Staropolskie - BOŻE NARODZENIE - zwyczaje i obrzędy w Polsce
Był piękny, mroźny poranek, a pod sklepem we wsi Zawadka, w Beskidzie Makowskim, grzmiała kłótnia. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że bohaterami owej scenki byli dwaj kilkuletni chłopcy, kłócący się zażarcie o to, kto przynosi prezenty: Aniołek, czy Mikołaj. Młodszy z chłopców, trzymający się wersji Aniołka, był od lat moim sąsiadem i od urodzenia mieszkał w Zawadce Starszy zaś był wychowany w Warszawie i jedynie na święta Bożego Narodzenia przyjeżdżał do dziadków. Świadkiem tej sceny byłam kilka lat temu, kiedy nie śniło mi się nawet, że będę studiować etnologię, ale już wtedy chciałam poznać, że tak się wyrażę, "zasięg terytorialny" Mikołaja i Aniołka, oraz innych postaci ruszający w świat w dniu 24 grudnia. Kiedy pojawiła się przede mną możliwość przeprowadzenia w miarę możliwości profesjonalnych badań terenowych, jasnym było, że tematyka mojej pracy obejmie zwyczaje Świąt Bożego Narodzenia.
Panujący trend w etnologii, kładący główny nacisk na tematy ogólne i zahaczające już o sferę badań socjologii czy psychologii, spowodował odejście od klasycznej etnografii. Szczególnie "po macoszemu" potraktowany został okres po II Wojnie Światowej, a przecież, pomijając już nawet przemieszczenia etniczne (repatriacje, wysiedlenia), powszechna dostępność środków lokomocji, studia poza miejscem zamieszkania (coraz więcej młodzieży wiejskiej studiuje nieraz w odległych miastach), emigracje za chlebem, spowodowały powstanie rodzin mieszanych, kultywujących nieraz skrajnie różne tradycje. Powstaje pytanie, jak bardzo mogą wymieszać się tradycje? Które odegrają rolę w nowopowstałej rodzinie, czy te pochodzące od strony ojca czy te pochodzące od rodziny matki? Które zostaną zapomniane i dlaczego? Czy powszechny dostęp do środków masowego przekazu nie spowoduje zatarcia tradycji i w jakim stopniu?
Niestety, choć jako przyszły etnolog, bardzo cierpię z tego powodu, nie mogę nie zauważyć faktu, że w miarę ekspansji "kultury miasta", wzrostu dostępności środków masowego przekazu, Internetu, dostępu do wiedzy, tradycja traci na znaczeniu, jeżeli nie upada. Dla etnologa marną pociechą jest fakt "edukacji społecznej", "uświadamiania wsi" czy ?rozprzestrzeniania cywilizacji". Jednakże przy wnikliwych obserwacjach można zauważyć pewne ślady dawnych obrzędów, zwyczajów w codziennym życiu, choć nie mają już takiego znaczenia jak kiedyś. Uzasadnienia dla takiego lub innego postępowania są dwa:, "bo zawsze się tak robiło, robi i robić będzie?" lub "na wszelki wypadek", czasem nawet nie zauważamy, że kultywujemy pewne obrzędy w naszym cywilizowanym i wyzutym z "zabobonów" świecie. Na temat pozostałości obrzędów przejścia, zwyczajów i obyczajów związanych ze Sferą Sacrum i Profanum oraz z inicjacją, związaną z przyjęciem nowego członka do społeczeństwa, już pisałam , tym razem pragnęłabym się skupić na zwyczajach zachowanych w pełni, obrzędach, które, choć może odarte ze swego pierwotnego znaczenia, nic nie straciły ze swej tajemniczości i sile i wciąż, choć korzeniami tkwią w pełnej "zabobonów" przeszłości, nadają kształt naszemu życiu, więcej nadają mu pewnego rodzaju sens. Szczególnie spektakularny pod tym względem jest okres Świąt Bożego Narodzenia...
Chociaż niektórzy badacze zwracają uwagę na fakt, że Święta Bożego Narodzenia nie są najważniejszymi i plasują się, w liturgii katolickiej dopiero na trzecim miejscu, zaraz po Wielkiej Nocy i Zielonych Świątkach, a niektóre grupy heterodoksyjne nie obchodzą tych Świąt w ogóle, podobnie jak chrześcijanie pierwszych wieków , jednakże wiadomo każdemu etnologowi, że tradycja nie zwraca zbytniej uwagi na fakty i rządzi się swoimi prawami, tak też jest i w tym przypadku: Boże Narodzenie w świadomości ludowej zajmuje bezsprzecznie czołowe miejsce. Ranga Świąt jak i obfitość obrzędów tłumaczy tak wielkie zainteresowanie nimi.
Materiały odnoszące się do okresu XV-XVII w opierają się głównie na przypadkowych obserwacjach, często mylnych, oraz na literaturze, która niestety, biorąc pod uwagę piśmiennictwo tamtego okresu i skłonność kronikarzy do puszczania wodzy fantazji i przytaczania niesprawdzonych informacji, stąd nie mogą być uznane za niepodważalne źródło. Wiek XIX to początek zainteresowania "ludem" i "ludowością". Badacze, prawie szturmem, ruszyli na podbój etnograficzny wiosek i wioseczek, dzięki czemu swoje prace opierali głównie na badaniach empirycznych . Obfitość badań XIX-wiecznych i bogactwo literatury na ten temat spowodowało porzucenie tematu przez badaczy XX-wiecznych. O ile jeszcze przed II Wojną Światową można było zauważyć nikłe zainteresowanie, po 1945 roku najprawdopodobniej uznano, że temat został o ile nie wyczerpany, to przynajmniej "wyeksploatowany".
Prof. Aleksander Naumov z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie tłumaczy , że początkowo dzień Bożego Narodzenia czczony był dnia 6.Stycznia, chociaż ojcowie Kościoła starożytnego nie uznawali Bożego Narodzenia, jako że Ewangelie nic na ten temat nie wspominają. Z czasem jednak zwyczaj obchodzenia Bożego Narodzenia rozpowszechnił się tak dalece, że w IV w świętowano już na całym Wschodzie. Kościół w końcu uległ, ale, jako że nigdy nie uznawał daty 6.Stycznia, przesunął Święto na dzień 25.Grudnia. Decyzja o przyjęciu takiej a nie innej daty podjęta została z powodów prozaicznych: w starożytnym Rzymie właśnie w tym dniu przypadało Święto Mitry (Niezwyciężonego Słońca) , ponieważ to właśnie w ten dzień, wg kalendarza juliańskiego, przypadało przesilenie zimowe. Frazer przytacza tłumaczenie pewnego syryjskiego chrześcijanina, które wydaje się być nad wyraz prawdopodobne:
"Istniał wśród pogan zwyczaj święcenia tegoż samego dwudziestego piątego grudnia, jako dnia narodzin słońca, kiedy to na znak święta palono światła. W tych uroczystościach i obrządkach brali również udział chrześcijanie. Gdy więc Doktorzy Kościoła stwierdzili, że chrześcijan pociąga ta uroczystość, naradzili się i postanowili, by tego dnia obchodzone było prawdziwe Boże Narodzenie, a szóstego stycznia święto Trzech Króli. W związku z tym zachował się zwyczaj palenia świateł aż do szóstego."
Chrześcijaństwo zachodnie zanotowało obchodzenie Świąt Bożego Narodzenia dopiero w 336 roku . Tradycje bożonarodzeniowe wywodzą się ze zwyczajów pogańskich, których głównym celem było podporządkowanie człowiekowi sił przyrody. Pozwolę sobie jeszcze raz zacytować "Złotą gałąź": "Zbieżności świat chrześcijańskich z pogańskimi są zbyt liczne i bliskie, by mogły być czystym przypadkiem. Świadczą one o kompromisie, na który Kościół musiał pójść w godzinie swego zwycięstwa wobec pokonanych, ale wciąż jeszcze niebezpiecznych rywali".
Chociaż Kościół wciąż trwa niezmiennie na stanowisku, że chrześcijańskie święta nie mają nic wspólnego z pogańskimi poprzednikami, jednak pewne fakty mówią same za siebie. Zwyczaj podkładania sianka pod obrus wigilijny ma związek z pogańskim zwyczajem agrarnym, mającym zapewnić urodzaj w roku następnym, choinka miała symbolizować odradzającą się siłę słońca i miała zapewnić szczęście i pomyślność dla domu i domowników, w święto Trzech Króli zaś rozpalano ognie, co miało niewątpliwie powiązanie z kultem ognia (czyżby znów pojawił się kult Mitry- niezwyciężonego Słońca?). Kościół, wykorzystując zmiany ekonomiczne i społeczne w Europie wprowadzał własne obrzędy i ceremonie, aby zlikwidować resztki pogaństwa. Jednak masy chłopskie były (i są nadal) odporne na wszelkie zmiany, stąd likwidacja przebiegała bardzo opornie. Kościół walczył, walczy i najprawdopodobniej wciąż będzie walczyć, choć z biegiem wieków, tradycje na dobre zakorzeniły się w naszej kulturze i nikt już nie pamięta, o pogańskiej przeszłości chrześcijańskich zwyczajów. Barwne korowody przebierańców zostały zakazane bullą papieską w XIII wieku i ustawami synodalnymi z wieków późniejszych, czy jednak nie przejawiają się one w "chodzeniu po kolędzie" z diabłem i turoniem, czy w zabawach karnawałowych? Chłopskiemu uporowi, "bo przecież tak było ?z dziada- pradziada?? zawdzięczamy bogactwo zwyczajów, choć ich pierwotnego znaczenia nierzadko nie można już odcyfrować.
Wspomniane obrzędy i ceremonie wprowadzone przez Kościół, wzbogacono o dodatkowe legendy, wierzenia, zabobony, aby stały się bardziej przyswajalne dla mas. Nie tylko wiara w narodziny Chrystusa pomogła Kościołowi. Pomocna okazała się ludowa wiara, że w ten dzień czas i przyroda powracają do okresu, kiedy istniał raj , przy czym warto wspomnieć, że Boże Narodzenie nie było otwarciem nowego roku obrzędowego. Było otwarciem okresu oczekiwania na Wielkanoc- prawdziwy początek roku obrzędowego- było jakby jej zwiastunem. Okres zimy jest okresem zaprzestania prac polowych, czas oczekiwania na nowy okres wegetacji i rozpoczęcie prac polowych, jest okresem pewnego rodzaju marazmu, okresem wykorzystywanym na "zaczarowanie" przyrody w celu uzyskania jak najlepszych zbiorów-, dlatego właśnie to okres Świąt Bożego Narodzenia jest tak bogaty w zwyczaje, obrzędy i przesądy- takie, jak: kto rano wstanie w Wigilię będzie cały rok rześki; wigilijna awantura wróży niespokojny rok; nastrój wigilijny będzie nam towarzyszyć przez cały rok, toteż trzeba bardzo uważać, aby się nie złościć i nie denerwować; wizyta mężczyzny wróży szczęście, kobiety-pecha, itd ....
Cykl bożonarodzeniowo-noworoczny rozpoczyna się wraz z pierwszą niedzielą adwentu. Ale myliłby się ten, kto stwierdziłby, że przynajmniej tutaj z ustaleniem daty nie było problemów. Początkowo adwent zaczynał się nieco wcześniej: na Zachodzie zaraz po św. Marcinie , na Wschodzie zaś 14.listopada . Początek adwentu był tak bardzo ruchomy, że ustalono w końcu datę graniczną- było nią święto Podwyższenia Krzyża Pańskiego (14.września) . Polska tradycja w niektórych regionach kraju, ustaliła datę początku adwentu na dzień św. Marcina (stąd adwent zwano również "czterdziestnicą") , nie przejmując się ustawą z synodu w Orleanie (999 r.), który ustanowił adwent na cztery niedziele przed Świętami bożego Narodzenia . Już od pierwszego dnia adwentu zakazane było urządzanie wesel i "hucznych zabaw", gwarne życie wyciszyło się nieco, wprowadzono posty (ograniczenie tłuszczów, nie najadano się do syta), kobietom zakazano przędzenia, szycia i tkania z obawy o przerwanie nici- co, oczywiście, miało symbolicznie odnosić się do przerwania życia. W czas adwentu wzrastała pomoc sąsiedzka: gospodarze bili razem świnie, dziewczęta wspólnie darły pierze. Wzrastała też pobożność, chodzono codziennie na roraty- znaną w Polsce od wieku XIII Mszę św. ku czci Matki Bożej. Podczas Mszy pali się dodatkową, niegdyś siódmą, świecę symbolizującą Matkę Bożą- w kościołach widoczne są siedmioramienne, specjalne świeczniki .
Adwent obfituje w różnego rodzaju święta, mniej lub bardziej pamiętane, czy kultywowane. Do najbardziej znanych, z wiadomych względów, należy 6.grudnia, czyli dzień św. Mikołaja. Niewielu wie, że we wschodniej i południowej Polsce św. Mikołaj jest opiekunem pasterzy i chroni od wilków. Niewielu w dzisiejszych czasach pamięta o św. Łucji, a przecież święta to wyjątkowa. Mówi się przecież, że: "Święta Łucja dnia przyrzuca", "Od Łucyi dni dwanaście policz sobie do wilii, patrz na słonko i na gwiazdy, a przepowiesz miesiąc każdy" . Dzień św. Łucji jest wciąż wyjątkowo pamiętany i obchodzony na Słowacji, najczęściej obejmuje wróżby z soli, łupin cebuli i in. Przepowiada się również pogodę, szczęście, śmierć, zamążpójście i inne. W południowej Polsce uważano niegdyś, że dzień św. Łucji i jego wigilia są wzmożonym okresem działalności czarownic.
Koniec adwentu i początek Świąt wyznaczała wigilia, zwana w niektórych rejonach wilią (łac. Vigilia ?czuwanie). Przed reformą kalendarza wigilia była traktowana jako szczególne przygotowanie do świąt, po reformie- już jako święto. Jednak reforma kalendarza nie zmieniła zwyczajów: wciąż obowiązuje szczególny post, aczkolwiek wieczerza jest wielce wykwintna. Należy przypomnieć, iż trzeba spróbować wszystkich potraw, aby zapewnić, że żadnej nie zabraknie w nadchodzącym roku . Dawniej nie używano w czasie wieczerzy sztućców, gdyż ich użycie mogło sprowadzić trudne do przewidzenia nieszczęście.
Zaklęcia wigilijne można podzielić na wegetatywne -mające zwiększać przyszły urodzaj i ogólna pomyślność całego gospodarstwa: (Po wieczerzy obwiązywano drzewa owocowe w sadzie słoma, co miało im zapewnić obfite owocowanie), oraz apotropeiczne -zapobiegające przyszłym nieszczęściom ("zapraszanie" wilka i kładzenie pod stołem pługa przeciw kretom) . Obrzędów o ewidentnie magicznym charakterze było dużo więcej: rzucanie zbożowych ziaren podczas wigilii, czy w drugi dzień świąt, budzenie drzew, wieczerza dawana zwierzętom, pieczenie ciast obrzędowych . Po dziś dzień przestrzegane kładzenie sianka pod obrusem, niekiedy snopy siana w kacie izby, przystrajanie izby stroikami i kłosami zboża miały zapewnić urodzaj w następnym roku w tradycji kościelnej tłumaczone jest jako symbol ubóstwa Świętej Rodziny, zaś pozostawienie wolnego miejsca przy stole jest otwartym zaproszeniem dla nie posiadających domu ani rodziny. Wg wierzeń pogańskich chodziło o zaproszenie dusz zmarłych i przez wiele wieków każdy dmuchał na ławę, aby nie zgnieść duszy, zostawiano resztki jedzenia na stole lub oknie, a gospodarz otwierał drzwi tuż przed wieczerzą, zapraszając wszystkie zmarłe dusze na świąteczną kolację . Dusze jako przynależne do tamtego świata miały szczególne znaczenie dla domowników- znały przyszłość, a więc mogły poinformować domowników, za pomocą wróżb, o sposobie działania, aby zapobiec nieszczęściu.
Z pojawieniem się pierwszej gwiazdki nastawał nowy czas. Domownicy musieli rozpocząć "zabiegi początkujące", a zakończyć wszelkie "zabiegi zakańczające" czyli zakazy obowiązujące z nadejściem zmierzchu. Osobiście spotkałam się, już w XXI wieku i to w środowisku miejskim, czyli "wyzutym z zabobonów" z dwoma rodzajami działania: kiedy zabłyśnie pierwsza gwiazda zasiada się do kolacji wigilijnej, lub wtedy właśnie przynoszone są prezenty. Nowy czas święcono śpiewami: większość kolęd bożonarodzeniowych ułożył prosty lud, stąd są nieskomplikowane i naiwne, ale bardzo szczere. Zależnie od regionu dzieci, a nieraz i młodzież, a nawet dorośli, chodzili "po kolędzie", czasem z turoniem, diabłem, aniołkiem- jak bardzo przypomina to kolorowe korowody ku czci pogańskich bogów. Chodzono również tzw. "po szczodrakach" ? gospodynie piekły małe chlebki i dawały je młodym chłopcom, którzy wypieki roznosili po domach .
Od pasterki, czyli mszy o północy w nocy z wigilii na dzień 25.grudnia, rozpoczynał się okres dwunastnicy (inaczej zwanej Godami), czyli od wigilii do Nowego Roku. Podobnie jak okres od św. Łucji do Wigilii wróżył dobrobyt i urodzaj w nadchodzącym roku. Ponawiano tu wróżby czynione na świętą Łucję- tylko, że tym razem wróżono szczegółowo: każdy dzień odpowiadał miesiącowi.
Szczególnym dniem był drugi dzień świąt ? dzień św. Szczepana. Męczennika za wiarę, patrona kamieniarzy, a w państwie Karolingów i innych krajach zachodnich patrona koni. Obsypywanie się owsem w dniu św. Szczepana uważano za wróżbę urodzaju, choć Kościół zazwyczaj interpretował ten zwyczaj jako pamiątkę jego męczeństwa. Czy obrzucanie się owsem jest jeszcze gdzieś kultywowane, nie wiem, ale myślę, że niestety nie, podobnie jak zwyczaj powróseł ze słomy. Obwiązywano nimi drzewa i śpiewano "dam ci złoty pas, daj mi jabłek raz". Zwyczaj ten miał też wyraz praktyczny: mianowicie szkodliwe gąsienice dochodziły tylko do powróseł, które a wiosnę sciągano i palono wraz z gąsienicami.
Ósmym dniem Godów był Nowy Rok- dlatego też wyznaczał pogodę w sierpniu (wtedy przecież kiedy przypadają żniwa). Do XV wieku wiązano ten dzień z imieniem Jezus i z chrztem, od synodu zaś w 1630r. uznaje się ten dzień jako Dzień Obrzezania Pańskiego, w celu ukazania, że Jezus przyjął prawdziwie ludzkie ciało. Zwyczaj obchodzenia wigilii Nowego Roku, czyli Sylwestra przywędrował do Polski z Włoch dopiero w XIX w. Do tego momentu to Nowy Rok był właściwym świętem- wrózono, obsypywano się owsem na szczęście i urodzaj. Pieczono również specjalne pieczywo- W Chorwacji do dzis zachował się zwyczaj wyrabiania chleba przez siedem kobiet- żon braci, bądź sióstr. Zwyczaj ten, pochodzący jeszcze z czasów tzw. zadrugi zachował się w tylko w środowiskach wiejskich, gdzie liczebność rodziny zezwala na zachowanie tak skomplikowanej tradycji .Z nowym rokiem związane są głównie wróżby dotyczące zmiany stanu, takie jak sprawdzanie, która z panien wyjdzie w tym roku za mąż. Nasłuchiwano, z której strony pies zaszczeka, sprawdzano polana z drewutni- jeżeli było z sękiem wróżyło to wesele, jeżeli gładkie dziewczynę czekał jeszcze rok panieństwa . Nie znaczy to że nie wróżono również na szczeście lub na dobrobyt. Na Słowacji do dziś przestrzega się, aby całe mięso z domu ?posiadające skrzydła" (kury, kaczki, indyki) zjedzono do Nowego Roku inaczej mogło się zdarzyć tak, ze pieniądze "wyfruną z domu".
Dniem kończącym okres Bożonarodzeniowo- noworoczny jest Święto Trzech Króli. Tego dnia stosowano wszelkie możliwe zabiegi chroniące dom i domowników przed złem. Na pamiątkę darów trzech mędrców święcono przed kościołem złote pierścionki, łańcuszki, mirrę i kadzidło. Oprócz tego święcono także kredę, którą po przyjściu do domu pisano nad drzwiami K+M+B co w dzisiejszych czasach jest coraz częściej tłumaczone jako Kacper, Melchior i Baltazar, jednak prawidłowa interpretacja dotyczy Chrystusa, ponieważ dopiero w XIX w nadano mędrcom imiona. Interpretacje dotyczące napisu nad drzwiami są co najmniej trzy: Christus Mansioni Benedict- niech Chrystus pobłogosławi temu domowi; Christus multorum Benefector- Chrystus dobroczyńcą wielu trzecia: cogito matrimonum baptismus, co tłumaczono przez 1) poznanie Zbawiciela i oddanie mu hołdu przez trzech króli, 2) małżeństwo, czyli pierwszy cud Chrystusa na weselu w Kanie Galilejskiej 3)chrzest Chrystusa w Jordanie. Jakakolwiek by jednak interpretacja nie była, napis miał służyć powstrzymaniem siły zła za progiem, aby nie miała dostępu do domowników.
Przepięknym zwyczajem praktykowanym w Chorwacji jest podtrzymywanie ognia od wigilii do Trzech Króli. W przeddzień Wigilii gospodarz przynosi z lasu odpowiedni pień, tzw. badnjak, ustraja go, oblewa miodem i innymi smakołykami, po czym podpala. Ogień płonie od Wigilii (czymże jest ten zwyczaj, jeżeli nie podtrzymaniem kultu ognia z rzymskiego święta Mitry?) do Święta Trzech Króli, kiedy jest gaszony przy udziale całej rodziny .
Jak można zauważyć po tym z konieczności krótkim zarysie obrzędowości bożonarodzeniowo-noworocznej, że pod względem obfitości zwyczajów i spektakularności Boże Narodzenie cieszy się szczególnym miejscem w kulturze ludowej. Lud przygotowuje się do Świąt już od jesieni, kiedy ustają prace rolne i trwa w specjalnym czasie Sacrum, albo do Święta Trzech Króli, albo do wiosny. Niestety rzeczywistość nas przytłacza i ukazuje jak w obliczu kultury medialnej, nieustającej pracy nikną wartości ludowe. Zadaniem etnografa jest zatrzymać czas. W moich badaniach nie mam zamiaru powielać badań już raz wykonanych, nie chcę też bazować na kilku, czy kilkunastu wywiadach, najlepiej wzorem Malinowskiego spędzać czas tylko i wyłącznie ze społecznością badaną . Chciałabym bowiem nie tylko odnotować zwyczaje i obrzędy, ale również zrozumieć dlaczego jedne zostały w tradycji inne wyginęły, jak również odpowiedzieć na pytanie jakie i kiedy? Interesuje mnie niezmiernie stosunek do zwyczajów bożonarodzeniowych młodzieży oraz młodych ludzi, którzy nawet z opowieści babci nie słyszeli, że dzieląc się z rodzicami opłatkiem kultywuje się dawne pogańskie tradycje...
Katarzyna Kolaszko
http://www.beskidmakowski.pl/