Tekst niniejszy jest kontynuacją zamieszczonego wcześniej opracowania dotyczącego religii Prusów. Zawiera on informacje o pominiętych wcześniej aspektach życia społecznego Prusów w tych kwestiach, w których bezpośrednio łączą się one z kultem. Osoby mniej obeznane z historią ludów bałtyjskich zapewne zdziwi używanie nazwy Prusów zamienne z Estami „zarezerwowanej” dziś dla mieszkańców Tallina i okolic ; ). We wczesnym średniowieczu nazwą „Estowie” określano ludy zamieszkujące na terenach Prus, następnie rozciągnięto ją na inne ludy bałtyckie. Jako określenie własnego narodu Estończycy przyjęli ją dopiero w XIX wieku. Całość tekstu ukaże się jako artykuł na www.religie.424.plOdrębnym zagadnieniem związanych z religijnością Prusów są tak tzw. „baby” – niezwykłe do dziś, w niektórych miejscach zachowane, posągi kultowe. Być może łączą się one z kultem „matki bogów”, który Prusowie, zgodnie z relacją Tacyta mieli wyznawać, kultem dodajmy bardzo powszechnym wśród Indoeuropejczyków. Wiadomo, że „baby” miały związek z kultem płodności ale również i wojny – składali im ofiary wojownicy idący do walki. Traktat dzierzgoński zawarty w 1249 r. po wielkim powstaniu pruskim, które omal nie zakończyło się klęską Krzyżaków zawierał klauzulę, że wszyscy ci Prusowie, którzy zamierzali zostać pełnoprawnymi członkami Kościoła na ziemiach podbitych przez Zakon musieli zrezygnować z odprawiania wszystkich obrzędów pogańskich, a zwłaszcza – pogrzebowych. Zobowiązani zostali w szczególności do zaprzestania palenia zmarłych i chowania ich razem z końmi i innymi zależnymi od nich ludźmi, a także bronią odzieżą i innymi przedmiotami oraz słuchania uczestniczących w pochówku Tuliszów i Ligaszów, których rola została omówiona wyżej.
Jak widać więc, obrzędy związane z przejściem zmarłego do świata duchów stanowiły (co jest zresztą, jak wiadomo, typowe dla większości religii pierwotnych) jeden z najistotniejszych elementów kultu i związanej z nim obyczajowości. Wędrujący w IX wieku przez ziemie Prusów zwanych wówczas powszechnie Estami (Aesti) podróżnik anglosaski Wulfstan pozostawił w swoich sprawozdaniach opis uroczystości pogrzebowych. „Jeżeli umrze jakiś człowiek” – pisał – „nie spalony leży on w swym domu u rodziny i przyjaciół jeden miesiąc lub niekiedy dwa. Królowie zaś i wysoko postawieni ludzie o tyle dłużej, o ile więcej mają bogactw. Niekiedy przez pół roku nie są oni spaleni i leżą na wierzchu w swych domach. A przez cały ten czas, kiedy nieboszczyk jest w domu, piją tam i bawią się aż do dnia, w których go spalą”. Według Łucji Okulicz – Kozaryn ten dość niezwykły ze względu na długość jego trwania obrzęd wiązał się z wiarą, iż każdy zmarły członek rodziny uczestniczy w jej dalszym życiu decydując o losie osób wchodzących w jej skład. Ciało zmarłego można było przechowywać długo, gdyż jak zanotował Wulfstan „Estowie posiadają taką umiejętność, że potrafią wytwarzać zimno”. W dniu pogrzebu reszta ruchomości zmarłego była dzielona na części i układana w różnych odległościach od jego domu, po czym rozpoczynał się niezwykły wyścig.
Ci Prusowie, którzy posiadali konie galopowali w kierunku miejsc, gdzie pozostawiono przedmioty zmarłego, „zwycięzca” miał prawo zabrać je ze sobą i użytkować jak własne. Wulfstanowi zawdzięczamy też opis samej ceremonii pogrzebowej. Podróżnik zauważył że: „…gdy ruchomości (…) są całkowicie rozdane, wtedy wynoszą go [zmarłego] i spalają wraz z bronią i szatami. (…) Jest u Estów zwyczaj, że każdy człowiek obojętnie jakiego jest stanu zostaje spalony. Jeżeli znajdzie się jakiś członek niespalony, wtedy muszą zanosić o to wielkie przebłagania”. W tym okresie nieznano prawdopodobnie zwyczaju palenia na stosie razem ze zmarłym jego żon czy niewolników. Został on przypuszczalnie wprowadzony później. Stos ciałopalny był wznoszony zawsze w tym samym uświęconym miejscu, w okolicach cmentarza. Na jego terenie wykopywano jamę grobową gdzie wpędzano konia lub dwa konie będące własnością zmarłego.
Wykopaliska archeologiczne świadczą o zasypywaniu tychże koni w grobie żywcem. Po tym etapie ceremonia mogła przybierać różne formy. Najczęściej prochy zbierano do glinianej urny i wysypywano w jednym miejscu jamy grobowej a następnie przykrywano kamieniami. Znany jest pochówek wojownika w okolicach Elbląga, w którym
spalone szczątki umieszczono na siodle konia a obok postawiono naczynia z alkoholem, rogi do picia oraz broń. Niekiedy we wspólnym grobie chowano osoby pochodzące z jednej rodziny lub po prostu zmarłe w jednym czasie. Okazałe obrzędy pogrzebowe świadczyły o wielkim znaczeniu wiary w życie pozagrobowe u Prusów. Nie mieli oni, jak się wydaje, szczególnego przywiązania do życia doczesnego uważając je za jeden z, niekoniecznie ważnych, etapów wędrówki swej duszy. Znane są przypadki regulowania przyrostu demograficznego u Prusów za pomocą zabijania niemowląt, czemu zresztą sprzeciwił się papież Honoriusz III.
Jak zanotował Długosz Prusowie w sytuacji nieszczęścia często popełniali samobójstwa, nie przejmowali się też specjalnie losem tych swoich pobratymców (nawet jeśli byli wysoko urodzeni), którzy dostali się w ręce wrogów jako zakładnicy. Na koniec wypada wspomnieć o znaczeniu religii jako wyznacznika tożsamości Prusów. Znana powszechnie (choćby z epizodu związanego z misją św. Wojciecha) niechęć Prusów do przyjęcia chrześcijaństwa i powszechne oburzenie związane z profanowaniem przez misjonarzy świętych miejsc nie podlega dyskusji.
Ziemie pruskie stały się więc siłą rzeczy „wylęgarnią” męczenników, by wspomnieć choćby zamordowanego w 1213 r. przez rdzennych mieszkańców Prus Filipa – współpracownika biskupa Chrystiana prowadzącego wśród nich akcję misyjną. Niemniej wprowadzana okresowo przez zwierzchników kościelnych zasada dobrowolnego przyjmowania chrztu przynosiła rezultaty. Znane są przypadki dobrowolnego nawrócenia się dostojników pruskich takich jak Phaleta (Waldeo) czy Sodrecha (Suder). W 1216 r. w Rzymie ochrzczono niejakiego Surwabunę i Warpodę. Działalność krzyżacka wzmocniła jedynie niechęć Prusów do nowej religii. Tym bardziej że Zakon, jak donosił papieżowi biskup Chrystian, często prowadził akcję antyewangelizacyjną (sic!) tłumacząc cynicznie, iż łatwiej rządzi się poganami niż nawróconymi. W czasie powstań pruskich niszczono kościoły, jako gwarancji wytrwania w wierze misjonarze żądali od Prusów dzieci jako zakładników. Tym niemniej neofitów, otrzymujących specjalne przywileje (zagwarantowane choćby traktatem dzierzgońskim) – przybywało.
Ochrzczeni Prusowie mogli wchodzić w skład stanu rycerskiego oraz duchownego. Najbardziej zaciekłymi przeciwnikami Zakonu i jego panowania w Prusach stali się więc, siłą rzeczy zwolennicy dawnych wierzeń. Opanowanie Prus przez zakon i klęski kolejnych powstań podkopały znaczenie tradycyjnej religii. Elementy starych i nowych wierzeń wymieszały się w świadomości mieszkańców – bogowie pruscy Perkun(as), Potrimpos i Okkorimpos zaczęli stanowić troistą całość analogiczną do Trójcy Świętej, odpowiednikami świętych stały się duchy służące bogom i ludziom zwane barstukami, kaukami lub welami. Wraz ze stopniowych zanikiem narodu zanikła również i jego religia. Warto jednak pamiętać o tym, że przed pruskimi „babami” jeszcze w XIX wieku paliły się świece….
Czytaj I część -
Co można zrobić w ze Świętą Lipką przy pomocy Świętej Siekierki czyli o religii Prusów.
PEPSISEXIBOMBA