RELIGIA KANANEJSKA
Relikty literatury kananejskiej, które przetrwały do dziś, tworzą bogatą mozaikę mitów, utworów epickich, opowieści i przepisów obrzędowych; dają nam one pełen wyrazu obraz religii Kananejczyków, która wywarła tak ogromny wpływ na wierzenia starożytnych Hebrajczyków, bądź w drodze bezpośrednich zapożyczeń, bądź wrogiej reakcji.
Z pism kananejskich wynika jasno, że autorzy ich byli ludźmi religijnymi, którzy wierzyli w istnienie istoty boskiej, przy czym na początku była to wiara w możliwość pozyskania groźbą lub prośbą życzliwości bożej, przeciągnięcia bóstwa na swoją stronę. W czasach najodleglejszych większość ludzi, podobnie jak Kananejczycy, wierzyła, że światem włada potężna siła lub siły o nadprzyrodzonej naturze, do których można się w jakiś sposób zbliżyć. Psalmista powiada: „Mówi głupi w swym sercu: nie ma Boga”. W istocie jednak taki sceptycyzm był zjawiskiem rzadkim: przekonanie o istnieniu istoty boskiej kierowało życiem starożytnych Kananejczyków z równie przemożną siłą, jak w czasach późniejszych historią Izraelitów.
W przeciwieństwie do rygorystycznego monoteizmu teologów izraelskich kananejska wersja tej wiary, wywodząca się z Mezopotamii, była politeistyczna. Monoteista uważa, że wszechświat nie może być zrozumiały (a także nie daje dostatecznej gwarancji naszego bezpieczeństwa), jeżeli nie uznamy go za twór jedynego Boga, który wszystko stworzył i wszystkim włada. Politeista natomiast dostrzega przede wszystkim różnorodność zjawisk, widzi konflikty między nimi (a odkąd stał się zdolny do refleksji, także i konflikt między dobrem a złem) i nie może pojąć, jak by jakaś jedna siła mogła tę różnorodność stworzyć i kierować jej losami.
W politeistycznym Kanaanie, podobnie jak w wielu innych krajach, każda miejscowość i każde osiedle, każdy rodzaj zajęcia i każdy przejaw ludzkiego życia miały swoje odrębne bóstwa. Znajdowały się pośród nich bóstwa pomniejsze, z którymi zwyczajni ludzie, mężczyźni i kobiety, chętnie nawiązywali więź osobistą jako z obrońcami swych interesów. W panteonie tym znaleźli się jednak także bogowie potężni, bogowie o charakterze uniwersalnym, chociaż ich wszechmoc i władzę nad ludzkością ograniczał fakt współistnienia także innych istot boskich. Doktryna stanowiła odzwierciedlenie sytuacji panującej w ówczesnym świecie, a mianowicie stanu niekończących się wojen między państwami i między miastami. Nie przynosiła ona ludziom spokoju psychicznego, ale odpowiadała różnorodności zjawisk w otaczającej ich rzeczywistości. Co więcej, na wskroś rolniczy fundament życia mieszkańców Kanaanu podobnie jak w Mezopotamii i Egipcie powodował, że ludzie z bliska obserwowali wielorakość i różnorodność zjawisk przyrody, co skłaniało ich do wyciągnięcia wniosku, że między bogami istnieje jakiś podział pracy.
Choć zwięzła charakterystyka religii panujących w miastach na wybrzeżu kananejsko – fenickim, której autorstwo przypisuje się niejakiemu Sanchuniatonowi (żył on prawdopodobnie w XI wieku p.n.e.), zachowała się jedynie w kilku fragmentach przytoczonych w dziele Fijona z Byblos (I wiek n.e.), to jednak została ona uznana za wiarygodną. Także i Biblia zawiera bardzo dużo wzmianek o religijnych praktykach Kananejczyków, ale często są to wiadomości fragmentaryczne, wrogie lub stronnicze. Dopiero odkrycie bogatych archiwów ugaryckich z II tysiąclecia rzuciło światło na tę kwestię także z drugiej strony.
W wierzeniach ugaryckich spotykamy się z panteonem liczącym ponad trzydzieścioro bogów i bogiń, pojmowanych antropomorficznie, którym nieobce są ludzkie namiętności i słabości. Charakter, wzajemne uwarunkowania i funkcje owych bóstw są trudne do zdefiniowania i zadziwiająco płynne. Najwyższe bóstwa kananejskie wszakże mają duże znaczenie dla przedmiotu tej książki, ponieważ będą one nieustannie wywierać wpływ na kształtowanie się koncepcji religijnych w Izraelu. Mamy na myśli przede wszystkim boga imieniem El, „Mocarza”, który był głową panteonu kananejskiego, najwyższym we wszystkich sprawach ludzkich i boskich. Był on „Stwórcą [wszelakich] stworzeń” (bny bnwt), dostojnym ojcem i królem bogów i ludzi. Niemal we wszystkich językach semickich słowo „El” oznaczało „boga”; w kulturze kananejskiej, podobnie jak w innych kulturach semickich, stało się nazwą ogólną (nomen genericum) najwyższego boga, ponieważ Kananejczycy zapożyczyli i znacznie uściślili pojęcie najwyższego, żywego boga, który stworzył świat i w swej osobie stanowi ostateczne wyjaśnienie nie ogarniętego przez ludzi wszechświata.
W eposach ugaryckich El zasiada w majestacie w kosmicznym raju „u zbiegu dwóch rzek” (łączą się tam i mieszają wody podziemne i ziemskie), gdzie nie mogą dosięgnąć go żadne złe moce. Jest to boski Byk, potężny w swej sile. Ale jednocześnie, jak później Jahwe, El to bóg wszechmocny, mądry, dobrotliwy, łaskawy i miłosierny. Jest on najwyższym sędzią, orędownikiem sprawiedliwości, miłosierdzia, gościnności i obyczajności, przymiotów, które istoty ludzkie powinny starać się posiąść: z tego względu królowie kananejscy, kierujący obrzędami religijnymi w swych miastach – państwach, mieli obowiązek jako przedstawiciele woli boskiej na ziemi okazywać upośledzonym i bezbronnym ludziom sprawiedliwość i miłosierdzie. Co więcej, królowie ci wypełniali przepisane obrzędy przede wszystkim w celu uzyskania przebaczenia za popełnione przez ludzi grzechy i występki. Jednym z najważniejszych elementów dziedzictwa Izraela po Kananejczykach były religijne i moralne koncepcje funkcji króla.
To domaganie się od ludzi prawości moralnej stanowiło konsekwencję obdarzenia tym atrybutem boga El. W rezultacie Kananejczycy znaleźli się w tym odłamie ludzkości, który żywił przekonanie, że moralność stanowi pochodną religii i istnieje tylko dzięki sankcjom religijnym. Mimo, że koncepcja ta spotkała się z opozycją, weszła ona do wspólnego dziedzictwa żydów i chrześcijan, całego niepogańskiego i postpogańskiego Zachodu.
Wśród Kananejczyków wszakże ów potencjalnie monoteistyczny atrybut boga El został zatuszowany i zamglony wskutek istnienia kultów lokalnych. Nawet po upływie długiego czasu autorzy Biblii pamiętali, że czczono go w Hebronie i okolicy (w Mamre?) jako El Szaddaja („Pana równin, pól i stepów”; określenie bardzo poetyckie, być może o rodowodzie akadyjskim), a otaczano go również czcią w Betel („Dom Boży”) pod imieniem El Betel (prawdopodobnie imię to także ma pochodzenie akadyjskie), w Beer Szewie jako El Olama („Wiekuistego”); w Kadesz – Barnea nazywano go El Roi („El widzi mnie”), a w Jerozolimie – El Elion („Najwyższy”). Wprawdzie El Elion, w znaczeniu uniwersalistycznym, mógł być uznany za „Stwórcę” lub „Stwórcę/Stworzyciela nieba i ziemi”, jednak nasuwa się domniemanie, że w ludowych, politeistycznych wierzeniach, dla podkreślenia ich odmienności, dominowała tendencja do traktowania kultów regionalnych jako obrządków ku czci bóstw lokalnych (które, jak można sądzić, istniały tam w przeszłości), a nie jedynego wszechmocnego Boga w jego wielorakich objawieniach.
Wszechmoc boga El ograniczało także istnienie w panteonie kananejskim innych potężnych bóstw. Najczęściej będziemy się spotykać z jego synem – Baalem. Jest on młody i tryskający energią, a przydano mu imiona: Potężny, Najpotężniejszy Bohater, Książę, Pan Niebios. Imię jego: Hadad – nazwę tę nosiła najważniejsza świątynia w Chacor – oznaczało grzmoty, które towarzyszą ulewnemu deszczowi. Gdy Baal wstępuje w rolę Ela, jest bogiem gór, gdzie zbierają się burze, straszliwym szalejącym „Jeźdźcem chmur”. Owe rozświetlone błyskawicami burze niosły się echami po okolicznych pustkowiach, z czasem wszakże kult Baala został przystosowany do osiadłego trybu życia, który przyjęli Kananejczycy, i tak Baal stał się z kolei bogiem roślinności krzewiącej się dzięki burzom, którymi władał.
Obdarzony imieniem pochodzącym od pospolitego rzeczownika znaczącego „właściciel”, „pan” lub „małżonek”, Baal, wedle panujących z początku wierzeń, był obecny tylko w niektórych miejscach i sanktuariach; w świątyni w Ugarit kojarzono lub utożsamiano Baala z Dagonem, potężnym bogiem miasta Ebla. Jednakże później kult tego boga rozpowszechnił się w całym Kanaanie, można go było wzywać i czcić na każdym polu uprawnym, przy każdym brodzie rzecznym i źródle. Taka bowiem forma kultu należała się bogu, od którego zależała płodność ziemi, bóstwu rządzącemu ziemią uprawną i wodą.
Owa funkcja Baala wyjaśnia powody straszliwych bitew, jakie miał on nieustannie toczyć, zaangażowany w niekończący się konflikt z mocami zamętu i chaosu, nad którymi w końcu zawsze odnosił zwycięstwo – potworami podobnymi do Lewiatana i Behemota z pism biblijnych. Głównym wszakże wrogiem Baala był Mot (czyli śmierć), bóg wysuszonej letnim skwarem ziemi. W toczonej z nim co roku walce Baal, jak wielu jego boskich odpowiedników w wierzeniach wschodnich, ginął, gdy ginęła roślinność, i zstępował do świata podziemnego, aby z nastaniem wiosny powstać z martwych. Nieustanna walka między życiem a śmiercią była tematem dramatycznego mitu, który głęboko poruszał i przynosił oczyszczenie wewnętrzne. Kiedy wrogowie Baala dokonywali najgorszego z najgorszych czynów, ich siła się wyczerpywała.
Religia Kanaanu była więc ściśle związana z rocznymi, cyklicznymi przemianami w naturze i przepojona troską o produktywność zwierząt domowych i pól uprawnych, od której zależała egzystencja człowieka. Ową produktywność mogła zapewnić magia sympatyczna i mimetyczna, zmierzająca do pozyskania życzliwości Baala i pokrewnych mu bóstw, pojmowanych raczej jako istoty kapryśne, które należało sobie zjednać, niż jako potężna siła opiekuńcza, która wedle wierzeń późniejszych Izraelitów uczyniła ich narodem wybranym i wyróżnionym spośród innych ludów. Co więcej, prorocy izraelscy z pasją atakowali cykliczne kulty kananejskie, ponieważ religia jahwistyczna nie miała zbyt silnych związków z przyrodą, lecz wyrosła przede wszystkim historii ojczystej Izraela, której bieg był zdeterminowany jej ostatecznym celem. Mimo wszystko jednak religia Kananejczyków zachowała żywotność bardzo długo – co najmniej tak długo, jak działali prorocy – gdyż miała mocny fundament w codziennej egzystencji wyznawców i zespalała istoty ludzkie i przyrodę w ramach trwałego ładu, który eliminował niepewność, sprzyjał płodności i gwarantował harmonię różnorodnych form życia na ziemi (Kananejczycy, podobnie jak Hebrajczycy, nie przywiązywali wagi do życia po śmierci). Aby utrzymać tak nieodzowną jedność bytu – panować nad siłami przyrody, które kształtowały byt ludzki – Kananejczycy obwarowali się barwnymi, dramatycznymi mitami, obrządkami i uroczystościami, które całą ludność wciągały w doroczne, życiodajne, finezyjnie zinstrumentalizowane spektakle.
Dysponujemy wiadomościami o kananejskich obrządkach religijnych, które praktykowano jeszcze w VI stuleciu p.n.e., a tak się złożyło, że dotyczą one pewnej grupy kobiet. Rytuały związane z płodnością miały, rzecz zrozumiała, dla kobiet szczególne znaczenie, do panteonu kananejskiego wchodziły więc również bóstwa żeńskie otaczane głęboką czcią. Owe niewiasty z VI wieku p.n.e. były czcicielkami „Królowej Niebios”, Aszery (Aszirat, Asztarte) lub Anat, lub może jakiejś bogini, która łączyła cechy ich obu. Aszerę i Anat – nierzadko nierozróżnialne – przedstawiano w postaci matek, bogiń miłości fizycznej. Jednocześnie jednak były to krwiożercze patronki wojen, które gwarantowały zachowanie dobrodziejstw płodności na użytek wiernych. W Biblii Aszera występuje jako żona Baala, w Ugarit natomiast była małżonką Ela, matką siedemdziesięciu synów. Imię jej oznaczało „Prosta”, ponieważ była boginią wcieloną w drzewo, przedstawianą w postaci drzewa bądź świętej tyczki lub słupa drewnianego, które nazywano aszera (w angielskiej Biblii króla Jakuba, I Krl 18,19, słowo to zostało błędnie przetłumaczone). Jednakże w Ugarit rolę Aszery jako kochanki i siostry Baala skopiowała (i swój pierwowzór usunęła w cień) młoda, piękna, pełna uroku dawczyni życia, Anat, strażniczka sprawiedliwości i praw, która co roku ratowała Baala przed wrogim mu Motem i z tego względu doznawała szczególnej czci podczas dorocznych świąt płodności. Wiara Kananejczyków w sprawiedliwego, dobrotliwego boga-słońce Szamasza oraz boga lunarnego Jaricha miała także źródło w zafascynowaniu siłami przyrody, od których zależała płodność ziemi, drzew i zwierząt.
Na tabliczkach znalezionych w Taanach w okolicy Megiddo czytamy: „jeżeli wskaże palec Aszirat”, co pozwala wnioskować, że w przekonaniu wierzących bogini ta przepowiadała przyszłość; inne bóstwa także były obdarzone tą mocą. Profeci działali również w Ugarit, podobnie jak wcześniej w Mari, a Kananejczycy, jak w czasach późniejszych Izraelici, także pragnęli poznać wolę bogów z ust proroków lub wieszczków przytaczających swe natchnione, ekstatyczne wizje i usłyszane głosy, a więc nie posługujących się „technicznymi metodami wróżbitów, którzy układali swoje przepowiednie na podstawie wnętrzności zwierząt, lotu ptaków i obserwacji gwiazd. Innym sposobem zespolenia się z siłami nadprzyrodzonymi, cieszącym się wielkim uznaniem autorytetów religijnych i wiernych w Kanaanie, było rytualne spełnienie aktu płciowego. W miejscach świętych istniały gildie kobiet i mężczyzn uprawiających sakralną prostytucję (qdšt oraz qdšm), którzy odbywali stosunki płciowe z odwiedzającymi sanktuaria wiernymi; stanowiło to jedną z form magii sympatycznej, naśladowania i pobudzania naturalnego procesu prokreacji. Praktyki te, które utrzymywały się, póki istniały owe kulty, zostały napiętnowane przez autorów biblijnych jako wyjątkowo haniebne świadectwo odrażającego błędu tkwiącego u podstaw kananejskiego systemu religijnego i oczywisty dowód, że nie mógł on rościć sobie pretensji do odgrywania roli autorytetu moralnego.
Gdy władcy kananejscy pragnęli wejść w kontakt z bóstwami, posługującymi się, jak w późniejszych czasach Izraelici, nie tylko wyżej opisanymi sposobami, ale składali w tej intencji ofiary, którym często towarzyszyły ablucje. Bogowie pożywiali się zapachem darów ofiarnych, które przyczyniały się również do jednoczenia ludzi uczestniczących w ceremoniach ofiarnych, ponieważ członkowie społeczności dzieląc się tym samym zwierzęciem dokonywali aktu ponownego zespolenia. W chwilach poważnego niebezpieczeństwa zagrażającego społeczności, podczas ceremonii fundacji świątyń dedykowanych jakiemuś potężnemu bóstwu lub w czasie inauguracji miast najpewniejszym sposobem zjednania sobie przychylności możnego bóstwa było złożenie mu w ofierze człowieka, zwłaszcza syna lub córki – najlepiej syna pierworodnego. Znalezione w Tircie i Sychem szkieleciki niemowląt oraz noworodki pochowane w dzbanach zakopanych głęboko w ziemi stanowią wymowne świadectwo istnienia takich praktyk. W IX wieku Mesza, król Moabu, nadal składał podobne ofiary. A dwieście lat później królów Izraela, z pozoru wyznawców Jahwe, oskarżano o takie same praktyki.
W II tysiącleciu p.n.e. świątynie kananejskie były więc scenerią krwawych rytuałów. Wśród miejsc, gdzie odkryto sanktuaria, w których składano ofiary ludzkie, znajduje się Chacor (znaleziono tam co najmniej sześć takich świątyń!), Bejt-Szean (dwie?), Sychem oraz położona na południu twierdza Lachisz; odkryte w niej liczne cenne przedmioty świadczą o różnorodności praktykowanych tam obrzędów religijnych. Jednakże charakterystyczne miejsca kultowe w Kanaanie, o których Biblia mówi z tak wielkim wstrętem, a które przywykliśmy nazywać „wyżynami” (bama, l. mn. Bamot), choć niekoniecznie znajdowały się na szczytach wzgórz – bywały także w dolinach – były sztucznymi lub naturalnymi pagórkami albo kopcami, a niekiedy platformami dominującymi nad najbliższym otoczeniem. Wielki usypany z kamieni kopiec znajdował się w Megiddo (około 1900 roku p.n.e.), a na wysoko położonej platformie w Gezer wznosiło się około dwunastu monolitów (macewa, l. mn. Macewot), wkopanych w ziemię kamieni, czyli „świętych słupów”, przeklinanych przez proroków izraelskich symboli bóstwa męskiego, stanowiących odpowiednik drewnianych słupów Aszery, jego boskiej partnerki.
Michael Grant – „Dzieje dawnego Izraela”, PIW W-wa 1991; str. 35-40