Latynoskie bataliony Papieża
Na Rzym idą latynoskie bataliony - tak włoska prasa komentowała wyniki ostatniego konsystorza. Po ostatnich personalnych decyzjach Papieża bowiem wśród elektorów w kolegium kardynalskim Latynosi wysunęli się na drugie miejsce, po Europejczykach. Po raz pierwszy w historii Kościoła jest ich więcej niż purpuratów z Włoch
Na 185 kardynałów aż 97 wywodzi się z Europy. A wśród elektorów, którzy mają prawo wybierać Papieża (nie przekroczyli 80. roku życia), jest ich 65. Najliczniej po Europie jest reprezentowana Ameryka Łacińska - stąd pochodzi aż 27 elektorów (poza nimi jest jeszcze 6 kardynałów, którzy skończyli 80 lat). Tak silna pozycja Latynosów wiąże się z decyzjami Ojca Świętego, który obdarował w czasie ostatniego konsystorza kardynalskimi kapeluszami aż 10 duchownych z Ameryki Południowej (stanowili oni jedną czwartą wszystkich mianowanych). - Te decyzje to, w pewnym sensie, docenienie kontynentu, na którym mieszka ponad połowa wszystkich katolików - komentuje ojciec Ludwik Fons, werbista z Papieskich Dzieł Misyjnych.
W awangardzie reform
Jednak tak liczny udział Latynosów w kolegium kardynalskim pokazuje również, że na początku obecnego stulecia Kościołowi przyjdzie się zmierzyć z ogromnymi problemami stojącymi przed Ameryką Łacińską. Bez wątpienia największym z nich jest stale postępujące ubóstwo ogromnej części społeczeństwa.
Paulo Evaristo Arns W samej tylko Brazylii ponad 44 miliony osób żyje poniżej progu ubóstwa, a co roku z niedożywienia i wywołanych nim chorób umiera ponad 200 tysięcy dzieci. Jednym z powodów takiej sytuacji jest zła struktura własnościowa w wielu latynoskich krajach. - Ponad 90 procent ziemi jest tu własnością kilku procent ludności. Zatem dziewięćdziesiąt kilka procent ludzi musi się utrzymywać z ochłapów - tłumaczy ojciec Jarosław Różański, oblat Maryi Niepokalanej. Kardynał
Paulo Evaristo Arns (poprzedni arcybiskup Sao Paulo) już dwa lata temu tłumaczył: - Brazylia potrzebuje reformy rolnej, która jest spóźniona o ponad 500 lat. To dlatego Kościół iberoamerykański zdecydowanie popiera marsze gwiaździste bezrolnych chłopów, domagających się od władz przyspieszenia podziału ziemi wielkich obszarników. Kardynał Arns w swoim poparciu dla biedaków idzie jeszcze dalej. - Zajmowanie przez bezrolnych posiadłości ziemskich - mówi - jest jak najbardziej legalne, jeśli ziemie te nie są uprawiane.
Przeciw postępującej polaryzacji społeczeństwa występują również biskupi meksykańscy. W specjalnym opublikowanym rok temu raporcie zwracają oni uwagę, że przesadnie liberalna polityka rządu Meksyku skazuje znaczną część obywateli na biedę.
Oscar Rodriguez Maradiaga Problem biedy podejmowany jest również na płaszczyźnie panamerykańskiej. Zdaniem członków Konferencji Biskupów Ameryki Łacińskiej (CELAM), nie da się rozwiązać tego problemu bez choć częściowego umorzenia długów najuboższym państwom regionu. Nowo mianowany kardynał
Oscar Rodriguez Maradiaga z Hondurasu wielokrotnie wzywał do "budowania nowej kultury międzynarodowej solidarności" i prowadził kampanie na rzecz oddłużania z okazji Wielkiego Jubileuszu. Jego zdaniem, zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych jest ważniejsze, niż spłacanie nawet największych długów. Taka postawa jest w dużej mierze inspirowana nauką Jana Pawła II, który nieustannie apeluje o większą solidarność bogatej Północy z ubogim Południem.
Starania arcybiskupa Maradiagi doceniane są w jego ojczyźnie. Po mianowaniu go przez Ojca Świętego kardynałem Kongres Hondurasu ogłosił, że arcybiskup jest "umiłowanym synem" tego kraju. Uchwałę w tej sprawie podjęło jednogłośnie 128 deputowanych z 5 partii reprezentowanych w parlamencie.
Kościół w Ameryce Łacińskiej musi się również zmierzyć z rozpadem więzi rodzinnych. - W Wenezueli na przykład normalne rodziny niemal nie istnieją. Większa część żyje na kocią łapę, bez jakichkolwiek zobowiązań. Ludzie nie chcą zawierać małżeństwa w kościele. Krąży nawet powiedzenie, że jeśli ożenisz się w kościele - to jutro się rozwiedziesz. To wszystko wiąże się z dużą liczbą zdrad małżeńskich i nieślubnych dzieci - opowiada ksiądz Ryszard Andrzejczyk, pallotyn. Lekarstwem na ten rozpad więzi rodzinnych mogą być ruchy i wspólnoty katolickie. - To one są nadzieją Kościoła latynoskiego, bowiem formują dojrzałych, świadomych swojej wiary katolików, którzy chcą i potrafią świadczyć o swojej wierze - uważa ksiądz Andrzejczyk.
Juan Luis Cipriani Nowe ruchy
Najpopularniejsze wśród Latynosów są wspólnoty charyzmatyczne o charakterze zielonoświątkowym. Jednak niemałą rolę formacyjną spełniają tam również ruchy i stowarzyszenia bardziej tradycyjne, na przykład Legion Maryi czy Opus Dei.
(Jak ważna jest to w Ameryce Łacińskiej organizacja, pokazuje fakt, że jeden z 10 nowo mianowanych latynoskich kardynałów,
Juan Luis Cipriani, metropolita Limy w Peru, jest członkiem Opus Dei. Zdobył on ogromną popularność, gdy na początku 1997 roku podjął się pośrednictwa między władzami a lewackimi terrorystami z organizacji Tupac Amaru, którzy zajęli rezydencję ambasadora Japonii, biorąc jako zakładników dyplomatów z kilku krajów świata).
Marcial Maciel Ameryka Łacińska jest również ojczyzną jednego z najdynamiczniej rozwijających się obecnie zgromadzeń zakonnych - Legionistów Chrystusa. Powstało ono w 1941 roku w stolicy Meksyku. Założył je kleryk (obecnie ksiądz)
Marcial Maciel.
Celem zgromadzenia jest praca formacyjna i naukowa wśród intelektualistów, pracowników umysłowych oraz robotników. Rozwój zgromadzenia nastąpił błyskawicznie. W 60. rocznicę istnienia liczy już prawie 600 księży oraz 2,5 tysiąca kleryków. Prowadzi 10 uniwersytetów, 2 kolegia humanistyczne, 116 szkół średnich i podstawowych oraz zarządza Papieskim Kolegium Regina Apostolorum w Rzymie.
Jednak nawet najdynamiczniejszy rozwój ruchów i wspólnot nie może powstrzymać ekspansji wspólnot protestanckich. - Różne wyznania protestanckie łamią obecnie hegemonię katolicką w Ameryce Łacińskiej - uważa sekretarz generalny Latynoamerykańskiej Rady Kościołów
Isaac Batista. Przyciągają one nowych wiernych bliską naturze Latynosów spontanicznością zachowań, prostym, niepogłębionym teologicznie językiem oraz przede wszystkim oferowaniem bezpośredniego kontaktu z Bogiem poprzez różnego rodzaju egzorcyzmy czy nabożeństwa uzdrawiania chorych. Ich działalność w praktyce czasem niewiele się różni od działań miejscowych szamanów.
Proces odchodzenia katolików do nowych ruchów postępuje niezwykle szybko. W Ekwadorze na przykład w ciągu ostatnich 20 lat prawie 25 procent ludności zasiliło różnego rodzaju grupy protestanckie. Ruchy te, zwykle pochodzące z Ameryki Północnej, kuszą również nowych wiernych obietnicami znaczącej poprawy sytuacji materialnej dzięki pomocy nadsyłanej przez współbraci z innych, bogatszych krajów. Środki finansowe przekazywane przez instytucje północnoamerykańskie na działalność nowych wspólnot zielonoświątkowych i baptystycznych pozwalają również organizować protestanckie rozgłośnie radiowe i telewizyjne oraz sfinansować wielki projekt wybudowania 20 tysięcy nowych zborów w dorzeczu Amazonii. Pomysłodawcy tych projektów otwarcie przyznają, że ich celem jest wyparcie katolików z tych terenów.
W duchu ekumenizmu
Jorge Medina Estevez Konflikt z małymi wspólnotami i sektami protestanckimi nie oznacza jednak braku współpracy ekumenicznej na tych terenach. Chile jest na przykład drugim krajem świata (pierwsi taki dokument podpisali chrześcijanie w Badenii-Wirtembergii), w którym przygotowano deklarację o wzajemnym uznaniu chrztu. Porozumienie zawarły Kościoły: katolicki, prawosławny, ewangelicki, zielonoświątkowy oraz metodystyczny. A patronował mu wybitny chilijski hierarcha kardynał
Jorge Medina Estevez, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Ekumenizmem przez wiele lat zajmował się również nowo mianowany kardynał arcybiskup
Jorge Maria Mejla z Argentyny. Pełnił on między innymi funkcję sekretarza watykańskiej Komisji do spraw Dialogu z Judaizmem oraz pracował w CELAM w wydziale do spraw ekumenizmu.
Kościół w Ameryce Łacińskiej musi się wreszcie zmierzyć z problemami, które w innych rejonach świata należą do państwa - z terroryzmem, narkomanią czy rozliczeniem z przeszłością.
Stąd na przykład w Chile jest rzeczą naturalną, że biskupi przygotowują szczegółowy raport o osobach zaginionych i zamordowanych za czasów rządów Pinocheta, a przewodniczący Konferencji Episkopatu tego kraju arcybiskup
Franzisco Javier Errazuriz Ossa (mianowany ostatnio kardynałem) - apeluje o wyjaśnienie losu osób zaginionych. W Peru za zupełnie naturalne uchodzi fakt, że prymas Cipriani (mianowany ostatnio kardynałem) musi apelować o uczciwą kampanię wyborczą, a w razie ataków terrorystycznych podejmować się mediowania między prawicowym rządem a lewackimi bojówkami. Nie wszędzie jednak stosunki państwo-Kościół układają się poprawnie. W Meksyku na przykład politycy wszystkie rady czy napomnienia biskupów zbywają krótkim "nie chcemy polityków na ambonach". Napięte stosunki między rządem a episkopatem panują ostatnio również w Wenezueli. Stąd kardynalska nominacja dla arcybiskupa Caracas
Jose'a Ignacia Velasca Garcii została odczytana przez latynoamerykańską prasę jako wyraz poparcia Papieża dla linii Kościoła w tym kraju.
Z wszystkimi tymi problemami zmierzyć się będzie musiał w ciągu najbliższych kilkunastu lat Kościół w Ameryce Łacińskiej. Wydaje się więc, że dobrze się stało, iż wśród doradców Ojca Świętego znalazło się tak wielu Latynosów. Już bowiem w czasie najbliższego majowego konsystorza będą mogli zwracać baczniejszą uwagę świata na problemy ubogiego, lecz niezwykle religijnego Południa.
************
Południowoamerykański Kościół jest najliczniejszy na świecie. Kościołowi przyjdzie się zmierzyć z ogromnymi problemami stojącymi przed Ameryką Łacińską
*
Nowe Państwo: Tomasz Piotr Terlikowski - 14.03.2001