Magia, zaklinanie i talizmany
Czasownik
raqa oznacza w języku arabskim „zaklinanie”, „zamawianie”, „stosowanie sztuk magicznych”. Mahomet wierzył w magię, jej moc i działanie. W hadisie przekazanym przez ‘Aišę czytamy: „Prorok (...) kiedy udawał się na spoczynek, dmuchał na swoje dłonie i mówił: On jest Bogiem Jedynym (...), a następnie nacierał nimi swoją twarz i wszystkie pozostałe części ciała, których mógł dosięgnąć swoją ręką”. Dmuchanie – czy to na dłonie, czy na węzły – było często stosowaną praktyką czarnej magii w czasach przedislamskich. O tym, że, Mahomet wierzył w praktyki magiczne i ruqyę, świadczy także hadis ze zbioru Abū Dawuda:
Abi Darda’ powiedział: słyszałem, że Prorok (...) powiedział: jeśli ktokolwiek z was albo z waszych braci skarży się na jakikolwiek ból, niech mówi: Panie nasz Boże, który jesteś w niebiosach, Twoje imię jest święte, Twojemu rozkazowi podlegają niebiosa i ziemia, ześlij Twoje miłosierdzie, które jest w niebiosach, także na ziemię, wybacz nam nasze grzechy i błędy, Ty jesteś Panem dobrych, ześlij Twoje miłosierdzie oraz Twoje uzdrowienie na ten oto ból – i jeśli Bóg pozwoli, to wyzdrowieje.
W zbiorze Muslima znajdujemy opowieść o spotkaniu archanioła Gabriela z Prorokiem:
Muḥammadzie, czy coś ci dolega? – On odpowiedział: Tak. – Na to Gabriel: W imię Boga, zaklinam Cię, od wszelkiej choroby, która przysparza ci cierpienia, od zła wszelkiej duszy, od zazdrosnego spojrzenia, Bóg cię uleczy; w imię Boga, zaklinam cię.
Pomimo to magia została przez islam stanowczo potępiona i uznawano ją za przejaw politeizmu. „Unikajcie siedmiu rzeczy zgubnych” – przestrzegał Mahomet, wymieniając jako jedną z nich czary. Jednakże zaklinanie cieszyło i nadal cieszy się wielką popularnością. Można powiedzieć, że nastąpiła jedynie korekta tekstów, „pogańskie” z okresu
dżahiliji zostały zastąpione surami Koranu. Właśnie ten zabieg pozwolił, aby magia została do pewnego stopnia zaakceptowana. Oczywiście tylko taka, którą stosowano w dobrych celach, np. do leczenia ludzi.
Na marginesie warto zauważyć, że słowo
ṭabib („lekarz”) w kulturze staroarabskiej było synonimem „czarownika” –
saḥir, co niewątpliwie świadczy o powiązaniu czarów z lecznictwem i przejęciu tego przekonania przez islam. Zajmujący się historią medycyny arabskiej Johann C. Bürgel, uważa, że w tradycji muzułmańskiej granica między medycyną a magią jest płynna i trudna do uchwycenia.
Stosunek muzułmanów do
ruqyi jest więc ambiwalentny. Z jednej strony – jest zabroniona, z drugiej – wersety, zaklęcia i modlitwy inspirowane słowami Proroka są częścią jej praktyki.
Ruqya to wszystkie wersety, zaklęcia i modlitwy inspirowane słowami Proroka (...) służące zabezpieczeniu się przed złymi spojrzeniami ludzi i dżinnów, przed dotknięciem szatana, czarami, chorobami umysłowymi (...) oraz chorobami ciała. To właśnie jest ruqya regulowana przez szariat, a nie – jak wyobrażają sobie niektórzy – zbiór czarów i szarlatanerii.
Służą jako zabezpieczenie przed dotknięciem szatana, czarami, chorobami umysłu i ciała, są ochroną przed złymi spojrzeniami ludzi i dżinnów. Bo dżinny mogły sprowadzić na człowieka rozmaite choroby – epilepsję, gorączkę, zaburzenia psychiczne. W takich sytuacjach szukano pomocy w modlitwie lub „antyczarach”. Medycyna przekraczała wówczas płynną skądinąd granicę między naukami przyrodniczymi a religią.
Sayyid Muḥammad Abd al-Basiṭ, autor współczesnego poradnika z zakresu medycyny Proroka pt.
Lekarstawa Proroka, pisze, że
ruqya pochodzi z tradycji Proroka i już ten powód wystarcza, by ją stosować. Hanbalicki teolog i lekarz Ibn Qayyim al-Ğawzīyya uważał
ruqyę za skuteczny środek leczniczy i w swoim dziele
Medycyna Proroka poświęcił jej kilka rozdziałów. Twierdził, że ma ona dobroczynny wpływ, i nawet jeśli człowiek zapadnie na chorobę,
ruqya złagodzi jej skutki. Uważał też, że zaklęcia oraz przyzywanie Boga mają moc unieszkodliwienia choroby proporcjonalną do siły wiary zaklinającego lub modlącego się. Powołując się na autorytet Proroka, wymienił schorzenia, które można nią leczyć. Należą do nich: nagły ból, ukąszenia przez żmije i skorpiony, mrowienie ciała (różnego rodzaju owrzodzenia i swędzenie podobne do wywołanego przez mrówki) oraz ochrona przed złym okiem.
Kilku spośród towarzyszy Proroka zostało ukąszonych przez żmiję. Wtedy Prorok zapytał: Czy jest między wami zaklinacz? Odpowiedzieli: Proroku Boga, ludzie z plemienia ḥazm stosowali ruqyę przeciw żmii, ale kiedy odradziłeś posługiwania się ruqyą, zaprzestali tego zwyczaju. Prorok rzekł wówczas: Wezwijcie ‘Ummara ibn Ḥazma. Wezwali go zatem, a on zaprezentował Prorokowi ową ruqyę. Wtedy Prorok powiedział: Ona jest dobra – i przyzwolił na jej stosowanie.
Nazar - oko Fatimy - oko proroka
amulet strzegący przed złym spojrzeniem, bardzo popularny w Turcji Rozpowszechniona w świecie muzułmańskim wiara w „złe oko”, które potrafi wpędzić w chorobę, a nawet doprowadzić do śmierci, została odziedziczona po przodkach żyjących w okresie
dżahiliji i usankcjonowana słowami Proroka. ‘Aiša miała powiedzieć: „Prorok kazał stosować
ruqyę przeciw złem oku”. Podobnie Sahl ibn Ḥanifa, dotknięty złym spojrzeniem, zapytał wtedy Proroka: „Czy
ruqya jest czymś dobrym? – A on mu odpowiedział: Nie ma lepszej
ruqyi od tej stosowanej przeciw oku i ukąszeniom”. Wiara w rzeczywiste istnienie „złego oka” była i jest powszechna.
Potwierdza ją także Koran: „Mów: szukam schronienia u Pana jutrzenki (...) przed złem człowieka zawistnego, kiedy żywi zawiść!” (Koran 113:1–5).
Ibn Qayyim al-Ğawzīyya wyjaśnia, że energia złego spojrzenia może promieniować zarówno od ludzi, jak i od dżinnów.
Prorok – oby Bóg się za niego modlił i obdarzył go pokojem – zobaczył w domu Umm Sulmy niewolnicę i spostrzegł, że została ona dotknięta spojrzeniem dżinna. Powiedział wtedy: użyjcie ruqyi, ponieważ ona jest ofiarą złego spojrzenia, którego sprawcą jest dżinn.
Autor wyjaśnia również, w jaki sposób dochodzi do zatrucia szkodliwą energią płynącą ze złego oka:
Jej wpływ nie jest uzależniony od bezpośredniego kontaktu z ciałem – jak twierdzą ci, którym brakuje wiedzy na temat natury oraz szariatu. Tylko czasem uwalnia się ona poprzez taki właśnie kontakt, czasem natomiast poprzez samo spotkanie, innym razem poprzez samo spojrzenie albo nawet przez nakierowanie ducha na obiekt, na który chce się oddziałać lub poprzez modlitwy, ruqyę i zaklęcia, czy też poprzez wyobraźnię.
Ibn Qayyim al-Ğawzīyya uważał, że głównym motywem „złego oka” jest zazdrość, przynosi ona szkodę duszy, wypełniając ją złą energią. Nie może się ona wówczas skoncentrować się na rzeczach dobrych i pożytecznych. Ciało także doznaje uszczerbku, ponieważ zazdrość przynosi zły sen i jest przyczyną złego odżywiania. Równie niebezpieczny może być podziw. Al-Ğawzīyya upomina, by nie obnosić się z bogactwem lub chwalić. Radzi, by to, co cenne, zasłaniać, a to, co jest piękne, oszpecać. „Trzeci kalif prawowierny ‘Usman zobaczył pewnego dnia ślicznego chłopca, powiedział: Poczernijcie jego podbródek, aby nie dosięgło go złe spojrzenie”. Arabowie do dziś obawiają się pochwał, szczególnie wyrażanych przez obcych:
Na przykład znany arabski zwyczaj darowania gościowi rzeczy, którą pochwali, obecnie przypisywany jest słynnej gościnności Synów Pustyni, ale w swych korzeniach związany jest z obawą przed złym okiem. Wiadomo bowiem, że jeśli mujan popatrzy na przykład na piękne zwierzę, pochwali i zapragnie go w skrytości, to owo zwierzę i tak zdechnie.
Przeciw złemu oku stosuje się zaklęcia wypowiedziane przez Proroka oraz jego osobiste modlitwy.
Ty jesteś Panem, nie ma Boga poza Tobą, w Tobie pokładam całkowitą ufność, Ty jesteś Panem Tronu, to, czego chcesz, staje się natychmiast, a to, czego sobie nie życzysz, nigdy się nie ziszcza, nie ma siły ani mocy poza Bogiem, Bóg jest nad każdą rzeczą wszechmocny i o każdej z nich jest wszechwiedzący, On policzył dokładnie wszystko, co istnieje. Boże, uciekam się do Ciebie przed złem mojej własnej duszy, przed złem pochodzącym od szatana i jego towarzyszy.
Ibn al-Ğawzīyya podaje cały spis takich modlitw, pisze, że „kto spróbował owych metod, ten poznał ich niesłychaną skuteczność oraz uświadomił sobie, jak dalece ich potrzebuje”.
Oprócz modlitw Proroka najbardziej godna polecenia według autora Medycyny Proroka jest
ruqya, na którą składają się trzy sury Koranu:
Otwierająca (
al-Fatiḥa),
Szczerość wiary oraz wersety sury
Krowa. Dobra wola sprawcy może „odwołać” chorobę lub zmniejszyć cierpienie osoby dotkniętej urokiem. Można tego dokonać, wypowiadając słowa „Oby Bóg cię błogosławił” nad osobą, co do której żywił niechęć, lub obmywając się wodą. Bo woda (podobnie jak ogień) rozpuszcza nadmierne i negatywne emocje.
Autor
Medycyny Proroka negatywnie wypowiada się o ludziach, którzy niedowierzają istnieniu „złego oka”.
To głupcy, spowici grubą zasłoną uniemożliwiającą im prawidłowe rozeznanie co do natury duchów, ich zasad działania i wpływu na ludzkie życie, w tym przede wszystkim na stan zdrowia. Przeciwnie, mędrcami nazywa tych, którzy pojmują, iż spojrzenie jest w stanie wysyłać złą energię, w której zawarta jest trująca, jadowita moc. Uważa, że rozpływa się ona w organizmie na podobieństwo jadu węża i może uśmiercić człowieka. W jej możliwościach leży także odebranie wzroku i wywołanie poronienia u kobiety ciężarnej.
Amulety, wiedza o liczbach, kwadrat magiczny
Z
ruqyą wiąże się kontrowersyjna kwestia używania amuletów. Przekonanie, że tkwi w nich szczególna moc, mogło (i może) być przecież uznane za bałwochwalstwo. Jednak na przykład Aḥmad ibn Ḥanbal, założyciel najbardziej konserwatywnej spośród szkół prawa, nie widział w zwyczaju posiadania amuletów nic złego ani sprzecznego z naukami Proroka. „Jak głosi tradycja, żony Proroka nosiły amulety, a on im tego nie zakazywał”. Także niektórzy autorzy zbiorów medycyny Proroka i praktykujący lekarze doradzali noszenie amuletów jako sposób walki z chorobą. Wielki uczony arabski Ibn Haldun twierdził, że magia i talizmany są gałęzią nauki. Zawierały one najczęściej wzory geometryczne, kombinacje liter i liczby.
Chamsa - ręka Fatimy - ręka Mirjam
amulet strzegący przed złym spojrzeniem, popularny na Bliskim Wschodzie Spekulacje nad symbolicznym znaczeniem liczb islam przejął częściowo od Hebrajczyków, częściowo odziedziczył po cywilizacji asyro-babilońkiej. Nadał im jednak własną symbolikę. Na przykład 0 często oznaczało ukrytą potencjalną siłę, „przedwieczność”, 8 – ośmiu aniołów podtrzymujących tron Boga, 12 – dwunastu szyickich imamów. Liczba 17 była ważna w arabskiej alchemii, największy arabski alchemik Ğābīr Ibn Hayyān (VIII/IX w.) uważał, że kieruje Kosmosem. Liczba 40 oznaczała próbę, cierpienie, smutek i śmierć, 66 – duchy, 1000 – nieskończoność. Symboliczne znaczenia liczb różniły się znacznie w zależności od autorów, mistrzów, mistycznych ugrupowań. Podobnie też różniły się znaczenia przypisywane literom. Poświęcono im uwagę szczególną, były medium, za pomocą którego przekazano wszak ludziom Koran.
Podobnie jak w żydowskiej gematrii, 28 literom arabskiego alfabetu i 32 w języku perskim przypisano odpowiednie wartości liczbowe, np: آ (’
alif) – ma wartość 1,
bā ( 2 – (ب ,
tā ( 400 – (ت ,
ṭā ( 500 – (ث . Literom przypisywano odpowiednie znaczenia, nosiły też jedno z 99 Imion Boga.
I tak litera ’
alif – oprócz wartości „1” symbolizowała Allāha. Niektóre sekty szyickie uważały ją jednak za literę szatańską, bo tak jak Iblis nie pokłoniła się Bogu. Często przypisywano jej znaczenie „Adam”, a znajdujący się nad nią znak hamzy kojarzono z Ewą. Wiele miejsca w swoich rozważaniach poświęcali ’
alifowi mistycy. Jako litera stojąca na początku alfabetu oznaczała m.in. początek świata. Druga w kolejności litera –
bā – miała wartość „2” i przypisywano jej imię
al-Basiṭ – „Szczodry”. Jej znaczenie było jednak ambiwalentne – dwoistość sugerowała politeizm, a więc diabelskość, świętość dwójki kryła się w połączonym obrazie Boga i Proroka. Literę tā wiązano z imieniem
at-Tawwāb – „Rozgrzeszający” – i przypisywano jej wartość „400”. Litera
ţā miała wartość „500”.
Były też litery szczególne, uważane za „święte. Należą do nich
Ṯā,
Ĝim,
Hā,
Zāy,
Šin,
Zā,
Fā. Według tradycji tworzą 7 najpiękniejszych imion Boga. Odgrywają szczególną rolę w wierzeniach magicznych. Być może wyróżnia je to, że nie pojawiają się w pierwszej surze Koranu (
al-Fatiha).
Także litera
mim często pojawiała się na talizmanach i była przedmiotem spekulacji – symbolizowała Mahometa, a jej kształt kojarzono z ludzkimi ustami wychwalającymi Pana. Numerologicznie oznaczała ona także 40 zasłon oddzielających człowieka od Boga. W ugrupowaniu bektešiyya na literze
mim oparto specjalną modlitwę (tur.
mim duasi). Wiele uwagi poświęcano tajemniczym literom, które poprzedzają dwadzieścia dziewięć sur Koranu.
Na początku sur: 2, 3, 29, 30, 31, 32 stoją litery ’
alif –
lām –
mīm. Surę 36 poprzedzają
jā,
sīn, 42 –
hā,
mīm, 38 –
sād. Znaczenia tych liter nie wyjaśniono. Jedną z ciekawszych interpretacji znajdziemy w traktacie
Ghāyat al-Hakīm fi’l-sihr, znanym w Europie pod tytułem
Picatrix, którego autorstwo przypisuje się andaluzyjskiemu matematykowi al-Mağriṭīemu. 28 liter arabskiego alfabetu to pełny obraz człowieka.
14 tajemniczych liter pojawiających się na początku niektórych sur symbolizuje jego wymiar duchowy, pozostałych 14 tworzy jego część cielesną.
Ta'wiz - taweez - muska
amulet z fragmentem modlitwy, strzegący przed złym okiem Litery były naczyniem objawienia, wyrażały imiona i atrybuty Boga, jednocześnie jednak przesłaniały prawdziwą istotę każdej rzeczy. „Kiedy Bóg stworzył litery, ich tajemnicę zachował dla siebie, sekret powierzył jedynie Adamowi i nie wydał jej żadnemu z aniołów”. Spekulacje wokół liter są ulubionym tematem traktatów muzułmańskich mistyków. Litery układają się w słowa, te zaś są pojemnikiem (formą) dla rzeczy. Są w wiecznym ruchu i w trakcie nieustannej kreacji, tak jak w nieustannym ruchu jest stworzenie.
Według sufich całe stworzenie ukryte jest w słowach. Dla Ibn ‘Arabiego kosmos jest „Drzewem Bytu”, które wyrosło z nasienia zrodzonego ze słów Boga kun – „Niech będzie!”. W kosmologii arabskiego gnostyka Ahmada al-Ahsa’i (1753–1826) Wszechświat jest tekstem, który Duch Uniwersalny umieścił na liściu mirtu. Jego wąski, ostry koniec przyciągany jest przez świat subtelny, szerszy przez materię.
Spekulacje wokół alfabetu nabrały szczególnego znaczenia w ugrupowaniu ḥurufiyya (ar.
huruf – „litera”). Dla mistyków tego ugrupowania litery były najwspanialszą manifestacją Boga. Dlatego jego znaków w postaci liter szukali wszędzie, przede wszystkim jednak w ludzkiej twarzy, która była dla nich „cudownym manuskryptem”, odkrytą tajemnicą Boga. Twarz poddawano wnikliwej analizie. ’
Alif przypisywano Alemu i sytuowano pośrodku twarzy, litera
bā symbolizowała szyickich męczenników i znajdowała się po lewej stronie nosa. Brwi były basmalą, oczy literą
‘ayn, włosy
dāl lub
ğim.
Skomplikowane diagramy i systemy korespondencji były podstawą astrologii, różnych systemów dywinacyjnych, zabiegów magicznych, do których należało sporządzanie amuletów, talizmanów, wymawianie zaklęć, czynienie czarów i odprawianie egzorcyzmów. Zapotrzebowanie na tego typu usługi było ogromne. I to zarówno w krajach, w których islam jest religią dominującą, jak i w zamieszkanych przez duże społeczności muzułmańskie.
Różnice dotyczą jedynie rodzaju usług – w krajach arabskich przywiązuje się dużą wagę do sporządzania amuletów, w Indiach ogromną rolę odgrywa astrologia oparta na zodiaku lunarnym oraz odprawianie egzorcyzmów, w Azji Południowo-Wschodniej dużą wagę przywiązuje się do alternatywnego świata duchów. We wszystkich tych krajach uważano, ze usługi magiczne są konieczne, ponieważ od narodzin aż do śmierci człowiek narażony jest na działanie wrogich sił – szatana, demonów, dżinnów.
Zastępy zła tylko czekały na słabość człowieka – zwodziły, mamiły, niszczyły, psuły, przynosiły nieszczęście, choroby, niepowodzenie, nędzę. Należało więc temu zapobiec, miały temu służyć różnego rodzaju zabiegi magiczne. Niemal wszystkie ważne wydarzenia rodzinne – ślub, narodziny dziecka, budowa domu – wiązały się z koniecznością zatrudnienia eksperta biegłego w magii i astrologii.
Aby wybrać właściwe imię dla dziecka, indyjscy muzułmanie po szczegółowych konsultacjach co do godziny i dnia tygodnia otwierali Koran na dowolnej stronie. Pierwsza litera przypadkowo otwartej sury wskazywała na literę, od której powinno zaczynać się imię dziecka. Następnie wybierano imię zaczynające się od tej litery, ale takie, które zapowiadało pożądane cechy charakteru, na przykład jak – Asud – „Lew” (odwaga, przywództwo), Amğud – „Największy”. Równie popularny był sposób wiążący imię dziecka z nazwą planety, pod auspicjami której przyszło na świat. Jeśli na przykład urodziło się w niedzielę rano, między godziną szóstą a siódmą, to, posługując się odpowiednimi tablicami, można było ustalić, że był to czas Słońca (ar.
aš-šams). Dziecko otrzymywało więc imię zaczynające się od
šīn. Ponadto planeta, która panowała w godzinie urodzenia dziecka, była podpowiedzią co do jego predyspozycji psychicznych i fizycznych. Uważano na przykład, że osoba urodzona pod znakiem Wenus będzie lubiła muzykę i śpiew, wykazywała skłonności do romansów, słodyczy i, jak czytamy w Qanoon-e-islam, „nie wyjdzie z domu bez perfum...”.
Hirz - amulet w naszyjniku
zawiera cylindryczne etui na fragment Koranu Nieco prostsza metoda poszukiwania imienia dla nowo narodzonego dziecka polegała na wyborze spośród imion przypisanych do poszczególnych dni tygodnia. Poniedziałek należał do: Muhammada, Ahmada, Mahmuda, a dziewczynki mogły nosić imiona: Halima, Habiba, Zajnab, Chadidża. Na tym nie kończył się wpływ planet na życie dziecka. Astrologowie dokładnie badali jego horoskop; do dziś w Indiach nie zawiera się małżeństwa bez porady astrologa.
Niezwykle rozpowszechnione były różnego rodzaju amulety oraz wróżby i egzorcyzmy (
dawut). W obu przypadkach potrzebna była wiedza o symbolice liczb i liter, tzw.
elm-e abğad. Na przykład liczba 786 odpowiadała literom występującym w basmali (
b-ismi-llāh ir-Rahman ir-Raḥīm), od której zaczyna się każda sura Koranu (poza 9420).
Każda litera miała swoją wartość, przypisana była do odpowiedniego elementu, znaku zodiaku, planety i skorelowanego z planetą zapachu (tabela 6). Litery należące do elementu ognia miały właściwości leczące choroby zimna, podczas gdy te należące do elementu wody usuwały choroby gorąca.
Pomiędzy literami zachodziły pewne korespondencje. „Nie lubiły się” lub, wprost przeciwnie, „lubiły”, bo coś je łączyło, np. dwójka w przypadku litery
bā (2),
kaf (20),
rā (200). Procedura dywinacyjna zaczynała się od przeanalizowania wartości liczbowej inicjału imienia, przyporządkowania go do odpowiedniego elementu i planety. Interesującą kwestią był „zapach planety” (i związane z nią przyprawy i żywice). Z takiej podpowiedzi korzystano zarówno w życiu codziennym, jak i podczas uprawiania zabiegów magicznych. Pomieszczenie okadzano odpowiednim rodzajem pachnącego drzewa, kwiatu lub żywicy.
Tabela 6 stanowiła podstawę systemu dywinacji.
Tabela 6. Powiązanie liter z liczbami, elementami, planetami, roślinami i zapachem
Cztery elementy |
Wpływ planet |
Zapach |
woda |
powietrze |
ziemia |
ogień |
د |
ج |
ب |
آ |
Saturn |
nasiona kolendry, benzoes |
4 |
3 |
2 |
1 |
ب |
ز |
و |
ه |
Jowisz |
cukier, benzoes |
8 |
7 |
6 |
5 |
ل |
ك |
ى |
ط |
Mars |
benzoes, aloes |
30 |
20 |
10 |
9 |
ع |
س |
ى |
م |
Słońce |
benzoes, cynamon |
70 |
60 |
50 |
40 |
ر |
ق |
ص |
ف |
Wenus |
benzoes, biały sandałowiec |
200 |
100 |
90 |
80 |
خ |
ش |
ط |
ش |
Merkury |
benzoes, kampeszyn, czerwony sandałowiec |
600 |
500 |
400 |
300 |
غ |
ظ |
طض |
ذ |
Księżyc |
benzoes, kamfora |
1000 |
900 |
900 |
700 |
Na przykład sporządzenie przepowiedni co do pomyślności jakiegoś związku zaczynano od ustalenia inicjałów imienia obu osób. Jeśli np. mężczyzna o imieniu Ahmad miał nadzieję na związek z Rabią, to na podstawie powyższego diagramu łatwo można było ustalić, że:
Ahmad – litera
’alif należy do elementu ognia, podczas gdy „rā” Rabiji do elementu wody. Oczywiście woda i ogień są w ostrej opozycji. Sytuację poprawiały planety patronujące inicjałom ich imion – Saturn Ahmada i Wenus – Rabiji (w dywinacji indyjskiej połączenie Saturna i Wenus oznaczało związek pomyślny, bez wzlotów i upadków, stabilny, ale pozbawiony namiętności).
Wniosek był jeden – relacja Rabiji i Ahmada nie będzie należała do łatwych. Jeśli jednak Ahmad zakochał się w Rabiji i pragnął za wszelką cenę zwrócić na siebie jej uwagę i pozbyć się konkurentów, mógł się posłużyć specjalnie przygotowanym talizmanem. Sporządzenie takiego talizmanu nie było łatwe. Ekspert musiał zwrócić się do duchów i demonów i zmusić je do współpracy. Demona do uległości zmuszały specjalne kombinacje liczb i liter oraz specjalne zaklęcie powtarzane wielokrotnie w ciągu 40 dni (niekiedy trzeba było powtórzyć frazę 137 613 razy). Należało także wiedzieć, do jakiego demona lub dżinna trzeba się zwrócić. Często był nim tajemniczy Buduh. Samo słowo nie ma w języku arabskim żadnego znaczenia, w wierzeniach ludowych uległo personifikacji. Uważa się, że jest imieniem dżinna, który przybywa na wezwanie. Należy tylko wymienić jego imię lub jego liczbowy odpowiednik – 8642. Składało się z liter:
bā,
dāl,
wāw i
hā.
Buduh jest także interpretowany jako imię anioła korespondencji lub skrót Imion Boga:
b – Baki „Wieczny”,
dāl –
Da’im „Trwający”,
wāw –
Wadūd „Miłujący”,
hā –
Halim „Pełen Litości”.
Amulet z magicznym kwadratem Jeszcze bardziej skomplikowane były procedury związane z wypędzeniem lub zamknięciem demona. Na ziemi rysowano skomplikowane diagramy albo sporządzano specjalne lampy magiczne, które pokryte były odpowiednimi liczbami i imionami aniołów oraz demonów. U podstawy tego wszystkiego leżały jednak kwadraty magiczne, czasami bardzo rozbudowane, składające się z kilkudziesięciu pól. Kwadrat w islamie, podobnie zresztą jak w innych kulturach, uważany jest za symbol doskonałości. Ibn ‘Arabi powiedział, że to figura urzeczywistniająca doskonałość, połączenie i rozdzielenie Absolutu. Według tradycji muzułmańskiej serca ludzi mają kształt kwadratu, bo podlegają wpływom czterech sił – boskiej, anielskiej, szatańskiej i ludzkiej.
Dziś w krajach islamu amulety cieszą się nie mniejszą popularnością. Można je kupić na lokalnym targu, suku specjalizującym się w ziołach, w sklepiku obok sanktuarium. Chętnie używa się talizmanów w kształcie dłoni, obdarzonych szczególnym błogosławieństwem. W geście ochronnym muzułmanie wyciągają dłoń z rozcapierzonymi palcami i wypowiadają formułę:
„Pięć w twoje oczy”. Pięć palców oznacza pięć filarów islamu, pięciokrotną modlitwę dzienną. W dalszym ciągu stosuje się
ruqyę zawierającą formuły pochodzące z Koranu lub z sunny. Panuje opinia, że nie powinno się talizmanów zdobić niezrozumiałym pismem lub dziwnymi kształtami.
Najlepiej, by zarówno odprawiający
ruqyę, jak i ten, dla którego jest odprawiana, był muzułmaninem. Nie należy też spodziewać się natychmiastowej poprawy, na skutki jej działania trzeba cierpliwie czekać.
Podobny brak konsekwencji znajdziemy w stosunku do wróżbiarstwa i czarów (w Koranie i hadisach wyraźnie potępionych, uznanych za „dzieło szatana”).
O wy, którzy wierzycie!
Wino, majsir, bałwany i strzały wróżbiarskie
to obrzydliwość wynikająca z dzieła szatana –
Unikajcie więc tego! Być może, będziecie szczęśliwi!
Szatan chce tylko rzucić między was
nieprzyjaźń i zawiść
przez wino i majsir i odwrócić was
od wspominania Boga i od modlitwy.
Czyż wy nie zaprzestaniecie! (Koran 5:90–91).
Tradycja ludowa jest wyraźnie silniejsza od nakazów płynących z Koranu. Jednym z popularniejszych narzędzi wróżebnych (odziedziczonym z okresu
dżahilijji) były właśnie strzały. Nie posiadały ostrzy, miały jednakowy kształt, odpowiednią wielkość i grubość. Ibrāhīm ibn Ya’qūb, historyk i geograf arabski z IX w., pisze: „Arabowie wróżyli za pomocą strzał we wszystkich sprawach. Nie było podróży, postoju, małżeństwa, żadnej sytuacji, aby nie zwrócili się w tej sprawie do wyroczni”. Na strzałach wróżebnych pojawiały się krótkie napisy – „tak” czy „nie”. Należało formułować pytania tak, by można było odpowiedzieć zgodnie z wyrazami wypisanymi na strzale. Prawdopodobnie tych samych strzał Arabowie używali w grach hazardowych (
majsir), chociaż Koran mówi wyraźne „Nie wolno wam się dzielić, wróżąc za pomocą strzał”(Koran 5:3).
Dżinny
Wróżby,
majsir, oraz wszelkie praktyki magiczne wiązały się bezpośrednio z dżinnami i demonami. Zdaniem Zbindena w surach 34, 40; 72, 6; 6, 100; 37, 158 ujawniają się praktyki kultu dżinnów. Bałwochwalcy traktują je jako swoich orędowników u Boga. Dżinny, jako byty pośrednie między człowiekiem a Bogiem, wznosiły się do nieba i przysłuchiwały się słowom aniołów mówiących o przyszłych wydarzeniach. Następnie wracały do swoich
kahinów i przekazywały im zdobyte informacje. Demony jawią się tutaj jako złodzieje tajemnic Bożych. Koran jednak wyraźnie mówi: „Oni nie mogą przysłuchiwać się najwyższej radzie... chyba że któryś z nich uchwyci jakiś fragment” (Koran 37:6–8). Są jednak „odpędzani i dla nich będzie kara nieustanna”. Aby uniemożliwić podsłuchiwanie, rzucano w demony gwiazdami.
„My ozdobiliśmy niebo najbliższe lampami, uczyniliśmy je pociskami do rażenia szatanów; i przygotowaliśmy dla nich cierpienie płomienia palącego” (Koran 67:5).
Negatywny aspekt demona ujawnia się w jego wrogości do Boga (wypowiadają „przeciwko Bogu obraźliwe kłamstwo” (Koran 72:4) oraz posłańców bożych: „każdemu prorokowi wyznaczyliśmy jakiegoś wroga – szatanów spośród ludzi i dżinnów” (Koran 6:112). Próbują zadusić Proroka (Koran 72:19). Nie przeszkadza to jednak ludziom korzystać z wiedzy im przypisanej – magii, wróżbiarstwa, nauki o talizmanach, amuletach.
W okresie
dżahilijji Arabowie, jak również ludność większości krajów, w których islam się później rozprzestrzenił, przywiązywali do wróżbiarstwa i zabiegów magicznych ogromną wagę. W przedmuzułmańskiej Arabii wróżbiarstwem zajmowali się
kahinowie. Każdy posiadał swojego demona lub dżinna, z którym kontaktował się bezpośrednio.
Dżinny, dziedzictwo
dżahilijji, nie wśliznęły się do islamu po cichu, lecz weszły oficjalnie z dumnie podniesioną głową. Często wymieniane są w Koranie, poświęcona jest im cała sura 72, pojawiają się w hadisach. Ernst Zbinden w ogóle uważa, że w surach: 34, 40; 72, 6; 6, 100 oraz 3, 158 ujawniają się praktyki ich kultu. Sukces dżinnów polega na tym, że w świadomości przeciętnego muzułmanina po prostu egzystują. Zaakceptowano je, wprawdzie jako byty złe lub przynajmniej podejrzane (niekiedy pomagają człowiekowi), ale należące, jak aniołowie i Iblis, do kanonu muzułmańskiej teologii. O ile jednak Iblis jest potępiony, stoi wyraźnie po stronie zła i nic, co pochodzi od niego, nie przyniesie człowiekowi pożytku, o tyle z dżinnami, mimo niemal jednoznacznej oceny, jaką wystawia im Koran, sprawa jest ambiwalentna. Nie chodzi nawet o to, że niektóre, dzięki Koranowi, nawróciły się na islam, lub że mogą człowiekowi pomagać. Wiara w nie rozrosła się, ugruntowała, zawładnęła wyobraźnią wiernych. Dżinny zasiedlają ciemne zaułki, opuszczone domy, puste plaże, czają się w studniach, w skałach i w drzewach. Dla wielu muzułmanów są równie realne jak otaczające ich materialne przedmioty.
Kuriozalna rozprawa odbyła się w saudyjskim sądzie w Medynie. Sędzia oskarżony o korupcję twierdził, że stało się to za sprawą wyjątkowo złośliwego dżinna (niemuzułmańskiego pochodzenia), który rzucił na niego urok. Powiedział śledczym, że inny oskarżony „przejął kontrolę nad jego myślami i sprawił, że prowadził sprawę nie będąc świadomym, że popełnia czyn nielegalny”. Obrońca oskarżonego zwrócił się do sądu o wezwanie dżina na świadka. Sąd poprosił Fayeza al-Kathamiego, teologa i cieszącego się dobrą opinią egzorcystę, aby pośredniczył w tej sprawie. Al-Kathami potwierdził, że może „przepytać” dżinna i przedstawić relację z ich rozmowy na piśmie.
Dżinn powiedział mi wszystko, co chciałem wiedzieć w sprawie oskarżonego. (...) Spisałem zeznanie dżinna na temat życia sędziego, a także innych oskarżonych zamieszanych w sprawę. (...) Napiszę pełną relację i przedstawię ją Sądowi, udowodni ona, że sędzia działał pod wpływem czarów.
Nie wiem, czy sędziego uniewinniono, ale ze względu na szczególny, związany z prawem aspekt tej sprawy wyjątkowo dobrze ilustruje ona powszechność wiary dżinny. Gdybyśmy mieli rozstrzygnąć, czy stoją bardziej po stronie herezji, czy ortodoksji, w świetle przytoczonego przykładu musielibyśmy przypisać je ortodoksji. Ulubionym ich zajęciem jest porywanie ludzi, zwłaszcza dzieci. (Przekonałam się o tym w Malezji. Uwagę moją zwróciła szczególnie duża liczba artykułów zamieszczanych w malezyjskiej prasie na temat opętań, posesji, porwań dokonywanych przez duchy lub dżinny).
Warto zwrócić uwagę, że chociaż islam pojawił się na terenach Malajów w XIV w., to współistniał z miejscowym animizmem, buddyzmem i szczególną odmianą hinduizmu. Miał inny, zdecydowanie bardziej trangresywny charakter. Dopiero wpisanie islamu, jako religii oficjalnej (ale nie państwowej), do konstytucji i jej artykuł 153433 przyznający specjalne prawa Malajom (uznano ich za
bumiputra – „ludzi ziemi”) sprawiły, że Malezja stała się bardziej muzułmańska, a jej rodzima kultura nabrała nowych, bardziej muzułmańskich cech. Premier Mohammad Mahatir, który objął rządy w 1981 r., postanowił wzmocnić poczucie tożsamości Malajów i zmniejszyć wpływy Chińczyków, w rękach których znajdowało się 70 procent gospodarki kraju, praktycznie wszystkie najważniejsze jej resorty. Nie zależało mu jednak na tym, by Chińczycy wyemigrowali – dla gospodarki malajskiej byłoby to wyjątkowo niekorzystne.
Pomysł premiera polegał na zachęceniu ludności do zwiększenia przyrostu naturalnego. Malezja liczyła wówczas 20 milionów mieszkańców, Mahatir zakładał, że do 2020 r. liczba ta wzrośnie do 70 milionów. Ponieważ jednak przyrost naturalny wśród Malajów był (i jest) znacznie wyższy niż u Chińczyków, więc ci ostatni niejako „rozpłynęliby” się w malajskiej społeczności. Ta prosta strategia była właściwie odwrotnością czystek etnicznych.
Jeśli zaś chodzi o poczucie tożsamości, Mahatir postawił na religię, narzucając w kraju ortodoksję islamską, jaka nigdy przedtem nie była tu znana. Kobiety zamieniły jakby zawsze o numer za małe kebaye i sarongi na chusty i kolorowe (ale jednak) hedżaby. Nie jest to wprawdzie wymóg regulowany prawem, jak w Iranie i niektórych krajach arabskich, ale właśnie taki strój uznany jest za przyzwoity i takiego ubioru oczekuje się od malajskich kobiet. Od lat osiemdziesiątych XX w.
bomohowie coraz częściej zamiast starych mantr zaczęli recytować wersety z Koranu.
Wróćmy do dżinnów. Świat duchów zawsze był bliski malajskiej kulturze. W Malezji, podobnie jak w Indonezji, istniało bardzo mocne przeświadczenie o istnieniu alternatywnego, usytuowanego jakby paralelnie do naszego, świata duchów. Muzułmańskie dżinny doskonale wpisywały się w stare malajskie wierzenia.
Od pewnej kobiety po studiach uniwersyteckich usłyszałem – pisze Tiziano Terzani – że tutejsi mieszkańcy nie pozwalają dzieciom iść na plażę po zachodzie słońca, aby nie porwały ich gnomy.
– Gnomy? – Tak. Nikt ich nie widzi, ale wszyscy wiedzą, że są, gdyż pozostawiają po sobie charakterystyczny zapach.
Nie tak dawno temu
bomoh odnalazł zaginione dziecko w kokosowej palmie. Usta miało pełne kurzych odchodów, które dały mu gnomy, nie bardzo wiedzące, czym się odżywiają ludzkie dzieci. „Było o tym w gazetach” – zapewniła mnie informatorka.
Gazety rzeczywiście pełne są doniesień o dżinnach i duchach. Mazlana Hakima odszukałam dzięki artykułowi w malezyjskiej gazecie „New Straits Times”. Od 30 lat jest on znanym w całej Malezji
bomohem. Kiedy zapytałam mojego rozmówcę o dżinny, wyjaśnił: „są dwa rodzaje dżinów: muzułmańskie i niemuzułmańskie. Te pierwsze są bardziej niebezpieczne, bo uodporniły się na wersety z Koranu. Muszę użyć całej mojej telekinetycznej siły, aby je wypędzić z ciała człowieka. Te niemuzułmańskie wychodzą, kiedy tylko przeczytam im fragment Koranu”. A jak jego działalność ma się do oficjalnego stanowiska muzułmańskich teologów? Mój informator w swoich praktykach nie widzi niczego sprzecznego z religią, podkreślał, że jest muzułmaninem.
„To święty Koran, mój dar i umysł zapewniają mi powodzenie. W swojej karierze wyleczyłem prawie sto procent ludzi, którzy się do mnie zgłosili”. Na zakończenie rozmowy powiedział: „Dżiny istnieją, to pewne, czyhały na naszego Proroka, wymienione są w Koranie. Wystarczy rozejrzeć się wkoło, by zobaczyć, jak wielu ludzi narażonych jest na ich czary”.
Malajowie od dawna uprawiali czarną magię, była częścią ich kultury i stylu życia. Wywodzi się ona z dawnych praktyk animistycznych. Azizah Ariffin, w wywiadzie dla Agence France Presse, podkreśla, że
bomohowie wciąż praktykują dawne rytuały i dopiero od lat osiemdziesiątych XX w. zaczęli na większą skalę posługiwać się Koranem w celach magicznych.
Azizah mówi, że chociaż dziś palenie wonnych żywic, inkantacje, przyznawanie się do kontaktu z duchami oraz praktykowanie medycyny opartej na magii cieszy się mniejszą niż kiedyś popularnością, to przecież wciąż jest praktykowane.
Malezyjski teolog Mohammad Tamyes Abdul Wahid podkreśla, że choć czarna magia jest niezgodna z islamem, to wciąż w jego kraju jest szeroko praktykowana, dodaje jednak: „Musimy odróżniać
bomohów, którzy posługują się wersetami Koranu i w ten sposób leczą ludzi, od tych, którzy uciekają się do pomocy dżinnów i duchów”. Tamyes domaga się, aby rząd zakazał stosowania magii w „złym celu”. „Islam jest przeciwko tym, którzy wykorzystują pomoc «takich istot», rzucają zaklęcia i atakują ludzi. Tego nie można tolerować. Potrzebne jest prawo, które powstrzyma praktykowanie czarnej magii, ale oczywiście nie jest to łatwe” – dodaje.
Lokalne gazety, a także poważne malezyjskie dzienniki pełne są zarówno anonsów o usługach
bomohów, jaki i sensacyjnych doniesień o działalności dżinnów, demonów i wszelkiego rodzaju hantu. „New Straits Times”, wydawany także w wersji angielskiej, donosi: „Dwóch malezyjskich
bomohów pojmało dziewięciu dżinów”.
W miejscowości Jerteh w prowincji Terennganu (Malezja) zaniepokojeni nagłym znikaniem córki rodzice zwrócili się o pomoc do lokalnych „specjalistów”. Dziewczyna znikała o niezwykłych porach, po czym odnajdowano ją w dziwnych miejscach, takich jak mieszarka do cementu czy cmentarz. „Na opłacenie usług około stu
bomohów rodzina wydała tysiące ringitów”.
Kiedy historia dwudziestodwuletniej Siti Bilqis została nagłośniona przez lokalne media, dwóch
bomohów (nie chcieli podać nazwiska) nieodpłatnie zaproponowało swoje usługi. Zjawili się w jej rodzinnym domu około 7.30 popołudniu i rozpoczęli modlitwę, jeden wypowiadał wersety Koranu w środku, drugi na zewnątrz. Piętnaście minut później znajdujący się na zewnątrz domu
bomoh zobaczył oddalającą się szybko postać, która próbowała uciec. Dogonił ją i pojmał. Kolejno, jeden po drugim, zostało w ten sposób uwięzionych ośmiu pozostałych dżinnów. Setki mieszkańców pospieszyło do domu rodziców Siti Balqis Mohd Nor, gdy usłyszało, że „winowajcy” zostali pojmani i uwięzieni w specjalnym pojemniku. Ciekawscy widzowie rozpychali się, robili zdjęcia i filmowali pojemnik, w którym znajdowały się dżinny.
Bomohowie uznali, że aby dżinny nie niepokoiły już nikogo, najbezpieczniej będzie wrzucić pojemnik do morza. Siti Biqis powiedziała: „cieszę się, teraz już mogę żyć bez strachu, że nagle znajdę się sama w dziwnym miejscu”.
Można jednak odnieść wrażenie, że władze religijne Malezji, tak czujne na przykład w sprawdzaniu poprawności moralnej i religijnej książek, w działalność
bomohów właściwie nie ingerują. Przykładem może być Haron Din, przedstawiciel konserwatywnej islamskiej partii Malezji – PAS. Należy on do religijnego establiszmentu, a jednocześnie jest jednym z bardziej znanych
bomahów w kraju. Trzydzieści lat temu otworzył w pobliżu Kuala Lumpur klinikę, gdzie wraz z grupą uzdrowicieli egzorcyzmuje za pomocą Koranu duchy i demony. Klinika działa do dziś i nie brakuje jej klientów.
*