OSOBY WRAŻLIWE PROSZONE SĄ O NIE ROZCZYTYWANIE SIĘ W ZAMIESZCZONYCH TEKSTACH
*
Pismo Nieświęte
czyli przygody Boga i małego Jezuska
Nowy Testament
ROZDZIAŁ 2
STRESZCZENIE PIERWSZEGO ROZDZIAŁU:
Stwórca, Bóg Izraela, postanawia rozbudować swoje przedsiębiorstwo i stać się Bogiem wszystkiego na ziemi. Badanie rynku wykazuje, że czysta abstrakcja nie wzbudza zaufania u mas. Opracowuje więc mit pełen zabawnych perypetii i wysyła Syna do ludzi z misją „public relation".
1. W owych czasach żył arcykapłan Zachariasz z rodu Abiasza. Jego żona pochodziła z plemienia Aarona, zwała się Elżbieta i była kuzynką Marii, o której mówiliśmy w poprzednim rozdziale.
2. Elżbieta i Zachariasz byli sprawiedliwi i nieskazitelni w oczach Boga, a nawet odrobinę lizusowaci.
3. Robili wszystko, co sprawiało przyjemność Stwórcy, nawet jeśli sami nie mieli na to specjalnie ochoty, a od wszystkiego, co mu się nie podobało, powstrzymywali się,
nawet jeśli miałoby im to poprawić w danej chwili samopoczucie.
4. Ich życie było dość nudne, ale pocieszali się tym, że to, co robi się dla Boga, Bóg zwraca wam po stokroć,
5. Wam albo waszym dzieciom,
6. Albo dzieciom dzieci waszych dzieci,
7. Krótko mówiąc komuś z rodziny,
8. Wystarczy być cierpliwym, cierpieć po cichu i myśleć o przywilejach i tłustych kąskach, które spłyną na was w dniu, w którym Bóg się nareszcie zdecyduje,
9. I naśmiewać się pod pierzyną z sąsiadów, którzy napychają się pieczystym, piją mocne trunki, tańczą sprośne tańce, kopulują akrobatycznie, rzygają na ledwo rozkwitłe róże, opowiadają sobie żydowskie dowcipy, sikają pod wiatr, uwodzą nieletnich, srają do akwarium ze złotymi rybkami, przeklinają Stwórcę, zlizują konfitury i wyrzucają chleb, zapalają świece z dwóch końców jednocześnie, a nawet od środka, śmieją się w piątki, pękają ze śmiechu w niedzielę i kopią sobie groby kutasami,
10. Jakby, biedni idioci, myśleli, iż są na ziemi tylko po to, by się bawić.
11. Zaufanie Elżbiety i Zachariasza do Stwórcy musiało być solidnym zaufaniem,
12. Ponieważ pomimo ich prawości i nieskazitelności Stwórca nie obdarzył ich dziećmi.
13. Brzuch Elżbiety był jałowym polem i lemiesz Zachariasza przytępił się w ciągu tych 14 975 nocy ich czterdziestoletniego małżeństwa, w które wliczone zostało dziesięć lat przestępnych.
14. Plus dwa razy w ciągu dnia w czasie sjesty,
14. bis
Plus raz na wsi, ale za dużo było komarów.
15. Temperament Elżbiety był tak gorączkowy, że wydalała z siebie odchody małe i czarne jak kozie bobki, twarde i tak gorące, że spadając do wody syczały "psssss..."; w dodatku wydalała je z wielkim trudem raz w miesiącu.
16. Jej intymne miejsce było skwaszone, ściągnięte i pofałdowane jak sakwa skąpca, zrogowaciałe jak dłonie galernika i zachęcające jak sidła na wilki.
17. Pośladki Elżbiety były jak dwa zardzewiałe gwoździe, piersi jak wyschłe winogrona zapomniane pod szafą, usta jak skrawki obciętych paznokci, a odbyt jak gwizdek, ponieważ był sztuczny.
18. Oto prawdziwy portret Elżbiety, żony kapłana Zachariasza.
19. Upływ czasu nadgryzł lemiesz Zachariasza, ale nie zmiękczył poletka Elżbiety.
20. Ich nadzieje na posiadanie potomstwa nabrały posmaku kociego gówna,
21. A żal był wielkim żalem, który topili w słodkiej papce.
Z wiekiem zrobili się łakomi, choć na dwoje pozostały im trzy chwiejące się zęby.
22. I stało się, że Stwórca zmienił zdanie w stosunku do Elżbiety. Posłał do Zachariasza anioła Gabriela, który powiedział: "Słuchaj, o Zachariaszu. Stwórca kazał przekazać ci:
"Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan Chrzciciel".
23. Zachariasz pokiwał głową i nic nie odrzekł, i widać było, że wcale nie jest tak zadowolony, jak powinien.
24. Anioł zapytał: "Mam nadzieję, że jesteś zadowolony, Zachariaszu?".
25. Zachariasz: "I to jeszcze jak, mój aniołku! Jestem tak stary, że skóra na jajach zwisa mi do kolan i potykam się o nią,
26. Że mój kutas chowa się w fałdach brzucha i tak naprawdę nie wiem, którą z fałd sikam.
27. I to teraz Stwórca obdarowuje mnie dzieckiem! Nikt nigdy nie uwierzy, że mój instrument zasiał nasienie na rżysku Elżbiety, i ludzie zaczną sobie wyobrażać nieprzyzwoite rzeczy, które wszyscy sobie wyobrażają w takich sytuacjach".
28. I dodał: "No, a jakim mlekiem odżywiać będzie się dziecko? Jeśli jego wargi będą wystarczająco silne, by wyciągnąć coś ze zrogowaciałych piersi jego matki, to będą to najwyżej trzy lub cztery krople śliny zabarwione przeżutym tytoniem...
29. Czy widzisz mnie z mym reumatyzmem biegającego na czworakach z gówniarzem na plecach?
30. A poza tym jestem całkiem zadowolony i chwalę Pana za jego dobroć". I Zachariasz westchnął głęboko.
31. Anioł rzekł: "Muszę ci powiedzieć, Zachariaszu, że to jest cud. Dziecko przeznaczone jest do wielkich czynów. Za karę, że nie okazałeś od razu zadowolenia, staniesz się niemową. To cię nauczy". Anioł odleciał, bo właśnie wypadała godzina zupy u aniołów lub czegoś tam podobnego, co odpowiada godzinie posiłków u ludzi.
32. I tak się stało. Zachariasz oniemiał, a biedna Elżbieta poczęła, i wstydziła się tego, i chowała się przez całe pięć miesięcy i Zachariasz tłumaczył jej gestami, że był to cud i wola boża i że dziecko przeznaczone jest do wielkich czynów.
33. Wówczas Elżbieta poczuła się zadowolona i rzekła: "Nazwiemy go Jezus Chrystus", ponieważ czytała proroków.
34. Zachariasz odpowiedział jej gestami: "Nie, nie taka jest wola boża".
35. Elżbieta odparła:
"Trudno. Nazwiemy go więc Mao-Tse-Tung", ponieważ przeczytała również proroków zagranicznych.
36. Zachariasz dał jej do zrozumienia gestami: "Wolą bożą jest byśmy nazwali go Jan Chrzciciel".
37. Elżbieta: "Jan jak? Kto to taki ten Jan coś tam? To nikt ważny! Znowu się dałeś zrobić w konia, ty biedny głupcze! Gdy myślę, że zmarnowałam młodość na łuskanie grochu na zupę i uprawianie smutnych stosunków z tym starcem, który śmierdzi pierdzielem i zepsutymi zębami, by w końcu stać się matką drugoplanowej postaci, statysty, figuranta...! Ach, mama zawsze mi mówiła, że nie masz żadnego polotu!"
38. W tym momencie zapukano do drzwi, była to Maria z Nazaretu, narzeczona cieśli Józefa, która wpadła z wizytą do kuzynki.
* * *
1. Maria weszła do domu Zachariasza, pozdrowiła Elżbietę i rzekła: "Witaj, kuzynko".
2. Na co Elżbieta:
"Witaj, Mario. Wejdź i nie przejmuj się bałaganem, ponieważ nie miałam czasu posprzątać, wiesz jak to jest, kiedy oczekuje się dziecka, i to takiego, jakiego ja oczekuję, prawie Mesjasza zapowiedzianego przez proroków. Będzie miał wspaniałe stanowisko, kiedy Mesjasz nadejdzie i kiedy nastąpią zmiany w polityce, mówię ci, gdy Mesjasz wejdzie do rządu, jeśli będziesz czegoś potrzebowała, wystarczy powiedzieć, wspomnę o tobie mojemu synowi, a on swemu koledze Mesjaszowi, który nie będzie niczego mógł mu odmówić. Nie musisz mi dziękować. W rodzinie trzeba się popierać".
3. Elżbieta spuszczając wzrok zobaczyła, że brzuch Marii jest równie okrągły jak i jej. Oburzyło ją to, gdyż Maria nie była jeszcze mężatką. I już otwierała usta, by rzec: "Ty zdziro!"
4. Ale właśnie w tym momencie dzieciątko zadrżało w jej łonie i kopnęło ją swą stópką, tak jakby chciało jej dać coś do zrozumienia.
5. Elżbieta krzyknęła:
"Aj", ale nie bardzo zrozumiała, co dziecko chciało dać do zrozumienia, i przypomniała sobie, co chciała powiedzieć tuż przedtem, i już otwierała usta, by rzec: "Ty dziwko!".
6. Kiedy dziecko ponownie kopnęło ją nóżką, właśnie tam, gdzie najbardziej boli, a Elżbieta mogłaby przysiąc, że miało na nogach saboty podkute żelaznymi gwoździami.
7. Tym razem zrozumiała, że Duch Święty kierował nóżkami dziecka w jej łonie, i wszystko stało się dla niej jasne.
8. Podniosła głos i zawołała: "Ach, więc to tak!".
9. I dodała: "Dobrze, dobrze. Zgoda! Pozdrawiam cię Mario. Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc twojego łona. Są takie, które sobie wcale nie najgorzej radzą z ich wyglądem małych niedotykalskich. Czy to znaczy, że ty i Stwórca?... Kto by pomyślał! Dziewczyna z najlepszego domu! Stwórca może sobie być Stwórcą, ale jest tak samo naiwny, jak wszystkie chłopy. Trzeba mu małolat, rumianolicych, o powłóczystym spojrzeniu i małych sterczących cycuszkach
10. I żeby, proszę, były dziewicami!
11. Twierdzę, że to, czego mu potrzeba, to prawdziwej kobiety, która zna życie i rozumie mężczyzn, która potrafi utrzymać czystość w synagodze i upichcić ulubione dania. No takiej, która nauczyła się wszystkiego będąc żoną kapłana. Czy ty na przykład wiesz, jak przyrządzonego ofiarnego kurczaka lubi Stwórca na śniadanie? Z rożna czy gotowanego? No widzisz...
12. No cóż, niech będzie wola Pańska. Ja przecież nic nie mówię...".
13. I dorzuciła: "Skąd ten zaszczyt, że matka mego Pana składa mi wizytę? Jeżeli przyszłaś chwalić się i pchać mi się w oczy, wolę ci od razu powiedzieć, że tracisz czas, moja mała. Mój syn może nie jest Mesjaszem, ale pochodzi od mego ślubnego. Ja mogę wszędzie wchodzić z podniesionym czołem. Ot co!".
14. Maria myślała sobie:
"Gadaj zdrowa, kuzynko, moje i tak jest na wierzchu".
15. Potem rzekła do Elżbiety: "Ułożyłam małą kantyczkę na chwałę Stwórcy i na cześć naszej miłości. Chcesz, byśmy zaśpiewały ją razem?". Elżbieta zgodziła się, bo lepiej nie przeciwstawiać się Stwórcy ani nikomu, kogo zaszczyca swym spółkowaniem.
16. Owa kantyczka była bardzo piękna i nosiła tytuł "Magnifikat", co znaczy "Miłość ci wszystko wybaczy" po łacinie. Hebrajczycy w tamtych czasach uważali za bardziej szykowne tytułowanie swych piosenek po łacinie. Piosenka stała się przebojem i jeszcze dziś często można ją znaleźć w szafach grających.
17. Maria pozostała trzy miesiące u Elżbiety. To było akurat tyle, ile trzeba jej było na wymyślenie historii nadającej się do opowiedzenia Józefowi, jej narzeczonemu, dla wytłumaczenia wzdętego brzucha itd...
18. A potem powróciła do Nazaretu.
* * *
1. Józef ujrzał brzuch Marii i zapytał: "Co to takiego?"
2. Maria odpowiedziała, że nie powinien sobie wyobrażać nie wiadomo czego, że to wcale nie to, co byle dureń mógłby pomyśleć na pierwszy rzut oka, że należy wszystko rozpatrzyć na spokojnie wśród rozsądnych ludzi, a przede wszystkim, weź krzesło, usiądź, nalej sobie trochę ratafii i nie zdejmuj swetra, bo jesteś cały spocony i zaziębisz się. No co... mój Józinku, jeszcze kieliszeczek?
3. I opowiedziała mu o aniele, o Duchu Świętym, o reakcji dziecka kuzynki, o prorokach, którzy to przepowiedzieli, i mówię ci, sam możesz to sprawdzić w tym i tym rozdziale, w tym i tym wersecie! Wy, mężczyźni, zawsze jesteście tacy sami, robicie historie o najprostsze rzeczy!
4. Józef wrócił do domu i wcale nie był pewien, czy dobrze zrozumiał. Położył się zastanawiając się czy warto było czekać tak długo z małżeństwem, by w końcu taki Stwórca - facet jeszcze starszy od niego, jeśliby tak dokładnie się przyjrzeć - sprzątnął mu narzeczoną sprzed nosa.
5. A potem zasnął. Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: "Józefie, synu Dawida, wszystko, co rzekła Maria, jest prawdą. Nie wzbraniaj się wziąć ją za żonę, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.
6. Porodzi syna, któremu nadasz imię Jezus, aby wypełnione zostało to, co powiedział Stwórca słowami Proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadasz imię Emanuel, to znaczy: Bóg z nami „.'
7. Józef dał się przekonać. Pomyślał, że jeśli musiało się to zdarzyć, to lepiej, żeby było za sprawą Stwórcy.
8. I pomyślał jeszcze, że powiodło mu się wcale nie najgorzej, bo Prorok mógł równie dobrze napisać, że stało się tak za sprawą listonosza.
9. I z rozpędu myślał dalej - z myśleniem jest tak zawsze, wie się, kiedy się zaczyna, ale nigdy nie wiadomo, kiedy się skończy - że cała Biblia została napisana jedynie po to, by przepowiedzieć, że on, Józef, zostanie rogaczem.
10. Oczywiście, nie wszyscy mogą coś takiego powiedzieć o sobie.
* * *
1. Józef ożenił się z dziewicą Marią
2. Z początku nieco był skrępowany dużym brzuchem młodej żony i ludźmi, którzy wytykali go palcami i śmiali się
3. Mówi im: "Widzicie, że ta kobieta, moja żona, jest wciąż dziewicą, dokładnie tak jak i w dniu, kiedy matka wydała ją na świat. Ja też jej nigdy nie tknąłem, chociaż według prawa jest moją żoną.
4. Ludzie śmiali się jeszcze bardziej, a Józef ciągnął dalej: "Anioł mi to bardzo dokładnie wytłumaczył, ale nie bardzo sobie przypominam. Jeśli chcecie, mogę wam pokazać".
5. Józef przyprowadził ludzi do domu i poprosił Marię, by pokazała swoje dziewictwo. Było to piękne dziewictwo, bo Maria była tłuściutką brunetką.
6. Ludzie zdziwili się i nie wierząc własnym oczom mówili: "Nie wierzymy własnym oczom!"
7. Józef na to:
"Możecie dotknąć. Tylko nie naciskajcie za mocno, proszę".
8. I ludzie dotknęli, i dali się przekonać.
9. I rozeszli się, by nieść dobre słowo. Ale niektórzy, z pewnością zboczeni, insynuowali, iż jest to wynik stosunku wbrew naturze, który przerwał jedną z delikatnych ścianek umieszczonych przez Stwórcę pomiędzy odbytem a wrotami błogosławieństwa. Świat jest pełen zła.
10. Jakby nie było, ludzie nadbiegali zewsząd coraz liczniej, aby oglądać i dotykać dziewictwa Marii, a Józef pokazywał im je chętnie za niewielką opłatą stanowiącą zwrot kosztów i ustaloną na jedną drachmę od osoby.
* * *
1. Cesarz August opublikował mniej więcej w tym samym czasie edykt nakazujący dokonanie spisu ludności całej Ziemi.
2. Każdy musiał udać się, dla dopełnienia formalności, do miejsca skąd pochodziła jego rodzina.
3. Józef opuścił Nazaret i pośpieszył do Betlejem, gdyż stamtąd wywodził się ród Dawida.
4. Maria, jego żona, pojechała razem z nim.
5. Gdy dotarli do Betlejem nadszedł czas porodu.
6. Z powodu spisu napływ gości był tak wielki, że w żadnym hotelu nie znaleźli pokoju i musieli zamieszkać w stajence.
7. Maria urodziła w wielkich bólach, ponieważ droga nie została przetarta przez mężczyznę, tak jak to jest w zwyczaju.
8. Myślała przy tym, że jeśli Stwórca ma ochotę nieco pocierpieć ku zbawieniu ludzkości, to jego sprawa.
9. I że ona nie widzi powodu, dla którego miałaby cierpieć więcej niż trzeba; i że nikt nie pytał jej o zdanie.
10. Wszystko dlatego, że Jaśnie Pan nie miał ochoty urodzić się jak inni, bo lubi zwracać na siebie uwagę!
11. I tato ma pretensje do dzielenia losów ludzkich, do życia, cierpienia i umierania jak zwykły człowiek, a pierwsza rzecz, którą robi - rodzi się z dziewicy, tak jakby wszyscy to potrafili. Zastanówcie się tylko!
12. Ach, ci arystokraci! Bawi się to w pastuszków i zwykłych ludzi, a rezultat jest zawsze ten sam - Trianon i spółka.
13. W stajence stał osioł i wół.
14. Opaczność boska umieściła je tam, aby niemowlę miało co jeść.
15. Opaczność boska już taka jest - pełna dobrej woli, ale nie doinformowana.
16. Osioł i wół z całych sił starały się dać mleko, nadymały się, ile wlezie, ale i tak nic z tego nie wychodziło. Cuda zdarzają się wtedy, kiedy się ich nie potrzebuje.
17. Wokół Betlejem rozciągały się pola, na których pasterze paśli owce.
18. Owce miały miny posępne i beczały z niezadowoleniem ponieważ był to wieczór 25 grudnia, a nikt normalny nie pasie owiec w środku zimy, nie znajdowały więc nic do jedzenia prócz śniegu, a w dodatku marzły im kopyta.
19. Opaczność boska stwierdziła w ostatniej chwili, że sielanka będzie jeszcze wyraźniejsza z pasterzami, i zorganizowała to błyskawicznie. Rzeczywiście, wszystko było cacy i trzeba mieć zatwardziałe serce, by spierać się o detale.
20. Nagle jasność ogarnęła pasterzy, a z nieba zaczęły zstępować zastępy aniołów dmących w lśniące trąby.
21. Pasterze się bardzo przestraszyli i pochowali za plecami gicze baranie upieczone po to, by w brzuchu czuć miłe ciepło gorącego jedzenia, a ci, którzy kopulowali z owieczkami, pozapinali chyłkiem rozporki.
22. Zaczęli sarkać między sobą: "Czyż nie dość, że nasi chlebodawcy, właściciele owiec, wysyłają nas na pastwiska w taką pogodę? W dodatku teraz ci podejrzliwcy napuszczają na nas pierzastych gliniarzy, chcąc przyłapać nas na gorącym uczynku, by móc odliczyć od nędznych pensji zjedzone barany i kazać płacić za czyszczenie wełny poplamionej spermą".
23. Szef aniołów odezwał się wspaniałym głosem: "Nie obawiajcie się niczego, wypierdki mamuta, Stwórca przysyła mnie z radosną nowiną".
24. Pasterze odparli:
"Dziękujemy ci, pierzasty wypierdku, ale i tak nas nieźle nastraszyłeś. Dziękujemy za radosną nowinę. Stwórca, który wie wszystko, wie również, że jedyną radością już najedzonych biednych pasterzy są: wino i kobiety.
Postaw beczkę po prawej stronie, kobiety posadź po lewej i podziękuj Stwórcy w naszym imieniu. Co się tyczy kobiet, niech mają bielutką cerę i tłuściutkie cipulki".
25. Szef aniołów zawołał:
"Ciiiii!", uderzył potężnie w bęben i odezwał się w te słowa:
"Jeśli będziecie mi ciągle przerywać, nigdy z tym nie skończymy". Znów zagrał na bębnie, rozwinął i przeczytał pergamin dotychczas trzymany pod pachą:
26. "Odezwa. W mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel - Chrystus, Stwórca i syn Boga wiekuistego. Ludność pozna go po tym, iż zawinięty w pieluszki leży w stajence. Zaleca się spontaniczne składanie hołdu i adorację. Godziny wizyt wypisano na wrotach. Zwolnienia nie będą brane pod uwagę!"
27. Anioł uderzył w bęben, a wraz z nim wszyscy pozostali aniołowie zadęli w dudy, zaczęli walić w puszki i zaintonowali kantyczkę, która nie wypadła sroce spod ogona:
Chwała, chwała, chwała
Bogu na wysokościach!
A na ziemi
Pokój, pokój, pokój
Ludziom, dziom, dziom, dziom
Dobrej woli!
Hosanna! Hosanna!
Niech nam żyją rogacze!
Niech nam żyje mały Jezus!
* * *
1. Gdy aniołowie odeszli do nieba pasterze spojrzeli po sobie wzdychając: "Noooo!"
2. A potem:
"Ufff!" i "Zawsze możemy pójść zobaczyć, nie będzie mniej nudno niż tu!" I skierowali się do Betlejem, pozostawiając owce, by pasły się same, bo przecież nie można robić dwu rzeczy na raz.
3. W mieście zaczęli szukać stajenki. A stajenek w Betlejem nie brakowało,
4. Pełne były ludzi przybyłych z powodu spisu, którzy nie znaleźli miejsc w hotelach.
5. Wśród nich była spora liczba noworodków, bo koniec grudnia przypada dokładnie na dziewięć miesięcy po początku kwietnia - który jest uroczym okresem pierwszych kwiatów i miękkiej trawy, a także okresem, w którym podbrzusza mężczyzn pokazują rogi jak jelenie na rykowisku, a obcasy kobiet stają się okrągłe, mało stabilne i łatwo wywracają się do tyłu.
6. W obliczu nadmiaru Zbawicieli pasterze poczuli zakłopotanie. Wchodzili do każdej stajenki i pytali: "Zbawiciel to tutaj? Przychodzimy w sprawie adoracji".
7. A ludzie stłoczeni w stajenkach odpowiadali: "Znamy, znamy te numery ze Zbawicielem! Idźcie dalej, tu miejsca nie ma". I rzucali w nich głąbami kapuścianymi lub odchodami.
8. Zniechęciło to pasterzy, ale pozostała im już tylko jedna stajenka do odwiedzenia.
9. Była to właśnie stajenka, w której zamieszkali Józef, Maria i mały Jezus. Znajdowała się na drugim końcu miasta, na przedmieściach, i dlatego nie trafili do niej od razu.
10. Gdy ją ujrzeli, natychmiast ją rozpoznali.
11. Na drzwiach widniał napis
WEJDŹCIE ZOBACZYĆ
z krwi i kości
jedyny, prawdziwy, niepowtarzalny
MESJASZ
Syn Boży
Najprawdziwszy z prawdziwych
Swiatłość nad Światłościami
Płomień i Zarzewie
zwany
CHRYSTUSEM
lub
SŁOWEM
lub
BARANKIEM BOŻYM
Jedyne stworzenie na świecie zrodzone z dziewicy
(Można oglądać i dotykać)
Nadzwyczajny wybryk natury
Wstęp: 1 drachma
Wojskowi i niańki płacą połowę
12. A wokół znajdowały się nieco mniejsze napisy: "JEDYNE W SWOIM RODZAJU!" "SENSACYJNE!" "OSZAŁAMIAJĄCE!"
13. Józef przed drzwiami woła: "Wchodźcie, wchodźcie! Spektakl zaraz się zacznie!'
14. Pasterze widząc to rzekli: "Ale my nie mamy drachm! Jesteśmy biednymi pasterzami".
15. Józef: "Acha, to wy jesteście pasterzami? Nie przychodzicie za wcześnie! Statyści proszę tylnym wejściem".
16. Pasterze weszli do stajenki, zobaczyli Jezusa leżącego na słomie, uklękli wokół niego i ofiarowali mu prezenty, które przynieśli.
17. Jedni przynieśli ser owczy, inni wełnę, jeszcze inni rosół z barana, co poniektórzy dali mu baranie oczy do grania w kulki, owcze łożyska do robienia świńskich żartów i baranie rogi do zabawy w rogacza, byli i tacy, którzy przynieśli kiszki na prezerwatywy, owcze bobki, by mógł zastąpić nimi oliwki w martini, głowy baranie na lampki nocne i odbytnice na pierścionki zaręczynowe.
18. Młode pasterki o okrąglutkich policzkach, które nic nie przyniosły, bo owce były od nich silniejsze, zadzierały spódniczki i pokazywały Jezuskowi ciupulki, by go rozśmieszyć.
19. Przechodnie płacili po drachmie, wchodzili do stajenki i oglądali następujące cuda:
20. Małego Jezusa na słomie śmiejącego się do rozpuku na widok cipulek pasterek, Świętą Dziewicę pokazującą dziewictwo - kto chciał dotknąć, płacił dodatkowo jedną drachmę - pasterzy przegrywających w pokera cudze stada, Ducha Świętego latającego jak oszalały, obijającego się o belki i usiłującego uciec sowie pragnącej go zsodomizować, oraz Józefa komentującego wszystko i mówiącego na zakończenie: "Tu kończy się zwiedzanie. Nie zapominajcie, proszę, o przewodniku".
21. Wół i osioł, wciśnięte w kąt, miały w swych oślo-wolich głowach całkiem oślo-wole myśli, a myśli te były smutne:
22. "Temu Bogu ludzi nie brakuje tupetu, żeby tak urodzić się w zamieszkałej stajni, i to bez zapytania mieszkańców o zgodę,
23. Pobrudzić świeżą ściółkę zakrzepłą krwią i łożyskiem, wiedząc świetnie, że dla zwierząt trawożernych nie ma nic bardziej odrażającego".
24. I dodawały, że ci wszyscy ludzie, którzy depczą ich świeżą słomę brudnymi butami, którzy zabierają miejsce, którzy wrzeszczą te ich "alleluja", którzy palą jakieś śmierdzące świństwa w czymś tam złotym, cóż by sobie pomyśleli, gdyby bóg wołów lub osłów zdecydował się rodzić - z dziewiczej, ma się rozumieć, oślicy lub krowy - na środku czyjejkolwiek jadalni, no co?
25. Osioł rzekł do wołu w oślim języku: "Zaprawdę, zaprawdę, bracie wole, powiadam ci, to się niczym dobrym dla nas nie skończy. Gdy ludzie się cieszą i oddają hołd swoim Bogom, w pierwszym rzędzie woły ponoszą tego konsekwencję, i cielęta, i owce, i gęsi, i indyki, i kury. Osioł może być całkowicie nieczystym stworzeniem, a i tak jego tłuszcz jest wystarczająco czysty, by używać go do wyrobu świec".
26. Wół i osioł poczuły, jak strach skręca im kiszki w brzuchach, każde z nich wydaliło odchody stosownie do swego gatunku, to znaczy: osioł bobkując swe bobki, wół łajniąc swe łajno.
27. Tłum w stajence wciąż był gęsty. Ktoś rzucił: "Ten wól i osioł zajmują za dużo miejsca. W dodatku brudzą nas swym łajnem i śmierdzą".
28. I dodał:
"Słuchajcie, o bracia, którzy wierzycie w Jezusa, mam pomysł. Zabijmy wołu, zróbmy z niego pieczyste i urządźmy bankiet".
29. I dokończył: "Osła też możemy zabić. Co prawda jest nieczysty, ale wytopiony z niego tłuszcz będzie wystarczająco czysty do zrobienia świec".
30. Wszyscy pozostali zakrzyknęli: "Allejuja!", zabili wołu i osła, upiekli wołu, a osła przetopili na świece. Pasterze pobiegli po owce, pozabijali je i upiekli, jeszcze inni przynieśli różnego rodzaju drób i kasztany na nadzienie.
31. A byli i tacy, co dobiegli aż nad Słone Morze, wskoczyli w nie i zaczęli odrywać przyczepione do skał zamyślone ostrygi. Inni z kolei przytoczyli beczki wina,
32. Jedzono, pito, czkano, rzygano, przy deserze rozdano papierowe kapelusze, serpentyny, piszczałki, tarzano się w słomie, a następnego dnia wszyscy byli chorzy i przez cały rok nie wspominano o niczym innym, jak tylko o tym wieczorze.
33. Był to pierwszy Wieczór Wigilijny.
**************
Nadesłał:
Jaskulmk