4. DZIEJE INDRY
Indra był najbardziej kochanym i najpotężniejszym z synów Aditi, matki bogów. Powiadają, że urodził się nie tak, jak inne jej dzieci, lecz w niezwykły sposób; podczas porodu matka jego niemal straciła życie. Zaledwie się urodził, chwycił za broń. Przestraszona niezwykłymi narodzinami syna i jego groźnym wyglądem Aditi ukryła Indrę, ale on objawił się wszystkim w złotej zbroi natychmiast po narodzinach, wypełniając sobą Wszechświat; a matkę potęga syna napełniła dumą.
I stał się wielkim, niepokonanym wojownikiem, przed którym drżeli zarówno bogowie jak i asurowie. Będąc jeszcze bardzo młodym, pokonał podstępnego demona Emuszę. Demon ten pod postacią dzika zagrabił pewnego razu bogom ziarno przeznaczone na ofiarę i ukrył je wśród skarbów asurów za po trzykroć siedmioma górami. Emusza już był się zabrał do gotowania kaszy z kradzionego ziarna, gdy Indra napiął swój łuk, przeszył strzałą dwadzieścia jeden gór i zabił dzika. A najmłodszy z aditjów, Wisznu, zabrał ofiarną potrawę z siedziby asurów i zwrócił ją bogom.
Indra siedzący na słoniu Innym razem Indra zwrócił bogom krowy zrabowane przez plemię demonów Paniów, które zamieszkiwało nieznane ziemie poza granicami świata bogów i asurów. Paniowie uprowadzili krowy do dalekiej krainy za rzeką Rasa płynącą na końcu świata i ukryli je w górskiej jaskini. Zgasło wtedy niebo, albowiem te boskie krowy były promieniami zorzy, Indra wysłał na poszukiwanie krów boskiego psa Saramę. Sarama wyśledził krowy, dotarł do rzeki i przeskoczywszy przez nią usłyszał ryk krów wewnątrz skały. W imieniu Indry zażądał ich zwrotu, ale Paniowie wydrwili go i przepędzili. Wówczas Indra osobiście udał się do krainy Paniów, a wraz z nim udało się siedmiu mędrców z rodu Angirasa, z Brihaspatim — Władcą Modlitwy na czele. Przy pomocy zaklęć i śpiewów mądrzy Angirasowie rozcięli skałę i wywiedli krowy z niewoli. Kiedy tego dokonali, zniknął niedobry mrok, niebo zajaśniało blaskiem Uśas, bogini jutrzenki, a oczom żyjących stworzeń ukazało się słońce. Demon pieczary, Wala, rozpaczając po utracie Itrów, podniósł lament, lecz został śmiertelnie rażony przez Indrę. Potężny Indra rozproszył Paniów, Angirasowie zaś znaleźli i zabrali cały dobytek tego złego plemienia. I jeszcze wielu złych i niebezpiecznych demonów zwyciężył Indra swą odwagą i silą. Został władcą królestwa niebieskiego; bogowie sami prosili Brahmę, aby ustanowił Indrę ich królem. Drużynę jego stanowili groźni Marutowie. Brat jego Twasztar wykonał dla niego złoty rydwan i wykuł druzgocącą broń — wadżrę. Ta straszna broń lśniła w prawicy Indry jak słońce i sprawiała, że drżeli jego wrogowie. Rydwanem powoził i towarzyszył mu w bitwach Waju, bóg wiatru.
Sprawne ręce Twasźtara, najwytrawniejszego rękodzielnika pośród mieszkańców nieba, wykonały także złotą czaszę do somy, boskiego napoju, przyniesionego w niepamiętnych czasach z nieba na ziemię przez orła Indry. Indra wykarmiony był somą, która zastępowała mu mleko matki. W towarzystwie Marutów, w złotym rydwanie, z wadżrą w ręce, udawał się na wyprawy, a animuszu dodawały mu libacje, na których obficie lała się soma. I wtedy nie było śmiałka, który mógłby mu stawić czoła, i ziemia, i niebo drżały od gniewu Indry, kiedy raził wroga swą wadżrą.
W bitwach bogów z asurami — a trwały one wiele setek, a nawet tysięcy lat — Indra na czele wojsk mieszkańców nieba nie raz pokonywał silę wroga i wielu wodzom dajtów i danawów zadawał klęskę. W walce wręcz pokonał Sambarę, najbardziej podstępnego z asurów, który w boju oślepiał przed wnika tysiącem pułapek; raził śmiertelnie złego Pulomana i pokonał strasznego olbrzyma Dżambhę. Córka Pulomana, piękna Sad, która zbiegła od okrutnego ojca, została żoną swego wybawcy—Indry—i władczynią królestwa niebieskiego.
Indra zabił także Namucziego, najpotężniejszego z asurów, który wcześniej był jego przyjacielem. Namuczi, syn Banu, był potężnym i niepokonanym wojownikiem. W walce był pierwszym pośród asurów, jak Indra był pierwszym pośród bogów. Pewnego razu Namuczi i Indra zawarli pakt. Złożyli przysięgę, że jeden drugiego nie zaatakuje ani za dnia, ani w nocy, ani na wodzie, ani na lądzie, ani suchą bronią, ani mokrą. I długo byli przyjaciółmi. Ale Namuczi był duchem grzesznego napoju odurzającego, sury. Pewnego razu napoił on Indrę somą zmieszaną z alkoholową surą, przez co pozbawił bohatera siły. Indra udał się wówczas po radę i pomoc do Aświnów, bliźniaczych brad, synów Wiwaswata. Aświnowie byli bogami porannego i wieczornego zmierzchu i boskimi lekarzami.
— Co mam począć? — zapytał Indra. — Namuczi zdradził naszą przyjaźń, wypił moją siłę. Ale ja złożyłem przysięgę, że nie podniosę na niego broni, ani suchej, ani mokrej. Wówczas Aświnowie pokryli wadżrę Indry morską pianą. I oto w godzinie zmierzchu — ani za dnia, ani nocą — na brzegu oceanu, przy samym przyboju — ani na wodzie, ani na lądzie — Indra zabił Namucziego, odrąbawszy mu głowę swą wadżrą pokrytą morską pianą — bronią ani suchą, ani mokrą. Aświnowie natomiast z krwi zabitego przygotowali lekarstwo, którym wyleczyli Indrę.
Innym razem, odurzony wypitymi jeziorami somy, w porywie bezsensownego gniewu cios swej wadżry zwrócił Indra na rydwan Uśas, bogini jutrzenki, odmierzającej dni śmiertelników. Uśas, piękna córka Nieba, uciekła ze strachu, porzuciwszy rozbity rydwan i drżąca ukryła się przed wzrokiem groźnego wojownika.
...
18. KRÓLESTWO INDRY
Kiedy z wód oceanu wydobyto amritę i bogowie pokonali asurów, wypędzając ich do podziemnego świata, Indra zapanował nad Wszechświatem. Nastały szczęśliwe czasy. Chmury zsyłały obli te deszcze, ziemia dawała bogate plony, mieszkańcy światów żyli w dostatku, krocząc drogą cnoty i obowiązku. Królowie rządzili sprawiedliwie, troszcząc się o szczęście poddanych, bramini dopełniali zalecanych obrzędów i spełniali bogobojne śluby w spokojnych, leśnych pustelniach. I potężny Indra, pogromca asurów, widząc, że wszystkie żywe stworzenia we Wszechświecie cieszą się pokojem, szczęściem i rozkwitem, sam również wypełniony był szczęściem.
I władał mądrze w swym niebiańskim królestwie, w mieście Amarawati o tysiącu bram, pełnym złota i szlachetnych kamieni. Droga do tego niebiańskiego miasta prowadzi przez góry północne do wierzchołka Meru i stamtąd dalej gwiezdną drogą; ale piękne miasto mieszkańców nieba niewidoczne jest dla oczu grzesznika.W pobliżu miasta Indry zieleni się dziwny gaj Nandana, miejsce odpoczynku bogów i niebiańskich mędrców. Pizy wejściu do miasta stoi na straży boski słoń Ajrawata, ogromny jak obłok, prarodzic słoni, zrodzony z wód mlecznego oceanu; właśnie na nim objeżdża swe posiadłości Indra, kiedy we Wszechświecie panuje pokój i odpoczywa jego rydwan bojowy. W samym mieście wznosi się sto wspaniałych pałaców, ale największym z nich jest ozdobiony lotosami pałac Indry, wzniesiony przez niego samego. W pałacu tym, na tronie pod białym baldachimem, zasiada Indra wraz ze swą małżonką Śaci, otoczony bogami i świętymi mędrcami.
Tam, do królestwa Indry, odchodzą bohaterowie, którzy padli w boju. Tam rozkłada gałęzie z aromatycznymi kwiatami cudowne drzewo Paridżata, które Indra zdobył podczas ubijania oceanu i podarował bogini Sad. Kwitną tam wieczne sady i ani chłód, ani upał nie gnębią mieszkańców niebiańskiego grodu. Nie znają oni starości, cierpień, ani strachu. Apsarasy cieszą ich wzrok pląsami, a gandharwowie pieszczą ich słuch wspaniałymi melodiami. Ale tylko świątobliwych i dobrych ludzi, którzy na ziemi spełnili swój obowiązek oraz dzielnych wojowników, którzy w boju stanęli twarz w twarz ze śmiercią, przyjmuje Indra w swej szczęśliwej siedzibie.
Do wielkiej potęgi doszedł Indra po zwycięstwie nad asurami; nazwano go Sakra, Potężny. Ale mijał czas, upojony potęgą i sławą Indra popadł w nadmierną pychę i zszedł z drogi cnoty.
*
Fragment książki: W. Erman, E. Tiomkin - Mity Starożytnych Indii