Tragedię zapowiadało wiele znaków: gwiazda na niebie w kształcie miecza, silny blask od łtarza Przybytku na kilka dni przed Świętem Przaśników 66 roku, jagnię narodzone w samym środku Świątyni a także samoistne otwarcie się zaryglowanej wschodniej bramy.
Starożytny historyk Józef Flawiusz wspomina również o rzeczy wręcz niewiarygodnej: Otóż przed zachodem słońca w całym kraju pokazały się w powietrzu wozy i uzbrojone hufce wojska, które pędziły przez obłoki i otaczały miasto [BJ 6, V(298)]. Większość jednak nie przejęła się tym co zobaczyła. Pozostano obojętnym nawet wobec proroctw błąkającego się chłopca, Jezusa syna Ananiasza, który wieszczył: Głos ze wschodu, głos z zachodu, głos od czterech wiatrów, głos przeciwko Jerozolimie i Przybytkowi, głos przeciwko oblubieńcom i oblubienicom, głos przeciwko całemu narodowi. Choć starszyzna żydowska stwierdziła, że nie posiada on żadnej mocy wyższej a z rozkazu zarządcy rzymskiego “prosty wieśniak” został srodze wychłostany to i tak przez kolejne siedem lat i pięć miesięcy słyszano: Biada Jerozolimie! Nikt nie zauważył podobieństwa przepowiedni do słów z Księgi Jeremiasza: I sprawię, że zniknie z miast judzkich i z ulic Jerozolimy głos wesela, głos radości, nawoływania oblubieńca i oblubienicy, bo pustynią stanie się ziemia. (Jr 7,34)
Powstanie żydowskie trwało w Palestynie od 66 roku. Jego przyczyn można by szukać w konfliktach narodowo-kulturowych narastających od początku panowania Rzymian nad tym terenem. Martin Goodman w książce Rzym i Jerozolima. Zderzenie antycznych cywilizacji,podkreśla, że zarzewiem wojny były również wewnętrzne spory pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami żydowskimi. Wpływ na wywołanie pierwszych zamieszek mógł mieć czyn prokuratora rzymskiego Gezjusza Florusa, który zrabował ze skarbca świątynnego siedemnaście talentów złota, zapewniając, że kwotę przeznaczy na rzekomo zaległe podatki. Jednak bezpośrednim impulsem dającym pretekst do zbrojnej interwencji Cesarstwa było zaprzestanie przez Eleazara, syna arcykapłana Ananiasza, dalszego składania ofiar za zdrowie i pomyślność cesarza oraz ludu rzymskiego. Takiej zniewagi Imperium znieść nie mogło – Neron posyłając do Judei i Galilei jednego ze swych wodzów Wespazjana oraz jego zdolnego syna Tytusa, rozkazał aby szybko rozprawić się z rebelią.
Z początku powstańcy osiągnęli pewną przewagę, zajmując spore i znaczące terytoria Z czasem, tłumienie zamieszek szło coraz sprawniej wyszkolonemu i licznemu wojsku (ok 60.000 żołnierzy). Do końca 67 roku legiony podporządkowały sobie Galileę, Samarię i północną Judeę a w 68 ziemie na wschód i południe od Jerozolimy także Idumeę i tereny w pobliżu Morza Martwego. Żydzi bez dobrego uzbrojenia i wyszkolenia nadrabiali poświęceniem. W momencie rozpoczęciem walk ogłosili powstanie niepodległego państwa Izraela (nie zastosowano imienia Juda gdyż nazwa ta zbyt bardzo przypominała rzymską prowincję Judeę) a także poczęli bić monety bez wizerunków ludzkich, przeważnie z wytłoczonymi kielichami, gałązkami palmowymi czy cytrusami oraz z hasłami: Święta Jerozolima i Wolny Syjon. Dla podkreślenia aspiracji narodowowyzwoleńczych stosowano nową rachubę lat – od wyzwolenia Jerozolimy. Mimo marzeń o wolnym kraju los żydowskiego powstania był od początku przesądzony. Rzymianie ostateczne rozwiązanie problemu odwlekali z dwóch przyczyn – po pierwsze liczono że społeczeństwo żydowskie samo się wykrwawi nękane bratobójczymi walkami, po drugie niejasna sytuacja w Rzymie nie sprzyjała podejmowaniu poważnych decyzji. Cesarz Neron popełnił samobójstwo, po nim następowali w bardzo krótkich odstępach czasu kolejni władcy: Galba, Oton i Witeliusz. Wespazjan ociągał się z rozpoczęciem oblężenia Jerozolimy, gdyż nie był pewny swego losu. Z perspektywy lat można by rzec, że zupełnie niepotrzebnie. Los bowiem chciał by to właśnie on został nowym władcą Imperium i rozpoczął panowanie dynastii Flawiuszów. Obwołany cesarzem przez swoich żołnierzy pomaszerował do Wiecznego Miasta, aby ugruntować jeszcze dość chwiejną pozycję. Ponieważ potrzebował spektakularnego zwycięstwa zadanie zdobycia Jerozolimy powierzył swemu synowi Tytusowi.
Antyczna stolica żydowska posiadała dobre warunki do obrony. Położona na wzniesieniu i oddzielona ustępem schodzącym ku dolinom Cedronu i Hinnoma czyniła atak z użyciem ciężkiego sprzętu oblężniczego prawie niemożliwy. Dodatkowo otoczona była potężnymi murami (tzw. Pierwszy Mur okalał Górne i Dolne Miasto, Drugi niejako łączył Antonię z Pałacem Heroda a Trzeci otaczał przedmieście Bezeta). Choć sprawiała groźne wrażenie zwłaszcza ze swymi twierdzami i wieżami była do zdobycia. Tytus zauważył słabość Trzeciego Muru i z tego miejsca postanowił poprowadzić swój pierwszy atak. Przed jego rozpoczęciem, być może kierowany uczuciem do żydowskiej księżniczki Bereniki, lub zwyczajnie przychylnie nastawiony do powstańców próbował negocjować z mieszkańcami Jerozolimy. Były to jednak próby nieskuteczne.
Na początku maja 70 roku wojska rzymskie usypawszy wokół ścian murów wały i wtoczywszy na nie machiny oblężnicze, tarany oraz katapulty rozpoczęły szturm. Pierwszy punkt żydowskiej obrony padł już po 15 dniach oblężenia – 25 maja. Drugi Mur został zdobyty 30 maja. Rzymianie przenosząc się do wnętrza miasta przystąpili do podwójnego ataku – na fortecę Antonię górującą nad terenem świątynnym oraz na pałac Heroda jako miejsce strategiczne. Działające w Jerozolimie cztery frakcje żydowskie: zeloci jerozolimscy Eleazara, zeloci galilejscy dowodzeni przez Jana z Gischali, sykaryjczycy oraz Jdumejczycy, którzy przybyli na pomoc stolicy poczęli w obliczu zagrożenia jednoczyć się w walce. Bój był coraz bardziej zacięty. Żydzi wykazywali się męstwem i heroiczną postawą. Rzymianie, aby budować kolejne wały musieli sprowadzać drewno z miejsc odległych o kilka - kilkanaście kilometrów, gdyż tereny wokół miasta zdążyli już ogołocić. Obrońcy Jerozolimy zmagać się jednak musieli z problemem daleko poważniejszym. W mieście brakowało wody, zapanował straszliwy głód. Tragiczną sytuację pogorszyła decyzja Tytusa o otoczeniu metropolii pierścieniem oraz zbudowaniu wokół niej pilnie strzeżonego szańca. Spadek wartości pieniądza i brak pożywienia powodował liczne bójki między powstańcami, jak pisze Józef Flawiusz najbliżsi ludzie rzucali się na siebie z pięściami [BJ 6 III(194)]. Jedzono trawę, siano, zebrane łodygi i nawóz, w końcu poczęto żuć sandały i pasy oraz z tarcz skórę zdzierano. Po ulicach grasowali rabusie i rozbójnicy odbierający słabszym majątek i resztki jedzenia. Przeszukiwali również kieszenie poległych w poszukiwaniu czegoś cennego. Sulpicjusz Sewer, chrześcijański pisarz z V wieku w swej kronice tak relacjonuje sytuację w oblężonym mieście: Niemal wszystkie drogi zasłane były trupami, bo nikt już nie zważał na obowiązek grzebania. [Żydzi] Ważąc się ponadto na wszelkie niegodziwości, nawet zwłok ludzkich nie oszczędzali, z wyjątkiem tylko tych, które wskutek zgnilizny nie nadawały się do spożycia (Chronicorum II, 30). Znana jest również powszechnie historia o Marii z Betezuba, która trawiona głodem wdzierającym się aż do szpiku, za podszeptem nędzy i gniewu obróciła się przeciwko samej naturze [BJ 6 III(204)] – upiekła na rożnie swe dziecię. Wojna bowiem, a co za nią idzie cierpienie, śmierć, przeraźliwy głód i łaknienie uczyniły nawet z najzacniejszych obywateli istoty podobne do zwierząt, gotowe zrobić wszystko, by choć o jeden dzień wydłużyć swój ziemski żywot.
Na początku sierpnia legionistom udało się wedrzeć do twierdzy Antonii i zmusić powstańców pod przywództwem Jana z Gischali i Szymona syna Giory do wycofania się na tereny świątynne. Zdesperowani Żydzi podpalili część Przybytku i krużganków. Ogień wywołał panikę zarówno wśród atakujących jak i obrońców patrzących jak żywioł trawi ich świętości. Żarliwa walka odtąd toczyła się na dziedzińcu. Aby rozbić otaczający Świątynię mur, Rzymianie wtoczyli taran, który uderzał weń przez sześć dni. 9 Ab czyli 29 sierpnia dochodzi do szturmu Świątyni Jerozolimskiej. Przed walką, Tytus zbiera naradę wojenną podczas której ważą się losy przybytku. Zniszczyć, spalić, w niwecz przemieniać czy ocalić? I tu wersje przekazane nam przez historię są różne, wręcz sobie przeczą. Józef Flawiusz w swej Wojnie Żydowskiej utrzymuje że dowódca rzymskich legionów chciał do końca wielką dla Żydów świętość ocalić. I choć wydał rozkaz by ewentualne pożary gasić oraz by mieć poszanowanie dla tego co Boskie jakiś żołnierz rzucił płonącą pochodnię pod bramę świątynną. Ogień się szybko rozprzestrzeniał a Żydom, którzy patrzyli, jak dookoła szaleje pożar, nie stało zarówno sił ciała jak i ducha [BJ 6, IV (233)]. Z kolei Sulpicjusz Sewer powiada: [...] inni i sam Tytus uważali, że przede wszystkim świątynię trzeba zburzyć, aby tym gruntowniej uprzątnąć religię Żydów i chrześcijan. Obie to przecież religie, choć sprzeczne ze sobą, wyszły od tych samych twórców: chrześcijanie z Żydów powstali, jeżeli więc usunie się korzeń, to pień z niego wyrastający łatwo zniszczeje (Chronicorum II, 30).
9 Ab 70 roku Druga Świątynia Jerozolimska upadła. Legła w gruzach w rocznicę zdobycia i zburzenia Pierwszej Świątyni Salomona przez Babilończyków w 586 roku p.n.e. Z ziemią zrównano jedyne sanktuarium gdzie można było składać ofiary całopalne tak ważne w żydowskim kulcie. Czy jakieś fatum zaciążyło nad tym dniem i miejscem? Przecież za 65 lat w 135 roku n.e. 9 Ab Rzymianie zdławią kolejne powstanie narodowowyzwoleńcze Żydów i na ponad tysiąc lat położą kres ich marzeniom o własnym państwie. Zamienię w ruiny wasze miasta, spustoszę wasze miejsca święte, nie będę wchłaniał przyjemnej woni waszych ofiar. Ja sam spustoszę ziemię, tak że będą się zdumiewać wasi wrogowie, którzy ją wezmą w posiadanie. Was samych rozproszę między narodami, dobędę za wami miecza, ziemia wasza będzie spustoszona, miasta wasze zburzone (Kpł 26, 31-33)
Katarzyna Kakiet