Budda niedotykalnych
"Niedotykalni" chcą być równi wyższym kastom
W Indiach trwa "religijna rebelia" niedotykalnych przeciwko hierarchizacji skazującej ludzi na życie w cierpieniu. Dalici masowo przechodzą z hinduizmu na buddyzm, głoszący ideę równości.
W małym, jednoizbowym domu na granicy indyjskiego regionu uprawy ryżu Narasimha Cherlaguda tłumaczy, dlaczego chce się odrodzić jako buddysta.
Jako niedotykalny ten 25-latek znajduje się na samym dole hinduistycznej hierarchii. "[Miejscowy] duchowny mówił mi, że jeśli będę w tym życiu dobrym dalitem, w następnym mogę urodzić się w lepszej warstwie społecznej. [A ja pytałem] dlaczego mam czekać?" – opowiada.
Podobnie jak dziesiątki tysięcy innych niedotykalnych – dalitów – żyjących we współczesnych Indiach ów bezrolny pracownik fizyczny przeszedł w połowie października rytuał zmiany wyznania na buddyzm, aby pozbyć się najniższego statusu. Cherlaguda pokazuje wiszącą na ścianie podobiznę Hanumana, hinduskiego bóstwa mającego postać małpy, i mówi, że wkrótce zastąpi ją wizerunek Buddy.
Nie jest w tym odosobniony. Ponad 70 mieszkańców wioski Kumarriguda, leżącej około 65 km od Hajdarabadu, stolicy południowego indyjskiego stanu Andhra Pradeś, porzuciło hinduizm. Są plany zbudowania buddyjskiej świątyni, a nawet odłożono pieniądze na zatrudnienie buddyjskiego mnicha – prawdopodobnie pierwszego w tej okolicy od 1500 lat – który udzielałby małżeństw i odprawiał modły oraz ceremonie pogrzebowe.
"Chcemy być równi wyższym kastom. Jako dalici nie moglibyśmy tego osiągnąć w hinduskim społeczeństwie. Jak buddyści będziemy żyć osobno, ale równi" – mówi D. Anjaneyulu, miejscowy niedotykalny polityk. Twierdzi, że pomysł zmiany religii po raz pierwszy przyszedł mu do głowy, kiedy tutejsi bramini z powodu jego kasty fizycznie uniemożliwili mu podniesienie flagi Indii.
"Niedotykalność" zniosła indyjska konstytucja w 1950 r., ale w praktyce pozostała ona poniżającą codziennością w hinduskich wsiach. Dalici są tam często nękani, przydzielani do prac służebnych, takich jak ręczne usuwanie śmieci, ludzkich odchodów i ścierwa, wykonywanie wyrobów ze skóry, zamiatanie ulic czy szycie butów. W gazetach zdarzają się doniesienia o zakazywaniu niedotykalnym wstępu do świątyni.
Ta niekiedy brutalna przemoc spowodowała migrację do miast, gdzie łatwiej ukryć kastę. 42-letni B. Veeraiah, który rok temu uciekł ze swojej wioski leżącej 250 km na północ od Hajdarabadu, mył naczynia na ulicy. Uciekł, kiedy sąsiad z wyższej kasty związał go oraz jego matkę i bił całą noc za to, że nie dopilnował kozy i pozwolił, by się wałęsała. "Moja matka umarła z powodu obrażeń. Ja uciekłem do miasta. Tu jestem bezpieczny" – mówi.
Masowa ceremonia zmieniania wiary przez dalitów odbywa się w rocznicę jednego z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w religijnych dziejach Indii. Sześćdziesiąt lat temu Bhimrao Ramji Ambedkar, pierwszy niedotykalny, który zajął w Indiach wysokie stanowisko, autor indyjskiej konstytucji, wyrzekł się hinduizmu jako wyznania hołdującego kastowości i wraz z ponad 100 tysiącami zwolenników przeszedł na buddyzm.
Obecnie prawie dwukrotnie więcej osób przyjęło nową religię, powtarzając 22 przysięgi wypowiedziane przez Ambedkara. Wśród nich tę, że nigdy nie będą czcić hinduistycznych bogów, nie zaproszą na buddyjskie obrzędy bramina i nie będą pić alkoholu.
W Hajdarabadzie religię zmienił miedzy innymi 70-letni K.R.S. Murthy. W 1959 roku jako pierwszy dalit został zatrudniony w państwowej służbie cywilnej. Podobnie jak Afroamerykanie w Stanach Zjednoczonych, odmawiający używania swoich "niewolniczych" nazwisk, wielu członków najniższych kast odrzuca wyraźnie ich znamiona. Murthy dawno temu przestał posługiwać się swoim kastowym nazwiskiem Kondru, ale i tak nie zniechęca to ludzi do tropienia oznak jego pochodzenia.
"Ukryłem swoje korzenie. Często jednak podróżni w pociągu pytają o moją przeszłość, o to, co robił mój ojciec, skąd pochodzę. Kiedy mówię im, z jakiej jestem kasty, przestają zadawać pytania. Prawdę mówiąc, w ogóle przestają ze mną rozmawiać. Jako buddysta będę mógł po prostu odpowiadać, że nie jestem hindusem. Że nie mam kasty".
Wielu dalickich intelektualistów mówi, że w Indiach trwa obecnie "religijna rebelia" przeciwko hierarchizacji skazującej ludzi na życie w cierpieniu. "Jest nas w Indiach 150 milionów. Ale gdzie są daliccy dziennikarze telewizyjni, przedsiębiorcy, profesorowie? Ani nas nie widać, ani nie słychać. Dzięki zmianie religii staniemy się widoczni" – mówi dalicki pisarz Chanrabhan Prasad.
Hinduska prawica coraz mniej chętnym okiem patrzy na przejścia na buddyzm, zdając sobie sprawę, że idea równości bardzo przemawia do najniższych kast. Wywodzące się z Indyjskiej Partii Ludowej władze zachodniego stanu Gudżarat wzbudziły kontrowersje, wprowadzając do ustawy zapobiegającej przechodzeniu na inne religie poprawki, które klasyfikują buddyzm i dżinizm jako odłamy hinduizmu, a więc odmawiają im statusu osobnych religii.
"Dalici powinni koncentrować się na walce z analfabetyzmem i biedą, zamiast szukać nowych religii. Zresztą naszym zdaniem między buddyzmem a hinduizmem są bardzo niewielkie różnice" – mówi Lalit Kumar, pracujący dla hinduistycznego nacjonalistycznego stowarzyszenia opieki społecznej w Andhra Pradeś.
The Guardian