|
Wierzenia Etrusków
Tinia - terakota ok. 300 r.p.n.e.
Praktyki kultowe zajmowały wyjątkowe miejsce w życiu ludu etruskiego „tym bardziej — pisze Liwiusz — oddanego obrzędom religijnym, że celował w umiejętności ich uprawiania" ( gens eo magis dedita religionibus quod excelleret arie colendi eas, V, l, 6). Anobiusz utrwalił obraz Etrurii jako genetrix et mater superstitionum, rodzicielki i matki zabobonów. W przeciwieństwie do religii greckiej i rzymskiej, a podobnie jak większość doktryn religijnych starożytnego Wschodu, religia etruska była religią objawioną. Objawić ją miała pewna mityczna postać, która pewnego pięknego dnia wyłoniła się z bruzdy wyoranej przez rolnika ze starożytnych Tarquinii. Owa postać o wyglądzie dziecka, ale o mądrości starca objawiła nadbiegającym ludziom zasady kultu. Oto opowieść, którą przekazał nam Cyceron w swym traktacie De divinatione (II, 23):
Tages quidam dicitur in agro Tarquiniensi cum terra araretur et sulcus altius erat impressus exstitisse repente et eum affatus esse qui arabat. Is autem Tages ut in libris est Etruscorum, puerili specie dicitur visus sed senili fuisse prudentia... Tum illum plura locutum multis audientibus qui omnia eius verba exceperint litterisque mandaverint...
Inni autorzy starożytni przypisują część tego objawienia nimfie zwanej Vegoia czy też Begoe. Miała ona wyłożyć zasady interpretacji piorunów. Libri vegonici przechowywane były od czasów Augusta w świątyni Apollina na Palatynie obok ksiąg przypisywanych wieszczbiarzom latyńskim, jak libri Sibyllini i carmina Marciana. Według gromatici rzymskich mierniczych, reguły pomiaru gruntów również pochodzą od nimfy Vegoi, która objawiła je pewnemu Etruskowi imieniem Aruns Veltimnus.
Święte księgi, w których zawarta była doktryna religijna Etrusków, dzieliły się na trzy części: libri haruspicini, traktujące o sztuce wróżenia z wnętrzności zwierząt ofiarnych, libri fulgurales, zawierające interpretacje piorunów, i wreszcie libri rituales, najobszerniejszy zbiór przepisów, dotyczący zarówno życia indywidualnego, jak i publicznego, sposobu zakładania miast i budowania świątyń, organizacji państwa i armii, podziału dziejów narodu na saecula. W skład libri rituales wchodziły też zapewne libri acheruntici, odpowiadające księgom zmarłych u Egipcjan, i ostentaria, wykładnia najrozmaitszych cudów, których pochodzenie i sens miały być wykrywalne drogą dokładnej analizy.
Całość dzieła przedstawia bardzo złożoną doktrynę, którą ogarnąć i stosować w praktyce mogli jedynie wyszkoleni i wyspecjalizowani kapłani, haruspikowie, zawsze też zajmujący w życiu Etrurii miejsce wybrane. Disciplina etrusca, jak zwykle nazywali owe księgi starożytni, zawiera zarazem doktrynę teoretyczną i wskazania praktyczne. W oparciu o wzmianki rozproszone w pismach autorów rzymskich, zwłaszcza późniejszych, można odtworzyć w zarysie kosmogonię Etrusków, ich teologię i nawet ich wizję dziejów i przeznaczenia. Część praktyczna doktryny jest bardzo rozbudowana, albo jeśli kto woli, teoria i praktyka są tutaj ściśle sprzęgnięte ze sobą. Z ksiąg tych przebija nieustanne pragnienie przeniknięcia i wyjawienia przyszłości drogą interpretacji wszelkiego rodzaju znaków zsyłanych ludziom przez bogów i nie ma rozdziału, który nie kończyłby się opisem sposobów i metod wróżenia. Niepokój o przyszłość, nieustanna troska o przeniknięcie jej za pomocą wszelkich środków wynalezionych przez bystry i dociekliwy umysł — oto zapewne najbardziej charakterystyczne rysy życia religijnego Etrusków, nasuwające porównanie z doktrynami religijnymi wielu ludów Wschodu.
Tarquinia - fresk z grobowca augurów - Phersu
Istniało 11 rodzajów piorunów i 9 bogów miało moc ich zsyłania. Sam Jowisz-Tinia rozporządzał trzema rodzajami piorunów. Pierwszy piorun mógł cisnąć Jowisz z własnej woli, jako zwykłe ostrzeżenie. Drugi piorun był niebezpieczny, a ciskał go Jowisz jedynie za aprobatą swej rady, ex consilli sententio; chodzi tu o radę 12 bogów, którzy go otaczali. Trzeci piorun, niszczycielski ogień niebios, mógł Jowisz cisnąć dopiero po naradzie z bóstwami, które zwano wyższymi, adhibitis in consilium diis quos superiores et involutos vocant. Widzimy tedy, jak subtelna była owa nauka, o piorunach, której pamięć zachował Seneka w swych Questiones naturales (II, 32—50). Pliniusz podaje jeszcze, że Etruskowie dzielili niebo na 16 rejonów, po 4 w każdej z czterech stron świata; zależnie od rejonu nieba, z którego spadł piorun, i punktu na ziemi, w który uderzył, identyfikowano boga, który go zesłał. Ta subtelna nauka o błyskawicach wydaje się mieć swe dalekie źródło w nauce babilońskiej: kapłani babilońscy także klasyfikowali błyskawice według stron świata, a od tego podziału już tylko krok do etruskiego podziału nieba na 16 części.
Etruskowie udoskonalili też sztukę wróżenia z wątroby zwierząt ofiarnych, haruspicina, czym znowu wyróżnili się pośród ludów Zachodu. O tej zdumiewającej technice informuje nas pewien cenny zabytek, wykonany w brązie model owczej wątroby znaleziony w okolicach Piacenzy, który znajduje się dziś w muzeum tego miasta. Wspomnieliśmy o nim w jednym z poprzednich rozdziałów. Jest to zabytek z późnego okresu, nie sięgający III w. Wypukła strona wątroby przedzielona jest linią na 2 płaty, z których jeden nosi napis usils, słońce, drugi zaś napis tivr, księżyc. Strona słońca to strona przyjazna ( familiaris), strona księżyca to strona nieprzyjazna ( hostilis). Ten sam podział znajdujemy po strome wklęsłej. Obrzeże wątroby podzielone jest na 16 pól odpowiadających szesnastu stronom nieba, cała zaś wewnętrzna część powierzchni dzieli się na 40 pól, oznaczonych imionami poszczególnych bogów. Każde pole było więc jakby siedzibą któregoś z bogów i kapłan, uważnie je badając, mógł odkryć zamiary boga, któremu podlegało. Ten bezcenny zabytek z Piacenzy przypomina terakotowe modele wątroby znajdowane w Mezopotamii, w Mari, w Bogazkoj w kraju Hetytów i w innych rejonach Wschodu. Modele wschodnie pokryte są rytymi na powierzchni napisami objaśniającymi, jaką wróżbę można wysnuć z takiej lub innej budowy wątroby. Hepatoskopia babilońska, hetycka i etruska wykazują wyraźne pokrewieństwo.
Ogromny odstęp czasu, jaki dzieli epokę Hammurabiego czy nawet imperium hetyckie od epoki hellenistycznej, z której pochodzi wątroba z Piacenzy, pozornie tylko przeczy temu pokrewieństwu. Utrzymywano niekiedy, że wobec tak ogromnej rozpiętości w czasie trzeba założyć raczej poligenezę tych technik. Teoria ta nie docenia jednak siły i trwałości tradycji religijnych w cywilizacjach antycznych. I jeśli wspomniane zabytki pochodzą z epok tak oddalonych od siebie, to brak pośrednich ogniw łańcucha tłumaczy się jedynie fragmentarycznością naszej dokumentacji. Dotyczy to także dziedzin pokrewnych. Posiadane przez nas źródła dotyczące tej lub innej dziedziny myśli i religii etruskiej pochodzą z późnego okresu, często z okresu po podboju Etrurii przez Rzym.
Tarquinia - fresk z grobowca Orcusa
Kalendarz brontoskopiczny, o którym wspomnieliśmy uprzednio, a który przedstawił Lydus w traktacie De ostentis, opiera się się na wcześniejszej wersji łacińskiej podanej przez Nigidiusa Figulusa, uczonego rzymskiego z czasów Cycerona. Kalendarz ten ujawnia, jak widzieliśmy, wyraźne pokrewieństwo z kalendarzami babilońskimi. Obserwujemy też pewne osobliwe podobieństwa między teologią etruską a teologią chaldejską. I tutaj teksty, poprzez które poznajemy tę pierwszą, pochodzą z późnego okresu, czasem z epoki bizantyjskiej, jak np. Księga Suda.
Trzeba jednak pamiętać, że w czasach Etrurii niepodległej etruska tradycja religijna przekazywana była przede wszystkim ustnie. Dokumenty pisane były zapewne nieliczne i rozproszone, zazdrośnie przy tym strzeżone przez haruspików. Nie było to w świecie starożytnym zjawiskiem odosobnionym. Literatura galijska jeszcze w większym stopniu ograniczała się do przekazów ustnych. Druidowie nauczali wierszem, opierając się wszakże jedynie na pamięci. Święte księgi Etrusków uzyskały swój kształt ostateczny zapewne nie wcześniej niż u progu ery chrześcijańskiej, być może wtedy właśnie, gdy Nigidius Figulus czy Tarquinius Priscus podali ich łacińskie przekłady. Czy mamy wnosić stąd, że transkrypcje te nie odzwierciedlają pierwotnej doktryny Etrusków i prezentują tylko późne jej modyfikacje? Byłoby to przypuszczenie mało prawdopodobne. Tradycje religijne zakorzeniają się tak głęboko, że tylko nowe i potężne wpływy mogą powodować ich przeobrażenia. Czy można doszukać się takich wpływów w późnej Etrurii? Niektórzy wskazywali tu na obecność i oddziaływanie wędrowców z Chaldei licznie przybywających do krajów Zachodu w II stuleciu. W 134 r. senat rzymski wydał dekret nakazujący ich wypędzenie. Nie wiemy jednak, czy przybysze ci odegrali jakąś większą rolę w kraju etruskim. Trudno wszakże wyobrazić sobie, aby ci odosobnieni tułacze mieli zdobyć w kraju, do którego dopiero co przybyli, pożycie tak znaczną, by wywrzeć wpływ na redakcję świętych ksiąg narodu, który ich przyjął, i nawet zmodyfikować ich zawartość treściową. Jeśli więc przybysze ci wywarli jakikolwiek wpływ, to z pewnością bardzo ograniczony. W każdym razie, jak słusznie zauważono, mogli oni wywrzeć wpływ tylko wówczas, jeśli wiązało ich z Etruskami jakiej pokrewieństwo upodobań i tradycji. I tylko stare tradycje orientalne Etrusków mogą tłumaczyć późniejszy — bardzo zresztą ograniczony, jak sądzę — wpływ chaldejskich magów na dogmaty i rytuały Etrusków.
Przegląd panteonu etruskiego jest rzeczą niełatwą z uwagi na fragmentaryczność posiadanych dokumentów, a także z uwagi na stały wpływ religii i mitologii greckiej, który utrudnia odróżnienie wierzeń rdzennie etruskich od zapożyczeń z zewnątrz. Wpływy greckie są tutaj znaczne i sięgają niekiedy czasów bardzo odległych. Nowsze badania uwydatniły zresztą złożoność wpływów i oddziaływań wzajemnych w dziedzinie kultury i religii, krzyżujących się na ziemi italskiej od czasów, gdy formowały się i rozwijały obok siebie cywilizacje italska, etruska i grecka. Toteż badając poszczególne bóstwa panteonu etruskiego należy rozróżnić rozmaite warstwy i pokłady, z których wyrosły złożone systemy wierzeń. Nie wystarczy jednak rozróżnić kolejne epoki, stały bowiem wpływ ma tu również czynnik geograficzny. Tylko niektórych bogów czczono w całej Etrurii, inni byli ściśle związani z określoną okolicą, miastem czy świątynią. Ich kult rozpowszechniał się stopniowo wokół ośrodków macierzystych, nie zawsze jednak można łatwo prześledzić ich drogę.
Naczelne miejsce pośród bóstw niebieskich zajmował Tinia, wielki władca piorunów. Był on odpowiednikiem greckiego Zeusa i rzymskiego Jowisza, aczkolwiek nigdy go z nimi nie utożsamiano. Imię tego boga występuje czterokrotnie na wątrobie z Piacenzy. Tinia oraz Uni — odpowiednik Junony i Menerva — Minerwa, tworzą główną triadę panteonu etruskiego. Herę, Uni i Junonę, a także Atenę, Menerva i Minerwę łączą liczne, często zmienne zresztą podobieństwa.
Tarquinia - fresk z Grobowca Leopardów
Imię Minerwy wydaje się być zapożyczeniem z etruskiego. Triada etruska została pod imionami Jowisza, Junony i Minerwy wprowadzona do Rzymu przez dynastię Tarkwiniuszów, a trójdzielną świątynię Jowiszą Kapitolińskiego wzniesiono w 509 lub 507 r. Szczątki podmurowania wydobyte z głębszych warstw ziemi na Kapitolu i odnalezione w tych samych warstwach fragmenty antefiksów potwierdzają w tym punkcie świadectwo tradycji. Pierwszą świątynię wzniesiono tej triadzie bóstw w końcu IV w., a dekorował ją, jak podają źródła pisane, słynny koroplasta z Wejów, Vulca, i jego uczniowie. Zauważmy, że kult boskiej trójcy i trójdzielny podział świątyni znowu kierują nas ku prehelleńskim cywilizacjom wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego.
Niektórzy badacze utrzymywali, że w Etrurii czczono też triadę chtoniczną, czyli podziemną, która tworzyłaby niejako pendant do triady niebiańskiej. Hipotezę tę uzasadniać miały odkryte w Marzabotto koło Bolonii dwa trójdzielne sanktuaria, z których jedno, przypominające rzymskie mundus — szyb łączący świat ziemski ze światem podziemnym — mogłoby być poświęcone takiej triadzie. W 493 r. konsul Spurius Cassius wzniósł na stokach Awentynu nieopodal Circus Maximus trójdzielną świątynię poświęconą Cererze, Liberowi i Liberze. Ta triada rolna odpowiadałaby więc grupie bóstw chtonicznych, które miały być czczone w drugiej świątyni w Marzabotto. Hipoteza trudna do utrzymania. Bogowie z Awentynu zostali połączeni w triadę w okresie wielkiej wojny między Rzymem a ligą latyńską w pocz. V w.
Do najważniejszych bóstw panteonu etruskiego należała postać znana nam w wersji zlatynizowanej jako Vertumnus, Deus Etruriae princeps wg Warrona. Vertumnus pochodził z Volsinii, opuścił je w czasie walk w Rzymie, i znalazł gościnę w Urbs. Wydaje się on być bliskim krewnym Voltumny a może nawet jest nim samym. Nie znajdujemy jego imienia na wątrobie z Piacenzy. Propercjusz widział jego statuę na Vicus tuscus i przekazał nam słowa, jakie skierował doń ten młodzieńczy bóg roślinności:
Tuscus ego, Tuscis orior nec paenitet inter
proelia Volsinios deseruisse focos...
(Elegia druga Księgi IV)
„Tuskiem jestem z Tusków rodem, lecz nie żałuję, że opuściłem podczas bitew moje ognisko w Volsinii".
Sfinks etruski - Chiusi, ok 550 r.p.n.e.
Losy wielu bogów etruskich zasługują na staranne i wnikliwe zbadanie. Imiona ich występują bądź to w wersji etruskiej, bądź to w wersji zapożyczonej z greki lub łaciny. Nie zawsze jednak łatwo odkryć, że pod imionami o obcym pochodzeniu kryją się autentyczne bóstwa etruskie. Fufluns odpowiada greckiemu Dionizosowi i latyńskiemu Liberowi. Ten etruski bóg winorośli, o rysach twarzy zapożyczonych od Dionizosa, musiał być w Etrurii postacią bardzo popularną, występuje bowiem w dziełach plastyki etruskiej szczególnie często. Orgiastyczny kult Dionizosa najwidoczniej przypadł do gustu Etruskom i zakorzenił się w Etrurii. Symbole dionizyjskie często pojawiają się na zabytkach późnej plastyki sepulkralnej. Tytus Liwiusz, opowiadając o kryzysie wywołanym rosnącą falą orgii bachicznych w Italii, wskazuje, że to Etruria była pierwszym siedliskiem zła i zarazy: Huius mali labes ex Etruria Romam veluti contagione morbi penetravit, ta plaga przeniosła się jak zaraza z Etrurii do Rzymu (XXXIX, 9, 1).
Sethlans, jeden z etruskich bogów ognia, cieszył się szczególną czcią w Perusii; Turms, odpowiednik greckiego Hermesa i rzymskiego Merkurego, czczony był zapewne przede wszystkim w Arretium. Posiadał te same co Hermes atrybuty i podobnie jak tamten był przewodnikiem dusz zmarłych i opiekunem handlu. Na pewnym zwierciadle etruskim z późnego okresu znajdujemy imię rzymskiego Merkurego zapisane w wersji Mirqurios. Etruski Maris to italski bóg wojny, Mars gromowładny. Z czasem rozpowszechnia się w Etrurii grecka legenda o Aresie i Maris zostaje kochankiem Turan-Wenus. Słusznie wiązano imię Turan, bogini miłości, z rdzeniem prehelleńskim, z którego powstało słowo τυραννος. Turan, jest władczynią, boginią-matką. Jej pełną wdzięku sylwetkę, z upodobaniem szkicowaną przez etruskich artystów, a przypominającą grecką Afrodytę, znajdujemy na najrozmaitszych zabytkach, przede wszystkim, rzecz prosta, na kobiecych klejnotach i przyborach toaletowych. Równie bliskie sztuce etruskiej jest rodzeństwo Apollo i Artemida; bogowie ci występują pod zbliżonymi wzajem, ale różnymi imionami: Aplu, Apulu, Aplum, Artemes, Aritimi, Artumi, Artimnes. Genezy greckiego kultu obu tych bóstw należy szukać w Azji Mniejszej. Układ samogłosek w imionach Artemidy etruskiej przypomina formy spotykane w inskrypcjach z Lidii i może stamtąd właśnie czerpią swój rodowód owe imiona etruskie; wykluczałoby to hipotezę, wedle której Etruskowie jedynie zniekształcili imię greckie zapożyczone
w epoce klasycznej. Jak wykazano w pewnym obszernym i wyczerpującym studium, do najważniejszych zapożyczeń należy postać Heraklesa, który stał się jednym z czołowych bóstw etruskich. Bóg przygody i wojny, zwycięzca piekieł, heros helleński przybyły z rozbrzmiewających wesołym gwarem miast Wielkiej Grecji szybko wypełnił Etrurię rozgłosem swych bohaterskich wyczynów. Niektórych innych bogów — takich jak Velchans, odpowiednik Hefajstosa i Wulkana, czy bóg ognia Sethlans, który ciskał pioruny a zarazem
panował w podziemiach — otaczała atmosfera lęku i grozy. Jeszcze straszniejszym bóstwem był Satre-Saturn, żądny krwawych ofiar. Niektóre postacie uosabiały nieubłagany Los, a ich kult obejmował czasem dziwne rytuały wywodzące się z praktyk magicznych. W Volsinii, w świątyni bogini Nortii, co roku wbijano w mur gwóźdź, dla rachuby lat. Volsiniis quoque clavos indices numeri annorum fixos in templo Nortiae etruscae deae cornparere diligens talium monumentorum autor Cincius adfirmat, opowiada Tytus Liwiusz (VII, 3, 7). Zwyczaj ten przyjął się później w samym Rzymie i corocznie w idy wrześniowe praetor maximus wbijał gwóźdź w prawe ścianę celli Jowisza Kapitolińskiego.
Niemniej ciekawy i bogaty jest świat pół-bogów l demonów. Na zwierciadłach i cystach z brązu, najczęściej z epoki hellenistycznej, ożywają przed nami czarujące postacie demonów kobiecych; nagie, jedynie obute w sandały lub buciki i przystrojone w naszyjniki i bransolety, trzymają w rękach alabastrony z wonnościami. Te pełne wdzięku skrzydlate boginki należą do orszaku Turan i obracają się przede wszystkim w kobiecym świecie stroju i biżuterii. Nazywano je Lasa, a do tej nazwy ogólnej dodawano imiona indywidualne pochodzące zwykle od nazw rodów, którym patronowały. Niekiedy występują one razem z Tinią i M enervą, jako zwiastunki przeznaczenia.
W ogólności jednak, wyobraźnia ludu etruskiego była raczej ponura i zaludniała świat pozagrobowy duchami i demonami uwiecznianymi na urnach, sarkofagach czy freskach. Świat pozagrobowy i losy zmarłych zawsze przykuwały jego uwagę pełną troski i niepokoju. Dzieła artystów etruskich to w znacznej części dzieła o charakterze i przeznaczeniu sepulkralnym. I jeśli lud etruski zdaje się odżywać przed naszymi oczami, mimo iż zaginęła jego literatura, to właśnie dzięki grobowcom i niezliczonej liczbie przedmiotów, wśród których spoczywają zmarli. Wyobrażenia Etrusków dotyczące świata pozagrobowego były złożone i ulegały z upływem stuleci rozmaitym modyfikacjom. Widoczna na każdym kroku troska o jak najlepsze wyposażenie grobowca i dobór sprzętów grobowych dowodzi w sposób oczywisty, że Etruskowie, jak zresztą wszystkie ludy starożytne, wierzyli w życie pośmiertne. Dary i ofiary pogrzebowe miały zapewnić owo przedłużanie życia po śmierci: zmarły, pozbawiony sił życiowych, musiał wzmocnić się winem i krwią ofiar. Kwestia lokalizacji świata zmarłych nie jest całkowicie wyjaśniona. Czy spędzali oni swój ponury żywot pośmiertny we własnych hypogeach, czy raczej gromadzili się razem w jakimś świecie podziemnym? Wydaje się, że oba te wierzenia współistniały z sobą, podobnie jak u Rzymian, i że nie odczuwano potrzeby racjonalnego pogodzenia ich. Cień zmarłego schodził do wielkiej podziemnej jaskini, a wino ofiarne i dary składane dla niego na łożu grobowym pokrzepiały zarazem, mocą cudu, cienie zza Styksu. Mundus, szyb ze sklepieniem, poprzez który świat zmarłych komunikował się ze światem żywych, był pomysłem etruskim, przejętym następnie przez Rzymian. Samo słowo łacińskie mundus wywodzi się, być może, z języka etruskiego. Na etruskich zwierciadłach widzimy boginię stroju zw. munthu. W łacinie mundus oznacza początkowo ozdoby kobiece, później ogół ciał niebieskich, ozdobę niebios. Skojarzenie to ułatwiło z pewnością takie samo podwójne znaczenie greckiego kosmos, być może jednak wcześniej jeszcze znalazło ono wyraz w języku etruskim. W dniach zw. w Rzymie religiosi otwierano mundus i duchy zmarłych wychodziły poprzez ten ponury szyb na powierzchnię ziemi.
Cerveteri - wnętrze grobowca
Już na najstarszych malowidłach znajdujemy sceny obrazujące podróż zmarłego do świata podziemi; prowadzą go lub przewożą skrzydlate duchy żałobne. Temat wędrówki w zaświaty często zresztą powtarza się w plastyce etruskiej w różnych okresach jej historii. W VI i V w. na malowidłach tych wszystko tchnie ciszą i spokojem. Na początku IV w. pojawiają się na freskach z Orvieto władcy królestwa cieni, o imionach zapożyczonych z greki — Eita-Hades, Phersipnai-Persefona. Ulubionym zajęciem w świecie podziemnym były dotychczas uczty i zabawy. Teraz dokonuje się zmiana w samej atmosferze tych scen i pojawiają się nie znane dotąd demony. Furie, zw. Culsu i Vanth, potrząsają pochodniami, czasem otwierają księgę przeznaczenia. Demony, całkowicie obce mitologii greckiej, mają wygląd szkaradny i przerażający. Charun, etruski demon śmierci, nie zapożyczył od greckiego przewoźnika dusz, Charona, nic poza imieniem. Jego sina cera przypominająca gnijące ciało, haczykowaty nos l końskie uszy czynią zeń przerażającą hybrydę, istotę na wpół ludzką a na wpół zwierzęcą. Charun trzyma na ramieniu młot, którym wymierza bezlitośnie i jakby z okrutną uciechą ostateczny cios przeznaczenia. Jeszcze bardziej przerażający jest Tuchulcha, o łapach i dziobie drapieżnego ptaka, potrząsający wężami. Potwory te kojarzą się nieodparcie z monstrualnymi postaciami demonów chaldejskich. Stosunkowo późne pojawienie się tych stworów, wyraźnie odpowiadających ponurej wyobraźni Etrusków, nie powinno zwieść nas z właściwego tropu. Z pewnością zaludniały one świat piekielny Etrusków znacznie wcześniej, niż w okresie, w którym spotykamy je w dziejach plastyki. Po prostu sztuka etruska dotąd przekładała nad nie pogodne epizody i postacie z mitologii greckiej. Lecz klęska, w obliczu której stanęła Etruria, zagrożona przez Galów i Rzymian, okryła ponurym cieniem ostatni okres jej dziejów i kazała artystom malować śmierć w smutnych barwach o inspiracji orientalnej, której nie przesłaniały już pogodne przestawienia zapożyczone od Greków.
Ten szkicowy obraz tendencji religijnych Etrusków byłby zbyt niepełny, gdybyśmy nie podkreślili całej złożoności i pedanterii wszelkiego rodzaju rytuałów, które disciplina etrusca narzucała państwu i obywatelom. Drobiazgowość i formalizm cechują tę religię, która była zarazem nauką i praktyką, uczoną doktryną i sztuką wykorzystania wszystkich środków mogących zapewnić życzliwość bogów i złagodzić ich gniew. O ile bowiem święte księgi zawierały doktrynę dotyczącą zakładania miast i świątyń, organizacji świata ludzkiego i niebiańskiego, to do wyspecjalizowanych kapłanów należało poszukiwanie i wskazywanie ludziom środków pozwalających zdobyć lub zachować przychylność bogów. Dotyczy to zwłaszcza tłumaczenia zjawisk nadprzyrodzonych, która to sztuka odgrywała w życiu Etrusków rolę niezwykle ważną, podobnie zresztą jak u Rzymian. Haruspikowie analizowali znaczenie zjawiska, wskazywali bóstwo będące jego sprawcą, przyczyny, które skłoniły je do zesłania znaku i jego sens prognostyczny; wskazywali też, i to było w ich poradach sprawą główną, jakie należy odprawić obrzędy ekspiacyjne, aby ułagodzić bogów i odwrócić groźbę. Zabiegi zalecane przez haruspików znamy dzięki opowieściom z epoki rzymskiej; były to przeróżne obrzędy, w których znaczną rolę odgrywały ofiary materialne, mające na celu zmazanie winy. W miejscach, w których uderzył piorun, kopano szyby, zw. bidentalia od nazwy owiec, bidentes, zarzynanych w czasie ceremonii. Innym przykładem może być palenie zwierząt dziwolągów, przewożenie w skrzyniach na pełne morze i topienie obojniaków, których dotknięcie skażało ziemię. Religia etruska oplatała życie miast i obywateli siecią przepisów i zakazów. Czynnik sakralny wkraczał nieustannie w życie codzienne starożytnych Etrusków, wyciskając silne piętno na ich umysłach i sercach.
* * *
Fragment książki: Rayrnond Bloch - Etruskowie
Data utworzenia: 14/02/2014 @ 20:55
Ostatnie zmiany: 14/02/2014 @ 20:55
Kategoria : Etruskowie
Strona czytana 22353 razy
Wersja do druku
|
|