Jednym z pewników badań nad religią fenicką jest istnienie wyroczni Baala w przybytku boga na górze Karmel. Wspominający o niej autorzy powołują się przede wszystkim na dwa świadectwa zaczerpnięte z literatury łacińskiej. Oba teksty pochodzą z początku II wieku n.e. i mówią o wizycie Tytusa Flawiusza Wespazjana na górze Karmel, gdzie przyszły cesarz otrzymał
przychylny znak wróżebny, zinterpretowany jako zapowiedź objęcia władzy nad
imperium Romanum. Pierwszy opis tej wizyty, wcześniejszy i bardziej
szczegółowy, znajdujemy w
Historiae Tacyta (2,78), drugi w biografii Wespazjana autorstwa Swetoniusza (
Divus Vespasianus, 5).
Wespazjan
Dodatkowo przywołuje się w tym kontekście późne świadectwo Orozjusza (
Historiae adversus Paganos VII,9). Ponadto sugeruje się, że napisany pod koniec III wieku przez Jamblicha
Żywot Pitagorasa może poświadczać sławę wyroczni na górze Karmel w czasach Pitagorasa, a sam Pitagoras w szkole neoplatońskiej miał być rzekomo postrzegany jako prorok tamtejszej wyroczni. Na wsparcie tezy o istnieniu wyroczni Baala na górze Karmel przywołuje się nadto inskrypcje fenickie z cypryjskiej Larnaka tis Lapitou, datowane na 275/274 rok p.n.e., na których znajduje się zagadkowe określenie
pr Krml, którego pierwszy człon można by zinterpretować jako semickie
parrû, „prorok,
natchniony”. Jeśli ta interpretacja jest właściwa, mielibyśmy potwierdzenie istnienia wyroczni Baala w okresie hellenistycznym, wyroczni o charakterze ekstatycznym. W niniejszym wystąpieniu zamierzam powrócić do tekstów podstawowych, Tacyta i Swetoniusza, zwrócić uwagę na trudności związane z ich interpretacją, a następnie ponownie postawić pytanie, czy możemy mówić o istnieniu wyroczni na górze Karmel, a jeśli możemy, ponowić pytanie o jej charakter.
Opisując wydarzenia bezpośrednio poprzedzające złożenie przysięgi
(
sacramentum) wierności namiestnikowi Judei, Tytusowi Flawiuszowi Wespazjanowi, przez wojska stacjonujące w Egipcie, Tacyt przedstawia spotkanie namiestnika Syrii Mucjana (Krassus Licyniusz Mucjanus) z przyszłym cesarzem.
Jest czerwiec 69 roku. Chociaż władzę w Rzymie sprawuje Witeliusz, którego wybór na cesarza Wespazjan i Mucjan zaakceptowali, namiestnicy prowincji wschodnich są przekonani, że tamtejsze legiony można wykorzystać do zdobycia władzy cesarskiej, natomiast spotkanie Wespazjana z Mucjanem jest kolejnym etapem drogi do objęcia władzy przez Flawiuszy, której śledzenie stanowi osnowę pierwszych ksiąg
Historiae. Jedno z twierdzeń
propagandy flawiańskiej głosiło, że Wespazjan nie dążył do obalenia panującego cesarza, lecz został do tego kroku zmuszony przez swoich żołnierzy. Tacyt z tą propagandową tezą – mniej lub bardziej otwarcie – polemizuje. Pisze wprawdzie, że do wahającego się Wespazjana (podobnie jak Cezara przed przekroczeniem Rubikonu) mowę wygłosił Mucjan, który wezwał
go objęcia
imperium, ale wątpliwości Wespazjana świadczą raczej o długo i głęboko przemyślanej decyzji niż ustępstwie w obliczu żądań żołnierzy,
mowa Mucjana zaś przekonuje go do rozpoczęcia marszu po władzę. Gdy Mucjan skończył, już nie tylko oficerowie i przyjaciele zaczęli utwierdzać go w tym postanowieniu (
„et alii legati amicique firmabant”), lecz także pozostali świadkowie spotkania (
ceteri), przywołując znaki wróżebne, które
ostatecznie skłaniają Wespazjana do działania:
post Muciani orationem ceteri audentius circumsistere hortari,
responsa uatum et siderum motus referre. nec erat intactus tali superstitione,
ut qui mox rerum dominus Seleucum quendam mathematicum
rectorem et praescium palam habuerit. (2) recursabant
animo uetera omina: cupressus arbor in agris eius conspicua altitudine
repente prociderat ac postera die eodem uestigio resurgens
procera et latior uirebat. grande id prosperumque consensu
haruspicum et summa claritudo iuueni admodum Vespasiano
promissa, sed primo triumphalia et consulatus et Iudaicae uictoriae
decus implesse fidem ominis uidebatur: ut haec adeptus est,
portendi sibi imperium credebat. est Iudaeam inter Syriamque
Carmelus: ita uocant montem deumque. nec simulacrum deo aut
templum – sic tradidere maiores – : ara tantum et reuerentia. illic
sacrificanti Vespasiano, cum spes occultas uersaret animo, Basilides
sacerdos inspectis identidem extis «quicquid est» inquit,
«Vespasiane, quod paras, seu domum extruere seu prolatare agros
siue ampliare seruitia, datur tibi magna sedes, ingentes termini,
multum hominum». has ambages et statim exceperat fama et
tunc aperiebat; nec quicquam magis in ore uulgi. crebriores apud
ipsum sermones, quanto sperantibus plura dicuntur. haud dubia destinatione discessere Mucianus Antiochiam, Vespasianus Caesaream:
illa Syriae, hoc Iudaeae caput est.
Po tej mowie Mucjanusa wszyscy inni śmielej Wespazjana otoczyli,
zachęcali, odpowiedzi wieszczów i ruchy gwiazd przypominali.
Jakoż on sam nie był na takie zabobony nieczuły; przecież
później, jako władca świata, niejakiego Seleukusa, astrologa,
w roli doradcy i wróżbity oficjalnie przy sobie trzymał. Wracały
mu na pamięć dawne wróżby: drzewo cyprysowe na jego gruntach,
o pokaźnej wysokości, nagle runęło i nazajutrz, na tym samym
wznosząc się miejscu, smukłe i jeszcze bardziej rozłożyste
zielenią się okryło. Według zgodnej opinii wróżbiarzy uchodziło
to za wielki i szczęśliwy prognostyk i bardzo jeszcze młodemu
Wespazjanowi najwyższe dostojeństwo było przyrzeczone; lecz
z początku odznaki triumfalne, konsulat i sława zwycięstwa nad
Judeą zdawały się rzetelnie wróżbę spełniać; skoro to wszystko
osiągnął, począł wierzyć, że mu się panowanie rokuje. Pomiędzy
Judeą a Syrią znajduje się Karmelus; jest to nazwa góry i jej boga.
A bóg ten nie ma ani obrazu, ani świątyni – taka jest tradycja
przodków – lecz tylko ołtarz i czcicieli. Kiedy Wespazjan składał
tam ofiarę i skryte nadzieje w duszy rozważał, kapłan Bazylides,
obejrzawszy kilka razy trzewia, rzekł: «Jakiekolwiek Nasz plany,
Wespazjanie, czy aby dom wybudować, czy włości rozszerzyć,
czy liczbę niewolników pomnożyć – przeznaczona ci jest wielka
siedziba, ogromny obszar i wielu ludzi». Te zagadkowe słowa fama w lot pochwyciła i teraz je wyjaśniała; a nic bardziej jak to
na ustach ludu nie było. W otoczeniu samego Wespazjana tym
częściej o tym była mowa, im więcej takim się dogaduje, którzy
żywią nadzieję. Z niewątpliwym już postanowieniem rozjechali
się Mucjanus do Antiochii, Wespazjan do Cezarei; pierwsza Syrii,
druga Judei jest stolicą.
Propaganda Flawiuszy głosiła również, że panowanie Wespazjana od
dawna zapowiadały znaki wróżebne. Podniesienie roli znaków wróżebnych mogło być rezultatem niespodziewanego wyniesienia sabińskiego ekwity do godności princepsa. Najpełniejszy zestaw tych znaków zawiera analogiczny tekst Swetoniusza, wymieniając jedenaście
ostenta. Niektóre z tych znaków znajdujemy także u innych autorów: siedem u Dio Kasjusza, u Plutarcha i Orozjusza po jednym i trzy u Tacyta, z których dwa w omawianym przez nas miejscu. W rozdziale piątym
Żywotu Wespazjana czytamy, że gdy po śmierci Nerona i Galby Othon i Witeliusz walczyli o pryncypat, Wespazjan „powziął nadzieję uzyskania władzy cesarskiej, już przedtem zapowiedzianej przez znaki wieszcze (
„in spem imperii venit iam pridem sibi per haec ostenta
conceptam”).
masyw góry Karmel
Układ tych
ostentorum nie jest przypadkowy i należy się zgodzić z tymi badaczami, w opinii których znaki zostały ułożone chronologicznie – od
chwili narodzin, po stosunkowo niedawną, spoglądając z perspektywy czerwca 69 roku, przepowiednię Józefa Flawiusza, towarzyszą niejako w
curriculum
vitae Wespazjana.
Znaki można podzielić na cztery grupy. Pierwsza grupa obejmuje pięć znaków sprzed opuszczenia przez Wespazjana Italii. Wszystkie
objawiły się w obecności lub, w przypadku rozrastającego się na terenie posiadłości Flawiuszy dębu Marsa, w pobliżu przyszłego cesarza. Pierwszy znak, odrośl, która przybrała „prawdziwie kształt drzewa (vero instar arboris)”,
odnosi się do dnia narodzin Wespazjana, 9 listopada 9 roku n.e. Drugi znak wróżebny, wspólny dla Swetoniusza i Kasjusza Dio, również możemy datować – Tytus Flawiusz Wespazjan był edylem za czasów Kaliguli w 38 roku. Ostatni z tej grupy znak, drzewo cyprysowe, pojawia się również w analizowanym
przez nas fragmencie
Historiae. Następnie pojawia się znak
przejściowy, który należy wiązać z pobytem Wespazjana w Grecji u boku Nerona. Datować się daje również omen ósmy, gdyż – jak wiadomo – Józef Flawiusz przepowiedział Wespazjanowi władzę cesarską w lipcu 67 roku po zdobyciu Jotopaty. Obok tej znanej z samego Józefa Flawiusza przepowiedni w grupie trzeciej pojawia się omawiana przez nas wyrocznia z góry Karmel (Swetoniusz,
Vesp. 5,6):
Apud Iudaeam Carmeli dei oraculum consulentem ita confirmavere
sortes, ut quidquid cogitaret volveretque animo quamlibet
magnum, id esse proventurum pollicerentur.
Trzy ostatnie natomiast są swoistego rodzaju współczesnymi newsami nadeszłymi z Zachodu, zapowiadającymi
in abstentia wspaniałą przyszłość
Wespazjana. Również ta grupa znaków układa się zgodnie z upływającym czasem, gdyż ostatnie dni (diebus ultimis) Nerona przypadają na koniec maja początek czerwca 68 roku, zwrócenie się ku Wschodowi posągu Cezara na koniec tegoż roku i bitwa nad Betriacum na kwiecień 69 roku.
Dlaczego zatem Tacyt wybrał dwa spośród veterum ominum? Przyjmując, że Tacyt znał także inne omina z listy Swetoniusza, sądzę, że najważniejsze z jego punktu widzenia było przedstawienie znaków wróżebnych spełniających dwa warunki. Po pierwsze, powinny pochodzić one z dwóch okresów życia Wespazjana, których cezurą było objęcie przez niego dowództwa nad legionami judzkimi i wylądowanie w Palestynie. Po drugie, należało wybrać takie znaki wróżebne, których interpretacja doprowadzi rozważającego swą przyszłość Wespazjana i jego otoczenie do przekonania, że jest on wybrańcem Fortuny o wystarczającej charyzmie, aby wypełnić podstawową lukę,
jaką był brak pokrewieństwa z rodem julijskim. Jeden ze znaków powinien być związany z Italią, drugi z Palestyną. Pierwszy omen, cudownie powstały cyprys, towarzyszy samemu Wespazjanowi od wczesnej młodości. Każdy stopień jego dotychczasowej kariery zdawał się wypełniać przepowiednię.
Dla naszego tematu najważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie
o kryterium wyboru jednego z dwóch znaków judzkich: przepowiedni Józefa Flawiusza i ofierze na górze Karmel, gdyż jest wielce prawdopodobne, że wybór Tacyta, o ile chciał zbudować swoje opowiadanie na antytezie, sprowadzał się do tej alternatywy. Niewątpliwie Tacyt buduje swoją narrację w taki sposób, by uwypuklić role odgrywane przez Wespazjana, jego najbliższe
otoczenie oraz podległych mu żołnierzy. Podkreśla przy tym rolę emocji żołnierzy, oczekujących od swego wodza jasnej deklaracji. W warstwie retorycznej Tacyt wskazuje wprost, że w czerwcu 69 roku znaki, które pojawiły się na górze Karmel, były na ustach wszystkich.
Z relacji Józefa Flawiusza wynika, że po zdobyciu Jotapaty Józef poprosił Wespazjana o rozmowę na osobności. Kiedy Wespazjan odprawił wszystkich oprócz swojego syna Tytusa
i dwóch przyjaciół, Józef wypowiedział prorocze słowa: „Czy sądzisz, że następcy Nerona długo będą przy władzy, zanim ona przejdzie w twoje ręce? Bo ty, Wespazjanie będziesz Cezarem i jedynowładcą, ty i ten twój syn”. Źródłem znaku wróżebnego jest zatem osoba prywatna, pochwycony do niewoli
członek elity żydowskiej, a sama przepowiednia została wygłoszona podczas poufnej rozmowy. Do pobudzenia żołnierzy o wiele lepiej nadawały się zatem słowa wypowiedziane podczas publicznego obrzędu składania ofiary.
Tytus
Istnieje, jak sądzę, jeszcze jedna przesłanka, która mogła skłonić Tacyta
do włączenia wizyty Wespazjana do swojej narracji – stworzenie paraleli dla
wizyty syna Wespazjana, Tytusa, w przybytku Afrodyty w Pafos. Paralela
jest istotna dla zamysłu pisarskiego Tacyta, gdyż we wspomnianej powyżej
scenie spotkania Mucjana z Wespazjanem Mucjan zdaje się być przychylniejszy
Tytusowi. Uważa go również za zdolnego do objęcia władzy, co z perspektywy
pierwszych czytelników Dziejów wprowadza temat powrotu do
zasady dziedziczności sukcesji, której załamanie sprowadziło na Rzym klęski
wojen domowych, a zarazem przywołuje wspomnienia o przedwczesnej
śmierci Tytusa i niesławnym panowaniu jego brata.
Zatem Tytus, miotany
między nadzieją a lękiem („inter spem metumque iactatum”), postanawia
odwiedzić świątynię Afrodyty (Wenus) Pafijskiej, „głośną z napływu tubylców
i cudzoziemców („templum Pamphiae Veneris, inclitum per indigenas
aduenasque”; I,2,2). Chociaż w opisie wizyty Wespazjana nie podkreśla się
wprost sławy otaczającej przybytek na górze Karmel, jednak z innych źródeł
wiemy, że był on znany światu greckiemu od okresu klasycznego, choć nie
na tyle, aby włączyć go w krąg tradycji mitograficznej, jak to się stało z przybytkiem
pafijskim. I Tytus, i Wespazjan będą składać ofiary i dowiadywać
się o przyszłość, zadając pytania i szukając odpowiedzi w inspekcji trzewi
zwierząt ofiarnych. W obu wypadkach opis rytuału poprzedza opis miejsca
świętego. W przypadku Pafos jest on rozbudowany, gdyż obejmuje także tradycje
mityczno-literackie. Elementem wspólnym jest podkreślanie tego, co
niezwykłe i obce, choć w różnym stopniu. W Pafos była świątynia (templum),
natomiast na górze Karmel nie ma świątyni, gdyż „tak przekazali w tradycji
przodkowie – tylko ołtarz i cześć”. W przybytku Wenus-Afrodyty „[o]braz bogini, nie wyobrażonej pod postacią ludzką, jest zaokrągloną jednolitą bryłą,
która spoczywa na szerszej podstawie i wznosi się, zwężając w obwodzie, ku
górze, podobnie jak spiczasty słup graniasty”, z kolei bóg na górze Karmel
nie ma obrazu.
Przechodząc do kwestii historyczności ofiary złożonej na górze Karmel, pierwsze pytanie dotyczy czasu odprawienia tego rytuału. Wielu badaczy uznawało, że ofiara ta jest ściśle powiązana ze spotkaniem Wespazjana z Mucjanem. Co więcej, niektórzy uważali, że do tego spotkania doszło właśnie na górze Karmel. Jednak, jak pamiętamy, jest wielce prawdopodobne, że Swetoniusz ułożył katalog omina, zapowiadających objęcie władzy przez
Wespazjana zgodnie z zasadą chronologiczną. Jeśli tak, to wspomniana przez biografa konsultacja wyroczni na górze Karmel nie może wiązać się ze spotkaniem Wespazjana i Mucjanusa, lecz z samym początkiem kampanii Wespazjana wiosną 67 roku. Ponadto Tacyt wprost pisze o „dawnych znakach wróżebnych”
(uetera omina), dawnych z perspektywy spotkania z Mucjanem.
Na pytanie, dlaczego Wespazjan udał się na górę Karmel, nie znajdujemy jasnej odpowiedzi. Zwolennicy istnienia wyroczni chętnie odpowiedzieliby, że Wespazjan wspiął się do ołtarza boga Karmela, aby zasięgnąć jej rady. Sądzę jednak, że z opisu Tacyta wynika, że celem nawiedzin sanktuarium było złożenie tam ofiary, natomiast „proroctwo” kapłana Basilidesa było częścią
rytuału ofiarnego, a nie procedury konsultacji sławnej wyroczni.
Gdy skupimy się na analizie tekstów Tacyta i Swetoniusza, mówiących
o tym zdarzeniu, z łatwością dostrzeżemy daleko posunięte rozbieżności.
Różnic między obu przekazami nie można wyjaśnić li tylko odmiennym
sposobem budowania narracji (antyteza kontra katalog) ani obszernością
opowiadania. Istotna różnica zasadza się bowiem na tym, że w pierwszym
przypadku Wespazjan składa ofiarę (sacrificanti Vespasiano) i towarzyszy
mu kapłan (sacerdos) imieniem Basilides, przepowiednia natomiast została
wypowiedziana po wielokrotnym (identidem) oglądnięciu wnętrzności przez
kapłana („inspectis […] extis”). U Swetoniusza z kolei pojawia się zaskakująca
informacja o zasięgnięciu wyroczni boga Karmela („Carmeli dei oraje culum consulentem”) i otrzymaniu odpowiedzi („ita confirmavere sortes”).
Łącznikiem – w obu wypadkach – jest wtrącona uwaga u Tacyta o ukrytych
myślach Wespazjana („cum spes occultas versaret animo”), wskazująca na
jego utajone intencje. Zatem zarówno u Tacyta, jak i u Swetoniusza Wespazjan
przystępuje do odprawienia lokalnego rytuału, jednak sam rytuał obaj
autorzy wyobrażają inaczej. Tacyt mówi o extispicium towarzyszącym ofierze
krwawej, rytuale rozpowszechnionym w basenie Morza Śródziemnorskiego,
Swetoniusz o wyroczni (oraculum), w której rytualnie uzyskiwano odpowiedzi
na zadane pytanie. Aby odpowiedzieć na pytanie o wiarygodność obu
przekazów, należy zatrzymać się nad tym, co wiemy o górze Karmel i bogu
na niej czczonym.
Ostrożnie rzecz ujmując, możemy stwierdzić, że w I wieku n.e. istniał okrąg święty z ołtarzem (ara), lecz bez świątyni (templum), poświęcony bogowi, zwanemu w łacińskich tekstach deus Carmelus; kult był anikoniczny. Poza przekazami Tacyta i Swetoniusza nie dysponujemy niezależnymi źródłami, które mówiłyby o wyroczni boga Karmela. Pozornie mógłby ją poświadczyć Orozjusz (Historia adv. paganos VII,9):
Anno ab urbe condita DCCCXXV, breui illa quidem sed turbida
tyrannorum tempestate discussa, tranquilla sub Vespasiano duce
serenitas rediit. (2) namque, ut paulo altius repetam, Iudaei post passionem Christi destituti in totum gratia Dei cum omnibus undique malis circumuenirentur, quibusdam in Carmelo monte seducti
sortibus, quae portenderent exortos a I udaea duces rerum
potituros fore, praedictumque ad se trahentes in rebellionem exarserunt extinctisque Romanis praesidiis legatum quoque Syriae
suppetias ferentem rapta aquila et caesis copiis fugauerunt. (3)
ad hos Vespasianus a Nerone missus Titum filium suum maiorem
inter legatos habuit; nam multas et ualidas legiones secum in Syriam traiecit.
Sądzę jednak, że Orozjusz, lub jego źródło, połączył tutaj informację, poświadczoną także u Tacyta (5,13), że „większość [oczywiście Żydów] przekonana była, że w dawnych pismach kapłanów zawarta jest myśl, iż w tym
właśnie czasie spotężnieje Wschód, a ludzie, którzy wyruszą z Judei, światem zawładną”, ze znaną opowieścią o Wespazjanie, zasięgającym rady wyroczni. Nie można jednak przywoływać świadectwa Orozjusza jako poświadczenia istnienia wyroczni na górze Karmel, gdyż korzysta on z wcześniejszych źródeł, kompilując informacje dla osiągnięcia mocniejszego efektu retorycznego.
Czy dysponujemy zatem innymi źródłami, które pomogłyby nam rozstrzygnąć sprawę wyroczni na górze Karmel? Zanim odpowiemy na to pytanie, zróbmy krótki przegląd naszej wiedzy o czczonym tam bogu. Jak widzieliśmy, Tacyt i Swetoniusz określają go mianem
deus Carmelus, co może być przekładem z północno-zachodniosemickiego למך כלעב (Ba’al Karmel). Pierwsze wiadomości o sakralnym charakterze góry Karmel pochodzą najprawdopodobniej z II tysiąclecia, o ile toponim R-(ỉ-)š q-d-š, „Święty Przylądek”, poświadczony w egipskich listach toponimów, należy identyfikować
z Karmelem. Autor Księgi Królewskiej umieszcza na górze Karmel słynny pojedynek między prorokiem Jahwe Eliaszem a wspieranymi przez Jezabel prorokami Baala. Padało wiele propozycji interpretacji natury i charakteru Baala czczonego przez „czterystu pięćdziesięciu proroków Baala oraz czterystu proroków Aszery, stołowników Izebel” w czasie tego pojedynku religijnego. Wskazywano na różnych bogów z panteonu zachodniosemickiego:
Melkarta z Tyru, Baalszemema, Hadada lub na lokalnego boga burzy. Dyskusja ta nie wnosi jednak nowych danych do analizowanego przez nas problemu, gdyż rozwiązanie zagadki imienia boga nie wyjaśni nam kwestii związanych z rytuałem odprawianym przez Wespazjana, a opis ofiar całopalnych, budowy stosów ofiarnych i tańca rytualnego nie zawiera żadnych szczegółów, które mogłyby powiązać Baala uczczonego na górze Karmel z hipotetyczną wyrocznią boga Karmela.
Z chwilą gdy bóg z góry Karmel pojawia się w źródłach greckich, zostaje on utożsamiony z Zeusem, co może świadczyć o podzielaniu przez obu bogów cech boga burzy. Później, z wyjątkiem inskrypcji z początku okresu hellenistycznego o dość niepewnym znaczeniu, o bogu Karmelu nie słyszymy aż do czasu wizyty Wespazjana. Po niej, na przełomie II i III wieku n.e., pojawiają się nowe źródła, które najwyraźniej utożsamiają go z Zeusem Heliopolitańskim. Z tego czasu pochodzi inskrypcja opublikowana w 1952 roku
przez Avi-Yonah:
Διὶ ἡλιοπολείτη(ι) Καρμήλω(ι) Γ. Ιουλ. Εὐτυχᾶς
Zatem w tym czasie Karmelos był utożsamiany z Zeusem Heliopolitańskim z Heliopolis (Baalbek). Jak wiadomo, najstarsza świątynia w Baalbeku była poświęcona bogowi burzy Hadadowi, a od czasów hellenistycznych Zeusowi. Ptolemais/Akko, na terenie której wznosiła się góra Karmel, wybijała monety z wizerunkiem Jupitera z Heliopolis otoczonego bykami. Jedna z monet nosi również wyobrażenie stopy, błyskawicy i caduceus, nad którymi widniał topór. Wyniesienie Jupitera Heliopolitanusa wiąże się z działalnością Septymiusza Sewera, który ustanowił kolonię w Heliopolis.
Podsumowując: nic nie wskazuje na to, że w I wieku n.e. na górze Karmel funkcjonowała wyrocznia boga, który u Tacyta został określonym mianem
deus Carmelus, a który w czasach Sewerów zostanie utożsamiony z Jupiterem Heliopolitańskim. Gdyby Tacyt chciał napisać, że Wespazjan wszedł na górę Karmel, aby zasięgnąć rady wyroczni, nie napisałby „illic sacrificanti Vespasiano”. Tu mamy do czynienia z rozpowszechnioną w religiach śródziemnomorskich i na Bliskim Wschodzie praktyką badania wnętrzności przy okazji składania ofiary. W interpretacji znaków wróżebnych, które mogą pojawić się we wnętrznościach zwierzęcia, ofiarnikowi może służyć kapłan-specjalista. Dlatego Wespazjanowi towarzyszy
Basilides sacerdos, który wydaje swe orzeczenie
inspectis identidem extis. O kapłanie Basilidesie nic pewnego powiedzieć nie możemy, oprócz tego, że niemal na pewno nie jest on tożsamy z Basilidesem znanym ze słynnego epizodu w świątyni Serapisa oraz że jego rola, jak już wskazywaliśmy, jest analogiczna do roli kapłana Sostratosa z Pafos. Nie jest to jednak ani ekstatyczny prorok boga, ani profeta wyroczni. U Swetoniusza historia przekształca się zgodnie z funkcją, jaką zaczęła pełnić w propagandzie Flawiuszy. Szczegóły znikają, pojawia się ogólne sformułowanie o konsultacji wyroczni („Carmeli dei oraculum consulentem ita confirmavere sortes”), które interpretuję jednak jako brzemienny w skutkach skrót myślowy biografa. Bardziej prawdopodobne wydaje się odjęcie szczegółów przez Swetoniusza, niż ich dodanie u Tacyta.
Lech Trzcionkowski
Dr Lech Trzcionkowski jest historykiem starożytności, specjalizującym się
w dziejach kultury i religii starożytnej Grecji, pracuje w Instytucie Historii
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
***
Fragment książki:
Starożytna Palestyna - między Wschodem a Zachodem (praca zbiorowa)