Jedną z największych tajemnic naszego świata stanowi historia biblijnego potopu, jaki miał miejsce około 12000 lat temu.
W
Biblii, w
Pierwszej Księdze Mojżeszowej znajdujemy opis katastrofy, jaki dotknął nasza ziemię, a który został zesłany jako kara za grzechy rodzaju ludzkiego.
A potop trwał na ziemi czterdzieści dni. I wezbrały wody i podniosły arkę, i płynęła wysoko nad ziemią.
A wody przybrały i podniosły się bardzo nad ziemią, arka zaś uniosła się na powierzchni wód.
Wody przybierały coraz bardziej nad ziemią tak, że zostały zakryte wszystkie wysokie góry, które były pod niebem. Na piętnaście łokci wezbrały wody ponad góry, tak, że zupełnie zostały zakryte. [...] A wody wzbierały nad ziemią sto pięćdziesiąt dni.W wielu tradycjach przewija się wątek potopu, jaki miał miejsce wiele lat temu. Szacuje się, że istnieje 250 legend związanych z zalaniem świata.
W 1872r. odnaleziono w Kujundżik babiloński epos, pochodzący z 2600 r. p.n.e. który przedstawia losy
Gilgamesza. W jedenastej księdze udaje się on do
Urahna Utnapisztima, naocznego świadka potopu, który został ostrzeżony przez Boga i wybudował arkę dla siebie i swoich bliskich. Miał w niej przebywać aż do końca powodzi. Aby sprawdzić, czy wody opadły, wysłał on gołębia, jaskółkę i kruka.
Co ciekawe, wg jednej z teorii, epos ten nie powstał na Wschodzie, tylko pochodzi z Ameryki Południowej.
W
Koranie odnajdujemy historię
Nuha, który uciekł przed powodzią i ocalił rodzinę.
W Asyrii również istnieje legenda o powodzi, która jest podobna do babilońskiej, tylko biblijnym
Noe jest
Hasis-Adra. W tej opowieści Bóg nie ukarał jednak całego świata, a jedynie miasto Szrupak, znajdujące się między Babilonem a Bagdadem.
Sumerowie również pamiętali czasy wielkiej powodzi, nawet rozdzielali monarchów na przed i po potopie. Wśród Chińczyków również krąży legenda o wielkim potopie. Odpowiedzialny był za niego złe bóstwo Kung-kung, które w gniewie rozbiło uderzeniem głowy jedną z kolumn utrzymujących niebo.
95% przekazów mówi o potopie, 88% o wybranej przez Boga rodzinie, która uratowała się przed zagładą, a 55% opisuje wylądowanie ocalałych na górze.
Geolodzy, którzy badali górę Ararat, odkryli na niej wiele rodzajów skamieniałych muszli, kryształy soli, tworzące się jedynie w wodzie, co świadczy o tym, że góra musiała być kiedyś zalana.
Badania przeprowadzone przez badacza Woolleya, w latach 1922-29 świadczą o tym, że teren od pustyni Iraku do kraju Elaam, od starej Babilonii do Zatoki Perskiej był zalany. Odnaleziono na nim bowiem 2,5 m warstwę gliny, która mogła być pozostałością po powodzi. Aby zebrała się glina tej grubości, woda stojąca w tym miejscu powinna przez dłuższy czas sięgać 8 m.
Wielu badaczy przyznaje, że zamiarem Boga nie było zniszczenie całej ziemi. Wg ich teorii, potop miał miejsce w dorzeczu Eufratu i Tygrysu, a arka nie zatrzymała się na wzgórzu Ararat w Armenii, które zyskało tą nazwę wiele lat temu, a na południowej stronie wyżyny Ararat, u ujścia wylanych rzek, co zaznaczone jest w babilońskich tekstach. Odnaleziono tam trzy drewniane części statku, lecz istnieje zbyt małe prawdopodobieństwo, aby szczątki zachowały się w takim stanie tak długo.
W księdze
Genesis pisze, że deszcze padały nieprzerwanie przez 40 nocy i dni, zalewając najwyższe szczyty, co jest rzeczą niemożliwą z naukowego punktu widzenia. Nie przetrwała by wówczas ludzie w tylu różnych rasach. Niepodważalny jest jednak fakt, że dotknęła w większym czy mniejszym stopniu niemalże całą ziemię. W historii wielu ludów natykamy się na opowieści o wielkiej wodzie. W Azji istnieje 13 niezależnych legend, w Europie 4, w Afryce 5, w obu Amerykach 37.
Świadectwem na istnienie potopu jest moneta z brązu z ilustracjami Noego i jego rodziny na górze w arce, sprzed 1700 lat, odnaleziona w Turcji.
Około 12 tysięcy lat temu doszło do zakończenia ostatniej epoki lodowcowej. Otto Muck skłania się ku teorii, że do tak gwałtownych zmian doszło w wyniku uderzenia olbrzymiej planetoidy, która uderzyła w ocean, w odległości kilkuset km od Florydy. Fale spiętrzyły się i rozeszły po całej planecie, powodując globalną powódź. Potwierdzenie tej teorii zdaje się znajdować w postaci kraterów meteorytowych, jakie znajdują się w Karolinie, w USA oraz rowach głębinowych na wschodniej części Morza Karaibskiego.
Profesor Kamieński twierdzi, że 9545 lat p.n.e. przeleciała koło Ziemi kometa Halleya, której kawałek oderwał się i spadł powodując katastrofę. Skoro masa komety wynosi 30 000 000 000 000 ton, jej fragment mógłby doprowadzić do globalnej powodzi.
Wg Charlesa E. Selliera i Davida W. Balsigera przed potopem panował umiarkowany klimat na całej ziemi, spowodowany istnieniem w górnych warstwach atmosfery olbrzymiego baldachimu wody w postaci pary lub krystalicznej. Dr Larry Vardiman twierdzi, że taka idea nie jest niczym dziwnym zważywszy na fakt, że Wenus, Mars i Saturn również są spowite grubymi powłokami gazowymi, choć o innym składzie. Pod powłoką ziemia była ciepła i panowała wysoka wilgotność powietrza. Z baldachimu mogło się uwolnić dwanaście metrów wody. Dodatkowo woda uwolniona przez erupcję wulkanów miała spowodować ulewne deszcze, co doprowadziło do zmiany klimatu. Dodatkowa transgresja będąca wynikiem unoszenia się dna oceanicznego doprowadziła do globalnej powodzi.
W 1998r. Walter Pitman i William Ryan na podstawie próbek rdzeniowych i datowania słodkowodnych muszli zasugerowali, że około 7500 lat temu doszło do powodzi, która przekształciła basen słodkowodnego jeziora w morze, a linia brzegowa jeziora powinna się znajdować około 150 m poniżej obecnej.
12 tysięcy lat temu Morze Śródziemne przerwało Cieśninę Bosfor i wpłynęło w basen Morza Czarnego.
Bob Ballard potwierdził hipotezę badaczy, odnajdując w 1999r. linię brzegową przez nich przewidzianą oraz zatopione antyczne wraki i wioski. Odszukał także muszle mięczaków słodkowodnych, które w normalnych warunkach nie powinny się tam znajdować.
W tureckim Ikiztepe na wybrzeżu Morza Czarnego odkrył kości z epoki brązu liczące co najmniej 4 tysiące lat. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że ludzie zamieszkujący te wybrzeża uciekli 7500 lat temu przed potopem o skali tego przedstawionego w
Biblii. Również osady odkryte na podwodnej plaży świadczą o tym, że było tam kiedyś jezioro, które zostało zalane słoną wodą.
Dr Gerald E. Aardsma, fizyk jądrowy z Kanady ocenił, że potop nastąpił nie dawniej, jak 12000 lat p.n.e. Znawcy
Biblii sugerują jednak, że doszło do niego 5000 lat temu, około 2390-3103r. p.n.e. Obliczenia oparte na astronomicznej technice komputerowej, przeprowadzone w Chronology History Research Instytute datują potop na 2345r. p.n.e., a pierwsze deszcze na 14 maja.
Analizując powyższe fakty dochodzimy do wniosku, że w historii ziemi musiały być dwa potopy, jeden na skalę światową, będący bezpośrednim skutkiem zakończenia ery lodowcowej, a drugi, mniejszy, lokalny, w dolinie Eufratu i Tygrysu. Tłumaczyłoby to fakt odnalezienia skamieniałości zwierząt zastygłych w dziwnych pozycjach, czy muszle odnaleziona na szczytach gór.
Skoro naukowcy udowodnili istnienie biblijnego potopu, być może arka Noego naprawdę została kiedyś zbudowana? Choć teoria ta na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt niewiarygodna, to jednak warto się nad nią zastanowić. Tak samo przecież podchodzono do odkrycia starożytnej Troi, a przecież ów mit został potwierdzony przez badacza Heinricha Schliemanna.
Z drugiej strony odnalezienie arki świadczyłoby o tym, że
Biblii nie można traktować jako zbioru legend i mitów i trzeba na nią spojrzeć poważniej, niezależnie od wyznawanej wiary.
Zbuduj sobie arkę z drzewa żywicznego. Zrób komory w arce, i powlecz ją wewnątrz i zewnątrz smołą.
A zrobisz ją tak: Długość arki niech wynosi trzysta łokci, szerokość jej pięćdziesiąt łokci, a wysokość jej trzydzieści łokci.
Zrobisz w arce okno i zakończysz je na łokieć od góry. Z boku arki umieścisz drzwi. Uczynisz w niej dolne, wyższe i najwyższe komory.Bóg nakazał zbudować arkę o wymiarach 300 na 50 na 30 łokci. Przyjmując średnio długość łokcia na 45 cm, otrzymujemy pojazd o wymiarach 135m na 22,5m na 13,5m. Wyliczono, że w pełni załadowana arka ważyła około 24300 ton. Konstruktorzy arki twierdzili, że stosunek długości statku do jego szerokości, wynoszący jeden do sześciu wskazuje na to, że pojazd był bardzo powolny lecz stabilny i miał przetrwać siłę, z jaką uderzają fale o wysokości 60m.
Zastanawiające jest również, ile zwierząt zabrał Noe na arkę i w jaki sposób udało mu się je zgromadzić, a potem zaopiekować się nimi. W
Biblii pisze, że zwierzęta same przyszły do niego.
Dr Ken Cumming twierdzi, że jest to możliwe, gdyż w razie niebezpieczeństwa zwierzęta kierują się instynktem, co daje się obserwować w czasie trzęsień ziemi. Naukowcy doszli również do wniosku, że klimat, który wówczas panował na Ziemi mógł sprawić, że w miejscu budowy arki żyły wszystkie lub większość gatunków.
W
Biblii nie jest powiedziane, że Noe zabrał po parze z każdego gatunku, mógł zaopiekować się jedynie tymi, które nie były w stanie przetrwać w wodzie. Również liczba gatunków znacznie wzrosła od czasu potopu. Dr Whitomb obliczył, że na statku mogło się znajdować od 2400 do 50000 zwierząt. Do arki miało trafić po parze zwierząt nieczystych, czyli mięsożernych, nieprzeżuwające pokarmu i nieparzystokopytne oraz po siedem czystych. Tych drugich było więcej, bo część z nich przeznaczona była na ofiary, na pożywienie dla ludzi i drapieżników.
W Wg
Biblii arka osiadła na górach Ararat, prawdopodobnie na Wielkim Araracie, zwanym Baris, który jest wulkanem o wysokości 5122m i od czasu potopu już nie uaktywnił się. Góra stoi samotnie, obok znajduje się Mały Ararat, 3225m. Góra Noego posiada wiele nazw, starożytna ormiańska brzmiała Masis Leusar
góra arki, Persowie nazywali ją Ararat Kuhi-huh
góra Noego lub też Saad Dagh
błogosławiona góra.
Prawie wszystkie góry i miasteczka w obrębie Araratu mają nazwy i nawiązania do historii Noego. Arghuri lub Agora oznacza
wysadzanie winnicy, czyli miejsce założenia jej przez Noego. Eczmiodryn
miejsce wylądowania, gdzie w klasztorze przechowywane są pamiątki wydobyte w arki. Masher -
dzień sądu, a w Iranie Thamanin
okolica ośmiu osób, Erewań
pierwsze pojawienie się, Sharnakh
wioska Noego, Tabriz
statek.
Zagadką pozostaje tylko, co się ze statkiem stało. Wiadomo, że Noe odczepił dach, aby wszyscy mogli się wydostać, nie wiadomo jednak, co było dalej. Prawdopodobnie arka pozostała na miejscu, na którym wylądowała.
Legenda mówi, że góra strzeżona jest przez anioły, które chronią arkę. Wg ormiańskiej legendy Bóg zesłał na świat burzę, która pokryła lodem i wodą arkę, gdyż grzeszni potomkowie syna Noego, Chama, chcieli ją zniszczyć. Statek miał być odkryty, gdy potwierdzi istnienie Boga i historię potopu.
Kurdowie twierdzą, że arka spoczywa na górze smutku, bólu i nie może być poddana świętokradztwu ludzkich oczu. Aby do niej dotrzeć, trzeba być czystym jak dziecko i bez grzechu.
Wg
Koranu arka wylądowała na górze Al-Judi, obecnie zwanej Cudi-Dagh, o wysokości 2100m, znajdującej się w odległości 300km od Góry Noego i leżąca nad Tygrysem. Przemawiałby za tym fakt, że biskup Epitaniusz z Salamis w IV wieku naszej ery powiedział, że wrak znajduje się na górze Cudi. Uczeni islamscy są przekonani, że nazwa ta odnosi się do Araratu. Również fakt, że na górze Noego miały być dwa szczyty może wskazywać na tą górę, choć z drugiej strony również na Wielki i Mniejszy Ararat.
Z historii znane jest świadectwo władcy Chetitów i kapłana, Berossa, który w trzecim stuleciu przed Chrystusem twierdził, że statek zachował się w dobrym stanie, że jest cały czas doskonale widoczny. Twierdził również, że w trakcie rozpowszechnionych pielgrzymek ludzie zeskrobywali z niego smołę dla swojej potrzeby, umieszczając ją w amuletach.
Również w pierwszym stuleciu naszej ery Mikołaj z Damaszku powiedział, że szczątki arki znajdują się na szczycie. Pisał:
Jest w Armenii góra Baris, gdzie wielu uciekinierów znalazło schronienie w czasie potopu, a jeden człowiek wylądował na szczycie, na arce, której drewniane elementy zachowały się na długo.
Józef Flawiusz, historyk żydowski współczesny apostołowi Pawłowi, w Dawnych dziejach Izraela opisał historię niemalże identyczną w Biblii i dodał, że rozmawiał z ludźmi, którzy osobiście widzieli arkę.
W 318r. święty Jakub po modlitwie zasnął na górze Ararat, a po przebudzeniu znalazł kawałek drewna. Wierząc, że zostało ono zesłane u przez Boga, zrobił z niego krzyż, który w 687r. trafił do katedry w Eczmiadzynie.
W książce
Opisanie świata napisanej w 1269r. przez podróżnika Marco Polo też spotykamy nawiązanie do miejsca spoczynku arki, a mianowicie, że w centrum Armenii jest wzgórze zwane górą Noego, a na jej szczycie leży tyle śniegu, że nikt nie może wejść na szczyt.
W 1840r. grupa tureckich robotników odnalazła wystający z lodowca fragment statku na górze Ararat. W jego wnętrzu było widać poprzeczki, które dzieliły statek na trzy komory.
W latach 1852-70 Napoleon III wysłał ekspedycję, aby zbadała prawdziwość doniesień o istnieniu statku na szczycie góry.
Do ciekawego zdarzenia doszło w 1850 roku, kiedy to do domu Haji Yearama, Ormianina, który mieszkał u stóp Araratu, przyszło trzech naukowców. Twierdzili oni, że nie wierzą w istnienie Boga i arki oraz, że przyjechali, by to udowodnić. Wynajęli ojca chłopaka i ruszyli w góry. Gdy doszli do arki, była odkryta tak, że mogli ją dokładnie obejrzeć i zajrzeć do środka. Przebadali ją dokładnie, po czym zezłoszczeni, że odkryli prawdziwą arkę, postanowili ją zniszczyć. Drzewa jednak nie udało się podpalić, drewno było zbyt twarde i oblane czymś w rodzaju lakieru, tak więc przysięgli dochować tajemnicy i do końca życia nikomu nie mówić o znalezisku. Do historii Haji można by podejść z przymrużeniem oka gdyby nie fakt, że jeden z profesorów na łożu śmierci opisał tą historię i opublikowano ją po jego śmierci.
2 maja 1883r. doszło do kolejnego trzęsienia ziemi, które odkryło część schowaną pod lodem i po którym kapitan Gascoyne zbadał wnętrze arki. Ogłoszenie tego odkrycia światu spotkało się z pośmiewiskiem i kpiną. Wówczas zirytowany rząd turecki wstrzymał wysłanie kolejnej komisji, a arkę pokryły śniegi.
W opowieści Georga Hagopiana, który w 1902 i 1904r. oglądał arkę, nie była ona zbita gwoździami i przypominała płaskodenną barkę. Na jej dachu znajdowało się 50 otworów, przez które dochodziło powietrze, a całość zbudowana była z czerwonawo-brązowego drewna.
w 1916r. Włodzimierz Roskowicki, rosyjski lotnik, lecąc nad górą Ararat zauważył ciemną plamę, wyglądającą na zamarznięte jezioro, a na jego końcu kadłub olbrzymiego statku. Jeden z segmentów odkrytej części statku był wywrócony, a w drugim widać było wyraźnie dwuskrzydłowe drzwi. Dwaj rosyjscy generałowie, Aleksander Jakub Elszyn i Aleksander A. Kur potwierdzili jego słowa i powiedzieli, że car wysłał ekspedycję, aby zbadała znalezisko i wykonała zdjęcia, co też i uczyniła.
Wg ich badań, arka miała około 150m długości, 25m szerokości w najszerszym miejscu oraz 15m wysokości. Zdjęcia nie dotarły do cara Mikołaja II, gdyż w tym czasie wybuchła wojna bolszewicka. Charles E. Sellier i David N. Balsiger dotarli do informacji, z których wynika, że zdjęcia i wyniki badań zostały przekazane carowi, choć nie udało im się ich zlokalizować.
Fernand Navarra i Jean de Ricquier w 1952r. podczas badań terenu, odkryli równe linie długości 120 metrów kwadratowych, które kształtem przypominały kadłub statku. Warunki atmosferyczne sprawiły, że musieli zaprzestać poszukiwań i zebrać drugą wyprawę.
Navarra w 1955r. dokopał się do pokrywy lodowej, pod którą znajdowała się woda i czarne belki. Francuski badacz odciął ze znaleziska skory kawałek długości 1,5m i po przeprowadzeniu badań metodą radiokarbonową określił jego pochodzenie na pięć tysięcy lat. Po przebadaniu próbki okazało się, że pochodzi z dębu rosnącego w okolicach Morza Śródziemnego. Drewno było impregnowane smołą bitumiczną i połączone z sobą kołkami.
W 1960r. Wyatt i Fasold zdecydowanie wskazywali na inne umiejscowienie lądowania arki, na tzw. Stanowisku Durupinara, na 27km na południe od Góry Noego. Odnaleziony przez nich obiekt okazał się jednak naturalna formacją ziemi, kamieni i gliny, wypchniętą do góry przez stary potok lawy.
Sprawa wróciła w 1977r. kiedy to Wyatt niemalże wmówił światu, że arka znajduje się pod warstwą gliny oraz, że była zrobiona z trzciny, jak w utworze o Gilgameszu, przez co wg badacza nie miała prawa zachować się do tego czasu i przykryty ziemią fragment stanowi 10% całości. Siedem lat później wykreślił nawet trzynaście podłużnych linii konstrukcyjnych i osiem poprzecznych, rzekomo na podstawie wykrytych metalowych elementów, znajdujących się pod ziemią na głębokości 60-90cm. Całość miała się składać z 5400 metalowych części. Badacz stwierdził również, że odkrył 12 kamieni wagi 5000kg, z otworami o średnicy 9cm, które miały utrzymywać arkę pod wiatr.
Jednakże formacja Wyatta miała szerokość 50 m, gdy Biblia mówi o 25, a dryfkofty, wleczone za arką przez ponad rok nie maja na sobie śladów zużycia. Profesor geologii z San Diego przebadał pobrane próbki i stwierdził, że znalezisko jest całkowicie naturalną masą skalną.
Na terenie Araratu znajduje się siedem podobnych formacji, przez co dokładne umiejscowienie arki zwłaszcza w trudnych warunkach atmosferycznych stanowi dla badaczy problem.
W 1989r. członkowie Immanuel Expedition pod przewodnictwem Aarona Chucka ogłosił, że odnaleźli arkę na Araracie. Okazało się jednak, że natrafili na formację zwaną jaskinią lodową, znajdującą się 300m powyżej.
W tym samym roku dr Ahmed Ali Arslon ujrzał arkę kilkaset metrów poniżej szczytu. Zobaczył coś na kształt budynku, zatopionego w jeziorze, do którego można było zajrzeć. Natychmiast porobił zdjęcia na dowód, że to, co widział, nie było iluzją.
Arka jest skuta lodem, lecz ten czasami topi się, pozwalając na jej obejrzenie nawet od środka. Ten fenomen sprawia, że miejsce zlokalizowania przez badaczy jest trudne nawet na zdjęciach satelitarnych i dlatego trudno dostarczyć właściwych dowodów na jej istnienie.
Na bliskie podejście do wraku nie zezwalają władze tureckie, a przecież przebadanie terenu, pobranie próbek i nakręcenie filmu być może raz na zawsze rozwiązałoby sprawę i dostarczyło wystarczających dowodów na jej istnienie.
Tureckie władze bardzo niechętnie podchodzą do obcokrajowców, którzy chcą otrzymać wystarczające dowody na to, że wrak arki nadal istnieje. Prawdę powiedziawszy trudno obiektywnie stwierdzić, jakie dowody przekonałyby sceptyków do autentyczności statku, rozebranie go na elementarne części?
Przykładowo dr Charles Berlitz, badacz i autor The Lost Ship of Noah, został aresztowany i przetrzymywany w więzieniu. Przypadek sprawił, że udało mu się zbiec.
Potop na skalę lokalną został udowodniony przez naukowców. Wielu również skłania się ku teorii globalnej powodzi przed tysiącami lat. Dlatego też historię arki Noego powinniśmy traktować nie jako mit, lecz fakt historyczny udokumentowany istnieniem przedziwnego obiektu tuż pod szczytem góry Ararat. Jeśli na górze Noego nie znajduje się nic godnego uwagi, dlaczego władze tureckie bronią tam wejścia naukowcom w celu zweryfikowania swoich hipotez?
Zgodność relacji ludzi, którzy mieli możliwość widzenia jej na własne oczy jest zaskakująca. Szczegóły omawiane przez naocznych świadków pokrywają się niemal w stu procentach w zależności od ujrzanego fragmentu arki, co jest wystarczającym dowodem na możliwość jej istnienia.