Bogatą historię ziem Polski poznajemy nie tylko dzięki przekazom kronikarskim i dokumentom, ale również dzięki odkryciom archeologicznym, które wykazując odwieczną i rdzenną przeszłość słowiańską naszego kraju wychodziły nieraz poza granice nauki stając się zjawiskami o charakterze społecznym.
Takim niewątpliwym odkryciem, które osiągnęło rangę prasłowiańskiego symbolu, stał się Biskupin szeroko znany w kraju i za granicą z wykopalisk zapoczątkowanych w 1934 roku. Współcześnie zrekonstruowana prasłowiańska osada sprzed 2500 lat, na dwuhektarowej wyspie (obecnie półwysep) Jeziora Biskupińskiego, jest trwałym pomnikiem naszej kultury i zamierzchłej przeszłości.
Światowit ze Zbrucz Prawdziwą sensacją było wydobycie w 1848 roku z zamulonego dna rzeki Zbrucza, w miejscowości Kociubińczyki koło Husiatynia (USRR) olbrzymiego posągu kamiennego o czterech twarzach zwróconych w cztery strony świata. Przypadkowe znalezisko w Zbruczu szybko nabrało rozgłosu w społeczeństwie we wszystkich trzech zaborach, wzbudzając uczucia patriotyczne w tym trudnym okresie naszej historii.
Kamienny słup czterotwarzowy ze Zbrucza, przypominający swym wyglądem opisany przez kronikarzy XI—XII-wiecznych posąg Świętowita, bóstwa Słowian Połabskich na Arkonie, nazwany został symbolicznie jego imieniem. Świętowit to imię czysto słowiańskie. Pierwszy jego człon stanowi przymiotnik „święty”, w pierwotnym znaczeniu — silny. Druga część imienia „wił” oznaczała przypuszczalnie pana lub władcę. Swiętowit był więc symbolem silnego władcy. Od niego pochodzi wiele imion rdzennie słowiańskich: Siemowit, Jarowit, Uniewit mających końcówkę „wit”. Z czasem przyjęła się popularna nazwa Światowit lub Światowid.
Posąg zbruczański od przeszło 125 lat wystawiony w Krakowie w Muzeum Archeologicznym, do którego przybył po pięciotygodniowej podróży na wozach konnych, pobudza do refleksji i zadumy. Stał się on symbolem dawnej Słowiańszczyzny. Jednym z tych nielicznych i anonimowych bóstw pogańskich, które do dzisiaj szczęśliwym zbiegiem okoliczności przetrwały w tak znakomitym stanie. W IX—X wieku czciły go plemiona wschodniosłowiańskie.
Tadeusz Reyman, zasłużony badacz posągu, pisał: „Odkrycie Światowita przypada w okresie największej germanizacji Słowiańszczyzny, szczególnie na ziemiach polskich, w okresie reakcji po zgnieceniu Wiosny Ludów (...) Jak piękna baśń układają się jego dalsze dzieje. Odrodzone bóstwo wyłania się z fal kresowej rzeki (...) dąży do starego królewskiego grodu, by znaleźć opiekę w świątyni polskiej nauki i przypomnieć wielkość i sławę Słowian północnego zachodu, jakby na znak, że wybrał ten lud, który jest spadkobiercą szczepów, na których ostatecznie przed tysiącem lat załamała się fala wojującego germanizmu. Symbol ten kieruje nasz wzrok na Zachód i napawa otuchą na przyszłość”.
Wrażenie odkrycia posągu w Zbruczu było przeogromne. Nie tylko kręgi naukowe, ale i całe społeczeństwo okazywało duże zainteresowanie. Posąg zbruczański wzbudzał powszechny zachwyt. Nie brakło jednak i wypowiedzi kwestionujących prawdziwość i starożytny wiek posągu. Liczne rzesze uczonych zabierały głos w tej sprawie, ale nie zawsze z umiarem i rzeczowo. W zwalczaniu słowiańskości posągu zbruczańskiego celowała nauka niemiecka, chociaż i wśród uczonych innych narodowości nie było w tej kwestii jednomyślnego zdania. Dyskusja na temat autentyczności posągu ze Zbrucza trwała niemal do czasów współczesnych. Dowodzi to ważności cennego reliktu dawnej Słowiańszczyzny.
Archeolog krakowski, Gabriel Leńczyk, poświęcił temu zagadnieniu wszechstronne studia, opublikował w 1964 roku rozprawę naukową i artykuł „A jednak autentyczny i słowiański” z okazji polskiego "Millenium”. Wojciech Szymański w książce „Słowiańszczyzna Wschodnia” (1973) uważa, że „datowanie Światowita, w granicach IX—X wieku, nadal uznać trzeba za niepodważalne”.
Posąg ze Zbrucza wykonany z rafowego kamienia mioceńskiego jest słupem czworościennym o niemal kwadratowym przekroju. Podstawa słupa wykazuje ślady odłupania. Wysokość jego wynosi blisko 2,60 m, szerokość ścian 29—32 cm, waga — ok. pół tony. Powierzchnia słupa zbruczańskiego pokryta jest bogatą płaskorzeźbą, wykonaną techniką przypominającą operowanie dłutem w drzewie.
Wyróżniają się trzy poziomy tej płaskorzeźby. Część szczytową (górną) posągu zajmują cztery postacie ludzkie o stosunkowo dużych głowach, nakrytych czapką ozdobioną obramowaniem futrzanym. Wszystkie te postacie ustawione są frontalnie, twarze ich bez zarostu mają surowy wyraz. Powłóczyste szaty, zwisające poniżej kolan, na wysokości bioder opięte są paskami. Ręce zgięte w łokciach, złożone na piersiach, lewe skierowane ku brzuchom. Dwie z czterech postaci wyobrażają kobiety, które można poznać po płasko-wypukłych półkulach piersi.
Jedna z tych postaci trzyma w ręku róg do picia, druga zaś naczynie. Jedna z postaci męskich przedstawiona jest bez nóg, ale za to z jednosieczną szablą w pochwie uwieszoną u pasa na rzemieniu. Wszystkie pary nóg mają stopy oparte na płaskich podstawach. Na uwagę zasługuje podobizna profilu konia w biegu, widoczna u spodu szaty jednej z postaci.
W partii środkowej posągu, tworzącej niższy poziom, widoczne są mniejsze postacie, dwie z nich w tym samym pionie, co poprzednio kobiece i męskie. Wszystkie one ubrane są w powłóczyste szaty, lecz bez pasa na biodrach, ich proporcje ciała nie są zachowane. Artysta rzeźbił je tak, jak pozwalała mu na to płaszczyzna. Te drobne postacie, rozmieszczone z czterech stron słupa, mają ręce rozchylone na boki i sprawiają wrażenie osób tańczących.
Najniższy poziom posągu zajmują z trzech stron przedstawione frontalnie wąsate postacie męskie, klęczące i wyciągające ręce do góry. Dwie z nich maja tylko tułów i po jednej nodze w pozycji klęczącej. Widoczne postacie męskie robią wrażenie, jakby dźwigały na wyciągniętych do góry rękach podstawę posągu, a może w ten sposób modliły się.
Płaskorzeźba zdobiąca słup ze Zbrucza wyobraża cztery różne bóstwa męskie i żeńskie w różnych sytuacjach. Nazwy tych bóstw są nieznane i dlatego trudno określić ich charakter. Można przypuszczać, że róg do picia i czarka w rękach kobiety są symbolami płodności i urodzaju. Szabla i koń zaś określają postać wojownika — boga wojny.
A jak wyglądał w oczach kronikarzy, głównie duńskich i niemieckich, Świętowit — naczelne bóstwo zachodniosłowiańskiego plemienia Ranów, czczone w owym czasie na Arkonie rugijskiej. Najbardziej szczegółowe relacje na ten temat przekazał proboszcz z Roskilde, zwany Sakso Gramatyk, zmarły w 1204 roku. Był on autorem dziejów Danii po roku 1185. W pracy swej wieje miejsca poświęcił Słowianom nadbałtyckim napadanym przez wojowniczych pobratymców.
"... Był to posąg ogromny — mówi kronikarz — wielkością przewyższający postać ciała ludzkiego, z czterema głowami i tyluż karkami, wzbudzający zdziwienie, dwie (z głów) w stronę piersi, a dwie w stronę pleców zdawały się patrzeć. Zresztą wzrok umieszczonych z przodu czy z tyłu (głów), w prawo, (lub) w lewo zdawał się zwracać. Brody były podgolone, włosy podstrzyżone tak, że widoczny był zamiar artysty, aby przedstawić sposób, w jaki Rugianie pielęgnowali swe głowy. W prawej trzymał róg z rozmaitego kruszcu, który kapłan, znający się na ofiarach, co rok napełniał miodem, aby z samego stanu napoju mógł wnioskować o obfitości roku przyszłego. Lewa ręka na boku wsparta tworzyła łuk. Szata dochodząca aż do goleni kończyła się w tym miejscu, w którym, dzięki zastosowaniu rozmaitości drzewa, były połączone z kolanami tak niewidocznie, że miejsca ich spojenia tylko przy bacznej uwadze można było dostrzec. Nogi dotykały gruntu a podstawy ukryte były w ziemi. Opodal widziało się uzdę i siodło bóstwa, i kilka innych oznak boskości. A podziw dla nich zwiększał się z uwagi na miecz znacznej wielkości, którego pochwa i rękojeść rzucały się w oczy zewnętrznym wyglądem i znakomitej ozdoby rzeźbiarskiej ”.
Porównanie obu posągów nie sprawia specjalnej trudności. Posąg ze Zbrucza przedstawia cztery postacie ludzkie: męskie i żeńskie, których głowy nakrywa wspólna futrzana czapa. Świętowit arkoński zaś jednopostaciowy był bogiem spełniającym wielorakie funkcje boskie. Był to posąg z drewna, z czterema głowami, wspartymi o oddzielne karki od strony frontalnej i tylnej. Głowy nie posiadały żadnego nakrycia.
Oba posągi czczone w zachodnich i wschodnich regionach Słowiańszczyzny miały do spełnienia niemal identyczną rolę — wyobrażanie wierzącym tajemniczego obrazu bóstwa. Wprawdzie występują zasadnicze różnice w przedstawionych postaciach, jednak podstawowe atrybuty bóstw, jak róg obfitości, czarka czy broń sieczna — szabla i miecz — w obu przypadkach zostały zachowane. Bóstwa te tworzyły w jakimś stopniu symboliczną, rozległą światowitową rodzinę.
Trudno powiedzieć, gdzie zamykał się krąg kultu Światowita, jacy niżsi rangą bogowie byli w kręgu jego oddziaływań w sensie terytorialnym, jak też chronologicznym. Niektóre zwyczaje i obrzędy światowitowego kultu znajdują swoje odbicie jeszcze dzisiaj. Wiara w bogów jest przecież cechą przyrodzoną ludzi od początków ich istnienia.
Meklemburgia-Pomorze Przednie z wyspą Rugią, Niemcy
Wielkie bóstwo na Arkonie, przodując w hierarchii bogów słowiańskich, było już wyrazem dojrzałej i ukierunkowanej religii, zorganizowanego stanu kapłańskiego oraz ugruntowanej pozycji w społeczeństwie. Światowit, bóg słońca, ognia, urodzaju, wszelkiego dobrobytu i postępu, brał udział we wszystkich sprawach życia duchowego, społecznego; gospodarczego, militarnego ówczesnego społeczeństwa. Zażegnywał klęski nieurodzaju, gwarantował zbawienie duszy i czyste życie pośmiertne, chronił przed wrogami, jednoczył zwaśnione nieraz plemiona słowiańskie.
Pozycja Arkony szczególnie wzrosła po roku 1068, kiedy to pod naporem plemion germańskich upadła Radogoszcz, wielki ośrodek kultowy i polityczny Wieletów, słowiańskich plemion połabskich. Od tego czasu datuje się Złoty wiek Arkony, ostatniej ostoi pogańskiej Słowiańszczyzny.
Skromne źródła pisane nie dają jednoznacznej oceny charakteru i lokalizacji sławnego słowiańskiego grodu w Radogoszczy (Redgoszczy). Informacja kronikarska biskupa merserburskiego, występującego pod nazwiskiem Thietmar (975—1018) podaje, że „jest w kraju Redarów (jedno z plemion słowiańskich nad dolną Łabą) pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Redogoszcz, który otacza zewnątrz wielka puszcza ręką tubylców nietknięta i jak świętość czczona. Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora. W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia, zbudowana misternie z drzewa i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt. Jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń, jak można zauważyć, patrząc z bliska, w przedziwny rzeźbione sposób, wewnątrz zaś stoją bogowie... Pierwszy spośród nich nazywa się Swarożyc i szczególnej doznaje czci u wszystkich pogan”.
Kanonik i mistrz szkoły katedralnej w Bremie, zmarły po 1081 roku, Adam Bremeński, wybitny geograf i historyk, nazwał ten sam ośrodek Retrą informując, że „Świątynia tam wielka, zbudowana została dla bożków, z tych najpierwszy jest Regigast. Podobizna jego ze złota, łoże z purpury przygotowane. Sam gród ma dziesięć bram, zewnątrz otoczony głębokim jeziorem, drewniany most umożliwia przejście, ale na przechód zezwala się tylko tym, co spieszą z ofiarami, albo zasięgają wróżby..."
Nie udało się, jak dotąd, ustalić właściwego położenia Radogoszczy, ani jeziora, które ją otaczało. Wspomniany Adam Bremeński podaje ciekawą informację, że „do tej świątyni jest cztery dni drogi pieszej z Hamburga”. Przy innej okazji używa on terminu „Limes Saxoniae”, jako określenie granicy w IX—XI wieku pomiędzy plemionami sakso-germańskimi a plemionami zachodniosłowiańskimi, która przebiegać miała między Łabą a Zatoką Kilońską. Można przypuszczać, że wytyczenie tej granicy, dzielącej wpływy żywiołu germańskiego i zachodniego świata słowiańskiego, nastąpiło już za czasów Karola Wielkiego (768—814). Granica ta biegła przez bagna, wśród rzek i lasów.
Wróćmy jednak do Arkony. Prace wykopaliskowe badaczy niemieckich w okresie międzywojennym i po ostatniej wojnie w ogólnym zarysie potwierdziły relacje wspomnianego kronikarza duńskiego o Arkonie, Sakso Gramatyka, w XI i XII wieku, modyfikowały również niektóre dotychczasowe przekazy, jak też wnosiły nowe elementy do tego zagadnienia.
Arkona - wyspa Rugia, Niemcy
Gród słowiański Arkona położony był w północnej części wyspy Rugii, na wysuniętym nieznacznie w morze skalistym cyplu kredowym Półwyspu Witowskiego. Z trzech stron wody Bałtyku chroniły dostępu do Arkony. Spadzisty i wysoki około 45 m brzeg tego cypla stwarzał bardzo, korzystne warunki obronne. Dodatkowo, od strony morza, gród był wzmocniony wałem drewniano-ziemnym. Na krawędzi urwiska stwierdzono istnienie śladów umocnień o pierwotnej szerokości wynoszącej 4,5 m. Interesującym spostrzeżeniem był fakt, że kamienie, głównie otoczaki, używane do budowy tego wału, transportowano w górę wprost z plaży.
Od strony lądu przebiegał z południa na północ wysoki wał, który jakby potężną klamrą, w kształcie podkowy, zamykał całość obszaru grodu arkońskiego. Ta potężna budowla ziemna, mająca prawie 10 m wysokości i więcej niż 250 m długości w linii prostej, jeszcze dzisiaj sprawia duże wrażenie. Podwalinę wału stanowiło usypisko ziemne szerokie ok. 6 m i mniej więcej tyle samo wysokie, na którym wzniesiona została w formie muru konstrukcja drewniano-ziemna, zbudowana z tzw. skrzyń wykonanych z bali drewnianych, wypełnionych ziemią i tłuczoną kredą, wzmocnionych na narożnikach słupami, a u dołu kamieniami. Ściany muru skrzynkowego pokryte były gliną, co chroniło przed pożarem. Przypuszczalnie na murze tym tkwił ostrokół zabezpieczający podczas walki z wrogiem. Do wnętrza grodu prowadziła brama wjazdowa, nad którą wznosiła się drewniana wieża.
Warunki naturalne, które sprzyjały obronnemu położeniu Arkony, stwarzały również systematyczne jej zagrożenie, czego nie mogli przewidzieć pierwsi budoșmiczowie grodu. Fale morskie, zwłaszcza w czasie sztormów, podmywając urwiste brzegi przylądka powodowały obrywanie się i niszczenie nadbrzeżnych umocnień. W ten sposób linia brzegowa przesuwała się w głąb lądu.
Około roku tysiącznego gród arkoński został poszerzony i przebudowany. Powstał nowy potężny wał, którego pozostałości do dzisiaj widoczne są w terenie. Przesunięcie wynosiło około 100 m. Wał starego grodu, zbudowanego w IX wieku, został rozebrany i zniwelowany wraz z fosą i obiektami ziemnymi. To śmiałe przedsięwzięcie sprzed niespełna tysiąca lat świadczy o wysokiej organizacji i możliwościach słowiańskich Ranów, o wytrwałości i przywiązaniu do uświęconego miejsca ich przodków.
Prace wykopaliskowe przeprowadzone w latach 1969—1970 przez archeologów NRD nie potwierdziły przypuszczeń o gęstej zabudowie wnętrza grodu, jak wynikało z przekazów kronikarskich, wzmiankowanego już Sakso Gramatyka, że „bóstwo miało wyznaczonych do służby 300 koni i tyluż jeźdźców na nich służbę odbywających”. Poczynione wzdłuż wału i na majdanie poszukiwania, tylko w czterech punktach wykazały ślady zagłębień po dawnych domostwach. A może po tych budowlach nie zachowały się żadne ślady? Jest to pytanie, na które nigdy nie uzyskamy odpowiedzi.
Środek grodu arkońskiego zajmował plac, na którym według opisu duńskiego kronikarza „stała świątynia drewniana o misternej budowie wzbudzająca cześć nie tylko wspaniałością, lecz boskością posągu w niej umieszczonego. Zewnętrzny jej obwód dokładną płaskorzeźbą się odznaczał, przedstawiając prostą i niewydoskonaloną sztuką malarską postacie najrozmaitszych rzeczy. Jedno tylko było wejście. Samą świątynię podwójny rząd ogrodzenia otaczał, z których zewnętrzne, ze ścian złożone, dach czerwony pokrywał, wewnętrzne, czterema słupami podparte, zamiast ścian świeciło czerwonymi zawieszonymi zasłonami i z zewnętrznymi ścianami było połączone tylko kilku poprzecznymi trampami”.
Ostatnie zdanie opisu pozwala stwierdzić, że świątynia arkońska była budowlą wieloczłonową o założeniu kwadratowym. Człon pierwszy stanowiło mocne ogrodzenie zbudowane z okorowanych bali, systemem izbicowym wiązanych na narożnikach nacięciami na obłap. Taka konstrukcja dwuścianowa, prosta i wykonana bez użycia gwoździa daje jedynie możliwość umocowania pokrycia dachowego, o którym wspomina kronikarz.
System izbicowy stosowany w konstrukcjach drewnianych znany był Słowianom od dawna. Na przykład, konstrukcja wieńcowa z okorowanych bali występuje już w Biskupinie. Dach ogrodzenia zewnętrznego świątyni arkońskiej zbudowany był z grubo ociosanych desek, malowanych na czerwono związkami żywiczno-woskowymi.
Drugi człon stanowiła prosta konstrukcja ogrodzenia wewnętrznego, składająca się z czterech słupów wkopanych w ziemię na narożnikach kwadratu. Słupy te podtrzymywały pojedyncze obelkowanie, połączone trampami z ogrodzeniem zewnętrznym. Na tej wiszącej konstrukcji belkowej umocowane były opadające zasłony.
W centrum świątyni znajdowało się pomieszczenie dla Swiętowita. Kształt i rozmiary budowli uzależnione były od wielkości posągu bóstwa, przedmiotów i sprzętu potrzebnego do wykonywania czynności obrzędowych. Najważniejszy był duży stół, przy którym zasiadali kapłani i starszyzna plemienna.
Ponieważ wszystkie czynności związane z obrzędami kultowymi odbywały się przed obliczem bóstwa, posąg Świętowita musiał być ustawiony frontem do wiernych. Kronikarski opis świątyni potwierdza ustawienie posągu na „tylnej ścianie, na wprost wejścia.
Dla zapewnienia dobrej widoczności bóstwa, ściana frontalna otwierana była na boki. Centralne bowiem ustawienie posągu Świętowita zapewniało jego dobrą widoczność dla wiernych znajdujących się w obrębie świątyni, jak też skupionych przed zewnętrznym ogrodzeniem. Cztery głowy bóstwa były ustawione tak, ażeby umieszczenie posągu pozwalało na ich dobrą widoczność, a więc dwie głowy zwrócone były na wprost, a dwie na boki. Z tego wynika, że żadna z głów nie patrzyła do tyłu, boby nie była w ogóle widziana. Naprzeciwko pomieszczenia z posągiem bóstwa znajdowało się zapewne wejście do świątyni zaznaczone w środku ogrodzenia zewnętrznego.
Drewniana świątynia zbudowana była przy zastosowaniu rodzimej, typowo- słowiańskiej konstrukcji sumikowo-łątkowej, która zapewniała wytrzymałość na warunki atmosferyczne, wpływała na statyczność oraz odznaczała się stosunkowo łatwym wykonaniem oryginalnych i dość skomplikowanych elementów architektonicznych bez użycia gwoździ.
Ściany świątyni wykonane były z gładzonych desek, materiału bezsłoistego, co pozwalało na misterne wykonywanie malowideł kultowych. Można przypuszczać, że używano farb barwionych, żywiczno-woskowych, zapewniających jakość obrazu, jego trwałość i wpływających pozytywnie na konserwację drewna. Niektórzy badacze uważają, że boki kwadratowej świątyni Świętowita nie przekraczały 20 m.
Chodzi tu naturalnie o ogrodzenie, zewnętrzne. Natomiast budynek, w którym znajdowało się bóstwo, zbudowany na planie kwadratu, miał przypuszczalnie długość boków 4 m. Wymiary te wydają się odpowiadać rzeczywistości, biorąc choćby pod uwagę ograniczoną powierzchnię grodu, jak też umieszczenie innych budowli przeznaczonych dla kapłanów, służby i dla celów gospodarczych.
Podczas poszukiwań niemieckich archeologów w Arkonie, w 1921 roku, natrafić miano na kamienne podwaliny świątyni, których część oberwała się w latach poprzednich. Chodzi tu o wzmiankowane obrywanie się brzegów przylądka Arkońskiego. Kwestia ta, jak dotąd, nie została właściwie wyjaśniona.
Istotną dla Arkony kwestią, którą ujawniły badania archeologiczne, a potwierdziły poszukiwania geologiczne, była sprawa wody. Gród Arkoński został wzniesiony na marglistym bloku kredowym. Podłoże terenu było nieprzepuszczalne. Woda deszczowa odchodziła rowem do krawędzi urwiska i tworząc źródła spływała pomiędzy kredowymi warstwami.
Problem wody miał również dla Arkony znaczenie militarne. W 1136 roku król duński Erik Emune zajął nadbrzeżne źródła i zmusił mieszkańców grodu Świętowita do kapitulacji. Nastąpiła krótkotrwała okupacja Arkony. Dzielni Ranowie szybko jednak przepędzili duchownego chrześcijańskiego. Wrócili do wiary swych przodków, Świętowit znów triumfował.
Konsekwencje tego bolesnego dla Arkony wydarzenia nie pozostały bez echa. Zbudowano specjalny zbiornik na wodę, dokonano pewnego rodzaju melioracji terenu. W walce z wrogiem, z przeciwnościami losu i natury, jak wierzyli mieszkańcy Arkony, przewodził bóg Świętowit. Taki zbiornik niemiecka ekipa wykopaliskowa odnalazła w 1969 roku na obszarze dawnego grodu, w głębokim rowie.
Religię słowiańską w okresie istnienia Arkony cechowała znaczna sprawność organizacyjna i siła oddziaływania. Charakteryzowała się ona poprawną dyscypliną w zakresie przestrzegania rytuału obchodzonych świąt religijnych, przyjętych zwyczajów kultowych i obrzędów pogrzebowych. Rzeszy kapłanów, zwanych żercami, znających swe obowiązki i przysługujące im przywileje względem wiernych i poddanych, przewodził w Arkonie arcykapłan.
Sakso Gramatyk barwnie opisuje uroczysty obrzęd na cześć Świętowita, który odbywał się wczesną jesienią każdego roku: „Raz do roku, po zbiorze plonów, zbierał się różnorodny tłum przed świątynią, a odprawiwszy ofiary ze zwierząt, odbywał uroczystą ucztę pod pozorem kultu. Kapłan świątyni, odznaczający się, wbrew powszechnemu miejscowemu zwyczajowi, długością spadających włosów, na dzień przed mającym się odbyć nabożeństwem najstaranniej, przy pomocy miotły, oczyszczał wewnętrzną świątynię, do której on sam miał prawo wstępować.
Strzegł się przy tym, aby dechu wewnątrz świątyni nie wypuścić, ilekroć miał oddech wciągnąć lub wypuścić tylekroć biegał do drzwi, widocznie aby obecność bóstwa nie została przez zetknięcie się z oddechem śmiertelnie pokalana.
Następnego dnia, gdy lud rozłożył się przed drzwiami pod gołym niebem, kapłan, wyjąwszy bóstwu kielich badał, czy coś z miary wlanego napoju nie ubyło, co by było oznaką nieurodzaju w przyszłym roku. Gdy to stwierdził, nakazywał zachować płody na czas przyszły. Jeżeli zauważył, że nic ze zwykłej ilości nie ubyło, przepowiadał, że przyjdą czasy urodzaju ziemiopłodów. Zgodnie z taką coroczną wróżbą napominał bądź do obfitszego, bądź do oszczędniejszego zużywania zapasów.
Wylawszy potem w libacji stary miód u stóp bóstwa, nalewał świeżego do pucharu, oddawszy następnie cześć posągowi, jakby przypijając do niego, prosił uroczystymi słowami to dla siebie, to dla ojczyzny o dobra doczesne, o pomnożenie dostatków i zwycięstw dla obywateli. Poczem przyłożywszy do ust puchar, pijąc jednym haustem, szybko go wysączał, a następnie, napełniwszy świeżym miodem, znowu wsuwał w prawą rękę posągu. Przynoszono także w ofierze kołacz przyprawiony miodem, okrągłego kszałtu, a takiej wielkości, że dorównywał prawie wysokości człowieka. Stawiając go pomiędzy sobą a ludem, zwykł się pytać kapłan, czy Rugianie go widzą. Gdy ci odpowiadali, że go widzą, wypowiadał życzenie, aby za rok nie mogli go zobaczyć. Tym życzeniem obejmował on nie tylko swoją lub ludu przyszłość, lecz pomyślny urodzaj w przyszłości w ogóle”.
Nietrudno dostrzec w tej mocno przesadzonej relacji kronikarskiej sprzed około 800 lat zasadniczych celów działania religii słowiańskiej na Rugii przypisującej sobie troskę o zapewnienie żywności, wpływ na pomyślne urodzaje, na dobrobyt i rozwój gospodarczy wiernych głównemu bóstwu.
Stan kapłański posiadał głęboko zakorzenioną tradycję u ludów słowiańskich. Pierwsze wzmianki o kapłanach pogańskich podawali już pisarze rzymscy w początkach naszej ery. Wybitny historyk rzymski Publius Cornelius Tacitus, zwany Tacytem (około 55—120 r.n.e.), w swoim dziele „Germania”, obejmującym opis życia i zwyczajów ludów osiadłych między Renem a Wisłą, zamieszcza wzmiankę o rugijskim plemieniu Naharwalów, zamieszkujących dzisiejsze północno-zachodnie regiony Polski. Mianowicie, u słowiańskich Naharwalów miał znajdować się gaj poświęcony kultowi podwójnego bóstwa — Alkami.
Opiekę nad bóstwem sprawował kapłan ubrany w strój kobiecy. Ta forma stroju była zapewne reliktem matriarchatu. Zwyczaje kultowe słowiańskich Naharwalów prawdopodobnie przyjęły się wśród mieszkańców rozległych obszarów Słowiańszczyzny. Informacja rzymskiego historyka jest o prawie tysiąc lat wcześniejsza niż przekazy dotyczące Arkony.
Religia słowiańska na Rugii cieszyła się dużym uznaniem i zdobyła sobie właściwy autorytet w społeczeństwie. Wyrazem bliskiej łączności ludu z bóstwem i służącymi mu kapłanami były różne świadczenia czynione na rzecz arkońskiego Świętowita. Możemy tu mówić nawet o wystąpieniu zjawiska pewnego opodatkowania na rzecz bóstwa. Owe zobowiązania dotyczyły zarówno stałych danin, jak też podziału łupów i innych zdobyczy wojennych.
Pobierano również daniny od podbitych ludów i opłaty od obcych kupców. Tak powstały materialne podstawy utrzymania bóstwa i kapłanów. Szybko rósł stan posiadania Arkony, zwłaszcza w okresie prosperity gospodarczej i militarnej. Powstał skarbiec krajowy znajdujący się pod opieką kapłanów
Sakso Gramatyk tak charakteryzuje dochody na rzecz bóstwa i świątyni: „Każdy mężczyzna i każda niewiasta rocznie składali pieniążek na cześć bóstwa jako dar. Odmierzano mu także trzecią część zdobyczy wojennych tak jak gdyby zostały dokonane pod jego dowództwem... Wszelki zysk przez nich bronią... zdobyty oddawano pod nadzór kapłana, który z tych zdobyczy różnego rodzaju zbierał ozdoby i upiększenia, i układał w skrzynie zaopatrzone zamkami, a w tych prócz obfitości i pieniędzy było ułożonych wiele purpurowych tkanin ze starości nadpsutych. Tamże znajdowało się dużo darów publicznych! i prywatnych, zebranych przez gorliwe. śluby tych, którzy prosili o łaski”.
W pewnym sensie przyznawano bóstwu uprawnienia władzy świeckiej, jakie przysługiwały wczesno-feudalnemu księciu lub podobnemu mu władcy.
Książę rugijski, tytułowany przez kronikarzy królem, taki tytuł widnieje na jego monetach z końca XII wieku, wprawdzie rywalizował ze stanem kapłańskim, nie przeciwstawiał się jednak publicznie swej współzależności od Arkony, ograniczał swą władzę głównie do spraw wojskowych i obronności kraju.
Udział księcia w wiecach publicznych w Arkonie, jak podają źródła pisane, świadczy o dobrze układającej się współpracy władzy świeckiej i duchownej. Ustrój słowiańskich Rugian w XI i XII wieku w znacznym stopniu uwzględniał udział poddanych w zarządzaniu krajem. Na wiecach zapadały ważniejsze uchwały i postanowienia związane z losem kraju i skarbem arkońskim.
Wyspa Rugia (obecnie NRD) o powierzchni 973 km2 pokryta wzgórzami morenowymi, a w części północno-wschodniej kredowymi, gdzie właśnie znajdowała się Arkona, posiada urozmaiconą linię brzegową. Warunki naturalne wyspy, jej znaczne rozczłonkowanie, strefowe rozmieszczenie lesistych wzgórz morenowych sprzyjały tworzeniu się wyodrębnionych jednostek osadniczych, skupiających się wokół głównego grodu.
W środkowej części wyspy, na jej najwyższym wzniesieniu Rugardzie, w miejscowości Góra (dzisiejszy Bergen) powstał w X wieku gród opolny. Podobną jednostkę opolną kraju Ranów stanowił gród
W Zagardziu wraz z najbliższą okolicą (obecnie Sagard). Na półwyspie Jasmund, z ośrodkiem grodowym położonym koło Sassnitz, grodu nie można dokładnie zlokalizować. Ogółem na obszarze Rugii znanych jest około dwudziestu grodów i osad słowiańskich z okresu wczesnego średniowiecza, po których pozostały ślady widoczne dzisiaj w terenie.
Opole stanowiło nieduży Okręg terytorialny, zamieszkały przez rodziny gospodarujące odrębnie. Wspólnie korzystano tylko z wód, lasów i pastwisk. Mieszkańców opola jednoczyły obowiązki wobec władzy panującej, ciężary podatkowe i robocizny, jak również odpowiedzialność w wypadku ukrywającego się przestępcy na ich gruntach, którego prawo nakazywało ścigać śladem, schwytać lub wygnać z granic opola.
Największy ośrodek osadniczy występował w południowej części wyspy, w miejscowości Gardziec Rugijski (dzisiejszy Garz), gdzie znajdował się gród książęcy, powstały zapewne już w IX wieku. Początkowo Gardziec Rugijski był prawdopodobnie stolicą Rugii, którą utracił na rzecz Arkony na przełomie XI—XII wieku.
W grodzie tym, bronionym wałem i niedostępnymi bagnami, nad jeziorem znajdować się miały, według przekazów kronikarskich XI-Xll-wiecznych, trzy świątynie słowiańskie. Czczony tu był bóg Porewit, bóstwo lokalne mające postać posągu o czterech lub pięciu twarzach. W Gardźcu Rugijskim czczony był również bóg Rujewit, którego imię oznaczało — pan Rugii. To miejscowe bóstwo, jak wyjaśnia kronikarz Sakso Gramatyk, miało siedem głów. Rodzina bóstw rugijskich podporządkowana była kultowi Świętowita na Arkonie.
Świętowit był wielkim bogiem Słowian nadbałtyckich. Sława jego i autorytet rosły nawet poza zasięgiem osadnictwa słowiańskiego. Obcy władcy i królowie zabiegali o przychylność wyroczni arkońskiej.
Sakso Gramatyk twierdził, że „posąg ten, datkami całej Słowiańszczyzny był wspierany, również sąsiedni królowie nie bez świętokradztwa obsypywali go darami. Pomiędzy nimi także król duński Sweno (Swen Grathe panował w latach 1146—1157) dla zjednania sobie bóstwa taką dbałością otaczanego uczcił pucharem, większą okazując gorliwość dla obcej religii (słowiańskiej) niż dla swej własnej...” A duchowny niemiecki Helmond (ur. przed 1125 rokiem, um. po 1177), autor kroniki Słowian pisał: „... jaśnieje Święłowił, bóg ziemi Rugian, jako skuteczny w swych odpowiedziach...”
Przy innej okazji kronikarz przyznaje, że „Świętowit, bóg ziemi Rugian, zajął najprzedniejsze miejsce pomiędzy wszystkimi bogami Słowian, jaśniał zwycięstwami i od innych był skuteczniejszy wyroczniami. Z tego też powodu jeszcze za naszych czasów nie tylko ziemia wagrska, lecz i wszystkie kraje słowiańskie posyłały tam roczną daninę uważając, że jest on bogiem..”
Tak ugruntowana pozycja kultu Świętowita wśród plemion zachodniosłowiańskich i również obcych społeczności musiała posiadać rodzimą przynajmniej kilkuwiekową tradycję. Trudno przypuszczać, by złoty wiek Świętowita i wyroczni arkońskiej, o którym z takim uznaniem pisali niechętni Słowianom kronikarze zachodni, w większości duchowni germańscy, przypadał na koniec XI i na połowę XII wieku.
Wspomniane badania archeologiczne wykazały przecież, że Arkona funkcjonowała już w początkach IX wieku (starszy gród arkoński). Może już wówczas kult Świętowita zdobywał sobie uznanie, przenikając sąsiednie nadbałtyckie plemiona słowiańskie.
*