W historii Żydów w Wenecji, we Włoszech i w Europie lichwa to zjawisko obciążone szczególnym ładunkiem napięć ideologicznych. Chociaż kwitła głównie w średniowieczu, jej korzenie sięgają bardziej zamierzchłej przeszłości, teksty biblijne zawierają bowiem przepisy i zakazy głęboko dzielące żydów i chrześcijan, ponieważ tym pierwszym pozwalały być handlarzami pieniędzy. W Starym Testamencie czytamy: "Możesz wziąć procent od obcego, ale nie wolno ci go brać od brata". W Talmudzie to zdanie jest analizowane w kontekście rozbieżnych opinii. W Talmudzie Babilońskim, na przykład, zawarty jest pogląd rabina Hunny:
"Zysk osiągnięty z lichwy, nawet gdy pobiera go prawowierny izraelita, skazany jest na potępienie". Wielu innych rabinów zajmowało się tym problemem i, zgodnie z tradycją żydowską, owa debata nie zakończyła się zajęciem jednoznacznego stanowiska, lecz sformułowaniem wielu interpretacji. Pamiętajmy, że rabini szczególnie troszczyli się o zapewnienie przetrwania społeczności żydowskiej i niekiedy za pomocą pokrętnych wywodów ekonomiczno-teologicznych usprawiedliwiali lichwę.
Wenecja
W średniowiecznej chrześcijańskiej Europie warunki społeczne, nieprzyjazne Żydom, spowodowały bardziej pragmatyczne podejście do tego problemu. Handel pieniędzmi był dla Żydów rzeczywiście kwestią przetrwania, jak wynika jasno z responsu wielkiego rabina i talmudysty Rasziego z Troyes: "Kiedy ten zakaz [o handlu pieniędzmi] został ogłoszony, Żydzi mieszkali wszyscy razem i mogli handlować między sobą; lecz teraz, gdy jesteśmy w mniejszości, nie możemy utrzymać się nie handlując z nie-Żydami, dlatego że żyjemy pośród nich, a także dlatego że się ich lękamy."
We Włoszech już od XV wieku pożyczanie na procent i pod zastaw szybko nabrało charakteru trwałej praktyki, choć nie całkiem przyswojonej przez obyczaj żydowski.
W XVI wieku Jakob Landau z Pawii pisał z odrobiną goryczy: "Nie jestem władny zakazać tej praktyki, ale błogosławiony niech będzie ten, kto okaże się dla siebie surowy w tej kwestii."
Talmudysta Rabben Tam już w XII wieku orzekł, że handel pieniędzmi był wyborem z konieczności: "Dzisiaj ludzie przywykli pożyczać na procent nie-Żydom, musimy bowiem płacić podatki królowi i panom i wszystkie te rzeczy są niezbędne, abyśmy mogli się utrzymać. Żyjemy pośród nie-Żydów i nie możemy zarobić na życie nie handlując z nimi. Nie jest więc już zabronione pożyczać na procent." Niedostatek wśród Żydów, choć mu roztropnie zapobiegano, nigdy nie dał się całkowicie zlikwidować. Leon Poliakov stawia sobie pytanie: "Jak sami Żydzi mogli ocenić zajęcie, o którym nauczanie Kościoła wypowiadało się z coraz większą nieufnością?" Odpowiedź może dać prowansalski rabin Jacob ben Elia, który w XIII wieku pisał do apostaty Paola Cristianiego w związku z lichwą: "Żydzi ze Wschodu żyją z pracy własnych rąk, w naszych stronach jest inaczej, albowiem nasi królowie i książęta nie mają innych trosk jak tę by nas całkowicie ograbić z naszych pieniędzy. A teraz spójrz na dwór w Rzymie, którego wszyscy chrześcijanie są poddanymi, każdy goni za zyskiem. Czym jest więc dla nas nasze życie? Nasza siła, nasza prężność? Winniśmy dziękować Bogu, iż pomnożył nasze bogactwa, one bowiem pozwalają nam zachować życie nasze, i naszych dzieci i zniweczyć zamiar naszych prześladowców".
Poliakov wspomina o mało znanym dziele, jakie ukazało się na początki XVII wieku:
Scherzi di Purim. Il libro di chi presta e di chi chiede in prestito (Purimowe żarty. Książka o tych, którzy pożyczają, i o tych, którzy biorą pożyczki), w którym lichwa spotyka się ze zdecydowaną aprobatą. Anonimowy autor złorzeczy na tego, kto nie pożycza na procent albo nie upewnia sie co do równowartości zastawu. Dłużnika trzeba zganić, nawet jeśli zwróci całą sumę, "nie dlatego że tak chce przepis prawny, ale dlatego że czasy tego wymagają".
Rabin getta weneckiego Leone da Modena w
Historia de' Riti Hebraici (Historia rytuałów żydowskich) tak oto przejawił swoje niezadowolenie: "Prawdą jest, że [Żydzi] z powodu rozproszenia znaleźli się w opłakanym stanie, nie mogli prawie nigdzie mieć na własność ziemi ani handlować i wzbogacać się, toteż ulegli zepsuciu i zaprzepaścili starą izraelską uczciwość; z tego też powodu uznali, że wolno im uprawiać lichwę".
Leon da Modena w jednym z responsów dał później dowód swego realizmu: "Jeśli otworzymy nowe banki, lud się rozeźli o każe wypędzić Żydów, wiadomo bowiem, do jakiego stopnia ludzie nienawidzą lichwy; Żydowi zaś bardziej niż spełnienie oczekiwań księcia potrzebna jest życzliwość ludu, gdy ten bowiem jest wrogo usposobiony do Żydów, wysyła do księcia petycję, aby ich usunąć, co niemiłe jest Bogu, książę zaś ich wysłuchuje, jak to się już zdarzyło z powodu naszych przewinień w różnych miejscach, ale przede wszystkim z powodu lichwy". Przytoczone słowa Leona da Modena stanowią jakościowy skok w porównaniu z innym responsem rabina Josepha Colona, sformułowany w II połowie XV wieku. Ten bowiem, uznający konieczność otwarcia nowych banków w pewnym mieście włoskim, zauważa, że - zanim franciszkanie zaczęli głosić osławione kazania - otwarcie nowego banku zmniejszyłoby obciążenia podatkowe całej gminy, "dziś natomiast wzrosły one z winy Żydów i stały się prawdziwie 'rózgą ucisku'". Rabin Colon stwierdza jeszcze: "Tak się dzieje, gdy kto swój ładunek dorzuca na grzbiet i tak już bardzo objuczonego wielbłąda, wówczas zwierzę pada; to człowiek jest za to odpowiedzialny, bo gdyby nie on, zwierzę poniosłoby swój ładunek", i dodaje: "Jak już pisałem niegdyś, z powodu naszych grzechów karząca ręka franciszkańskich kaznodziejów dosięgnie nas i co roku żyjemy w leku, że to nastąpi. Jest rzeczą pewną, że nikt nie może przybywać do jakiegoś miasta i pożyczać pieniądze na procent bez przyzwolenia mieszkańców tego miasta".
Argumenty Leona da Modena odzwierciedlają jego większą dojrzałość polityczną i odmienną postawę ideologiczną, jednak obaj rabini mają świadomość trudnej sytuacji bankierów żydowskich wobec chrześcijańskiego ludu.
Prawo kanoniczne dotyczące pobierania procentu od pożyczki, nałożone później na Żydów i nie-Żydów, pochodzi sprzed XIV wieku. Arystotelesowska maksyma wpłynęła na koncepcje ekonomiczne kolejnych epok: "pecunia pecuniam parere non potest". Pieniądz nie przydaje wartości, jest jałowy, niezmienny, i te dwie cechy są niezgodne z pojęciem odsetek. Druga maksyma zawarta jest w Ewangelii św. Łukasza: "Mutuum date nihil inde sperante". A zatem nie tylko zakaz pobierania procentu, ale i sugestia, by nie naprzykrzać się dłużnikowi o zwrot pożyczki. Takie były, w skrócie dwie zasady, na których opierała się doktryna chrześcijańska w zastosowaniu do średniowiecznej ekonomii.
Leon I już w 443 roku potępił lichwę uprawianą przez osoby świeckie, a sobory w Reims (1049), Rzymie (1059) i Laterański (1139) to potwierdziły i wprowadziły nowe przepisy do
Corpus Iuris Canonici. Stopniowo Kościół przejął na siebie i swoim autorytetem regulował wszystkie sprawy dotyczące lichwy, odmawiając lichwiarzom prawa do świętych sakramentów i religijnego pochówku (Aleksander III, 1179) i unieważniając ich testamenty (Grzegorz X, 1274).
Czy ustanowiony przez Kościół zakaz uprawiania lichwy dotyczył także Żydów, którzy oczywiście do niego nie należeli? Wielu uczonych zauważa, że źródła kościelne są niejasne i przemilczają ten aspekt, może dlatego, by nie udzielać niewiernym przyzwolenia na coś, czego odmawia się wiernym. Tomasz z Akwinu w swojej
Sumie teologicznej tak się wypowiada: "Żydom zakazano pożyczać z lichwą swoim współbraciom, czyli innym Żydom. Z tego zakazu wnioskujemy, że pożyczanie na lichwę jakiemukolwiek człowiekowi jest zawsze czynem nagannym, albowiem winniśmy każdego uważać za naszego bliźniego i brata zgodnie z Ewangelią, do której przestrzegania wszyscy jesteśmy powołani. Im jednak pozwolono na lichwę względem obcych, nie dlatego że jest to słuszne, ale dla uniknięcia większego zła, a mianowicie, by z powodu skąpstwa, do którego mają skłonność według Izajasza, nie pożyczali na procent samym Żydom, swoim współbraciom w wierze".
Niektóre opinie autorów chrześcijańskich zasługują na uważną lekturę, ponieważ są znamienne. Teolog Francesco Sforza tak pisał: "Kościół i chrześcijanie nie popełniają grzechu, gdy nie bronią Żydom kultywowania ich obrzędów, albowiem nie aprobują ich, lecz jedynie tolerują i przyzwalają na nie, a jest rzeczą niemożliwą całkowite wykorzenienie w ludziach złej woli". Żydzi byli uważani za dusze stracone i dlatego mogli uprawiać lichwę.
Wenecja - most Rialto
W XV wieku polemika na temat Żydów i lichwy była bardzo ożywiona: między dwoma krańcowymi stanowiskami, pozwolić czy zakazać, w końcu przetarła sobie drogę niejasna forma akceptacji stanu faktycznego. Zwłaszcza na ziemiach należących do Wenecji około połowy XV wieku zderzył się poglądy Paola do Castro i Aleksandra de Nevo. Di Castro przywiązywał dużą wagę do pozwolenia Żydom na uprawianie lichwy i do utrzymywania z nimi stosunków. De Nevo w swoich
Consili contra Judaeos fenerantes, napisanych w Padwie w 1450 roku, proponował zabronić Żydom lichwy, by dać im możliwość osiągnięcia zbawienia. W pierwszym
Consilium wyraził swoje poglądy w formie pytań i odpowiedzi. Jego pisma zasługują na uwagę, ponieważ do nich jako do najwłaściwszego punktu odniesienia nawiązywało wielu duchownych w swoich antyżydowskich wystąpieniach. Czy Żydzi grzeszyli, pożyczając pieniądze na lichwę? Czy Kościół winien sprzeciwić się temu grzechowi Żydów? Odpowiedzi teologa były twierdzące, "jako że, kto zaciąga pożyczkę, popada w niewolę lichwiarza". Czy Kościół winien tolerować ten grzech, aby uniknąć gorszego zła w imię większego dobra? Należało, mówiąc słowami św. Antoniego, tolerować zwyczaje żydowskie, ponieważ one świadczą o prawdzie wiary chrześcijańskiej. Czy władcy, rady miejskie lub gminy mogli udzielać Żydom licencji? Czy mógł papież dać dyspensę władcy albo miastu, by mogli oni wchodzić w układy z żydowskimi bankierami? Odpowiedź była przecząca.
Nawiązując do poglądów de Nevo, Sykstus Medici z zakonu dominikanów pisał później w swoim
De foenerare Judaeorum: "Jeśli największą zbrodnią Żydów jest ich niewierność i przewrotność, stanowią bowiem obrazę Boga, i jeśli matka nasz Kościół je toleruje, dlaczego nie tolerować lichwy, skoro nie szkodzi ona dobru publicznemu?"
Stanowisko Kościoła wobec Żydów i handlowania pieniędzmi nie było z pewnością jednoznaczne, przeciwnie, bywało przedmiotem ostrych polemik. Na rozważania religijne i
par excellence teologiczne nakładała się konieczność ulżenia doli wielkiej masy ludzi biednych, a Kościół nie zmierzał zrezygnować z faktycznej kontroli w kwestiach związanych z pożyczaniem pod zastaw; prawdę mówiąc, nie było możliwe założenie w mieście jakiegokolwiek banku bez zgody lokalnej władzy kościelnej. Kto się nie podporządkował, podlegał sankcjom, a nawet ekskomunice.
Pomimo tylu przeszkód i trudności, jakich w tej materii dopatrywali się z różnych przyczyn i księża, i rabini, monopolistyczna pozycja Żydów jako bankierów utrwaliła się definitywnie w XIV i Xv wieku Skądinąd szybki rozwój gospodarczy utrudniał myślicielom chrześcijańskim pogodzenie, za pomocą sztuczek dialektycznych i subtelności teologicznych, wymogów najwyraźniej sprzecznych: z jednej strony niesprzeniewierzanie się religii, a z drugiej nieliczenie się z rozwojem gospodarczym. Żydowski bankier, choć poddany kontroli i zmuszony do płacenia podatków, pełnił w końcu bardzo istotną funkcję kredytodawczą. Marin Sanudo w swoich
Diariuszach powiedział nawet, z okazji dyskusji na temat odnowienia condotty z Żydami w Wenecji, w 1519 roku, że są oni bardziej potrzebni niż piekarze. Żydom, pozbawionym możliwości uprawiania sztuki i rzemiosła, sprawowania urzędów publicznych i noszenia broni, wykonywania wolnych zawodów i posiadania ziemi, pozostawiono jedną tylko drogę: handel pieniędzmi, czyli działalność bankową i kredytową, która w średniowieczu nazywała się lichwą. Żydom, niezbędnym i nienawidzonym, udało się w końcu osiedlić w najważniejszych miastach Włoch, a przy okazji otworzenia banków otrzymać nie tylko korzystne warunki finansowe, ale i przywileje innego rodzaju. Na przykład w 1312 roku miasto Montefiascone, po oblężeniu przez wojska Orvieto, poprosiło o pożyczkę Żydów rzymskich, ci zaś zgodzili się jej udzielić pod warunkiem, że będą im przyznane prawa obywatelstwa i pełnej przynależności do miejscowych cechów sztuki i rzemiosła. Często prawdziwym powodem, dla którego Żydzi wchodzili w takie układy, było właśnie otrzymanie condotty, dającej im pozwolenie na osiedlenie się w mieście i "uprawnienia obywatelskie".
Na czym polegała owa condotta? Zasadniczo była to umowa opatrzone mnóstwem klauzul i norm, spisanych jako rezultat wyczerpujących pertraktacji między Żydami a władzami miasta. Stawała się ona kodeksem wzajemnych zachowań, regulowała stosunki między rządem a bankierami i była licencją na wykonywanie zawodu. Schemat formalny condotty był mniej więcej zawsze taki sam: określał warunki i rodzaje pożyczek, liczbę koncesjonowanych banków, miejsce i godziny otwarcia banku, ulicę lub inne odpowiednie miejsce kontaktowania się; były tam zapisane dane osobowe bankierów, ich rodzin, pomocników; opisane relacje wewnętrzne, typu majątkowego i nie tylko, między wspólnikami; w przypadku spółki wyszczególnieni byli jej członkowie, zarówno co do wysokości wniesionego kapitału, jak i udziału w zarządzaniu.
W Wenecji banki były oznaczone kolorem czerwonym, zielonym i czarnym. Władze ustalały dni, w które banki były nieczynne. Żydom wolno było zamykać je w ich dni świąteczne, natomiast co do świąt chrześcijańskich ciągnęły się spory: księża domagali się ich poszanowania, czyli zamykania kantorów, Żydzi zaś chcieli wykorzystać największy napływ ludzi do robienia interesów. Często strony dochodziły do kompromisu: czynne w zwykłe dni świąteczne rano, całkowicie nieczynne w Wielkanoc i w święto patrona miasta. W okresie napięć społecznych zdarzały się nadzwyczajne dni objęte nakazem zamknięcia banku. W cytowanej już książce
Purimowe żarty znajdujemy ciekawe szczegóły: "Główny zarządca banki, niezależnie od tego, czy kapitał należy w całości do niego, czy ma wspólnika, czy też kapitał należy do kogoś innego, musi być człowiekiem uniżonym i skromnym". I nieco dalej: "Pomieszczenie, w którym złożone są przedmioty zastawne, powinno być z kamienia, aby nie przenikało do niego światło ani kurz i aby złodzieje, wspinający się wysoko, nie mogli zajrzeć do środka". Inne zalecenia zawarte w tekście: konieczność zainstalowania, zgodnie z regulaminem, niebieskiego płóciennego zadaszenia u wejścia, wykładanie środków dezynfekcyjnych przeciw gryzoniom, przestrzeganie norm dotyczących miejsc, gdzie wolno otworzyć bank. Sugeruje się, aby nie trzymać na widoku ludzi biednych zasobów bankowych,co mogłoby zachęcać ich do grabieży, i nie instalować wejścia do banku na zbyt centralnej ulicy i w miejscu zbyt widocznym, gdyż osoby szlachetnych rodów mogłyby mieć obawy przed wstąpieniem do nich.
Stopa procentowa zmieniała się znacznie od condotty do condotty, a także w zależności od regionu i okoliczności. Warunki, na jakich udzielano pożyczek, określone w długich pertraktacjach, były na ogół przestrzegane, choć nie brakowało nadużyć i wyjątków. Duże pożyczki dla rządów lub książąt miały korzystne oprocentowania. Równie dobrze traktowani byli studenci. Charakterystyczne dla działalności finansowej Żydów były pożyczki pod zastaw oraz pożyczki nie zabezpieczone i poświadczone jedynie na papierze. Pierwsza kategoria pożyczek, opatrzona solidną gwarancją, opiewała na niższy procent, a wycena zastawu pozostawiona była do uznania obu stronom; przy czym i Kościół, i rabini zabraniali zastawiać przedmioty kultu chrześcijańskiego oraz broń (żołnierzom) i książki (studentom). Bankierzy nie mogli odmówić pożyczenia ustalonej w condotcie minimalnej sumy komukolwiek, kto się o to zwrócił, jeśli tylko zastaw był wystarczający. Istniała także osobna klauzula chroniąca bankiera, na wypadek gdyby otrzymał on w zastaw przedmioty pochodzące z kradzieży. Nie musiał natychmiast ich oddawać, ale dopiero po zwrocie pożyczonej sumy wraz z procentem. Na ogół najkrótszy termin pożyczki był miesięczny, najdłuższy półtoraroczny. Procenty obliczano co miesiąc i nie było przewidziane pobieranie procentów od procentów. Każdy przedmiot zastawny opisywano i rejestrowano w księdze. Żydzi pisali po hebrajsku albo używali wyrazów włoskich pisanych w alfabecie hebrajskim. Dawało to asumpt do nadużyć, pomimo iż kontrola funkcjonariuszy urzędów miejskich była rygorystyczna. W razie nieszczęścia (pożar, powódź) bankier nie był pociągany do odpowiedzialności. Licytacją przedmiotów zastawnych, po które nikt się nie zgłosił w odpowiednim czasie, zajmowali się urzędnicy miejscy. Przepisy w tym względzie były drobiazgowo ustalone i chroniły dłużników. Jeśli, na przykład, kwota uzyskana ze sprzedaży zastawu była wyższa niż udzielona pożyczka, różnicę, po odliczeniu drobnych kosztów, zwracano dłużnikowi.
Druga kategoria to pożyczki z tzw. gwarancją na papierze. W takim wypadku termin pożyczki był dłuższy, znacznie większa kwota i wyższa stopa procentowa. Tego typu pożyczek udzielano mniej chętnie, gdyż mniejsza była ich realna gwarancja, tak że niektóre condotty zastrzegały sobie prawo do odmawiania pożyczek bez zastawu.
Condottę zawierano na pięć-dziesięć lat. Jeśli gmina żydowska rosła liczebnie, przyjmowano czasami zróżnicowane uregulowania: część przepisów dotyczyła bankierów, część reszty wspólnoty.
Łatwo się domyśleć, że wysokość stopy procentowej była rozstrzygająca dla całej operacji obrotu pieniężnego.
Czy można dziś dokonać przybliżonego bilansu ekonomicznego ówczesnego banku zastawnego? Stopa procentowa, jak się rzekło, zmieniała się w zależności od sytuacji ekonomicznej, od regionu czy miasta. Nie była ona może skrupulatnie respektowana, ale stanowiła solidny punkt odniesienia. Koszty prowadzenia banku były mniej więcej następujące: wynajęcie lokalu, płace dla personelu, koszty sądowe w razie procesu, ofiary dla gminy i na posługi religijne, obciążenia wynikające z kapitałów nie oprocentowanych, odsetki od kapitału wniesionego przez wspólników banku. Do tego dochodziły różnego rodzaju straty oraz podatki zwyczajne i nadzwyczajne, zwane kosztami licencji. Bankierzy często tracili całą pożyczkę udzieloną władzy lokalnej. Pewien rabin tak to określił: "Odzyskać coś od księcia to jakby wyjąc to z paszczy lwa". Czy w tych warunkach profesja bankiera była dochodowa? Czy realny zysk był wyższy od zadeklarowanego procentu? Zachowała się księga rachunkowa żydowskiego banku działającego w Padwie około 1450 roku, który korzystając z niesnasek między władzami miejskimi a innymi bankierami żydowskimi, objął swoim zasięgiem obszar większy niż mu dozwolony, czyli Este, Piove di Sacco i Padwę. Padewscy prawodawcy wytoczyli mu proces za to wykroczenie i w ten sposób księgi rachunkowe trafiły do sądu, dając historykom niezwykle cenną i rzadką okazję do zrobienia analizy bilansu działalności żydowskiego banku. Wynika z niej, na przykład, że realna stopa procentowa była odwrotnie proporcjonalna do terminu pożyczki. Można także wydedukować, że manipulacje na relacji wartości różnych walut pozwalały na zwiększenie zysku. Zaokrąglenia kilku brakujących dni do całego miesiąca lub końcówki kwoty o więcej niż pół lira, zarabianie na wymianie walut lub na różnej ich jakości, ustalone opłaty za zlecenia - wszystko to przyczyniało się do większego zysku, niż wynosiła statutowa oficjalna stopa.
Stosowano także innego rodzaju ukryte szachrajstwa: wystarczyło, na przykład, zapisać na konto dłużnika sumę większą niż ta, która została pożyczona. Kiedy indziej znowu bankier mógł pobrać procent złożony, lichwę z lichwy (formalnie zabronione); ponadto zapisywał on prawie wszystko po hebrajsku i niewykluczone, że dawał pokwitowanie napisane w tym języku, dla dłużnika nieznanym.
Narażeni na liczne i nieustanne restrykcje, Żydzi widzieli w działalności bankowej swoje zbawienne zakotwiczenie pośród morza niepewności. Przyczyny i źródła tej charakterystycznej dla nich roli i całkowitego monopolu stały się częstym tematem dyskusji. Niektórzy, nie wdając się w oceny typu kanonicznego, większe znaczenie przypisali wewnętrznej dynamice praw ekonomicznych, wedle których wysoko ucywilizowane narody zajmujące się handlem, gdy widzą, że w wymianie towarów muszą ustąpić miejsca prężniej działającym rywalom, wycofują się wraz ze swoimi kapitałem w świat pieniądza. Żydzi zatem, utraciwszy pozycję jako kupcy, stali się bankierami
ante litteram, antycypując niejako funkcję współczesnych mechanizmów kredytowych. Umberto , Cassuto, na przykład, przyjął ten pogląd, utrzymując, że niemożliwość zastosowania prawa kanonicznego do Żydów doprowadziła w końcu do przyznania im chwalebnej wyłączności w zakresie finansów, chociaż pożyczaniem pieniędzy w późnym średniowieczu zajmowało się wielu ludzi różnego pochodzenia.
c.d.n.