Rozpowszechniony jest pogląd, że w Chinach istniały trzy wielkie systemy religijne: konfucjanizm, taoizm i buddyzm, czego odzwierciedlenie możemy znaleźć również w przysłowiach i powiedzeniach samych Chińczyków, np.: „trzy religie są w istocie jedną religią", lub „trzy religie sprowadzają się do tej samej zasady", albo „tak jak kwiat lotosu, jego liście i owocnia wyrastają ze wspólnego korzenia, tak samo trzy wielkie religie wywodzą się z tego samego źródła". Z powyższych przysłów wynika, że te trzy wielkie systemy etyczne, jakimi bez wątpienia były konfucjanizm, taoizm i buddyzm, w rzeczywistości w umysłach Chińczyków traktowane były raczej jako szkoły czy też odmiany jednego systemu. Przyjście na świat nowego potomka święcone było zazwyczaj przy udziale mnichów lub kapłanów taoistycznych. Obrzędy ślubne odbywały się z reguły zgodnie z zasadami konfucjanizmu, które zostały przedstawione w najdrobniejszych szczegółach w Księdze Etykiety, zwanej Li-ki. Pogrzeb natomiast nie mógł się odbyć bez udziału mnichów buddyjskich, którzy odprawiali odpowiednie ceremonie, a później w zależności od wysokości jałmużny, jaką otrzymywali, modlili się za pomyślność duszy zmarłego. Tak więc Chińczyk w ciągu swego życia w swoim przekonaniu był jednocześnie konfucjanistą, taoistą i wyznawcą buddyzmu.
Życie w dawnych Chinach nie opierało się tylko na jakichś ściśle racjonalnych zasadach; w kraju tym istniały także zabobony i przesądy, przekonania nie dające się rozumowo uzasadnić, jak również pewne formy kultowe, choć nie były to elementy jakiejś wyraźnie ukształtowanej religii. Zazwyczaj jednak pierwotne wierzenia i przesądy znajdują pewne odbicie w mitach kosmogonicznych, w wyobrażeniach ludzi o powstaniu świata. Chiny nie były jednolite pod względem kulturowym, a więc również na ich terenie powstało kilka różnych, odmiennych od siebie mitów. Ludy zamieszkujące tereny położone na północ od Rzeki Żółtej były przekonane o istnieniu trzech elementów, z których powstał świat: nieba, ziemi i człowieka. Zwraca przy tym uwagę fakt, że jeden z trzech pierwiastków nie jest wieczny.
Równie popularnym mitem o powstaniu ziemi, zawierającym odniesienie do potopu, względnie gwałtownego wylewu wód rzek, stanowi mit o Nu Wa, rozpowszechniony na terenach wschodniej części dorzecza Rzeki Żółtej.
W mitach rozpowszechnionych na terenach położonych na południe od Rzeki Żółtej znajdujemy przekonanie, że świat jest podobny do jajka, a mianowicie, że ziemia jest niejako żółtkiem pływającym pośród fluidu, stanowiącego niebo. Takie "kosmiczne jajo" mitologia tych terenów utożsamiała z Hun-tunem, tworem przypominającym chaos, z którego powstał świat. Hun-tuna wyobrażano sobie jako olbrzymi żółty worek, który miał sześć nóg, cztery skrzydła, nie miał zaś twarzy i oczu. Przez cały czas tańczył. Skrzydła lśniły mu jak u nietoperza, w związku z czym często później czczony był jako duch-nietoperz. W późniejszym okresie przedstawiano go jako psa, którego oczy nic nie widziały, a uszy nic nie słyszały. Niekiedy dorysowywano mu rogi.
Religia Chińczyków w okresie Czou (X-III w. p.n.e.) była połączeniem kultu przyrody i czci przodków. Uważano pewne elementy oraz pewne zjawiska przyrody za istoty nadprzyrodzone, za duchy, bądź też za spowodowane przez nie, i próbowano przekupić te duchy oraz duchy swoich przodków za pomocą modlitw i ofiar. Ludzie przekonani byli, że te duchy mogą im pomóc lub skrzywdzić ich w zależności od swej woli. Starali się pozyskać ich przychylność, modląc się do nich o szczęście, o odwrócenie od siebie zła i nieszczęść, oraz za pomocą ofiar okazywali im wdzięczność za już doznane dobrodziejstwa.
Głównymi bóstwami czczonymi w tym okresie były:
1. Niebo i ciała niebieskie: Słońce, Księżyc i gwiazdy. Pośród tych ostatnich przodujące miejsce zajmowało pięć planet, ale również dwadzieścia osiem głównych konstelacji oraz pewne drobniejsze gwiazdozbiory, a także Wielką Niedźwiedzicę i Gwiazdę Długowieczności otaczano dużą czcią.
2. Ziemia i znajdujące się na niej góry i rzeki, gleba i ziarno rosnące na niej oraz inne zjawiska związane z ziemią, takie jak trzęsienia ziemi, powodzie, susze.
3. Wiatr i deszcz, ciepło i zimno, pioruny i błyskawice.
4. Cztery pory roku i cztery strony świata.
5. Pięć części domu: brama, drzwi, mur, ognisko domowe oraz dziedziniec.
Niebo jako bóstwo nazywane było często ,,cesarzem" lub ,,niebiańskim cesarzem", albo też ,,najwyższym władcą". Również planety określane były mianem cesarzy (niebieskim, czerwonym, żółtym, białym i czarnym cesarzem). Gwiazdy i gwiazdozbiory były ministrami i urzędnikami nieba i planet. Wszystkie te bóstwa nie miały jakiejś odrębnej osobowości, ale jasno widać w nich źródła ich powstania. Bardziej zindywidualizowanymi bóstwami były takie bóstwa, jak ,,książę wiatrów", ,,władca deszczu", ,,gromodzierżca", „bóg drzwi", „duch ogniska domowego" lub ,,duch kuchni".
Duchy gleby i ziarna prawdopodobnie początkowo nie różniły się niczym od innych duchów ożywiających przyrodę. Według najdawniejszej tradycji dwie postacie - Kou Lung i K'i - zostały po śmierci ubóstwione i wyniesione do godności bóstw opiekuńczych ziemi i ziarna. Tego rodzaju deifikacje ludzi po śmierci stały się znacznie częstsze dopiero w późniejszym okresie, tj. w pierwszych wiekach naszej ery. Za dynastii Ts'in (III wiek p.n.e) legendarny Cz'y Ju, słynny ze swych wyczynów militarnych, czczony był jako bóg wojny. Zresztą w III wieku n.e. na ołtarzu boga wojny zasiadł inny waleczny wojownik, Kuan Jii. Trzej synowie mitycznego cesarza Czuan Hii, o którym już wspominaliśmy, stali się po śmierci duchami zarazy, a pewna kobieta, która umarła w łóżku swego dziecka i której duch pojawił się komuś po jej śmierci, była czczona jako księżniczka demonów.
Do najdawniejszych wierzeń należało również przekonanie o możliwościach poznawania przyszłości dzięki wróżbom. Pierwotna technika wróżenia różniła się od rozmaitych sposobów stosowanych w Europie. Polegała ona na dotykaniu rozpalonym przedmiotem oczyszczonej z mięsa kości łopatkowej jakiegoś większego zwierzęcia (wołu, jelenia, barana) lub wewnętrznej strony skorupy żółwia. Wróżono z pęknięć, jakie powstawały wskutek nagłego rozszerzania się powierzchni kości czy skorupy pod wpływem gorąca. Pytania dotyczyły z reguły tego, czy zamierzone przedsięwzięcie zostanie uwieńczone powodzeniem. Odpowiedzi były dwojakie: ,,tak" lub „nie".
Jest rzeczą trochę paradoksalną, że właśnie tej technice wróżbiarskiej, posługującej się materiałem dość trwałym, zawdzięczamy najdawniejsze pisane wiadomości o prehistorii Chin. Zwyczaj wymagał, aby na kości lub skorupie żółwia użytej do wróżby zapisać niejako na marginesie pytanie zadane wróżbicie, jego nazwisko, wynik i datę wróżby (rok oznaczano według kolejnych lat panowania danego władcy). Dużo takich skorup i kości znaleziono na terenie dzisiejszego Anjangu, jednej z dawnych stolic państwa wczesnochińskiego z XIV wieku p. n. e. Pismo, na pozór mało przypominające dzisiejsze znaki chińskie, było już wtedy bardzo rozwinięte i musiało mieć za sobą co najmniej kilka wieków tradycji. Ponieważ stolica, gdzie głównie przechowywano „archiwa" wróżbiarskie, została przeniesiona do obecnego Anjangu z miejscowości dotychczas nie ustalonej, pierwotne stadia rozwojowe pisma chińskiego nie są znane. To samo w jakimś stopniu odnosi się do techniki wróżenia. Zapiski ,,na marginesie" są na tyle ujednolicone, że trzeba wnosić, iż praktyka ta miała wówczas ustaloną już tradycję.
Wróżono też z łodyg krwawnika, przy czym wróżba polegała na wyciągnięciu spośród wielu łodygi odpowiedniej długości. Obie te metody wzajemnie się uzupełniały; na ogół wróżby z kości łopatkowej lub skorupy żółwia stosowano w odniesieniu do spraw ważnych i dotyczących dalszej przyszłości, podczas gdy do wróżenia z łodyg krwawnika uciekano się, gdy chodziło o sprawy mniej ważne i bliższe, lecz w poszczególnych wypadkach łączono oba rodzaje wróżb. Wróżenie przyszłości z łodyg krwawnika utrzymało się w zmienionej formie do niedawna, choć traktowano je raczej jako rodzaj niewinnej zabawy; w niektórych świątyniach wyciągano jedną z wielu ponumerowanych pałeczek bambusowych, znajdujących się w naczyniu, a następnie odczytywano standardową wróżbę oznaczoną numerem wybranej pałeczki.
Dość rozwinięta była również w Chinach inna metoda wróżenia - astrologia - wykazująca nawet pewne nie zbadane bliżej analogie z astrologią chaldejską.
Swoiście chińska natomiast była metoda feng-szui (dosl. „wiatr i woda"), mająca na celu wskazanie najodpowiedniejszego miejsca na budowę domu oraz lokalizację grobów rodzinnych. Był to rodzaj geomancji, przy czym przede wszystkim uwzględniano układ wzgórz i bieg wód, a także położenie i kształt już istniejących budynków, dróg i mostów.
System ten rozwinął się zapewne w ostatnich wiekach p. n. e i odgrywał dużą rolę do ostatnich niemal czasów.
Innym przejawem pierwotnych wierzeń było przekonanie o istnieniu rozmaitych duchów lokalnych, związanych z poszczególnymi miejscami (np. duchy rzek) lub rodzajami działalności ludzkiej (np. duch kuchni). Są to wierzenia bardzo rozpowszechnione, utrzymujące się do ostatnich czasów, ale mało zbadane i niewątpliwie bardzo zróżnicowane lokalnie. Jest to zapewne typ wierzeń najbardziej ludowy, pod wieloma względami podobny do analogicznych wierzeń w innych kulturach. Pomimo wyraźnie irracjonalnego charakteru, a nawet wprost wiary w zjawiska nadnaturalne, trudno tym przekonaniom przypisywać charakter usystematyzowanej religii.
Powszechna była wiara w demony, pojmowane jako duchy zmarłych. Jest na pojęcie ducha odrębny znak chiński, a jeden z najstarszych słowników tłumaczy słowo używane na określenie demona lub upiora jako „ten, który powraca", czyli duch osoby zmarłej ukazujący się ludziom pozostałym przy życiu.
Wszelkie studia etymologiczne na gruncie języka chińskiego są szczególnie skomplikowane, gdyż mamy do czynienia z dwoma rodzajami zjawisk: z pochodzeniem znaku ideograficznego oraz z pochodzeniem słowa mówionego, podporządkowywanego temu znakowi. Oba te zjawiska nie muszą się ze sobą pokrywać. I tak, według tradycyjnej interpretacji, ideogram oznaczający upiora ma być zniekształconym rysunkiem jakiejś zjawy, natomiast wymowa tego znaku ma się etymologicznie wiązać ze słowem kuei (powracać).
Wiara w demony też sama przez się może być oczywiście uznana za religię, jako że była elementem irracjonalnym światopoglądu Chińczyków.
Systematyczne przedstawienie pradawnych wierzeń trudne jest nie tylko ze względu na brak dostatecznej ilości miarodajnych źródeł. Bodaj jeszcze bardziej komplikuje sprawę fakt, że Chiny były terenem, gdzie stykało się i mieszało kilka całkowicie odmiennych kultur. Nowsze badania rozróżniają ich sześć: kulturę pochodzenia północnego, związaną z tubylczymi ludami Syberii; kulturę pochodzenia północno-zachodniego, typową dla wędrownych ludów prototureckich; kulturę pochodzenia zachodniego, związaną z Tybetem, najmniej znaną i o wpływach może najtrudniejszych do ustalenia; oraz trzy kultury pochodzenia południowego i południowo-wschodniego, związane z okolicami nadmorskimi.
Te trzy ostatnie kultury wniosły zapewne do Chin takie - później „typowo chińskie" - elementy, jak np. uprawa ryżu i wiara w smoki. Wydaje się, że wprowadziły one do tradycji chińskiej stosunkowo najwięcej wyobrażeń mitologicznych, jak przekonanie o istnieniu bóstw rzek i gór (kategoria bóstw ,,topograficznych"), bóstw chmur, deszczu, wiatrów i piorunów (kategoria bóstw ,,meteorologicznych"). Bogactwo wyobraźni, typowe dla kultur pochodzenia południowego, zaludniało bóstwami wiele miejsc wyróżniających się w stosunku do otoczenia, takich właśnie jak góry i rzeki. Z natury rzeczy jednak bóstwa te nie wiązały się w jakiś system hierarchiczny; każde z nich rządziło podległym mu miejscem.
Niewątpliwie południowego pochodzenia były dawne obyczaje ludowe dotyczące spraw płci i płodności. Wchodzą tu w grę zarówno pewne przepisy dotyczące rozdziału płci i podziału funkcji społecznych na spełniane przez mężczyzn i przez kobiety, jak i okresów - na wiosnę i na jesieni - kiedy młodzi ludzie obojga płci spotykali się na wspólnych zabawach, związanych z obrzędami mającymi na celu zapewnienie płodności oraz z bezpośrednim zetknięciem się płci odmiennej.
Pochodzenia północnego były zapewne obrzędy typu szamanistycznego, polegające na przywoływaniu ducha osoby zmarłej czy obłąkanej. Wywodziły się one z przekonania, że śmierć i obłęd to opuszczenie ciała przez ducha, wobec czego przywoływanie ducha może przywrócić poprzedni stan: życie lub poczytalność. Szczegóły tych wierzeń nie są znane. Wiadomo z późniejszych źródeł, że Chińczycy wierzyli w istnienie dwóch sił psychicznych: ducha związanego z funkcjami umysłowymi oraz duszy kierującej bardziej zmysłową częścią życia ludzkiego. Może sądzono, iż zależnie od tego, który z tych dwóch elementów duchowych opuścił ciało, następowała śmierć lub obłęd, ale to tylko przypuszczenie. W każdym razie sam obrzęd przywoływania ducha, o ile można sądzić ze skąpych materiałów, wyraźnie przypomina zabiegi szamanistyczne.
Pewne dane wskazują, że w czasach przedhistorycznych raczej niż historycznych istniały w Chinach pojęcia zbliżone do pojęcia Boga osobowego. Pojęciem według najnowszych badań wcześniejszym był szang-ti (władca na wysokościach), bóstwo, w które zapewne wierzono głównie w okresie Szang (przed 1050 rokiem p. n. e.; nazwa tego okresu wbrew pozorom nie wiąże się etymologicznie z nazwą bóstwa). Po podboju państwa Szang przez lud Czou (mniej cywilizowany, ale posługujący się tym samym językiem protochińskim) na pierwsze miejsce zdaje się wysuwać kult t'ien (nieba); stare formy znaku określającego to pojęcie wyraźnie wskazują na jego antropomorficzny charakter. W nie znanych bliżej okolicznościach kult ,,nieba" wyparł kult ,,władcy na wysokościach", po czym oba pojęcia zatraciły charakter bóstwa osobowego.
W czasach późniejszych termin t'ien używany bywał głównie w czterech znaczeniach:
1. W sensie fizycznym, na określenie nieboskłonu.
2. W sensie losu, siły kierującej tymi sprawami ludzkimi, na które człowiek nie ma wpływu.
3. W sensie bardzo zbliżonym do naszego pojęcia natury, przyrody.
4. W sensie najwyższej zasady etycznej, ale pozbawionej sankcji religijnej w naszym rozumieniu.
Ponadto niektóre wyrażenia wskazują, że nastąpiła zbitka pojęć ,,nieba" w dawnym sensie osobowym czy antropomorficznym i,,władcy na wysokościach". Wyrażenia w rodzaju ,,dostojne niebo" świadczą, że tradycja dawnych wierzeń nie zaginęła całkowicie, ale to już tylko nikły i chyba raczej werbalny ich refleks.
W każdym razie zachowane teksty nie dowodzą istnienia w okresie historycznym kultu religijnego. Tien pojmowano już wtedy bezosobowo, ale gdy nie wchodzi w grę astronomiczne pojęcie nieba jako nieboskłonu, w poszczególnych wypadkach trudno jest rozstrzygnąć, do którego z pozostałych trzech znaczeń się odnosi. Daje to pole do dowolnych interpretacji. W tłumaczeniu tekstów filozoficznych przez misjonarzy chrześcijańskich w XIX wieku t'ien oddawane było jako „Bóg", co trzeba uznać za dowolność bardzo daleko posuniętą.
Jedynie szkoła Mo Ti odwołuje się do pojęcia Boga osobowego, wykorzystując w tym celu termin szang-ti. Szkoła ta, której twórca najprawdopodobniej żył w V wieku p.n.e., różniła się od innych dość wyraźnymi formami organizacyjnymi, co nadawało jej charakter zbliżony do sekty, oraz szczegółami doktrynalnymi. Zalecanie pewnej ascezy oraz powszechnej miłości w sensie zbliżonym do chrześcijańskiej miłości bliźniego również nadaje jej cechy odrębne, nasuwające dość nieoczekiwane skojarzenia z wczesnym chrześcijaństwem. Pochodzenie tej szkoły jest mało znane, upadek jej zaś nastąpił mniej więcej w pierwszej połowie III wieku p.n.e. i byt tak całkowity, że historyk, spisujący około 100 roku p.n.e. dzieje Chin, nie znał nawet w przybliżeniu dat urodzenia i śmierci Mo Ti. Tak więc jedyna próba stworzenia na terenie kultury chińskiej rodzimego systemu filozoficzno-religijnego zakończyła się niepowodzeniem.
W tej sytuacji miejsce zajmowane w różnych cywilizacjach przez systemy religijne zostało w Chinach wypełnione przez koncepcje filozoficzne, które rozstrzygały o światopoglądzie Chińczyków tym silniej, że nie napotykały konkurencji ze strony wierzeń religijnych.
W VI wieku p. n. e. rozpoczyna się w Chinach wielki rozkwit myśli filozoficznej, który trwa do czasu politycznego zjednoczenia kraju przez władców państwa Ts'in w drugiej połowie III wieku p.n.e. Przyczyny tego rozkwitu nie są całkowicie jasne, lecz zapewne była to w ogóle epoka ruchów religijnych, filozoficznych i intelektualnych w całym niemal ówczesnym świecie cywilizowanym. Często interpretuje się te zjawiska jako formę protestu przeciwko czysto tradycyjnej władzy arystokracji rodowej.
W Chinach istniała tradycja ustroju społecznego opartego właściwie tylko na dwóch klasach: arystokracji rodowej i ludzie. Arystokracja sprawowała władzę polityczną i według ówczesnych przekonań złożona była z ludzi na tyle zaawansowanych w rozwoju moralnym, że mogła się kierować skomplikowanym kodeksem zasad postępowania przewidującym, jak należy zachować się w danej sytuacji.
Niewolnicy lub półwolny lud, pracujący na roli na rzecz swoich panów, musiał być utrzymywany w posłuchu groźbą straszliwych kar, gdyż rzekomo nie zdołał rozwinąć w sobie hamulców moralnych. Do każdej z tych klas wchodziło się przez urodzenie, przejście z jednej klasy do drugiej było niemożliwe.
Znamienny dla arystokracji był kult przodków, zapewniający ciągłość tradycji rodowej, a zarazem historycznej, jako że członkowie rodów arystokratycznych przez swoją rolę polityczną byli postaciami w mniejszym lub większym stopniu historycznymi. W masach ludowych kult przodków nie miał racji bytu, gdyż przedstawiciele poszczególnych pokoleń nie wyróżniali się żadną zindywidualizowaną funkcją społeczną. W najdawniejszych czasach kult przodków, jak się wydaje, wiązał się z szeroko praktykowanym wróżbiarstwem. Zapytania o wynik zamierzonego przedsięwzięcia kierowano niejako do zmarłych przodków, którzy mieli służyć radą, a może nawet nieomylną wskazówką. W późniejszych czasach, z zanikiem zwyczaju wróżenia z kości i krwawnika, kult przodków zdaje się tracić swój charakter magiczny; akcent przesuwa się na jego momenty społeczne.
Ten tradycyjny, uproszczony schemat społeczeństwa musiał zawodzić nawet w bardzo zamierzchłej przeszłości, gdyż nie mieścili się w nim choćby wykwalifikowani rzemieślnicy, a zwłaszcza kupcy, którzy nie mogli być przywiązani do posiadłości jednego pana, lecz musieli krążyć po kraju. Tymczasem w miarę powolnego wprawdzie, ale stałego rozwoju sił wytwórczych rosła ilość dóbr przekraczających potrzeby lokalnego spożycia, a więc przeznaczonych na wymianę, rozwijało się rzemiosło, komplikująca się administracja dóbr wymagała większej liczby rządców. Ponadto już około 770 roku p.n.e. najazd sąsiednich, prymitywniejszych plemion doprowadził do utraty części terytorium na zachodzie. Część arystokracji rodowej została pozbawiona włości, a więc jednego z istotnych atrybutów swego stanowiska społecznego. Tradycyjny schemat dwudzielnego społeczeństwa zaczął się załamywać: arystokraci bez ziemi nie mogli być pełnymi arystokratami, lecz jednocześnie nie mogli ulec pełnemu zdeklasowaniu, gdyż urodzili się jako członkowie rodów arystokratycznych.
(...)
Olgierd Wojtasiewicz i Tadeusz Żbikowski
fragment książki:
Zarys dziejów religii (red. Z. Keller)