Sumero-Akadyjczycy i Semici.
Historia rozwoju religii Babilończyków i Asyryjczyków zależała naturalnie w dużym stopniu od charakteru populacji wczesnej Babilonii. Nie ma praktycznie żadnych wątpliwości, iż Sumero-Akadyjczycy byli ludem niesemickim o względnie jednolitym rodzie. Kraj ich pochodzenia jest wciąż nieznany, jednakże za całkiem prawdopodobne można uznać pokrewieństwo z narodowością mongolską i turecką, wywodzące się sprzed wieków, a może nawet mileniów.
Równie niepewna jest data przybycia Semitów, których język ostatecznie wyparł dialekty sumero-akadyjskie, a których królowie w końcu przejęli władzę nad tymi krainami. Pojawili się oni najpewniej w III tysiącleciu przed Chrystusem jako Amoryci, noszący semickie imiona i to najprawdopodobniej oni uformowali ostatnią znaczącą warstwę plemion tego rodu, który przybył do Babilonii.
Nazwa „Martu”, będąca sumeroakadyjskim ekwiwalentem Amurru („Amoryta” lub „amorycki”), była w częstym użyciu również w okresie poprzedzającym tę epokę. Obszary wschodniego Wybrzeża Śródziemnomorskiego, włączając w to Palestynę i sąsiadujące z nią połacie ziemi, były znane Babilończykom i Asyryjczykom jako kraina Amorytów. Termin ten stosowany był generalnie w odniesieniu do szeroko rozumianego zachodu, również wtedy, gdy owe tereny nie nosiły już tej nazwy [sic!].
Babilończycy utrzymywali swoje roszczenia do suwerenności nad tamtymi obszarami tak długo, jak tylko dysponowali odpowiednią siłą i – naturalnie – wywierali tam istotny wpływ. W rezultacie zupełnie nie powinna nikogo dziwić obecność imion babilońskich bóstw w wierzeniach Palestyny, Syrii i sąsiadujących krajów – podobnie zresztą jak zrozumiała jest obecność zachodniosemickich bóstw w religii Babilończyków.
Babilońskie pismo i jego świadectwa.
Dingir - Bóg
ośmioramienna gwiazda
Ze względu na fakt, iż prefiks determinatywny umieszczany przed słowami, oznaczającymi boga albo boginię, jest w swojej najstarszej formie ośmioramienną gwiazdą, przypuszcza się, że mitologia asyro-babilońska jest, częściowo bądź w całości, astralna w swojej genezie. Jednakowoż, nie jest to wcale pewne, ponieważ znak stosowany do oddania słowa „gwiazda” jest w istocie kombinacją trzech takich znaków [tj. trzech ośmioramiennych gwiazd]. Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że zastosowanie znaku pojedynczej gwiazdy jako sygnalizującej boskie imię ma swoje źródła w fakcie, iż ów znak oznacza „niebo” (akad. ana).
W ten sposób Babilończycy określali swoje bóstwa jako mieszkańców niebios – w istocie bowiem, niebo jest miejscem, na którym widoczne są gwiazdy, a tym samym gwiazda była jedynym sposobem oznaczenia tychże istot.
To, że bóstwa Babilończyków były w wielu przypadkach utożsamiane z gwiazdami i planetami jest pewne, ale owo utożsamienie wydaje się pochodzić ze względnie późnego okresu. Wyjątek stanowią oczywiście słońce i księżyc, niemniej jednak bóg Merodach, który – co wydaje się pewne – był zdeifikowanym babilońskim królem, musiał zostać utożsamiony z gwiazdami, noszącymi jego imię dopiero po tym, gdy jego wyznawcy zaczęli mu oddawać cześć jako najwyższemu bogowi.
Nie inaczej mogło być w przypadku pozostałych bóstw czczonych przez Babilończyków. Utożsamienie niektórych spośród nich z gwiazdami lub planetami jest co więcej niemożliwe, a jeśli Ea, bóg głębin i Anu, bóg niebios posiadają swoich przedstawicieli pośród ciał niebieskich, to jest to najprawdopodobniej rezultat późniejszego rozwoju.
Kult przodków i bohaterów.
Deifikacja królów. Jakkolwiek nie ma dowodów na to, żeby kult przodków kiedykolwiek dominował w Babilonii, to wydaje się, że kult bohaterów i ważnych osobistości był powszechny, przynajmniej we wczesnym okresie. Dziesiąty rozdział Księgi Rodzaju opowiada nam historię Nimroda, który nie może być nikim innym, lecz Merodachem z asyryjsko-babilońskich inskrypcji.
Wśród innych pół-mitologicznych przykładów wskazać można En-we-dur-an-ki, znanego pod greckim imieniem Edoreschos i Gilgamesza – greckiego Gilgamosa, mimo że historia przekazana przez Eliana Klaudiusza [
De Natura Animalium 12:21] nie pasuje do relacji, dostarczonych przez babilońskie inskrypcje.
Meredach - Marduk W późniejszych czasach „boski” przedrostek pojawia się przed imionami wielu babilońskich władców: Sargona z Agade, Dungi z Ur (ok. 2500 r. p.n.e.), Rim-Sin lub Eri-Aku (Arioch z Ellasar, ok. 2100 r. p.n.e. [Rdz 14]) i innych.
Ubóstwienie jak i honory typowe dla kultu religijnego miały jednak charakter zwykłego pochlebstwa. Wydaje się więc, że „boskość” tych władców bardzo szybko ulegała zapomnieniu, a w przypadku tych, których historyczność nie pozostawia wątpliwości, najprawdopodobniej zaraz po ich śmierci.
Deifikacja królów Babilonii i Asyrii wynika prawdopodobnie z faktu, że byli oni uznawani za przedstawicieli boga na ziemi oraz za jego głównych kapłanów i jego potomstwo (imiona własne pokazują bowiem, że na porządku dziennym było uznawanie dzieci za dary od bogów, czczonych przez ich ojców). W ten sposób naturalnie im przypisane boskie ojcostwo mogło, w przypadku tych o randze królewskiej, zostać zinterpretowane dosłownie i tym samym stanowić przepustkę do deifikacji.
Wyjątek tutaj stanowi ubóstwienie babilońskiego Noe, Ut-napisztim, który – zgodnie z legendą o potopie – został włączony w poczet bogów przez Aa lub Ea, w uznaniu za jego wierność po wielkiej katastrofie, gdy on i jego żona zostali przeniesieni do „odległego miejsca przy wylotach rzek” [EoG XI]. Z kolei bohater Gilgamesz, był półbogiem z przyrodzenia, jakkolwiek nie do końca wiadomo, poprzez kogo jego boskość została mu przekazana [EoG I, IX].
Najstarsza forma religii babilońskiej.
Etap rozwoju osiągnięty przez religię babilońską w najstarszym okresie, o którym mówią inskrypcje, wyklucza naturalnie możliwość odtworzenia jej korzeni oraz wiarygodnej historii wczesnego rozwoju. Nie ma jednak wątpliwości, iż osiągnęła ona znane nam stadium w konsekwencji istnienia większej liczby mniejszych „państewek” w starożytnej Babilonii (przypominającej poniekąd wczesnośredniowieczną anglosaską heptarchię), z których każde posiadało swojego własnego boga, lokalnie postrzeganego jako głównego, otoczonego pomniejszymi bóstwami, stanowiącymi jego dwór.
Szamasz To właśnie w wyniku zsumowania wszystkich mniejszych panteonów, powstał ostatecznie niezwykle złożony system babiloński. Tak więc głównym bóstwem Babilonu był, co już wcześniej zaznaczono, Merodach; w Sippar i Larsa czczono boga-słońce Szamasza; w Ur natomiast był to bóg-księżyc, Sin lub Nannar; w Erech i Der – bóg niebios, Anu; w Muru, Ennigi i Kakru – bóg zjawisk atmosferycznych, Hadad albo Rimmon; w Eridu – bóg głębin, Aa lub Ea; w Niffur – bóg Bel; w Cuthah – bóg wojny, Nergal; w Dailem – bóg Urasz; w Kisz – bóg wojny, Zagaga; Lugal-Amarda, król Marad, w mieście o tej samej nazwie; w Opis Zakar, jeden z bogów snów; w Agade, Niniwie i Arbela – Isztar, bogini miłości i wojny; Nina w mieście Nina w Babilonii itd.
Gdy nadrzędne bóstwa były płci męskiej, w naturalny sposób dochodziło do utożsamienia między nimi, co widać na przykładzie Greków, nazywających babilońskiego Merodacha imieniem Zeus, a Zer-Panitum, małżonkę Merodacha – imieniem Juno. Tak więc małżonkowie, boski orszak i dzieci każdego z głównych bóstw, o ile tylko je mieli, mogły zostać uznane za tożsame, jakkolwiek różniące się pod względem ich atrybutów.
Jak rozwijała się religia Babilończyków?
To, że Merodach zyskał pozycję króla wszystkich bogów wynikało z faktu, że miasto Babilon stało się stolicą całej Babilonii. Pozwala to przypuszczać, że królewska ranga jego ojca, Ea, na wcześniejszym etapie, została zdobyta w podobny sposób i z podobnych względów – a jeśli tak, to jeszcze wcześniejsze możnowładztwo Anu, boga niebios, może zostać tak samo wyjaśnione. To prowadzi do pytania, czy rzeczywiście Der, siedziba Anu, była pierwszym miastem, które doszło do supremacji oraz czy rzeczywiście Der zostało z czasem pokonane przez Eridu, którego patronem był Ea.
W kwestii ważności Babilonu (miasta Merodacha) w późniejszym okresie natomiast nie ma żadnych wątpliwości. Awans Anu i Ea do rangi boskich suwerenów nie musiał jednak wcale wynikać z politycznej supremacji miast, w których byli oni czczeni. Mogło do niego dojść również za sprawą religijnego entuzjazmu, wzbudzonego rzekomymi cudami, które miały mieć miejsce w ich miastach, np. ze względu na odkrycie „nowych” zapisów, dotyczących ich świątyń lub też z uwagi na działania jakiegoś wpływowego kapłana, takiego, jak En-we-dur-an-ki z Sippar, którego religijne zaangażowanie przyniosło wielką sławę miastu, w którym urzędował.
Czy animizm był pierwotną formą tej religii?
Pojawia się oczywiście pytanie, czy możemy wyjść poza informacje, dostarczone nam przez starożytne źródła. Babilończycy niekiedy przypisywali życie takim obiektom, jak drzewa i rośliny oraz wiatry i – naturalnie – ciała niebieskie.
To natomiast, że uznawali kamienie, skały, góry, burze i deszcze za tak samo ożywione, wydaje się dość wątpliwe. Można jednak uznać za pewne, że morze wraz z wszystkimi rzekami i strumieniami postrzegano jako ożywiane duchem Ea i jego dzieci, podczas gdy wielkie miasta i wieże świątynne były nasycone tchnieniem boga, który je zamieszkiwał. Wierzono w niezliczone dobre i złe duchy, takie, jak duchy gór, morza, równin czy grobów. Duchy te były różnego rodzaju i nosiły imiona, które nie zawsze oddawały ich charakter – na przykład edimmu, utukku, szedu, aszakku (duch gorączki), namtaru (duch przeznaczenia), alu (uznawany za ducha południowego wiatru), gallu, rabisu, labartu, labasu, ahhazu („chwytający”), lilu i lilitu (męski i żeński duch mgły) wraz z ich posługaczami.
Wszystko to wskazuje na animizm jako na ideę, która przenikała kult uprawiany przez ludy Babilonii w okresie prehistorycznym – podstawą tej religii była więc atrybucja życia każdej manifestacji przyrody.
Wciąż oczywiście pozostaje pytanie, czy świadectwa dostarczone przez tabliczki wystarczą, by uznać powyższe twierdzenie za pewne.
Trudno sobie wyobrazić, że inteligentni ludzie, za których z pewnością można uznać pierwotnych Babilończyków, mogli wierzyć w to, że takie zjawiska i obiekty jak kamienie, skały, góry, burze i deszcze były żywymi istotami same w sobie i w oderwaniu od bóstw, które miały nimi zawiadywać. Kamień mógł oczywiście być bit ili lub betel – „domem boga” i poniekąd traktowany jako żywa istota. W żaden sposób nie udowadnia to jednak, że Babilończycy postrzegali każdy głaz jako obdarzony życiem, nawet w czasach prehistorycznych.
Jakkolwiek więc można odnaleźć ślady wierzeń, przywołujących na myśl typowy animizm, to jednak trzeba przyznać, że te pozornie animistyczne doktryny mogły mieć swoje źródło zupełnie gdzie indziej i wynikać z późniejszego rozwoju religii Babilonii.
Wiara w to, że bóstwa dysponują mocą, umożliwiającą im stwarzanie żywych istot, naturalnie prowadzi do przekonania, że mogą one także obdarzać duszą, a więc również życiem i inteligencją dowolny, z pozoru nieożywiony przedmiot. Taka więc prawdopodobnie była natura babilońskiego animizmu, o ile oczywiście wolno nam posłużyć się tego rodzaju określeniem.
Legenda Tiawthu (Tiawath) może być z dużym prawdopodobieństwem uznana za pozostałość prymitywnego animizmu, będącego wyznaniem autochtonicznych i względnie niecywilizowanych Babilończyków, którzy w morzu widzieli stwórcę wszystkich potwornych kształtów, jakie tylko można w nim odnaleźć [EE I-III]. Jednakże, jakikolwiek rozwój idei animistycznych, w którymkolwiek kierunku, był najprawdopodobniej powstrzymany na tym wczesnym etapie przez samych kapłanów. Wyznawali oni wysublimowaną doktrynę boskiego wyniesienia do doskonałości i szybko zdali sobie sprawę, że animizm zupełnie nie przystawał do ich wiary.
Idolatria i święte kamienie.
To, czy idolatria była pierwotną praktyką pośród Babilończyków i Asyryjczyków, pozostaje niepewne, a nawet mało prawdopodobne. Jednakowoż, pośród ludów na wczesnym etapie ich rozwoju, istnieje tendencja do czczenia świętych kamieni i innych nieożywionych przedmiotów. Co zawsze podkreślano, grecki diopetres był prawdopodobnie meteorytem – można więc przypuszczać, że w przypadku kamieni, będących semickimi betelami, nie było inaczej. Otoczaki, które były czasami wykorzystywane jako znaki graniczne, mogły być bowiem pozostałościami tych meteorytów.
Warto też w tym miejscu wspomnieć, że sumeryjskie określenie na żelazo, an-bar, [zawierające w sobie element Anu, czyli „niebo”] sugeruje, iż wcześni Babilończycy znali ten metal właśnie za sprawą meteorytów.
Imię boga Nirig albo Enu-resztu (Ninip) jest na ogół zapisywane za pomocą tego samego znaku, co wskazuje na łączność między owym bogiem a żelazem. W dobrze znanym hymnie do tego bóstwa wzmiankowane są pewne kamienie, a jeden z nich jest opisany jako „ząb jadowy”, wchodzący na górę, co przypomina święte kamienie Jerozolimy i Mekki [HN].
Znaki graniczne w Babilonii nie miały charakteru świętych przedmiotów dopóki nie były na nich wyrzeźbione znaki bogów. O babilońskich betelach można powiedzieć niewiele, ponieważ ich prawdziwa natura jest nieznana, a liczba egzemplarzy – jak się wydaje – mała. Z pewnością składano im dary, z czego można wysnuć wniosek, że były one świątyniami, prawdziwymi „domami bóstw”. Co więcej, najprawdopodobniej posiadały one wizerunki samych bogów, w przeciwieństwie do beteli wzmiankowanych w Starym Testamencie [np. Rdz 28:16-22].
Idole.
Babilończycy przedstawiali bogów za pomocą kamiennych wizerunków już na wczesnym etapie, a niewykluczone, że do tego celu używali również [trudno dostępnego] drewna. Pod względem jak najbardziej ludzkiej tendencji do antropomorfizacji bóstw, Babilończycy nie byli w żadnym razie wyjątkiem od reguły. Ludzkie myśli i uczucia naturalnie szły w parze z ludzką formą, nadaną bogom przez człowieka. To jednak, czy silne ludzkie namiętności, przypisywane bogom Babilonii przez Herodota, są rzeczywiście tak starożytne, jest niepewne – bardziej prawdopodobne wydaje się, że degeneracja tej religii miała miejsce w późniejszym okresie.
Adoracja relikwii.
Przedmioty, należące bądź ofiarowane bóstwom, najprawdopodobniej nie były pierwotnie czczone, a dopiero fakt przynależności do bóstwa czynił je boskimi. Było tak chociażby w przypadku łuku Merodacha, umieszczonego na niebie jako konstelacja [por. Rdz 9:13-16]. Miasta zamieszkiwane przez bogów, ich świątynie, ich siedziska, słoneczny rydwan Merodacha w jego świątyniach oraz wszelkie inne obiekty, istniejące w powiązaniu z ich kultem, były najprawdopodobniej uznawane za boskie po prostu z tego względu, że przynależały do danego boga. Ofiary im składane, jak i inwokacje na ich cześć były najprawdopodobniej uznawane za skierowane do samego bóstwa, ponieważ w umysłach Babilończyków, należące do niego przedmioty przesiąknięte były jego duchem. Rzeki natomiast były boskie w swojej naturze jako dzieci Enki (Aa lub Ea), bóstwa oceanu.
Święte miejsca.
W kraju, który był początkowo podzielony na wiele małych „państewek”, z których każde miało swoich własnych bogów oraz – przynajmniej do pewnego stopnia – swój własny system religijny, święte miejsca były niezmiernie liczne. Cała Babilonia zresztą jako kraina, w której miał znajdować się raj, postrzegana była jako święta. Niemniej jednak ta idea jest dość późna i pojawiła się dopiero wtedy, gdy legendy o Merodachu-stworzycielu i jego dojściu do władzy w niebie zostały opracowane w jedną homogeniczną całość.
Nietypowa lista.
Jednym z najbardziej interesujących dokumentów, odnoszących się do świętych miejsc Babilonii, jest mała tabliczka znaleziona w Niniwie i przechowywana obecnie w British Museum. Tekst ten rozpoczyna się od słowa Tiawthu, czyli „morze”, a następnie wylicza po kolei Tilmun (wyspa Bahrajn w Zatoce Perskiej [zob. EoG XI]), Engurra (wodna otchłań, siedziba Enki lub Ea) wraz z licznymi świątyniami i sanktuariami, włączając w to „święty dom”, „świątynię jasnowidza niebios i ziemi”, „siedzibę Zerpanitum”, małżonki Merodacha, „świątynię regionu Hadesa”, „najwyższą świątynię życia”, „świątynię bóstwa kłosa zboża” oraz wiele innych.
Pełna lista zawiera wykaz głównych świątyń Babilonii w liczbie trzydziestu trzech. Istnieje wiele podobnych, znacznie bardziej rozbudowanych list, które wymieniają każdą świątynię i sanktuarium w kraju; są one jednak w znacznie gorszym stanie. Oprócz tych materiałów dysponujemy również innymi, dwujęzycznymi, kronikarskimi zapiskami, które wskazują na istnienie większej liczby świętych miejsc.
Co więcej, wszystkie wielkie miasta Babilonii były uważane za miejsca święte, spośród których prym wiódł w późniejszych czasach Babilon, gdzie na pierwsze miejsce wysunęła się E-sagila, „świątynia podniesionej głowy” wraz z sanktuarium znanym jako „świątynia podstawy niebios i ziemi”. Budynek ten był zwany przez Nabuchodonozora „świątynną wieżą Babilonu” i to właśnie on może zostać uznany za miejsce biblijnej „wieży Babel”, a nie jak to się na ogół przyjmuje E-zida, „wieczna świątynia” w Borsippa (Birs Nimroud) – mimo tego, że to Borsippa była zwana „drugim Babilonem”, a jej wieża świątynna „najważniejszym domem życia”.
Wieża Babel.
Mimo swojej bliskości do Babilonu, Borsippa była najważniejszym centrum religijnym kraju. Można więc przypuszczać, że jej główna świątynia rywalizowała z „domem podniesionej głowy” (E-sagila) w Babilonie o „przywilej” bycia miejscem pomieszania języków i rozproszenia ludzkości. Nie ma jednak wątpliwości, że to E-sagila ma pierwszeństwo w tej kwestii, będąc świątynią głównego boga Babilonii późniejszych czasów i oponentem Boga Hebrajczyków, który doprowadził do pomieszania języków ludzi tam zgromadzonych.
Jeśli założyć, że ta opowieść miała swój babiloński odpowiednik (co jest zupełnie prawdopodobne), to stało się tak raczej za sprawą Merodacha niż Nebo. E-sagila, obecnie ruina znana jako Tel Amran ibn Ali, była znamienitą świątynią Belusa, którą Aleksander Macedoński i Filip III próbowali odnowić.
E-sagila - świątynia Marduka w Babilonie - rekonstrukcja
Co więcej, jest prawdopodobne, że oprócz legendy o pomieszaniu języków, istniało wiele podobnych tradycji, powiązanych z wielkimi świątyniami Babilonii, a wraz z upływem czasu i postępami w wykopaliskach dowiadujemy się (i będziemy się dowiadywać) o nich coraz więcej. Już teraz dysponujemy interesującym i poetycznym zapiskiem, prawdopodobnie skopiowanym z jakiegoś innego starożytnego źródła, dotyczącym włączenia Bel i Beltis do wielkiej świątyni w Niffer.
Oprócz tego, Gudea, król Lagasz (Telloh), który przejął władzę ok. 2700 r. p.n.e., przedstawia opis swojego snu, w którym został poinstruowany przez bogów, by zbudować bądź też odbudować świątynię Nin-Girsu w swojej stolicy.
Esagila według Herodota.
Jako główna świątynia w kraju w czasie, gdy Babilon stał się stolicą i jako jeden z wielu budynków, które wtedy wzniesiono, E-sagila, świątynia Belusa, zasługuje na krótką wzmiankę. Według Herodota była to potężna wieża wewnątrz ogrodzenia, mierzącego 400 jardów z każdej strony i wyposażonego w miedziane lub brązowe bramy.
Sama wieża składała się z piramidy schodkowej, mającej 7 stopni, nie licząc najniższego, który stanowił podstawę budowli. Na górę można się było dostać po krętych schodach, a tam znajdowało się sanktuarium (lub świątynia), nie zawierające co prawda żadnej statuy, ale uznawane przez Babilończyków za siedzibę boga.
Nieco niżej było inne sanktuarium, w którym umieszczono wielką statuę Zeusa (Bel-Merodacha) w postaci siedzącej, przed wielkim stołem. Zarówno posąg, jak i stół miały być ze złota, podobnie jak tron i schody. Na zewnątrz sanktuarium (najwyraźniej na rampie) znajdowały się dwa ołtarze: jeden mniejszy i w całości ze złota, na którym składano ofiary wyłącznie z młodych, nie odstawionych od mleka jagniąt oraz drugi, większy, przeznaczony dla pozostałych ofiar.
Esagila według opisu babilońskiego.
W 1876 r., znany asyriolog, George Smith, miał na tyle szczęścia, by odkryć babiloński opis tej świątyni, po czym opublikował jego streszczenie. Według tego dokumentu, znajdowały się tam dwa rozległe dziedzińce, jeden wewnątrz drugiego, z których żaden nie był kwadratowy, lecz raczej podłużny. Na teren świątynny można się było dostać jedną z sześciu bram, a wewnątrz znajdowała się platforma, na której stała wieża.
Według opisu, owa platforma była kwadratowa i otoczona murem, mającym cztery bramy skierowane w cztery strony świata. Wewnątrz murów znajdował się budynek, połączony z wielkim zigguratem, tj. wieżą, centralnym gmachem, dookoła którego rozmieszczone były sanktuaria i świątynie poświęcone głównym bogom i zorientowane według czterech stron świata: Nebo i Taszmit mieli swoje siedziby na wschodzie, Aa lub Ea i Nusku na północy, Anu i Bel na południu, natomiast ciąg budowli na zachodzie, składający się z „podwójnego domu”, małego dziedzińca, otoczonego dwoma skrzydłami, ewidentnie należał do Merodacha (Belosa).
Zachodnie komnaty zawierały łoże boga oraz złoty tron, wspomniany przez Herodota, a oprócz tego również inne, niezwykle cenne wyposażenie. Łoże miało mieć 9 łokci długości i 4 szerokości, a wysokość równą bądź większą od innych tego typu sprzętów.
W centrum tych budowli znajdował się wielki ziggurat o kwadratowym planie, którego boki zorientowane były według stron świata.
Najniższy poziom był kwadratowym blokiem o boku 15 gar i 5,5 wysokości (według Smitha: 300 i 110 stóp), natomiast jego ściany, najprawdopodobniej zgodnie z babilońskim zwyczajem, pokryte były żłobionymi ornamentami. Bok drugiego z kolei poziomu miał 13 gar długości i 3 wysokości (według Smitha: 260 i 60 stóp). Z zastosowanych w tekście określeń Smith wywnioskował również, że ten poziom miał nachylone boki. Poziomy od trzeciego do piątego miały 1 gar (według Smitha: 20 stóp) wysokości każdy oraz odpowiednio 10 gar (Smith: 200 stóp), 8,5 gar (Smith: 170 stóp) i 7 gar (140 stóp) długości boku. Rozmiary szóstego poziomu pominięto, prawdopodobnie przez przypadek, niemniej jednak Smith przypuszcza, że musiały one być proporcjonalne do tych poprzedzających. Jego opis pomija również rozmiary siódmego poziomu, dostarcza jednak informacji na temat sanktuarium Belusa, które było na nim zbudowane: 4 gar długości, 3,5 gar szerokości oraz 2,5 gar wysokości (według Smitha: 80 na 70 na 50 stóp). Pisze on również, że całkowita wysokość wieży wynosiła więc 15 gar, czyli tyle samo, ile rozmiary podstawy, tj. najniższej platformy, co w efekcie sprawiało, że całkowita wysokość owej słynnej budowli musiała wynosić ponad 300 stóp.
Pozostałe zigguraty.
Wieże podobnego typu można odnaleźć w każdym spośród wielkich miast Babilonii i w większości wypadków różnią się one tylko detalami formalnymi. Ta w Niffer na przykład, miała najprawdopodobniej po jednej grobli z każdej strony, co w efekcie dawało cztery podejścia złączone w kształcie krzyża. Niemniej jednak, nie każde miasto miało siedmiopoziomową wieżę, wzniesioną na platformie, a niektóre spośród mniejszych mogły mieć ukośne albo zaokrąglone boki części podziemnej, co pokazuje jeden z asyryjskich reliefów. Można naturalnie odnaleźć również małe świątynie, zawierające pomieszczenia wyłącznie na parterze; to jednak właśnie wieże świątynne, czyli zigguraty były charakterystyczne dla tego kraju.
Ich pochodzenie.
Istnieje prawdopodobieństwo, na co wskazuje się w dziesiątym rozdziale Księgi Rodzaju, iż za tymi wieżami stało pragnienie, by znaleźć się bliżej bóstwa lub boskich mieszkańców nieba w ogóle. Łatwiej bowiem było zwrócić na siebie ich uwagę stamtąd, niż z powierzchni ziemi. Oprócz tego, rozpowszechniona była wiara w to, że bóstwo, któremu dedykowane było określone miejsce, zstąpi do takiej świątyni, która pełniła rolę swoistych „schodów” między niebem a ziemią. Wieże świątynne służyły również jako miejsce składania ofiar (to jednak, czy taki rytuał miał miejsce na samym szczycie czy nie, pozostaje zagadką), jako naśladownictwo chaldejskiego Noego, Utnapisztim, który zaraz po wyjściu z arki złożył ofiarę ina zikkurat šade, „na szczycie góry”. Warto zwrócić uwagę, że w tym zdaniu słowo zikkurat ma prawdopodobnie swoje podstawowe znaczenie [wyprowadzone od rdzenia zkr czyli „budować na wysokości”].
***