Rozpoczyna się Wielki Post. Czas pokuty. Co drugi wierzący Polak przystąpi w tym okresie do spowiedzi.
Dla wielu rozmowa ze spowiednikiem będzie zimnym prysznicem, ale dla jeszcze większej części beznamiętnym rytuałem - pisze "Dziennik", który dotarł do raportu o grzechach Polaków. Niepublikowane dotąd, oparte na wywiadach z księżmi, badania na temat grzeszności dr. Wojciecha Pawlika, socjologa moralności z Uniwersytetu Warszawskiego, nie pozostawiają złudzeń: z sumieniem Polaków dzieje się coś bardzo dziwnego.
Podczas spowiedzi niewiele mamy sobie do zarzucenia. Wiele grzechów pomijamy, bo nie traktujemy ich jako łamania boskich przykazań. Za to oskarżamy się o złe emocje, które grzechem wcale nie są.
Do tego dochodzi brak poczucia winy. Penitenci rozmowę w konfesjonałach zaczynają bowiem często od zdania: nikogo nie zabiłem, nie zgwałciłem i nie okradłem, albo: wdowa jestem, sama mieszkam, grzechów nie mam...
Tymczasem, jak zaznacza dominikanin, o. prof. Jan Kłoczowski z Krakowa, uświadamianie grzeszności nie jest zadaniem kapłana. "Nie jesteśmy od tego, aby miażdżyć ludzi moralnie, ale by pomóc im ocenić się w konkretnej sytuacji" - podkreśla spowiednik z 37-letnim stażem.
Ale jak pomóc się ocenić, skoro penitent nie ma poczucia, że ma na sumieniu grzech? "W takich sytuacjach zamiast rozgrzeszenia, udzielamy mu błogosławieństwa" - mówi abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Hierarcha od 51 lat posługuje w sakramencie pojednania.
O. Piotr z Łodzi na "czyste" sumienie ma inną receptę. Uświadamia swoim rozmówcom, że nie dorośli do sakramentu.
Książka dr. Wojciecha Pawlika "Grzech. Studium socjologii moralności" ukazała się latem tego roku.