Miasto boga słońcaPośród piasków pustyni wznoszą się ruiny miasta, które dało początek pierwszej monoteistycznej religii świata.Na rozległej równinie dochodzi południe. Na tle nieba odcina się sylwetka samotnej kolumny. Wpatrujemy się w poszarpane skały na horyzoncie. - Widzicie ten prześwit? - dopytuje się nasz przewodnik Mhamed, wskazując na niewielkie pęknięcie między grzbietami skał. - Z tej małej szczeliny na horyzoncie codziennie wynurza się słońce.
Stoimy wśród pozostałości starożytnej świątyni Atona, egipskiego boga tarczy słonecznej. Trzy tysiące lat temu faraon Amenhotep IV, który później przybrał imię Echnaton, i jego żona Nefertiti oświadczyli, że istnieje tylko jeden bóg Aton, a oni są jego prorokami. - Czciciele słońca wciąż tutaj przyjeżdżają. Przybywają z całego świata - z Rosji, Francji, Stanów Zjednoczonych. Zawodzą, śpiewają i rzucają się na ziemię, kiedy pomiędzy skałami pojawia się słońce - opowiada Mhamed.
Dziś panuje tu kompletna cisza, którą od czasu do czasu przerywają kroki któregoś z naszych uzbrojonych ochroniarzy. - Echnaton przychodził tutaj, żeby modlić się do słońca - opowiada nasz przewodnik. - W tym czasie tysiące jego służących składało ofiary na ołtarzach. Był pierwszym monoteistą, na długo przed Jezusem i Mahometem. Niektórzy sądzą, że to on był Mojżeszem.
Wystarczy rozejrzeć się dookoła, aby zrozumieć, dlaczego jeden z najbardziej kontrowersyjnych egipskich faraonów wybrał to miejsce na swoją nową stolicę. Równina o długości dziesięciu kilometrów graniczy z rzeką Nil na zachodzie; na wszystkich pozostałych krańcach strzegą jej poszarpane skały Pustyni Arabskiej. Ten naturalny amfiteatr był doskonałą sceną, na której faraon mógł odprawiać rytuały nowej religii.
Echnaton ochrzcił nowo powstałe miasto mianem "Horyzontu Atona". Dziś miejsce to znane jest jako Tell el-Amarna, od nazwy plemienia Beduinów, którzy przywędrowali w te okolice dwa tysiące lat później. Wojny i rewolucje, które nękały ten region w minionym stuleciu, sprawiły, że ostatecznie miasto zniknęło pod piaskami pustyni.
Całkiem niedawno miasto zniknęło również z map turystycznych. Zagrożenie ze strony islamskich fundamentalistów sprawiło, że środkowy Egipt wraz z Tell el-Amarną zamknięto dla turystów. Do miasta Atona, położonego w połowie drogi między Gizą a Luksorem, docierali już tylko nieliczni archeolodzy i najbardziej zdeterminowani czciciele słońca. Dopiero w styczniu tego roku rząd egipski zniósł część ograniczeń w podróżowaniu po kraju i z powrotem otworzył ten region dla turystów.
Nasza wycieczka do Tell el-Amarny zaczyna się o 5 rano w oddalonym o 60 kilometrów mieście Minya. Zewsząd spogląda tu na nas Nefertiti: jej wizerunki zdobią hotelowy hol, restauracje i sklepik z dywanami. - Jej miejsce jest tutaj - mówi szeptem Mhamed. Ma na myśli słynne popiersie Nefertiti, które archeolodzy w 1912 roku wydobyli z piasków Tell el-Amarny, a które teraz spoczywa w muzeum w dalekim Berlinie.
Już w minibusie dosiada się do nas policjant z bronią w ręku. Obecność uzbrojonej ochrony ma sprawić, że poczujemy się bezpiecznie w regionie, który od dawna znany jest z antyzachodnich nastrojów. Już w 1935 roku brytyjski archeolog John Pendlebury napisał, że "Tell el-Amarna nie zawsze pojawia się w planach podroży do Egiptu… z powodu niezasłużonej reputacji, jakoby jej mieszkańcy charakteryzowali się wyjątkową nikczemnością".
Nasze doświadczenia były zupełnie odmienne. Od przyjazdu do Minya spotykaliśmy się tylko z życzliwością. Mieszkańcy zatrzymywali nas na ulicy, życząc miłego pobytu w ich mieście. (…)
Do Tell el-Amarny można dotrzeć nieco podstarzałym już promem z wioski o nazwie Deir Mawas. Prom zwykle pełen jest lokalnych handlarzy, dzieciaków i sprzedawców pieczonych ziemniaków. Trudno przeoczyć szkielet ogromnej konstrukcji, który wznosi się na drugim brzegu Nilu. W przyszłości ma tu powstać centrum turystyczne z prawdziwego zdarzenia. Rząd Egiptu doskonale zdaje sobie sprawę z wagi tego miejsca, ale póki co brakuje funduszy na dokończenie budowy.
Kiedy Echnaton i Nefertiti przybyli tu po raz pierwszy, zobaczyli rozległe pustkowie, którego nie skalał kult żadnego boga. Trzy tysiące lat później to miejsce wygląda podobnie. Wspaniałe miasto, które zamieszkiwało niegdyś 50 tysięcy ludzi, zostało praktycznie zrównane z ziemią. Zachowały się jedynie kamienne zarysy budynków, między innymi ogromnego kompleksu Pałacu Królewskiego i Wielkiej Świątyni Atona. Gdzieniegdzie można dostrzec pozostałości fresków i fragmenty posągów. Na obrzeżach tej wielkiej równiny znajdują się grobowce egipskiej arystokracji, w tym grób samego faraona, ukryty gdzieś we wnętrzu skał.
Niecałe dziesięć lat po przeniesieniu stolicy do Tell el-Amarny, najpierw zniknęła królowa Nefertiti, potem sam faraon Echnaton. Historycy wciąż zastanawiają się, co się wówczas stało. Czy para królewska padła ofiarą epidemii, czy może wybuchł bunt? Wkrótce potem na tronie zasiadł Tutanchamon, zięć Echnatona i prawdopodobnie również jego syn, który porzucił wiarę swojego ojca. Po jego przedwczesnej śmierci władzę w Egipcie przejęła nowa dynastia, której członkowie systematycznie niszczyli wszelkie ślady rządów faraona heretyka i ustanowionego przez niego kultu.
Paradoksem historii jest, że popiersie Nefertiti, złota maska Tutanchamona i wizerunek Echnatona należą dziś do najbardziej znanych symboli wspaniałej przeszłości Egiptu.
Autor: Stephen Cave - 9 gru 2009