Trójkąt Bermudzki od wielu lat przyciąga rzesze ciekawskich, pobudzając wyobraźnię historiami zaginionych statków, odbieranymi sygnałami ginących samolotów, tajemniczymi zgonami członków ich załóg. Statki tonęły zanim ewakuowano załogę, grzebiąc wszystkich w morzu.
Trójkąt Bermudzki to obszar Zachodniej części Oceanu Atlantyckiego, w pobliżu południowo wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych.
Straż przybrzeżna definiuje go jako nieregularny obszar, którego rogi wyznaczają Bermudy, Miami i San Juan na Puerto Rico na 400 długości geograficznej zachodniej.
Charles Berlitz w swej książce The Bermuda Triangle umiejscawia wschodni wierzchołek trójkąta około 800 km dalej, w okolicach południka 550 szerokości geograficznej zachodniej.
Laurence David Kusche w bestsellerze The Bermuda Triangle Mistery wskazuje na obszar wskazany przez straż przybrzeżną, lecz rozszerzony w kształt wielokąta, zahaczający od Norfolk w Virginii do 600 szerokości geograficznej zachodniej i na południe do Barbados, na północny wchód dokoła Jamajki do zachodniego cypla Kuby aż do przylądka Cape Sable na Florydzie.
Do pierwszych odnotowanych niewytłumaczalnych wydarzeń doszło już w 1492r. W raporcie Krzysztofa Kolumba dla hiszpańskiej admiralicji czytamy, iż w czasie podróży doszło do dziwnego zjawiska. Marynarze zaobserwowali kulę ognia, która przeleciała poziomo obok statku, po niebie i znikła w morzu. Odkrywca wspomina również o wahaniach kompasu oraz o białej wodzie, której istnienie w okolicach Trójkąta potwierdzają badacze i która została nawet zaobserwowana przez astronautów Apollo 12. Jej jasność spowodowana jest obecnością fosforyzujących ryb i występującego tam gatunku mięczaków.
Kolejne doniesienia pochodzą m.in. z 1840 r. Amerykański okręt patrolowy natknął się na francuski trójmasztowy statek handlowy "Rozalie". Okręt nie odpowiadał na próbę nawiązania łącznością gdy amerykańscy marynarze weszli na pokład, okazało się, ze byli jedynymi żywymi istotami na pokładzie (nie wliczając żywego kanarka). Nie było śladów walki, a przewożony ładunek został nienaruszony. Fakt ten eliminował hipotezę napadu pirackiego.
Potem wielokrotnie spotykano się z pustymi statkami, dryfującymi po tym akwenie. Jedną z najsłynniejszych katastrof XIX wieku była katastrofa Mary Celeste, jednego z dużych statków handlowych.
4 grudnia 1872 roku, kiedy spotkał się ze statkiem o nazwie Dei Gratia. Jak się okazało, na pokładzie nie było żywej duszy, a statek wyglądał tak, jakby został opuszczony kilka godzin wcześniej. Kapitan odnalazł zapisy, z których ostatnie datowane były na dziewięć dni przed odnalezieniem statku. Również i tym razem nie obrabowano statku z kosztowności.
Jedna z odnotowanych historii opisuje problemy Carolyn Cascio, która 7.06.1964r. leciała nad obszarem Trójkąta. Zanim znikła, cały czas utrzymywała, że nie widzi wyspy, choć cały czas krążyła nad nią. Robert Leśniakiewicz tłumaczy to wydarzenie pojawieniem się UFO. Niewidzialny NOL, po zawiśnięciu pod samolotem, wytwarza polem siłowym soczewkę grawitacyjną, co powoduje zniknięcie wyspy z pola widzenia samolotu. Prawdę powiedziawszy, spośród wszelkich dostępnych teorii, ta najlepiej tłumaczy przypadek Carolyn. Co jednak z innymi historiami?
5.12.1945r. zniknęło w tym rejonie pięć samolotów bombowo-torpedowych typu Avenger Maszyny miały dokonać ćwiczebnego bombardowania na poligonach w pobliżu wyspy Bimini. Wiadomo, że przed zniknięciem, jeden z samolotów meldował wielokrotnie, iż zgubił się nad oceanem. Na ratunek wypłynęła łódź latająca Martin Mariner długości 27m, o wzmocnionym kadłubie, która również znikła wraz z 13-osobową doświadczoną załogą. Do dziś nie odnaleziono wraków pojazdów. Szukano rozwiązania tego incydentu w polu energetycznym, które spowodowało awarię czytników i przyrządów nawigacyjnych.
Jest jeszcze jedna ciekawostka w tej historii. Tego samego dnia, w którym zaginęła eskadra, o godzinie 19:00, lotnisko w Miami odebrało słaby sygnał radiowy ..FT...óry stanowił część znaku wywoławczego zaginionej eskadry. Możliwość jego nadania przez jednego z członków eskadry praktycznie nie istniała, gdyż według wyliczeń paliwo powinno wyczerpać się 2 godziny wcześniej. W jaki więc sposób sygnał dotarł do lotniska tak późno?
Przeanalizujmy może na początek sprawę zaginięć pięciu wojskowych samolotów. Trudno definitywnie stwierdzić, co stało się z samolotami. zanim jednak podejmiemy jakąkolwiek decyzję, warto zauważyć, że czterech spośród 5 pilotów było studentami, a ich instruktor nigdy wcześniej nie latał w tym rejonie. Wg badaczy kontakt z pilotami był utrzymany do czasu, gdy ci stwierdzili, że musza wodować, bo kończy się im paliwo a, co ciekawe, ten typ samolotów ulega zatopieniu w ciągu 60 sekund.
Sceptycy nie widzą z zaginięciu statków nic tajemniczego, podkreślając, jak łatwo jest stracić łączność ze statkiem czy samolotem na obszarze ponad 2,5 miliona kilometrów kwadratowych oceanu o szybkich prądach wody i zmiennej pogodzie, zwłaszcza nocą.
John Myhre wysnuł teorię, iż Lot 12 nie odbywał się nad Key West, lecz podobnymi do nich wyspami, Abacco Island. I kiedy porucznik Taylor wydał rozkaz zmiany kursu na wschód, samoloty poleciały nad otwarty Atlantyk i runęły do morza.
Jego praca pozostałaby czystą teorią do czasu, gdy szczątki wahadłowca Challenger spadły do morza i w czasie ich wydobywania odnalazł szczątki samolotu w odległości około 2.5 mili od miejsca, gdzie wg niego spadły do morza Avengery Nie mógł jednak sprawdzić ich autentyczności, gdyż marynarka wojenna przejęła sprawę. Jakiś czas później Graham Hawkes stwierdził, że odkrył zaginione wraki niedaleko od Fort Lauderdale. Co ciekawe, badania wykazały, iż odnalezione samoloty, to inna piątka, która zaginęła przed szukanymi.
O ile pewne tłumaczenia i hipotezy są w stanie wystarczająco wyjaśnić zaginięcia poszczególnych statków czy samolotów, trudno przypisać jedno czy dwa rozwiązania wszystkim zaginięciom. Analizując warunki i poszczególne czynniki, w jakich doszło do nieszczęśliwych wypadków, badacze i zainteresowani sprawą wysunęli kilka teorii, wśród których być może są i te najbliższe prawdy.
Początkowo, w XVI wieku zaginięcia statków przypisywane były potworom morskim, bogom "którzy zamieszkiwali" to miejsce. Obecne czasy zmieniły zdecydowanie to nastawienie na rzecz nowych teorii.
Z jednej strony tłumaczono to atakami olbrzymich fal morskich i ekstrafal powietrznych, wiążąc te zjawiska z zaginięciem USS "Cyclops".
Nawiązywano również do silnych prądów powstałych w wyniku zapadania się podwodnych jaskiń dennych. Miały one powstać na skutek dryfu Ameryki Północnej na zachód, co miałoby powodować wytwarzanie pustych przestrzeni, które pod wpływem ciśnienia wody powodują wessanie wszystkiego włącznie ze znajdującymi się na zewnątrz statkami. Teoria ta jest jednak nieprawdziwa, gdyż Ameryka ulega przesunięciu wraz z dnem, nie powodując żadnych próżni w środku.
Inna teoria nawiązuje do tzw. Poduch słodkiej wody, które znajdujące się w wodzie o zasoleniu rzędu 40 promilli. Jej obecność doprowadza do nadmiernego obciążania statku, który na nie natrafił i ściąga go na dno. Wg naukowców w ten sposób można tłumaczyć zatonięcie USS Tresher, który zatonął poza terenem Trójkąta, w okolicach Bostonu.
Kolejne dociekania nawiązują do uderzeń infradźwięków, choć trudno zaakceptować tą teorię. Jak bowiem tłumaczyć fakt, że nie zabijają one ludzi mieszkających nad samym morzem?
Jeszcze ciekawsza i bardziej intrygująca teoria dotyczy tzw. superpioruna, czyli bardzo rzadko występującego wyładowania energii rzędu 10 trylionów watów. Energia ta, trafiając w wodę niedaleko statku, teoretycznie może ją zagotować, powodując powstanie gwałtownej mgły lub zjawiska "białej wody" oraz zatopienie statku.
Sceptycy skłaniają się ku teorii piratów, żerujących na tych terenach, łupiących statki i topiących je, zacierając ślady. Niewątpliwie w części przypadków na pewno mają rację. Początkowo piraci grabili statki, potem przyszła moda na ich przechwytywanie i wykorzystywanie do szmuglu narkotyków czy alkoholu. Trudno jednak zastosować tą teorie do wszystkich przypadków. Bo dlaczego akurat ta strefa miałaby być częściej odwiedzana przez złodziei, niż inne? I jak wytłumaczyć, co w takim razie działo się ze statkami, których ładunek pozostał nietknięty, gdy ginęła jedynie załoga?
Teorie spiskowe poruszają nawet problem tajnych operacji Kubańczyków czy Rosjan, również do nielegalnego przewożenia narkotyków, co miało miejsce na Kubie w miniaturowych okrętach podwodnych.
Wspomniany powyżej Charles Berlitz wysunął teorię mówiącą o gigantycznym krysztale zakrzywiającym przestrzeń wokół niewinnych ofiar.
Naiwni twierdzili nawet, iż w okolicach Trójkąta mieści się baza nie odkrytej dotąd cywilizacji lub wręcz Atlantydów oraz, że za zaginięcia odpowiadają wyznawcy Voodoo.
Ostatnio naukowcy skłaniają się ku nowej, aczkolwiek moim zdaniem bardzo trafnej teorii, a mianowicie sprężonego hydratu metanu. Substancja ta powstaje w niskich temperaturach pod wpływem dużego ciśnienia. Tak sprzyjające warunki samoistnie występują pod warstwą skał osadowych, w pobliżu Bermudów.
W latach 70-tych naukowcy wykonali odwierty i odkryli pod skałami osadowymi bogate złoża hydratu metanu. W przypadku ruchów tektonicznych Ziemi w miejscu pęknięcia zewnętrznej warstwy zacząłby się uwalniać metan. Spowodowałby on nasycenie się wody gazem i zmniejszenie się jego gęstości. Statek płynący nad pęknięciem błyskawicznie poszedłby na dno. Po uwolnieniu się gazu, morze uspokoiłoby się, nie pozostawiając śladu po statku.
Metan, który uleciał do atmosfery, spowodowałby awarię silników samolotów. Gaz w połączeniu z powietrzem jest mieszanką wybuchową, najmniejsza iskra z silnika doprowadziłaby do eksplozji.
Wg Richarda McIvera metan uwalnia ujemne jony, które są źródłem silnych wyładowań magnetycznych. Następstwem ich jest awaria kompasów oraz całej elektroniki pokładowej.
W tym wypadku teoria ta współdziałałaby z hipotezą superpioruna i tłumaczyłaby wybuch Martina Marinera, który poleciał na ratunek grupie Avengerów. Jak jednak wytłumaczyć historie ocalałych statków bez załogi?
Poza wyżej wspomnianymi czynnikami, nad terenem Trójkąta Bermudzkiego dochodzi również do dziwnych przeskoków czasu. Najgłośniejszy przypadek zdarzył się latem 1972 r. kiedy to jeden z pasażerskich samolotów miał lądować na lotnisku w Miami, po przelocie nad Trójkątem. Kilka kilometrów przed lotniskiem samolot zniknął z ekranu radarów i zerwał łączność radiową. Po dziesięciu minutach, w trakcie których zebrano ekipę ratowniczą, samolot pojawił się i bezawaryjnie wylądował na lotnisku. Przeprowadzono kontrole wszystkich systemów, ale nie wykazała ona żadnych uszkodzeń. Jedynie zegarki późniły się o 10 minut.
Do dziś ludzie snują coraz to ciekawsze i mniej prawdopodobne teorie na temat zaginięć statków. Czy wydarzenia w Trójkącie są dziełem niezbadanej przyrody, ludzkim czy też może kogoś czy czegoś innego? Dotychczas nie brane pod uwagę NOL-e, pojawiające się w obszarze katastrof mogą stanowić wytłumaczenie całej zagadki, zniknięć statków, anomalii czasowych i opóźnień nadchodzących sygnałów radiowych. Oznaczałoby to jednak przyjęcie go wiadomości ich istnienia i ingerencji w nasze życie. Z drugiej strony, nasza Ziemia nadal stanowi źródło niezbadanej wiedzy i mieści w sobie wiele tajemnic. Być może prawdę poznamy już niedługo...
nadeslane
Film
cz. 1
cz.2
cz. 3
cz. 4
cz.5
koniec :)
Data utworzenia: 04/06/2008 @ 01:08
Ostatnie zmiany: 15/06/2011 @ 01:49
Kategoria : ZAGADNIENIA INNE Strona czytana 19687 razy