OSOBY WRAŻLIWE PROSZONE SĄ O NIE ROZCZYTYWANIE SIĘ W ZAMIESZCZONYCH TEKSTACH
*
Pismo Nieświęte
czyli przygody Boga i małego Jezuska
Stary Testament
ROZDZIAŁ 7
STRESZCZENIE POPRZEDNICH ROZDZIAŁÓW:
Sodoma i Gomora zostały zniszczone - kawałek dobrej roboty. Aby spełnić obietnice Boga, stuletni Abraham kocha się z niemniej wiekową Sarą. Sara wydaje na świat Izaaka. Matka i dziecko czują się dobrze. Jest nadzieja na uratowanie ojca.
1. Po tym wszystkim Stwórca postanowił wypróbować Abrahama.
2. Zawołał:
„Abrahamie!" A ten odparł: „Już, już".
3. Stwórca: „Jak się masz, Abrahamie?"
4. Abraham: „Jak się mam? Wiesz to samo dobrze jak ja, jak się mam, a może nawet lepiej niż ja. A nawet wiesz ,jak się będę miał jutro, bo przecież jesteś samą wiedzą,
5. Czegóż więc chcesz?"
6. Stwórca: „Odrobiny konwersacji!"
7. Abraham: „A, to co innego, Panie. Trzeba było tak mówić od razu. Konwersacja to kwestia grzeczności. Nie chcę uchodzić za niegrzecznego, Panie, więc ci odpowiadam:
8. No cóż, jakoś leci, Panie, jakoś leci. Oprócz reumatyzmów, które na mnie zesłałeś, i zastarzałego bronchitu, który nachodzi mnie za twoją sprawą co wiosny od trzydziestu lat, i ostatniego zęba, który raczyłeś mi zostawić w dolnej szczęce tylko po to, by mnie bolał i bym gryzł się w język,
9. Oprócz pociągu, który raczyłeś rozpalić w mym sercu do młodych dziewcząt o jędrnych policzkach i delikatnych wargach, małych cycuszkach, białych tyłeczkach i gładkich brzuszkach,
10. Oprócz tej biednej starej Sary, którą twa wszechdobroć pozostawiła mi ku rozkoszy i przyjemności, a którą stuletnie życie tak przygięło do ziemi, że twarz jej jest na wysokości siedzenia (pobieżny obserwator nie jest w stanie rozpoznać, z którym końcem ma do czynienia, gdyż oba są identycznie pomarszczone, równie zżółkłe, równie łyse, równie wąsate i równie zafajdane w zagłębieniach),
11. Oprócz tego, Panie, jakoś leci. A Ty masz się dobrze?"
12. Stwórca: „Uff, ten szelma Lucyper przysparza mi zgryzot..."
13. Abraham: „Nie musisz mi mówić, Panie, dzieci w dzisiejszych czasach, ho ho ho!... A teraz wybacz i nie myśl, że wystawiam cię za drzwi, ale my, stworzenia ziemskie, nie mamy wiele czasu na pogaduszki, gdyż stworzyłeś nas i umieściłeś na ziemi, byśmy zdobywali chleb w pocie czoła. Nie chcę ci czegokolwiek wypominać, ale trzeba być rozsądnym, jeśli cały czas będziesz nam przeszkadzał, nigdy nie będzie ani wiele potu na naszych czołach, ani wiele chleba do podziału"
14. I Abraham wrócił do pracy, a zajmował się właśnie liczeniem bogactw, które uzyskał dzięki łaskawości Stwórcy. Bogactwa te były niezliczone i z dnia na dzień rosły.
15. Akurat był przy stadach owiec. Za każdym razem, kiedy zaczynał liczyć owce, zasypiał. Systematycznie.
16. Nigdy więc nie mógł policzyć owiec do końca. Myślał sobie: "Po cóż mieć owce, jeśli nie wiadomo, ile ich jest`?
17. Ten, kto nie wie, ile ich ma, to jakby ich nie miał. Ot, co uważam!" I zasypiał!
18. A więc gdy Abraham wrócił do liczenia owiec, Stwórca odkaszlnął: "Hę, hę!..." I powiedział srogo: „Abrahamie!"
19. Na co ten: „Trzynaście tysięcy osiemset czterdzieści cztery barany i jeden baran to daje trzynaście tysięcy osiemset czterdzieści pięć baranów... Tak? Słucham cię, Stwórco. Chwileczkę, Panie. Jestem do dyspozycji., tylko zaznaczę na murze trzynaście tysięcy osiemset czterdzieści pięć kresek..."
20. Stwórca: „Abrahamie, mam chęć na ofiarę".
21. Abraham: "Rozkazuj, Panie". I dodał: "Pozwolę sobie jednak zauważyć, iż miałeś już jedną tego ranka, i to całkiem dużą, złożoną z dwunastu tłustych wołów, pięćdziesięciu owieczek, ponad pięćdziesięciu koźląt, około dwustu kurcząt i żyrafy, która akurat przybiegła,
22. A na deser miałeś kompot ze śliwek, na trawienie.
23. Ciekawe, gdzie ty to wszystko mieścisz?
24. Ale przecież kiedy skazałeś w swej nieskończonej dobroci i sprawiedliwości naszych pierwszych rodziców na zdobywanie chleba w pocie czoła, nie było przy tym mowy o zdobywaniu dla ciebie wołów również w pocie czoła".
25. Stwórca: „Mam już dosyć ciężko strawnego jedzenia. Me podniebienie domaga się czegoś delikatniejszego, a nozdrza pragną wyrafinowanego zapachu".
26. Abraham: „Może by tak kuskus?"
27. Stwórca: „Stwórca nie żywi się kuskusem".
28. Wiekuisty czerwienił się. spuszczał oczy, kręcił na palcu lok śnieżnobiałej brody,
29. I w końcu odezwał się ponownie:
30. „Abrahamie! Chcę, byś złożył mi w ofierze swego jedynego, ukochanego syna".
31. Abraham: „Izaaka?"
32. Stwórca: „Izaaka".
33. Abraham: „Też coś..."
34. Stwórca: „To jest próba".
35. Abraham: „Ach tak? próba?"
36. Stwórca: „Próba mająca wykazać, kogo bardziej kochasz Izaaka. czy mnie.
37. Abraham: "Więc mam prawo wybierać?"
38. Stwórca: „Oczywiście, że masz prawo. Bez tego nie byłoby próby. Wystarczy, by wlać w twoje serce więcej miłości do mnie niż do Izaaka."
39. Abraham: „Nie krępuj się, proszę."
40. Stwórca: „Dziękuję. Widzisz, Abrahamie, naszła mnie ochota, by kochano mnie dla mnie samego. To chyba przez tą wiosnę. Dlatego wlałem do twego serca odrobinę wolnej woli. Znaczy to po prostu, że możesz wybierać."
41. Abraham: „Naprawdę mogę wybierać co chcę, o Panie?"
42. Stwórca: „Naprawdę. Masz przecież wolną wolę."
43. Abraham: „I tą wolną wolę dajesz mi na zawsze?"
44. Stwórca: „Na zawsze. A teraz wiesz, co należy zrobić, Abrahamie, kiedy jest się małym, grzecznym Abrahamkiem który ma swoją wolną wolę i bardzo kocha swego Boga i Stwórcę".
45. Abraham: „No, pomyślmy..."
46. Stwórca: „A więc należy powiedzieć Wiekuistemu: >>Proszę, o Panie, dałeś mi wolną wolę, to znaczy prawo do nieskrępowanego wyboru. A więc bez skrępowania zwracam ci tę wolną wolę i odrzucam wolność. Będę robił tylko to, co ci się spodoba.<< Tak zrobiłby mały, grzeczny Abrahamek."
47. I Wiekuisty dodał:
„Wiesz, co się wtedy przydarza małym, grzecznym Abrahamkom? Ich trzody mnożą się w nieskończoność, ich owce rodzą się z pięcioma nogami, krowy dają, gorącą czekoladę i lody pistacjowe, kury znoszą rubiny, diamenty i ładniutkie przyciski do papieru - całe szklane z kwiatkiem w środku, ich potomkowie są królami, konkwistadorami i urzędnikami państwowymi z comiesięczną pensją i zapewnioną emeryturą; a ich stara Sara umiera z chwilą, gdy zaczyna brzydko pachnieć, i można ją zastąpić słodkimi dziewicami o mlecznobiałej cerze. No, mniej więcej tak to się przedstawia".
48. Abraham odparł:
"Rozumiem. A teraz załóżmy - uwaga! mówię wyraźnie: załóżmy - załóżmy, że Abrahamek powie: „Podyskutujmy, Panie. Może się dogadamy. Wilk będzie syty i owca cła. Odrobinę dobrej woli z obu stron w tych
sprawach..."
49. Wiekuisty: „Miałby prawo tak mówić. To przecież jest wolna wola. Ale oczywiście musiałby wtedy sam sobie radzić z pryszczycą, złodziejami, pożarami, głodem, filokserą, wietrzną ospą, z Filistynami, z owrzodzeniem żylaków i małżeńskimi awanturami. Tak jak wszyscy koledzy. Cudów nie ma..."
50. Abraham: „To twoje ostatnie słowo, Panie?"
51. Stwórca:
„Ostatnie".
52. Abraham: "Jesteś twardy w interesach, Panie."
53. Stwórca: „Jestem".
54. Abraham: „Niech stanie się wola Twoja".
55. Stwórca: „Pięknie dziękuję za pozwolenie
56. A teraz idź! Zaprowadź Izaaka do kraju Moria i złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę."
57. Abraham jednakże nie odchodził, drapał się w głowę i widać było wyraźnie, że coś go gryzie. W końcu zapytał: „A Sara, o Panie?
58. Stwórca: „Co, Sara
59. Abraham: „Co mam powiedzieć Sarze, matce Izaaka?"
60. Stwórca: „A to już twoja sprawa".
61. Abraham: „Wyraźnie widać, że nie jesteś żonaty, Panie". I poszedł, kopiąc kamienie leżące na drodze.
* * *
1. Abraham wstał rano, osiodłał osła i polecił Izaakowi przygotować się do drogi.
2. Kazał mu porąbać drewno i wziąć je na plecy, do tego dorzucił kilka dużych kamieni, na których miał zwyczaj składać ofiarę, przypasał sobie do pasa duży nóż ofiarny, w gliniany garnek wziął żar i ruszyli w drogę - Abraham na ośle, a za nim pieszo Izaak.
3. Sara zapytała:
"Dokąd zabierasz dziecko?"
4. Abraham: "Wydaje mi się, że jest ostatnio blady. Zabieram go na przejażdżkę, by mógł odetchnąć świeżym powietrzem. Dlaczego pytasz?"
5. Sara: "Uważaj na niego. Przede wszystkim zwracaj uwagę, by nie wchodził w kałuże, bo jest delikatny. A ty, Izaaku mój mały, nie zapomnij o szaliku. Uważaj na przeciągi. Rozglądaj się na prawo i na lewo przy przechodzeniu przez pustynię, bo karawany pędzą jak zwariowane. Nie zapominaj, że za jednym stadem baranów może podążać drugie. Uważaj na ruchome piaski: trzymaj się zawsze za ojcem. Gdyby w nie wpadł, zatkaj sobie uszy i daj mi szybko znać, że kolacja ma być tylko dla dwóch osób. Nie ciągnij grzechotników za grzechotki. Jeśli spotkasz tygrysa - pozdrów go grzecznie. Jeśli chciałbyś nadepnąć krokodylowi na ogon, podchodź do niego z odpowiedniej strony. Jeśli spotkasz skorpiona, ugryź go pierwszy. I uważaj na obstrukcję. Obchodź z daleka kobiety strojne w biżuterię, które doprowadzają mężczyzn do szaleństwa - to uwodzicielki.. Strzeż się morskich głębi wyciskających łzy z oczu matek. Gryź dobrze wszystko, co jesz. Trzymaj się prosto. Nie siusiaj pod wiatr. A teraz chodź tu, żebym mogła policzyć twe włosy. Jeśli zabraknie choćby jednego w dniu powrotu, ojciec będzie miał się z pyszna. No! jedźcie i bawcie się dobrze!"
6. Stojąc w drzwiach, Sara patrzyła na odjeżdżających, a w ręku trzymała gruby wałek z pachnącego drzewa cedrowego z gór Libanu, który służył jej do wałkowania ciasta na podpłomyki, i nie ruszyła się stamtąd aż do powrotu Abrahama i Izaaka.
* * *
1. Trzeciego dnia Abraham, uniósłszy oczy ku górze, dojrzał miejsce, ku któremu zmierzali.
2. Poczęli wspinać się pod górę. Izaakowi było gorąco, osłu też. Izaak powiedział: „Ojcze! Jest mi gorąco". Osioł natomiast nic nie powiedział.
3. Jednocześnie Izaak myślał: „Widzę, że ojciec chce złożyć ofiarę Wiekuistemu. Ma drewno, ogień, nóż i kamień ofiarny. Ale szczur starości wygryzł dziurę w serze jego pamięci:
zapomniał zabrać rzeczy podstawowej - poświęconej ofiary. Ja mu o tym nie przypomnę. Kiedy dojdziemy do miejsca ofiarnego sam to spostrzeże i zacznie wyrywać sobie włosy z brody, a ja będę się mógł z niego śmiać". I żartowniś Izaak
śmiał się w duchu na myśl o wspaniałym dowcipie.
4. Doszli do miejsca wyznaczonego przez Stwórcę. Abraham ustawił ołtarz i ułożył drewno. Tymczasem Izaak coraz bardziej dusił w sobie wesołość i coraz trudniej mu było nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
5. Następnie Abraham wziął Izaaka, związał go solidną liną i położył na przygotowanym drewnie. Wówczas Izaak nie mógł już się powstrzymać i wybuchnął ogromnym, radosnym śmiechem. Przeraził nim sępa, który przysiadł mu na głowie i liczył, że będzie pierwszy w kolejce do wydziobywania oczu. Ponieważ był wyrafinowanym sępem.
6. Abraham splunął na ostrze noża i starannie naostrzył je o kamień ofiarny. Śmiech Izaaka stał się tak donośny, iż odbijając się od gór przypominał grzmot, którym posługuje się Stwórca.
7. Słysząc ten śmiech, ptaki na niebie zaczęły się śmiać i w konwulsjach spadły na ziemię, króliki tarzały się ze śmiechu i staczały się po zboczach do morza, a ryby zachłystując się śmiechem topiły się. Wąż ze śmiechu zawiązał się na supeł, kamienie pękały na pół, banany obierały się z radości, daktyle wypluwały pestki, niedźwiedź posiusiał się w futro, a wszystkie przeżuwacze składowały śmiech w podwójnych żołądkach, by móc wieczorem spokojnie przeżuwać w oborze. Królowa pszczół ogłosiła, że dobry śmiech wart jest słoika miodu.
8. Wszystkie stworzenia boże zaraziły się śmiechem Izaaka, z wyjątkiem trzech, oto one:
9. Pierwszym był Abraham. Abraham nie śmiał się, bo biegał wokół Izaaka, machając ofiarnym nożem i wrzeszcząc: „Jak mogę czysto poderżnąć ci gardło, jeśli się tak ciągle kręcisz? Przestań natychmiast, bo jak nie, to dostaniesz po buzi."
10. Drugim był osioł. Osioł nie śmiał się, gdyż myślał: „Phi... To są drobne przekomarzanki między ludźmi a ich Bogiem. W rezultacie ten mały gówniarz nie zostanie złożony w ofierze, bo Bóg tego starego durnia przyśle anioła, by w ostatniej chwili zatrzymał jego ramię. Anioł wskaże inną ofiarę zamiast gówniarza i okaże się, że znów będzie to jakieś niewinne zwierzę. Ponieważ nie dostrzegam tu, wśród kamieni, żadnego niewinnego zwierzęcia słusznego wzrostu prócz mnie, zupełnie nie widzę powodu do śmiechu."
11. Trzecim był Stwórca. Stwórca myślał sobie: „Czemu ten gówniarz tak głupio się śmieje, zamiast trząść się ze strachu, pocić z przerażenia, krzyczeć: „Mamo!" i robić pod siebie? Ofiara bez łez to jak cielęcina bez musztardy. W dodatku ten stary dureń nie ma wcale poczucia wzniosłości i dostojeństwa, które w takiej sytuacji powinny mieć miejsce. Uwielbiam piękne ceremonie. Gdy się zapomina o poezji, liturgii, kadzidle, muzyce i temu podobnych uroczych drobiazgach-cóż pozostaje? Rzeźnia! ot, co pozostaje. Pfe!... Ta nieudolność zepsuła mi apetyt".
12. Wiekuisty zawołał anioła włóczącego się w pobliżu i nakazał mu: „Idź, przerwij tę farsę! Wykonać natychmiast!"
13. Odwrócił się i odszedł by w zastępstwie wywołać raka na policzku jakiejś narzeczonej.
* * *
1. Anioł już z góry zaczął wołać: „Abrahamie! Abrahamie!" Na co Abraham odpowiedział: "Czego tam? Nie widzisz, że jestem zajęty?"
2. I nieprzerwanie machał nożem, próbując trafić Izaaka w szyję. Dźgał jak wariat, a Izaak skręcał się ze śmiechu, i Abraham nie mógł trafić, i klął, i pienił się, i bluźnił, i rwał sobie włosy z brody, i pod ciosami noża polana zamieniały się w jasne wióry.
3. W końcu anioł złapał go za ramię i rzekł: „No, starczy tego. Wiekuisty kazał mi powiedzieć, że jest zadowolony. Jeśli ci się nie udało, to nie z twojej winy. Widać było, że wkładałeś serce w robotę".
4. Abraham: „O! Co za łaskawość!... A ta cała droga, którą odbyłem, żeby mu złożyć ofiarę, to co? Na próżno?" I rozejrzał się wokół siebie, a osioł pomyślał: „No tak, teraz zabierze się do mnie!"
5. Anioł przerwał Abrahamowi: „Zajrzyj w krzaki, jest tam niespodzianka dla ciebie". I Abraham zajrzał, i ujrzał barana uwikłanego rogami w zaroślach. Złapał go i złożył w całopalnej ofierze.
6. A osioł z ulgą po trzykroć wierzgnął, beknął i pierdnął.
7. Wonczas Wiekuisty ukazał się Abrahamowi i rzekł: „To wszystko było dla śmiechu. Widzisz, jaki mogę być przekorny!" Na co Abraham: „Dziękuję ci, Panie, żeś nie zmusił mnie do złożenia w ofierze osła - nie lubię chodzić piechotą".
8. Mały Izaak przestał się śmiać. Coś tam sobie kalkulował, brwi miał ściągnięte i zły błysk w oku.
9. Stwórca dorzucił:
„Ponieważ nie oszczędziłeś syna swego jedynego będę ci błogosławił i dam ci jeszcze więcej stad, i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, i wydam ci wszystkich twoich nieprzyjaciół... i wszystkie temu podobne drobiazgi".
10. Abraham czuł się dumny, że syn widzi, jakie dobre ma znajomości i jak dobrze jest oceniany przez przełożonych.
11. Izaak wtrącił się do rozmowy: „Czy to prawda, o Panie, żeś go o to prosił?"
12. Abraham: „Ależ, Izaaku, nie zadaje się pytań Stwórcy. Należy wyłącznie odpowiadać, gdy Stwórca o coś zapyta. Wybacz mu, Panie."
13. Stwórca: „Tak, prosiłem go o to".
14. Izaak: „I on się na to zgodził?"
15. Stwórca: „Tak, zgodził się."
16. Izaak odchrząknął i splunął w twarz ojcu gęstą, lekko zielonkawą śliną.
17. Abraham otarł twarz i zwrócił się do Izaaka: „Czy chcesz mi coś dać do zrozumienia, synku?"
Ale Izaak już odchodził drogą, więc Abraham podążył za nim na ośle, rozmyślając o owcach, których tego dnia nie policzył, i taki był koniec miłego dnia na świeżym powietrzu.
**************
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Nadesłał:
Jaskulmk