Reformy słowiańskiego papieża
Zasady Kościoła Katolickiego Mariawitów
Wielożeństwo, związki zakonnic ze wskazanymi przez zwierzchnika zakonnikami, przekonanie o niepokalanym poczęciu dzieci zrodzonych z takich związków - takie zasady obowiązywały w Kościele Katolickim Mariawitów.
| |
| Pod postacią liczby 44 z Mickiewiczowskich Dziadów krył się - ni mniej, ni więcej - arcybiskup Kowalski, zwierzchnik mariawitów. |
|
Wspólnota mariawitów powstała jako katolickie zgromadzenia zakonne żeńskie i męskie. Założyła ją uczennica błogosławionego Honorata Koźmińskiego, mistyczka siostra Maria Franciszka Kozłowska, jeszcze w XIX wieku. Pod wpływem objawienia zaczęła głosić, że pogrążonym w grzechu światu i Kościołowi konieczne jest dzieło Wielkiego Miłosierdzia, które powinno się realizować przez szczególny kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy oraz nieustającą adorację Najświętszego Sakramentu. Tylko w ten sposób, zdaniem wizjonerki, wierni katolicy mogą wynagrodzić Bogu zniewagi wyrządzane mu przez bezbożnych kapłanów i biskupów.
Księża, którzy skupili się wokół Mateczki - jak z czasem zaczęto ją nazywać - w odpowiedzi ukonstytuowali zgromadzenie księży mariawitów. Ich życie na tle postępowania zwyczajnych księży diecezjalnych przełomu XIX i XX wieku wyróżniało się pobożnością i wiernością swojemu powołaniu. Wszystkie posługi duszpasterskie sprawowali oni za darmo, co wywoływało wrogość innych księży. Ta ich postawa w połączeniu z ostrą krytyką poziomu moralnego duchowieństwa, jaką uprawiali, spowodowały, że papież zlikwidował zgromadzenie.
Księża po krótkim wahaniu sprzeciwili się tej decyzji i utworzyli własną wspólnotę wyznaniową (według niektórych wyliczeń poszło za nimi około 60 tysięcy wiernych), której zwierzchnikiem został znakomity teolog ksiądz Jan Michał Maria Kowalski. Przyjął on sakrę biskupią z rąk biskupów należących do Kościoła Starokatolickietgo w Holandii, a Kościół Mariawitów przyjęto do Unii Kościołów Starokatolickich. Mimo formalnego przywództwa biskup Kowalski (po święceniach biskupich przyjął jako zwierzchnik Kościoła tytuł arcybiskupa) był tylko wiernym wykonawcą nauczania założycielki obu zgromadzeń. Czas na teologiczne nowinki przyszedł dopiero po śmierci Mateczki Kozłowskiej w 1921 roku.
Maria Franciszka współodkupicielka
Głębokie reformy teologiczne w wiernym w zasadzie podstawom nauki rzymskokatolickiej ruchu mariawickim rozpoczęły się od stopniowego wprowadzania kultu Mateczki. Najpierw arcybiskup Kowalski nakazał wyznawcom zawieszenie jej podobizn w każdym mariawickim domu oraz modlitwę do niej. "Kto nie miłuje Mateczki, ten podlega wyrokowi potępienia" - grzmiał w kazaniach. Później zarządził, by na tabernakulum w głównej świątyni wspólnoty w Płocku wykuć sceny z życia założycielki, a wreszcie wprowadził do Pozdrowienia Anielskiego słowa na cześć Marii Kozłowskiej: "Małżonko Chrystusowa". Ów kult Mateczki osiągnął apogeum w latach trzydziestych, kiedy to podczas mszy świętej po każdym wezwaniu Matki Bożej dodawano wezwanie do Mateczki. Wtedy powstała chyba najbardziej bluźniercza modlitwa do siostry Kozłowskiej: "Mateczko moja najdroższa, najlepsza, najukochańsza ze wszystkich aniołów i ludzi, w dobroci swojej podobna do Boskiego Twego Małżonka, a równa Najświętszej Towarzyszce Twojej, a Matce Pana i Boga naszego Jezusa Chrystusa, Małżonka Twego" - głosiły jej słowa. Zwieńczeniem teologicznej doktryny Mateczki Kozłowskiej było wyrażane przez arcybiskupa Kowalskiego pod koniec życia przekonanie, że Maria Franciszka jest Duchem Świętym wcielonym w człowieka.
Rozwój kultu założycielki mariawityzmu szedł w parze ze wzrostem znaczenia samego arcybiskupa Kowalskiego. Zaczęło się od wprowadzenia przykazania kościelnego, według którego należało we wszystkim słuchać arcybiskupa. Wypływało ono nie tylko z potrzeby zdyscyplinowania niesfornych często duchownych i świeckich mariawitów, ale również ze swoistej, wyrastającej z mesjanizmu teologii ruchu. Ksiądz Filip Feldman (później jeden z głównych protagonistów arcybiskupa) w latach dwudziestych utrzymywał, że Kowalski jest ni mniej, ni więcej tylko słowiańskim papieżem zapowiadanym przez Słowackiego oraz że to on kryje się pod postacią liczby 44 w Mickiewiczowskich Dziadach. "Jest on prawdziwym namiestnikiem, czyli Wikariuszem Chrystusowym na tym padole, jak to sam Pan Jezus ogłosił naszej Mateczce: nie w tym znaczeniu, w jakim siebie nazywa papież rzymski, głosząc się »nieomylnym zastępcą Boga Wszechmogącego na Ziemi«, ale w tym rozumieniu, że jest on martwym narzędziem w ręku Pana Jezusa Utajonego w Przenajświętszym Sakramencie i Mateczki" - pisał ksiądz Feldman w artykule Słowiański papież w Mariawickiej Myśli Narodowej. Jednocześnie sam arcybiskup i jego współpracownicy uznali, że wraz z jego wyborem na stanowisko przełożonego Kościoła dokonało się mistyczne przeniesienie Stolicy Apostolskiej z Rzymu do Płocka.
Dzieci niepokalanie poczęte
Uzbrojony w tak mocne, umotywowane mistycznie przekonanie wiernych o własnej nieomylności arcybiskup Kowalski mógł spokojnie zabrać się do głębokich reform doktrynalnych w Starokatolickim Kościele Mariawitów. Pierwszą decyzją, przez dwa lata (od 1922 do 1924 roku) utrzymywaną w tajemnicy w obawie przed reakcją wiernych i części duchowieństwa, było wprowadzenie mistycznych małżeństw między zakonnikami a zakonnicami. W pierwszy taki związek wstąpił sam arcybiskup. Jego wybranką została przełożona żeńskiego zgromadzenia sióstr mariawitek, siostra Antonina Maria Izabela Wiłucka. Innym kapłanom osobiście wybierał żony spośród zakonnic.
Po dwóch latach, kiedy informacje o związkach zakonnic z zakonnikami coraz częściej przenikały na zewnątrz, przełożony Kościoła Mariawitów wydał specjalny list duszpasterski, w którym przedstawiał specyficzną doktrynę mistycznych małżeństw kapłańskich. "Są to śluby święte małżeńskie, różne od świeckich, ale podobne im, jakie Pan Jezus kazał nam wszystkim, Biskupom i Kapłanom Mariawitom, uczynić i związać się z Siostrami Zakonnymi, które Pan Jezus Sam dla każdego z osobna Biskupa i Kapłana wybrał" - wyjaśniał arcybiskup Kowalski, nie dodając, że decyzje Jezusa zawsze przechodziły przez jego ręce. Małżeństwa mistyczne tym się różniły od zwykłych, że małżonkowie nie mieli prawa mieszkać ze sobą, a na każdy akt seksualny musieli otrzymywać zgodę przełożonych. "Dzieci zrodzone z tych małżeństw nie były wychowywane przez rodziców, lecz opiekę nad nimi sprawowały siostry mariawitki w Płocku. Małżonkowie nie posiadali wobec dzieci praw rodzicielskich, ponieważ zrodzenie potomstwa nie dokonało się z ich własnej woli, lecz z nakazu Bożego. Dlatego dzieci są poczęte [...] bez grzechu" - brzmi doktryna świętych małżeństw kapłańskich.
Odpowiadając na zarzuty współbraci kapłanów, pragnących zachować celibat i krytykujących pomysł łamania ślubów, arcybiskup Kowalski sięgnął po broń najgroźniejszą. Poinformował mianowicie, że każdy, kto odrzuca małżeństwo kapłańskie, zostanie odrzucony przez Boga i Mateczkę Kozłowską. Z czasem, powołując się na doznane objawienia, rozwinął swoją teologię mistycznych związków seksualnych. Ogłosił, że siostry zakonne współżyjące z księżmi dzięki osobistej interwencji Jezusa nie tracą dziewictwa. W liście do biskupa starokatolickiego Thiele, zaniepokojonego kolejnymi innowacjami teologicznymi, poszedł jeszcze dalej i stwierdził, że dzieci zrodzone z takich związków są... niepokalanie poczęte. Po upublicznieniu tego listu kilku kapłanów mariawickich wraz ze sporą grupą wiernych opuściło wspólnotę, uznając ją za niekatolicką i niechrześcijańską.
Arcybiskupki nowego Aarona
W 1924 roku zwierzchnik mariawitów zaczął przygotowywać swoją wspólnotę do kolejnego rewolucyjnego kroku doktrynalnego - przyjęcia święceń kapłańskich kobiet. W tekstach poświęconych temu zagadnieniu podkreślał, że pierwszą kapłanką była Maryja Matka Boża. Następnie na łamach redagowanych przez siebie pism zaczął udowadniać, że najlepszą opiekę duszpasterską nad kobietami sprawować mogą kobiety. "Wszystko na parafii sprzyja upadkowi moralnemu kapłana - mężczyzny, obowiązanemu na każdym kroku mieć styczność z kobietami [...]. Kapłani mężczyźni urabiają kobiety na jedną modłę przeciętnych dewotek, fanatycznych, zacofanych religijnie [...]. Na to wszystko jest jedna rada: stworzyć obok kapłaństwa mężczyzn kapłaństwo niewiast o odpowiednim poziomie duchowym i intelektualnym, wyodrębnić hierarchię mężczyzn i oddać kobietom opiekę duchową nad niewiastami po parafiach" - wyjaśniał w Królestwie Bożym na Ziemi. Nie mogąc znaleźć uzasadnienia dla powołania kobiet kapłanek w pismach Marii Franciszki Kozłowskiej, arcybiskup powołał się na wieloznaczny zapis znajdujący się w jej objawieniach, że od niego wyjdzie, jak od Aarona, nowa linia kapłańska. Tą nową linią miało być właśnie kapłaństwo kobiet. Pierwsze kapłanki i biskupki (arcykapłanki), w tym swoją żonę, wyświęcił w Wielki Czwartek 1929 roku. W ciągu następnych sześciu lat wyświęcono jeszcze dwanaście biskupek i 150 kapłanek i diakonis.
Doktrynalna ewolucja mariawityzmu nie zatrzymała się jednak na tym. W 1930 roku arcybiskup Kowalski obwieścił, że Kościół rzymskokatolicki utracił prawo do sprawowania Eucharystii. Powodem miał być brak odpowiednio pobożnych kapłanów.
Bunt biskupów
Decyzje zwierzchnika Kościoła nie wywoływały początkowo mocnego sprzeciwu wśród zwykłych wiernych mariawitów. "Lud wierzył swojemu przywódcy, a w każdym razie nie spotykamy się z przykładami otwartej krytyki pod jego adresem" - pisze Krzysztof Mazur w monografii Mariawityzm w Polsce. Inaczej zachowali się duchowni, dla których wprowadzenie małżeństw kapłańskich było sprzeniewierzeniem się ślubom zakonnym, jakie mariawici składali. Czterech z nich powróciło na łono Kościoła rzymskokatolickiego. Pozostali jednak, mimo szczególnych udogodnień oferowanych odstępcom od mariawityzmu przez Stolicę Apostolską, zdecydowali się pozostać, choć czasem manifestowali niezgodę na przyjęte praktyki.
W latach trzydziestych niezadowoleni kapłani i biskupi zaczęli organizować opozycję wobec arcybiskupa Kowalskiego. W roku 1934 grupa ta po raz pierwszy wezwała go do wycofania się przynajmniej z niektórych reform. Biskup Filip Feldman, który stał na czele opozycjonistów, poprosił go o zrezygnowanie z wysyłania kapłanek na probostwa, gdyż udzielanych przez nie ślubów nie uznawały władze państwowe, oraz o wycofanie się z praktykowanego w ukryciu wielożeństwa biskupów (niewiele wiadomo o tym zjawisku, jednak jest niemal pewne, że sam arcybiskup i jego bliscy współpracownicy mieli kilka stałych żon; często pojawiał się nawet zarzut posiadania przez władze kościelne haremów). Arcybiskup odmówił. Opozycja ucichła na jakiś czas. Do ponownego ataku przystąpiła dopiero w styczniu 1935 roku. To wtedy podczas obrad Kapituły Generalnej Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów usunięto arcybiskupa Kowalskiego ze wszystkich funkcji, odebrano mu wszystkie utensylia liturgiczne oraz zniesiono sam tytuł arcybiskupa. Buntu dokonano w imię wierności pierwotnym zasadom doktrynalnym mariawityzmu.
Jego przywódcy niezwykle krytycznie ocenili cały okres działalność arcybiskupa. "Stworzył sobie raj na ziemi, ubierając go w formę pseudomistyczną - podsumowywał lata władzy arcybiskupa Kowalskiego biskup Feldman. - Na czele Kościoła Mariawickiego po śmierci Mateczki stanęło kilka żądnych władzy i nieprzebierających w środkach bezideowych dziewcząt, które arcybiskup za bezkrytyczne uleganie mu na biskupstwo wynosił, kapłaństwo i inne kierownicze urzędy. Z przerażeniem patrzyliśmy na spustoszenie, jakie sieje ta klika w Zgromadzeniu i parafiach naszych" - grzmiał biskup Feldman. W innym zaś miejscu zarzucał swojemu zwierzchnikowi "rozwiązłą rasputiniadę". Riposta arcybiskupa była ostra i celna. "Nazywasz mnie, bracie, współczesnym Rasputinem! Nie możecie uniknąć tu tego rogacza: alboście wierzyli w Boskie pochodzenie tych związków, albo nie. Jeśli nie wierzyliście, że były od Boga, i w takowe wstąpiliście, i mnie w nich utwierdzaliście, to byliście, powiem wam, pierwsze świnie. Jeśli zaś wierzyliście przez dwanaście lat, że były one związki od Boga, a teraz je plugawicie i nazywacie rasputiniadą, to jesteście ostatnie świnie. A to tym bardziej, że dalej w tych związkach tkwicie".
Spór zakończył się podziałem zgromadzenia w 1938 roku na dwa zwalczające się odłamy. Pierwszy z nich, zachowując świątynię w Płocku i starą nazwę Starokatolicki Kościół Mariawitów, odrzucił większość reform arcybiskupa Kowalskiego. W ciągu kilku lat zakazano święcenia kobiet, małżeństw między kapłanami a zakonnicami (choć zachowano możliwość małżeństw księży z kobietami świeckimi), zniesiono przesadny kult Mateczki. Drugi z odłamów - felicjanowski (Kościół Katolicki Mariawitów) - zachował wszystkie niemal reformy (zawieszono tylko, na czas nieokreślony, zawieranie mistycznych małżeństw). A parę lat później arcybiskup Kowalski ogłosił dalsze: uznanie, że Duch Święty wcielił się w Marię Franciszkę Kozłowską oraz zniesienie stanu kapłańskiego w ogóle. Tak to uzasadniał: "Wszystkie sakramenty mogą być sprawowane bez udziału duchownych, bo albo mają je sami wierni sprawować (jak sakrament chrztu, pokuty, małżeństwa i olejem świętym namaszczenia), albo Szafarzem ich (jak Sakramentu Ciała i Krwi oraz kapłaństwa) jest Sam Chrystus, a bierzmowania Duch Święty i udział duchownych jest w nich zbyteczny".
Tomasz P. Terlikowski
14.06.2004 - Nowe Państwo
Ruch mariawicki dzieli się na dwa nieprzychylnie do siebie nastawione odłamy:
Starokatolicki Kościół Mariawitów liczy około 25 000 wyznawców w Polsce i 5000 w Paryżu, gdzie działa placówka misyjna. Pracuje w nim 4 biskupów i 25 kapłanów. Jest podzielony na 3 diecezje: lubelsko-podlaską, śląsko-łódzką, warszawsko-płocką. Władzami są: Synod, Kapituła Generalna, Rada Kościoła, biskup naczelny, biskup diecezjalny, Zgromadzenie Parafialne, Rada Parafialna, proboszcz. Biskup naczelny jest przewodniczącym Rady Kościoła i reprezentuje wspólnotę na zewnątrz. Urząd biskupa naczelnego od 1997 roku sprawuje biskup Zdzisław Maria Włodzimierz Jaworski.
Kościół Katolicki Mariawitów - jego główna siedziba mieści się w Felicjanowie koło Płocka. Liczy około 3 tysięcy wiernych, a duchowieństwo w większości stanowią kobiety. Wspólnota uznaje powszechne kapłaństwo wiernych. Każdy mariawita może więc sam odprawić w domu mszę świętą. Specyfiką felicjanowskiego mariawityzmu jest niezwykle silny kult Mateczki Kozłowskiej, uważanej za "małżonkę i oblubienicę Barankową". Wierni tego nurtu mariawityzmu uważają ją za niewiastę z Apokalipsy "obleczoną w słońce". Na czele zgromadzenia stoi Rada Przełożonych, której przewodniczącym jest arcybiskup Józef Maria Rafael Wojciechowski.