Wojny towarzyszą człowiekowi od wieków. Część z nich uważana jest za religijne. Jaki jest prawdziwy stosunek świata religii do świata wojny? Francuski historyk idei i religii Pierre Crepon w swojej książce „Religie a wojna” analizuje stosunek najważniejszych tradycji religijnych do tego problemu. Wszyscy znamy klasyczne pojęcia islamskiego dżihadu, czy chrześcijańskiej koncepcji „wojny sprawiedliwej”. Problem występuje przy ich głębszej analizie i interpretacji. Chrześcijaństwo i islam wypracowały dość konkretne stanowiska wobec wojny. Buddyzm i hinduizm, zaś podjęły się swego rodzaju spirytualizacji tego zjawiska i nie określiły stosunku do niego sensus stricto.
Religia chrześcijańska czerpie swą doktrynę z trzech podstawowych źródeł. Należą do nich Stary Testament (dokąd sięga też judaizm i islam), nauka Jezusa Chrystusa i filozofia chrześcijańska. Crepon stara się przedstawić jej ewolucję. Od starotestamentowych poglądów, że „wojna jest narzędziem gniewu Jahwe, ale jej istota naprawdę tkwi w odpowiedzialności człowieka, bowiem to on wywołuje gniew Boży, a wojny prowadzone są w imieniu Boga”, poprzez pokojowe nauki Jezusa do nowożytnej koncepcji „wojny sprawiedliwej” św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu.
Jezus o wojnie nie wypowiedział się explicite, choć słowa „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz”(Mt.10, 14) mogą stanowić dla niej przyzwolenie. Poglądy chrześcijan ewoluowały wraz z ich zmieniającym się położeniem. W obliczu agresywnej polityki Cesarstwa Rzymskiego Ojcowie Kościoła byli zmuszeni określić obowiązki chrześcijan , a nade wszystko rozstrzygnąć sprawę ich udziału w wojnie. Otóż chrześcijanie mieli zachowywać się lojalnie dopóki państwo nie przekraczało swych uprawnień i dopóki nie żądało od nich działań sprzecznych z ich przekonaniami.
„Władza państwa okazuje się prawomocna tylko w tym stopniu, w jakim jest zdolna do czynienia dobra, czyli do zaprowadzenia porządku sprzyjającego wypełnieniu woli Bożej”(św. Paweł). Po ogłoszeniu przez cesarza Teodozjusza w 380 roku chrześcijaństwa religią państwową Cesarstwa Rzymskiego sytuacja zmieniła się radykalnie. Narody w całości składające się z chrześcijan stanęły w obliczu groźby unicestwienia przez plemiona barbarzyńskie. W odpowiedzi rozwinęła się teoria „wojny sprawiedliwej”, którą na przełomie IV i V wieku stworzył św. Augustyn. Dzieli wojny na sprawiedliwe i niesprawiedliwe. „Sprawiedliwymi nazywamy te wojny, które mszczą niesprawiedliwość, kiedy jakiś lud lub państwo, którym powinno się wypowiedzieć wojnę, zaniedbało ukarania szkody wyrządzonej przez swoich obywateli lub zwrócenia tego co ci niesprawiedliwie zrabowali”. Druga zasada głosi, ze wojna powinna prowadzić do pokoju. I nie każdego pokoju! Ale takiego, „który jest spokojem w sprawiedliwości”.
Podobna motywacja pociąga za sobą umiar w prowadzeniu wojny. „Bądźcie przeto pacyfikatorami waszych wojen, aby przez wasze zwycięstwo ci, których pokonaliście, zrozumieli użyteczność pokoju”. Ponadto wojnę należy traktować jako ostateczność, ponieważ „niegodziwość przeciwnika zmusza mędrca do prowadzenia sprawiedliwych wojen”. I na koniec za każdą sprawiedliwą wojną powinien stać autorytet księcia (upoważnionego organu), bowiem „tylko książę dzięki swojej władzy i na mocy swojej decyzji może rozpocząć wojnę”. Koncepcje św. Augustyna rozwinął w XIII św. Tomasz z Akwinu wprowadzając pojęcie prawej intencji (sprzyjanie dobru, a odpychanie zła), a także indywidualnego sumienia chrześcijanina. „Wojny są dozwolone i usprawiedliwione w tej mierze, w jakiej chronią ubogich i całą zbiorowość przed niegodziwością wrogów”, „Dozwala się prowadzić wojny sprawiedliwe w imię obrony majętności wiernych”.
W czasach kiedy rozpadają się chrześcijańskie królestwa w Ziemi Świętej stawia św. Tomasz problem wojny przeciwko muzułmanom: „Wierni często walczą z niewiernymi nie po to aby siłą zmusić ich do wiary...jakoż wiara zależy od woli... ale by nie stawali na przeszkodzie chrześcijańskiej religii”(pochwała wojny obronnej). Doktryna ta była dość często nadużywana, stała się jednak podstawą pierwszych prac z dziedziny prawa międzynarodowego w XVII wieku (Grotius-„Iure belli ac pacis”). Toteż możemy uznać, iż w krajach zachodnich nowoczesne prawo międzynarodowe i współczesne nauczaniem Kościoła wyrosło z owej koncepcji wojny sprawiedliwej i z wysiłku aby pogodzić moralność z naturalnymi konfliktami między wspólnotami konkluduje Crepon.
Islam zaś uznał wojnę za jedno z przykazań prawdziwie wierzącego. W językach europejskich termin dżihad przetłumaczono błędnie jako „święta wojna”. W rzeczywistości znaczy on „walkę, wysiłek skierowany ku określonemu celowi”. W Koranie motyw wojny jest motywem przewodnim. Jedynie wojna „skierowana dla Allacha” jest uprawniona. Należy to łączyć z kontekstem powstawania Koranu, kiedy wojna zwolenników Mahometa stanowiła o ich przeżyciu i egzystencji (byli bowiem początkowo prześladowani). Sami zaś często aby przeżyć organizowali rozbójnicze napady na sąsiednie plemiona. Z czasem działalność ta nabiera znamion „świętej wojny” przeciwko niewiernym. Rozpoczyna się podbój Półwyspu Arabskiego i reszty Azji. Czysto ekonomiczny cel wypraw przeobraził się przeto w duchowy: głoszenie prawdziwej wiary. Cała późniejsza historia tej religii toczyć się będzie pod znakiem owego pomieszania motywów ekonomicznych z duchowymi.
Islam uznaje tzw. dynamiczną koncepcję Dobra i Zła (nie wystarczy czynić Dobra, lecz należy go jeszcze bronić przed Złem - niewiarą). Odwołał się więc do Dżihadu aby Dobro zatriumfowało nad Złem. Dżihad zbrojny, wojna, sam w sobie jest uważany za zło(„nie zabijaj”), ale staje się uprawnionym sposobem, ponieważ jego cel: zwalczanie jeszcze większego zła (nie poddania się woli Bożej przez niewiernych) jest dobry. Dżihad jest ciągłą walką: „Jeśli któryś z was widzi zło , niech walczy z nim bronią, jeśli zaś tego nie może, niech potępia je w mowie; gdy zaś i to niemożliwe, niech gani je w swoim sercu: to minimum wiary”. Jest stałym obowiązkiem aż do momentu kiedy islam opanuje cały świat. Pokój z narodami niemuzułmańskimi może więc być jedynie stanem przejściowym bowiem islam musi prowadzić walkę.
Współcześni interpretatorzy Koranu podkreślają duchowe znaczenie Dżihadu- „Dżihadu dusz” i określają go jako „zabicie nieprzyjaciela, który jest w nas oraz odrzucenie instynktów i namiętności”. Ma to być wewnętrzna walka duchowa. Nie przesłania to faktu, że święta księga islamu zawiera swoiste prawa podboju i bitew w walkach z niewiernymi. Dżihad nie jest zwykłą wojną: „Nie powiadajcie że ci, którzy zginęli na drodze do Boga, są martwi. Nie oni żyją, ale wy tego nie pojmujecie.” Zabici wojownicy, którzy się jej poddali mają zapewnione życie wieczne i idą do Raju. To przesłani wpłynęło na błyskawiczną ekspansję islamu i jest wykorzystywane przez współczesnych fundamentalistów.
Hinduizm i buddyzm uznają iluzoryczność tego świata i nietrwałość ziemskiej egzystencji. Dla hinduizmu wojna jest środkiem duchowego wzbogacenia. Nie odnosi się on do niej bezpośrednio , ale podkreśla działanie człowieka zgodne ze swoim obowiązkiem. Głównym źródłem wiary jest Orędzie Bhagawadgity. Znamienna jest też doktryna niekrzywdzenia (ahinzy), propagowana przez Gandiego. Buddyzm w zasadzie nie jest religią, a filozofią. Według Buddy „człowiek porwany przez zawieruchę wojenną, nie może dać się porwać szaleństwu, które ogarnia wszystkie zmysły”.
Crepon w „Religie a wojna” porównuje także stanowisko mitologii ludów starożytnych do problemu wojny. Szczególnie interesująca wydaje się koncepcja „kwietnej wojny” u Azteków. Była to swego rodzaju wojna na zamówienie między zaprzyjaźnionymi państwami, której celem nie było pokonanie przeciwnika, a zdobycie jak największej ilości jeńców, którzy przeznaczeni byli jako ofiary dla bogów.
W dzisiejszym świecie, gdy wiele konfliktów wydaje się mieć podłoże religijne (Bliski Wschód, Indie, czy Kaukaz) „Religie a wojna” Pierra Crepona przybliża nas do odpowiedzi na pytanie, jak często religia staje się narzędziem w rękach polityki?
Konrad Rajca