Poltergeist
W literaturze odnaleźć można setki opisów zjawiska powszechnie nazywanego jako poltergeist. Czymże jednak ono jest? Złośliwym duchem, który z braku innego zajęcia uprzykrza śmiertelnikom życie? A może jakimś rodzajem wyższej energii, materializowanej przez niektórych z nas, czy też mistyfikacją, mającą na celu nadanie rozgłosu i sławy osobom, które zetknęły się osobiście z ich poczynaniami? Aby spróbować rozwikłać tą zagadkę, należy przyjrzeć się bliżej temu zjawisku.
Słowo poltergeist oznacza po niemiecku "hałaśliwy duch". Już w czasie reformacji Martin Luther opowiadał o poltergeiście jako o hałaśliwym rodzaju demona. Jednak dopiero w drugiej połowie XVII wieku przystąpiono do naukowych badań nad tym przedziwnym zjawiskiem. Catherine Crowe jako pierwsza podała definicję zjawiska poltergeista jako specyficznego, oddzielnego bytu.
Poltergeist to pojęcie określające zespół dziwnych zjawisk, zachodzących najczęściej w jednym pomieszczeniu. W szczególności zaliczyć do nich można łomotanie, stukanie, lewitację mebli i sprzętów domowych, deszcze kamieni lub wody spadające znikąd, ognie zapalające się i gasnące samoistnie. Najczęściej jednak nie uważa się ich za "duchy", ale za przejaw zaburzeń podświadomości związanych z okresem dojrzewania. Zjawiska te ustają, kiedy wywołujące je problemy emocjonalne zostają rozwiązane.
Już w 1848 roku w Hydesville w stanie Nowy Jork Dwójka dzieci, Kate i Margaret Fox nawiązała kontakt z duchem domokrążcy, którego zamordowano i pochowano pod ich domem, co zostało z czasem dowiedzione. Siostry Fox potrafiły jednak wywoływać stukanie w całym pokoju.
Jednym z najciekawszych przypadków zjawiska poltergeist jest ten, który wydarzył się w 1960 roku w Sauchie, w Szkocji. Świadkami owego zdarzenia były osoby szanowane, między innymi, pastor, kilku lekarzy i nauczyciel. Jak się okazało, wszelkie incydenty koncentrowały się wokół osoby jedenastoletniej Virginii Campbell. Pewnego dnia, kiedy dziewczynka właśnie wróciła ze szkoły i piła herbatę w towarzystwie brata i jego żony, kredens odsunął się na ćwierć metra od ściany, by po chwili powrócić na swoje miejsce. Virginia siedziała w tym czasie w fotelu obok kredensu, nie dotykając go. Kolejne dni przyniosły nowe niespodzianki: w szkole drzwi same się otwierały i zamykały, a blat ławki Virginii podniósł się, w jej sypialni słyszano głuche hałasy odbijającej się piłki. Badacz zjawisk paranormalnych Owen stwierdził, że wyklucza możliwość przyczyn naturalnych, oszustwa i masowej halucynacji skłaniając się ku teorii poltergeista.
W 1958 roku w domu państwa Hermannów w Seaford, w Nowym Jorku, butelki same się otwierały, przedmioty spadały z półek, słychać było głuche odgłosy. Domownicy poszukiwali najpierw naturalnego wytłumaczenia dziwnych zjawisk (odchylenie budynku od pionu, odrzutowce przekraczające w pobliżu barierę dźwięku oraz podziemne rzeki). Po pewnym czasie okazało się jednak, że wszystkie incydenty miały miejsce, gdy syn Hermannów, Jimmy był w domu i nie spał. Po zjawieniu się badaczy w domu Hermannów aktywność poltergeista zanikła prawie całkowicie, lecz zarejestrowane przez badaczy zjawiska prawie zupełnie wykluczyły możliwość oszustwa ze strony Jimmy'ego. Mimo to, rodzina odmówiła poddania go testowi przy użyciu wykrywacza kłamstwa.
Ciekawy przypadek zdarzył się również w Miami w 1967 roku. W hurtowni pamiątek przedmioty spadały z półek i pękały. Badacze mieli możliwość pełnego opisu zjawiska. W trakcie badań okazało się, że centrum aktywności był dziewiętnastoletni kubański imigrant. Na potwierdzenie badaczy, gdy zwolniono go z pracy, przedziwne zdarzenia zniknęły. Jednocześnie udowodniono, że Kubańczyk nie miał możliwości mistyfikacji za pomocą sztuczek czy stworzonych w tym celu urządzeń, lecz wyniki nie były znaczące. Ustalono jednak, że posiadał cechy typowe dla zjawiska poltergeist: był gniewny, miał w domu problemy z macochą i podejrzewano go nawet o obrabowanie domu towarowego.
Podobnie było w Olive Hill, w Kentucky, gdzie w centrum aktywności był dwunastoletni Roger Callihan. Ponieważ wcześniej przepowiedział kilka niewiarygodnych incydentów i wszystkie wydarzyły się podejrzanie blisko niego, podejrzewano, iż wszystkie są jego dziełem - wielkim oszustwem. Pewnego dnia jednak chłopiec wszedł do kuchni i odwrócił się w kierunku badacza zjawisk paranormalnych, Roiła. W tym momencie stół kuchenny skoczył w powietrze, obrócił się prawie o 45 stopni i zatrzymał na oparciach stojących nieopodal krzeseł. To przekonało badacza, że zjawiska zachodzące w Olive Hill były rzeczywiste i miały podłoże parapsychologiczne.
W 1965 roku Anne-Marie Schaberl ukończyła szkołę i zaczęła pracować w Rosenheim w kancelarii prawniczej. Wkrótce systemy elektryczne w kancelarii oszalały, nastąpiły awarie oświetlenia jarzeniowego, nasilenia prądu, niewytłumaczalne połączenia telefoniczne. Kiedy pewien reporter badał na miejscu całą sprawę, żarówka wypadła z oprawki i omal go nie uderzyła. Profesor Hans Bender z Instytutu Badań Paranormalnych we Freibergu, który badał tą sprawę zauważył, że wiszące na suficie lampy zaczynały się kołysać, kiedy Anne-Marie przechodziła pod nimi, a dwustukilogramowa szafa z aktami odsunęła się nagle od ściany. Testy wykazały, że posiadała dodatkowo zdolności telepatyczne.
Narzeczony Anne-Marie, właściciel salonu bilardu elektrycznego, zerwał z nią. Ilekroć wchodziła do salonu, licznik rejestrował punkty, a urządzenie naprowadzające bile odmawiało posłuszeństwa. Gdy dziewczyna zatrudniła się we młynie, jeden z pracowników zginął w wypadku. Wtedy zostawiła pracę, wyszła za mąż, osiedliła się za miastem, urodziła troje dzieci i zjawisko poltergeista ustało.
Wywoływane zjawiska psychokinetyczne wskazują na nieznane moce ludzkiego umysłu. Nie oznacza to jednak, że wszystkie zjawiska tego typu można identycznie tłumaczyć.
W sierpniu 1966 rodzinę Pritchardów z Ponterfact w hrabstwie York nawiedził poltergeist. Joe i Jean Pritchard mieli dwoje dzieci. W rezultacie w kuchni powstawały kałuże wody, w salonie padał "śnieg" białego proszku, światła zapalały się i gasły, garnki latały, kredensy i szafy chybotały się, rozlegało się stukanie i łomoty, w domu wiało chłodem. Mimo to nikt nie doznał krzywdy, a Pritchardowie przyzwyczaili się do "pana Nikt" albo "Freda". Kłopoty zaczynały się zazwyczaj w czasie udawania się na spoczynek. Mimo to miejscowy pastor, który odwiedził rodzinę Pritchardów, poradził im, aby opuścili dom.
Przyjaciel rodziny, Rene Holden usłyszawszy, że dzieci uskarżały się na dolegliwości żołądkowe, które nasilały się wraz z pojawieniem się poltergeista, zasugerował, że "Fred" czerpał energię z ich splotów słonecznych oraz ze strumienia płynącego pod domem. Kolejne próby egzorcyzmów doprowadziły do nasilenia aktywności ducha. W końcu "Fred" ukazał się Pritchardom i innym jako wysoka zakapturzona postać. Wydarzenia osiągnęły punkt kulminacyjny pewnej nocy, kiedy Jean i Filip ujrzeli, że coś ciągnęło dziewczynkę w górę po schodach. Uwolnili ją, lecz na szyi Diany pozostały czerwone odciski palców. Kilka dni później Filip naniósł do domu czosnku. Dziwne, ale ten zabieg pomógł. W dziesięć lat później miejscowy historyk Tom Cunniff, zastanawiał się, czy poltergeist z Ponterfact miał związek z klasztorem, gdyż dom wzniesiono na miejscu dawnego mostu, zwanego mostem kapłana. Cunniff zasugerował, że Pritehardów straszył duch mnicha. Okazało się, że w czasach panowania Henryka VIII powieszono pewnego mnicha z zakonu cluniackiego za gwałt, a szubienica stała dokładnie w miejscu, gdzie potem postawiono dom.
Badając tę sprawę Colin Wilson stwierdził również, że istnieje tam podziemny strumień, który wytwarzał "pole najad" będące idealną matrycą do "parapsychicznego" zapisu stresowych emocji. Zjawiska typu poltergeist występują zazwyczaj w nieszczęśliwych rodzinach, a pierwsze pojawienie się "Freda" w 1966 roku zbiegło się z okresem dojrzewania Filipa i jego nasilającymi się konfliktami z ojcem.
Jak się okazało, rozwiązanie zagadki było się w polu geomagnetycznym tego miejsca, co umożliwiało przejmowanie negatywnej energii, wydzielanej przez młodych ludzi przez złośliwe duchy, powodujące późniejsze następstwa. Siła czy energia została wyzwolona przez napięcie Filipa. Wywołany przypadkowo byt czerpał wskazówki z wyobrażeń Pritehardów i ich znajomych; jego moc była podtrzymywana przez podświadomy udział i mediumiczne zdolności obojga dzieci. Kiedy odrzucili ducha, siła przestała działać. Podobnie jak w przypadku wielu duchów, "Fred" istniał naprawdę. Stanowił uśpioną siłę, której, w sprzyjających warunkach, nadała wyraz podświadoma reakcja ludzi.
Ciekawe zdarzenie miało miejsce w 1969r. w Anglii, u wybrzeży hrabstwa Kent. Trzyletnia dziewczynka dostała konwulsji na widok krzyża. Istota nadnaturalna zawładnęła dziewczynką i całym domem. Wcześniej również zauważano dziwne zjawiska - światła same zapalały się i gasły, meble przesuwały się, zamknięte drzwi się otwierały, popielniczki spadały ze stołów, a ogrzane pokoje stawały się lodowate. Jednak najbardziej przerażające z tego wszystkiego było przeobrażenie małej Carol. Dziecko prowadziło rozmowy z niewidoczną osobą i posługiwało się słowami, których dziewczynka w jej wieku nie może znać, a czasami sama sobie odpowiadała zmienionym głosem dorosłej osoby.
Kilkakrotnie słyszano czyjś śpiew, który brzmiał jak kołysanka. Rodzice ustawili drewniany krzyż w salonie, próbując zwalczyć tę tajemniczą obecność. Sąsiadka, Marjorie English, powiedziała, że któregoś dnia widziała Carol wychylającą się z okna na piętrze. Kiedy pobiegła do matki dziewczynki, ta powiedziała, że to niemożliwe - gdyż okna były zamknięte i przybite gwoździami. Po sprawdzeniu potwierdziła swoje słowa. Tym razem mieszkańcy mieli do czynienia ze złośliwym duchem.
Niewytłumaczonym przypadkiem jest sprawa z 1970r. z Enfield, z Anglii, gdzie masywne kanapy miały unosić się w powietrzu. Ze względu na to, że dochodziło również do dość podejrzanych przemieszczeń, zastanawiano się, czy dwie nastoletnie siostry nie brały udziału w fałszerstwie. Nie udało się jednak stwierdzić prawdziwości.
W 1970r. Michael i Diana Cook z czteromiesięczną córką porzuciło swój dom na przedmieściach Newcastle, ponieważ uważało, że dom jest nawiedzony przez duchy. Michael twierdził nawet, że widział "okropną, bladą twarz, zaglądającą przez jedno z okien. Oczy były białe z zielonymi źrenicami". Chociaż oficer miejscowej policji przeszukał mieszkanie i zamknął okna i drzwi na klucz o godzinie 22, rano łóżka były rozgrzebane, a co ciekawe, nie było tam śladów włamania.
W drugiej połowie domu mieszkała 67-letnia właścicielka, która od tygodnia przebywała na leczeniu w szpitalu w Newcastle. Pani Cook oświadczyła, że właścicielka prosiła ją o zaopiekowanie się mieszkaniem w czasie jej nieobecności. Chociaż codziennie rano ścielała jej łóżko i porządkowała rozrzucone rzeczy, co rano były one rozgrzebane.
Przerażenie narastało, gdy czteromiesięczna córeczka sama podniosła się na łóżeczku zupełnie tak, jakby ją ktoś podtrzymywał za ramiona. Później dziecko krzyczało i upadło na wznak na łóżeczko. Jak się okazało, również poprzedni lokator miał problemy z dziwną zjawą. Tym razem zjawiska, jakie zaszły w domu, wyjaśniono tajemniczą zjawą.
W tym samym roku jedenastoletni chłopiec z pewnej rodziny w St. Catharines stał się obiektem nadprzyrodzonych demonstracji. Pod koniec stycznia chłopiec stal się katalizatorem dziwnego przemieszczania się różnych sprzętów. Łóżka kołysały się na trzech nogach, obrazy sfruwały ze ścian, a krzesło, na którym siedział chłopiec, przewróciło się. Policjanci, lekarze i księża mówią, że byli świadkami tych wydarzeń. Gdy chłopak wyprowadził się, dziwne zjawiska uspokoiły się.
W Polsce również zdarzały się incydenty związane ze zjawiskiem poltergeista. W Sosnowcu w 1985r. z sufitu i ścian mieszkania zaczęła spływać woda. Kiedy okazało się, że u sąsiadów na górze jest sucho, a pogotowie hydrauliczne po zakręceniu dopływu wody nadal nie mogło zatamować napływu wody, państwo Maturowie skontaktowali się z lekarzem, panem Cisem, licząc na logiczne wytłumaczenie zagadki. Lekarz zauważył, że nagłe cieki wody zdarzały się tylko wtedy, gdy w pokoju był 12-letni Artur. Kiedy chłopiec opuszczał pokój, strumień wody przerywał się. Chłopak twierdził, że woda podąża za nim wszędzie, jednak pojawia się tylko wtedy, gdy nikogo w pobliżu nie ma. Wezwany różdżkarz potwierdził, że w budynku znajduje się podejrzane pole energetyczne, skupiające się na Arturze. Przeprowadzono nawet eksperyment, przeszukano go, związano go linami i pozostawiono samego na chwilę w pokoju. Gdy badacze wrócili, chłopak nadal siedział na krześle, a z sufitu lały się na niego strugi wody. Gdy dorósł, ta dziwna zdolność zanikła, natomiast ujawniły się inne, bardziej typowe dla zjawiska poltergeista, zachowania, czyli roztrzaskiwanie się sprzętów i mebli o ściany.
Niestety większość opisywanych od incydentów nazywanych jako poltergeist nie jest dostatecznie udokumentowana, by wykluczyć oszustwo lub manipulację. Bywają również zjawiska będące wynikiem działania sił "całkowicie" naturalnych, a z pozoru wyglądające jak kontakt z poltergeistem.
Jednym z takich przypadków było zdarzenie w Anglii. Pewna kobieta zgłosiła typowe przejawy działalności poltergeista. Twierdziła, że w jej domu pojawiają się niewytłumaczalne kałuże wody, giną przedmioty, a na ścianie pojawia się przedziwna substancja, która zostaje utworzona pod wpływem tajemniczych świateł. Okazało się jednak, że wszystkie przejawy aktywności ducha można wytłumaczyć racjonalnie: woda powstała od wilgotnych murów, przedmioty musiał przekładać ktoś z domowników, a substancja okazała się zwyczajnym grzybem.
Podobnie w 1994r. w Anglii, gdzie pewna rodzina co noc słyszała dźwięk grającej samoistnie zabawkowej gitary. Kiedy jednak sfilmowano pusty pokój, okazało się, że dźwięki pochodziły nie z gitary, lecz z innej zepsutej zabawki, która uruchamiała się co noc.
Chociaż często można znaleźć lub z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć jakieś racjonalne wytłumaczenie, jednak oprócz tych wypadków pozostaje ciągle zdrowy rdzeń wydarzeń "autentycznych", do których nie można zastosować konwencjonalnych wyjaśnień. Wymyślono różnorakie teorie, jedne z zakresu parapsychologii, inne pozostające w granicach znanych praw i zasad nauk przyrodniczych.
Znaczącym przykładem tych ostatnich jest hipoteza, tłumacząca typowe zjawiska poltergeist dźwiękami i wibracjami, wytwarzanymi przez podziemne cieki wodne. A.R.G. Owen wykazuje jednak, że przyczyny naturalne, takie jak wibracje spowodowane przez podziemne rzeki, masowa halucynacja czy strukturalna niestabilność budynków, mogą wyjaśnić niektóre znane przypadki, jednak nie mają one zastosowania do wszystkich stwierdzonych zjawisk.
Inne tłumaczenie nawiązuje do kondensacji wody obecnej w atmosferze w wyniku wymiany energii. Każda osoba będąca ośrodkiem manifestacji poltergeista ma być czymś w rodzaju kanału, przez który przepływają ogromne ilości energii, niezbędnej do przenoszenia mebli, przełączania wyłączników, tworzenia fikcyjnych połączeń telefonicznych, czy manipulowania sprzętem elektrycznym. Być może to energia ciepła, która pochodzi z powietrza. W ten sposób w atmosferze nastąpiłoby ochłodzenie, czy też wyjałowienie energetyczne", które nie tylko powodowałoby obniżenie temperatury, ale również w przypadku dużej wilgotności powietrza, wywołać opady deszczu w pomieszczeniu.
Zjawisko poltergeista tłumaczy się również polem geomagnetycznym danego miejsca na Ziemi, co umożliwia poszczególnym osobom tam mieszkającym przejmowanie negatywnej energii, wydzielanej przez młodych ludzi przez złośliwe duchy, powodujące późniejsze następstwa. Takie miejsca, dawniej uznawane przez budowniczych megalitów za "święte", w których energie ziemi wchodzą w reakcję z umysłem człowieka, zostały przejęte przez Kościół, a obecnie są kojarzone z UFO czy poltergeistami.
Psychologowie zgadzają się z parapsychologami co do jednej kluczowej sprawy: incydenty poltergeist koncentrują się wokół emocjonalnie niezrównoważonej osoby, zwykle w wieku młodzieńczym. Zgodnie z zasadami konwencjonalnej psychologii zjawisko poltergeist można rozpatrywać jako rodzaj młodzieńczych żartów, generowanych świadomie lub nieświadomie w celu przyciągnięcia uwagi lub "wyrównania rachunków" z rodzicami, pracodawcami czy innymi dorosłymi. Parapsychologowie zgadzają się co do tego, że incydenty często prowokuje zawzięty nastolatek, ale twierdzą z uporem, że ostatecznie dźwięki i ruchy obiektów są powodowane bezpośrednio przez siły nie znane dotychczas konwencjonalnej nauce.
Zauważono również, że wiele ofiar poltergeistów cierpi na poważne migreny epilepsję. Dolegliwości te mają związek z zaburzeniami hormonalnymi i elektrycznymi w mózgu. Dodatkowo rozważana jest hipoteza, że u tych osób prawa półkula mózgu jest bardziej aktywna, niż lewa, gdyż daje się u nich zauważyć wysokie stężenie neurotransmitera serotoniny.
Coraz częściej badacze skłaniają się ku temu, że wiele osób, które stały się ofiarami poltergeista, doświadczają zjawiska eksterioryzacji i innych przeżyć paranormalnych. Podobnie aż 20% osób rzekomo uprowadzonych przez kosmitów, zostało dotkniętych zjawiskiem poltergeista.
Chociaż niektóre ze zjawisk nazywanych jako poltergeist można racjonalnie wytłumaczyć, jednak oprócz tych wypadków pozostaje ciągle zespół wydarzeń "autentycznych", do których nie można zastosować konwencjonalnych wyjaśnień. Co należy wówczas robić? Dzwonić po egzorcystę czy od razy wyprowadzić się z domu? Nie należy zapominać, że większość przypadków poltergeista koncentruje się wokół nastolatków z problemami. Chociaż nadal nie wiadomo, dlaczego ta grupa osób jest tak bardzo podatna na działanie poltergeista, badania nadal trwają. Być może w przyszłości naukowcy odkryją dokładniejsze powiązania i umożliwią przystopowanie destruktywnych przekazów zza światów.
D. J.