Zakon templariuszy do dziś stanowi jedną z największych zagadek historii ostatniego tysiąclecia. Nadal pozostaje osnuty tajemnicą, a wielu poszukiwaczy próbuje odnaleźć legendarne skarby, szerzą się też opowieści o stosowanej przez nich magii. Kim naprawdę byli i dlaczego opowieści o nich wciąż wzbudzają wiele kontrowersji i emocji?
Templariusze byli żołnierzami oddziałów Ziemi Świętej, którzy walczyli w imię Jezusa. Pierwsza informacja o zakonie zawarta jest w dziejach wypraw krzyżowych, spisanych przez Wilhelma z Tyru, w latach 1175-85. W tym czasie rycerze założyli Królestwo Jerozolimskie Outremer.
Wg zapisków kronikarza zakon został założony prawdopodobnie w 1118r. jako Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona przez Hugona de Paynes, rycerza Hrabiego Szampanii. Początkowo należało do niego dziewięć osób, a ich celem była ochrona pielgrzymów i przewóz ich pieniędzy na terenach Ziemi Świętej oraz ochrona zbiorników wody pitnej przed Saracenami. Król Jerozolimy, Baldwin II, oddał im skrzydło pałacu wzniesionego na ruinach świątyni Salomona, templum, skąd nazwa zakonu.
Przez kolejnych 8 lat rycerze nie przyjęli w swe szeregi żadnego ochotnika, co jest bardzo dziwne zważywszy na działalność, jaką mieli prowadzić. Czy dziewięciu rycerz mogło w jakikolwiek sposób bronić pielgrzymów?
Pojawia się pierwsza nieścisłość, dotycząca historii zakonu. Źródła historyczne podają, że w 1120r. do zakonu wstąpił hrabia Andegawenii, a 4 lata później hrabia Szampanii. Czyżby kronikarz pomylił się i zamiast ósemki wpisał jedynkę, co datowałoby narodziny zakonu na 1111r.? Przemawia za tym fakt, że w liście od biskupa Chartres do hrabiego Szampanii jest wzmianka o zamiarach przystąpienia do La milice du Christ, jak potocznie nazywano zakon. Zastanawiający jest również fakt, że hrabia po przystąpieniu do zakonu stał się podwładnym swojego wasala.
Kronikarze z tego okresu nie wspominają o ich bytności i działaniu. Jednakże obrona Ziemi Świętej była doskonałym pretekstem do zbierania pieniędzy. Niemalże od samego początku rycerze otrzymywali pokaźne datki na ten cel, a w późniejszym czasie i ziemie.
W 1127r. Hugon de Paynes powrócił wraz z sześcioma kompanami do Europy. W styczniu następnego roku odbył się sobór w Troyes, w Szampanii, na którym uznano templariuszy za zakon o charakterze wojskowym, a Hugona ogłoszono wielkim mistrzem świątyni.
W tym samym roku opat Clairvaux, ś. Bernard napisał traktat pochwalny, poświęcony wielkości i cnotliwości nowo powstałego zakonu. Jest on również autorem Reguły łacińskiej, tłumaczonej w 1147r. na język francuski(stąd druga nazwa: Reguła Francuska). Spis obejmował 72 artykuły oraz prolog.
Osiem pierwszych obejmowało religijne obowiązki braci, przykładowo odmawianie 13 Ojcze nasz, w razie nieobecności na Mszy św. Po śmierci jednego z braci, każdy zakonnik odmawiał 100 razy Anioł Pański za jego duszę i przez 40 dni dokarmiano jednego ubogiego. Zakonników spowiadał wielki mistrz.
Kolejne 13 artykułów dotyczyło życia braci, np. spożywania posiłków w milczeniu, słuchając Pisma Świętego, jedzenie mięsa 3 razy w tygodniu, w piątek obowiązkowo ryby, po komplecie - ostatniej modlitwie - milczenie. Rycerze mieli całkowity zakaz kontaktowania się z osobami ekskomunikowanymi, co jak się okazało w przyszłości, było często łamanym zakazem.
Kolejno występował opis stroju: białe lub czarne stroje bez futer, trzewiki bez szpiczastych nosków, przekazywanie starej odzieży giermkom, obowiązkowo broda i wąsy, strój nocny - koszula i kalesony. Żonaci nie mogli nosić białych szat. Każdy z braci mógł mieć trzy wierzchowce i jednego giermka; strzemiona nie mogły być złote ani srebrne, a jeśli już, to musiały być malowane.
Ciekawe są ostatnie artykuły, wg których bracia nie mogli posiadać skrzyni zamykanych na klucz tak, aby każdy miał do nich dostęp, a wszelkie listy odczytywane były przez mistrza. Jeśli mąż umrze przed żoną, połowa jego majątku przekazywana była rodzinie, a reszta zostawała w rękach zakonu. Każdy, kto chciał przystąpić do zakonu, musiał o to prosić wielkiego mistrza i kapitułę, wysłuchawszy wcześniej Reguły.
W 1139r. papież Innocenty II wydał bullę Omne Datum Optimum, która wprowadziła kapelanów dla obsługi klasztoru oraz zgodnie z którą żadna władza kościelna poza papieską oraz żadna świecka nie mogła rozkazywać ani wpływać na zakon. Dodatkowo wprowadziła pewne zmiany. Przykładowo zabraniało się składania przysiąg czy hołdów przez zakonników, porzucać klasztor, zmuszać zakon do płacenia dziesięciny.
Kolejna bulla, Militia Dei, wydana w 1145r. zezwala na stawianie własnych kaplic, co doprowadziło do walki ze świeckim klerem o pieniądze i wpływy.
Po soborze zakon szybko się rozrastał. Z całej Europy napływały dary i pieniądze, oddawano im ziemię, na której tworzono komandorie. Kiedy Hugon de Paynes przekazał cały swój dobytek zakonowi, reszta rycerzy uczyniła tak samo i od tego czasu każdy zakonnik musiał zrzekać się swego majątku na rzecz całego zgromadzenia.
Liczne dary sprawiły, iż na początku 1229r. templariusze posiadali ziemie we Francji, Anglii, Szkocji, Flandrii, Austrii, Niemczech, na Węgrzech, na terenach Palestyny i Ziemi Świętej.
W 1146 roku papież Eugeniusz III obdarzył templariuszy symbolem prostego czerwonego krzyża padee, który zdobił lewą stronę płaszcza i od tej pory stał się znakiem rozpoznawczym zakonników. Jak pisał Mateusz z Paryża "...aby im służył jako triumfalna oznaka i tarcza i aby nie uciekali przed jakimkolwiek niewiernym".
Zakonnicy posiadali dwadzieścia pieczęci. Najczęściej stosowali pieczęcie symbolizujące Świątynię zwieńczoną kopułą (najstarsza), dwóch rycerzy na jednym koniu (1200r.), krzyż z rozszerzającymi się ramionami przybity do słupka, Agnus Dei, typowy dla mistrzów Anglii.
Najwyższą władzą w zgromadzeniu była kapituła generalna pod przewodnictwem wielkiego mistrza. Decydowała ona o najważniejszych sprawach zakonu i wybierała ze swego grona urzędników. Na co dzień rządy sprawował wielki mistrz wraz z dwoma komandorami oraz marszałkiem, seneszalem i skarbnikiem. Członkowie zgromadzenia dzielili się na cztery grupy: braci rycerzy, braci służebnych - giermków, kapelanów oraz służby i rzemieślników.
Zakon podzielony był na prowincje. Na Bliskim Wschodzie jerozolimska, antiocheńska, trypolitańska a w Europie tzw. zachodnie: francuska, hiszpańska, portugalska, włoska, angielska, szkocka, irlandzka, niemiecka i węgierska. Było ich 10-12, gdyż ich liczba się zmieniała. Na czele każdej z nich znajdował się wielki mistrz lub komandor. W każdej prowincji znajdowały się specjalne jednostki administracyjne tzw. preceptoraty. Komandorie natomiast były najmniejszymi jednostkami administracyjnymi.
Templariusze gromadzili się w dwóch kapitułach: zwykłej, zbierającej się codziennie, która osądzała drobne wykroczenia i honorowej, na której omawiano administrację zakonu.
Stając się potęgą, zakon brał udział w podejmowaniu decyzji na najwyższych stanowiskach, był mediatorem w rozmowach między monarchami. Przykładowo w Anglii mistrz świątyni był zapraszany na posiedzenia królewskiego parlamentu. Doszło nawet do tego, iż wielki mistrz czując się bezpiecznie, posunął się do groźby przeciwko Henrykowi III, królowi Anglii, który w 1252r. chciał skonfiskować część ich majątku.
Templariusze stworzyli własny system bankowy. W 1135r. udzielili pierwszej pożyczki hipotecznej Piotrowi Desde z Saragossy. Udzielali pożyczek o olbrzymiej wartości królom, stając się w ten sposób bankierami monarchów w Europie. Stworzyli system przekazów pieniężnych o niskiej stopie procentowej. Realizacje weksli umożliwiały liczne komandorie, a paryska nazwana została centrum finansowym Europy.
Zakon czerpał z judaizmu i islamu. Posiadał najnowsze technologie, stworzone przez ówczesnych inżynierów, architektów. Założył własne porty morskie, stocznie, flotę wojenną i handlową, które jako pierwsze używały kompasu magnetycznego. Mieli własne szpitale, a znając właściwości antybiotyków, stosowali wyciąg z pleśni. Doceniali znaczenie higieny dla człowieka, co w ówczesnych czasach było czymś niezwykłym.
Templariusze zbierali dochody z uprawy gruntów rolnych i hodowli zwierząt. Posiadali patronaty nad kościołami, pobierali opłaty celne, datki przeznaczone na wyprawy krzyżowe. Zajmowali się na dużą skalę handlem i operacjami finansowymi.
Poza Regułą bracia posiadali zbiór statutów, czyli Ordonansów, które zostały spisane przed 1187r. za czasu rządów Bertranda de Blanchefort. Zawierały zasady dotyczące wielkiego mistrza, seneszali i marszałków, i praktycznie były udostępniane tylko jemu i jego zaufanym. Mistrz mógł posiadać cztery wierzchowce, zawsze towarzyszyli mu kapelan i kleryk, zaufani doradcy. Mógł pożyczać dobra zakonu do wysokości tysiąca bizantów. Jego władzę ograniczono przy sprzedaży dóbr należących do klasztoru, wszczynaniu wojen. Posiadał znaczną wiedzę, ograniczaną przez prawo kapituły do dyskusji.
Templariusze posiadali własną chorągiew, zwaną baussant, złożoną z dwóch barw.
Po śmierci króla Baldwina II w 1185r. Jerozolima została zdobyta. W sto lat później muzułmanie przejęli całą Ziemię Świętą. w tym czasie templariusze utracili na znaczeniu, gdyż obwiniano ich o to nieszczęście i zarzucano dbanie o własne dobra zamiast o cel, do którego zostali powołani.
W 1190r. przyczynili się do powstania innego wojskowego zakonu, Zakonu Najświętszej Marii Panny, znanego, jako Krzyżacy. Ci jednak działali na Bliskim Wschodzie, a w połowie XIII zrabowali ziemie bezpośrednio przylegające do Polski, zakładając tam swe siedziby. Templariusze pozazdrościli kolegom niezależności i postanowili stworzyć własne państwo na terenach Langwedocji.
Mistrzowie zatrudniali arabskich sekretarzy, a wielu rycerzy władało językiem arabskim. Zakonnicy zaznajamiali się również z wiedzą i tradycją Żydów przebywając w ich gminach.
Po utracie Akki - ostatniej twierdzy chrześcijańskiej w Ziemi Świętej templariusze przenieśli się na kolejne wyspy i próbowali przeciwstawić się muzułmańskiej ekspansji.
Równocześnie szerzyły się doniesienia o tajemnych praktykach templariuszy. Zarzucano im religijne praktyki muzułmańskie, zapieranie się Chrystusa, sodomię, bałwochwalstwo. Od dłuższego czasu obserwowano upadek obyczajów w tym zakonie, pijaństwo, wydawanie środków na zbytkowny styl życia. Ówcześni templariusze zdawali się zatracać w rozpuście i w niczym nie przypominali Hugona de Payns i jego towarzyszy.
Na początku XIV w. król Francji Filip IV, zwany Pięknym, postanowił zlikwidować zakon. Był mu winien pieniądze i nęciły go skrywane w komandoriach bogactwa. Dodatkowo nie posiadał nad nimi żadnej władzy, a rycerze stanowili świetnie wyszkoloną armię. Jego złość spotęgował fakt, że kiedy raz schronił się w jednej z komandorii przed rozwścieczonym tłumem, został upokorzony przez zakonników.
Aby zrealizować swe zamiary, musiał nakłonić do współpracy papieża, który nadal posiadał teoretycznie władzę nad zakonem. Umożliwić mu miało wprowadzenie na tron własnego kandydata, biskupa Bordeaux. W latach 1303-05 zorganizował porwanie i zabójstwo papieża Bonifacego VIII i otrucie jego następcy Benedykta XI. Nowo wybrany i protegowany króla ogłosił się Klemensem V.
Filip Piękny chciał całkowicie zlikwidować zakon, w związku z czym przygotował oskarżenie o herezję, które opierało się na zeznaniach szpiegów, jacy przedostali się w szeregi rycerzy oraz jednego templariusza-renegata.
Kiedy wszystko było już przygotowane, przesłał zalakowane rozkazy, które miały być odczytane w tym samym czasie i natychmiast wykonane. O świcie 13.10.1307r. wszyscy templariusze mieli zostać aresztowani, a ich majątki skonfiskowane. I o ile pierwsza część planu została wykonana, tak druga spęzła na niczym.
Źródła donoszą, iż wielki mistrz Jakub de Molay został ostrzeżony o katastrofie, jaka groziła zakonowi i na krótko przed aresztowaniem kazał spalić wiele ksiąg i dokumentów.
Fakt ten zdaje się być potwierdzony tym, iż rycerze poddali się bez walki. A przecież zgodnie z regułą mieli zawsze walczyć do ostatniej kropli krwi. Czy możliwe jest, aby dostali wcześniej odgórnie takie rozkazy?
Tajemnicze zaginięcie skarbu również wskazywałoby na to wyjaśnienie. Zakonnicy wcześniej powiadomieni o zdradzie króla, przenieśli czy raczej przewieźli go w bezpieczne miejsce.
Aresztowani stanęli przed sądem, a wielu z nich poddano torturom w celu otrzymania odpowiednich zeznań. Aresztowanym zarzucano czczenie diabła Bafometa, oddawanie pokłonów brodatej twarzy, która rzekomo do nich przemawiała i obdarzała siłą. Twierdzono, że uczyli kobiety wywoływać sztuczne poronienie, posuwali się do dzieciobójstwa, związków homoseksualnych i praktyk magicznych, deptali krzyż. Inkwizytorzy zarzucali także nie konsekrowanie hostii zgodnie z przyjętym kanonem.
Przesłuchiwani rycerze często mówili o Bafomecie. Obiektywnie rzecz biorąc, za pomocą tortur można było wymusić każde zeznanie, niekoniecznie oznaczające prawdę. Jednakże zastanawiające jest to, że rycerze pochodzili często z oddalonych od siebie komandorii, tak więc odizolowani nie mogli wspólnie uzgodnić zeznań. Naukowcy do tej pory nie potrafią udzielić zadowalającej odpowiedzi. Jedni skłaniają się ku tezie, że to zmienione słowo Mahomet lub też arabskie Abufihamet, oznaczające ojca mądrości czy też źródło. Jeśli tak, czyżby faktycznie chodziło o jakie nieznane bóstwo, odwzorowane pod postacią brodatej głowy?
Behemot - bestia z Biblii???
Raporty inkwizycji pisały też o głowie kobiety, której ołtarz znajdował się w paryskiej komandorii, a w nim kości czaszki owinięte w białe płótno. Wg rycerzy owa postać nie miała nic wspólnego z brodatą, a zgodnie z podaniem, rycerze weszli w jej posiadanie w niezwykły sposób. Otóż jeden z zakonników kochał się w damie z Maraklei. Kiedy kobieta zmarła, mężczyzna odkopał ją nocą i posiadł. Wtedy usłyszał głos, który kazał mu wrócić po dziewięciu miesiącach. Gdy tak zrobił, odnalazł kości, które miały wielką moc. Dzięki nim był niezwyciężony w walce, silny i potężny. Po pewnym czasie człowiek ten przekazał szczątki zakonowi.
Niektóre zarzuty można było z łatwością obalić, gdyż stworzono je nie znając zwyczajów zachodzących w komandoriach. Przykładowo wg oskarżycieli istniały dwa zbiory statutów, z których jeden legalny był pokazywany, natomiast drugiego nie wolno było nikomu udostępniać. Tymczasem chodziło tu o dostępną wszystkim Regułę oraz wyżej wymienione Ordonansy, zawierające wewnętrzne reguły zakonu, których nikomu poza głównymi komandorami nie pokazywano.
Najbardziej kontrowersyjny zarzut dotyczy rytuału deptania krzyża. Do dziś nie wyjaśniono jego istoty. Czyżby rycerze wyrzekli się Chrystusa czy może tylko odrzucili ukrzyżowanie?
Jeden z rycerzy zeznał, że kiedy wstąpił do zakonu usłyszał, że Chrystus był fałszywym prorokiem i, że nie należy pokładać w nim nadziei, a jedynie w Bogu. Inny zeznał, iż kazano mu wierzyć w innego, wyższego Boga. Generalnie jednak na 127 przedstawionych braciom zarzutów, ci przyznawali się do 3-4 związanych z przyjęciem do zakonu. Ciekawostką jest to, iż Jakub de Molay przyznał się w końcu do zaparcia się Chrystusa i plwania na krzyż. Twierdził, że nie ma w tym nic dziwnego i, że tak nakazywano mu robić. Pytanie tylko, na ile zeznania te można było potraktować poważnie, zważywszy na tortury, jakim byli poddawani zakonnicy.
Zakonników więziono, a wielu z nich spłonęło na stosie. Skazańcy paląc się krzyczeli, że ich dusze należą do Boga bez względu na to, jak bardzo ich się katuje. Szacuje się, że w prawie 600 komandoriach mieszkało około 4000 zakonników, ż czego 1000 wielokrotnie zmieniało swoje zeznania.
W 1311r. zebrał się sobór kościelny, aby zdecydować, czy templariusze byli winni czy nie. Pierre de Bologne, prokurator zakonu, oświadczył, że zeznania rycerzy są nieważne, gdyż były wymuszone torturami. Sobór zdecydował, że zakonnicy byli niewinni, jednakże kiedy pojawił się Filip Piękny, komisja papieska zmieniła werdykt.
W 1312r. papież pod naciskiem Filipa Pięknego rozwiązał zakon, a w 1314r. Jakub de Molay i Gotfryd de Charnay zostali spaleni na stosie. Ostatni wielki mistrz umierając, rzucił klątwę na swych oprawców, Filipa i Klemensa V, zgodnie z którą pozostawił Bogu troskę o pomszczenie jego i współbraci. Spiskowcy mieli zginać w niespełna rok od egzekucji. Co ciekawe, w ciągu miesiąca, 10.04.1314r. zginął papież, zaraziwszy się dyzenterią, a kilka miesięcy później, 29.11. król Francji w nieznanych okolicznościach.
Filip Piękny zagrabiając dobra templariuszy planował przeznaczenie ich na odzyskanie Ziemi Świętej. Decyzja ta miała odsunąć od niego podejrzenia co do przesłanek likwidacji zakonu. Jednak w 1308r. okazało się, że planował wyruszyć z nową krucjatą, stworzyć nowy zakon w miejsce zlikwidowanego, lecz tym razem mistrz byłby zawsze wybierany z rodziny francuskiego króla.
Król Francji starał się wpłynąć na innych monarchów, aby poszli na jego przykładem. Nie wiadomo, co nim dokładnie kierowało, dlaczego chciał go całkowicie unicestwić. Fakt faktem, nie osiągnął swego celu.
Król Anglii, Edward II, który początkowo bronił templariuszy, pod naciskiem innych zlikwidował go w końcu, lecz pozwolił zakonnikom uciec. Uciekinierzy znaleźli schronienie w Szkocji. Przesłanki wskazują na to, że zakon istniał jeszcze w latach 1688-91, gdyż po powstaniu w Szkocji odnaleziono na polu walki zwłoki vice hrabiego Dundee, Johna Claverhause, z wielkim krzyżem Zakonu Świątyni.
Podobnie łagodnie potraktowano zakonników w Niemczech. Choć wielu z nich stanęło przed sądem, wszyscy zostali uniewinnieni. W Portugalii zakon zmienił nazwę na Rycerzy Chrystusa i w tej formie przetrwał do XVI w. zajmując się żeglarstwem. Należał do niego Vasco da Gama. Również okręty Kolumba płynęły pod banderą czerwonego krzyża, a sam odkrywca otrzymał wiele map i wskazówek od byłego Rycerza Chrystusa, a swego teścia.
W XVIII w. istniały różne tajne zgromadzenia, które odwoływały się do tradycji zakonu. Za jego następcę uważano masonów zwłaszcza, że wiele ich rytuałów opierało się na zakonnych.
Pod koniec XVIIIw. masonów spiskujących przeciwko Ludwikowi XVI uznano za tych, którzy wypełniają klątwę Jakuba de Molay. Kiedy gilotynowano króla, jeden z widzów wskoczył na rusztowanie i umoczywszy dłoń we krwi zakrzyczał: "Pomszczonyś, Jakubie de Molay."
Do dziś istnieją trzy organizacje, które nazywają siebie templariuszami, aczkolwiek nie udowodniły nigdy dostatecznie swych korzeni.
Ostatnio pojawiły się nowe teorie, zgodnie z którymi rycerze strzegli największej tajemnicy świata, jaką miał być Święty Graal. Przemawiałby za tym fakt, iż zakonnicy twierdzili, że brodata głowa mogła sprawić, że drzewa kwitły, a ziemia rodziła plony, co od wieków przypisywano właśnie Graalowi. Tłumaczyłoby to szybki rozwój zakonu, datki olbrzymiej wartości napływające z niemal całego świata. Na ile jednak legenda zaważyła na losach templariuszy? I czy jest w niej odrobina prawdy?
Pozostaje ostatnia zagadka, a mianowicie, co się stało ze skarbem zakonników. Do tego czasu nie udało się odnaleźć miejsca jego ukrycia. Istniało wprawdzie kilka teorii, lecz żadna nie zdaje się potwierdzać i w pełni wyjaśniać jego historii.
Krążyły plotki, że skarb został przewieziony na wybrzeże do La Rochelle, morskiego ośrodka rycerzy, skąd następnie wywieziono go dziesięcioma galerami.
Inna nawiązuje do historii pewnego księdza z Rennes-le Chateau, który odkrył w swojej parafii ukryte kosztowności i przez lata w pełni z nich korzystał. W jaki jednak sposób skarb mógł się znaleźć w biednym kościele? Wiadomo, że w czasie aresztowania uciekli rycerze komandorii w Bezu, znajdującej się niedaleko od Rennes-le-Chateau. Możliwe, że wykradli oni złoto i kosztowności i ukryli w bezpiecznym miejscu. Wg jednej z hipotez, Klemens V, który przed przyjęciem tego imienia nazywał się Bertrand de Goth, ostrzegł dowódcę oddziału w Bezu, Seigneur'a de Goth o planowanym ataku. Interesujące, że matką Klemensa V była Ida de Blanchefort z rodu Bertradna de Blanchefort, wielkiego mistrza, działającego w tych okolicach.
Jedna z hipotez nawiązuje do wspomnianego już wyżej Pierre'a de Bologne, który miał ukryć zebrane przez zakonników bogactwa i dzięki nim rozbudować swoją własną organizację. Oznaczałoby to, że po skarbie pozostała jedynie legenda.
Historia pozostawia jeszcze jeden ślad. W 1745r. w Paryżu odnaleziono list Jakuba de Molay adresowany do jego siostrzeńca, hrabiego Guicharda de Beaujeu, w którym mistrz powiadamiał o zakopanym skarbie. Pisał, że w trumnie jego dziadka, byłego mistrza templariuszy ukryta jest spora cześć skarbu oraz ważne dokumenty przywiezione z Ziemi Świętej. Prawdziwy skarb miał być ukryty w dwóch filarach, które ozdabiają chór przy wejściu grobowców wielkich mistrzów. Głowice tych filarów można było obrócić, a w ich wyżłobieniu tkwiły ukryte skarby. Grobu jednak do tej pory nie odnaleziono, choć szukano go jeszcze po drugiej wojnie światowej w wielu zamkach Francji.
Czy kiedykolwiek odnajdziemy zaginiony skarb templariuszy? Czym on tak naprawdę jest? Jakiej tajemnicy strzegli zakonnicy? I dlaczego do tej pory istnieje tyle niewiadomych odnośnie zakonu? Być może jedna z największych tajemnic świata nie zostanie nigdy odkryta i nigdy nie poznamy odpowiedzi na te i inne pytania.