Mity i legendy różnych ludów i krajów o prapoczątkach ich dziejów mogą odgrywać ogromną rolę społeczną lub polityczną, wynikającą bądź to z potrzeby stworzenia poczucia przynależności, roszczeń terytorialnych, bądź też usprawiedliwienia wojen. W równym stopniu dotyczy to państw starej Europy i znacznie młodszych, w rodzaju USA, chociaż początki tych ostatnich są bardzo złożone i tylko pośrednio można je ujmować w dłuższej perspektywie historycznej, jaką przyjmuje się w przypadku ludów europejskich.
Między innymi ze względu na krótki czas istnienia amerykańskiego społeczeństwa i konieczność wzmacniania poczucia państwowej przynależności u obywateli tak różnorodnego pochodzenia również Stany Zjednoczone stworzyły sobie mit założycielski. Rozpowszechniany w podręcznikach dla dzieci, zaczyna się on od tak zwanych ojców pielgrzymów, którzy w 1620 roku na statku „Mayflower" opuścili Anglię i założyli kolonię w Cape Cod w Nowej Anglii. Mit mówi, że stu jeden pasażerów „Mayflower" szukało w Nowym Świecie wolności politycznej i religijnej, że imigracja purytanów położyła podwaliny pod kolonizację Nowej Anglii i że owi przybysze to szacowni, biedni ludzie, którzy w Europie nie widzieli dla siebie żadnych szans.
"Mayflower w zatoce Plymouth" Williama Halsalla, 1882
Religijne poglądy purytanów, chcących przypodobać się Bogu i stworzyć swego rodzaju nowy Eden, wywarły ogromny wpływ na proces kształtowania się amerykańskiej tożsamości. Z nich również wynika ów religijny patos, który raz po raz ogarnia USA, nie omijając nawet polityki. Na zakończenie tych uwag należy jeszcze podkreślić rzecz najważniejszą, a mianowicie to, że ojcowie pielgrzymi są uważani za prekursorów północnoamerykańskiej demokracji.
Trójmasztowiec „Mayflower" nie był pierwszym statkiem, który przywiózł angielskich osadników do Nowej Anglii, ale wcześniejsze osadnictwo w przeważającej mierze się nie powiodło. Pasażerowie „Mayflower" mieli więcej szczęścia niż inni, gdy po zejściu na ląd założyli tu Plymouth i wzięli się do pracy. Ich trud nie poszedł na marne, bo już w 1621 roku, w podzięce za żniwa, mogli uroczyście świętować, spożywając kukurydzę i indyka, pierwszy amerykański Dzień Dziękczynienia (
Thanksgiving Day).
Z podpisów umieszczonych pod
Mayflower Content — pierwszą umową, którą czterdziestu jeden mężczyzn zawarło jeszcze na pełnym morzu, wynika, że ojcowie pielgrzymi reprezentowali różne grupy społeczne. Podpisując ów dokument, jedenastu z nich poprzedziło swoje nazwiska tytułem „Mr", co wskazuje, iż nie tylko stawiali się wyżej od większości pozostałych, ale także przykładali dużą wagę do tego rozróżnienia. Ojcowie pielgrzymi nie stanowili na statku większości, nie byli to też ludzie biedni, skoro stać ich było na sfinansowanie tak kosztownej wyprawy. Biedakami wśród pasażerów byli chłopi pańszczyźniani, którzy ileś lat musieli służyć swojemu panu, zanim wolno im było rozpocząć życie na własną rękę. Poza tym ojcowie pielgrzymi i ich rodziny nie byli, ściśle biorąc, wychodźcami z powodów wyznaniowych. Chodziło raczej o to, że nie chcieli mieć nic wspólnego z Kościołem anglikańskim, który uważali za niereformowalny. Dlatego też już dwanaście lat wcześniej opuścili Anglię i udali się do Holandii, skąd jednak część z nich z powodów ekonomicznych i kulturalnych postanowiła wyruszyć do Ameryki.
Mayflower Content Umowa, którą ojcowie pielgrzymi wypracowali podczas podróży, została później uznana za źródło amerykańskiej demokracji. Ale to również jest bezprawną mistyfikacją, ta deklaracja miała bowiem charakter wręcz przeciwny - odpowiedzialność za losy powstającej kolonii składała w ręce osób prezentujących jasną wizję religijno-polityczną, z której wynikało, na jakich zasadach ma funkcjonować nowa kolonia. Od tej pory musieli się jej podporządkować także emigranci wyjeżdżający z Europy bez jakichś konkretnych wyobrażeń religijnych, co wcale nie odpowiadało obyczajom demokratycznym. Ojcowie pielgrzymi nie obchodzili się później zbyt delikatnie również z uciążliwymi osadnikami, którzy bez żenady nadużywali alkoholu i oddawali się innym doczesnym uciechom.
Także osada Plymouth nie może uchodzić za właściwy trzon Nowej Anglii, gdyż już pod koniec XVII wieku połączyła się z liczniejszą kolonią o nazwie Massachusetts. Ogólnie rzecz biorąc, znaczenie ojców pielgrzymów z „Mayflower" jest w rzeczywistości o wiele mniejsze, niż to, które ich wyidealizowany obraz utrwalił w historycznej pamięci Amerykanów. Rozmaitymi względami kierowali się też emigranci, przybywający do Nowej Anglii na innych statkach w latach trzydziestych XVII wieku.
Religia stanowiła tu zaledwie jeden spośród wielu innych powodów. W przypadku większości wychodźców dużą rolę odgrywały werbunek, względy ekonomiczne i osobiste, a w pewnej mierze również żądza przygód czy nadzieje na awans społeczny. Wynika to jasno z listów i wspomnień emigrantów. Historycy przypuszczają, że aspekty wyznaniowe, które w XVII wieku miały ogromne znaczenie, mogły oczywiście stanowić bodziec do wyjazdu, ale nie był to wyłączny powód, by wybierać się w budzącą wówczas ogromny lęk podróż morską do Nowego Świata.
Prawdę mówiąc, purytanie byli wśród siedemnastowiecznych imigrantów raczej w mniejszości, chociaż podręczniki i pamięć historyczna przekazują co innego. Podobnie zresztą rzecz się miała — wbrew temu, co się przeważnie twierdzi - także w przypadku tak zwanej wielkiej migracji (Great Migration) w latach trzydziestych XVII wieku, w której purytanie wcale nie stanowili większości. W jej skład wchodzili głównie prości robotnicy i chłopi pańszczyźniani, którzy tylko w wyjątkowych wypadkach emigrowali z powodów religijnych.
Ale nawet purytanie nie kierowali się wyłącznie względami wyznaniowymi i nie czuli się zmuszeni do emigracji wskutek jakichś represji religijnych. Podobnie jak innych emigrantów przybywających tu z powodów ekonomicznych, pociągały ich częstokroć przesadne obietnice znalezienia szczęścia w Nowym Świecie.
Znamienne w historii siedemnastowiecznej Nowej Anglii jest to, że angielscy osadnicy ustalali zwykle o wiele bardziej surowe zasady religijne, mające obowiązywać w danej wspólnocie, niż te, których przestrzegali w Anglii. Pomiędzy państwem i Kościołem istniała tutaj dużo silniejsza więź niż w kraju ojczystym. Rozdział Kościoła od państwa nie był nadrzędnym celem imigrantów, co jest kolejną pomyłką zakorzenioną w pamięci zbiorowej. Takie wyobrażenie utrwaliło się znacznie później iw 1791 roku znalazło swoje odbicie w konstytucji Stanów Zjednoczonych, która jednak pozwalała na odrębne regulacje w poszczególnych stanach.
Wybrzeże Nowej Anglii w okolicach Plymouth
Również wolność wyznaniowa dotyczyła w kolonialnej Nowej Anglii wspólnoty, a nie każdej poszczególnej jednostki. Przywódcy kolonii ustana-wiali własne reguły i nie czuli się związani przykładem angielskim. Obowiązywały one wówczas w równej mierze wszystkich członków danej kolonii. Na przykład oszczerstwo lub wiarołomstwo były w Massachusetts zagrożone karą śmierci; tam właśnie doszło do prześladowań pierwszych kwakrów, z których kilku nawet powieszono.
Podobnie jak inne mity narodowe, również te założycielskie odwołują się wprawdzie do konkretnych wydarzeń i procesów historycznych, ale z powodu uproszczeń są nie w pełni prawdziwe. Powstały kilkadziesiąt lat po przybyciu statku „Mayflower" do Plymouth i od tej pory są stale kultywowane w celu zwiększenia poczucia bezpieczeństwa, poczucia wspólnoty i umocnienia jej w trudnej fazie budowy nowej państwowości, ale też w celu odróżnienia się od innych, w tym od tubylczych plemion Indian i afrykańskich niewolników — niewolników, których wymuszona imigracja do Ameryki Północnej przez całe stulecia w ogóle nie zaznaczyła się w zbiorowej pamięci Amerykanów. Jednakże owo błędne rozumienie dziejów zmienia się w takiej samej mierze, jak wyniki badań naukowców, którzy od kilkudziesięciu lat niestrudzenie przywracają mitom założycielskim w USA ich właściwy wymiar historyczny.