Mana
Klamrą spinającą wszystkie elementy składowe religii, centralną kategorią doktryny religijnej, treścią zabiegów kultowych oraz znamieniem organizacji religijnej - jest pojęcie świętości,
czyli sacrum(1). Albowiem „jak centralnym pojęciem sztuki jest piękno, etyki – dobro, tak w świecie religii jest nim świętość”. Wiemy dobrze, iż cecha świętości przysługuje Bogu – ale przecież nie tylko: istnieją święte osoby („święci” katoliccy lub innych religii, dawniej królowie jako pomazańcy boży, ojciec święty lub dalaj-lama itp.), święte przedmioty (jak hostia, monstrancje, czyli popularnie „ najświętszy sakrament”), a także święte zwierzęta lub święte rośliny (Apis w dawnym Egipcie, święte krowy hinduizmu, święte dęby ludów przedchrześcijańskiej Europy itp.) i święte czynności (choćby np. święte wojny – dżihad i muzułmanów, czy „poświęcenie” czegoś lub kogoś.
Dochodzimy tu więc do ważnego spostrzeżenia: wbrew potocznym mniemaniom, wyrosłym na gruncie katolicyzmu - „świętość” może przysługiwać rzeczy, osobie i czynności, a nie tylko Bogu. Sacrum charakteryzuje więc nie tylko byty pozaziemskie, ale także jak najbardziej ziemskie, materialne zjawiska.
Rozliczność przejawów i form sacrum naprowadza nas na myśl, że pojęcie to musiało ewoluować historycznie, od form prymitywnych do coraz to bardziej sublimowanych, długą drogą prowadzącą od „świętego kamienia” (np. Kaaby) do świętości niewidzialnego, niematerialnego Boga czy anioła. Dzieje religii pouczają nas o tym dowolnie: we wczesnych stadiach rozwoju myśli ludzkiej musiało naszego praprzodka frapować to, że pewne rzeczy zachowują się jakoś inaczej niż inne, że np. zwierzę jest o wiele silniejsze i zwinniejsze niż człowiek (to samo dotyczy zresztą i mocy sił przyrody nieożywionej, np. niszczącej lub życiodajnej siły Słońca, ognia lub widy), że roślina ma „tajemną moc” odradzania się, odżywiania lub zabijania (trucizny), że pewni ludzie są mądrzejsi lub silniejsi od innych, potrafią coś przemyślnie sporządzić lub zapobiec jakimś złym zjawiskom. Mówiąc krótko – mnóstwo rzeczy otaczającego nas świata posiadało tajemną, niewytłumaczalną moc, czyli manę.
Mana – wyraz melanezyjski, odkryty przez R. M. Codringtona – szybko rozpowszechnił się w nauce. Rychło też odnaleziono odpowiedniki many w językach wielu innych ludów prymitywnych, jak np. algonkińskie manitu, irokezkie orende, sjukskie wakanda, hurońskie oki.
Poza plemionami indiańskimi odpowiedniki many spotkamy także w językach Afryki oraz Indonezji (megbe u Pigmejów, ngi u Masajów, petara u Dajaków).
Istotę many można by zdefiniować następująco: jest to bezosobowa i niematerialna (lub tylko częściowo substancjalna) siła, charakteryzująca się przenośnością, stopniowaniem natężenia oraz pozytywno-negatywną dwoistością oddziaływania. Cecha „przynależności” many oznacza, iż można ją sobie przyswoić (zdobywać, nabywać) oraz tracić; jeśli chodzi o genezę „naładowania” maną, to ludy prymitywne uważają ją za coś wrodzonego lub przyrodzonego. Stopniowanie natężenia many przejawia się w tym, różne przedmioty posiadają różne jej potencjały oraz że nawet w tym samym przedmiocie mogą
występować fluktuacje owego potencjału. Wreszcie dwoistość pozytywno-negatywnego oddziaływania many oznaczać będzie, iż ten sam przedmiot czy człowiek obdarzony maną może w pewnych okolicznościach wywierać pożyteczne wpływy na otoczenie, w innych zaś oddziaływać szkodliwie, destrukcyjnie.
W celu lepszego zrozumienia złożonej idei many często porównywano ją z energią elektryczną, albowiem „mana, podobnie jak elektryczność, jest siłą bezosobową, podobnie jak elektryczność przynosi korzyść tylko wtedy, kiedy umiejętnie się z nią obchodzi", czyli że może być i pożyteczna, i szkodliwa. Geneza idei dwoistości pożyteczno-szkodliwego oddziaływania many jest stosunkowo jasna: człowiek pierwotny często obserwował, iż
przedmioty i zjawiska (np. ogień, woda) lub ludzie (np. czarownicy, wodzowie) raz bywają groźni i szkodliwi, a kiedy indziej przysparzają dóbr i wygód.
W ten sposób dotarliśmy do
kwestii świeckiego — a więc nie religijnego, pochodzenia koncepcji many; zrazu bowiem, zanim zaczęto ją przypisywać siłom pozaziemskim, pojęcie to oznaczało po prostu fakt posiadania przez pewne przedmioty lub istoty żywe wyróżniających je spośród otoczenia właściwości lub umiejętności. Na przykład spośród wielu łuków, noży, sieci, łodzi itp. posiadanych przez dany szczep niektóre były lepsze, a więc były obdarzone maną (lub też
posiadały ją w większym stopniu niż inne z tej samej klasy przedmiotów). Ktoś był lepszym rolnikiem lub łowcą czy też bieglejszym w rzemiosłach od innych, jakiś kacyk był bardziej
bojowy lub zdolniejszy jako organizator od ościennych władców — wszystko to jakoby dlatego, że ludzie ci „posiadali manę". Mana
w odniesieniu do ludzi oznaczała więc to, co dziś nazwalibyśmy talentem, zdolnościami, większą biegłością itp.; ale nie tylko — mana była także prototypem naszej idei szczęścia, ,,trafu". Dawny człowiek nie umiał sobie wytłumaczyć niespodziewanego sukcesu (uśmiechu losu) lub przypadkowych zdarzeń inaczej jak posiadaniem many.
Z powyższych rozważań wyraźnie wynikła nam odpowiedź na następny problem dotyczący many: kto jest jej nośnikiem. Mana może tkwić w każdej rzeczy różniącej się od innych kształtem lub zachowaniem. Aby jednak choć nieco uporządkować sobie ów bezmiar
przedmiotów obdarzanych mana, wydzielmy wśród nich trzy główne klasy:
— przedmioty (naturalne lub wykonane przez ludzi),
— istoty żywe (rośliny, zwierzęta, ludzie),
— duchy i bogowie.
W miarę rozwoju religii dostrzegamy przenoszenie się punktu ciężkości posiadania many z przedmiotów materialnych ku osobom i duchom, a wreszcie bogom. Zarazem jednak dostrzegamy i ewolucję idei many od jej form pierwotnych ku coraz bardziej sublimowanej
idei świętości. Ewolucja ciągu mana-świętość polega zarówno na stopniowym ograniczaniu cechy świętości-many tylko do Boga, jak też na nabieraniu przez mana kwalifikacji moralnych. Tak więc w religiach monoteistycznych świętość przedmiotów czy osób nie
wywodzi się już z ich immanentnych właściwości, lecz stanowi refleks świętości Boga, przejaw łaski bożej udzielanej zjawiskom pozaboskim. „Świętość Boża jest źródłem świętości stworzeń.
Stworzenie uświęci się wtedy i o tyle, kiedy i o ile uczestniczyć będzie w pełni świętości istniejącej w Bogu... Łączność z Bogiem — oto na czym polega świętość stworzeń". Jeśli
zaś chodzi o nabieranie przez mana cech moralnych, postępujące wraz z jej przekształcaniem się w ideę świętości, to zważmy, iż mana początkowo nie zawiera w sobie momentu etycznego. Jest ona amoralna, obojętna etycznie, ponieważ przy jej nabywaniu nie
występuje element zasługi, osobistych wartości moralnych nośnika many. Przecież i talent, i szczęście mogą przysługiwać także osobnikom złym. Dopiero pojęcie świętości zakłada pewną wartość moralną (jak u ludzi „świętych") lub też immanentną świętość (jak u Boga).
Ta świętość boża „w znaczeniu ontologicznym polega na posiadaniu doskonałości bytowej, w znaczeniu zaś moralnym na harmonii z normą moralną".
Przejdźmy teraz do następnej kwestii, mianowicie do sposobów przejawiania się many-świętości. Uzewnętrznianie many zwykło nazywać się w religioznawstwie „kratofanią"(2); kratofanie mogą być bądź periodyczne i „normalne" (np. wzejście rośliny, narodziny dziecka, pomyślny efekt połowów czy polowań, uzdrowienia), bądź też nieregularne i niespodziewane (nagłe szczęœcie, klęska lub cud, np. objawienie się Jahwe w biblijnym „krzaku gorejącym"
itp.).
Ewolucja od mana ku sacrum musiała dokonywać się poprzez rozmaite stadia pośrednie. O ile bowiem przejawem many jest kratofania, o tyle przejawem świętości jest hierofania, a następnie teofania. Oczywiście — nie można odrywać obu ostatnich typów od kratofanii: w pojęciu świętości tkwi aspekt manifestacji siły, a więc moment kratofaniczny, niezależnie od tego, czy to będzie cudowne uzdrowienie, czy dotknięcie nieszczęściem wskutek klątwy itp.
Odróżnia kratofanię od późniejszych stadiów „fanii" przeniesienie punktu ciężkości w jej sensie. O ile bowiem na etapie many cel jej przejawiań się tkwił w akcie przyczynienia
człowiekowi dobra lub zła, to na etapie sacrum manifestacje świętości nabierają dodatkowego znaczenia: monitu i trwałej dyrektywy dla postępowania człowieka, jak też — w przypadku teofanii — akcentu samoafirmacji Boga, „demonstracji" jego natury.
Koncepcja kratofanii poszerza rozumienie „objawienia", które zwykle skłonni jesteśmy zawężać teocentrycznie tylko do czynności boskich, w szczególności zaś do przekazywania przez bogów pouczeń czy nakazów. Kratofanie mają więc charakter powszechny: „Musimy przyzwyczaić się do uznania, że hierofanie istnieją wszędzie, w każdym sektorze życia fizjologicznego, ekonomicznego, duchowego i społecznego... jest całkiem pewne, iż
wszystko to, czego człowiek dotykał, co odczuwał, kochał — mogło stać się hierofanią".
Uzewnętrzniania się — manifestacje — many mają jednakże jeszcze jedną ciekawą właściwość: dokonują się one niejako automatycznie, na mocy samego fizycznego kontaktu (np. dotknięcia) kogoś lub czegoś z przedmiotem lub osobą obdarzoną maną. Tak więc zarówno nabycie, jak i utrata siły manaicznej może dokonać się bez udziału woli i świadomości bądź nośnika many, bądź też tego, który manę uzyskuje. Automatyzm przekazu many, zrozumiały u ludów pierwotnych, możemy wyśledzić nawet na wysokich szczeblach rozwoju religii, np. w monoteizmie chrześcijańskim. Pamiętamy znany fragment ewangeliczny o uzdrowieniu kobiety, cierpiącej nieuleczalnie na krwotok — mało kto jednak zwrócił uwagę na charakterystyczne okoliczności i sposób opisu tego wydarzenia. Abstrahując tutaj od relacji
Mateusza (IX, 20 — 21), jako nie zawierającej nic ciekawego, przypatrzmy się opisom Marka i Łukasza 57:
(Marek V, 25—30) A 'niewiasta mająca krwotok od lat dwunastu... gdy posłyszała o Jezusie, podeszła z tyłu za rzeszą i dotknęła się szat jego. Mówiła bowiem: Jeśli się tylko szaty jego dotknę, będę zdrowa. I natychmiast wyschło źródło jej krwi... A natychmiast Jezus czując, że moc, która w nim była, ujście miała na zewnątrz, obróciwszy się do rzeszy rzekł: Kto się dotknął szat moich?
(Łukasz VIII, 43—46) A niewiasta pewna mająca krwotok od lat dwunastu... podeszła z tyłu i dotknęła się kraju szaty jego; a natychmiast ustał jej krwotok. I rzekł Jezus: Kto mnie dotknął się? A gdy się wszyscy zapierali... rzekł Jezus: Dotknął się mnie ktoś, bo wiem, że moc moja przejawiła się na zewnątrz...
Zwróćmy uwagę na podkreślone sformułowania. Sam fakt dotknięcia szaty Jezusa wystarcza do natychmiastowego uzdrowienia — bez jakiegokolwiek aktu woli czy świadomości Jezusa. Jezus — wszechwiedzący przecież Bóg — nie wie, kto go dotknął, wie tylko, że „moc jego uszła na zewnątrz". Ciekawe przy tym, że uzdrowienie nastąpiło tu automatycznie, bez jakichkolwiek czynności wstępnych. Emanacja (itd.) mocy (many) może więc nastąpić bez wiedzy i woli nawet Boga monoteistycznego — cóż więc dopiero mówić o niższych szczeblach rozwoju myślenia religijnego.
Powyższy ciekawy epizod ewangeliczny naprowadza nas na jeszcze jeden aspekt many — na jej tendencje jakby entropijne. Automatyzm przekazywania many („ujścia mocy") wskazuje na trudności w utrzymaniu jej przez przedmiot lub osobę nią obdarzoną: mana wyładowuje się — podobnie jak elektryczność — przy jakimkolwiek z nią kontakcie. Wobec takich skłonności many do rozpraszania się, wobec jej entropijnych tendencji do „wyrównywania poziomu energetycznego z otoczeniem" — nie zadziwi nas, że człowiek pierwotny wypracował cały system obchodzenia się z przedmiotami i osobami manaicznymi. Mana została obwarowana rozległym zespołem przepisów dotyczących manipulowania nią. W owych przepisach możemy wyróżnić z kolei dwa zespoły działań: jednym z nich jest dążenie do regeneracji siły manaicznej, drugim zaś ochrona many przed niepożądanymi
kratofaniami. Wyrazem pierwszej troski jest ofiara, wyrazem drugiej — tabu.
***
Przypisy:
1. Łacińskie sacrum , francuskie sacre (upowszechnił E. Durkheim 1912), angielskie Holy i niemieckie Heilige oznaczają to, co polskie "świętość", "to co święte". Przymiotnikowo: sacer i sanctus, saint, sacred i saint, heilig. "Święty" w innych ważniejszych religioznawczo językach: greckie hagios i hieros, hebrajskie kadosz, arabskie haram.
2. "Kratofania" (z greckiego kratos - siła, i phanein - objawiać się) - to termin wprowadzony do nauki o religiach przez M. Eliade (Traite d'histoire des religions, Paris 1948); oznacza on manifestację siły tkwiącej w manie.
Fragment książki: Zygmunt Poniatowski - Treść wierzeń religijnych