Cud
Na pierwszy rzut oka cud jest niemal równie dawny jak ludzkość. Niezależnie od wyznawanej religii i zamieszkiwanego przez siebie obszaru geograficznego człowiek zawsze pragnął przekroczyć granice swojego świata, lecz nie mogąc zrozumieć tego, czego nie ogarniał zmysłami i bezpośrednią refleksją, chciał znaleźć jego właściwe uzasadnienie.
Taka jest, oprócz powstawania uczuć religijnych, geneza mitów, a wraz z nimi niezwykłych zdarzeń, które mity z jednej strony ilustrują, a z drugiej strony zakotwiczają w rzeczywistości poprzez powiązania między światem doczesnym a pozaziemskim — światem zmarłych lub światem bogów.
Stopniowo pojawiło się zróżnicowanie między zdarzeniami niezwykłymi, występującymi w kontekście świeckim, a tymi, które łączyły się ze świętością, potem zaś w ramach tych ostatnich powstało zróżnicowanie między zdarzeniami ze sfery dziwów, legend i mitów a zdarzeniami ściślej związanymi z religią lub nawet boskością.
W religiach klasycznej Grecji i Rzymu zróżnicowanie było już wyraźne, chociaż na płaszczyźnie praktycznej brakowało jasnego rozgraniczenia między magią, przesądami, mitami i religią, która wstępowała niemal "łącznie jako kult.
Wraz z pojawieniem się monoteizmów, a zwłaszcza chrześcijaństwa, doszło nie bez trudu i wahań do oddzielenia cudów od innych niezwykłych zdarzeń: „Świadomość religijna [...] nazywa cudami zdarzenia obce normalnemu biegowi rzeczy, a zatem świadczące o interwencji Boga”.
Interwencja Boga jest specyficzną pieczęcią cudu w ściśle religijnym słowa tego znaczeniu. To znaczenie zrodziło się dość późno (nie przed X wiekiem), co nie wyklucza jednak wcześniejszego istnienia cudów religijnych, gdyż często „cud” nazywano „łaską” lub „dziwem”, albo też określano mianem „cudu” każde niezwykłe zdarzenie, którego człowiek nie mógł pojąć, a nawet w ogóle każde wyjątkowe zjawisko. Droga od niezwykłego zdarzenia do cudu jest długa i skomplikowana i kilka uściśleń pozwoli lepiej ją wyznaczyć. Nie chodzi tutaj o dokładny opis owego przejścia od tego, co zadziwia, do tego, co cudowne, lecz po prostu o zaproponowanie kilku wskaźników określających różnicę między tymi dwoma rodzajami zdarzeń.
Lecznicze źródła i święte kamienie
Wodę zawsze kojarzono z życiem, już w paleolicie istniały źródła słynące ze swoich leczniczych właściwości, w pobliżu których wyrastały ludzkie siedziby. W miarę powstawania panteonów religijnych uzdrowicielską moc tych wód zaczęto przypisywać istotom nadnaturalnym, jak fauny, sylfy i najady zamieszkujące skały i lasy. Zrodziły się kulty pogańskie, o których świadczą odkrywane dziś wota.
We Francji, nieopodal źródła Świętego Zbawiciela w lesie Compiegne oraz termicznego źródła Grisy na terenie gminy Saint-Symphorien-de-Marmagne, odnaleziono wota z czasów neolitu. Miejscem świętym było też Soultz-les-Bains w Alzacji, którego wody solne, jodowe i bromkowe dziś jeszcze znane są z tego, że dzięki nim zmniejszają się lub całkowicie ustępują bóle artretyczne. Nie mówiono wówczas o cudach — to słowo nie miało wtedy sensu — lecz po prostu o zadziwiających wyzdrowieniach.
Przypisywano im nadprzyrodzony charakter, lecz nie umiano go bliżej określić. Dlatego chrześcijaństwo bez trudu zawładnęło owymi świętymi miejscami, aby nadać im bardziej ortodoksyjne znaczenie. Chrześcijańscy pasterze dusz bardzo wcześnie zaczęli wykorzeniać kulty związane ze świętymi miejscami pogan. Walkę z nimi podjął jako jeden z pierwszych Święty Cyryl Jerozolimski w V wieku po Chrystusie. Jego wysiłki nie odniosły jednak większego skutku, jeszcze bowiem w 1227 roku sobór w Trewirze potępiał przesądy dotyczące leczniczych źródeł.
Najskuteczniejszym sposobem usuwania tych dewiacji uczuć religijnych nie było niszczenie miejsc pogańskiego kultu, lecz ich chrystianizacja. Powstała więc niezliczona ilość świętych źródeł i wodotrysków, często z kaplicą wotywną. Już w IV wieku źródła w Soultz-les-Bains znalazły się pod patronatem Świętego Amanda, pierwszego biskupa Sztrasburga, któremu poświęcono dwie kaplice. Pozwoliło to lekarzowi z tego miasta, Melchiorowi Selitziusowi, sławić w 1647 roku terapeutyczne właściwości owych wód, a pobożnym wiernym przypisywać je wstawiennictwu świętego patrona.
W Lilibelo na Sycylii grecki kult Sybilli zastąpił niegdyś inny, dawniejszy kult, a następnie sam został zastąpiony przez kult Świętego Jana Chrzciciela, również związany z leczniczymi właściwościami miejscowego źródła, którego wody zamienił w wody cudowne.
Do chrystianizacji świętych miejsc pogan dochodziło niekiedy wskutek interwencji nadnaturalnych, którym towarzyszył cud. Na przykład w XII wieku w Crespano w pobliżu Treviso we Włoszech głuchoniemej pastuszce objawiła się Najświętsza Maria Panna; ukazała się na brzegu strumienia, poświęconego kiedyś nimfom, zwanym Guane (od łacińskiego słowa aquanae, to jest „wodne”), i pobłogosławiła go, aby pastuszka mogła się napić z niego wody i wyzdrowieć. Dzięki temu cudowi powstało nadal odwiedzane przez pielgrzymów sanktuarium Madonny del Covolo.
Świętym kamieniom od najdawniejszych czasów przypisywano moc uzdrawiania bezpłodności. Płodność matki Ziemi najlepiej symbolizowały właśnie kamienie — zwłaszcza te, które swoim kształtem przypominały męski organ płciowy. Kamienie falliczne były we wszystkich cywilizacjach przedmiotem kultu, przysługiwały im libacje, smarowano je tłuszczem, oliwą i winem.
W Indiach wierzono niegdyś, że w pewnych menhirach przebywają dusze mających się urodzić dzieci, więc bezpłodne kobiety po złożeniu u ich podnóża rytualnych ofiar wdrapywały się na nie. O innych kamieniach sądzono, że mogą same się rozmnażać, i przypisywano im tajemnicze moce zapładniające.
Na indonezyjskiej wyspie Kai kobiety pragnące potomstwa smarowały tłuszczem pionowo ustawiony kamień, natomiast na pustyni australijskiej tubylcze plemiona oddają cześć dolmenowi Erathipa, wierząc, że jest zamieszkany przez dusze mających przyjść na świat dzieci, które czekają na przechodzące obok kobiety, aby się w nie wślizgnąć. Dlatego też matki, które nie chcą już mieć dzieci, a muszą przejść w pobliżu tego dolmenu, udają staruszki i idą zgarbione, podpierając się kijem.
Podobne praktyki nie dotyczą wyłącznie zamierzchłych czasów i cywilizacji pierwotnych. Jeszcze dzisiaj w wielu krajach istnieje obyczaj, zgodnie z którym nowożeńcy skaczą przez próg — symboliczny kamień przejścia — kościoła lub domu, żeby zapewnić sobie potomstwo, a we Francji istnieją niezliczone głazy, które jakoby pomagają kobietom zajść w ciążę lub nawet leczą je z bezpłodności.
W Locronan w departamencie Finistere znajduje się Kamienna Klacz, zwana także krzesłem Ronana — druidyczny głaz, który rzekomo zapewnia macierzyństwo. Jest to skała z podłużnym wklęśnięciem i podwyższonymi brzegami po obu stronach, przypominająca gigantycznych rozmiarów zewnętrzny narząd płciowy kobiety; niewiasty pragnące mieć dzieci kładły się na nim i leżały tam przez trzy kolejne noce.
Jeszcze dziś uroczysta procesja odpustowa ku czci Świętego Ronana (Grande fromënie), odbywająca się co sześć lat, zatrzymuje się przy krześle Ronana — pogańskim głazie, poddanym chrystianizacji pod patronatem tego miejscowego świętego — i kobiety pragnące urodzić dziecko korzystają z tego, aby dyskretnie oprzeć się o krzesło lub nawet na nim usiąść.
Saint-Priest-la-Feuille - dolmen W pobliżu Saint-Priest-la-Feuille w departamencie Creuse wstępuje dolmen Cressat, który także rzekomo leczy kobiety z bezpłodności — wystarczy stać pod nim przez kilka chwil.
W zbiorowej wyobraźni uzdrowienia przypisywane tym kamieniom, podobnie jak uzdrowienia wodą ze świętych źródeł i wodotrysków, zachowują jeszcze szczególny status — są w połowie drogi między cudem a magicznym spełnieniem ślubowania, między religią a przesądem.
Asklepios — bóg uzdrowiciel
W starożytnej Grecji Asklepios był bogiem lekarzem, czczonym w Epidaurusie. Syn Apolla, boga słonecznego, i nimfy Koronis, bogini księżycowej, był „tym, który wchodząc z księżycowej nocy, to jest z nieświadomości-matki, wstępuje w światło słoneczne świadomości-ojca, i ujawnia w ten sposób u chorego odpowiedź na jego chorobę”.
Na podstawie tego założenia psycholog Armando Pavese opracował teorię, zgodnie z którą wyjaśnieniem niezwykłych uzdrowień w Epidaurusie, następujących wskutek wyzwalającego i odkrywczego snu przy udziale bóstwa, a dotyczących wielu stanów chorobowych (paraliż, ślepota, głuchota, epilepsja), był efekt placebo wywołany przez sugestie ze strony kapłanów sanktuarium: wpływali oni na chorych, sławiąc cudowne wyniki leczenia przez boga, pokazując im wota ofiarowane przez wyleczonych, oddziałując na ich wyobraźnię za pomocą emblematu Asklepiosa — węża. Byłaby to więc po prostu sprawa nastroju. I rzeczywiście wąż jest prawie zawsze obecny w uzdrawiających snach chorych, nawet wtedy, gdy nie śpią. Świadczą o tym odnalezione na miejscu inskrypcje:
Kobieta o imieniu Agameda przybyła z wyspy Keos i zasnęła w świątyni. Była bezpłodna. Śniła, że na jej brzuchu wije się wąż. Urodziła potem pięcioro dzieci.
Albo:
Niema dziewczynka biegała po świętym lesie. Nagle ujrzała ześlizgującego się z drzewa węża. Przestraszona, zawoła matkę i ojca. Potem uciekała; była już uleczona.
Niekiedy pojawiał się sam bóg:
We śnie miał następującą wizję: wydało mu się, że zbliża się do niego bóg i palcami otwiera mu oczy, on zaś zaczyna dostrzegać drzewa wokół świątyni. O świcie widział już doskonale.
Epidaurus - świątynia Asklepiosa Cuda w Epidaurusie — zresztą nigdy tak ich się nie nazywa — łączą się więc z definicją cudu chrześcijańskiego, sformułowaną przez księdza i psychoanalityka Marka Oraisona:
Mogę powiedzieć uczciwie, że w każdym przypadku cudu, który nastąpił w Lourdes, w Fatimie, w Pontmain lub nawet w innych miejscach pielgrzymek nieuznanych i niezaakceptowanych przez Kościół, zawsze mieliśmy do czynienia z mechanizmem psychosomatycznym, dającym się w większym lub mniejszym stopniu wyjaśnić pod warunkiem, że osoba zostanie pod tym kątem dokładnie zbadana.
Wokół uzdrowień w Epidaurusie na przestrzeni wieków ukształtował się gatunek literacki, nacechowany przesadą i kładący nacisk na niezwykłość. Dowodzi tego na przykład taka inskrypcja na steli: Cleo była brzemienna od pięciu lat. Ponieważ ciąża trwała nadal, pojechała zanosić błagania do boga i zasnęła w sanktuarium. Gdy wyszła ze świątyni, "dała na świat chłopczyka, który, zaledwie się urodził, poszedł umyć się do źródła i wrócił do matki, wesoło podskakując.
Podobne „świadectwa” miały najwyraźniej wywrzeć wrażenie na pielgrzymach i wywołać odpowiedni nastrój. W relacjach o uzdrowieniach w Epidaurusie nie precyzuje się jednak diagnoz chorób, na które pielgrzymi cierpieli; trudno było je wówczas ustalić, a zresztą mało kto się o nie troszczył, bo najważniejszy był wynik leczenia. Brak diagnoz nie pozwala na wyrobienie sobie dokładnej opinii o leczonych tam patologiach, a zatem i o uzdrowieniach, o których mowa.
Cuda w Biblii
Pierwszym ze wszystkich cudów, o których wspomina Biblia, jest stworzenie wszechświata, lecz akt stworzenia przedstawiony jest w niej bardziej jako niezwykły czyn Boga niż jako cud. Dopiero w Księdze Wyjścia — a więc po objawieniu się Mojżeszowi Boga transcendentnego, osobowego i po objęciu przez tego Boga władzy nad narodem "branym — pojawiają się prawdziwe opowieści o cudach (albo opowieści o prawdziwych cudach), umieszczane w kontekście bożych poczynań.
Plagi egipskie (Wj 7,8—10,29) w poświęconej im relacji związane są jeszcze z mentalnością starożytnego Egiptu, nacechowaną magią (nader przekonująco ilustruje to konfrontacja Mojżesza z kapłanami faraona), jawią się więc nie tyle jako cuda, co jako niezwykłe zdarzenia.
Natomiast przejście przez Morze Czerwone wpisuje w dzieje Izraela możliwość bezpośrednich i osobistych interwencji Boga dla dobra ludu, który sobie wybrał. Mniejsza z tym, że dzisiaj usiłuje się znaleźć racjonalne wyjaśnienie owego zdarzenia, ewangelista precyzuje przecież: „Pan cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim” (Wj 14, 21). Czy nie byłoby już cudu, gdyby Bóg nie przysłał aniołów, aby rozsunęli na dwie strony płynny mur i utrzymywali go w bezruchu?
Cuda mnożą się potem, wyrażając działalność Boga dla dobra swojego ludu i pośród niego. Na stronach Księgi Wyjścia, potem Księgi Liczb, czyny Boga nieprzerwanie znaczą rytm długiego marszu Izraela przez pustynię. Mamy więc zjawiska o charakterze kosmicznym — objawienia na górze Synaj, słupy obłoku wskazujące drogę i odmierzające jej etapy — a dalej niezwykłe zjawiska o charakterze naturalnym, jak woda tryskająca ze skały lub pojawienie się przepiórek i manny, którymi lud się żywi, oraz uzdrowienia za pośrednictwem miedzianego węża, lecz także kary, jak trąd siostry Mojżesza Miriam lub śmierć Koracha i jego plemienia, zbuntowanych przeciw Mojżeszowi.
W ten sposób cud wpisuje się stopniowo w dzieje ludu wybranego dowodząc jego przekonania, że Bóg jest jedynym władcą historii, ta zaś jest historią zbawienia. Widać to przede wszystkim w Księdze Jozuego, gdzie cuda dotyczące działań wojennych mają miejsce często podczas podboju Ziemi Obiecanej. I tak nawet gdyby najsłynniejszy z cudów — zatrzymanie słońca przez Boga — był tylko parafrazą pieśni poetyckiej (Joz 10—12), byłoby niedorzecznością widzieć w nim jedynie folklorystyczną opowieść. Tekst święty mówi z pewnością — w obrazowym stylu — o opatrznościowym czynie wszechmogącego Boga.
W innych księgach historycznych (Sędziów, Samuela, Królewskich) cud pojawia się stale w niezwykle żywych, niekiedy wręcz porywających opowiadaniach ludowych. Cuda Eliasza i Elizeusza posłużyły za literackie wzory cudom z Nowego Testamentu, zwłaszcza w Ewangelii św. Łukasza.
W późniejszych tekstach nad cudami góruje niezwykłość, bez umiaru mnożą się wszelkiego rodzaju nadzwyczajne zdarzenia; podobnie dzieje się w opowiadaniach i przypowieściach (Tobiasz, Judyta, Estera, Jonasz). Niemniej jednak intencja jest zawsze taka sama: udowodnienie, że Bóg jest obecny i czynny pośród swojego ludu w każdych okolicznościach.
Oczywiście ulegamy pokusie pogardliwego odrzucenia tego rodzaju opowiadań, zapominając, że należą do określonego gatunku literackiego, i uważając, że cudowne zjawiska, o których tam mowa, mają znaczenie "łącznie symboliczne lub że są po prostu zmyślone. Oznacza to jednak lekceważenie mentalności ludzi owych czasów:
Cud trzeba umieszczać w szerszym kontekście bożych poczynań. Człowiek biblijny postrzega wszystko jako bezpośredni czyn Boga, wszystko jest dla niego cudowne. Nie można zatem pojąć istoty cudu biblijnego, interpretując go negatywnie jako pogwałcenie reguł porządku naturalnego. Oczywiście nie wszystko, co Biblia nazywa cudem, jest dla nas cudem, lecz nie należy przesadzać i w ogóle odrzucać cuda,
Chociaż większość cudów, opisanych w Biblii, można by dzisiaj wytłumaczyć, ich wartość religijna pozostaje nienaruszona; trzeba umieszczać je w ich teraźniejszości, to jest czasach, kiedy się zdarzały a nie w jakiejś hipotetycznej przyszłości. Są czymś, co widzimy lub o czym słyszymy od naocznych świadków. Są więc postrzegalne bezpośrednio przez zmysły w odróżnieniu od misterium, które — choć może również mieć charakter cudu — jest niedostępne nie tylko postrzeganiu zmysłowemu, ale i rozumowi. Jawią się pozbawione wszelkich aspiracji dydaktycznych, ich celem nie jest zadziwianie nas ani nawet pouczanie. Chcą sprawić, abyśmy mogli jakby dotknąć palcem wszechwładnej mocy Boga:
To czyny dające znak, czyny, którymi Bóg daje znak swojemu ludowi. Niezwykłość jako taka niewiele się liczy, liczy się przede wszystkim wymowa owych wyzwalających czynów. Zdarzenie niezwykłe samo w sobie nic nie znaczy; nabiera znaczenia, jeżeli widzi się w nim piętno głębszej, wyższej rzeczywistości.
Zwracając się do serca, nie do rozumu, cuda przemawiają do wiary wierzącego i — pomijając już podziw, który słusznie budzą — zachęcają go w pewien sposób do wdzięczności, do aktów dziękczynnych.
*
Fragment książki: Joachim Bouflet - Historia cudów. Od średniowiecza do dziś