PSYCHOLOGIA RELIGII ZYGMUNTA FREUDA
To, w jaki sposób psychoanaliza zostanie zastosowana do opisu religijności, zależy przede wszystkim od postawy wobec religii osoby, która tę próbę podejmie. Jeśli przyjąć, że nie istnieje żadna obiektywna rzeczywistość będąca transcendencją, można zapewne dojść do wniosku, że doświadczenie religijne, ideały i rytuały są tylko wynikiem potrzeb i pragnień ludzkich.
Sigmund Freud (1856-1939) Jeśli jednak u podstaw religii postrzegamy rzeczywistość większą niż to, co mógłby człowiek stworzyć, psychoanaliza może być przydatna do analizy niezwykłej różnorodności reakcji na transcendencję. W tym przypadku psychoanaliza staje się sposobem na oczyszczenie i pogłębienie wiary religijnej.
Freud - bezbożny Żyd
Postawa Freuda wobec religii jest powszechnie znana. Dwaj uczniowie - James Putnam i Oskar Pfister - próbowali znaleźć w niewzruszonej odwadze i prawdziwym oddaniu się prawdzie dokonania człowieka prawdziwie religijnego, a nawet najlepszego chrześcijanina. Sam Freud wielokrotnie powtarzał, że był „opuszczonym przez Boga «niedowierzającym Żydem»” ¡'„głęboko niereligijnym człowiekiem” (Hale, 1971, s. 105, 109; Jones, 1957, s. 20; Meng i Freud, 1963, s. 63).
Freud nie był „przeciętnym” niewierzącym, o którym można powiedzieć, że jest po prostu obojętny wobec religii. Charakteryzowała go czynna postawa nienawiści do religii, zwłaszcza religii rzymskokatolickiej, która była dominującym wyznaniem w Wiedniu i Freibergu.
Kiedy René Laforgue (1956, s. 344) ponaglał Freuda w 1937 roku, aby ten uciekał przed nazizmem, ten odparł że „prawdziwym wrogiem” nie jest nazizm, lecz „religia oraz kościół rzymskokatolicki”. Niektórzy uważają, że to przykre doświadczenia Freuda z katolicką niańką przyczyniły się do wrogiej postawy wobec doktryny religijnej, kościoła oraz obrzędowości chrześcijańskiej.
Dla Freuda było rzeczą zupełnie naturalną kojarzenie antysemityzmu z tradycją religijną wyznawaną przez większość mieszkańców Wiednia, nawet jeśli niektórzy spośród pryncypałów miasta powstrzymywali się od „ostrych antysemickich wystąpień” (Rainey, 1975, s. 68). Nade wszystko jednak lekceważenie ludzkiej natury zarezerwowane było przede wszystkim dla „chrześcijańskiej rasy aryjskiej” (Meng i Freud, 1963, s. 140).
Nie powinno się jednakże przesadzać, mówiąc o specjalnym charakterze antypatii Freuda do religii. To, co Freud miał na myśli, pisząc o „kompletnie negatywnej postawie wobec religii, w jakiejkolwiek formie i kiedykolwiek by się ona nie przejawiała” (Meng i Freud, 1963, s. 110), było skierowane przeciwko praktykom religii żydowskiej.
Jones (1953, s. 140) pisze, że Freud, który „nigdy nie brał udziału w żadnych ceremoniach, zwłaszcza o charakterze religijnym”, obserwował ślub jednego z przyjaciół z pełnym zafascynowania przerażeniem. Dwa lata później, kiedy sam miał zamiar wziąć ślub, zamierzał zmienić wyznanie na protestanckie, po to, aby uniknąć skomplikowanych ceremonii religijnych, których żądałyby od niego władze austriackie (s. 167).
W końcu nauczył się jednak hebrajskich tekstów modlitw, które musiał wypowiedzieć podczas uroczystości zaślubin, ze względu na niego uproszczonych do minimum. Natychmiast po ślubie Freud zaczął odwodzić od żydowskiej ortodoksji swoją żonę, co zresztą w pełni mu się udało. Jego własne dzieci uniknęły kontaktu z jakąkolwiek formą religii - w tym także religii żydowskiej (Gay, 1988; M. Freud, 1957, s. 14).
Bóg jako wywyższony ojciec
Freudowi nie chodziło po prostu o domowy zakaz praktyk religijnych. Analizował religię w kontekście wypracowanej przez siebie teorii. Jednym z pierwszych stwierdzeń Freuda na temat religii było zdanie, że u jej podstaw nie ma nic prócz „psychologii rzutowanej na zewnętrzny świat. [...] W ten sposób można zinterpretować na przykład podania religijne na temat istnienia raju i upadku człowieka, Boga, dobra i zła, nieśmiertelności itd.” (Freud, 1901, s. 258-259).
Bardziej konkretne sformułowanie tych stwierdzeń Freud zawarł w książce o Leonardzie da Vinci. Nie powinno nas dziwić - pisze Freud - że Leonardo, urodzony jako nieślubne dziecko i od pierwszych chwil życia pozbawiony ojca, mógł się spotkać z oskarżeniami o religijną apostazję. Ponieważ uniknął doświadczeń związanych z wszechobecnością ojca w pierwszych latach życia, mógł uwolnić się od „oków władzy ojcowskiej”, w tym także religii.
Przykład Leonarda da Vinci ilustruje podstawową tezę psychologii religii Freuda: religijność bierze początek w kompleksie Edypa. Różne formy religii odzwierciedlają różnice w strukturze i losach tego kompleksu. „Psychologicznie rzecz biorąc, Bóg jako osoba jest tylko wywyższonym ojcem” - pisze Freud (1910). „Biologicznie rzecz biorąc, religijność można zrozumieć, patrząc na mającą odległe korzenie bezradność i potrzebę pomocy małego dziecka. Kiedy w późniejszych latach życia jednostka spostrzeże, jak krucha i słaba jest jej natura w momencie konfrontacji z potężnymi siłami i przeciwnościami życiowymi, zaczyna wspominać warunki, jakie miała w dzieciństwie, i próbuje przezwyciężyć porażki poprzez regresywny powrót do tych sił, które chroniły ją w dzieciństwie” (s. 123).
„Tęsknota za ojcem”, która „leży u podstaw każdej religii" (Freud, 1913, s. 148), wiąże się niewątpliwie z powikłaniami dotyczącymi kompleksu Edypa, w tym również z uczuciami obawy i winy.
Mimo wszystkich ambiwalentnych uczuć i napięć z tym związanych posłuszne poddanie się omnipotencji ojca z okresu dzieciństwa, przyjęte jako idealne ego i projektowane jako Bóg, pomaga odtworzyć tę dawno zapomnianą relację. Gdy - jak to było u Leonarda da Vinci - relacja z ojcem będzie miała szczególny charakter, takie samo będzie późniejsze życie religijne.
NAWRÓCENIE LEKARZA.
Rola kompleksu Edypa w powstaniu wiary religijnej była dla Freuda ewidentna w przypadku amerykańskiego lekarza, który próbował nawrócić Freuda na wiarę chrześcijańską poprzez listy i modlitwy. Dowiedziawszy się z opublikowanego w 1927 roku wywiadu o obojętności Freuda na sprawy religijne, lekarz ten postanowił podzielić się z nim własnym doświadczeniem nawrócenia.
W pierwszym liście do Freuda lekarz ten wspomina, jak pewnego popołudnia, w tym samym roku, kiedy kończył studia, znajdował się w pobliżu prosektorium i widział wnoszone na stół zwłoki „starszej kobiety o anielskim wyrazie twarzy”. Lekarz ten od pewnego czasu miał problemy z pogodzeniem się z pewnymi doktrynami wiary chrześcijańskiej. Pomyślał wówczas: „Bóg nie istnieje: gdyby istniał, nigdy by nie pozwolił, aby tak pięknie wyglądająca kobieta była teraz wnoszona na stół prosektoryjny”. Wkrótce po tym wydarzeniu zaprzestał chodzenia do kościoła.
W miarę upływu czasu jakiś wewnętrzny głos nakazywał mu „rozważyć ponownie krok”, który podjął. W odpowiedzi na ten głos lekarz powiedział do siebie: „Gdybym faktycznie wiedział, że chrześcijaństwo jest czymś prawdziwym, a Pismo Św. naprawdę jest Słowem Bożym, byłbym w stanie to zaakceptować.
Po kilku dniach pisał: „Bóg objawił mi, że Pismo Św. jest jego słowem, że nauka o Jezusie Chrystusie jest prawdziwa oraz że tylko Jezus Chrystus jest jedyną nadzieją. Po otrzymaniu tak jasnego dla mnie objawienia zaakceptowałem Pismo Św. jako słowo Boga i osobę Jezusa Chrystusa jako mego Pana i Zbawiciela. Od tego czasu Bóg objawił mi się wiele razy - za każdym razem za pomocą zdarzeń, których autentyczności i wymowy nie można w żaden sposób podważyć”. Również Freud, jak zapewniał go pobożny lekarz, mógłby odkryć prawdę o Bogu, gdyby tylko zechciał otworzyć oczy na prawdę.
Zdanie sobie sprawy z mnóstwa okropności, na które Bóg przyzwalał, posługując się przy tym stworzonym przez siebie człowiekiem, skłoniło Freuda do refleksji nad tym, co zdarzyło się w pobliżu prosektorium, to jest nad przyczynami gniewu i sprzeciwu lekarza wobec Boga. Freud interpretuje to wydarzenie w następujący sposób:
Widok ciała zmarłej kobiety, nagiego lub częściowo rozebranego, przypomniał młodemu człowiekowi jego matkę.
Wywołało to w nim tęsknotę za matką, która wzięła się z kompleksu Edypa i została natychmiast uzupełniona przez uczucie oburzenia na ojca. Jego pojęcia ,.ojciec” i „Bóg” nie zostały jeszcze odpowiednio oddzielone, zatem pragnienie zniszczenia ojca mogło przejawić się jako wątpliwość co do istnienia Boga i mógł pragnąć usprawiedliwienia, rozumując, że oburzenie to było spowodowane złym traktowaniem jego obiektu matki. Oczywiście przekonanie dziecka, że to, co robi ojciec z matką w czasie stosunku płciowego, to złe traktowanie, jest powszechne.
Nowy impuls, który został przeniesiony w sferę religii, był tylko powtórzeniem sytuacji edypalnej i w konsekwencji spotkał się wkrótce z podobnym losem. Nie oparł się potężnej sile o przeciwstawnym kierunku. Przeżywany konflikt nie rozgrywał się na zasadzie przeniesienia; nie ma wzmianki na temat argumentów usprawiedliwiających Boga, nie mówi się nam też nic o niepodważalnych znakach, jakie dał wątpiącemu Bóg w celu potwierdzenia swego istnienia.
Jak się zdaje, konflikt przejawił się w formie psychozy halucynacyjnej; usłyszano głosy wewnętrzne, które wyrażały ostrzeżenia dotyczące sprzeciwu wobec istnienia Boga. Ponownie jednak rezultat tych zmagań pojawił się w sferze religii, choć jego charakter - całkowite podporządkowanie się woli Boga-Ojca - został zdeterminowany przez kompleks Edypa (Freud, 1928, s. 171).
OMAMY SĘDZIEGO.
Kiedy zaburzenia związane z kompleksem Edypa są poważniejsze, transformacja sfery religijnej jest o wiele bardziej Idiosynkratyczna, a czasem dziwaczna. W przypadku Daniela Pawła Schrebera, prawnika z Drezna, autora obszernego i nadal przekonującego studium własnej choroby psychotycznej, którą charakteryzował Intrygujący system przekonań psychologiczno-teologicznych z pewnymi elementami wyraźnie wskazującymi na paranoidalny charakter zaburzeń.
Schreber wierzył mianowicie, że Porządek Rzeczy został zaburzony, gdy promienie łaski Boga - który niekiedy jawi się jako głupi i gderający - zostały skierowane na Schrebera w akcie zawiązania sojuszu przeciw lekarzowi, który się na niego uwziął. Ta interferencja z Porządkiem Rzeczy doprowadzi niechybnie do destrukcji wszystkich ludzi na świecie z wyjątkiem niego samego. Po zakończeniu destrukcji, będąc na boskie żądanie odczłowieczonym i kultywując w sobie - dla wyłącznej przyjemności Boga - ciągły stan duchowego „pożądania”, Schreber uważał, że zostanie przemieniony w żonę Boga. Pełniąc tę rolę, zostanie naświetlony boskimi promieniami. Da to początek nowej rasie ludzkiej i przywróci światu utracony stan szczęścia oraz błogości.
Opisy omamów Schrebera są dla Freuda (1911 b) dowodem na istnienie infantylnej postawy, jaką młody chłopiec przyjmuje wobec ojca, w przypadku Schrebera - słynnego ortopedy, znanego w Niemczech z zainicjowania gimnastyki leczniczej. Choroba Schrebera może być interpretowana jako wybuch homoseksualnego libido, skierowanego na leczącego go doktora.
Lęk Schrebera przed owymi fantazjami spowodował, że jego lekarz zaczął być postrzegany jako prześladowca i został zastąpiony figurą Boga, którego sfeminizowana postawa - prawdopodobnie z uwagi na akt stwórczy - budziła mniejsze opory. Bliski związek pomiędzy lekarzem Schrebera a Bogiem oraz ich podobne role w omamach Schrebera stanowiły dla Freuda dowód, że relacja ta była wzorowana na ambiwalentnej relacji pomiędzy Schreberem a jego ojcem.
Przypuszczenia na temat relacji między Schreberem i rodzicami można snuć jedynie na podstawie wielce poczytnych w owym czasie książek o wychowaniu dzieci napisanych przez jego ojca. W książkach Schrebera-ojca można znaleźć opisy drakońskich metod wychowawczych oraz sadystycznych aparatów ortopedycznych, polecanych i prawdodpodobnie stosowanych wobec własnych dzieci.
Książka zawiera opisy metod wychowawczych mających zapewnić prawidłowy rozwój dziecka oraz opis technik mających skutecznie zapobiegać masturbacji dzieci. Takie bezlitosne dręczenie ciał i psychiki jego nieszczęśliwych dzieci tkwią niewątpliwie u podstaw „boskich cudów”, które nieustannie bezcelowo nękały i torturowały biednego Schrebera (Niederland, 1974).
Omamy Schrebera - pisze Freud (1911 b, s. 56) - były przykładem „wspaniałego zwycięstwa” osiągniętego przez infantylne formy popędu seksualnego. Podczas gdy ojciec Schrebera nieustannie tłumił seksualizm syna, Schreber-junior, występując teraz w roli Boga, żąda od Schrebera okazywania ciągłego pożądania. Groźba wykastrowania przez własnego ojca zostaje w końcu zaakceptowana przez Schrebera; więcej - Schreber-junior zaczyna jej podświadomie pragnąć, co przejawia się w marzeniach o przemienieniu w kobietę. Poślubienie Boga (swego ojca) zaspokaja długo tłumione pragnienia edypalne. Wizja, że z małżeństwa Boga ze Schreberem-juniorem powstanie nowa rasa ludzka, może być widziana jako kompensacja uświadomionego rozczarowania faktem, że w prawdziwym związku małżeńskim Schreberowie nie mogą mieć dzieci.
Początki tradycji religijnych
Tradycje religijne, które leżą u podstaw zachowań Schrebera czy amerykańskiego lekarza, nie zostały wymyślone przez nich samych. Choć obaj zmagali się z wątpliwościami religijnymi, zanim doszli do zaakceptowania religii jako czegoś prawdziwego, zostali wychowani w społeczeństwie, w którym religia i jej wartości by- ry dobrze ugruntowane. To, że obaj byli wychowani na religijnych ludzi, nie było niczym dziwnym w owych czasach. Tym, co zdumiało Freuda, nie był fakt, że obie osoby były religijne, lecz treść oraz intensywność ich przeżyć i doznań religijnych, a także szczególny rodzaj doświadczeń towarzyszących życiu religijnemu.
RELIGIA JAKO FORMA NERWICY.
Choć jako terapeuta Freud powinien być zainteresowany przejawami religijności w indywidualnym życiu, pierwszoplanowym celem była teoria powstania religii.
Większość prac psychologicznych związanych ze zjawiskiem religijności jest poświęcona szukaniu odpowiedzi na to pytanie. W pierwszej publikacji związanej z psychologią religii, opublikowanej w inauguracyjnym numerze czasopisma „Zeitschrift fur Religionspsychologie”, Freud (1907) wskazuje na istnienie pewnych podobieństw pomiędzy rytuałami religijnymi a zachowaniami charakterystycznymi dla nerwicy natręctw.
Oba zachowania - pisze Freud - cechuje wielkie zaangażowanie, tak aby nie pominąć żadnego, drobnego nawet detalu: oba działania są wykonywane w izolacji od innych zachowań prezentowanych w codziennym życiu; oba zachowania muszą zostać wykonane w całości i bez żadnych przerw; zaniechanie wykonania rytuałów lub czynności przymusowych wiąże się zwykle z występowaniem lęku i poczuciem winy.
Oczywiście pomiędzy natręctwami a rytuałem religijnym istnieją widoczne różnice. W przeciwieństwie do zachowań przymusowych rytuały religijne mogą być wykonywane przy współudziale innych członków grupy religijnej. Rytuał religijny posiada - w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe - pewne znaczenie, podczas gdy zachowania przymusowe są wykonywane pojedynczo i nie mają jakiegokolwiek znaczenia. Zwykli członkowie grupy religijnej nie są świadomi znaczenia czynności, które wykonują. Podobnie jak neurotycy, mogą oni być całkowicie nieświadomi motywów skłaniających ich do podjęcia pewnych działań.
Bazując na doświadczeniu klinicznym, Freud doszedł do wniosku, że zachowania przymusowe neurotyków powstają na skutek wyparcia impulsów seksualnych. Rytuał zachowań neurotycznych jest po części reakcją obronną na pokusę wykonania czegoś zakazanego, po części zaś obroną przed niepowodzeniem w wykonaniu prostej czynności, czego neurotyk nieustannie się obawia. Zachowania przymusowe są pewnego rodzaju kompromisem pomiędzy dostarczeniem jednostce przyjemności a obroną przed nieznanym, które ma nastąpić.
„Podobnie jest z religią- pisze Freud (s. 125) - która oparta jest na mechanizmie wyparcia i stłumieniu instynktownych impulsów”. W przypadku religii chodzi nie tylko o impulsy natury seksualnej, lecz także o szereg egoistycznych oraz społecznie niepożądanych i szkodliwych zachowań.
Efekt takiego stłumienia jest podobny do zachowań neurotycznych. Zmagania osób religijnych z pokusami oraz poczuciem winy, a także trwożne oczekiwanie na karę za popełnione występki były znane na wiele lat, zanim zdefiniowano zachowania nerwicowe. Podobnie jak w nerwicy, w religii stłumienie jest tylko czasowym rozwiązaniem, wymagającym od czasu do czasu zachowań penitencjarnych. Podobna jest tendencja do przeniesienia pierwotnej fascynacji banalnymi szczegółami, tak że głównym przedmiotem uwagi stają się drobiazgowe praktyki religijne. Tak więc religia według Freuda może być rozpatrywana jako powszechna nerwica obsesyjna; nerwica - jako zaburzona prywatna religia.
TRAGICZNE OJCOBÓJSTWO.
Podobieństwa pomiędzy zachowaniem się neurotyka a zachowaniami religijnymi stały, się ponownie interesującym tematem dla Freuda w kilka lat później. W książce Totem i tabu (1913, wyd. polskie 1967) Freud podjął się wyjaśnienia praktyk osób określanych przez niego jako „prymitywne”. Szczep oraz osoby będące członkami jednego klanu są przedstawiane w sposób symboliczny za pomocą. pewnego rodzaju przedmiotów, najczęściej zwierząt.
Totem, jak nazywany jest ów symbol, traktuje się jako coś świętego, a zwierzę, które na nim widnieje, nie może być zabijane. Członkowie szczepu czy klanu posiadają złożone totemy, które ustanawiane są po to, aby zabronić związków seksualnych pomiędzy osobami należącymi do jednej grupy symbolizowanej przez totem.
Podobieństwo do nerwicy obsesyjnej jest tu aż nadto widoczne - pisze Freud. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z podporządkowaniem się zakazom, które nie mogą zostać w należytym stopniu wyjaśnione; jest tu obecne niewzruszone przekonanie, że nawet mimowolne pogwałcenie zakazu pociągnie za sobą automatycznie surowe ukaranie winowajcy.
Głównym zakazem w obu formach zachowania: nerwicy i tabu jest zakaz dotykania - zarówno w dosłownym, jak i szerokim tego słowa znaczeniu (np. zakaz jakiegokolwiek kontaktu). Przemieszczenie jest mechanizmem obronnym, aktywnym w obu przypadkach: zakaz - jakby ostrzeżenie przed zarazą. - zostaje przeniesiony z jednego obiektu na drugi. W obu przypadkach mamy do czynienia z ceremonialnymi formami ekspiacji, pokutą, oczyszczeniem oraz innymi zachowaniami, których nie wolno pominąć.
Sposób rozumowania charakterystyczny dla wszystkich zachowań nerwicowych jest podobny do myślenia animistycznego oraz magicznego, spotykanych w społeczeństwach totemistycznych. U neurotyków występuje omnipotencja (wszechmoc myśli), to jest przekonanie, że samo myślenie o czymś może spowodować faktyczne zaistnienie obiektu, o którym się myśli.
Neurotyk, który nieświadomie życzy komuś śmierci, czuje się winny, tak jakby jego pragnienie już się spełniło. Wszechmoc myślenia można opisać, odwołując się do trzech stadiów rozwoju ludzkiego rozumienia świata - pisze Freud. W stadium myślenia animistycznego, które odpowiada okresowi narcystycznemu w rozwoju osobniczym małego dziecka, człowiek przypisuje sobie samemu całą wszechmoc i moc sprawczą.
W stadium myślenia religijnego, dającym się porównać do okresu, w którym energia libido zostaje przeniesiona na zewnątrz, zwłaszcza na oboje rodziców, poczucie omni- potencji zostaje rozszerzone na bogów; jednostka jest przekonana o tym, że może wpływać na zachowanie bogów.
W stadium myślenia naukowego, którego przeciwieństwem jest odstąpienie od postępowania w myśl zasady przyjemności oraz osiągnięcie dojrzałości polegającej na skierowaniu się na świat rzeczywisty, sam człowiek pozbawia się wszechmocy. Jedynym przejawem omnipotencji jest przekonanie o sile ludzkiego rozumu w poszukiwaniu i zrozumieniu otaczającego go świata i rządzących nim prawideł.
Podobieństwa pomiędzy protoreligijnymi zainteresowaniami szczepów totemicznych a sztywnymi sposobami zachowań charakterystycznymi dla nerwicy natręctw skłoniły Freuda do szukania dalszych powiązań pomiędzy nimi. Freud zainteresowany był zwłaszcza istniejącym podobieństwem pomiędzy zakazami totemizmu - na przykład zakazem zabijania zwierząt przedstawianych na totemie oraz zakazem kontaktów seksualnych pomiędzy członkami tej samej grupy totemicznej - a dwoma aspektami kompleksu Edypa; chęcią wyeliminowania ojca i pragnieniem posiadania na własność matki.
Freud przytacza dwa argumenty sugerujące, że totem jest symbolicznym wyobrażeniem ojca. Po pierwsze, członkowie danego plemienia mówią o sobie, że są potomkami totemu; po drugie, małe dzieci niekiedy przejawiają fobię wobec pewnych gatunków zwierząt. Według teorii psychoanalitycznej fobie wobec zwierząt są przemieszczonymi ambiwalentnymi uczuciami wobec ojca. Jeśli przedstawiane zwierzę totemiczne jest symbolicznym sposobem na reprezentację ojca, dwa główne zakazy totemizmu są związane z zakazanymi w dzieciństwie pragnieniami edypalnymi.
Freudowi pozostało jedynie wyjaśnić, w jaki sposób dochodzi do powstania totemizmu. Opierając się na danych pochodzących z literatury oraz teoretycznych spekulacjach, z których wiele było podważanych nawet w ówczesnych czasach, Freud zaproponował następującą koncepcję3: Początków totemizmu należy szukać w małej grupie (Freud używa tu słowa „horda”), takiej jak opisana przez Karola Darwina. Horda ta była zdominowana przez jednego potężnego, gwałtownego i zazdrosnego mężczyznę, który uzurpował prawo do wszystkich kobiet i przepędzał bądź zabijał wszystkich rywali, w tym również synów.
Jednak pewnego dnia wypędzeni bracia zebrali się razem, zabili i pożarli ojca i w ten sposób położyli kres patrarchalnej hordzie. Zjednoczonym w działaniu, udało im się dokonać tego, co w pojedynkę byłoby niemożliwe. [...] Byli oni po prostu kanibalami i dzikusami, którzy nie tylko że zabijali, to jeszcze pożerali ofiary. Zabity i pożarty ojciec był przez nich niewątpliwie znienawidzony i wzbudzał u każdego z braci potężny lęk. Poprzez akt pożarcia ojca bracia osiągnęli identyfikację z nim - każdy otrzymał część jego mocy i władzy (Freud, 1913, s. 141-142).
Dokonawszy tych przerażających czynów, bracia zaczęli mieć wyrzuty sumienia. Ojciec, oprócz tego, że był przez nich znienawidzony i wzbudzał lęk, był kochany i podziwiany. Poza tym po śmierci ojca stali się oni dla siebie rywalami w walce o posiadanie kobiet. W obliczu poczucia winy oraz zniszczenia istniejącej struktury społecznej „bracia upamiętnili ten czyn poprzez ustanowienie zakazu zabijania symbolu umieszczanego na totemie (to jest upamiętnionego w symboliczny sposób ojca) oraz wyrzekli się owoców tego czynu poprzez rezygnację z roszczeń wobec kobiet, które zostały uwolnione (s. 143). W ten sposób powstały dwa podstawowe zakazy totemizmu.
Zdarzenia te pozostawały wciąż żywe w pamięci synów i zaczęły być symbolicznie wspominane oraz powtarzane podczas świąt totemicznych. Tworząc teorię totemizmu, Freud bazuje na kontrowersyjnej hipotezie W. Robertsona Smitha (1889). W klasycznym studium religii semickiej Smith dochodzi do wniosku, że powstanie antropomorficznych bóstw poprzedzały wierzenia totemiczne, w których ważnymi elementami były rytualne zabijanie zwierząt symbolizowanych na totemie i wspólne uczty rytualne. Smith uważał, że rytualne zabijanie i uczty dały początek wszystkim tradycjom religijnym. Według Freuda uczta totemiczna pełni funkcję okresowego wyrażania wyrzutów sumienia względem ojca i ponawiania prób zdobycia władzy. W religii totemicznej zostały zachowane ambiwalentne uczucia związane z kompleksem Edypa.
Według Freuda pozostałości kompleksu Edypa są widoczne we wszystkich formach praktyk religijnych, włączając w to rytuały religii znane obecnie. Freud przyjmuje, że następne generacje, aż do chwili obecnej, odziedziczyły poczucie winy spowodowane zabiciem i pożarciem ojca. Chociaż przyznaje, że założenia te mogą wydawać się problematyczne, uważa postawienie hipotezy tego rodzaju za konieczne, jeśli chce się wyjaśnić przetrwanie owych tradycji na przestrzeni wieków.
Freud uważa, że doktryna pokuty głoszona przez chrześcijaństwo jest szczególnie zamaskowaną formą „czynu obarczonego winą". Z faktu, że ludzkość została odkupiona z grzechu pierworodnego, gdy Chrystus poświęcił swoje życie, możemy wnioskować, że grzechem tym było morderstwo. To, że poprzez śmierć Chrystusa człowiek został pojednany z Bogiem Ojcem, sugeruje, iż zbrodnią, która miała zostać przebaczona, było ojcobójstwo. Ambiwalencja syna wobec ojca jest tu również widoczna: ofiara Chrystusa spowodowała przeniesienie centrum kultu religijnego z Ojca na Syna. Chrystus stał się Bogiem i zarazem centrum kultu. Uczta totemiczna została wskrzeszona w chrześcijaństwie pod postacią eucharystii, to jest symbolicznego spożywania ciała i krwi Chrystusa. Eucharystia jest zarazem symbolem identyfikacji z osobą Syna i nową rolą „eliminacji ojca, a więc z powtórzeniem czynu obciążonego winą” (s. 155).
***
Fragment książki:David M. Wulff - Psychologia religii