Nowa religia w IV wieku zapanowała w całym rzymskim imperium. W przeciwieństwie do dawnych wierzeń uczyła ona, iż Bóg stał się człowiekiem i człowiek musiał się tym poczuć wywyższony; lecz religia nieustannie przypominała mu, jak nietrwałe jest jego śmiertelne ciało, i uczyła go gardzić ziemskimi sprawami. Kaznodzieje głosili, że Bóg zdobył wieczną chwałę, poniósłszy cierpienie dla ludzi — to także sprzeczne było z religią antyku i całym jego sposobem myślenia. Widocznie dawne poglądy były jednak mocno zakorzenione w ludzkiej świadomości, gdyż w IV wieku, niedługo po odniesionym zwycięstwie, nowa wiara jęła ulegać silnym wpływom pogańskim. Swobodne dążenie do racjonalistycznego motywowania trudno zrozumiałych dogmatów, do wyjaśniania pogańskich mitów na równi z chrześcijańskimi alegoriami, wywodziło się z ducha antyku. Filozof Tertulian dochodził wprawdzie aż do odrzucania rozumu, lecz potrzeba rozważań filozoficznych nie od razu zanikła. „Człowiek posiada wolną wolę" — głosili z dumą jedni. „Tak — odpowiadali drudzy — lecz losem jego rządzi Opatrzność". „Człowiek nie jest częścią natury, lecz ostatecznym celem stworzenia" — oświadczali obrońcy człowieka, a ich przeciwnicy wskazywali, iż przecież właśnie przez naturę został on obdarzony skłonnością do grzechu i popędami namiętności.
Przedstawiciele antycznego humanizmu musieli w tego rodzaju dyskusjach rezygnować ze wszystkich swych pozycji po kolei: racjonalistyczne pojmowanie bóstwa i filozoficzne wyjaśnianie
oraz uzasadnianie objawienia ustępowały świętej ekstazie, w której wierny odnajdywał znak boskiej tajemnicy. Pierwiastki duchowe wypierały stopniowo cielesne, a ponieważ wzrastało przekonanie, że świat jest jedynie emanacją bóstwa, jego samoistne znaczenie powoli zanikało. Zamiast jasnego światopoglądu dawnych myślicieli pojawia się ślepa wiara w siły ludzkim umysłem nie ogarnione; jak gdyby renesans starodawnej magii, pozornie już przed wiekami przezwyciężonej w Grecji.
Oczywiście wiele najwybitniejszych umysłów tej epoki, między nimi Augustyn, przy całym swym zaangażowaniu w nowo głoszone prawdy, zachowało dawne myślowe nawyki. Niemniej, moralna świadomość ludzi zmieniła się gruntownie. Jeżeli dawni stoicy, jak Cicero, uważali zbożne życie za wysoką wartość samą dla siebie, to Augustyn nawoływał ludzi do cnoty w imię ich zbawienia. Łatwo pojąć, iż twórczość artystyczną tego przejściowego okresu, którą nazywamy chrześcijańską starożytnością lub sztuką wczesnochrześcijańską, znamionują dwojakie cechy charakterystyczne. Wpływy jej ogarniały całe imperium rzymskie, na wschodzie sięgały aż do Mezopotamii, na południu do Egiptu, na zachodzie najważniejszym jej ośrodkiem były Włochy.
Już w tym okresie zarysowują się w sztuce dwa zasadnicze wątki treściowe, które szczególnie wyraźnie dają się prześledzić w architekturze. Z jednej strony chodzi tu o chwałę chrześcijańskiego ideału bohatera, z drugiej — o zaspokojenie potrzeb chrześcijańskiej gminy. Obydwa zadania znalazły rozwiązanie w dwóch w owym czasie dominujących typach budowli sakralnej — centralnej i podłużnej. Kościoły na planie koła,
czyli rotundy, wznoszono przeważnie nad grobami męczenników, którzy ponieśli śmierć za wyznawanie zasad nowej wiary, lub władców, którzy występowali w jej obronie. Mauzoleum
Santa Costanza jest właśnie budowlą tego typu. W czasach późniejszych w rotundach odbywały się ceremonie chrztu. W centralnym punkcie kolistego kościoła równie dobrze postawić można było grobowiec, kryjący szczątki bojownika o nową wiarę, jak i okrągłą chrzcielnicę, w której zanurzano ciało nowego wyznawcy. Zgodność zewnętrznej osłony architektonicznej z istotną treścią wnętrza świadczyła o przestrzeganiu dawnych sepulkralnych tradycji mauzoleów, a po części także dawnych świątyń peripteralnych. Do tych najstarszych kościołów-grobowców przeniesiono wiele elementów architektury antycznej: sprawiają one wrażenie spokoju i harmonii, kopuła wznosi się łagodnie nad częścią środkową, otoczoną ze wszystkich stron kolumnadą. Służąc zmarłemu za miejsce ostatniego spoczynku, rotundy te spełniały równocześnie ideał cnoty antycznej. Co prawda, w jasno oświetlonej przestrzeni pod kopułą roztapiały się formy — bryła ustępowała przed świetlistością atmosfery. Człowiek-bohater utracił konkret swej postaci, przekształcając się w odcieleśnionego, chrześcijańskiego męczennika.
W podobnym kręgu artystycznych pojęć wykonywano tez najstarsze sarkofagi, różniące się całkowicie od greckiej steli, płyty, której jedynym zadaniem było zachowanie wśród żyjących pamięci o zmarłym. Chrześcijanie nie przywiązywali wagi do nieprzemijalności ciała, jak dawni Egipcjanie — trwałość doczesnych szczątków była wyłącznym przywilejem świętych. Lecz kamienna skrzynia sarkofagu przechowywać miała śmiertelne szczątki człowieka aż do chwili Sądu Ostatecznego. Te starochrześcijańskie, marmurowe sarkofagi mówią jeszcze wyraźnie o zamiłowaniu starożytnych do wspaniałości i przepychu, którego nawet postulat ascezy nie zdołał zbyt szybko wykorzenić. Były one bogato zdobione płaskorzeźbami, a spokój zmarłego naruszały bitewne obrazy (sarkofag św. Heleny w Watykanie). Później zewnętrzne ściany sarkofagów zaczęto ozdabiać scenami z życia Chrystusa.
Obok kościołów centralnych bardzo rozpowszechniony byt typ podłużny, tak zwana bazylika. Stanowiła ona przede wszystkim miejsce zebrań licznej gminy chrześcijańskiej. W starożytności taki typ świątyni był niemal całkowicie nie znany. Świątynia egipska była wprawdzie przeznaczona na uroczyste procesje, lecz miejsce najświętsze pozostawało w niej ukryte przed oczami niewtajemniczonych. Świątynie greckie i rzymskie były miejscami przebywania bogów: ofiary składano oczywiście na otwartym placu przed świątynią. W nowej religii znaczenie zgromadzenia wiernych niepomiernie wzrasta. W potocznym ówczesnym określeniu gmina symbolizowała cały Kościół, a miejsca zebrań jej członków, czyli budynki kościelne, były wyrazem jej jedności. Tam też, w obecności wiernych, dokonywał się największy akt kultu religijnego.
Zresztą i we wczesnochrześcijańskich bazylikach, podzielonych rzędami kolumn, wnętrze nie było całkowicie wydzielone (wiązania dachu były przeważnie od dołu otwarte). Pierwowzór bazyliki można znaleźć w starorzymskiej architekturze, lecz w budowli chrześcijańskiej wszystko zdąża ku półokrągło zakończonej części wschodniej. Tu spełniała się najświętsza ofiara, tu skierowane były spojrzenia modlących się wiernych i tu docierały przez okna, podczas porannego nabożeństwa, promienie wschodzącego słońca. Tego rodzaju cechy, jak zorientowanie kościoła na wschód, zaokrąglenia ramion nawy poprzecznej i wejścia umieszczone z boków podłużnych, odróżniają wczesnochrześcijańskie bazyliki od ich dawnych rzymskich wzorów. W bazylikach starochrześcijańskich architektura po raz pierwszy wykorzystuje ruch dla wyrażenia duchowych przeżyć, w dostojnej powadze greckiej architektury peripteralnej taki problem nie istniał.
kościół Santa Pudenziana w Rzymie
Myśli architektonicznej odpowiadał w bazylikach starochrześcijańskich układ malowideł ściennych. Punktem centralnym było tu koliste prezbiterium wraz z triumfalnym łukiem tęczy. Tam też, nad ołtarzem, widniała zazwyczaj ogromna postać świętej głowy Kościoła, w otoczeniu uczniów lub wyznawców. Sam wizerunek bóstwa ulegał w ciągu kilku dziesiątków lat znamiennym przemianom. Pierwotnie nie przedstawiano go wcale, gdyż sama taka myśl wydawała się niedopuszczalna: mniemano, iż w przeciwieństwie do bóstw pogańskich, Bóg chrześcijan nie może zostać wyrażony za pomocą środków artystycznych. Z czasem przyjął się sposób przedstawiania go pod alegorią młodego i pięknego pasterza, podobnego niekiedy do Apollina, lecz w końcu zwyciężył orientalny typ dojrzałego wiekiem męża o obliczu okolonym zarostem, surowym spojrzeniu, z ręką podniesioną w uroczystym geście nauczyciela, siedzącego zwykle na katedrze lub tronie, wśród uczniów ze czcią zasłuchanych w jego słowa (kościół
Santa Pudenziana w Rzymie). Nauczyciel stał się głową Kościoła i przybrał rysy świeckiego władcy. Rzymskie władze dały wprawdzie Kościołowi wolność, postulowały jednak, by Kościół i sztuka kościelna służyły idei państwa.
bazyliki San Apollinare Nuovo
Boczne ściany bazylik ozdabiane były często scenami z historii świętej, można by je porównać do metop ze świątyń starogreckich. Na obrazach tych jednak uwieczniano Boga nie tylko zwycięstwa, lecz również i cierpienia, ukazując całe ziemskie życie Chrystusa. Na ścianach bazyliki
San Apollinare Nuovo przedstawiono uroczysty orszak świętych dziewic z gałęziami palmowymi w rękach, zbliżających się z wolna do miejsca objawienia. Kolumny i łuki powtarzają niejako miarowy rytm pochodu. W porównaniu z procesją antyczną postaci te, co prawda, wydają się nieomal nieruchome i tylko skierowanym w stronę ołtarza spojrzeniem wyrażają swe duchowe dążenie.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nieustannie podejmowane są na Zachodzie próby pogodzenia ze sobą różnorodnych tradycji i kierunków artystycznych. Spotykamy dzieła ze zdumiewającą świeżością zachowujące elementy antyczne obok takich, które już zapowiadają dalszy rozwój. Do Europy Zachodniej docierały dalekie wpływy Azji Mniejszej, Syrii i Mezopotamii — na podobnym podłożu, we wschodniej części imperium, Bizancjum tworzyło wówczas własną wielką sztukę, własny artystyczny kierunek.
Kultura bizantyjska w ciągu niemal tysiąca lat swego trwania przeszła wiele zasadniczych przeobrażeń, lecz w VI wieku ukształtowała się ostatecznie i odtąd przez wiele stuleci zachowywać będzie swoje elementy. Państwo bizantyjskie było jedyną częścią rzymskiego imperium nie tkniętą przez najazd barbarzyńców na Europę. Złożyły się na to w pierwszym rzędzie warunki naturalne: stołeczny Konstantynopol leżał nad Bosforem, niedostępnym od strony lądu stałego. W Bizancjum istniały jeszcze antyczne formy gospodarki, które na Zachodzie popadały już w tym czasie w zapomnienie. Co prawda i tu docierały wpływy barbarzyńskiego otoczenia. Cesarze, przyjmując barbarzyńców na służbę, pozostawiali im ich obyczaje, żądając jedynie, by wyparli się swego plemienia. Mieszkańcy Bizancjum nazywali siebie wprawdzie Rzymianami, lecz pochodzenie ich było na pół barbarzyńskie. Całą strukturę państwa bizantyjskiego w znacznym stopniu uwarunkowało orientalne i barbarzyńskie otoczenie.
Państwo bizantyjskie zachowało mimo wszystko własny sposób życia. Jego podstawą gospodarczą był handel, do rozwoju którego przyczyniało się nader korzystne położenie geograficzne stolicy. Handlowano z krajami zarówno Wschodu, jak i Zachodu, podobnie jak Rzymianie handlowali ze swymi koloniami. Rzemiosło, zwłaszcza wytwarzanie przedmiotów zbytku, i produkcja niewolnicza, która jeszcze przetrwała w Bizancjum — w ogóle cała działalność ekonomiczna podlegała surowej kontroli państwowej. Właściciele wielkich dóbr ziemskich byli całkowicie uzależnieni od cesarza, najwyższego przedstawiciela władzy.
San Apollinare in Classe - Rawenna
Cesarze bizantyjscy uważali się za następców rzymskich Augustów. Zachowali wiele rzymskich obyczajów, odbywali na przykład triumfy. Powszechnie wierzono, iż cesarz został wybrany przez lud, choć naturalnie była to czysta fikcja. Monarchia bizantyjska przypominała najbardziej dawne tyranie orientalne: pod wielu względami za wzór cesarzom bizantyjskim służył Iran. Panowanie cesarza nie było niczym ograniczone, wolno mu było absolutnie wszystko. Żądza władzy przy nieustannym lęku o jej utratę skłaniała go do okrucieństwa, które wyrafinowaniem swym przewyższało nawet czyny dawnych orientalnych despotów. Każde ukazanie się cesarza przed narodem obchodzone było jak prawdziwe święto. Podczas audiencji obowiązywała jak najsurowsza etykieta: cesarz siedział na wysokim, złotym tronie, po obu jego stronach tłoczyła się świta dworzan w bogatych, złocistych szatach, zwykli zaś śmiertelnicy padali przed nim na twarze. Bizantyjczycy Przypisywali etykiecie ogromne znaczenie, widząc w niej środek umacniania władzy państwowej. Cesarz Konstantyn Porfirogeneta opisał uroczyste dworskie audiencje w osobnym dziele „
O ceremoniach".
(...)
c.d.n.
Fragment książki: Michał W. Ałpatow -
Historia sztuki (tom 2 Średniowiecze)