frakcje gotowe na wszystko.
Damazy, urodzony w Rzymie w 305 roku w szlacheckiej rodzinie pochodzenia hiszpańskiego, papież przez blisko dwadzieścia lat, odgrywa ważną rolę w naszej historii, zarówno jeśli chodzi o wydarzenia, jakie towarzyszyły jego budzącemu sprzeciw wyborowi, jak i ze względu na wagę, jaką nadał on kwestii prymatu biskupa Rzymu, który za jego pontyfikatu zaczął mieć uporządkowanie prawne, posiadające istotne następstwa także dla wyboru papieży.
Był to papież kontestowany. Wielu wyrzucało mu jego wcale nie nienaganne postępowanie w latach poprzedzających wybór: jako prawowity diakon Liberiusza towarzyszył mu na wygnaniu, potem jednak powrócił do Rzymu, przechodząc na służbę intruza Feliksa, pojednał się jednak szybko z Liberiuszem po jego powrocie. Inni krytykowali jego niezdolność do mediacji między różnymi frakcjami chrześcijańskiej wspólnoty Rzymu: pierwsze tygodnie po jego konsekracji, która miała miejsce 1 października 366, naznaczyły poważne zajścia, byli zabici i ranni na ulicach i w kościołach; źródła opowiadają, że w ciągu jednego tylko wieczoru zebrano w mieście 120 trupów, a Ammianus Marcellinus - pogański historyk bardzo krytycznie nastawiony do chrześcijańskiej hierarchii - mówi o 137 zabitych w bazylice liberiańskiej, zajętej przez stronników Ursyna i zaatakowanej przez zwolenników Damazego 26 października.
Inni wreszcie podkreślali jego niezdolność do zrozumienia podejmowanych na Wschodzie wysiłków na rzecz odprężenia; na przykład przy okazji schizmy w Kościele Antiochii Damazy, nie orientując się dobrze w sytuacji, zajął stronę mniejszościowego biskupa Paulina, wywołując osłupienie najlepiej poinformowanego Bazylego z Cezarei, który wspierając prawowitego biskupa Melecjusza, czynił wysiłki dla przywrócenia nicejskiej ortodoksji i jedności teologicznej w Kościele.
Właśnie jednak w czasie kontestowanego pontyfikatu Damazego doszło do faktu o kapitalnym znaczeniu dla dziejów chrześcijaństwa, brzemiennego w bardzo znaczące skutki. Dekret cesarza Teodozjusza z 27 lutego 380 roku stanowił, że wszyscy poddani cesarstwa muszą przyjąć religię, „którą apostoł Piotr przekazał rzymianom i którą obecnie wyznaje papież Damazy i biskup Piotr z Aleksandrii".
W praktyce Teodozjusz uczynił z chrześcijaństwa, które Konstantyn w 313 roku zalegalizował, religię cesarstwa rzymskiego. Jednakże w perspektywie zupełnie wyjątkowej, która umniejszała rolę biskupa Rzymu. Faktycznie ten rodzaj wyższości (i równości) Kościołów Rzymu i Aleksandrii proklamowany w dekrecie bardzo szybko zaniknął: już w następnym roku (381) odbył się, bez udziału Damazego i zwołany przez cesarza Konstantynopola, drugi sobór powszechny.
W czasie debaty Kościół nowej stolicy imperium zajmował zdecydowanie miejsce Kościoła Aleksandrii i pretendował do pozycji głównego Kościoła. Co prawda uznano honorowe pierwszeństwo Rzymu, ale tym samym stawiano pod znakiem zapytania, czy prymat ten nie jest zaledwie honorowy. Kościół dawnej stolicy sprowadzony został do roli stolicy „historycznej" i na zakończenie soboru, w edykcie z 30 lipca 381 roku, w którym Teodozjusz usankcjonował jego dekrety, nie było nawet wzmianki o Kościele Rzymu.
Cesarz podniósł więc chrześcijaństwo do rangi religii imperium, zwołał sobór, nadając potem moc prawną jego decyzjom, wreszcie wybrał stolicę w Konstantynopolu na główny ośrodek całego Kościoła. Rzym zareagował na próbę cesarza, by stać się jedyną władzą rządzącą Kościołem i wręcz czuwającą nad jego ortodoksją: papież Damazy zapoczątkował proces wypracowania pewnych zasad, które doprowadzą do afirmacji „prymatu" biskupa Rzymu, a nawet do władzy papieży.
W tym sensie należy od razu zwrócić uwagę na powrót do określenia sedes apostolica w odniesieniu do stolicy rzymskiej, wyrażenia, któremu Damazy nadał prawną treść precyzyjniejszą od tej, którą zawierało sformułowanie papieża Liberiusza. Papież wprowadził zwyczaj zwoływania synodów, gromadząc każdego roku w dniu rocznicy swego wyboru biskupów Italii „podrzymskiej", to znaczy odpowiedzialnych za wspólnoty geograficznie bliskie Rzymowi.
Na synodzie, który odbył się w 382 roku, pierwszym po soborze w Konstantynopolu, potwierdzono niektóre podstawowe zasady i osiągnięto pewne istotne rezultaty ideologiczne: przede wszystkim przypomniano, że Kościół rzymski nie powstał na mocy dekretu synodu, jak Kościół Konstantynopola, ale został powołany wprost przez dwóch apostołów Piotra i Pawła (żaden Kościół nie mógł szczycić się podobnym pochodzeniem); przede wszystkim zaś historyczne uzasadnienie prymatu stolicy rzymskiej zastąpione zostało wyjaśnieniem teologicznym, to znaczy uznaniem prymatu, który sam Jezus powierzył Piotrowi.
„Święty Kościół Rzymu ma pierwszeństwo nad wszystkimi" nie na mocy decyzji tego czy innego soboru, ale „ponieważ prymat został mu nadany przez słowa naszego Pana i Zbawiciela, przytoczone w Ewangelii"; słowa, o które chodzi, nie trzeba tego nawet przypominać, pochodzą z Ewangelii według św. Mateusza (por. Mt 16,18-19): „Ty jesteś Piotr [czyli Opoka] i na tej opoce zbuduję Kościół mój (...). Tobie dam klucze królestwa niebieskiego, cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".
„Stolica apostolska" i „prymat Kościoła rzymskiego": te dwa wyrażenia, które miały nadzwyczajny i ogromny wpływ na przyszłe dzieje papiestwa, były określane przez treść, jaką w danym przypadku chciano im nadać. Właśnie za pontyfikatu Damazego biskup Rzymu zaczął interweniować z całym swym „autorytetem" w życie Kościoła: niektórym biskupom z Galii, zwracającym się do niego z prośbą o wyjaśnienie dyscypliny kościelnej, odpowiedział sedis apostolicae auctoritate, to znaczy z autorytetem stolicy apostolskiej, i na podstawie takiej „prerogatywy" (również ten termin wprowadził Damazy) opierał prawnie swoje interwencje. Niektóre synody lokalne, jak synod rzymski w 369 i synod antiocheński w 378 r., ustaliły na przykład, że biskupa można uznać za prawowitego jedynie wtedy, gdy zostanie uznany przez biskupa Rzymu.
Otóż Damazy nie zawahał się ogłosić usunięcia licznych biskupów zachodnich, szczególnie bałkańskich, wspierany w tym przez Ambrożego, biskupa Mediolanu. Podjął także liczne inicjatywy dotyczące całej wspólnoty chrześcijańskiej w otwartym kontraście z tym, co przewidywały dekrety konstantynopolitańskie, które zabraniały biskupowi ingerować w sprawy innych diecezji.
Wiele z tych postanowień nie miało żadnego praktycznego następstwa i działania papieża były nieskuteczne na Wschodzie, jednak ciągłe odwoływanie się przez Damazego do funkcji i pozycji świętego Piotra jako fundamentu decyzji biskupa Rzymu doprowadziło do nadania mocy zasadom, które do tej pory były jedynie głoszone przez teologów, jak Cyprian (który wprowadził określenie cathedra Petri) i Tertuliana (który udowodnił, jak rzymskie tezy chrześcijańskie można zastąpić, powołując się na prawo rzymskie), nie stały się jednak nigdy kryteriami norm i rządzenia.
Sprawowanie władzy papieskiej, tak jak ją realizował Damazy, nie oznaczało jeszcze oczywiście pełnej jurysdykcji Kościoła rzymskiego nad innymi Kościołami, jednakże nowa organizacja przyniosła bardzo szybko pierwsze owoce. Jego następcą został jednogłośnie diakon Syrycjusz, mimo iż Ursyn znowu wystawił swoją kandydaturę.
Uważany za naiwnego przez Hieronima (który przez lata był sekretarzem Damazego i od niego otrzymał zachętę do przełożenia Biblii na potoczną i współczesną łacinę, który jednak przy udziale samego Syrycjusza wydalony został z Rzymu) i pozostający w cieniu sławy Ambrożego z Mediolanu papież Syrycjusz (384 -399) okazał się w rzeczywistości człowiekiem zdecydowanym i w pełni świadomym swej roli jako następcy Piotra oraz supremacji, jaką Kościół rzymski miał sprawować.
Mamy tego bardzo wyraźny dowód w jednym z listów pochodzącym z 10 lutego 385, zaledwie dwa miesiące po śmierci Damazego. Biskupowi Himeriuszowi z Tarragony Syrycjusz odpowiadał listem, mającym ten sam styl dekretów, jakie cesarz wysyłał do namiestników prowincji i które były źródłem prawa, to znaczy posiadały moc prawa i stanowiły „precedensy", do których można się było w przyszłości odwoływać w analogicznych przypadkach.
Z tego względu list ten uważany jest za pierwszy „dekret" papieski, po którym powstały jeszcze dziesiątki podobnych. We wstępie Syrycjusz deklaruje się jako spadkobierca Piotra i stwierdza, iż w tym charakterze „nosi brzemię wszystkich", czyli poczuwa się do odpowiedzialności za cały Kościół; podejmuje następnie rozmaite tematy, od chrztu heretyków po celibat duchowieństwa, nie tylko udzielając rad i wyrażając opinie, ale wydając mocą autorytetu ostateczne orzeczenia; kończy zaś stwierdzając, że decyzji tych (które określa właśnie jako decretalia) należy przestrzegać tak samo jak kanonów soborowych, wzywa też Himeriusza nie tylko do zastosowania ich w swojej diecezji, ale do poinformowania o nich również wszystkich sąsiednich biskupów Hiszpanii, Afryki i Galii.
*
Fragment książki: Ambrogio M. Piazzoni - Historia wyboru papieży
Data utworzenia: 24/04/2018 @ 23:51
Ostatnie zmiany: 05/04/2022 @ 22:38
Kategoria : Papieże
Strona czytana 11000 razy
Wersja do druku
|
|